Zero

Okładka książki Zero Kathe Koja
Okładka książki Zero
Kathe Koja Wydawnictwo: Zysk i S-ka Seria: Kameleon horror
264 str. 4 godz. 24 min.
Kategoria:
horror
Seria:
Kameleon
Tytuł oryginału:
Zero
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Data wydania:
2000-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2000-01-01
Liczba stron:
264
Czas czytania
4 godz. 24 min.
Język:
polski
ISBN:
83-7150-581-7
Tłumacz:
Robert P. Lipski
Średnia ocen

6,3 6,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Sny umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019 Lech Baczyński, Leszek Baderski, Piotr Barej, Jakub Bielawski, Bartłomiej Ból, Łukasz Borowiecki, Agata Domagała, Joanna Dzięciołowska, Łukasz Marek Fiema, Bartłomiej Fitas, Agnieszka Fulińska, Daniel Gapiński, Ian Giedrojć, Zbigniew Golemienko, Artur Grzelak, Roland Hensoldt, Maciej Kaźmierczak, Tomasz Kempski, Marta Kładź-Kocot, Kathe Koja, Patryk Kosenda, Łukasz Krukowski, John Langan, Jakub Luberda, Bartosz Orlewski, Jon Padgett, Paulina Rezanowicz, Magdalena Świerczek-Gryboś, Jakub Tyszkowski, Mariusz Wojteczek, Anna Maria Wybraniec, Robert Zawadzki
Ocena 7,8
Sny umarłych. ... Lech Baczyński, Les...
Okładka książki Clarkesworld Magazine, Issue 139, April 2018 Jiang Bo, Eleanna Castroianni, Neil Clarke, A. J. Fitzwater, Nin Harris, Kathe Koja, Alethea Kontis, Rich Larson, Ian McHugh, Lucas Rosa, Carter Scholz
Ocena 0,0
Clarkesworld M... Jiang Bo, Eleanna C...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,3 / 10
112 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
4
3

Na półkach:

"Zero" przypomina trochę literaturę ćpuńsko-menelską w stylu Bukowskiego, Borroughsa czy Welsha. Podstawową różnicą jest to, że bohaterowie nie wstrzykują sobie marichuany, ani nie wąchają kleju tylko wąchają dziurę.
Dziura ulokowana w schowku budynku, w którym mieszka protagonista, jest tutaj elementem fantastycznym. Dzięją się w niej rzeczy niesamowite i przerażające (to żaden spoiler, bo zjawisko jest obecne od samego początku książki),co lokuje gatunkowo tę pozycję w okolicach nowoczesnego weirdu w stylu Liggotiego.
Bohaterowie, w większości niespełnieni i pretensjonalni artyści nie wzbudzają sympatii, co jest tutaj zaletą, ponieważ właściwie nikomu tutaj nie musimy kibicować i do nikogo nie musimy się przywiązywać.

"Zero" przypomina trochę literaturę ćpuńsko-menelską w stylu Bukowskiego, Borroughsa czy Welsha. Podstawową różnicą jest to, że bohaterowie nie wstrzykują sobie marichuany, ani nie wąchają kleju tylko wąchają dziurę.
Dziura ulokowana w schowku budynku, w którym mieszka protagonista, jest tutaj elementem fantastycznym. Dzięją się w niej rzeczy niesamowite i przerażające (to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
937
937

Na półkach: ,

Drugie moje podejście do prozy Autorki (pierwsze to "Skóra") i tym razem zdecydowanie lepsze. Doskonała historia interakcji głównych bohaterów z tajemniczym, coraz bardziej destrukcyjnym zaburzeniem przestrzennym. Jedyne co mi przeszkadzało to neurotyczne, momentami wręcz histeryczne, niczym nie umotywowane zachowania młodych ludzi względem siebie i otaczającego świata.

Drugie moje podejście do prozy Autorki (pierwsze to "Skóra") i tym razem zdecydowanie lepsze. Doskonała historia interakcji głównych bohaterów z tajemniczym, coraz bardziej destrukcyjnym zaburzeniem przestrzennym. Jedyne co mi przeszkadzało to neurotyczne, momentami wręcz histeryczne, niczym nie umotywowane zachowania młodych ludzi względem siebie i otaczającego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
730
272

Na półkach:

Na początku jest Dziwnie, i tak powinno być, tego oczekiwałem po intrygującym debiucie Kathe Koji. Poznajemy "osobliwość krajobrazową" podrzędnej kamienicy i zainteresowanie tą osobliwością głównych bohaterów. Staramy się polubić też tych przed chwilą wspomnianych, choć to naprawdę trudne zadanie. Nakota i Nicholas, kązdy na swój sposób potrafią nieźle zagotować krew w żyłach czytelników swoimi charakterami. Ale ok, w końcu lepsi bohaterowie wyraziści niż nijacy.
Od połowy książki niestety robi się Nudno i wzajemne wybuchy emocjonalne bohaterów raczej stają się monotonne niż intrygujące. Samo zakończenie niestety także nie wywołuje szoku/satysfakcji/zrozumienia (niepotrzebne skreślić). Aczkolwiek dla zapoznania się ze stylem autorki, warto po "Zero" sięgnąć.

