fidrygauka

Profil użytkownika: fidrygauka

40 km od Londynu Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 3 dni temu
155
Przeczytanych
książek
847
Książek
w biblioteczce
77
Opinii
836
Polubień
opinii
40 km od Londynu Kobieta
Czytam, ale nie pochłaniam. W Spisie Moli Książkowych mnie nie znajdziecie. Jestem z tych czytaczy, co mają na warsztacie po kilka pozycji na raz. Czasami rozprawiam się z książką w trzy wieczory, czasami odgryzam małe kawałki i trawię przez miesiąc. Do czytania potrzebuję ciszy i spokoju. Dlatego, pędząc między pracą a domem, czytam zdecydowanie mniej, niż bym chciała, a dodawane przeze mnie opinie są mocno niedoreprezentowane. Do książek nie mam nabożnego stosunku. Nie wącham ich, nie głaszczę, zupełnie nie podnieca mnie szelest kartek. Książki są po to, by mnie skłonić do refleksji i dać dobra rozrywkę, ale mogą też ładnie wyglądać na półce :) Mieszkam w Anglii, więc z wyborem książek po polsku różnie bywa - łapię wszystko, co 'wyczekałam' w bibliotece, a poza tym ratuję się ebookami i audiobookami, do których wciąż muszę się przekonywać. Lubię czytać po angielsku, ale nigdy nie będę miała takiej łatwości interpretacji, takiej radości z gry słów, takiej lekkości rozumienia żartu, bez konieczności puszczania oczka w czasie jego opowiadania, jak podczas czytania po polsku. Mój ulubiony gatunek to opowiadania i powieści obyczajowe, ale biografią, literaturą faktu czy popularnonaukową też nie wzgardzę. Moje opinie, o tym, jak odbieram książki, są na ogół dłuuugie, bo są niejako moim czytelniczym pamiętnikiem. Love it or hate it! :) UWAGA: W moich opiniach pięć gwiazdek oznacza: 'NIE ZACHWYCIŁA' (Co nie znaczy, że jest to książka przeciętna - jak tego chce ów portal. Przeciętność to w moich uszach określenie pejoratywne, gorsze nawet od 'może być', za co tu należą się cztery gwiazdki). A tak zupełnie nie w związku z tematem ... zapraszam na mój blog o życiu na Wyspach Brrr... :)

Opinie


Na półkach: , , ,

Smakowity kąsek.
Czy dla każdego?
Nie wiem, ale mi bardzo ‘posmakowała’ narrarcja i bohaterowie.
Tak wiem, skorumpowani policjanci, detektywi siedzący po uszy w problemach, z osobowością z tego czy innego spektrum, mogą się wydać powielanym wątkiem, ale jednak tacy życiowi ‘popaprańcy’ bardziej się sprawdzają w roli śledczych rozgryzających mroczne zbrodnie niż jakiś hurraoptymista czy (przy całym szacunku) trącający już dziś nieco myszką Herkulesi Poiroit, iskrą geniuszu namierzający przestępcę w przeciągu doby czy wszystkowiedzące, acz niepozorne, panny Marple.
Jeśli zaczniemy oceniać tę książkę w kategorii: gliniarz z nieciekawą przeszłością rozwiązuje zagadkę kryminalną, to rzeczywiście nic tu nad wyraz odkrywczego nie znajdziemy. Tylko, że chyba takie jest statutowe założenie kryminału, nie? No może naciągnęłam z tą nieciekawą przeszłością.
Dla niektórych zarzut, a dla mnie właśnie smaczków nadawały opisy zmagań bohaterów i śmiem powiedzieć, że wzbudzały więcej emocji niż sam wątek główny.
Trochę może za mocno zawikłana historia, gdzie wszyscy byli zaplątani we wszystko do tego stopnia, że aż brzmiało to trochę niewiarygodnie (szczególnie ilość szczegółów zapamiętana przez przesłuchiwanych po latach świadków – ale spuszczam na to zasłonę milczenia, gdyż w sumie ładnie się to wplotło w całość).
Nie czytam wielu kryminałów, ale ten mnie naprawdę wciągnął i spowodował, że nerwowo gryzłam (metaforyczne) pazury stresując się kolejnym wpadkami i życiowymi potknięciami śledczych.
Być może starzy wyjadacze od razu (jak się lubią przechwalać w swoich recenzjach :)) wywęszyli sprawcę. A ja nie. Może nie dorastam inteligencją. A może po prostu pan Małecki odwalił kawał dobrej roboty?
Rzadko to piszę. Chyba nawet po raz pierwszy, ale … czekam na kolejny rozwój wypadków z udziałem Marii Herman i Olgierda Borewicza.

