rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Jak ja dawno ją czytałam! Ale nawet po tak długim czasie, nie zapomniałam jej tytułu ani fabuły. Pełna zbiegów okoliczności i zabawnych sytuacji, z którymi warto się zaznajomić.

Jak ja dawno ją czytałam! Ale nawet po tak długim czasie, nie zapomniałam jej tytułu ani fabuły. Pełna zbiegów okoliczności i zabawnych sytuacji, z którymi warto się zaznajomić.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie przepadam za tą książką. Wolałam już serię Madison Avery, która moim zdaniem jest o wiele lepsza niż Zapadlisko. Chętnie czytam urban fantasy, ale "Przynieście mi głowę wiedźmy" było ponad moje siły. Nie spodobała mi się fabuła, główna bohaterka - Rachel ani problemy, które ją otaczają ze wszystkich stron.

Nie przepadam za tą książką. Wolałam już serię Madison Avery, która moim zdaniem jest o wiele lepsza niż Zapadlisko. Chętnie czytam urban fantasy, ale "Przynieście mi głowę wiedźmy" było ponad moje siły. Nie spodobała mi się fabuła, główna bohaterka - Rachel ani problemy, które ją otaczają ze wszystkich stron.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Krótkie opowiadanie wywołujące uśmiech na twarzy. Spotkanie Percy'ego i Cartera nie przebiegło może tak, jak sobie wyobrażałam, ale dzięki niemu nie mogę się doczekać kolejnej książki Ricka Riordana (tak jakbym wcześniej potrzebowałam dodatkowej zachęty).

Krótkie opowiadanie wywołujące uśmiech na twarzy. Spotkanie Percy'ego i Cartera nie przebiegło może tak, jak sobie wyobrażałam, ale dzięki niemu nie mogę się doczekać kolejnej książki Ricka Riordana (tak jakbym wcześniej potrzebowałam dodatkowej zachęty).

Pokaż mimo to


Na półkach:

Natrafiłam na książkę przypadkiem i moje zainteresowanie nią wynikło ze skojarzenia jej z Trylogią Czarnego Maga, której nie jestem wielką fanką, ale wydała mi się „nieszkodliwą” lekturą. Za taką również uważałam „Głód dotyku”, niestety się pomyliłam. Była… nudna.
Autorka miała dobry pomysł, ale gorsze wykonanie. Dwuosobowa narracja nie pozwalała mi się skupić na głównych wątkach ani do końca zrozumieć fabułę. Nie polubiłam Sadimy ani Hahp’a.
Liczyłam na jakieś wielkie buum, punkt kulminacyjny, po którym zacznie toczyć się wreszcie jakaś akcja. A tutaj nic. Żadnego dreszczyku emocji, przeżywania co się stanie za chwilę. Ziewałam, nieraz nawet nie patrzyłam na to, co czytam, bo wiedziałam, że za parę stron będzie to samo i łatwo domyślę się, co się stało Sadimie bądź Hahp’owi.
Cudem dotrwałam do końca i z pewnością nie sięgnę po drugi tom.

Natrafiłam na książkę przypadkiem i moje zainteresowanie nią wynikło ze skojarzenia jej z Trylogią Czarnego Maga, której nie jestem wielką fanką, ale wydała mi się „nieszkodliwą” lekturą. Za taką również uważałam „Głód dotyku”, niestety się pomyliłam. Była… nudna.
Autorka miała dobry pomysł, ale gorsze wykonanie. Dwuosobowa narracja nie pozwalała mi się skupić na głównych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na każdą książkę Ricka Riordana czekam z niecierpliwością. Tak było również z „Domem Hadesa”. Narracja – jak w poprzedniej części Olimpijskich Herosów – jest kilkuosobowa (Annabeth, Percy, Leo, Hazel, Frank, Jason, Piper) co pozwala nam wczuć się w rolę naszych herosów oraz zobaczyć motywy jakie nimi kierują. Jednak czuję lekki niedosyt, bo za bardzo przywiązałam się do narracji ze strony Percy’ego (to pewnie przez serię Percy Jackson i bogowie olimpijscy). „Dom Hadesa”, pomimo jego 600 stron, przeczytałam w jeden dzień, chłonąc każdy najmniejszy szczegół z niezmiennym zainteresowaniem.

