-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2022-07-07
2015-09-20
2018-04-13
2018-07-08
Twoi bliscy wyglądają jak Twoi bliscy i zachowują się jak oni, ale Ty masz wewnętrzne przekonanie, że to tak naprawdę nie są oni. Po prostu to wiesz. Co robisz? Ciężka sprawa... A to dopiero początek. Młody lekarz, Miles Bennell zauważa, że coraz więcej mieszkańców Mill Valley zgłasza się do niego z tym problemem. Jakby miasteczko opanowała jakaś dziwna psychoza. W dodatku przyjaciel pokazuje mu coś, co wystawi jego naukowy sceptycyzm na próbę...
"Inwazja porywaczy ciał" należy do klasyki literatury grozy. Jednak raczej nie doświadczymy przy niej dreszczyku strachu. Największą zaletą powieści jest jej klimat - małomiasteczkowy, duszny, paranoiczny. Obfituje także w ciekawe przemyślenia. Mój ulubiony cytat: "Czasem sądzę, że udoskonalamy ten świat, usuwając wszystko co ludzkie z naszego życia". Prezentuje interesujące spojrzenie na ewolucję, rozwój technologiczny czy różne przejawy destrukcyjnej działalności człowieka. Istotna jest nie tylko sama historia, ale przede wszystkim refleksyjna otoczka.
Wydanie książki proponowane przez wydawnictwo Vesper jest po prostu cudowne. Okładka bardzo mi się podoba - jej wygląd, faktura... No i książka ma ilustracje - wiele ilustracji. Uwielbiam je, nawet w książkach dla dorosłych. Po prostu moje oczy mają taki dziwny fetysz, że same literki im nie wystarczają. To znaczy oczywiście widzę wszystko oczami wyobraźni, ale ilustracja stanowi dodatkowy bodziec, który bardzo mnie cieszy.
Twoi bliscy wyglądają jak Twoi bliscy i zachowują się jak oni, ale Ty masz wewnętrzne przekonanie, że to tak naprawdę nie są oni. Po prostu to wiesz. Co robisz? Ciężka sprawa... A to dopiero początek. Młody lekarz, Miles Bennell zauważa, że coraz więcej mieszkańców Mill Valley zgłasza się do niego z tym problemem. Jakby miasteczko opanowała jakaś dziwna psychoza. W dodatku...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-06-19
Przyznam się Wam, że nigdy nie czytałam, ani nawet nie oglądałam "Igrzysk Śmierci". Po prostu wydawały mi się produktem tak bardzo komercyjnym, że z miejsca odstręczającym. Co innego kiedy dowiedziałam, że Wydawnictwo Vesper pracuje nad polskim wydaniem "Battle Royale". Wiedziałam, że to będzie coś niezwykłego i czekałam na tę premierę z wielką niecierpliwością! ⠀
⠀
Czterdzieścioro dwoje uczniów klasy trzeciej B Gimnazjum Miejskiego w Shiroiwie zostaje zwerbowanych do corocznego, państwowego programu. Wszystko naturalnie odbywa się bez woli i wiedzy nastolatków, bo gdyby powiedziano im, że wezmą udział w walce na śmierć i życie ze swoimi znajomymi z klasy, odpowiedzi byłyby raczej proste do przewidzenia. Wszystko to w ramach obowiązkowego "eksperymentu społecznego".
Pewnego dnia dzieciaki obudziły się w obcej klasie z dziwacznymi obrożami zamontowanymi na szyjach. Nowy "opiekun" wyjaśnił im, że znajdują się na niewielkiej wyspie Okishima i będą musiały zabijać się nawzajem, do momentu gdy przeżyje tylko jeden uczestnik, który zostanie zwycięzcą. Obroże będą wskazywały organizatorom ich dokładną lokalizację. W przypadku próby ucieczki, wejścia na teren strefy zakazanej, czy ściągnięcia z szyi - obroża eksploduje. Oczywiście wraz z głową niepokornego gracza. Wyekwipowani w najróżniejsze bronie (łuki, noże, pistolety, kije bejsbolowe, karabiny maszynowe...) i głodową rację żywnościową mają rozpocząć walkę już po przekroczeniu drzwi klasy. ⠀
⠀
Wiecie co jest najlepsze? Że na prawie 800 kartach powieści mamy okazję poznać niemal każdego uczestnika gry. Autor daje możliwość "wejścia do głowy" uczniów poświęcając każdemu cały rozdział, albo dwa. W tym czasie towarzyszymy bohaterowi poznając jego uczucia, motywacje i rozterki, by następnie być świadkiem jego makabrycznej śmierci.
Jednocześnie akcja koncentruje się wokół trójki głównych bohaterów i to im towarzyszymy najczęściej. Ta konstrukcja jest bardzo interesująca i stanowi sporą zaletę książki. ⠀
⠀
Muszę wspomnieć, że w książce występuje wiele imion i nazwisk, które są do siebie podobne w pisowni i brzmieniu. Czytelnik musi dać sobie trochę czasu na oswojenie się z nimi, co jest wynikiem ich pochodzenia z innej niż nasza rodziny językowej. Oczywista kwestia, ale chciałam zaznaczyć, że trzeba być na to przygotowanym i nie zrażać się na początku. ⠀
⠀
Dodatkowo "Battle Royale" nie jest tylko prostym thrillerkiem czy bezsensowną krwawą sieczką (choć makabry w nim pod dostatkiem). Zwraca uwagę na opresyjne mechanizmy działania państwa totalitarnego. A przy tym skłania do refleksji. Jakie postawy przyjmują ludzie postawieni w sytuacji, gdy każe się im poświęcać innych, aby ocalić siebie? Co człowiek jest gotowy zrobić aby przetrwać? W którym momencie kończy się człowieczeństwo, a zaczyna zezwierzęcenie? ⠀
⠀
Jedyną rzeczą, która troszkę mnie irytowała był znany ze slasherów motyw "niezniszczalnego villaina". Od pewnego momentu jeden z bohaterów zaczął klarować się jako główny antagonista. Tylko, że był tak mocny, że aż zaczynało to być mało prawdopodobne. Kojarzycie te sytuacje, gdy morderca z horroru dostaje pięć kulek w pierś i dziesięć ciosów nożem (oczywiście przesadzam ;) ), a mimo tego atakuje dalej, niewzruszony jak głaz? Spójrzmy chociażby na Michaela Myersa. O ile w slasherach ma to swój kiczowaty urok, tak tutaj niezbyt mi pasowało. Ale to tylko taki malutki minusik, wynik mojego czepialstwa :) ⠀
⠀
"Battle Royale" oczywiście gorąco polecam i jeśli nie przeraża Was objętość, ani japońskie nazwiska to nie macie nad czym się zastanawiać. Emocje gwarantowane!⠀
Przyznam się Wam, że nigdy nie czytałam, ani nawet nie oglądałam "Igrzysk Śmierci". Po prostu wydawały mi się produktem tak bardzo komercyjnym, że z miejsca odstręczającym. Co innego kiedy dowiedziałam, że Wydawnictwo Vesper pracuje nad polskim wydaniem "Battle Royale". Wiedziałam, że to będzie coś niezwykłego i czekałam na tę premierę z wielką niecierpliwością!...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-02-20
2021-10-14
Zrecenzowanie "Tego drugiego" okazało się wyzwaniem. Dlaczego? Otóż mogłabym mówić o powieści Thomasa Tryona długo i dużo, ale nie obyłoby się bez spoilerów. A w tym konkretnym przypadku spoilery to najgorsze co może spotkać czytelnika. Wszak cała zabawa polega na tym, żeby samemu myśleć, obserwować, wyciągać wnioski. Pozwólcie więc, że podzielę się z Wami okrojoną, ale bezpieczną opinią.
