Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Fenomenalna - 8/10.

To moja pierwsza książka pani Agaty, ale już wiem, że sięgnę po kolejne. Już sam opis fabuły w 100 procentach pokrył się z moim gustem. Pusty apartamentowiec, duszny klimat, cichy prześladowca i zagadka sprzed lat. Do tego główną bohaterką jest pisarka, co bardzo lubię i co stanowi ważny element w prowadzeniu wątków.

Choć już na początku domyśliłam się końcowego twistu, to nie odjęło mi to przyjemności czytania. Bardzo przypadł mi do gustu styl autorki.

Fenomenalna - 8/10.

To moja pierwsza książka pani Agaty, ale już wiem, że sięgnę po kolejne. Już sam opis fabuły w 100 procentach pokrył się z moim gustem. Pusty apartamentowiec, duszny klimat, cichy prześladowca i zagadka sprzed lat. Do tego główną bohaterką jest pisarka, co bardzo lubię i co stanowi ważny element w prowadzeniu wątków.

Choć już na początku domyśliłam się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Udana, ale dość przewidywalna. - 6/10.

Przyznam, że dość szybko domyśliłam się tego, jak rozwinie się wątek z siostrą bliźniaczką. Być może za dużo czytam kryminałów. Miałam też wrażenie, że ta historia molestowania wypływa zbyt szybko w fabule, a to odbiera jej już od początku dynamizmu i zagadkowości.

Udana, ale dość przewidywalna. - 6/10.

Przyznam, że dość szybko domyśliłam się tego, jak rozwinie się wątek z siostrą bliźniaczką. Być może za dużo czytam kryminałów. Miałam też wrażenie, że ta historia molestowania wypływa zbyt szybko w fabule, a to odbiera jej już od początku dynamizmu i zagadkowości.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Godna kontynuacja serii - 9/10.

Pierwsze dwie części serii karkonoskiej przeczytałam jesienią i z miejsca je pokochałam. W nich jest wszystko: zbrodnia, tajemnica przeszłości i oczywiscie Karkonosze :) Dlatego ucieszyłam się z premiery trzeciego tomu.

Sławomir Gortych po raz kolejny dodał składniki, które stanowiły o sukcesie poprzednich książek. Znów mamy schronisko i powojenną zagadkę. Jest wątek lawiniy z lat 90-tych. Łączy się ona oczywiście z czasami współczesnymi, a bohaterem tym razem jest pisarz. To kolega znanego z poprzednich części Maksa. Mam jednak wrażenie, że główny bohater powinien dostać więcej czasu, więcej scen, bo jego osobowość jakoś rozpływa się w natłoku zdarzeń. W pierwszej części sagi Maks, jego charakter i historia zostały bardziej rozbudowane. Tu miałam wrażenie, że nie do końca pisarz jest głównym bohaterem. Pojawia się może za późno i ma zbyt mało czasu, aby czytelnik się z nim naprawdę zżył.

Autor pisze o Karkonoszach tak, że ma się ochotę jest odwiedzić, ale jednocześnie czytelnik zaczyna się ich bać. Chodzi mi oczywiście o niebezpieczne warunki pogodowe. Słowem, autor uczy respektu do nich.

W "Schronisku, które spowijał mrok" pisarz również ciekawie opisał same lawiny i po części oddział hołd ratownikom GOPR. Co jeszcze mi się podobało? Oczywiście powrót nieco zbzikowanego muzealnika, który rezyduje w domu dawnego noblisty. Uwielbiam tą postać i mam nadzieję, że dostanie trochę więcej scen w następnej części.

I tu jest jedyny minus: znów przyjdzie mi czekać na kolejną książkę ;). Jestem pewna, że znów zdobędzie nagrodę w plebiscycie LubimyCzytac, bo w pan Sławek umiejętnie łączy pasję i miłość do Karkonoszy, talent pisarski i zamiłowanie do historii. Mój dotychczasowy ranking powieść przedstawia się tak:

1. "Schronisko, które przestało istnieć".
2. "Schronisko, które spowijał mrok".
3. "Schronisko, które przetrwało".

