Klaudyna w szkole

Okładka książki Klaudyna w szkole Sidonie-Gabrielle Colette
Okładka książki Klaudyna w szkole
Sidonie-Gabrielle Colette Wydawnictwo: W.A.B. Cykl: Klaudyna (tom 1) literatura piękna
280 str. 4 godz. 40 min.
Kategoria:
literatura piękna
Cykl:
Klaudyna (tom 1)
Tytuł oryginału:
Claudine à l’école
Wydawnictwo:
W.A.B.
Data wydania:
2011-04-13
Data 1. wyd. pol.:
2011-04-13
Liczba stron:
280
Czas czytania
4 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788374149297
Tłumacz:
Krystyna Dolatowska
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
523 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
302
262

Na półkach:

Jak mało opinii! I jak słabo zachęcają by po tę pięciotomową (tak, bo cykl to pięć tomów, z których ostatni , napisany dużo później niż cztery pierwsze stanowi wspaniałą klamrę zamykającą i pozwalającą pożegnać się z bohaterką...czy raczej bohaterkami) perełkę literatury francuskiej sięgnąć. Nazywam tak te dowcipne, powierzchownie radosne i wydające się beztroskie powieści z całym rozmysłem, gdyż jako wielbicielka historii oraz przemian społecznych na przestrzeni wieków dostrzegam w nich dużo więcej niż tylko "francuski harlequin z początku XX wieku" jak nazywają je jedni, czy "pierwsze powieści gejowskie" jak, o zgrozo, próbują definiować inni.

Wieki minęły odkąd po raz pierwszy miałam "Klaudyny" w rękach i , jak to nastolatki, czytałam z wypiekami na policzkach i wstrzymanym oddechem poszukując kontrowersyjnych treści i nieprzyzwoitych, skandalizujących fragmentów, które spodziewałam się tam odnaleźć... Przypomniałam sobie o nich próbując "namierzyć" gdzieś w Internecie ekranizację cyklu, którą genialny Eduard Molinaro nakręcił w 1978 roku, a która, dziwnym trafem, mimo całego krzyku i wzięcia pisarki na sztandary przez środowiska gender, jakoś nigdzie nie jest dostępna (a kiedyś była - pamiętam, nadano ją w "kinie nocnym" za czasów PRL-u). Wreszcie odnalazłam (dostępna jest tylko wersja francuska),obejrzałam i...zobaczyłam co naprawdę pisarka w tych swoich , w sumie niewielkich powieściach, ukazała (być może całkiem bezwiednie, bo przecież była wtedy bardzo młoda). I dlatego sięgnęłam po nie ponownie - tym razem skupiając się nad tym, co naprawdę w serii zostało pokazane, a o czym mówił nasz największy historiozof przedwojenny Feliks Koneczny zastanawiając się nad demoralizacją Francuzów - "tego najkulturalniejszego niegdyś narodu Europy"...

Zanim przystąpi się do lektury warto dowiedzieć się czegoś o samej pisarce: Colette to wolny duch, niepoddający się konwenansom, żyjący i kochający jak chce. Przepiękne opisy przyrody we wszystkich pięciu tomach to pokłosie jej ogromnej miłości do natury, a uwielbienie zwierząt i wspaniałe zrozumienie ich duszy i potrzeb (o tak, droga poprzedniczko w opiniach, niektóre koty naprawdę uwielbiają zjadać zabite muchy i pająki!:)) powoduje natychmiastowy przypływ sympatii każdej czytelniczki o podobnych upodobaniach:). Colette wierząca, że wszystkie koty mówią po francusku (zgadzam się z nią),Colette twierdząca, że każdy pisarz powinien pisać tylko o tym co sam przeżył bo inaczej jest nieautentyczny (zgadzam się podwójnie),ta Colette zabiera nas do epoki "fin de siècle-u". Epoki zepsucia, demoralizacji, początków modernizmu i degrengolady społeczeństwa francuskiego.

"Klaudyna w szkole" to chyba najsłabszy tom cyklu. Nie szkodzi...

