Pamiętnik starego pierdoły
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Rzeczy beletrystyczne
- Tytuł oryginału:
- Mémoires d’un vieux con
- Wydawnictwo:
- L&L, słowo/obraz terytoria
- Data wydania:
- 1998-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 1998-01-01
- Liczba stron:
- 128
- Czas czytania
- 2 godz. 8 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 8387316083
- Tłumacz:
- Ewa Kuczkowska
Pełen przewrotności i dowcipu pamiętnik, zarazem autentyczny i fikcyjny. Tu nie tylko wszystkie postacie są autentyczne, ale wszystko mogło było się odbyć właśnie tak, jak opowiada o tym Topor.
Znał wszystkich. Z Toulouse-Lautrekiem spędził jakiś czas w więzieniu, Matisse przynosił mu sztalugi, Degas obawiał się jego malarskiej konkurencji. Sarah Bernhardt uwiodła go, a Różę już to malował, już to kochał w hotelu Luksemburg. Przyjaźń związała go z Leninem, Disneyem, Clemenceau, de Gaulle’em i wszystkimi innymi (vide: załączony w książce imponujący indeks osób); jednego tylko Edgara Allana Poe przegapił. Miał też wiele cennych pomysłów. W czasie pozowania do portretu Cole Porter spisywał z jego radosnego pogwizdywania swoje najlepsze standardy. Po rozmowie z Freudem podyktował Bretonowi manifest surrealizmu. Gandhiemu poradził, by zaprzestał walki z teściową; jako rozwiązanie zalecał bierny opór. To na nim właśnie skupiła się polityczna i artystyczna historia XX wieku. Zapewne w czytelniku budzić się może wątpliwość – słuszna zresztą, bo przecież Rainer Maria Rilke nie był poetką, a kubizm nie polegał na malowaniu sześcianów (po francusku: cubes) – czy wypada przepisywać historię ludzkości, dopasowując ją do fantazmatów jednostki. Pamiętnik starego pierdoły dowodzi przynajmniej, że można to zrobić z dużym poczuciem humoru. A skoro autor pamiętnika znał wszystkich, to może i my spotkaliśmy go kiedyś przy piwie?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 456
- 230
- 116
- 13
- 6
- 6
- 5
- 5
- 3
- 3
OPINIE i DYSKUSJE
Już, już chciałem napisac, że ta parodyjnie nieubłagana szydera z megalomanii i samochwalstwa wszelkiej maści niezbyt ładnie się zestarzała, ale na szczęście zdążyłem sobie uświadomić jej nadzwyczajną aktualność.
Żyjemy wszak w czasach, gdy dzięki wspaniałym narzedziom samochwalstwo wyniesiono na najważniejsze ołtarze ludzkości, czyli tak zwane - już chyba tylko szyderczo - media społecznościowe. Owszem, figura samochwalcy, jak i wszelkich innych ludzkich przywar, jest obecna w literaturze od prawieków, najstarszy przykład to chyba „Żołnierz samochwał” Plauta. Ale od III wieku p.n.e. ludzkość także i w tej dziedzinie poczyniła olbrzymie postępy.
Ukoronowaniem (?) jest to, co wszyscy mamy w kieszeni/torebce, a coraz częściej – po prostu w dłoni, aby bez zbędnej zwłoki czytać i odpowiadać, a głownie promować samych siebie.
Rzecz jasna moje spojrzenie może być mylne, a wśród znajomych nie mam ludzi takiego formatu, jacy pojawiają się w „Pamiętniku starego pierdoły”. Z drugiej strony, to, co mam – wystarczy. A i sam niekiedy nie obywam się bez grzechu, gdy chwalę się którąś z wybitnych lektur z jakimś cytatem, czy birdwatcherską pasją…
Nie znam szczegółowych badań, ale z pobieżnych obserwacji tego, czym dysponuję, acz mało używam, wynika, że dopiero dziś Topor – tak niezwykle popularny w moich młodzieńczych latach – miałby używanie. Aż szkoda, że nie doczekał…
Inna rzecz, że nie lada wysiłku trzeba, aby w całej tej materii powiedzieć coś oryginalnego. Toporowi w tej książeczce chyba udało się to średnio (bardzo prosty język też nie jest dla mnie atutem). Chyba wolę jego czarny humor („Chimeryczny lokator"!)