Godna kontynuacja serii - 9/10.

Pierwsze dwie części serii karkonoskiej przeczytałam jesienią i z miejsca je pokochałam. W nich jest wszystko: zbrodnia, tajemnica przeszłości i oczywiscie Karkonosze :) Dlatego ucieszyłam się z premiery trzeciego tomu.

Sławomir Gortych po raz kolejny dodał składniki, które stanowiły o sukcesie poprzednich książek. Znów mamy schronisko i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Za krótka - 8/10.

Książki Kariki mają jedną wadę - są zdecydowanie za krótkie. Autor ma świetny styl, kreuje ciekawe postacie - ALE- mam wrażenie, że umyślnie nie rozwija ich, nie wgłębia się w ich przeszłość i psychikę. Mówię tu o postaciach drugoplanowych. Podobnie jak "Wietrze", chciałabym żeby Karika więcej stron poświęcił przyjaciołom głównego protagonisty - Bohuszowi, Hanie i Ocie. Znów bohaterowie drugo i trzecioplanowi są potraktowani po macoszemu. A może autor celowo stosuje taki zabieg? W końcu prawdziwe życie także składa się z niedopowiedzeń...

"Strach" jest nieco gorszy od "Szczeliny", ale nadal trzyma poziom. Książka od początku trzyma w napięciu, od momentu gdy główny bohater wchodzi do przesiąkniętego cebulą mieszkania. Ktoś tu napisał w niepochlebnej opinii, że już po pierwszych dwudziestu stronach domyślił się rozwiązania zagadki. A to paradne! Problem w tym, że na pierwszych dwudziestu stronach nie ma NIC, co mogłoby pomóc rozwikłać finał 😂 Na tym etapie czytelnik nawet nie wie, co w przeszłości przeżył główny bohater. Nie jest więc możliwe, żeby w jakimkolwiek sposób odgadł zakończenie. Serio, specjalnie jeszcze raz przeczytałam pierwsze dwadzieścia stron. Nie wiem, kto pisze takie bzdurne opinie. Konkurencja? 😂

W finale brakowało mi kilku naprawdę zaskakujących zwrotów akcji. Zauważyłam również pewien schemat zakończeń Kariki, pewien fatalizm losów wszystkich jego bohaterów.

Po przeczytaniu czterech jego powieści, tak przedstawia się mój osobisty ranking:

1. "Szczelina"
2. "Strach".
3. "Wiatr"
4. "Ciemność".

Za krótka - 8/10.

Książki Kariki mają jedną wadę - są zdecydowanie za krótkie. Autor ma świetny styl, kreuje ciekawe postacie - ALE- mam wrażenie, że umyślnie nie rozwija ich, nie wgłębia się w ich przeszłość i psychikę. Mówię tu o postaciach drugoplanowych. Podobnie jak "Wietrze", chciałabym żeby Karika więcej stron poświęcił przyjaciołom głównego protagonisty -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Apetyt na więcej - 7/10.

Pierwsza połowa "Wiatru" jest znakomita - zagadkowa, stopniująca napięcie, mroczna. Niestety, druga część książki wydaje się zbyt mało zaskakująca. Brakuje tajemnic, zaś sam finał zbyt przeintelektualizowany. O ile w "Szczelinie" niedopowiedzenia na końcu sprawdzały się, to w "Wiatrze" rozczarowują. Liczyłam na wielkie WOW, bo początek był znakomity (świetny ten wstęp rozprawiający o przydrożnych parkingach).

Bohaterowie byliby ciekawi. Byliby, gdyby autor bardziej rozwinął te postacie. Dlatego mam wrażenie, że druga część "Wiatru" jest pisana na szybko, pospiesznie, jakby chcąc zmieścić się w wydawniczym terminie.

Chcę jednak zaznaczyć, że to nie jest zła pozycja. Po prostu sam Karika wysoko ustawił sobie poprzeczkę.

Apetyt na więcej - 7/10.