Dwunastoletni bracia bliźniacy, Niles i Holland Perry mieszkają w małej miejscowości o nazwie Pequot Landing. Dni mijają im na beztroskiej zabawie, choć nie zawsze jest łatwo. Bliźniacy są jak ogień i woda; mają zupełnie inne temperamenty, odmienne charaktery. Niles - spokojny, dobry i zawsze gotowy do pomocy, natomiast Holland - zuchwały, przebiegły i złośliwy. Jeden czerpie przyjemność z krzywdzenia innych, podczas gdy drugi nad tym płacze. Bo co może zrobić? W końcu to Holland jest tym silniejszym z ich dwójki. Wkrótce Niles zauważa, że brat zaczyna zatracać się w czynieniu zła. Wtedy jeszcze chłopiec nie może się domyślać, że nad jego rodziną zawisną czarne chmury, a nazwisko "Perry" znajdzie się na językach wszystkich mieszkańców Pequot Landing.
Od razu powiem Wam, że chyba za długo siedzę w horrorach, bo praktycznie od pierwszych stron domyśliłam się najważniejszej tajemnicy. Jednak nie przeszkadzało mi to się świetnie bawić skłaniając szare komórki do poszukiwania dowodów na poparcie mojej hipotezy. Ach, jak ja uwielbiam obserwować, analizować, zbierać informacje... przy odpowiednim podejściu "Ten drugi" daje szansę uskuteczniać wszystkie te działania w czasie lektury. Jeśli lubicie mieć wszystko od razu podane na tacy, to prawdopodobnie nie jest to książka dla Was.
Od początku zwraca uwagę specyficzne operowanie narracją. W książce występują dwie główne perspektywy narracyjne:
I Punkt widzenia dorosłego mężczyzny, który zwraca się bezpośrednio do czytelnika na początku każdej z trzech części powieści.
II Punkt widzenia narratora pozbawionego wszechwiedzy, który zdecydowanie dominuje na kartach powieści i zaznajamia nas z przebiegiem wypadków z perspektywy trzecioosobowej.
Muszę przyznać, że te monologi skierowane do czytelnika robią spore wrażenie. Takie chaotyczne, niepokojące... Niby postać nie mówi nic szczególnego, wpatruje się w plamę na suficie, próbując skojarzyć co mu ten kształt przypomina. Ale te urywane strzępy myśli, dziwaczne zdania sugerują nam, że z głową narratora jest coś nie tak. I to jest właśnie najbardziej przerażające. Chłoniemy łapczywie te słowa z pełną świadomością, że są wytworem chorego umysłu.
Wspomniałam, że książka składa się trzech części. Dla mnie ten podział jak najbardziej ma sens, bo każda z nich cechuje się odmienną dynamiką akcji i atmosferą.
1. Część pierwsza
Zanurzamy się w świecie dziecięcej wyobraźni, gdzie każde miejsce może przeobrazić się w magiczną krainę ze snów, a pudełko z drobiazgami jest najpilniej strzeżonym skarbem.
2. Część druga
Jako czytelnicy zwracamy uwagę na mnożące się czerwone flagi i zaczynamy pojmować, że nie wszystko jest takie, jakim się wydaje na pierwszy rzut oka.
3. Część trzecia
Autor otwiera przed nami karty, a świat zostaje zalany mrokiem, nie pozostawiając czytelnikowi złudzeń.
Każda z części kończy się jakimś wydarzeniem, które gwałtownie zbliża odbiorcę do prawdy. Atmosfera także ulega stopniowaniu - od beztroskiej, do przyprawiającej o ciarki. Ostatnia część jest jak requiem dla człowieczeństwa.
Na koniec kilka słów o bohaterach. Postaci wykreowano perfekcyjnie, co wcale nie dziwi - w końcu mamy do czynienia z horrorem psychologicznym. Tym, co ma nas przerażać jest mrok ludzkiej duszy. Zadbano nawet o takie niuanse jak nadanie charakteru postaciom służących, które przecież stanowią tło historii i odgrywają w niej marginalną rolę.
Myślę, że z opinii jasno wynika, że "Ten drugi" zrobił na mnie spore wrażenie. Należy jednak pamiętać, że jestem fanką horrorów psychologicznych. Jeśli także je lubicie i nie przeszkadza Wam leniwie rozwijająca się akcja, oraz jesteście gotowi grzecznie poczekać do końca na ostateczne odpowiedzi - sięgajcie śmiało. Mam mnóstwo skojarzeń literackich i filmowych, ale tym razem zachowam je dla siebie. Obawiam się, że w tym przypadku szafowanie tytułami mogłoby samo w sobie być spoilerem.
