rozwiń zwiń

Kobiecość w mężczyźnie. Psychologia współczesnego mężczyzny

Okładka książki Kobiecość w mężczyźnie. Psychologia współczesnego mężczyzny
Ole Vedfelt Wydawnictwo: ENETEIA Wydawnictwo Szkolenia nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
244 str. 4 godz. 4 min.
Kategoria:
nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Tytuł oryginału:
Kvindelige i manden
Wydawnictwo:
ENETEIA Wydawnictwo Szkolenia
Data wydania:
2004-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1995-01-01
Liczba stron:
244
Czas czytania
4 godz. 4 min.
Język:
polski
ISBN:
83-85713-46-8
Tłumacz:
Piotr Billig
Tagi:
psychologia płeć męskość
Średnia ocen

                6,2 6,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,2 / 10
13 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
648
574

Na półkach: ,

Ku mojemu zawiedzeniu, Ole Vedfelt nie okazał się kontynuatorem myśli Junga, a rozwadniaczem i rozmieniaczem na drobne. Po znakomitych: „Wymiary snów” i „Poziomy świadomości” spodziewałem się podobnie solidnej pozycji. Niestety, pomimo dobrej znajomości różnych nurtów psychologii, Ole poszedł „swoją”, duńską (skandynawską) drogą prowadzącą przez „patriarchaty i matriarchaty”. Prezentowana przez niego teoria Junga, we własnej praktyce ma poobcinane ręce i nogi*, urżniętą głowę** i wyrezane jaja*** – a do tak okaleczonego korpusu przyszył jakieś członki bez ładu i składu, i nie koniecznie inne: ręce, nogi i głowę, ale z pewnością posłużył się grubą nicią****! Przede wszystkim zrezygnował z „Typów psychologicznych” (*ręce i nogi to cztery kończyny, jak cztery źródła poznania: zmysły, uczucia, rozum i intuicja),
których uczciwie (!) zabrakło w bibliografii. Zdekapitował teleologiczny rozwój nastawiony na duchowość i Logos (**głęboki Sens, Bóg). Obcięte genitalia zaś prowadzą do tytułowej ***„Kobiecości w mężczyźnie”.

Sama książka to zapis snów i interpretacji dwóch męskich "pacjentów", którzy nie mogli stworzyć udanego związku ze swoimi partnerkami, z powodu niewłaściwego stosunku do kobiecości, wywołanego przez niezdrowe przywiązania do matek. Interpretacje ich snów są żenująco na siłę dopasowywane do „teorii Vedfelta” (****gruba… spasiona nić, ledwo utrzymująca w kupie tego potwora doktora Vedfeltsteina). Niby prowadzi jakąś, jego zdaniem spójną narrację, ale ja kompletnie nie mam pojęcia jak on sobie to wszystko poukładał i z czego mu to wynika – bo na pewno nie z „jungizmu”.

Owych dwóch mężczyzn ma ponoć reprezentować „współczesną mentalność mężczyzn” – to znaczy dopiero w przyszłości, bo ta grupa ma się rozrastać. Na poparcie tego przytacza jakieś badanie z USA, w którym politycy przyznawali się do swoich erotycznych fantazji, w których dominował aspekt władzy (albo chcieli brutalnie dominować prostytutki, albo być przez nie dominowanymi). Byli to głównie mężczyźni z niezdrowym stosunkiem do własnych matek (owładnięci przez animę – ale w sensie vedfeltowskim a nie jungowskim). Znając Ole z wcześniej przytoczonych pozycji podejrzewam, że ma dużo więcej argumentów na poparcie swoich obserwacji, ale w ogóle nie dostrzegam ich w tej książce. Tak, rzeczywiście mamy do czynienia z rosnącą liczbą zniewieściałych „wagin” w rurkach – ale jest to dużo bardziej złożone zjawisko.

Aby nie przedłużać, w tym miejscu odradzę kupno tej pozycji amatorowi psychologii, a w szczególności takiemu, który nie miał jeszcze kontaktu z twórczością Junga. Dla przeciętnego czytelnika, zaciekawionego tytułem, nie będzie tu nic ciekawego, a tym bardziej użytecznego.