Smakowity kąsek.
Czy dla każdego?
Nie wiem, ale mi bardzo ‘posmakowała’ narrarcja i bohaterowie.
Tak wiem, skorumpowani policjanci, detektywi siedzący po uszy w problemach, z osobowością z tego czy innego spektrum, mogą się wydać powielanym wątkiem, ale jednak tacy życiowi ‘popaprańcy’ bardziej się sprawdzają w roli śledczych rozgryzających mroczne zbrodnie niż jakiś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Biblioteczka mamy była za drzwiami do salonu. Niewidoczna i jakoś dziwnie niedostępna.
Pod jej nieobecność, zadzierając głowę i przekręcając ją niezdarnie, składałam z liter swoje pierwsze słowa, odczytując tytuły. Wydawały mi się wtedy zagadkowe i nieodgadnione. A jeden z nich szczególnie przykuwał moją uwagę:
PANNY Z WILKA
„Z jakiego znowu wilka?” – mózg sześciolatka nie ogarniał.
„I jakie panny? Zrobione ze skóry wilka?”
Ta książka zawsze pobudzała moją wyobraźnię.
Aż w końcu nadszedł czas na rozwiązanie zagadki.
I od tamtej chwili zaczęła się moja miłość do Iwaszkiewicza.
Mistrza obserwacji, mistrza rysowania portretów piórem, mistrza bolesnego realizmu.

Kiedy czytam niektóre współczesne powieści, powiastki właściwie, stworzone w miesiąc na kolanie, jak patrzę na te płytkie postaci, oczywiste i przewidywalne, na banalność zdarzeń i słodycz do wyrzygu, to mam czasami szaloną potrzebę zjedzenia czegoś pełnokrwistego.
I takie właśnie ‘Pany z Wilka’, przeczytane po raz setny, dają mej duszy coś więcej niż tylko 36 i 6 …

Nawet nie umiem dobrze zwerbalizować, co jest takiego magicznego w tej – jakże zupełnie niezahaczającej o fantazję – opowieści.
Czy sam pomysł na stworzenie grupy sześciu tak różnych od siebie, tak krwiście naszkicowanych sióstr, w których Wiktor Ruben przegląda się jak w lustrze?
Czy melancholijne refleksje nad upływającym i przeciekającym przez palce życiem?
A może to, że z czasem coraz bardziej utożsamiam się … z Wiktorem. Jakkolwiek by to zabrzmiało :)
Dopada mnie czasami jego rezygnacja i poczucie niespełnienia, mimo że ‘na zewnątrz’ tyle się dzieje. Jestem poważana, wiecznie zajęta kolejnymi projektami i potrzebna wielu. Ale czy gdzieś w tej gonitwie nie zatraciłam siebie? Co się stało z moimi marzeniami? Czy to co robię ma w ogóle jakieś znaczenie?

Nieprzypadkowo – tak myślę – Iwaszkiewicz otwiera tę historię pogrzebem młodego księdza. To nie jest tylko zgrabne rozpoczęcie, przyczynek do wyjazdu przemęczonego i zdołowanego śmiercią przyjaciela Wiktora do Wilka, ale coś, co nadało historii kontekst. Śmierć zresztą przewija się przez kartki opowiadania cały czas. Śmierć Feli, ‘najpełniejszej’ (jak się możemy domyślić lub wręcz jedynej prawdziwej) miłości Rubena, śmierć wyobrażeń o życiu, o przyszłości, o związkach z kobietami. I jeszcze ten świat sprzed wojny, którego nie da się już wskrzesić. I stąd te panny, choć przecież większość z nich, to już mężatki, a nawet rozwódki.