Zrecenzowanie "Tego drugiego" okazało się wyzwaniem. Dlaczego? Otóż mogłabym mówić o powieści Thomasa Tryona długo i dużo, ale nie obyłoby się bez spoilerów. A w tym konkretnym przypadku spoilery to najgorsze co może spotkać czytelnika. Wszak cała zabawa polega na tym, żeby samemu myśleć, obserwować, wyciągać wnioski. Pozwólcie więc, że podzielę się z Wami okrojoną, ale...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-08-08
"Podróże kończą się spotkaniem kochanków". Ten cytat nieustannie powraca w "Nawiedzonym Domu na Wzgorzu" Shirley Jackson. Fakt, że pochodzi z "Romea i Julii" Szekspira, podkreśla tylko romantyczne korzenie gotyckiego horroru. Czy to dom opętuje bohaterów, czy może jeden z nich opętuje dom? Na to pytanie będziecie musieli odpowiedzieć sami. ⠀
⠀
Doktor Montague - badacz okultyzmu, kompletuje ekipę, którą planuje zabrać do owianego złą sławą Domu na Wzgórzu. W skład zespołu wchodzą dwie kobiety, które mają za sobą pewne doświadczenia parapsychiczne: przebojowa Theodora oraz nieśmiała Eleanor. Jednym z warunków przedsięwzięcia jest obecność członka rodziny będącej w posiadaniu rezydencji. Do tej roli wybrany zostaje Luke - młody mężczyzna, przyszły spadkobierca majątku. Choć początkowo nic tego nie zapowiada, bohaterów czeka trudny czas. ⠀
⠀
O czym właściwie opowiada książka? Czy tylko o nawiedzonym domu? Jednym ze stale powtarzających się motywów jest na przykład siostrzeństwo. Na początku, gdy obserwujemy Eleanor i jej siostrę. Następnie, gdy poznajemy historię dwóch sióstr zamieszkujących niegdyś Dom na Wzgórzu. Wreszcie, siostrzeńsko nacechowana jest relacja Theodory i Eleanor. Jednocześnie przeczucie mówi mi, że tę znajomość cechuje tłumiony homoseksualizm, przynajmniej z jednej strony. Oczywiście mogę się mylić, to tylko hipoteza. Z drugiej strony w czasach gdy książka powstawała, Jackson nie mogła sobie pozwolić na otwarte poruszanie tych kwestii, więc całkiem prawdopodobne, że zostawiła wnikliwym czytelnikom ukryte przesłanie. Wracając na moment do motywu siostrzeństwa; warto zwrócić uwagę, że w przypadku każdej z trzech wspomnianych relacji, siostrzeństwo naznaczone jest zazdrością. ⠀
Straszyć mają przede wszystkim standardowe manifestacje paranormalnej aktywności, takie jak: dziwaczny plan domu i jego asymetria, "zimne punkty", niewytłumaczalne odgłosy i hałasy. Jednak autorka dba o atmosferę także stosując inne, mniej oczywiste techniki. Przykładowo do opisu wyglądu bohaterów (z wyjątkiem doktora Montague) podchodzi w sposób skrajnie minimalistyczny co sprawia, że w niektórych momentach czytelnik może nabrać wątpliwości co jest właściwie rzeczywistością, a co zaledwie urojeniem. Zdarzają się także nieszablonowe zabiegi narracyjne, np. niespodziewane przeskoczenie z fabułą o kilka chwil do przodu, co w założeniu ma dezorientować czytelnika i sprawić, by uwierzył, że tutaj wszystko może się zdarzyć. Niebagatelną rolę odgrywa także psychologia sama w sobie: czytelnik zagłębia się w niepokojące i nie do końca zrozumiałe monologi, poddaje dusznej atmosferze lęku i paranoi. ⠀
Myślę, że nie każdy doceni "Nawiedzony Dom na Wzgórzu". Jeśli odbiorca nie lubi doszukiwać się drugiego dna i próbować nadać zdarzeniom głębszy sens, to zwyczajnie wiele traci. Jackson nie podaje czytelnikowi rozwiązań na talerzu, ale za to zostawia wiele małych wskazówek. Sama mam ochotę przeczytać książkę jeszcze raz, by wyłapać wszystkie. Powieść wymaga wnikliwości i refleksji, jeśli nie zwrócimy uwagi na niuanse to dzieło Shirley Jackson może zostać odebrane jako kolejna przeciętna historia o nawiedzonym domu.
"Podróże kończą się spotkaniem kochanków". Ten cytat nieustannie powraca w "Nawiedzonym Domu na Wzgorzu" Shirley Jackson. Fakt, że pochodzi z "Romea i Julii" Szekspira, podkreśla tylko romantyczne korzenie gotyckiego horroru. Czy to dom opętuje bohaterów, czy może jeden z nich opętuje dom? Na to pytanie będziecie musieli odpowiedzieć sami. ⠀
⠀
Doktor Montague - badacz...
2021-05-19
W wydanym w 1976 roku "Slapsticku", Vonnegut ostatecznie rozprawia się ze śmiercią swojej siostry. Z prologu dowiadujemy się, że kobieta zmarła na raka w 1958 roku, dwa dni po tym, gdy jej zdrowy mąż zginął w wypadku kolejowym. Autor zaadoptował dwoje z trojga ich dzieci. Do stworzenia fabuły zainspirował go sen, który miał w czasie lotu samolotem na pogrzeb swojego wujka.⠀
⠀
Wilbur i Eliza są bliźniętami. Łączy ich bardzo wiele, nie tylko wspólne zamieszkiwanie matczynego łona. Na przykład to, że obydwoje rodzą się wyjątkowo szpetni, tak szpetni, że widoku rodzeństwa nie mogą znieść nawet ich właśni rodzice. Dzieci rodzą się z sześcioma palcami u stóp i dłoni, mają także po dwa nadliczbowe sutki oraz wiele cech neandertaloidalnych. W dodatku lekarze orzekają, że rodzeństwu brak inteligencji i nie mają szans na przeżycie więcej niż czternastu lat. W związku z tym, rodzice chcąc oszczędzić sobie dalszego wstydu, a także zapewnić swojemu potomstwu warunki do spokojnego dokonywania ich krótkiego żywota, umieszczają je w niezamieszkałej, starej rezydencji na szczycie góry, w odludnym zakątku stanu Vermont. Zatrudniają także personel do opieki nad dziećmi.