Do „Domu Hadesa” załączono (!) opowiadanie „Syn Sobka”, którego głównymi bohaterami są Carter (z serii Kroniki Rodu Kane) i Percy’ego, współpracujący razem. Co prawda, niestety obyło się bez przedstawiania się sobie nawzajem i opowiadaniem o greckich/egipskich bogach oraz walkach z nimi, ale i tak ta przygoda wywołała przyjemny dreszczyk emocji. Coś czuję, że w następnych tomach (Olimpijskich Herosów/Kronik Rodu Kane’ów) Percy spotka się z Carterem i trochę dłużej pogadają, czego nie mogę przegapić!
W skrócie: „Dom Hadesa” jest świetny. Rick Riordan serwuje nam kolejną porcję humoru oraz mitologii, fundując nam wycieczkę do Tartaru oraz po zakątkach Ziemii na Argo II. Przeczytajcie, nie pożałujecie :)

Na każdą książkę Ricka Riordana czekam z niecierpliwością. Tak było również z „Domem Hadesa”. Narracja – jak w poprzedniej części Olimpijskich Herosów – jest kilkuosobowa (Annabeth, Percy, Leo, Hazel, Frank, Jason, Piper) co pozwala nam wczuć się w rolę naszych herosów oraz zobaczyć motywy jakie nimi kierują. Jednak czuję lekki niedosyt, bo za bardzo przywiązałam się do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest ciekawa. Od pierwszej strony nie mogłam się oderwać, przez co prawie zaspałam do szkoły. Narracja jest dwuosobowa – ze strony Amy i Starszego. Razem z nimi odkrywamy tajemnice statku „Błogosławionego” oraz rozwiązujemy intrygę: kto zabija zamrożonych ludzi? Trochę miłości, przyjaźni, ale książka nie jest jedynie kolejnym romansem. Nie mogę się doczekać przeczytania następnego tomu. Polecam ;)

Książka jest ciekawa. Od pierwszej strony nie mogłam się oderwać, przez co prawie zaspałam do szkoły. Narracja jest dwuosobowa – ze strony Amy i Starszego. Razem z nimi odkrywamy tajemnice statku „Błogosławionego” oraz rozwiązujemy intrygę: kto zabija zamrożonych ludzi? Trochę miłości, przyjaźni, ale książka nie jest jedynie kolejnym romansem. Nie mogę się doczekać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Stary człowiek i morze jest dość specyficzną książką. Z jednej strony opowiada przez kilkadziesiąt stron o starym rybaku, którego opuściło szczęście, podczas gdy próbował złowić największą rybę w swoim życiu. Walczy z pragnieniem, zmaga się ze zmęczeniem, ale jest cierpliwy i zostaje nagrodzony za swoją wytrzymałość, jednak chwilę później nagroda zostaje odebrana, zostawiając nikłą satysfakcje, że osiągnął cel. Cała książka jest jednym wielkim porównaniem do życia, wygranej oraz przegranej, pełna refleksji i wszystkim, co się z tym wiążę. Rozumiem to, ale moja opinia nie jest pozytywna, ponieważ nie zmienia to faktu, że książka jest nudna, bez zwrotów akcji ani niewypełniona adrenaliną, której poszukuję, czytając.

Stary człowiek i morze jest dość specyficzną książką. Z jednej strony opowiada przez kilkadziesiąt stron o starym rybaku, którego opuściło szczęście, podczas gdy próbował złowić największą rybę w swoim życiu. Walczy z pragnieniem, zmaga się ze zmęczeniem, ale jest cierpliwy i zostaje nagrodzony za swoją wytrzymałość, jednak chwilę później nagroda zostaje odebrana,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Od dłuższego czasu „polowałam” na tę książkę. Wreszcie udało mi się ją przeczytać i… mam mieszane uczucia. Przedstawiony opis nie do końca odpowiada fabule, chociaż i tak można to interpretować. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego napisano, że Finley nie ma nikogo, skoro ma matkę i ojczyma. Ale mniejsza z tym. Narracja jest prowadzona przez kilka osób, jednak najbardziej przypadła mi do gustu Finley i Griffina. Mamy dwa trójkąty miłosne, chociaż jeden nie do końca podlega pod tę kategorię.
Gdzieby nie spojrzeć, tam jest napisane, że akcja dzieje się w XIX w. Anglii. Czytałam wiele książek, które były umieszczone w tamtych czasach i w porównaniu z nimi „Dziewczyna w stalowym gorsecie” jest jedynie połączeniem współczesności z elementami „historycznymi”. I nie chodzi tutaj o zaawansowanej technologii wynalazki, które nie powinny istnieć (dobra, w Piekielnych maszynach C.Clare też było coś podobnego, ale autorka zadbała o właściwą dla tamtych atmosferę), a o wymowę, zachowanie oraz mentalność ludzi. Rzeczywiście, niektóre rzeczy były dopasowane, ale w pewnych miejscach lektury miałam wrażenie, że autorka pomyliła wieki.
Ogółem książka jest dobra, miło się ją czyta, a drobne usterki traktowałam z przymrużeniem oka.