U Iwaszkiewicza wszystko jest subtelne, a jednocześnie niesamowicie wyraziste i pobudzające wyobraźnię. Uwielbiam na przykład, jak Iwaszkiewicz opisuje postaci, używając jednocześnie słów pochlebnych jak i takich, które mają pejoratywny wydźwięk, tak jakby czytelnik miał sam wybrać czy tę osobę polubić czy ‘odepchnąć’ („Imponowała mu swoim spokojem, niefrasobliwością i umiejętnością cieniowania słów. Przy tym rzeczywiście była ładna i młoda, senna, trochę ociężała i jakby zmęczona swoją cielesnością”)

Albo taka perełka:
„Wiktor rozmarzył się tym koleżeńskim obcowaniem z Jolą, która mu się najbardziej ze wszystkich sióstr zawsze podobała, i co do niej jednej nie miał zupełnej pewności, że pozostaje na jego urodę i inteligencję obojętna.” Jedno zdanie. Jedno, jednusieńkie zdanie a więcej mówi o relacji tych dwojga niż te grafomańskie opisy wzdychań, dreszczy przechodzących po plecach, przyspieszonego bicia serca i innych wglądów wszechwiedzącego narratora w duszę bohaterów.

A początkowo nieświadoma, a następnie celowo rozegrana pomyłka w sypialni Julci?
Jedno z najbardziej obrazowo ukazanych na kartach książki zbliżeń erotycznych*. Bez parady penisów i pochw w wymyślnych pozycjach w tle. Bez – jakże teraz niezbędnych do sprzedaży książek – brutalnych i zakrapianych wulgaryzmami opisów seksualnych zapasów.

Aż wreszcie sama konstrukcja akcji.
Kilkudniowa i taka niby od niechcenia wizyta Wiktora w Wilku, miejscu gdzie wciąż jest on przebrzmiałą, ale jednak legendą, gdzie życie z jednej strony toczy się bardzo leniwie, a jednocześnie pulsuje jakimś podskórnym nurtem, staje sceną na której rozgrywają się swoiste etiudy: spotkania-wspominki-rozkminki z każdą z sióstr. Ze wszystkimi łączy go jakaś eteryczna i różna w swej naturze nić porozumienia, którą próbuje po 15 latach znów utkać albo może skonstatować jej zerwanie.
Z Kazią intelektualna, z Julcią retrospekcyjnie erotyczna, z Jolą kokieteryjno-kumpelska (Ale czy aby na pewno?), z Zosią trochę obcesowa i wyemancypowana, a z Tunią - z powiewem świeżości, ale też i w zastępstwie Feli.
I tylko Kazia – ku zdumieniu Wiktora – otwarcie przyznaje, że kochała się w nim na zabój. Pozostałe siostry zaprzeczają. Tylko dlaczego każda z nich jest zazdrosna o te skrawki chwil z Wiktorem? Z Wiktorem, który i tak stwierdza, że on się w Wilku nie ożeni...
Jedno z moich najulubieńszych opowiadań.
________________________________
* Ps. Ciekawe, jak tę samą lekturę można inaczej odbierać po latach, znajdować w niej smaczki, na które kiedyś (być może z braku pryzmatu wciąż nabywanych doświadczeń) nie zwracało się uwagi. Tym razem na mój odbiór 'Panien z Wilka' wpłynęła bardzo, ach jakże bardzo sugestywnie ta opinia: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/panny-z-wilka/opinia/30222301.
I nie wiem czy mi się to podoba.
Zaburzyło mi to mój dotychczasowy obraz Wiktora i całej wilkowskiej dynamiki. Wprowadziło ferment właśnie dlatego, że trudno mi się nie zgodzić z jego autorką.

Książka 9/10, film reż. Andrzej Wajda 1979 7/10

Biblioteczka mamy była za drzwiami do salonu. Niewidoczna i jakoś dziwnie niedostępna.
Pod jej nieobecność, zadzierając głowę i przekręcając ją niezdarnie, składałam z liter swoje pierwsze słowa, odczytując tytuły. Wydawały mi się wtedy zagadkowe i nieodgadnione. A jeden z nich szczególnie przykuwał moją uwagę:
PANNY Z WILKA
„Z jakiego znowu wilka?” – mózg sześciolatka nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