Ale zarazem autoironia była jego wielkim atutem, o czym świadczy taki genialny cytat: "Dlaczego się starzejemy? Dlaczego umieramy? Z braku wiary w siebie. Ponieważ wątpimy w swoje możliwości. Wielkim mistrzom często udawało się ustrzec tego błędu”. Może więc jednak warto mówić o sobie lepiej i czuć się lepiej z samym sobą… Cofam zatem większą część tego, co napisałem…
Toporowi chyba najlepiej udał się tu nurt w malarstwie ochrzczony jako „posuwizm” oraz obśmianie recepcji najnowszych wytworów sztuki, nazywanej kiedyś wysoką…
„Upowszechnianie kultury zależy w głównej mierze od opakowania. Ośmielę się stwierdzić, że w najbliższej przyszłości ograniczy się ono wyłącznie do niego, gdyż w ostatecznym rozrachunku to, co zawiera, jest bardziej kulturalne niż sama zawartość" - Autor okazał się prorokiem nie tylko co do wytworów kultury, ale także i cywilizacji..
Może imponować owa kolekcja postaci ludzi kultury, ale i polityki, od początku 20. wieku, którzy tylko dzięki niewyczerpanej inwencji narratora do czegokolwiek doszli w swych gałęziach sztuk i nauk.
I tak np. Picasso zawdzięcza mu „Panny z Avignon”, Proust - magdalenki, Wilson – 14-punktowy plan pokoju, Henry Ford – model T, Majakowski - obłok w spodniach, Sarah Bernhardt – upojną noc, Róża Luksemburg – płomienną rewolucyjność, Andre Breton – Manifest surrealistyczny, Gandhi – ideę biernego oporu, Cole Porter – swe melodie, Orwell – tytuł „1984”, Hemingway – tytuł „Komu bije dzwon” - itepe itede, nieco męczące. To narrator miał też przyczynić się do zabójstwa Lwa Trockiego i samobójstwa Marilyn Monroe.
„Od dziecka ujawniał swój wielki plastyczny talent, posiadał również dar w poznawaniu sławnych ludzi. Poznał wiele osobistości, dzięki którym wiele się uczył, ale również błądził. Dzięki niemu powstało wiele kierunków, które trwają do dziś. Wpływał na innych, podsuwał dowcipy i kwestie, stał się ekspertem w wielu dziedzinach. Był sławny (no prawie) i znał praktycznie każdego…”.
Sporo frajdy przysparza też wyszukiwanie licznych intertekstualnych odniesień.
Topor był francuskim synem polskich Żydów, tak jak np. Georges Perec (rodzina cudem przeżyła reżym Vichy, który Żydów z Polski wydał Niemcom na Zagładę; nigdy za wiele to przypominać). Jest zatem i polonicum: w USA nasz bohater ma owczarka niemieckiego,” znanego pod pseudonimem Szarik”.
Jeszcze kilka cytatów…
„Całe swoje życie poświęciłem poszukiwaniu istoty rzeczy, aż wreszcie odkryłem, że istota rzeczy tkwi we mnie”.
„To ja położyłem podwaliny pod wszystkie dziedziny sztuki”.
„W wieku lat trzech rytowałem widelcem w purée ziemniaczanym takie Klee, że rodzina nie posiadała się ze zdumienia”.
„Nigdy nie należy sądzić ludzi po pozorach ani po całej reszcie. Należy ich sądzić po tym, czym nie są”.
„Byłem mistrzem samotnych ucieczek, którego niezmiennie dopadano przed metą”.
„Musiałem przejść na drugi brzeg Sekwany i czasem gnębiło mnie poczucie zdrady w stosunku do +mojego+ brzegu”.
„Kazał mi podziwiać ruiny Reichstagu, wprawdzie nie tak imponujące jak Koloseum, ale za to nowsze”.
„Kto rzadko myśli, ten często się myli".
PS Parę błędów edytorskich, np. Cafe Grec czy Georges (!) Orwell….
Już, już chciałem napisac, że ta parodyjnie nieubłagana szydera z megalomanii i samochwalstwa wszelkiej maści niezbyt ładnie się zestarzała, ale na szczęście zdążyłem sobie uświadomić jej nadzwyczajną aktualność.
więcej Pokaż mimo toŻyjemy wszak w czasach, gdy dzięki wspaniałym narzedziom samochwalstwo wyniesiono na najważniejsze ołtarze ludzkości, czyli tak zwane - już chyba tylko szyderczo...
Zabawny koncept, niezła realizacja, uśmiałam się trochę. Mistrz Topor w świetnej formie!
Zabawny koncept, niezła realizacja, uśmiałam się trochę. Mistrz Topor w świetnej formie!
Pokaż mimo toIroniczna, momentami gorzka spowiedź życia artysty malarza, nieustannie wodzącego nas za nos swoimi barwnymi anegdotami. E.M.Rilke jest tu poetką, Picasso tworzy słabiutkie kopie Lautreca a humor ma swoje najciemniejsze odsłony.