Tak mijają kolejne lata, Wilbur i Eliza dorastają i rozwijają się najzupełniej normalnie. Nikt tego jednak nie dostrzega. Rodzeństwo jawi się światu jako para istot ludzkich, które pomimo kilkunastu lat na karku wciąż nie potrafią wypowiedzieć ani słowa, ubrać się czy samodzielnie jeść. Dzieci zachowują się dokładnie tak, jak tego od nich oczekuje otoczenie.⠀
Jednak nadchodzi dzień, gdy postanawiają zdradzić swoją tajemnicę. Informują świat o swojej ponadprzeciętnej inteligencji, która intensyfikuje się gdy są razem i "złączą ze sobą głowy". To zapoczątkowuje lawinę zdarzeń, skutkującą rozdzieleniem rodzeństwa. I tak Wilbur, którego skreślono już w chwili narodzin, zostaje lekarzem, prezydentem i królem Manhattanu. Jednym z nielicznych, którzy przetrwali zarazę Zielonej Śmierci. A Eliza... cóż, przekonajcie się sami.⠀
W książce Vonnegut przedstawia swoje poglądy na samotność, zarówno na skalę indywidualną, jak i społeczną. Zwraca uwagę na ludzką potrzebę przynależności, poszukiwania wspólnoty. ⠀
Bohater powieści, Wilbur Swain jest samotny przez całe życie. W dzieciństwie wraz z siostrą odizolowany od świata zewnętrznego, w dorosłości doświadcza samotności pomimo swoich sukcesów i wielu otaczających go ludzi. Bo ludzie są obok niego, a nie z nim. Nikt nigdy nie zwracał uwagi na jego potrzeby i uczucia. Stąd pomysł utworzenia sztucznych rodzin, dzięki którym już nigdy nikt nie byłby samotny. Jednak okazuje się, że ludzie naturalnie tworzą podziały, nawet jeśli odgórnie nakazuje się im zjednoczenie.⠀
⠀
Muszę przyznać, że to chyba pierwsza książka Vonneguta, która trochę mnie zawiodła. Mniej więcej do połowy czyta się świetnie, ale końcówka... w moim odczuciu jakby zabrakło w niej pomysłu. Brakuje tego, charakterystycznego dla autora przytupu. W ogólnym rozrachunku "Slapstick" jest dobry, ale polecałabym go fanom Vonneguta, a nie na początek przygody z twórczością pisarza.
W wydanym w 1976 roku "Slapsticku", Vonnegut ostatecznie rozprawia się ze śmiercią swojej siostry. Z prologu dowiadujemy się, że kobieta zmarła na raka w 1958 roku, dwa dni po tym, gdy jej zdrowy mąż zginął w wypadku kolejowym. Autor zaadoptował dwoje z trojga ich dzieci. Do stworzenia fabuły zainspirował go sen, który miał w czasie lotu samolotem na pogrzeb swojego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-04-21
Dziś parę słów o pięknie wydanym zbiorze opowiadań grozy. Książka zawiera dwa opowiadania autorstwa angielskiej pisarki-Susan Hill. Myślę, że większość osób kojarzy "Kobietę w czerni" dzięki ekranizacji z 2012 roku, z Danielem Radcliffem w roli głównej. Tekst po raz pierwszy opublikowano w 1983 roku, więc liczy sobie już parę lat. Z kolei drugie opowiadanie pt. "Rączka" pochodzi z 2010 roku i zetknęłam się z nim po raz pierwszy.⠀
⠀
"Kobieta w czerni"⠀
Młody adwokat z londyńskiej kancelarii zostaje wysłany do zapadłej mieściny na północy, aby wziąć udział w pogrzebie swojej klientki, Alice Drablow, oraz uporządkować dokumentację związaną z kwestiami spadkowymi. Jak się okazuje, pani Drablow nie mieszkała w samym Crythin Gifford, lecz trochę dalej, na Węgorzowych Mokradłach. Aby tam dotrzeć należy przedostać się przez Groblę Dziewięciu Żywotów, która każdego popołudnia zalewana jest wodą (motyw jak z zeszłorocznego miniserialu "Dzień trzeci"), co odcina jedyną możliwą drogę powrotu do miasteczka. Osadzona na wzniesieniu i otoczona gęstą mgłą oraz niebezpiecznymi mokradłami posiadłość bynajmniej nie nastraja pozytywnie. Tym bardziej jeśli odwiedzający zajrzy na tyły posesji i zobaczy stary cmentarz. Albo zawędruje do pewnego pokoju, gdzie zdaje się bić przerażające serce domu. Jeśli potencjalnemu śmiałkowi po tym wszystkim wciąż brakuje instynktu samozachowawczego, to może do odwrotu przekona go widmowa kakofonia dźwięków, czy pojawiająca się znikąd postać kobiety odzianej w czerń.⠀
⠀
"Rączka"⠀
Antykwariusz Adam Snow pewnego wieczora gubi drogę i natrafia na tzw. Biały Dom. Stare, zapomniane domostwo czasy świetności ma już dawno za sobą. Jednak tym, co swego czasu przyciągało w to miejsce tłumy odwiedzających był ogród. Piękny, samodzielnie zaprojektowany przez właścicielkę, budził zachwyt nawet u pary królewskiej. Obecnie zarośnięty i zaniedbany, jest już tylko reliktem przeszłości. Jednak mimo wszystko, w jakiś sposób przyciąga antykwariusza, który wchodzi na jego teren. W pewnym momencie w dłoń zaskoczonego bohatera wślizguje się mała rączka, jakby należąca do dziecka.⠀
Oczywiście wokół nie ma żywej duszy (nomen omen). Wkrótce to wydarzenie zaczyna prześladować Snowa, który z jednej strony tęskni za dotykiem rączki, a z drugiej go ona przeraża. Kiedy bohater zaczyna interesować się historią Białego Domu, odwiedziny rączki stają się coraz częstsze i coraz bardziej złowrogie. Antykwariusz rozpoczyna walkę z ogarniającym go szaleństwem.⠀
⠀
Obydwa teksty są typowymi opowieściami o duchach. Tak naprawdę, fabularnie niewiele się tu dzieje, ale to klimat robi całą robotę. Tak więc zasada jest prosta: jeśli się wczujesz - czeka cię niesamowite doświadczenie, jeśli nie - lektura może okazać się nużąca. Powiem Wam, że ze mną było różnie. Kiedy próbowałam czytać w łóżku przed zaśnięciem, to zazwyczaj po przeczytaniu jakichś dwóch stron już smacznie spałam z książką w objęciach. Natomiast w ciągu dnia bez problemu dawałam się porwać mrożącemu krew w żyłach klimatowi. Także do właściwego odbioru tych opowiadań konieczne jest chyba wyostrzenie zmysłów, a nie wieczorny chill przedzaśnięciowy ;) Polecam miłośnikom mrocznych, gotyckich klimatów i opowieści o duchach.