Od dłuższego czasu „polowałam” na tę książkę. Wreszcie udało mi się ją przeczytać i… mam mieszane uczucia. Przedstawiony opis nie do końca odpowiada fabule, chociaż i tak można to interpretować. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego napisano, że Finley nie ma nikogo, skoro ma matkę i ojczyma. Ale mniejsza z tym. Narracja jest prowadzona przez kilka osób, jednak najbardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest boska, wliczając w to obłędną okładkę, oryginalną bohaterkę ze swoim cygańskim darem i ogólną tematykę. Tutaj po raz pierwszy zetknęłam się z czymś podobnym do „Akademii Mitu” gdzie na lekcje uczęszczają potomkowie starożytnych bądź mitycznych… wojowników, istot np. walkirie, Spartanie, Wikingowie, Amazonki czy Rzymianie i jedna Cyganka. Zwykle czytałam o szkołach wampirów czy czarodziejów, ale żadna z nich nie była tak ekscytująca jak ta stworzona przez Jennifer Estep. Nie zapominajmy jeszcze o mitologii, w której pojawia się Loki i Nike, która stanowi idealne tło. Powieść przeczytałam w jeden dzień, nie można się od niej oderwać, jeśli nie poznało się zakończenia. Książkę polecam z całego serca!

Książka jest boska, wliczając w to obłędną okładkę, oryginalną bohaterkę ze swoim cygańskim darem i ogólną tematykę. Tutaj po raz pierwszy zetknęłam się z czymś podobnym do „Akademii Mitu” gdzie na lekcje uczęszczają potomkowie starożytnych bądź mitycznych… wojowników, istot np. walkirie, Spartanie, Wikingowie, Amazonki czy Rzymianie i jedna Cyganka. Zwykle czytałam o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Obsidian jest jedną z moich ulubionych książek. Początkowo nie spodziewałam się po niej za dużo, ot taki paranormal romance jak inne. Ale właśnie, że nie. Cały cykl dotyczący Lux jest inny od reszty książek tego gatunku. Główna bohaterka – Katy nie jest kolejną mdłą bohaterką, ale dość zadziorną dziewczyną, która wie, czego chce, nawet jeśli ma wątpliwości, co do swoich wyborów. Jest dokładnie taka, jak powinna być. Daemon… nie wyobrażam sobie, żeby był inny. Pozostałe postaci tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że ta książka jest idealna. Chylę czoło przed panią Armentrout. Tym bardziej, że temat nie jest oklepany i „zużyty” jak wilkołaki czy wampiry, które zna cały świat. Moją uwagę najbardziej skupiały przekomarzanie Katy i Daemona, boskie.

