-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2024-01-28
2024-01-07
2024-01-04
Widziałam opinie, że „Tex” czyta się lepiej niż „The Outsiders” i przyznaję, że się zgadzam. Całościowy klimat książki zdecydowanie lepiej do mnie przemówił. Historia jest bardziej spójna i wiarygodna, a postaci lepiej nakreślone. Największym plusem jest to, czego mi brakuje w wielu powieściach wychodzących spod pióra współczesnych pisarzy: Tex jest głupim nastolatkiem z głupimi pomysłami i głupim przekonaniem, że wszyscy naokoło są głupi. Czyli po prostu prawdziwym nastolatkiem. Miła odmiana od tych pretensjonalnych bohaterów, którzy mają 17 lat, a wysławiają się, jakby mieli co najmniej 37.
Widziałam opinie, że „Tex” czyta się lepiej niż „The Outsiders” i przyznaję, że się zgadzam. Całościowy klimat książki zdecydowanie lepiej do mnie przemówił. Historia jest bardziej spójna i wiarygodna, a postaci lepiej nakreślone. Największym plusem jest to, czego mi brakuje w wielu powieściach wychodzących spod pióra współczesnych pisarzy: Tex jest głupim nastolatkiem z...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-26
Co autor miał na myśli? Autor miał na myśli zaszokować. I tyle.
Stąd ta obsesja niepotrzebnego naginania i rozciągania naturalizmu, na wszystkie sposoby: więcej, mocniej, ohydniej, jeszcze, jeszcze. Byle tylko czytelnik się zdziwił, obrzydził, oburzył.
Ja nie mam problemu z literaturą traktującą o traumie, śmierci, depresji, zwyrodnieniach, deprawacjach. Ale to musi mieć jakiś sens, jakiś cel. Musi być częścią większej historii. A tu fabuła jest tylko pretekstem, żeby szokować, obrzydzać, bulwersować. A jeśli ktoś z takim uporem i taką desperacją na każdym kroku wciska sceny eksploracji seksualności przez dzieci, za każdym razem obowiązkowo w jakichś beznadziejnych, najpodlejszych okolicznościach, to chyba ma jakiś problem.
Ta książka ma za cel szokować, a nie opowiadać jakąś historię. Tyle w temacie, dziękuję bardzo.
Co autor miał na myśli? Autor miał na myśli zaszokować. I tyle.
Stąd ta obsesja niepotrzebnego naginania i rozciągania naturalizmu, na wszystkie sposoby: więcej, mocniej, ohydniej, jeszcze, jeszcze. Byle tylko czytelnik się zdziwił, obrzydził, oburzył.
Ja nie mam problemu z literaturą traktującą o traumie, śmierci, depresji, zwyrodnieniach, deprawacjach. Ale to musi mieć...
2023-12-08
“But that’s the world, isn’t it? You have to keep looking to find the truth.”
“But that’s the world, isn’t it? You have to keep looking to find the truth.”
Pokaż mimo to2023-11-28
2023-10-05
Nie czytajcie tej książki tylko dlatego, że ma chwytliwy tytuł. To naprawdę smutna, przejmująca historia.
Przyznam, że nie znam w ogóle dorobku aktorskiego Jennette McCurdy, ale po przeczytaniu jej wspomnień obejrzałam kilka fragmentów „iCarly”, utwierdzając się w przekonaniu, że tak naprawdę nigdy nie wiemy, przez co przechodzi druga osoba.
Ta książka utwierdza mnie również w przekonaniu, że ludzie z problemami psychicznymi nie powinni mieć dzieci. Matka Jennette cierpiała nie tylko z powodu niespełnionych ambicji, ale również narcystycznej osobowości, zaburzeń odżywiania, kompulsywnego zbieractwa i obsesji kontroli nad swoimi dziećmi. Jednak zamiast przyjrzeć się własnym problemom (w czym, nawiasem mówiąc, w ogóle nie pomagali ludzie z jej otoczenia) przelała wszystkie swoje nadzieje, lęki i obsesje na dzieci, głównie najmłodszą z nich Jennette, która desperacką miłość do matki przypłaciła zaburzeniami odżywiania, alkoholizmem i stanami lękowymi.
Szczerze współczuję autorce, ale jednocześnie cieszę się, że zdecydowała się podzielić swoimi doświadczeniami. Być może otworzą oczy ludziom, którym wydaje się, że rodzicielstwo, najbardziej wymagająca z ról, ich naprawi.
“Sometimes it’s just nice to feel good at something.”
“I’m shocked by how many people think they’re original and say the same thing.”