To nie jest książka dla pesymistów.
Nie dla pesymistów, bo natłok problemów emocjonalnych z którymi zmagają się bohaterowie, upchanych przez panią Gargaś w tej jednej pozycji przygniata tak bardzo, że nic tylko sznur na szyję.
Nie dla pesymistów …
A zatem – myślałam – albo autorka jest niepoprawną optymistką, albo naiwną marzycielką, albo wręcz uważa, że zbawi cały świat i stanie się emocjonalnym guru w stylu autorów popularnego na Netflixie serialu „Sex Education”, którzy w fabularny zapis perypetii grupy nastolatków i ich nauczycieli wetkali – w sposób nienachalny i nie-moralizatorski – tę właśnie tytułową edukację seksualną (przy czym zaznaczam, że moc słowa ‘nienachalny’ blednie z każdym kolejnym sezonem; no ale nie o serialu tu mowa).
I co się okazało?
Acha!
Wszystkie z powyższych!
Tick✔️ Tick✔️ Tick ✔️
O dwóch pierwszych przypadłościach przeczytałam w bio autorki. Trzeci element diagnozy potwierdził się zaś w praniu.
Wyobraziłam sobie – i być może poniosła mnie ułańska fantazja, ale w końcu jest równouprawnienie, więc mi też wolno – jak pani Gargaś robiła research do książki. Ze stosu magazynów tzw. kobiecych wycięła wszystkie możliwe wywiady z psychologami, terapeutami, doradcami i pedagogami, zrobiła listę traum i ich przyczyn, a następnie założyła się z przyjaciółką o piwo, że wszystkie te tematy upcha w jednej książce.
I zakład wygrała.
Porzucenie przez rodziców, trauma pokoleniowa, samotność dzieci z bidula, śmierć najbliższych, zdrada, narkomania, alkoholizm, wyobcowanie, brak zrozumienia, starość, umieranie, choroba … Mam wymieniać dalej?

Co rozdział, to pojawia się kolejny „mężczyzna po przejściach” lub „kobieta z przeszłością”. Wszyscy przejechani przez walec życia, ale w sumie całkiem nieźle życiowo poustawiani. Owszem, ciągną za sobą te niepoodcinane pakunki z nieprzebaczeniem, depresją czy niską samooceną, ale na szczęście spotykają na swojej drodzę Igę. Iga sama z bagażem doświadczeń dla wielu nie do uniesienia pisze książkę pod tytułem „Wiem, co czujesz” (No jasne!). I nie tylko te wszystkie osoby dogłębnie rozumie, i umie im doradzić na temat każdej traumy, to jeszcze sama świeci przykładem. Ida bowiem kocha życie i kocha ludzi. Wiedzie sielskie życie w domku na prowincji (Uwzięli się wszyscy na ten motyw czy co?), otoczona zwierzakami, wypiekami domowej roboty, przemiłymi sąsiadami i jeszcze do tego ma pracę, którą uwielbia. No, trochę jej doskwiera fakt, że nie ma dzieci i partnera, ale … jej niepoprawny optymizm, wszem i wobec rozsiewane uśmiechy, kupowanie kawy różanej i przytulanie każdego, kto się napatoczy na pewno pomoże jej i temu zaradzić.
Tu nie ma przypadkowych spotkań.
Każda rozmowa to moralizka.
Albo słabo zawoalowana porada rodem z Vivy!
Zagubiona w głuszy z powodu błędu nawigatora Iga wpada na Jurka, który ją zaprasza na nocleg w domu, gdzie mieszka z córką, wnuczkiem i żoną Marylą (pachnie ‘Anią z Zielonego Wzgórza’). Iga dostaje pyszne ciasto, a już w drugim zdaniu rozmowy dowiaduje się o ciężkiej depresji ich córki. Maryla przez kilka minut peroruje na temat przyczyn i ukrytych syndromów depresji, a jej przebudzona z drzemki córka dołącza do rozmowy i opowiada, jakimi metodami pokonała cichego zabójcę. Doprawdy! Typowy temat ‘small talku’ między obcymi, dopiero co spotkanymi ludźmi.
Odszukana po latach nauczycielka z domu dziecka już na pierwszym spotkaniu oferuje swojej byłej podopiecznej, która jest samotną matką bliźniaczek, że jeśli ta kiedykolwiek będzie potrzebowała opiekunki do dzieci, to ależ proszę bardzo, zawsze może na nią liczyć.
No ludzie! Serio?
Tnący się nastolatek, którego korporacyjni rodzice zasypali szmalem zamiast uczuciami, w chwili kryzysu dzwoni do Igi, aby się jej wyżalić, spotkawszy ją uprzednio tylko raz. Igunia go oczywiście przytula, tłumaczy, namawia do weryfikacji priorytetów. A on jej słucha. A do tego jego ojciec, po tym jak zostaje zbluzgany i obsztorcowany przez ‚terapeutkę’, koleżankę Idy, co to też się poczuwa do tego by chłopaka ratować z opresji - zmienia się z dnia na dzień diametralnie i zabiera chłopaka na ryby (czy jakiś inny absurdalny wypad).
Nic, tylko zaśpiewać: „Witajcie w naszej bajce, słoń zagra na fujarce …”
Na początku jeszcze próbowałam dać się zawładnąć tej sielance. Te aromatyczne świeczuszki, zaparzony dzbanek herbaty malinowej i pytanie, które pada w tej książce niemalże w każdym dialogu czyli „Jak mogę ci pomóc?”
Ta słodycz staje się jednak dusząco upiorna.
Ludzie tak ze sobą nie rozmawiają. Nie rzucają złotymi myślami. Nie cytują jednym tchem fragmentów poradników psychologicznych. Nie otwierają się przed każdą napotkaną osobą i nie zmieniają w tydzień pod wpływem jednej rozmowy. Gdyby tak było, to pani Gargaś nie przeczytałaby o żadnym z wymienionych na wstępie problemów w gazetach.
Byłaby mieszkanką raju.
Nie wiem, czy autorka wiedziałaby, co czułam czytając tę książkę.
Ale jestem na NIE!
Nie, nie i jeszcze raz nie.