Dziś parę słów o pięknie wydanym zbiorze opowiadań grozy. Książka zawiera dwa opowiadania autorstwa angielskiej pisarki-Susan Hill. Myślę, że większość osób kojarzy "Kobietę w czerni" dzięki ekranizacji z 2012 roku, z Danielem Radcliffem w roli głównej. Tekst po raz pierwszy opublikowano w 1983 roku, więc liczy sobie już parę lat. Z kolei drugie opowiadanie pt....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-02-27
Kurt Vonnegut jest zdecydowanie jednym z moich ulubionych pisarzy. "Sinobrodego" stworzył w formie autobiografii fikcyjnego malarza, gdzie wątki z przeszłości przeplatają się z teraźniejszymi wydarzeniami. Tytuł nawiązuje do znanej, XVII-wiecznej baśni. Piękne, nowe wydanie od Wydawnictwa Zysk i -Ska dodatkowo zachęca do sięgnięcia po pozycję.⠀
⠀
W luksusowej rezydencji nad brzegiem oceanu żyje zgorzkniały staruszek, były malarz - Rabo Karabekian. Pustelniczy tryb życia jest jego własnym wyborem - artysta pragnie być sam, strzegąc swojego drogocennego sekretu - zawartości przepastnego spichrza na kartofle na terenie posiadłości.⠀
Niespodziewanie w życiu bohatera pojawia się energiczna wdowa, trudniąca się pisaniem poczytnych książek dla młodzieży. Ekscentryczna towarzyszka podkręca stateczne tempo życia Karabekiana, motywując go do napisania autobiografii i tym samym rozrachunku z przeszłością. Pisanie książki okazuje się mieć moc niemal terapeutyczną. Okazuje się, że Rabo ma do opowiedzenia ciekawą historię, był bowiem jednym z założycieli szkoły malarstwa ekspresjonizmu abstrakcyjnego. Artysta stopniowo odkrywa kolejne karty, lecz uparcie nie udziela wścibskiej wdowie odpowiedzi na jedno jedyne pytanie: co u diabła, kryje się w spichrzu na kartofle?⠀⠀
⠀
Vonnegut po raz kolejny zabiera czytelników w podróż pełną życiowych prawd i filozoficznych zaułków. Po drodze pochyla się nad sztuką, człowieczeństwem, miłością, szaleństwem... Pisze w lekkim tonie, o ciężkich tematach. Pisze po prostu tak, że chce się czytać, chce się dać porwać tej tragikomedii pomyłek, którą ostatecznie jest życie każdego z nas.⠀
Sporo miejsca autor poświęcił sytuacji kobiet we współczesnym świecie, m.in. powołując do życia bohaterkę, która ewoluuje na niezwykle silną, wyrazistą i kluczową dla fabuły postać, stającą się głosem tych, którym nie pozwolono przemówić. Uwielbiam ten wątek.⠀
⠀
Zresztą kreacje bohaterów to majstersztyk. Nawet te trzecioplanowe żyją własnym życiem. Wielowarstwowość powieści także robi wrażenie. Konsumpcjonizm, komercjalizacja sztuki, upadek wartości, wojna... wszystko to znajduje swoje miejsce w tej niezbyt długiej historii, będącej owocem ogromnego talentu, spostrzegawczości i błyskotliwego poczucia humoru autora. Jednocześnie zdaje się różnić od innych znanych mi dzieł pisarza - jest bardziej melancholijna i sentymentalna.
⠀
Nie jest to moja ulubiona książka Vonneguta, ale nie żałuję żadnej spędzonej z nią minuty. Moim zdaniem nie nadaje się na sam początek przygody z twórczością pisarza, ale dla osób już zaznajomionych z dziełami KV to absolutny must-read :)
Kurt Vonnegut jest zdecydowanie jednym z moich ulubionych pisarzy. "Sinobrodego" stworzył w formie autobiografii fikcyjnego malarza, gdzie wątki z przeszłości przeplatają się z teraźniejszymi wydarzeniami. Tytuł nawiązuje do znanej, XVII-wiecznej baśni. Piękne, nowe wydanie od Wydawnictwa Zysk i -Ska dodatkowo zachęca do sięgnięcia po pozycję.⠀
⠀
W luksusowej rezydencji nad...
2020-11-04
Dacie wiarę, że "Trzech panów w łódce (nie licząc psa)" liczy sobie już ponad 130 lat? W czasie lektury w ogóle się tego nie odczuwa. Jak widać pewne zabawne przymioty ludzkiej natury pozostają obecnie tak samo aktualne, jak w 1889 roku. Natomiast Jerome K. Jerome to nie pseudonim (co mnie również naturalnie od razu przyszło na myśl), a prawdziwe personalia autora.⠀
⠀
Troje przyjaciół postanawia wyruszyć na dwutygodniową wycieczkę łodzią w górę Tamizy. Wypływają z Kingston, kierując się docelowo do Oksfordu i z powrotem. Jerome'owi (który jest uosobieniem autora) towarzyszy George, Harris oraz charakterny foksterier Montmorency.
Panowie doświadczają wielu komicznych sytuacji, podczas teoretycznie prozaicznych czynności. Generalnie nic nie idzie tak jak powinno, ale towarzystwo stara się cieszyć wypadem. Opisy bieżących wypadków są nieustannie wzbogacane przez narratora o kolejne anegdotki i opowiastki.⠀
⠀
Inspiracją dla powieści był rejs po Tamizie odbyty przez autora w czasie jego miesiąca miodowego. Niezwłocznie po powrocie z podróży zabrał się do pisania, postać żony zastępując sylwetkami dwojga swoich przyjaciół. Co ciekawe, w pierwotnym zamyśle książka miała być przewodnikiem turystycznym! Faktycznie, zawiera nieco informacji na temat lokalnej historii, ale treści humorystyczne zdecydowanie nad nimi przeważają.
Ta prosta, ciepła i przezabawna historia zdaje się po prostu stworzona do czytania pod kocykiem w chłodne jesienne wieczory. Ale uwaga! Lekkostrawna będzie tylko dla miłośników angielskiego poczucia humoru; pełnego sarkazmu i autoironii. Dodatkową zachętę stanowi nowe, piękne wydanie od Wydawnictwa Zysk i S-ka.
Dacie wiarę, że "Trzech panów w łódce (nie licząc psa)" liczy sobie już ponad 130 lat? W czasie lektury w ogóle się tego nie odczuwa. Jak widać pewne zabawne przymioty ludzkiej natury pozostają obecnie tak samo aktualne, jak w 1889 roku. Natomiast Jerome K. Jerome to nie pseudonim (co mnie również naturalnie od razu przyszło na myśl), a prawdziwe personalia autora.⠀
⠀
Troje...