Przy Skogemann odpuściłem sobie szczegółową krytykę przez potworną ilość bzdur i bełkotu, ale Ole Vedfelt, z uwagi na „Wymiary snów” i „Poziomy świadomości” zasługuje na poważniejsze potraktowanie. Poniżej kilka problematycznych fragmentów z moimi komentarzami:

„Czy można mówić o czterech płciach?
Nie powinno się być może mówić o dwóch płciach, lecz o czterech. Są to: córka matki i córka ojca, syn matki i syn ojca.
Pierwszą płeć reprezentuje kobieta jednostronnie kobieca, „matriarchalna”, dla której obowiązujące są jedynie wartości kobiece. Drugi typ to hic mulier, społecznie i duchowo zaangażowana towarzyszka mężczyzny. Trzecia płeć to wrażliwy, kreatywny mężczyzna, mięczak, niewieściuch albo maminsynek. I wreszcie syn ojca: „prawdziwy mężczyzna”, patriarcha albo męski szowinista, dla którego istota płci żeńskiej jest zupełną zagadką”.
– Pomijając, że można do tych czterech dodać co najmniej córkę matki i ojca, oraz syna matki i ojca (ale też córkę bez matki i ojca, jak i takiego syna), to na cholerę w ogóle mówić o płciach, skoro można pozostać w „typach wychowania”?! Przecież ta „płeć” jest tutaj wciśnięta tak na siłę, że aż się prosi o podejrzenie bycia ideologiem tęczowej rewolucji.

„W książce tej postanowiłem zająć się głównie mężczyzną, który ma w sobie dużo kobiecości. Kobiecość, oczywiście, daje znać o sobie w każdym mężczyźnie, lecz u naszej trzeciej płci (syn matki) dialog między męskością a kobiecością rozgrywa się „na cały regulator”, przez co staje się łatwiejszy do opisania.
Jest faktem, że nasz wrażliwy antybohater i mięczak objawił się ostatnio jako nowy, choć podlegający dyskusji, ideał. W takim razie pozostaje jeszcze pytanie, czy jest on zjawiskiem przelotnym, czy też ma w sobie możliwości rozwoju. Jestem nie tylko tego ostatniego zdania, lecz uważam wręcz, że właśnie on spośród mężczyzn w szczególny sposób nosi w sobie możliwość przemiany i perspektywy na przyszłość, które kultura może użyć do swojej odnowy. Uzasadnienie tego poglądu będzie jednak łatwiejsze po podróży w jego świat wewnętrzny”.
– Czyli książka nie jest o mężczyznach w ogóle, ale o małej grupie ciapciaków. Ów mięczak nie okazał się niczyim ideałem (przecież w mediach i internecie kobiety najczęściej narzekają właśnie na takich maminsynków!) – mamy raczej do czynienia z próbami zrobienia z mężczyzn takich mięczaków przez lewackich ideologów, inżynierów społecznych i polityków. Miejmy nadzieję, że ów „kobiecy mężczyzna” ulotni się czym prędzej. Wspomniana „podróż” niczego nie ułatwiła – pokazała jedynie, jakie to wszystko wyssane z palca.
Przy okazji wyjaśniam, że mężczyzna nie musi w sobie odnajdywać żadnej „kobiecej strony”, aby być czułym, delikatnym czy opiekuńczym dla swojej żony czy dzieci. Tylko w zlewaczałych umysłach obrośniętych patriarchatami i matriarchatami mężczyźni od zawsze, aż do teraz, byli tylko szorstcy, nieczuli i brutalni. Wystarczy sięgnąć do starożytnej literatury, aby zadać temu kłam. Ba! Można sięgnąć po Biblię… albo trzeźwo przez chwilę pomyśleć. (Niby Vedfelt później wyjaśnił, że patriarchat i matriarchat używa tylko w znaczeniu wychowania, czy przez ojca, czy przez matkę – nie ma na myśli instytucji jak feministki - ale trzeba tu dodać, że Ole nie jest w tej deklaracji spójny).