Pierwsza połowa "Wiatru" jest znakomita - zagadkowa, stopniująca napięcie, mroczna. Niestety, druga część książki wydaje się zbyt mało zaskakująca. Brakuje tajemnic, zaś sam finał zbyt przeintelektualizowany. O ile w "Szczelinie" niedopowiedzenia na końcu sprawdzały się, to w "Wiatrze" rozczarowują. Liczyłam na wielkie WOW, bo początek był...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nieco gorsza od "Szczeliny" - 7/10.

I nieco krótsza. Nie oznacza jednak, że to zła książka. To świetny thriller psychologiczny, który czyta się z zapartym tchem. Jednak to "Szczelina" mnie bardziej przestraszyła.

Wróćmy jednak do "Ciemności". Fabuła jest prosta - sfrustrowany małżeństwem i karierą scenarzysta, postanawia spędzić Święta zdala od toksycznego związku i pojechać do starej chaty w górach. Wędrówka tam w zimie nie jest łatwa, bo to dość niebezpieczną trasa, ale po dotarciu na miejsce jest zachwycony - cisza, górskie powietrze i przede wszystkim... SPOKÓJ. Następnie dni zapowiadają się doprawdy sielsko - rozpalanie kominka, przyrządzanie skromnego prowiantu, kontakt z naturą. Czego chcieć więcej? Chata pozwala odciąć się od świata. Ot, męski wypad solo.

I tu przychodzi nagły zwrot akcji - następnego dnia nasz bohater zaczyna ślepnąć. Traci momentalnie wzrok i nie ma pojęcia co jest przyczyną. Wtedy uświadamia sobie w jakim fatalnym położeniu się znalazł - odcięte od świata zadupie w górach, z którego nie jest wstanie się wydostać bez używania oczu. Chata staje się schronieniem, ale również śmiertelną pułapką. Ma też wrażenie, że ktoś go obserwuje...

To thriller psychologiczny. Główny bohater walczy przede wszystkim z samym sobą. To co najbardziej przeraża - to bezbronność człowieka w takiej sytuacji. Polecam!

Nieco gorsza od "Szczeliny" - 7/10.

I nieco krótsza. Nie oznacza jednak, że to zła książka. To świetny thriller psychologiczny, który czyta się z zapartym tchem. Jednak to "Szczelina" mnie bardziej przestraszyła.

Wróćmy jednak do "Ciemności". Fabuła jest prosta - sfrustrowany małżeństwem i karierą scenarzysta, postanawia spędzić Święta zdala od toksycznego związku i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna - 9/10.

Moja pierwsza książka Karika. Przyznam, że miałam ją od dawna na czytniku, ale ciągle na bieżącą pozycję czytelniczą "wskakiwała" inna powieść. Duży błąd! Teraz żałuję, że tak późno sięgnęłam po twórczość słowackiego autora.

W "Szczelinie" jest wszystko: nietypowy zabieg narracyjny (wplatanie samego Karika), ciekawi bohaterowie (naprawdę mogliby istnieć w rzeczywistości), tajemnica zaginięć i LAS - ten ostatni składnik tworzy niesamowity klimat - klaustrofobiczny, mroczny, pełen nadchodzącego fatalizmu.

Groza umiejętnie miesza się z fizyką i nie chodzi wcale o to, że jeden z bohaterów jest nauczycielem fizyki 😉 Rozumiem, że końcówka może kogoś rozczarować, bo za mało w niej suspensu i "fajerwerków", ale mi takie niedopowiedzenia bardzo pasują. Uważam, że największy strach tworzy właśnie niewiedza, zarówno w życiu realnym, jak i w literaturze.

Świetna - 9/10.

Moja pierwsza książka Karika. Przyznam, że miałam ją od dawna na czytniku, ale ciągle na bieżącą pozycję czytelniczą "wskakiwała" inna powieść. Duży błąd! Teraz żałuję, że tak późno sięgnęłam po twórczość słowackiego autora.

W "Szczelinie" jest wszystko: nietypowy zabieg narracyjny (wplatanie samego Karika), ciekawi bohaterowie (naprawdę mogliby istnieć w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niezła - 6/10.

Miło spędziłam przy książce czas, ale do niej nie wrócę. Zdecydowanie to pozycja na raz.