Obsidian jest jedną z moich ulubionych książek. Początkowo nie spodziewałam się po niej za dużo, ot taki paranormal romance jak inne. Ale właśnie, że nie. Cały cykl dotyczący Lux jest inny od reszty książek tego gatunku. Główna bohaterka – Katy nie jest kolejną mdłą bohaterką, ale dość zadziorną dziewczyną, która wie, czego chce, nawet jeśli ma wątpliwości, co do swoich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wampiry są przereklamowane i to od dłuższego czasu. Nie powstrzymało mnie to jednak od przeczytaniu kolejnej książki, w której zajmują pierwszoplanowe role. Liczyłam, patrząc na okładkę i czytając opis, że będzie to nie tyle co wampirzy romans, ale ciekawe czytadło o nich. Opis był mylący. Prawda, jeden z wampirów Starego Rodu zakochał się w Dawn. Ale drugi? Co za bujda, chyba że teraz inaczej określa się pojecie zakochania. Albo niedokładnie przeczytałam te fragmenty dotyczące drugiego syna, w co wątpię. Dawn się zakochuje w jednym z nich (zagadka: w tym pierwszym czy drugim?), pomimo że ma już swojego chłopaka, który przed poznaniem wampira był dla niej najważniejszą osobą w życiu po śmierci rodziców i brata. Znielubiłam ją za zmienność w uczuciach i decyzje, które podejmowała. Nie przypadła mi do gustu. Zakończenie nie wyjaśniało wszystkich kwestii. Nie dowiedziałam się, co z Tegan, chłopakiem Dawn oraz całą bandą innych dzieciaków, ponieważ w ostatnich momentach sytuacja krążyła wokół Dawn i jej uczuciach. Podejrzewam, że w następnym tomie znalazłabym odpowiedzi na pytanie, dlaczego Dawn jest wyjątkowa jak twierdziły niektóre wampiry i jej ojciec. Po przeczytaniu Ciemność przed świtem, nie jestem pewna, czy mam ochotę na powtórkę z rozgrywki. Myślę, że znajdę jakieś lepsze książki do czytania.

Wampiry są przereklamowane i to od dłuższego czasu. Nie powstrzymało mnie to jednak od przeczytaniu kolejnej książki, w której zajmują pierwszoplanowe role. Liczyłam, patrząc na okładkę i czytając opis, że będzie to nie tyle co wampirzy romans, ale ciekawe czytadło o nich. Opis był mylący. Prawda, jeden z wampirów Starego Rodu zakochał się w Dawn. Ale drugi? Co za bujda,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Znudzona do granic możliwości, posiadając nadmiar czasu, a pragnąc go skrócić dzięki miłej lekturze, sięgnęłam po Nevermore. Recenzje na portalach książkowych były pozytywne (a nawet więcej), opis nie najgorszy. Miałam nadzieję, że ta opowieść choć w minimalnym stopniu będzie przypominać mi Szeptem. Wszystko na to wskazywało: projekt, nieznany w klasie chłopak, tajemnica bla blaa. Po prostu wypisz, wymaluj. A jak było w praktyce? To już zupełnie inna bajka.
Pomysł, aby połączyć popularną czirliderką i nielubianego gota - oryginalny, ale hm... banalny, żeby nie powiedzieć zbyt oklepany. To się diametralnie różni i to nie jest dobra mieszanka. Chociaż tak chyba miało wyglądać.
Im dłużej czytałam, im więcej kartek przewracałam, tym szybciej chciałam skończyć Nevermore i poszukać czegoś lepszego. Isobel wydała mi się przewrażliwioną lalunią, która ucieka z krzykiem za każdym razem, gdy usłyszy szelest liści, zawsze szuka winnego (chociaż, że nieraz taki nie istnieje) oraz nie potrafi się przeciwstawić swoim egoistycznym przyjaciołom (miała zatargi z nimi, ale zanim dała do zrozumienia o co jej chodzi, trochę czasu upłynęło).
Varen też nie wydał mi się ideałem. Może dlatego, że daleko mu do mojego ideału chłopaka i najnormalniej w świecie nie przypadł mi do gustu. Nie mogę pojąć jakim cudem ci dwoje zakochali się w sobie przez te kilka dni. Nie wyczułam między nimi żadnej chemii potwierdzającej, że coś się może dziać. Książka nie zakończyła się szczęśliwie, czyli w wielkim skrócie, będzie się ciągła przez następne tomy, które prawdopodobnie nie będą lepsze od pierwszego.

Znudzona do granic możliwości, posiadając nadmiar czasu, a pragnąc go skrócić dzięki miłej lekturze, sięgnęłam po Nevermore. Recenzje na portalach książkowych były pozytywne (a nawet więcej), opis nie najgorszy. Miałam nadzieję, że ta opowieść choć w minimalnym stopniu będzie przypominać mi Szeptem. Wszystko na to wskazywało: projekt, nieznany w klasie chłopak, tajemnica...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę sięgnęłam po obejrzeniu filmu "Jumper", który należy do moich ulubionych. Naiwnie myślałam, że książka jest podobna do filmu. W rzeczywistości mają jedynie identyczny tylko tytuł oraz dar teleportacji.
Wersja papierowa "Jumpera" nie jest zła, ale byłaby lepsza, gdyby odzwierciedlałaby film. Fabuła jest ciekawa.
Millie nie jest rówieśniczką Davida, miłością z dziecięcych lat. Płonne nadzieje. Jest starszą o trzy lata kobietą, którą poznaje, kiedy jest już bogaty.
Film i książka są jak dwa równoległe światy, które czasami krzyżują ze sobą drogi, aby za chwilę przemieszczać się zupełnie innymi torami. Dzieło Stevena Gould'a niewątpliwie zasługuje na uwagę. Byłabym jednak o wiele bardziej zadowolona, gdybym najpierw przeczytałabym książkę, a potem film.