„Gdyby kobiety wiedziały, jak bardzo mężczyźni boją się ich w głębi duszy i na jakich strunach powinny zagrać, by zdobyć władzę, mężczyźni nie mieli by cienia szansy”.
– Chciałeś powiedzieć, że to twoja „trzecia płeć” (maminsynki) boją się kobiet i gdyby świat mężczyzn składał się tylko z takich, to kobiety z łatwością by ich sobie podporządkowały.

„Kultury patriarchalne mają poza tym tendencję, funkcjonując przez wiele tysiącleci, do wyczerpywania się i ulegania presji strony kobiecej. Znamy to z innych kultur i widzimy to także w naszej własnej, mozolnie wzniesionej patriarchalnej kulturze”.
– A jakiś przykład na te fantazje?

„Przerażeni homoseksualizmem w swych snach mężczyźni zapewniają często, że nawet im się „nie śni” obcować płciowo z mężczyznami. A jednak „śni” im się o tym…"
– W myśl zasady, że zaprzeczenie jest silniejszym potwierdzeniem? Zapomniałeś Ole, że w swojej klinice rozmawiasz z mężczyznami z problemami psychicznymi – a ilu zdrowych pytałeś?! Choćby ja, niemal nigdy nie pamiętam snów, ale zapewniam, że homoseksualny bym zapamiętał (FUJ! Na swoją zgubę!)
„… i choć kontakty seksualne między mężczyznami wydają się im się czymś ohydnym, to przecież homoseksualizm może przejawiać się na różne sposoby.
W wieku dojrzewania przejawia się on pod postacią onanistycznych „klubów” chłopców oraz ciągłych bójek i zapasów mających odcień homoseksualny…"
– Homoseksualizm! Wszędzie homoseksualizm! To jest właśnie sposób myślenia freudystów i zlewaczałych ideologów: Podał koledze rękę? Chciał pomacać imitację jego fallusa w postaci palca razy pięć! Dziecko w kołysce dotyka siusiaka? Pewnie edypalnie myśli o przeleceniu własnej matki!
„… Uczuciowo przejawia się to w intensywnych i gorących przyjaźniach męskich, gdzie, jak to opisał jeden z klientów, „głębokie i poufne rozmowy przyprawiały niemal o duchowy orgazm”.
– „Klienci” (to od zlewaczałego Carla Rogersa? Jung miał: pacjentów!) klinik psychologicznych i psychiatrycznych, to ludzie z problemami wewnętrznymi deklu, więc nie rozciągaj ich mentalności na zdrowych ludzi! Tracę do ciebie cały wcześniejszy szacunek Ole.

„Klasyczny psychoanalityczny obraz ojca to osobnik surowy i autorytatywny, którego się bano, a zarazem kochano. Natomiast ojciec współczesnego mężczyzny wyróżnia się brakiem męskości, lękliwością i brakiem konsekwencji w kwestii wychowania dzieci”.
– Ponownie, problemy „klientów” klinik przerzucasz na całą ludzkość. To k#%^$ nie było i już nie ma normalnych ojców na świecie?! To jak to możliwe, że ten świat jeszcze funkcjonuje?!

„W związku z aktualną kwestią równouprawnienia kobiet staje się coraz bardziej wyraźne, w jak wielkim stopniu kobiety identyfikowały się dotąd z wyobrażeniami mężczyzn o kobietach, zamiast szukać kobiecości w sobie samych”.
Wyssany z palca bełkot. Czyli przez całą historię ludzkości, kobiety żyły w iluzji swojej tożsamości, a dopiero dziś nagle odkrywają się „na nowo”? Tzn co się takiego zmieniło w samej kobiecości? Kobieta na traktorze wciąż jest tą samą kobietą, co przy pługu, przy kole tkackim, w beczce winogron zgniatanych na wino, czy przy ognisku domowym; czy ma prawa wyborcze, czy ich nie ma! Feministyczne urojenia których nie jesteś świadom Ole.

„Interesujące, iż w krajach katolickich, gdzie ucisk kobiet jest większy niż u nas [w Danii]…”
Ucisk? Bo nie mogą się wyskrobać na życzenie? W Polsce mamy najmniejszą ilość gwałtów i przemocy wobec kobiet w całej Europie, a i feministyczne urojenie „luki płacowej” też jest najniższe.