Na początku jest Dziwnie, i tak powinno być, tego oczekiwałem po intrygującym debiucie Kathe Koji. Poznajemy "osobliwość krajobrazową" podrzędnej kamienicy i zainteresowanie tą osobliwością głównych bohaterów. Staramy się polubić też tych przed chwilą wspomnianych, choć to naprawdę trudne zadanie. Nakota i Nicholas, kązdy na swój sposób potrafią nieźle zagotować krew w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
641
610

Na półkach: , , , ,

Nie wiem, jakie grzyby jadła Kathe Koja podczas pisania „Zero”, ale musiały być one naprawdę mocne. To jedna z najbardziej formatywnych dla nowoczesnego weird fiction pozycji, symbol zmian, jakim ulegał literacki horror na początku lat dziewięćdziesiątych. Wejście smoka na scenę literackiej grozy, nie ma co...
+
Młody poeta, zatrudniony na co dzień w wypożyczalni filmów video (z pisania kiepskich wierszy się nie wyżyje) wraz ze swą znajomą, okazjonalnie dziewczyną, badają tajemnicze zjawisko, jakie ma miejsce w kamienicy, w której zamieszkuje.
To dziwna czarna przestrzeń - nazwana przez nich Nibydziurą (oryg. „funhole”). Żywe organizmy wrzucone do dziury ulegają przedziwnym mutacjom. Tak dzieje się z zanurzanymi w niej owadami i żywą myszą. Z kolei obcięta, martwa dłoń ludzka ożywa.
Dziwne zjawisko fascynuje zwłaszcza dziewczynę. Nagrywa ona, za pomocą wpuszczonej w dziurę kamery, niepokojący film, który następnie bezustannie obsesyjnie ogląda.
Podczas jednej z wizyt w składziku, ręka poety przypadkowo wpada do środka Nibydziury, w konsekwencji na dłoni pojawia się u niego miniaturowa wersja dziwnego zjawiska. Rana boli i spływa obrzydliwym lśniącym śluzem, pojawia się jednak swoista interakcja pomiędzy Nibydziurą a mężczyzną - staje się on czymś w rodzaju „katalizatora” dziwnych wydarzeń - tylko przy nim Nibydziurą ożywa i zaskakuje kolejnymi fenomenami.
Niebawem do pary dołączają kolejne zakręcone osoby, grono wannabe-artystów i wszelkich dziwaczności otaczającego świata. W tym kulcie bohater staje się czymś w rodzaju „mesjasza” dziury, a jego dziewczyna arcykapłanką rodzącej się religii.
Wraz z powiększaniem się dziury na dłoni, mężczyzna zaczyna się przemieniać i nabierać niezwykłych i przerażających mocy. Zaczyna być niebezpieczny dla otaczających go wyznawców.
Pewnego dnia zamyka się sam w składziku z zamiarem „doprowadzenia sprawy do końca”...
+
Strach jest jednym z najbardziej pierwotnych instynktów ludzkich i ludzie zawsze będą chcieli się bać i czytać straszne historie. Jednak narastający wraz z końcem lat 80tych XX wieku zanik wiary w nadprzyrodzone spowodował kryzys tradycyjnie rozumianego horroru. Wampiry i wilkołaki stały się postaciami z kreskówek i przygodówek, sataniści byli mniej straszni od tajnych agencji rządowych, a klauni i zmutowane dzieci również wyszli z mody, a horror coraz częściej kojarzył się z niepoważnymi historyjkami spod znaku Scooby Doo. Tzw. Złota Era Horroru dobiegła końca.
I w takim klimacie literacka groza zaczęła, niczym postaci z prozy Koja, mutować. Jedną odnogą, do dziś hiper popularną, okazały się „mroczne thrillery”, których nieprzerwany pochód ku sławie symbolizował Thomas Harris i jego Hannibal Lecter (świetnie też odnalazł się w nowej rzeczywistości Stephen King, z serią thrillerów zapoczątkowaną przez „Misery”).
Drugim nurtem okazało się Nowe Weird Fiction. Odłam artystyczny, literacki, w którym oczywiste jump scary i obyczajowe fabuły zastąpione zostały dziwacznością, niepokojem, narastającym klimatem Nieznanego. Obok Thomasa Ligottiego i jego „Pieśni Martwego Śniącego” (Wojtek Gunia - trzymamy kciuki),jedną z najważniejszych postaci jest tutaj amerykańska pisarka Kathe Koja. „Zero” to jej debiut, laureatka wielu nagród, w tym najważniejszej w świecie literackiej grozy Bram Stoker Award dla debiutującego autora. W tej dziwaczno-groteskowej mrocznej fantazji klimat „Po Godzinach” Martina Scorsese spotyka się z body horrorem spod znaku filmów Dawida Cronenberga, z naprawdę piorunującym efektem.
Weird oznacza „dziwny” i taka właśnie, dziwna jest to powieść. Na początku fascynująca świeżym pomysłem, energią, mieszanką niepokoju i „bizarności” klimatu. W środku momentami bawiąca galerią groteskowych postaci, ale też chwilaminużąca, przegadana i przekombinowana. Pod koniec zaś z każdą stroną coraz bardziej uwodząca i zaskakująca czytelnika, wiodąca do naprawdę przerażającego finału.
Tutaj wszystko jest inne, dziwaczne, odrażające a jednocześnie przyciągające uwagę. Opis rzeczywistości ? Nawet nie bardzo wiadomo, gdzie toczy się akcja powieści (zdaje się, że w Chicago),ale to nie ma znaczenia, bo jej akcja skupia się w mikrokosmosie „nawiedzonej” kamienicy. Bohaterowie ? Na miarę gatunku - to nie są „pełnokrwiste” postaci z powieści obyczajowych, to barwna, groteskowa galeria różnego rodzaju freaków, poszukiwaczy wszelkiej bizarności. Fabuła ? Dziwaczna, pokręcona, to zabawna, to mętnie grzęznąca w odmętach umysłu mutującego bohatera, to w końcu budząca grozę w nagłych wybuchach makabry.
Oryginalnie powieść miała nosić tytuł po prostu „Funhole”, ale wydawca stanowczo zaprotestował (dziwnym nie jest...),Koja zmieniła go na „Cipher”, akcentując wątek tajemniczych runów pojawiających się na zmienianych w Nibydziurze organizmach, polski autor zdecydował się zaś na „Zero”, akcentujące zanikającą w procesie fizycznej deformacji bohatera świadomość.