Książkę sięgnęłam po obejrzeniu filmu "Jumper", który należy do moich ulubionych. Naiwnie myślałam, że książka jest podobna do filmu. W rzeczywistości mają jedynie identyczny tylko tytuł oraz dar teleportacji.
Wersja papierowa "Jumpera" nie jest zła, ale byłaby lepsza, gdyby odzwierciedlałaby film. Fabuła jest ciekawa.
Millie nie jest rówieśniczką Davida, miłością z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zacznę może od okładki. Często się mówi, że "nie należy oceniać książki po okładce", jednak w tym przypadku wystarczyłoby jedno zerknięcie na pierwszą stronę i mogłoby zniechęcić potencjalnego czytelnika. I wiele by on nie stracił, bo jej zawartość nie jest wspaniała. Główną bohaterką jest Jessica, która nie jest nie jest towarzyska ani miła. Rówieśnicy wola trzymać się od niej z daleka, co nie powstrzymuje ich od szeptania za jej plecami. Jessica nie daje im powodów aby tego nie robili. Jest niemiła i opryskliwa dla każdej osoby, nawet dla nowej koleżanki, która próbuje się z nią zaprzyjaźnić (co jej się nie udaje). Natychmiastowa sympatię Jessici zyskuje chłopak, który jest wampirem oraz idealnym urzeczywistnieniem, niby fikcyjnej postaci książkowej, której autorką jest nie kto inny jak nasza Jessica. Ale dość już fabuły.
Nie polubiłam Jessici, bo i nie mam za co. Nie potrafi dostrzec to co ma tuż przed nosem, a do tego jest obrażona na cały świat. Nie chce być normalna. Woli ryzyko...? Nie przejmuje się tym, że rani uczucia innych.
Książka nie jest do końca poukłada, autorka nie wyjaśnia nam np. w jaki sposób Jessica zna fakty, które opisuje w swoich książkach. Na ostatnich stronach niby jest opisane kim była jej matka lub bardziej pasuje czym była oraz w jakim środowisku się obracała. Nie tłumaczy to jednak specyficznych zdolności Jessici, przynajmniej według mnie.
"Kształt demona" nie jest książka z najwyższej półki, a nawet nie środkowej. Na pewno nie zaliczę jej do moich ulubionych książek. Szczególnie, że wystąpiły w niej wampiry, których mam powyżej uszu.

Zacznę może od okładki. Często się mówi, że "nie należy oceniać książki po okładce", jednak w tym przypadku wystarczyłoby jedno zerknięcie na pierwszą stronę i mogłoby zniechęcić potencjalnego czytelnika. I wiele by on nie stracił, bo jej zawartość nie jest wspaniała. Główną bohaterką jest Jessica, która nie jest nie jest towarzyska ani miła. Rówieśnicy wola trzymać się od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedna z najgorszych książek jakie czytałam w życiu. Wiem, moja opinia jest rażącą inna od wcześniejszych, najwyraźniej tylko mi tak bardzo zalazła za skórę. Zabrałam się za tą książkę, za sprawą słowa kluczowego: utopia oraz kategorii: fantastyka. Miałam nadzieję, że będzie to coś... ciekawszego. A tak to przez 216 stron zanudzałam się suchymi faktami, zresztą nie najlepiej opowiedzianymi. Z każdą kolejna przewracaną stroną pragnęłam, aby wreszcie skończył się ten egzamin. I skończył się w momencie skończenia książki. A poza tym jak może istnieć obsesja na punkcie Adama Forde'a, która ma decydować czy ktoś przeżyje czy nie? Może wina leży po mojej stronie i ta książka nie zasługuje na krytykę. Rzeczywiście, nie szukałam w niej większego sensu ani nie skłoniła mnie do refleksji. Spowodowała natomiast głośne zgrzytanie zębami, frustracje i senność.