„Styl kultury patriarchalnej przejawia się nie tylko w sadystycznym przyjmowaniu dziecka w momencie porodu [chodzi mu o nie oddawanie dziecka matce tuż po porodzie]; istnieje także w zasadach, a raczej reżimie, jaki się mu następnie narzuca. Spokój, regularność, czystość osobista była dawniej filarami opieki nad dziećmi, a purytańskie idee i styl życia zdają się, po krótkim okresie odwrotu, powracać do nas na nowo”.
– Urojony bełkot.

„Lecz im bardziej umundurowana i sztywnie męska jest dana organizacja, tym bardziej czai się w niej lęk przed homoseksualizmem. Jest on prawie zawsze wyrazem własnego ukrytego homoseksualizmu”.
– A co tam, nie żałujmy sobie: Wszyscy jesteśmy homoseksualistami! A kto zaprzecza, ten jest podwójnie!

„Akceptując bycie w relacji z kobiecością, mężczyzna stwarza możliwość dla kultury, która nie jest ani matriarchalna, ani patriarchalna, lecz ludzka – męskość i kobiecość będą mogły być w niej używane świadomie jako współgrające ze sobą siły dynamiczne”.
– Wystarczy nie zakładać lewackich patriarchalno-matriarchalnych okularów, a „problem” zniknie, za to dostrzeże się przeważającą liczbę udanych małżeństw (skoro obecnie rozpada się co trzecie, to ponad 2/3 jest trwała, a trzeba podkreślić, że liczbę rozpadających się małżeństw dodatkowo zawyżają WIELOKROTNI rozwodnicy, którzy nie są wyszczególnieni w statystykach).

„Jung miał zwyczaj wyśmiewać się z utopii – z wegetatywnego raju w próżniactwie i dostatku. Od tego czasu ludzkości udzielono małego kącika w tym raju. Tyle że nie potrafimy jeszcze używać nowych możliwości, nie nauczyliśmy się jeszcze żyć i być twórczymi”.
– No i słusznie, że wyśmiewał taką marksistowską naiwność. Królestwo Boże nie polega na powszechnym dobrobycie, braku chorób, cierpienia i śmierci – ale na przemienionych moralnie ludziach! Ole okazał się umiarkowanym naiwnym postępowcem (marksistą?).

Na koniec wisienka na torcie i absolutny creme de la creme „metody terapeutycznej” Vedfelta. Otóż jego dwaj pacjenci, przystępując do kuracji byli w związkach, a zakończyli ją w samotności. W ich trakcie Ole Vedfelt nie tylko nie zganił jednego z klientów za zdradzanie partnerki, ale wręcz go chwalił. Potem jego partnerka robiła to samo, aż w końcu doszła do wniosku, że jednak do siebie nie pasują, choć klient błagał ją o kolejną szansę, bo poczynił "postępy", w czym ona przyznała rację, ale już nie była zainteresowana (gdybyśmy tylko mogli poznać tego wszystkiego przyczyny XD). Co Ole poczytuje jako totalny sukces swojej kuracji?Pierwszy został „artystą”, a drugi terapeutą, kit z tym, że w samotności. Przypominam, że przez całą książkę Ole narzekał na brak zrozumienia i współpracy między mężczyznami i kobietami, no i utyskiwał na męski narcyzm i egoizm. XD XD XD

Ku mojemu zawiedzeniu, Ole Vedfelt nie okazał się kontynuatorem myśli Junga, a rozwadniaczem i rozmieniaczem na drobne. Po znakomitych: „Wymiary snów” i „Poziomy świadomości” spodziewałem się podobnie solidnej pozycji. Niestety, pomimo dobrej znajomości różnych nurtów psychologii, Ole poszedł „swoją”, duńską (skandynawską) drogą prowadzącą przez „patriarchaty i...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    62
  • Przeczytane
    20
  • Posiadam
    8
  • Psychologia
    3
  • Gender/queer/feminizm
    1
  • 2021
    1
  • W mojej biblioteczce
    1
  • Teraz czytam
    1
  • Relacje D/M
    1
  • Risercz
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Kobiecość w mężczyźnie. Psychologia współczesnego mężczyzny


Podobne książki

Przeczytaj także