“I’m so unimpressed by people. Even irritated by them. At times even disgusted by them. (…) I’m tired of people approaching me like they own me. Like I owe them something. I didn’t choose this life. Mom did.”
“Fame has put a wedge between Mom and me that I didn’t think was possible. She wanted this. And I wanted her to have it. I wanted her to be happy. But now that I have it, I realize that she’s happy and I’m not. Her happiness came at the cost of mine. I feel robbed and exploited.”
“Sometimes I look at her and I just hate her. And then I hate myself for feeling that. I tell myself I’m ungrateful. I’m worthless without her. She’s everything to me. Then I swallow the feeling I wish I hadn’t had, tell her ‘I love you, Nonny Mommy,’ and I move on, pretending that it never happened. I’ve pretended for my job for so long, and for my mom for so long, and now I’m starting to think I’m pretending for myself too.”
“I don’t like knowing people in the context of things. Oh, that’s the person I work out with. That’s the person I’m in a book club with. That’s the person I did that show with. Because once the context ends, so does the friendship.”
“I’m discovering just how powerful of a tool it is to not love someone. Loving someone is vulnerable. It’s sensitive. It’s tender. And I get lost in them. If I love someone, I start to disappear.”
“Bulimia is not the answer. Anorexia is. Anorexia is regal, in control, all-powerful. Bulimia is out of control, chaotic, pathetic. Poor man’s anorexia. I have friends with anorexia, and I can tell they pity me.”
“Why do we romanticize the dead? Why can’t we be honest abut them? Especially moms. They’re the most romanticized of anyone.”
Nie czytajcie tej książki tylko dlatego, że ma chwytliwy tytuł. To naprawdę smutna, przejmująca historia.
Przyznam, że nie znam w ogóle dorobku aktorskiego Jennette McCurdy, ale po przeczytaniu jej wspomnień obejrzałam kilka fragmentów „iCarly”, utwierdzając się w przekonaniu, że tak naprawdę nigdy nie wiemy, przez co przechodzi druga osoba.
Ta książka utwierdza mnie...
2023-09-20
„[T]o bardzo ciekawe w tym mieście, że teatralność Nowego Jorku jest czymś niemal obowiązkowym. (…) Życie tu ma w sobie coś ze spektaklu, bo nie istnieje żaden inny sposób na rozwiązanie problemu”.
„Jednym z aspektów anonimowości, okrucieństwa, ale na swój sposób także piękna Nowego Jorku jest to, że on nigdy się nie zatrzyma ze względu na ciebie. Nigdy nie stanie w miejscu. Jesteś, nie ma cię, tego miasta to nie obchodzi. I to jest w nim piękne. Czasem dobrze znaleźć się w świecie obojętnym na rzeczy, które są dla ciebie takie ważne. Jest w tym coś kojącego”.
„W dzisiejszych czasach chyba się spodziewamy, że artyści będą wystawiać swoje prace, pokazywać je w internecie czy gdzie tam jeszcze, i na tym zarabiać, ale mało kto się zastanawia, ilu ludzi maluje i tworzy sztukę na inne sposoby, mają swoje życie i pracę, ale są artystami i tworzą tylko dlatego, że chcą”.
„[L]udzie mają do pewnego stopnia jakieś życie wewnętrzne, potrafią znajdować w czymś radość. Nawet ci, których przekonania są dla ciebie odrażające, mają jakieś dobre cechy, które na początku możesz nie do końca pojmować (…)… Idzie znaleźć w sobie jakieś przebaczenie tam, gdzie to naprawdę się liczy”.
„To miasto jest dla mnie niesamowicie ważne. Wszystko jest bezcenne. Chodzi mi o to, że wszystko ma wartość. Niczego nie uważam za bezwartościowe. Widzę każdy szczegół”.
„Nerwy nigdy nie przybliżą cię do celu. Jak często złość coś daje? Raz na sto przypadków? Raz na tysiąc? W dziewięćdziesięciu dziewięciu przecinek coś tam przypadków nic tym nie wskórasz”.
„Współczucie to jedyne, co na tym świecie szanuję. Nie interesuje mnie nic poza miłością. Tylko miłość jest warta uwagi. Nie ma nic cenniejszego, nic wspanialszego od bliskości, od towarzystwa ludzi, których kochasz”.
„[T]o bardzo ciekawe w tym mieście, że teatralność Nowego Jorku jest czymś niemal obowiązkowym. (…) Życie tu ma w sobie coś ze spektaklu, bo nie istnieje żaden inny sposób na rozwiązanie problemu”.
„Jednym z aspektów anonimowości, okrucieństwa, ale na swój sposób także piękna Nowego Jorku jest to, że on nigdy się nie zatrzyma ze względu na ciebie. Nigdy nie stanie w...