Jedna z najgorszych książek jakie czytałam w życiu. Wiem, moja opinia jest rażącą inna od wcześniejszych, najwyraźniej tylko mi tak bardzo zalazła za skórę. Zabrałam się za tą książkę, za sprawą słowa kluczowego: utopia oraz kategorii: fantastyka. Miałam nadzieję, że będzie to coś... ciekawszego. A tak to przez 216 stron zanudzałam się suchymi faktami, zresztą nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Fabuła nie jest najgorsza. Jest lepsza niż mogłabym spodziewać się po wampirach, ale nie idealna. Sięgnęłam po drugą część z ciekawości co się stanie dalej niż z sympatii do głównej bohaterki.
Co kilkanaście stron miałam ochotę odejść od książki lub rzucić nią w najdalszy możliwy kąt przez sztuczne dialogi i "cielęce" zachowania Raven. Sorry, ale jak można być tak dziecinnym? Niby autorka (przynajmniej ja tak to widzę) próbuje ją ukazać jako inteligentną, rozumną, doroślejszą w porównaniu do swoich rówieśników oraz znającą cierpienie wynikające z odrzucenia przez kolegów dziewczynę, a wychodzi to tak sobie. Kto pisze na kartkach w zeszytach czy tam w pamiętniku "wyznania miłosne" lub rzuca się nie zważając na okoliczności na chłopaka, żeby go przytulić? Zero godności. Jak już mówiłam, a raczej pisałam... na niektóre odpowiedzi Raven zgrzytałam zębami, dosłownie. Ale po chwili wmawiałam sobie, że za kilka linijek sytuacja się zmieni i będzie lepiej. I było, bo fabuła jest całkiem całkiem. Zakończenie "Miłości po grób" porównuję do końca pierwszego tomu "Początku", ponieważ w obydwóch nie wiadomo jak sprawy stoją (tzn. nie wiadomo co będzie dalej, bo książka się "urywa" w ciekawym momencie). Czyli jeszcze raz: epickie to nie jest, ale warto przeczytać chociażby po to, żeby mieć z czym w przyszłości porównać.

Fabuła nie jest najgorsza. Jest lepsza niż mogłabym spodziewać się po wampirach, ale nie idealna. Sięgnęłam po drugą część z ciekawości co się stanie dalej niż z sympatii do głównej bohaterki.
Co kilkanaście stron miałam ochotę odejść od książki lub rzucić nią w najdalszy możliwy kąt przez sztuczne dialogi i "cielęce" zachowania Raven. Sorry, ale jak można być tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdybym nie czytała tylu książek tego typu, ta wydawałaby mi się lepszą pozycją niż teraz. Ogólnie posiada wszystko, co powinna mieć: wątek miłosny, trochę humoru, dobrze rozwijającą się akcję, a do tego stworzenia zaczerpnięte z mitologii... Co więcej mamy przystojnego księcia oraz wiernego przyjaciela. Tyle że, coś mi się w tej książce nie podoba. Mianowicie, główna bohaterka zachowuje się w pewnych sytuacjach jak kretynka i nie potrafi dostrzec konsekwencji swoich lekkomyślnych działań, przypomina sobie o Robbi'm gdy go potrzebuje, a martwi się o niego raz na kilkanaście stron. Jak na empatyczną osobę i prawdziwą przyjaciółkę to niewiele. Leci na każdego faceta, który jest przystojny (tak, piszę o tym "mięśniaku" ze szkoły i Ashu), a nie widzi, że ktoś obok niej naraża się dla niej, a ona i tak swoje... Uff, może niepotrzebnie się wściekam na Meghan, ale nie podoba mi się, że zakochała się w tym... Ashu zamiast w Robbi'm, który byłby o wiele lepszym kandydatem.
Książka jest ciekawa, ale pewne wybory Meghan oraz moje emocje nie pozwalają mi do końca polubić "Żelaznego króla".