Opis mnie nie zachęcił, bo nie interesuję się muzyką metalową. Natomiast uwielbiam Grady'ego Xendrixa! "Sprzedaliśmy duszę" to czwarta pozycja, którą przeczytałam w jego dorobku. Zdecydowanie słabsza niż "Jak sprzedać nawiedzony dom", ale nadal na przyzwoitym poziomie.

Polubiłam główną bohaterkę. Xendrix zawsze sprawnie tworzy postacie kobiece. Kris to czterdziestolatka, była członkini metalowego zespołu, która przegrała życie. Nędzna praca, zero oszczędności, życia osobistego i co najgorsze - zmarnowana szansa na karierę muzyczną.

Główny wątek fabularny to dochodzenie do prawdy: dlaczego właściwie rozpadł się jej zespół i tylko jeden członek zrobił prawdziwą karierę? Być może brzmi to jak wątek psychologiczno - obyczajowy, ale około 70 strony pojawia się prawdziwą groza.

Będę szczera: ta opowieść nie zapadanie mi w pamięci, ale przeczytałam ją z ciekawością.

Niezła - 6/10.

Miło spędziłam przy książce czas, ale do niej nie wrócę. Zdecydowanie to pozycja na raz.

Opis mnie nie zachęcił, bo nie interesuję się muzyką metalową. Natomiast uwielbiam Grady'ego Xendrixa! "Sprzedaliśmy duszę" to czwarta pozycja, którą przeczytałam w jego dorobku. Zdecydowanie słabsza niż "Jak sprzedać nawiedzony dom", ale nadal na przyzwoitym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawy pomysł, choć opowieść sztampowa - 6/10.

To już moja trzecia książka Grady Hendrixa. Dotychczasowy ranking przedstawia się tak:
1. "Jak sprzedać nawiedzony dom"
2. "Horrorstor"
3. "Poradnik zabójców wampirów z Południa"

Najpierw parę słów o samej okładce i pomyśle na wydanie. Jednym słowem: rewelacja! Pomysł, aby horror rozgrywający się w sklepie meblowym wydać w formie katalogu z IKEI jest fenomenalny 👍👍👍 Myślę, że wiele autorów żałuję, że na to nie wpadło. Dodatkowo w środku są klimatyczne grafiki, formularze i nawet... kupony rabatowe😂 Coś czuję, że grafik pracujący przy tej książce miał niezłą frajdę!

Teraz przejdźmy do samej treści. Książka jest niedługa (ok. 240 stron), więc to ogranicza dość głęboki rozwój bohaterów. Trochę żałuję, że każda z postaci nie została lepiej charakterologiczne rozwinięta. Jest klimat, trochę humoru i nieco przewidywalna opowieść. Tak, niestety łatwo odgadnąć, co stoi za nawiedzeniem sklepu meblowego. Starzy wyjadacze horrorów od razu wyczują ten wątek.

Mimo wszystko, świetnie się bawiłam. Pierwsza połowa książki jest zdecydowanie lepsza.

Ciekawy pomysł, choć opowieść sztampowa - 6/10.

To już moja trzecia książka Grady Hendrixa. Dotychczasowy ranking przedstawia się tak:
1. "Jak sprzedać nawiedzony dom"
2. "Horrorstor"
3. "Poradnik zabójców wampirów z Południa"

Najpierw parę słów o samej okładce i pomyśle na wydanie. Jednym słowem: rewelacja! Pomysł, aby horror rozgrywający się w sklepie meblowym wydać w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wspaniała - 8/10.

Grady Hendrix umiejętnie połączył horror, komedię i obyczajowkę o rodzinnych traumach. Choć pierwsza połowa książki była trochę lepsza niż druga część, to spędziłam przy niej miło czas i nieźle się pośmiałam na przekór scenom grozy.

Największym atutem powieści jest wątek trudnej relacji między rodzeństwem. Obserwujemy dynamikę konfliktu między siostrą a bratem, a wszystko dzieje się na tle tragicznych wydarzeń - śmierci rodziców, sporu z testamentem i - rzecz jasna - kłopotliwego spadku (czyt. nawiedzonego domu).