2023-08-15
Na plus:
- Czwórka głównych bohaterów to chodzące stereotypy, przynajmniej na początku. Ale, paradoksalnie, jest to bardzo ciekawy zabieg.
- Intryga jest naprawdę skomplikowana i sama długo nie miałam pewności, jak potoczy się akcja. Miałam pewne podejrzenia, ale zagadka była dobrze skonstruowana i wciągająca.
Na minus:
- Zupełnie niepotrzebny wątek miłosny, i to tak beznadziejnie oczywisty. Aż mnie mdliło od tych fragmentów.
- Wszystko dobrze się kończy. I nie chodzi mi o to, że prawda wychodzi na jaw, a sprawiedliwość triumfuje, ale o to, że każdy doczekuje się obrzydliwie przesłodzonego szczęśliwego zakończenia.
Na plus:
- Czwórka głównych bohaterów to chodzące stereotypy, przynajmniej na początku. Ale, paradoksalnie, jest to bardzo ciekawy zabieg.
- Intryga jest naprawdę skomplikowana i sama długo nie miałam pewności, jak potoczy się akcja. Miałam pewne podejrzenia, ale zagadka była dobrze skonstruowana i wciągająca.
Na minus:
- Zupełnie niepotrzebny wątek miłosny, i to tak...
2023-07-02
To jest w gruncie rzeczy bardzo prosta historia.
Aysel chce popełnić samobójstwo. Ale Aysel ma też pewien kłopot, bo – jak sama twierdzi – „[t]he problem with suicide, which most people don’t realize, is that it’s really hard to follow through”.
Dlatego dziewczyna postanawia znaleźć sobie partnera, z którym będzie mogła zaplanować i z powodzeniem sfinalizować odejście z tego świata. I choć książka jest tutaj bardzo tendencyjna, bo ta niepozorna szesnastolatka na partnera wybiera sobie dość przystojnego, choć sponiewieranego depresją siedemnastolatka, to całość dobrze się czyta.
Powieść jest wciągająca i w moim odczuciu dość wiernie przedstawia, jak o depresji i niechęci do życia myślą szesnastoletnie dziewczyny, takie jak Aysel, która mylnie utożsamia je z ciągłym smutkiem. Autorka naprawdę bardzo ciekawie rozwinęła wątek interakcji między Aysel a Romanem, ale niestety słabo opisana jest relacja Aysel z jej rodziną, nie mówiąc już o samym zakończeniu, które przebiega w ogromnym pośpiechu. Sama autorka w posłowiu pisze: „Although the story ends on a hopeful note, the road to recovery is long and ongoing”. Można było trochę z tym popracować. Ta książka naprawdę mogłaby być dłuższa – na zdrowie by jej to wyszło.
“I can feel everything. And I want to feel everything. Even the painful, awful, terrible things. Because feeling things is what lets us know that we’re alive.”
To jest w gruncie rzeczy bardzo prosta historia.
Aysel chce popełnić samobójstwo. Ale Aysel ma też pewien kłopot, bo – jak sama twierdzi – „[t]he problem with suicide, which most people don’t realize, is that it’s really hard to follow through”.
Dlatego dziewczyna postanawia znaleźć sobie partnera, z którym będzie mogła zaplanować i z powodzeniem sfinalizować odejście z...
Niektórzy twierdzą, że to najsłabsza powieść Toni Morrison, ale ja się z tym nie zgadzam (bo przeczytałam kiedyś „Miłość”).
Przyznam, że czułam pewien niedosyt i wolałabym, żeby książka była nieco dłuższa – wręcz pragnęłam więcej detali, nieważne, jak nużących czy spowalniających postęp wydarzeń. Ale ta powieść i jej forma pokazują, jak genialna była Toni Morrison: historię osadzoną w czasach współczesnych czyta się zupełnie inaczej niż pozostałe dzieła autorki, ma ona zupełnie inne tempo, inny wydźwięk, inny klimat; bohaterowie mają inny głos, a każda postać wnosi inny sposób narracji do świata powieści.
Światu literatury brakować będzie Toni Morrison, a tę pustkę będziemy odczuwać dotkliwie jeszcze długo.
Niektórzy twierdzą, że to najsłabsza powieść Toni Morrison, ale ja się z tym nie zgadzam (bo przeczytałam kiedyś „Miłość”).
więcej Pokaż mimo toPrzyznam, że czułam pewien niedosyt i wolałabym, żeby książka była nieco dłuższa – wręcz pragnęłam więcej detali, nieważne, jak nużących czy spowalniających postęp wydarzeń. Ale ta powieść i jej forma pokazują, jak genialna była Toni Morrison:...