I choć dykteryjki posiadają pozytywny wydźwięk, to w parze z lekkim tonem spaceruje w mocnym uścisku dosadny nieraz język jakim narrator-bohater wypowiada uwagi dotyczące ludzkich, pokręconych losów
Ironiczna, momentami gorzka spowiedź życia artysty malarza, nieustannie wodzącego nas za nos swoimi barwnymi anegdotami. E.M.Rilke jest tu poetką, Picasso tworzy słabiutkie kopie Lautreca a humor ma swoje najciemniejsze odsłony.
więcej Pokaż mimo toI choć dykteryjki posiadają pozytywny wydźwięk, to w parze z lekkim tonem spaceruje w mocnym uścisku dosadny nieraz język jakim narrator-bohater...
Bohater przypominał trochę Grenouille,a z "Pachnidła" - też obdarzony wielkim talentem i bezgranicznie się przechwalający, ale na szczęście nikogo nie mordował. I jeszcze nie narzekał, że był niezrozumiały. Wprost przeciwnie, jemu się świat kłaniał w pas i rozchwytywał chyba każde dzieło. Tylko nie doceniał wkładu w nowe trendy, przypisując je komuś innemu.
I tylko samą książkę trzeba czytać powoli, bo od tego cukru może zemdlić.
Bohater przypominał trochę Grenouille,a z "Pachnidła" - też obdarzony wielkim talentem i bezgranicznie się przechwalający, ale na szczęście nikogo nie mordował. I jeszcze nie narzekał, że był niezrozumiały. Wprost przeciwnie, jemu się świat kłaniał w pas i rozchwytywał chyba każde dzieło. Tylko nie doceniał wkładu w nowe trendy, przypisując je komuś innemu.
więcej Pokaż mimo toI tylko samą...
Zabawna,ale należy ją czytać małymi kęskami,bo zbyt duże mogą się przejeść.
Zabawna,ale należy ją czytać małymi kęskami,bo zbyt duże mogą się przejeść.
Pokaż mimo to"Poglądy mogą współistnieć jedynie wówczas, gdy ochraniają je skorupki o identycznej wytrzymałości. I dobrze. Ale co to ma wspólnego z komunikowaniem się? Nic. Żyjemy, mając swoje zdanie, umieramy z nim, albo je zmieniamy, ale się nie komunikujemy. W ostateczności przypijamy do tych, którzy mają takie samo zdanie jak my, i kropka."
Z zaciekawieniem, uśmiechem i lekkim rozdrażnieniem przeczytałam tę książkę. I tak się nie mogłam od niej oderwać, czego skutkiem był przegotowany makaron do rosołu. Pierwszy etap czytania podobał mi się najbardziej, bo podjęłam się lektury w niewiedzy. Z zaciekawieniem weszłam w świat o jakim opowiada autor, ba nawet byłam w nim obecna. Jednakże sielankę rozmyła moja dociekliwość, no bo jak to? O czym ten człowiek napisał? Jest kierunek w sztuce, o którego istnieniu nic i nigdy nie słyszałam? Och co za błąd, przecież muszę go poznać, zgłębić swoją wiedzę, może natchnie moją wyobraźnię. I tak wygooglowałam słowo POSUWIZM. Już nic nie było, jak wcześniej. Trochę wyszłam z tego świata i stanęłam na progu, podglądając przez dziurkę od klucza. Z upływem następnych stron, poczułam, że zaraz mnie ktoś przyłapię i muszę się schować. Wśliznęłam się niezauważenie do środka i znowu oglądałam świat oczami autora. Rozbawiały mnie anegdoty, których przysłuchiwałam się wraz z autorem. Zwiedzałam urocze miejsca, poznawałam ciekawych ludzi, a wyobraźnia malowała wszystkie obrazy o których wspominał autor. Polecam.
"Poglądy mogą współistnieć jedynie wówczas, gdy ochraniają je skorupki o identycznej wytrzymałości. I dobrze. Ale co to ma wspólnego z komunikowaniem się? Nic. Żyjemy, mając swoje zdanie, umieramy z nim, albo je zmieniamy, ale się nie komunikujemy. W ostateczności przypijamy do tych, którzy mają takie samo zdanie jak my, i kropka."
więcej Pokaż mimo toZ zaciekawieniem, uśmiechem i lekkim...