Groza jest tu podszytą groteską, więc trudno się nie uśmiechać czytając o wyczynach Pupkina😂 Olga z Wielkiego Buka napisała, że po przeczytaniu czuła duży smutek, a ja przeciwnie - byłam rozbawiona i pozytywnie wzruszona!

Myślę, że miłośnicy "twardego" horroru mogą czuć się nieco rozczarowani, bo - po pierwsze - temat nawiedzonych lalek jest już ograny, a po drugie - za mało tu strasznych scen, które zeszły na drugi plan przez wątek waśni między rodzeństwem. Ale mi się podobało, bo lubię nieco groteskowy i średnio straszny styl Hendrixa.

Wspaniała - 8/10.

Grady Hendrix umiejętnie połączył horror, komedię i obyczajowkę o rodzinnych traumach. Choć pierwsza połowa książki była trochę lepsza niż druga część, to spędziłam przy niej miło czas i nieźle się pośmiałam na przekór scenom grozy.

Największym atutem powieści jest wątek trudnej relacji między rodzeństwem. Obserwujemy dynamikę konfliktu między siostrą a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miło spędzony czas - 7/10.

O książce czytałam różne opinie. Najpierw zobaczyłam ją Instagramie @jesc_tresc, gdzie Ola pisała, że nie do końca spełniła jej oczekiwania. Postanowiłam zatem nie mieć znaczących oczekiwań wobec tej pozycji.

Jestem mile zaskoczona. Przede wszystkim, autorowi udało się wyprowadzić mnie w pole i napisać takie zakończenie, którego bym się nie spodziewała! A trzeba wiedzieć, że mnie jako starą fankę kryminałów/thrillerów/horrorów trudno zaskoczyć. Od pierwszych stron wywąchuję wszystkie zabiegi fabularne, znane z wielu innych powieści. W 90% procentach trafnie wskazuję sprawców przestępstw w świecie literackim 🕵️ Tym razem, na samym początku również byłam przekonana, że wpadłam na trop pomysłu pisarza... Ale nic z tego! 😜 Napiórkowskiemu udało się mnie zaskoczyć, bowiem końcowa akcja rozwinęła się zupełnie inaczej.

I chyba to jest największym plusem "Gościni". Widać, że to powieść dobrze przemyślana i starannie zaplanowana. Drugim plusem jest oczywiście klimat - kto z nas nie uwielbia czytać o grozie w małych miasteczkach? Choć mało tu strachu jako takiego, to bardziej niepokoi duszny klimat, odizolowanie od świata i przeczucie, że coś lub ktoś zaciska pętlę wokół głównych bohaterów.

Teraz minusy. Widać, jeśli chodzi o warsztat, że to debiut. Nadmierna ekspozycja na pierwszych stronach, krótkie rozdziały urywające się w wygodnych dla pisarza momentach, czasami sztuczność dialogów. Warto zaznaczyć, że książka jest dość krótka (ok. 300 stron, ale przy krótkich rozdziałach wypada znacznie mniej, według mnie, tak naprawdę może być ok. 260).

Mimo tych minusów oceniłam książkę na 7, bo miło spędziłam przy niej czas, a co najważniejsze - takiego finału nie przewidziałam.

Miło spędzony czas - 7/10.

O książce czytałam różne opinie. Najpierw zobaczyłam ją Instagramie @jesc_tresc, gdzie Ola pisała, że nie do końca spełniła jej oczekiwania. Postanowiłam zatem nie mieć znaczących oczekiwań wobec tej pozycji.

Jestem mile zaskoczona. Przede wszystkim, autorowi udało się wyprowadzić mnie w pole i napisać takie zakończenie, którego bym się nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobra, ale gorsza od pierwszej części - 8/10.

Choć uwielbiam pióro Roberta McCammona, to "Królową Bedlam" czytałam z przerwami aż trzy miesiące. Dlaczego? Według mnie akcja za wolno posuwała się do przodu. Autor - jak zwykle - pięknie i barwnie opisuje świat, ale tym razem za bardzo rozwleka główny wątek fabularny. Tytułową królową Bedlam spotykamy dopiero ok. strony 400.