Ponadprzeciętnie inteligentna dziewczynka, zaniedbywana przez ojca, pełna swobody jak dziki źrebak, ukazuje nam świat biednej wiejskiej szkoły końca XIX wieku. Dziwne stosunki pomiędzy nauczycielkami i uczennicami, paskudna (ale barwna - to trzeba przyznać) postać delegata kantonalnego Dutetre'a molestującego uczennice, romansowo-awanturnicze i lekko skandalizujące (na tamte czasy oczywiście) wątki oraz przedziwne obyczaje prymitywnego wiejskiego ludku - tworzą całość barwną i interesującą. W dodatku żywy i dowcipno-łobuzerski język jakim powieść jest napisana powoduje, że wędrujemy przez stronice z uśmiechem i bez wysiłku. I z ciekawością sięgamy po kolejny, dużo ciekawszy tom, w którym Klaudyna "popełniając niezliczoną ilość gaf" rozpoczyna swoją przygodę wśród paryskich elit.

Jak mało opinii! I jak słabo zachęcają by po tę pięciotomową (tak, bo cykl to pięć tomów, z których ostatni , napisany dużo później niż cztery pierwsze stanowi wspaniałą klamrę zamykającą i pozwalającą pożegnać się z bohaterką...czy raczej bohaterkami) perełkę literatury francuskiej sięgnąć. Nazywam tak te dowcipne, powierzchownie radosne i wydające się beztroskie powieści...

więcej Pokaż mimo to

avatar
206
119

Na półkach:

Książka trochę mnie rozczarowała, bo wiele o niej słyszałam i nie sprostała moim oczekiwaniom. Jakkolwiek rozumiem, dlaczego mogła być uznana za skandaliczną i szokującą, to jednak na mnie nie zrobiła tak wielkiego wrażenia. Oczywiście, niektóre sceny wydały mi się cokolwiek odrażające (jak choćby pan przyszły delegat, bez ustanku molestujący uczennice). Największy problem miałam z fabułą, która została na siłę rozwleczona opisami – te opisy, swoją drogą niby ładne, ale nieszczególnie przemawiające do wyobraźni. Najgorszym jednak dla mnie elementem powieści była sama Klaudyna i fakt, że wszyscy w jej otoczeniu tacy nią byli zachwyceni. Problem zaś nie leży chyba tylko w fakcie, że jest ona po prostu zadufana w sobie, złośliwa i podła, ale fakt, że przez całą książkę praktycznie się nie zmienia. Jej wady nie są pokazane jako wady, lecz coś, z czego jest zadowolona i dumna. Nie chciałabym się przyjaźnić z taką osobą, więc trudno mi było spędzać czas z jej myślami i osobą przy lekturze. Po kolejne tomy sięgam ciekawa, czy jednak wyrośnie z tego przekonania o własnej niezwykłości.

Książka trochę mnie rozczarowała, bo wiele o niej słyszałam i nie sprostała moim oczekiwaniom. Jakkolwiek rozumiem, dlaczego mogła być uznana za skandaliczną i szokującą, to jednak na mnie nie zrobiła tak wielkiego wrażenia. Oczywiście, niektóre sceny wydały mi się cokolwiek odrażające (jak choćby pan przyszły delegat, bez ustanku molestujący uczennice). Największy problem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
711
686

Na półkach: ,

Odstręczająca i zarazem przemiła atmosfera prowincjonalnej szkoły żeńskiej, niepokoje wieku dojrzewania i wyjątkowa, nieposkromiona bohaterka. Warto przeczytać przede wszystkim ze względu na bezlitosny (i niewątpliwie przerysowany) obraz obyczajów oraz bijące z książki umiłowanie przyrody i wolności. Anais zjadająca wszystkie szkolne przybory przypomniała mi zamierzchłe czasy podstawówki, kiedy to co druga dziewczyna w klasie żuła papier. Pewne rzeczy się, jak widać, nie zmieniają.