2020-08-05
Narratorem powieści jest duch pewnego robotnika stoczniowego, który stracił życie na skutek wypadku przy pracy. Statek staje się domem nieszczęśnika na ponad milion lat, podczas których będzie on niewidzialnym obserwatorem losów ludzkości. Tymczasem grupa osób obejmująca m.in. geniusza komputerowego, nauczycielkę biologii, bogatego inwestora i pospolitego oszusta, przygotowuje się do rejsu określanego jako "Przyrodnicza Wyprawa Stulecia" po wyspach archipelagu Galapagos. Nietrudno przewidzieć, że podróżnicy nie będą mieli szansy podziwiać endemicznych gatunków zwierząt (a raczej nie w taki sposób jakiego mogliby się spodziewać). Otóż na skutek globalnej katastrofy cywilizacyjnej dochodzi do upadku ludzkości, a uczestnicy wyprawy przyrodniczej są jednymi ocalałymi przedstawicielami naszego gatunku. Jako rozbitkowie na jednej z wysepek archipelagu podejmują desperacką walkę o przetrwanie, z czasem dając początek nowej generacji człowieka. W czasie trwającej milion lat ewolucji dojdzie do regresu cech, które w nowych warunkach nie były ludziom potrzebne.⠀
⠀
Istotne, że już na początku poznajemy zakończenie historii, by następnie stopniowo dowiadywać się jak do tego wszystkiego doszło. Wobec tego książce można by zarzucić brak elementu zaskoczenia i poniekąd jest to prawda. Nie przeszkadzało mi to jednak z ekscytacją śledzić przebiegu wydarzeń. Tak naprawdę to bardzo interesujące - takie przejście od ogółu do szczegółu - idealna sprawa dla osób o analitycznym umyśle. Vonnegut po mistrzowsku przeskakuje w różne miejsca osi czasowej, nie wprowadzając przy tym chaosu.
Inna sprawa, że mizantropia autora dosłownie wylewa się z kart powieści. "Wielki mózg" współczesnego człowieka postrzegany jest jako źródło wszelkiego zła, a sprawy zaszły już tak daleko, że jednym wyjściem z sytuacji jest uwstecznienie się. To raczej cyniczne podejście do kwestii ludzkiej natury i inteligencji. Jednak książka zapewnia zupełnie inne doznania niż typowe powieści, więc bez problemu jestem w stanie to autorowi wybaczyć. Czytało mi się wyśmienicie, gorąco polecam każdemu, kto lubi czarny humor i nie ma nic przeciwko ironicznemu spojrzeniu na świat :)
Narratorem powieści jest duch pewnego robotnika stoczniowego, który stracił życie na skutek wypadku przy pracy. Statek staje się domem nieszczęśnika na ponad milion lat, podczas których będzie on niewidzialnym obserwatorem losów ludzkości. Tymczasem grupa osób obejmująca m.in. geniusza komputerowego, nauczycielkę biologii, bogatego inwestora i pospolitego oszusta,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-06-16
Ach te vesperowe klasyki! Wspaniale czytało mi się "Wyspę doktora Moreau" H. G. Wellsa - aż trudno uwierzyć, że została napisana ponad 120 lat temu. Autor uznawany jest za jednego z pionierów gatunku science fiction, a niniejsza książka jest już drugą nową odsłoną klasyka tego pisarza od Wydawnictwa Vesper (obok "Wojny światów").⠀
⠀
Edward Prendick jako jedyny ocalały z katastrofy statku ma dużo szczęścia. Przed niechybną śmiercią z głodu i odwodnienia ratuje go szkuner transportujący osobliwy ładunek zwierząt. Po pewnych perturbacjach bohater trafia wraz ze zwierzętami oraz odpowiedzialnym za ich przewóz Montgomerym na samotną wyspę, pozbawioną wszelkiego kontaktu ze światem zewnętrznym. Tam poznaje tajemniczego doktora Moreau, który od początku nie budzi jego zaufania. Wkrótce wychodzi na jaw, że uczony prowadzi na wyspie odrażające eksperymenty. Wraz ze swym pomocnikiem (wspomnianym Montgomerym) bada "plastyczność form żywych". Owy proceder, mający wszelkie znamiona barbarzyństwa, polega na próbach "uczłowieczania" różnych zwierząt, poprzez bolesne operacje oraz poddawanie ofiar praniu mózgów, w celu wyplenienia ich naturalnych instynktów. Powstałe hybrydy zamieszkują wyspę i uznają władzę naukowców (egzekwowaną biczem i rewolwerem). Jednak wszyscy zdają się przeczuwać, że taki stan rzeczy nie może trwać wiecznie i w powietrzu wisi coś złego.⠀
⠀
Dzieło w sposób niezwykle analityczny podejmuje dylematy filozoficzne i etyczne, skutkiem czego w czasie lektury nie unikniemy refleksji. Wells podejmuje rozważania dotyczące granic człowieczeństwa czy moralnych aspektów badań na organizmach żywych. W dobie dyskusji na temat genetycznego modyfikowania organizmów czy klonowania, problemy poruszone w książce są zadziwiająco aktualne. Mimo, że odpowiedzi na niektóre z pytań zdają się być oczywiste, np.: "czy zadawanie cierpienia w imię nauki jest akceptowalne?", nietrudno znaleźć do nich odniesienia w dzisiejszym świecie (pomyślmy chociażby o kosmetykach testowanych na zwierzętach...). Polemika z ogłoszoną niemal pięćdziesiąt lat wcześniej teorią ewolucji Darwina jest ewidentna.⠀Chociaż obecnie funkcjonują instytucje dbające o zapewnienie właściwej ochrony godności ludzkiej podczas prowadzenia badań naukowych, takie jak np. komisje bioetyczne (muszą one pozytywnie zaopiniować projekt badania klinicznego przed jego rozpoczęciem), to wyzwań i obaw wciąż nie brakuje. Dodatkowo dzięki klimatowi tropikalnej wyspy i gorących plaż książka idealnie sprawdzi się do czytania latem. Szczerze polecam zapoznać się z tą krótką, lecz treściwą pozycją.
Ach te vesperowe klasyki! Wspaniale czytało mi się "Wyspę doktora Moreau" H. G. Wellsa - aż trudno uwierzyć, że została napisana ponad 120 lat temu. Autor uznawany jest za jednego z pionierów gatunku science fiction, a niniejsza książka jest już drugą nową odsłoną klasyka tego pisarza od Wydawnictwa Vesper (obok "Wojny światów").⠀
⠀
Edward Prendick jako jedyny ocalały z...