Ale to oczywiście nadal bardzo dobra książka. Tyle tylko, że McCammon sam ustawił bardzo wysoko poprzeczkę. Poza tym, świetnie potrafi wykreować bohaterów. Tak dobrze, że podczas czytania zapominamy, że to fikcyjne postacie😂 Uwielbiam również humor autora. Uśmiałam się przy wątku gubernatora(ki) 😁

Na pewno przeczytam lejne przygotuj Matthew.

Dobra, ale gorsza od pierwszej części - 8/10.

Choć uwielbiam pióro Roberta McCammona, to "Królową Bedlam" czytałam z przerwami aż trzy miesiące. Dlaczego? Według mnie akcja za wolno posuwała się do przodu. Autor - jak zwykle - pięknie i barwnie opisuje świat, ale tym razem za bardzo rozwleka główny wątek fabularny. Tytułową królową Bedlam spotykamy dopiero ok. strony 400....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsza i najsłabsza książka Charlotte - 6/10.

Początkowo została odrzucona przez wydawców i autorka zadebiutowała dopiero "Jane Eyre". Według mnie "Profesor" nie jest wcale zły. Szkopuł w tym, że blado wypada przy innych dziełach Charlotte.

Po pierwsze: jest najkrótsza. Jedynie 300 stron. Po drugie, mało przekonywująco wypada uczucie profesora i uczennicy. Trudno uwierzyć w ich miłość, skoro mało się znają, mało ze sobą spedzili czasu, ich pogawędki wydają się jedynie spełniać konwenanse. Jakże inaczej Bronte opisała relacje Jane Eyre i pana Rochestera! Tam widać było wzajemną chemię!

"Profesor" to taka rozgrzewka przed "Villette", w ktorej akcja również rozgrywa się w szkole, a główną bohaterką jest nauczycielką.

Pierwsza i najsłabsza książka Charlotte - 6/10.

Początkowo została odrzucona przez wydawców i autorka zadebiutowała dopiero "Jane Eyre". Według mnie "Profesor" nie jest wcale zły. Szkopuł w tym, że blado wypada przy innych dziełach Charlotte.

Po pierwsze: jest najkrótsza. Jedynie 300 stron. Po drugie, mało przekonywująco wypada uczucie profesora i uczennicy. Trudno...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Hipnotyzująca - 9/10.

Ta opowieść uwodzi tajemniczością, bajkowością i zmysłowością. Unosi się nad nią duch fatalizmu i czyhającego nieszczęścia. Zakończeni zaskakujące, ale spodobał mi się taki finał. Od początku kibicowałam Azazure w tym, aby udało jej się wyrwać z toksycznej baśni! Chora relacja Indigo-Azazure to najlepszy wątek powieści.

Hipnotyzująca - 9/10.

Ta opowieść uwodzi tajemniczością, bajkowością i zmysłowością. Unosi się nad nią duch fatalizmu i czyhającego nieszczęścia. Zakończeni zaskakujące, ale spodobał mi się taki finał. Od początku kibicowałam Azazure w tym, aby udało jej się wyrwać z toksycznej baśni! Chora relacja Indigo-Azazure to najlepszy wątek powieści.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Groza i groteska - 7/10.

Mam słabość do wydawnictwa Vesper. Uwielbiam w jaki sposób wydają książki - twarda oprawa, ilustracje, zakładki. Dlatego, gdy zobaczyłam nową pozycję wydawniczą nie wahałam się z zamówieniem. Tym bardziej, że akcja rozgrywa się w moim mieście - Poznaniu.

Co mogę powiedzieć o "Omnifagusie"? To opowiadania dość surrealistyczne. Groza miesza się z lekką groteską. Jednak pod warstwą fantastyczną kryje się fundament w postaci rzeczywistych ludzkich traum. Zwłaszcza tych z dziecinstwa. Widać to doskonałe w opowiadaniu "Łojciec" (jednym z najlepszych w zbiorze). Więc naprawdę ludzkie strachy wynikają nie z potworów, ale z bezwzględności życia.