Odstręczająca i zarazem przemiła atmosfera prowincjonalnej szkoły żeńskiej, niepokoje wieku dojrzewania i wyjątkowa, nieposkromiona bohaterka. Warto przeczytać przede wszystkim ze względu na bezlitosny (i niewątpliwie przerysowany) obraz obyczajów oraz bijące z książki umiłowanie przyrody i wolności. Anais zjadająca wszystkie szkolne przybory przypomniała mi zamierzchłe...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4389
4204

Na półkach: , , , ,

Nie spodobała się mi ta książka o Klaudynie męczyła mnie...słabo było.

Nie spodobała się mi ta książka o Klaudynie męczyła mnie...słabo było.

Pokaż mimo to

avatar
563
248

Na półkach: ,

Taka Ania z Zielonego Wzgórza z wątkami lesbijskimi,dużo humoru.Fajność.

Taka Ania z Zielonego Wzgórza z wątkami lesbijskimi,dużo humoru.Fajność.

Pokaż mimo to

avatar
537
232

Na półkach: ,

Przeczytana w liceum z wypiekami na twarzy i prawie w ukryciu przed rodzicami. Dziś przeczytałam fragmenty, chcąc, chociaż troszeczkę, odtworzyć w pamięci tamten dreszczyk emocji. Nic z tego. Mogę ciągle czytać naiwne Anie z Zielonego Wzgórza i będę się wzruszać, ale tej się tak nie da. Ta nie wzbudza już żadnych emocji.

Przeczytana w liceum z wypiekami na twarzy i prawie w ukryciu przed rodzicami. Dziś przeczytałam fragmenty, chcąc, chociaż troszeczkę, odtworzyć w pamięci tamten dreszczyk emocji. Nic z tego. Mogę ciągle czytać naiwne Anie z Zielonego Wzgórza i będę się wzruszać, ale tej się tak nie da. Ta nie wzbudza już żadnych emocji.

Pokaż mimo to

avatar
380
184

Na półkach:

,,Klaudyna w szkole” to dla mnie przykład powieści, która posługując się formą lektury dla nastolatek oszukuje czytelnika spodziewającego się tylko łzawych i zabawnych przygód. Wiele sytuacji i aluzji (zwłaszcza w sferze obyczajów) zrozumie tylko dorosły czytelnik, dla którego praktyki w tytułowej szkole mogą być zaskakujące.
Na początku trzeba się przyzwyczaić do nieco egzaltowanego i infantylnego języka tytułowej bohaterki (stąd pierwsze skojarzenie o zaadresowaniu książki do jej rówieśniczek). Obserwuje ona dokładnie, co się dzieje i nie szczędzi złośliwości (poza ojcem – lekkim dziwakiem),które nawet mnie dzisiaj często wydawały się nie do zaakceptowania. Pewnie wbrew wielu uważam Klaudynę za paskudną nastolatkę, zwłaszcza za kpiny z koleżanek. Czuje się jak ryba w wodzie w szkole (nawet mówi z żalem o konieczności jej opuszczenia),w której panuje chaos, a nauczyciele są zajęci głównie spełnianiem własnych zachcianek. Spodziewałem się surowej szkoły odbierającej godność i prywatność, a jest odwrotnie.
Jeżeli chodzi o fabułę to nie jest zbyt wyrazista, raczej płynie od jednego zwyczajnego zdarzenia do drugiego. Głównym atutem książki jest dla mnie kameralna sceneria – większość akcji dzieje się w jednej szkole i mamy przez to czas poznać koleżanki (wszystkie to dla mnie ciekawe postacie),i nauczycielki. Ich relacje są wyraziste: od fascynacji do szyderstwa jak to w nastoletnim wieku. Elementy, które kiedyś bulwersowały jak molestowanie przez nauczycieli dzisiaj oczywiście nie szokują, ale i tak dzięki wyczuciu i świetnemu językowi pokazują wyraziście, z jakimi nieprzyjemnościami musiały się mierzyć kobiety. Kolejnym elementem, który budował dla mnie klimat był emocjonalny język bohaterki, który uwiarygodniał jej radości i frustracje.