To nie jest książka dla pesymistów.
Nie dla pesymistów, bo natłok problemów emocjonalnych z którymi zmagają się bohaterowie, upchanych przez panią Gargaś w tej jednej pozycji przygniata tak bardzo, że nic tylko sznur na szyję.
Nie dla pesymistów …
A zatem – myślałam – albo autorka jest niepoprawną optymistką, albo naiwną marzycielką, albo wręcz uważa, że zbawi cały świat i...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika fidrygauka

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [10]

Waldemar Łysiak
Ocena książek:
7,1 / 10
75 książek
2 cykle
663 fanów
Ryszard Kapuściński
Ocena książek:
7,2 / 10
59 książek
3 cykle
1589 fanów
Julian Barnes
Ocena książek:
6,7 / 10
28 książek
2 cykle
173 fanów

Ulubione

Agatha Christie I nie było już nikogo Zobacz więcej
Waldemar Łysiak Statek Zobacz więcej
Anna Janko Dziewczyna z zapałkami Zobacz więcej
Joanna Gierak-Onoszko 27 śmierci Toby’ego Obeda Zobacz więcej
Terry Pratchett Kiksy klawiatury Zobacz więcej
Julian Barnes Poczucie kresu Zobacz więcej
Julian Barnes Poczucie kresu Zobacz więcej
Jarosław Iwaszkiewicz Panny z Wilka Zobacz więcej
Joanna Gierak-Onoszko 27 śmierci Toby’ego Obeda Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Henning Mankell Chronicler of the Winds Zobacz więcej
Magdalena Tulli Skaza Zobacz więcej
Anna Janko Dziewczyna z zapałkami Zobacz więcej
Julian Barnes Arthur and George Zobacz więcej
Manuela Gretkowska Miłość po polsku Zobacz więcej
Joanna Gierak-Onoszko 27 śmierci Toby’ego Obeda Zobacz więcej
Agatha Christie Morderstwo na plebanii Zobacz więcej
Danuta Awolusi Mam już dość. Jak pokonałam domowego hejtera Zobacz więcej
Julian Barnes Poczucie kresu Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
155
książek
Średnio w roku
przeczytane
8
książek
Opinie były
pomocne
836
razy
W sumie
wystawione
124
oceny ze średnią 6,1

Spędzone
na czytaniu
721
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
6
minut
W sumie
dodane
10
cytatów
W sumie
dodane
113
książek [+ Dodaj]