Trzy najlepsze opowiadania:
- "Łojciec"
- "Asylum"
- "Szczurza historia"

Świetnie wyjaśnienie, dlaczego czasami wyrażenie - "łojciec" - jest o wiele bardziej odpowiednie niż słowo "ojciec". Myślę, że osoby, które miały "łojca" w domu doskonale się w tym opowiadaniu odnajdą.

Natomiast cieszę się, że w "Szczurza historia" została umiejscowiona na Sołaczu. Dzielnicy pięknych, tajemniczych, przedwojennych willi.

Chyba najmniej podobała mi się pierwsza historia. Jakoś trudno było mi wejść w przedstawione świat.

Groza i groteska - 7/10.

Mam słabość do wydawnictwa Vesper. Uwielbiam w jaki sposób wydają książki - twarda oprawa, ilustracje, zakładki. Dlatego, gdy zobaczyłam nową pozycję wydawniczą nie wahałam się z zamówieniem. Tym bardziej, że akcja rozgrywa się w moim mieście - Poznaniu.

Co mogę powiedzieć o "Omnifagusie"? To opowiadania dość surrealistyczne. Groza miesza się z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mroczna i zaskakująca - 9/10.

Wyrażenie "powieść gotycka" działa na mnie jak miód na misia Puchatka. UWIELBIAM powieści gotyckie. Nie wiem, ile razy czytałam "Dziwne losy Jane Eyre", czy "Wichrowe wzgórza"! Dlatego tak chętnie sięgnęłam po "Szkołę aniołów", której polecenie widziałam na kanale youtub'owym Wielkiego Buka.

Jak na ironię, okładka - choć piękna - nie kojarzy się wcale z powieścią gotycką. Więcej w niej zmysłowości niż mrocznej aury.

Podoba mi się, że autor nie traktuje czytelnika jak idioty, któremu wszystko trzeba wyłożyć na talerz. Choć finalnie zagadka się wyjaśniła, wiele bohaterów nadal pozostaje z cząstką tajemnicy. Miałam wrażenie, że wiele z aspektów różnych postaci nadal pozostaje nieodkryte...

Przede wszystkim pisarzowi udało się wyprowadzić mnie na manowce, co jest trudne, bo jako czytelniczka kryminałów znam już wiele fabularnych zabiegów. Tym razem zapomniałam, że nie można ufać narracji pierwszoosobowej, a zwłaszcza czyjemuś pamiętnikowi...

Książka z dozą tajemniczości, pełna ciekawych napisach postaci. Świetne zakończenie. Polecam!

Mroczna i zaskakująca - 9/10.

Wyrażenie "powieść gotycka" działa na mnie jak miód na misia Puchatka. UWIELBIAM powieści gotyckie. Nie wiem, ile razy czytałam "Dziwne losy Jane Eyre", czy "Wichrowe wzgórza"! Dlatego tak chętnie sięgnęłam po "Szkołę aniołów", której polecenie widziałam na kanale youtub'owym Wielkiego Buka.

Jak na ironię, okładka - choć piękna - nie kojarzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Irytujący sposób prowadzenia fabuły - 5/10.

Rozczarowałam się "Szymkiem". Była to lektura mało ciekawa, broniąca się jedynie przedstawieniem problemu znęcania się w szkole i dyskryminacji na tle orientacji seksualnej.

Problem w tym, że akcja w tej książce dziwnie się rozgrywa. Już na początku dowiadujemy się, jakie wydarzenie przyczyniło się do samobójstwa Szymka i jaka była w tym rola brata. Zero zaskoczenia. Oprócz tego mamy mnóstwo stron opowiadających o alkoholizmu jednego ze stróży prawa. Poza tym toczy się historia o seryjnym mordercy. O czym właściwie jest ta pozycja? Bo mam wrażenie, że o wszystkim po trochu!

Złe postacie są narysowane grubą kreską, brakuje im głębi. Są źli w sposób przerysowany (mówię tu o dręczycielach Szymka). Również za duże jest tu stężenie patrologii. Tak, lata 90-te nie były różowe, ale w książce ten czas jest przedstawiano kompletnie ochydnie - przemoc, gwałty, brak empatii, pedofilia i kazirodztwo. Czego tu nie ma!