Gdybym nie czytała tylu książek tego typu, ta wydawałaby mi się lepszą pozycją niż teraz. Ogólnie posiada wszystko, co powinna mieć: wątek miłosny, trochę humoru, dobrze rozwijającą się akcję, a do tego stworzenia zaczerpnięte z mitologii... Co więcej mamy przystojnego księcia oraz wiernego przyjaciela. Tyle że, coś mi się w tej książce nie podoba. Mianowicie, główna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Od początku nie byłam przekonana do tej pozycji. Może dlatego, że nie przepadam za powieściami o wampirach (chociaż istnieją nieliczne wyjątki). Jednak z nudów, zaczęłam czytać - lepsze to niż nic (ale okładka jest super :P). Połowa książki wydawała mi się kopią Zmierzchu Meyer'owej. Prawie wszystko to samo. Ale ok, niech będzie. Potem zawiły wątek romantyczny (uff, i tak w końcu nie zrozumiałam z kim ona chce być) zmusił mnie do intensywnego myślenia podczas czytania, który wampirzy bohater jest najlepszym wyborem dla Alice, której nie wiem dlaczego, ale nie polubiłam. Może wydawało mi się głupie, że nie potrafi się przeciwstawić i pozwala sobą (przynajmniej z mojego pola widzenia) pomiatać; być zabawką - kto ją chcę, do tego ona od razu leci. Pogląd Alice, że szkoła jest jej niepotrzebna i nie musi się uczyć, bo jest ustawiona na resztę życia dzięki poznanym ekhm... postaciom też mnie wkurzał. Książka nie skończyła się tak jak chciałam, albo jak powinnam napisać - została urwana w połowie nie rozwiązując głównego problemu tylko na chwilę go odsuwając w zapomnienie aż zacznie znowu nękać naszych bohaterów. A wtedy powstanie kolejna część, która będzie przedłużeniem pierwszej, pełna rozterek Alice nie wnoszących nic nowego. Jestem zdania, że "Wybrałam ciebie" powinno być pierwszą i ostatnią częścią ( tylko to zakończenie byłoby trzeba wtedy przerobić, aby wszyscy żyli dłuuuugo i szczęśliwie, ale ze mnie tradycjonalistka...).
Miałam nadzieję, że to dzieło Amandy Hocking będzie po prostu lepszą wersją Trylli, tylko że o innej tematyce. Okazało się jednak, że nie tylko zawiodłam się na fabule jak i na wykonaniu. Ale nie znaczy, że książka jest zła - tylko po prostu mi nie przypadła do gustu.

Od początku nie byłam przekonana do tej pozycji. Może dlatego, że nie przepadam za powieściami o wampirach (chociaż istnieją nieliczne wyjątki). Jednak z nudów, zaczęłam czytać - lepsze to niż nic (ale okładka jest super :P). Połowa książki wydawała mi się kopią Zmierzchu Meyer'owej. Prawie wszystko to samo. Ale ok, niech będzie. Potem zawiły wątek romantyczny (uff, i tak w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeszcze jedna książka z tej serii?! Nie chodzi o to, że nie chcę przeczytać kolejnego tomu, ale... Ale przecież już w IV części jest zakończenie doskonałe. A jeśli się znowu pomiesza, jak przedtem w tamtych pierwszych książkach i wyjdzie inny koniec? Ma być takie jak teraz jest!

Jeszcze jedna książka z tej serii?! Nie chodzi o to, że nie chcę przeczytać kolejnego tomu, ale... Ale przecież już w IV części jest zakończenie doskonałe. A jeśli się znowu pomiesza, jak przedtem w tamtych pierwszych książkach i wyjdzie inny koniec? Ma być takie jak teraz jest!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka w miarę dobra, tylko jedyne do czego mam zastrzeżenia to Ellie. Jest na pewno odważna, inteligentna itp., ale pisanie dziennika opisujący wszystkie swoje uczucia i fantazje, a potem dawanie do przeczytania osobom, które nie powinny tego czytać nie jest chyba dobrym pomysłem. Najbardziej mi się podobały przeprowadzane przez nich akcje :P A, i wątek romantyczny moim zdaniem jest w tej książce do niczego

Książka w miarę dobra, tylko jedyne do czego mam zastrzeżenia to Ellie. Jest na pewno odważna, inteligentna itp., ale pisanie dziennika opisujący wszystkie swoje uczucia i fantazje, a potem dawanie do przeczytania osobom, które nie powinny tego czytać nie jest chyba dobrym pomysłem. Najbardziej mi się podobały przeprowadzane przez nich akcje :P A, i wątek romantyczny moim...

więcej Pokaż mimo to