Na pewno nie jest to proza łatwa, wymaga nieco zaangażowania i cierpliwości. Przegadany i chaotyczny środek trochę potrafi zniechęcić, ale warto przetrwać. Finis coronat opus. KANON współczesnej grozy - must read.

PS.
Wątek osobisty. Kiedyś kontakt z inną powieścią Kathe Koja, „Urazami Umysłu” zniechęcił mnie do całego nowoczesnego horroru. Przyzwyczajony do prostszych, siekierą w głowę rąbanych patentów Złotej Ery na nawiedzony bełkot weird zareagowałem odrzuceniem. Lata minęły, człowiek dorósł, a, jak mawiał mój Tata, tylko krowa nie zmienia poglądów. Naprawdę duża literatura, nawet jeśli niełatwa w kontakcie.

Nie wiem, jakie grzyby jadła Kathe Koja podczas pisania „Zero”, ale musiały być one naprawdę mocne. To jedna z najbardziej formatywnych dla nowoczesnego weird fiction pozycji, symbol zmian, jakim ulegał literacki horror na początku lat dziewięćdziesiątych. Wejście smoka na scenę literackiej grozy, nie ma co...
+
Młody poeta, zatrudniony na co dzień w wypożyczalni filmów...

więcej Pokaż mimo to

avatar
842
740

Na półkach:

Kathe Koje odkryłam dzięki blogowi "Kreatywne wizje". Jest to takie miejsce, do którego lubię zaglądać, bo znajduję w tam książki niszowe. Czy takich książek trzeba się bać? Trochę tak. Można w nich trafić na stek bredni, który rozumieją tylko nieliczni, ale można też trafić na geniusza, który rozłoży nas na łopatki. Do którego worka trafiło "Zero"?

Fabuła
Nakota i Nicholas znajdują Nibydziurę. Cóż to takiego? Otwór? Przejście? A może proces? Jest to otchłań wypełniona żyjącą czernią. Jest to antymiejsce, w którym nie chce się być, które przeraża, a zarazem wzywa i fascynuje. Bohaterowie zaczynają eksperymentować. Wkładają do dziury różne przedmioty i żywe, lub martwe stworzenia. Udaje im się nakręcić film z wnętrza Nibydziury, który wywołuje, u Nicholasa, falę niepokoju, u Nakoty, chorobliwą fascynację. Bieg wydarzeń, a może moc Nibydziury, powoduje, że na scenę wkracza coraz więcej aktorów. Kolejne postacie przybywają do tego dziwnego miejsca i oczekują cudu (?),przemiany (?).