Najbardziej irytujące było jednak ciągle czytanie o alkoholizmie jednego ze śledczych. Litości, ile można czytać o tym samym.

Irytujący sposób prowadzenia fabuły - 5/10.

Rozczarowałam się "Szymkiem". Była to lektura mało ciekawa, broniąca się jedynie przedstawieniem problemu znęcania się w szkole i dyskryminacji na tle orientacji seksualnej.

Problem w tym, że akcja w tej książce dziwnie się rozgrywa. Już na początku dowiadujemy się, jakie wydarzenie przyczyniło się do samobójstwa Szymka i jaka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Udana - 7/10.

Chociaż miałam nadzieję, że będzie więcej Maksymiliana i Marty (znanych z pierwszej części), to mimo wszystko łatwo wdrożyłam się w przygody Justyny. Jest tajemnica powiązana z historią, jest klimat Karkonoszy... Czego chcieć więcej? Z niecierpliwością czekam na trzecią część!

Udana - 7/10.

Chociaż miałam nadzieję, że będzie więcej Maksymiliana i Marty (znanych z pierwszej części), to mimo wszystko łatwo wdrożyłam się w przygody Justyny. Jest tajemnica powiązana z historią, jest klimat Karkonoszy... Czego chcieć więcej? Z niecierpliwością czekam na trzecią część!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Niezła - 6/10.

Pierwsza połowa zdecydowanie lepsza, dałabym jej 9/10. Później napięcie siadło. Druga część to typowy slasher. Lekko rozczarowało mnie zakończenie - za mało rozwiniętą była motywacja mordercy i rozwój jego osobowości. Owszem, byłam zdziwiona jego tożsamością, ale nie przekonało mnie to rozwiązanie.

Niezła - 6/10.

Pierwsza połowa zdecydowanie lepsza, dałabym jej 9/10. Później napięcie siadło. Druga część to typowy slasher. Lekko rozczarowało mnie zakończenie - za mało rozwiniętą była motywacja mordercy i rozwój jego osobowości. Owszem, byłam zdziwiona jego tożsamością, ale nie przekonało mnie to rozwiązanie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna - 8/10.

Ciekawy kryminał (choć tradycyjnie dobrze wytypowałam głównego antagonistę 😜). Jednak największą zaletą "Schroniska..." jest niesamowity klimat, który udało się stworzyć autorowi - pokryte śniegiem Karkonosze, uczucie odizolowania w górach i tajemnica sprzed lat.

Nie zgadzam się z opiniami, że wstawek historycznych było za dużo. Po pierwsze, one świetnie współgrały z fabułą powieści, po drugie dowiedziałam się wiele o powojennych losach ludzi na tych terenach. Szczerze powiedziawszy tamten okres to faktycznie był "dziki Zachód".

Po przeczytaniu od razu wyszukałam w internecie zdjęcia miejsc z powieści. Obejrzałam też kilka filmików na Youtubie z Karkonoszy.

Głównego bohatera polubiłam. Doceniam, że nie okazał się Supermenem/Bondem, który perfekcyjnie pierze po mordzie nieprzyjaciół. Maksymilian to taki zwyczajny facet wplątany w niezwyczajną historię.

Można się jedynie przyczepić, co do tego, że za łatwo czytelnik może wytypować sprawcę. To chyba jedyny minus. Jak na debiut to należą się oklaski. Zaraz zabieram się za czytanie drugiej części.

Świetna - 8/10.

Ciekawy kryminał (choć tradycyjnie dobrze wytypowałam głównego antagonistę 😜). Jednak największą zaletą "Schroniska..." jest niesamowity klimat, który udało się stworzyć autorowi - pokryte śniegiem Karkonosze, uczucie odizolowania w górach i tajemnica sprzed lat.

Nie zgadzam się z opiniami, że wstawek historycznych było za dużo. Po pierwsze, one świetnie...

więcej Pokaż mimo to