,,Klaudyna w szkole” to dla mnie przykład powieści, która posługując się formą lektury dla nastolatek oszukuje czytelnika spodziewającego się tylko łzawych i zabawnych przygód. Wiele sytuacji i aluzji (zwłaszcza w sferze obyczajów) zrozumie tylko dorosły czytelnik, dla którego praktyki w tytułowej szkole mogą być zaskakujące.
Na początku trzeba się przyzwyczaić do nieco...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1807
895

Na półkach: , ,

To bardzo dziwaczne połączenie Mikołajka z lesbijskim romansem. I choć ten jest potem zepchnięty bardziej do roli tła, to i tak jest to dla mnie bardzo... dziwaczne połączenie. Ale sprawdza się (zadziwiająco),choć już wyrosłam z wieku zachwytów nad Mikołajkiem.
Trochę ten język się zestarzał, trochę nie. Taki miszmasz z tej książki, miejscami urokliwy, miejscami ciężkawy.

To bardzo dziwaczne połączenie Mikołajka z lesbijskim romansem. I choć ten jest potem zepchnięty bardziej do roli tła, to i tak jest to dla mnie bardzo... dziwaczne połączenie. Ale sprawdza się (zadziwiająco),choć już wyrosłam z wieku zachwytów nad Mikołajkiem.
Trochę ten język się zestarzał, trochę nie. Taki miszmasz z tej książki, miejscami urokliwy, miejscami ciężkawy.

Pokaż mimo to

avatar
1807
1739

Na półkach: ,

Cykl o Klaudynie podsunęła mi moja własna ciotka, która miała pozytywne wspomnienia z lektury i uważała, że jest to lektura odpowiednia dla młodej panienki. No cóż, czyta się lekko, łatwo i przyjemnie, a w wieku nastoletnim, w zapyziałym wówczas obyczajowo PRL-owskim zaścianku, także z wypiekami na twarzy. No,ale śmiem twierdzić, że lektura dla nastolatek to raczej nie jest.

Cykl o Klaudynie podsunęła mi moja własna ciotka, która miała pozytywne wspomnienia z lektury i uważała, że jest to lektura odpowiednia dla młodej panienki. No cóż, czyta się lekko, łatwo i przyjemnie, a w wieku nastoletnim, w zapyziałym wówczas obyczajowo PRL-owskim zaścianku, także z wypiekami na twarzy. No,ale śmiem twierdzić, że lektura dla nastolatek to raczej nie jest.