2020-05-30
"W górach szaleństwa" to zbiór czterech opowiadań H.P.Lovecrafta. Około rok temu na księgarnianych półkach pojawił się wydany w podobnej koncepcji "Zew Cthulhu", zawierający pięć najpopularniejszych utworów autora. Takie mniejsze zbiorki są świetną propozycją dla osób, które nie miały jeszcze okazji spotkać się z prozą Samotnika z Providence i poszukują czegoś na początek.⠀
⠀
Tym razem opowiadania zawarte w najnowszym mini zbiorze łączy wspólny motyw - w każdym pojawia się monumentalne, zaginione miasto, z pewnością nie będące dziełem ludzkim. Dwa pierwsze, najobszerniejsze opowiadania ("W górach szaleństwa" oraz "Cień spoza czasu") były mi znane już wcześniej. Dwa kolejne, czyli "Bezimienne miasto" oraz napisane na zlecenie Harry'ego Houdiniego "Pod piramidami" stanowiły dla mnie nowość.⠀
Parę słów na temat wprowadzenia do fabuły każdego z tych dwóch utworów:⠀
⠀
"Bezimienne miasto"⠀
Narrator natrafia na bezimienne miasto położone na piaszczystej, arabskiej pustyni. W sieci podziemnych korytarzy ukrytych głęboko pod ziemią niczym echo świszczącego wiatru rozbrzmiewa dwuwiersz szalonego Araba Abdula Alhazreda, któremu niegdyś przyśniło się to miejsce. Za słowami tekstu kryje się ostrzeżenie, które pojmie dopiero ten, kto odważy się zstąpić do rzeczonego siedliska sił nieczystych.⠀
⠀
"Pod piramidami"⠀
Podczas wycieczki do Egiptu znany iluzjonista pada ofiarą pułapki zastawionej przez tubylców. W efekcie zostaje wtrącony do miejsca ogarniętego mrokiem, najprawdopodobniej nie poznanego jeszcze przez człowieka. Wydarzenia, których świadkiem się tam stanie na zawsze odcisną się piętnem w jego umyśle.⠀
⠀
Na uwagę zasługuje także interesujące posłowie, napisane przez Mikołaja Kołyszko, który naukowo zajmuje się badaniem dzieł Lovecrafta. Ozdobą książki są piękne ilustracje Krzysztofa Wrońskiego. Szkoda tylko, że nie ma ich więcej! Czuję lekki niedosyt. Tłumaczenie (jedyne właściwe!) jest z kolei dziełem znakomitego Macieja Płazy. Zdecydowanie warto upiększyć swoją biblioteczkę tym cudeńkiem.
"W górach szaleństwa" to zbiór czterech opowiadań H.P.Lovecrafta. Około rok temu na księgarnianych półkach pojawił się wydany w podobnej koncepcji "Zew Cthulhu", zawierający pięć najpopularniejszych utworów autora. Takie mniejsze zbiorki są świetną propozycją dla osób, które nie miały jeszcze okazji spotkać się z prozą Samotnika z Providence i poszukują czegoś na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-05-18
Zbiór zawiera wybór 15 najbardziej reprezentatywnych opowiadań H.P. Lovecrafta z lat 1917-1935, uporządkowanych chronologicznie. Dzięki takiemu uszeregowaniu możemy obserwować ewolucję stylu autora, jego rozwijającą się dojrzałość twórczą. Maciej Płaza - tłumacz i autor posłowia wykonał doskonałą robotę, chylę czoła. Wydanie od Wydawnictwa Vesper oczywiście wyborne.⠀
⠀
Jeśli poszukujesz dobrej rozrywki w klasycznych klimatach - sięgaj śmiało, jeżeli natomiast interesujesz się popkulturą i literackim horrorem - obowiązkowo. Przygotuj się jednak na specyficzny styl; pełen archaizmów, złożonej składni i wielopiętrowych konstrukcji zdaniowych. Wydaje mi się, że najlepiej stopniowo dawkować sobie opowiadania, na przykład czytając w przerwach między innymi książkami. Sama żałuję, że sięgnęłam po zbiór tak późno. Jednak z całą pewnością nie jest to koniec mojej przygody z twórczością Lovecrafta. Wygląda na to, że "kosmiczne wszeteczeństwo" złapało mnie w swoje sidła. Nie pozostaje więc nic innego niż dać się pochłonąć tej "wylęgarni zgróz" i stawić czoło "cuchnącej górze rzygającej śluzem protoplazmy" (kto pamięta jaką istotę opisano tymi słowami?) :)
⠀
Oto moje top 3 ulubionych opowiadań z tego zbioru:⠀
1. "Widmo nad Innsmouth"⠀
2. "Kolor z innego wszechświata"⠀
3. "Zgroza w Dunwich"⠀
Zbiór zawiera wybór 15 najbardziej reprezentatywnych opowiadań H.P. Lovecrafta z lat 1917-1935, uporządkowanych chronologicznie. Dzięki takiemu uszeregowaniu możemy obserwować ewolucję stylu autora, jego rozwijającą się dojrzałość twórczą. Maciej Płaza - tłumacz i autor posłowia wykonał doskonałą robotę, chylę czoła. Wydanie od Wydawnictwa Vesper oczywiście...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-05-04
Zapomniana przez Boga twierdza w rumuńskiej Transylwanii, naziści, przyczajone pradawne zło, płomienny romans i zombie... Wiecie co jest najlepsze? To się może udać! Wydawnictwo Vesper proponuje nam nowe, przepiękne wydanie klasyka sprzed 40 lat. Zapraszam na przepyszną literacką ucztę!⠀
⠀
II Wojna Światowa. Niewielki oddział Wehrmachtu przybywa do wiekowej twierdzy w rumuńskich górach. Budowla od początku budzi zainteresowanie; jej ściany pokrywają tysiące krzyży, w dodatku nie wiadomo jakie było pierwotne przeznaczenie obiektu. Może ukryto w niej papieskie złoto? Taka myśl przyświeca dwóm lekkomyślnym żołnierzom, którzy myszkując w zakamarkach gmaszyska już pierwszej nocy nieopatrznie uwalniają coś, co zdaje się być emanacją najczystszego zła. Wskutek swojego postępku tracą życie. Na oddział pada blady strach, bo odtąd każda noc niezmiennie przynosi kolejne ofiary. Wkrótce na pomoc przybywają SS-mani. Najwyraźniej jednak nie robi to wrażenia na żądnej krwi pradawnej sile, bo szybko dołączają do grona nieboszczyków. Jeden z tropów prowadzi do profesora - znawcy regionalnego folkloru. Schorowany mężczyzna wraz z córką zostaje ściągnięty na Przełęcz Dinu. Niemcy mają nietęgie miny, gdy dowiadują się, że ich życie zależy od wyników badań Żyda...⠀
⠀
Po pierwsze: solidne tło historyczne. Po drugie: wyraziści bohaterowie ożywieni na kartach powieści. Po trzecie: silna postać kobieca, w dodatku wykreowana w czasach, gdy jeszcze nie było to modne. Wszystko to w połączeniu z wartką akcją, świetnym klimatem oraz intrygującą tajemnicą, sprawia, że powieść czyta się jednym tchem. Książka budzi emocje, angażuje czytelnika od początku do końca. Łączy w sobie elementy charakterystyczne dla horroru, powieści przygodowej i romansu. Odwieczna walka dobra ze złem toczy się wielopłaszczyznowo, autor zastosował bogatą symbolikę. Wyborna rozrywka gwarantowana, gorąco polecam!