Zaczęło się obiecująco, ale niestety z każdą przeczytaną stroną czułem, że poziom spada. Wszystko zmieniło się w wymyślone przechwałki człowieka, którego do końca nawet nie znamy. Był on jednak odpowiedzialny za praktycznie wszystko, co godne uwagi w świecie kultury. Nie brakowało żartów, jednak by je wszystkie zrozumieć, należałoby poznać historię całego świata od samego początku XX wieku. Autor zawarł tu też wiele swoich własnych przemyśleń oraz przekazał nam zdanie na pewne tematy, co oczywiście jest plusem. Myślę, że była to dobrze napisana książka, której niewiele można zarzucić, jednak mimo to oceniam ją dość nisko ze względu na moje wygórowane oczekiwania w stosunku do niej po przeczytaniu "Życia przed sobą" tego samego autora i po zobaczeniu ciekawego tytułu.
Zaczęło się obiecująco, ale niestety z każdą przeczytaną stroną czułem, że poziom spada. Wszystko zmieniło się w wymyślone przechwałki człowieka, którego do końca nawet nie znamy. Był on jednak odpowiedzialny za praktycznie wszystko, co godne uwagi w świecie kultury. Nie brakowało żartów, jednak by je wszystkie zrozumieć, należałoby poznać historię całego świata od samego...
więcej Pokaż mimo tozabawne
zabawne
Pokaż mimo toRewelacja. Roland Topor - moje odkrycie 2015 roku! Zachwyt totalny- lekkość, żart, dystans, polot, poetycka zabawa. Ależ z ogromnym zachwytem się czyta. I któż by się przejmował, czy opowieści są prawdziwe czy zmyślone, ważne, że dobrze się bawimy. Przyciągnął mnie tytuł książki "Pamiętnik starego pierdoły". Trzeba wielkiej pewności siebie i ogromnego dystansu aby mówić o sobie "pierdoła". Wymęczyła mnie trochę ilość wymienianych nazwisk znanych ludźmi, ale wybaczam "staremu pierdole".
Rewelacja. Roland Topor - moje odkrycie 2015 roku! Zachwyt totalny- lekkość, żart, dystans, polot, poetycka zabawa. Ależ z ogromnym zachwytem się czyta. I któż by się przejmował, czy opowieści są prawdziwe czy zmyślone, ważne, że dobrze się bawimy. Przyciągnął mnie tytuł książki "Pamiętnik starego pierdoły". Trzeba wielkiej pewności siebie i ogromnego dystansu aby mówić o...
więcej Pokaż mimo toRoland Topor? Lubię jego wytwory wyobraźni, czy to pisanej, czy przelewanej na papier w formie rysunków. To właśnie za jego sprawą przechodzimy szybkie powtórzenie ze sztuki, literatury oraz dowiadujemy się o ludziach, których należy kojarzyć, że istnieli sobie w tym XX wieku. A na dodatek tworzyli wiekopomne dzieła bądź decydowali o losach świata. Ich natchnieniem był oczywiście narrator, który w odpowiednim momencie, z wyczuciem podsuwał na tacy wspaniałe rozwiązania, zmieniające świat, wywracając do góry nogami istniejący porządek. Po raz kolejny nie zawiodłem się na prezentowanym absurdzie oraz czarnym humorze autora. Dlatego pojawiały się w tracie czytania okresowe wybuchy śmiechu. Oczywiście, czasami robi się nieco poważniej, gdy np. natrafiamy na takie słowa "Kto rzadko myśli, ten często się myli" bądź mamy do czynienia z ciekawie przedstawioną definicją kultury "...kultura to targowisko próżności. Jedni znajdują nabywców, inni nie. Upowszechnianie kultury zależy w głównej mierze od opakowania. Ośmielę się stwierdzić, że w najbliższej przyszłości, ograniczy się ono wyłącznie do niego, gdyż w ostatecznym rozrachunku to, co zawiera, jest bardziej kulturalne niż sama zawartość", jakże celne sformułowanie. Kolejne "Ludzkość potrzebuje uwznioślenia, a najwyższą formą jest sztuka".
Nie można ukryć, iż ten oto nietypowy pamiętnik jest skierowany do ludzi siedzących głęboko w kulturze, a pewnie najlepiej studiujących historię sztuki i takie inne podobne sprawy. W tym przypadku radość z czytania może być większa. Jednakże, wychwycić można wiele niuansów bez ogromu posiadanej wiedzy w powyższych zagadnieniach. Dlatego polecam każdemu, aby zapoznał się z tą książką.
Zdecydowanie nie czyta się jej tak ciężko, czysta przyjemność i już.
Roland Topor? Lubię jego wytwory wyobraźni, czy to pisanej, czy przelewanej na papier w formie rysunków. To właśnie za jego sprawą przechodzimy szybkie powtórzenie ze sztuki, literatury oraz dowiadujemy się o ludziach, których należy kojarzyć, że istnieli sobie w tym XX wieku. A na dodatek tworzyli wiekopomne dzieła bądź decydowali o losach świata. Ich natchnieniem był...
więcej Pokaż mimo to