Pokaż mimo to

avatar
243
226

Na półkach: , ,

Kladyna na półce stała od dawna, kurzyła się w zacnym towarzystwie innych książek, które chciałam mieć w bibliotece, chociaż nie koniecznie miałam czas je czytać. Wzięłam się za powieści Colette po części w ramach prokrastynacji, po części ze względu na reaserch, albowiem dobrze jest łączyć przyjemne z pożytecznym.
Wiedziałam, że mam do czynienia z serią owianą atmosferą skandalu, na poły pornograficzną. To nie stawia wysoko poprzeczki, prawda? Zwłaszcza, kiedy sobie przypomnieć, jak łatwo zszokować francuską opinię publiczną. Virginie Despentes współcześnie robi to bez większych problemów. Byłam więc przyjemnie zaskoczona, kiedy w połowie lektury pierwszego tomu dotarło do mnie, że mam do czynienia z serią, która się nie zestarzeje, ponieważ nie jest wyłącznie reliktem swoich czasów i obowiązującej w nich moralności seksualnej. Klaudyna to szczery, zabawny, cholernie inteligentny i bezpretensjonalny zapis doświadczeń, ubarwiony literacko dokładnie tak, aby bawić się z czytelnikiem w kotka i myszkę – puszczanie oka do odbiorcy nie przysłania bowiem szczerości wyznań. Byłam zachwycona. Połknęłam wszystkie tomy w ostatni deszczowy i ponury weekend. Za recenzję z premedytacją wzięłam się dopiero po przeczytaniu ostatniego tomu. Po części to kwestia formalnej strony serii – poszczególne tomy są tak krótkie, że czyta się je wszystkie jednym tchem, poza tym układają się w zamkniętą całość. To bardziej jak pocięta jedna powieść w odcinkach niż seria powiązanych z sobą powieści.
Klaudyna w szkole współcześnie może szokować z innych powodów niż te, które ją rozsławiły po wydaniu. Szczegóły o erotycznych zadurzeniach i relacjach dziewcząt, dotknięcia i muśnięcia, lesbijski związek nauczycielek, biedna Klaudyna próbująca uwieść swoją psorkę, to w rzeczy samej drobiazgi. Chociaż, uhm, mamy w kulturze jakiś inny zapis doświadczeń nastoletnich lesbijek? O pewnym okropnym filmie wolę nie wspominać. Coś nie zniszczonego male gaze? No właśnie nie za bardzo. Zachwyty Klaudyny nad urodą koleżanek wciąż pozostają najbliższe temu, czego doświadcza dorastająca lesbijka. W przeciwieństwie do większości z nas jednak Klaudyna miała szczęście żyć przed kulturą NO HOMO, więc jej zauroczenia mogły być odwzajemnione bez większego stresu i nikt jeszcze nie słyszał o tożsamości seksualnej, Krafft-Ebing jeszcze nie wywarł takiego wpływu na postrzeganie ludzkiej seksualności. Ciężko więc Klaudynie pewnych rzeczy nie zazdrościć, nie tylko dzikiej swobody, jakiej doświadczała jako nastolatka dorastająca pod opieką ekscentrycznego ojca.
Saficzne wątki Klaudyny szokować nie mogą, chociaż dalej urzekają. Co w Klaudynie pozostało szokującego? Swobodne rozmowy o seksualności kobiet. Stwierdzenie, że młode kobiety, dziewczynki wręcz posiadają własne pragnienia seksualne. Całkowite skupienie się na nich w oderwaniu od obowiązującego modelu męskocentrycznej seksualności. Coś cudownego, bo unikatowego. Zachwyca mnie to, jak Colette, pisząc pod męskiego odbiorcę (bo kto czytał porno na początku XX wieku?),sprzedała więcej informacji o kobiecej seksualności niż współczesna prasa kobieca. Nie bez znaczenia jest też, że to seksualność nastoletnia, pełna sprzeczności, wahań, nie do końca świadoma i pewna siebie, nawet u tak wyszczekanej dziewczyny jak Klaudyna, która przecież wie, że chce, ale nie wie, co konkretnie chce. Bardzo żałuję, że nie miałam okazji czytać jej książek jako ta 14-15 latka, żeby poczuć wspólnotę doświadczenia.
Poza tym wydanie WABu jest przepiękne i grzechu warte za sam projekt okładki i już tylko dlatego cieszę się bardzo, że mam moje Klaudyny na półce.

Kladyna na półce stała od dawna, kurzyła się w zacnym towarzystwie innych książek, które chciałam mieć w bibliotece, chociaż nie koniecznie miałam czas je czytać. Wzięłam się za powieści Colette po części w ramach prokrastynacji, po części ze względu na reaserch, albowiem dobrze jest łączyć przyjemne z pożytecznym.
Wiedziałam, że mam do czynienia z serią owianą atmosferą...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    734
  • Chcę przeczytać
    452
  • Posiadam
    188
  • Ulubione
    41
  • Literatura francuska
    18
  • 2013
    14
  • Teraz czytam
    12
  • 2011
    10
  • Z biblioteki
    8
  • Klasyka
    8

Cytaty

Więcej
Sidonie-Gabrielle Colette Klaudyna w szkole Zobacz więcej
Sidonie-Gabrielle Colette Klaudyna w szkole Zobacz więcej
Sidonie-Gabrielle Colette Klaudyna w szkole Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także