Zapomniana przez Boga twierdza w rumuńskiej Transylwanii, naziści, przyczajone pradawne zło, płomienny romans i zombie... Wiecie co jest najlepsze? To się może udać! Wydawnictwo Vesper proponuje nam nowe, przepiękne wydanie klasyka sprzed 40 lat. Zapraszam na przepyszną literacką ucztę!⠀
⠀
II Wojna Światowa. Niewielki oddział Wehrmachtu przybywa do wiekowej twierdzy w...
2020-04-21
W czasie lektury "Całopalenia" nieustannie nasuwały mi się skojarzenia ze "Lśnieniem" Stephena Kinga. Wiedziałam, że obydwie książki pochodzą z lat 70. i w końcu musiałam sprawdzić która z nich powstała pierwsza. "Całopalenie" wydano w 1973 roku, natomiast dzieło Mistrza w 1977. Okazało się, że nie tylko ja to spostrzegłam, bo autor posłowia - literaturoznawca Grady Hendrix - również wspomina o tym podobieństwie.⠀
⠀
Rodzina Rolfe'ów przekonała się, że życie w mieście potrafi srogo dać w kość. Codzienne niechciane koncerty fortepianowe z mieszkania poniżej, wścibska nadzorczyni wiecznie czająca się w oknie, czy sąsiad mający w zwyczaju oddawanie moczu na skrzynki pocztowe, to tylko niektóre z "uroków" ich codzienności. Propozycja opuszczenia dusznego mieszkania w Queens na całe dwa wakacyjne miesiące jawi się bohaterom jako wybawienie. W dodatku oferta jest nieprawdopodobnie wręcz korzystna; otóż do swojej prywatnej dyspozycji będą mieli przeogromną posiadłość z prywatną plażą, basenem i przystanią, a to wszystko za pół darmo. Właściciele mają tylko jedną prośbę: najemcy muszą zobowiązać się do przygotowywania posiłków ich matce - skrytej starszej pani, która w ogóle nie opuszcza swojego pokoju. Brzmi jak niewielka cena za spełnienie marzenia, prawda? Jednak Rolfe'owie nie wiedzą, że dom ma duszę - tak złą, że aż wymykającą się rozumowi. Posiada też serce, bijące nieprzerwanie za pięknymi, zdobionymi drzwiami, które powinny pozostać na zawsze zamknięte. Co więcej, odczuwa głód...⠀
⠀
Moja rada: nie zniechęcajcie się początkiem powieści, bo może troszkę wynudzić. To dopiero preludium koszmaru, bo odkąd wkraczamy do posiadłości, zaczyna się robić coraz ciekawiej. W końcu to dom jest tutaj tak naprawdę głównym bohaterem. Czy "Całopalenie" straszy? Owszem, straszy jednak subtelnie, straszy niespiesznie i sukcesywnie. Nie znajdziemy tutaj duchów czy wampirów, bo groza tkwi w umysłach bohaterów. Oto horror psychologiczny, który zmienił sposób, w jaki postrzegamy nawiedzone domy. Jestem pod wrażeniem, książka otrzymuje ode mnie serduszko i trafia na listę ulubionych horrorów. Polecam gorąco!
W czasie lektury "Całopalenia" nieustannie nasuwały mi się skojarzenia ze "Lśnieniem" Stephena Kinga. Wiedziałam, że obydwie książki pochodzą z lat 70. i w końcu musiałam sprawdzić która z nich powstała pierwsza. "Całopalenie" wydano w 1973 roku, natomiast dzieło Mistrza w 1977. Okazało się, że nie tylko ja to spostrzegłam, bo autor posłowia - literaturoznawca Grady Hendrix...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Rodzina Blackwoodów nigdy nie cieszyła się sympatią ze strony pozostałych mieszkańców miasteczka. A już szczególnie po tajemniczej tragedii, w wyniku której prawie wszyscy jej członkowie zmarli z powodu otrucia. Dwie panny: Constance i Mary Katherine oraz stary stryj Julian byli jedynymi ocalałymi członkami rodziny i mieszkańcami willi. Zmagać się musieli ze stygmatyzacją i drwinami ze strony sąsiadów. Za tymi zachowaniami krył się lęk, bo tak naprawdę wszyscy czuli, że z Blackwoodami jest coś bardzo nie tak. Mimo to rodzina wiodła spokojny i usystematyzowany tryb życia. Sielankę przerywa pojawienie się tajemniczego mężczyzny, podającego się za kuzyna Charlesa Blackwooda...
Książka ma niesamowity klimat. Ociera się o mroczną powieść gotycką, trochę przypominając twórczość Virginii Andrews, jednak tak naprawdę jest to coś zupełnie innego. Atmosfera powieści skojarzyła mi się z filmem "Spiders baby, or the maddest story ever told" (1968). Samotny dom na uboczu i dwie młode dziewczyny mieszkające samotnie ze starszym krewnym. No i ta wszechobecna dziwność. Cały czas czujemy, że za wydarzeniami kryje się coś jeszcze, coś co nie jest powiedziane wprost. To na pewno bardzo oryginalny twór. Polecam.
Rodzina Blackwoodów nigdy nie cieszyła się sympatią ze strony pozostałych mieszkańców miasteczka. A już szczególnie po tajemniczej tragedii, w wyniku której prawie wszyscy jej członkowie zmarli z powodu otrucia. Dwie panny: Constance i Mary Katherine oraz stary stryj Julian byli jedynymi ocalałymi członkami rodziny i mieszkańcami willi. Zmagać się musieli ze stygmatyzacją i...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to