Klimat
Przeczytałam stwierdzenie, że "Zero" to horror w stylu Kafki. Mam z tym trochę problem, bo takie książki to nie jest moja domena. Mi ta powieść bardzo mocno skojarzyła się z filmem "Trainspotting". Z pełną świadomością napisałam filmem, bo książka idzie w stroną satyry. Ekranizacja nadała tej historii więcej brudu. I o ten brud mi chodzi. Trafiamy na ludzi, którym wszystko jedno. Chodzą do pracy, bo trzeba zapłacić za dach nad głową i wypełnić lodówkę. Jedzą, piją oddychają, bo trzeba utrzymać ciało przy życiu. Nicholas i Nakota mają swoje małe i duże używki, które są chyba jedynym źródłem radości, jedyną rzeczą, o którą chcą się troszczyć. No i... seks. Mechaniczny, beznamiętny, ale dający ukojenie. W tym znudzonym świecie zakrapianych imprez, przedwczorajszej pizzy i zgniłych zasłon prysznicowych pojawia się Nibydziura. Staje się ekscytującym elementem w głębokiej beznadziei.

Kathe Koja sprawiła, że zabrakło mi języka w gębie.
Napisała powieść, którą można czytać dosłownie, jako historyjkę o paranormalnym zjawisku, ale wtedy sporo się traci. Tu trzeba wejść na wyższy poziom i zastanowić się "o co kaman". Przeanalizować zachowanie i myśli bohaterów, ich charaktery i role, które przyszło im odegrać. I tu zaczynają się schody. Ja wiem, o czym ta książka była dla mnie. Uderzyła w struny, które grają o sensie życia (jakby banalnie to nie brzmiało). Szczególnie mocno, odniosła się do tych dni, kiedy działam niczym robot – praca, dom i wszystkie związane z nim obowiązki, do dni, w których nie dzieje się nic ciekawego. Wtedy pojawiają się pytania, po co to wszystko, co z tego mam i jak wyrwać się z tego kręgu. Czy dla was będzie o tym samym? Nie mam pojęcia. Poza egzystencjalnymi zagadnieniami, możemy tu polemizować o sprawach wiary i samozwańczych guru, o predyspozycjach do autodestrukcji. Analiza życia, profesji, czy charakteru różnych postaci prowadzi do ciekawych wniosków. Kto się oparł mocy Nibydziury i dlaczego, a kogo popchnęła do balansowania na granicy szaleństwa.

Podsumowanie
"Zero" debiutancka powieść Kathe Koji i jest to debiut, który zwalił mnie z nóg. Wyobraźnia tej kobiety nie ma żadnych granic. Stworzyła powieść odrażającą i niezwykle dyskomfortową, ale fascynującą (dokładnie tak jak Nibydziura). Jest to książka dla odważnych. Dla czytelników, którzy nie boją się sięgnąć dna. Pozbieranie się, po tej przygodzie, zajmie mi trochę czasu, ale wiem jedno. W towarzystwie tej autorki chcę upaść jeszcze nie raz.

Kathe Koje odkryłam dzięki blogowi "Kreatywne wizje". Jest to takie miejsce, do którego lubię zaglądać, bo znajduję w tam książki niszowe. Czy takich książek trzeba się bać? Trochę tak. Można w nich trafić na stek bredni, który rozumieją tylko nieliczni, ale można też trafić na geniusza, który rozłoży nas na łopatki. Do którego worka trafiło "Zero"?

Fabuła
Nakota i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1129
671

Na półkach:

A miało być tak pięknie!" Tour de force stylu,horroru,mocnych emocji, lęku i obsesji" - głosi blurb na okładce. Wiązałem spore nadzieje z tą powieścią, niestety, totalnie się zawiodłem. Jest niby jakiś pomysł: oto para przyjaciół odkrywa tajemniczą anomalię, którą nazywają Nibydziurą. Początek jeszcze wygląda obiecująco. Ale później jest coraz bardziej mętnie, gdy wokół Nibydziury tworzy się jakaś sekta złożona z osób, które chcą ją zobaczyć, ale nie mogą.Trwają jakieś wzajemne przepychanki o prawo do Nibydziury, z ktorych niewiele wynika.Beznadzieja.

A miało być tak pięknie!" Tour de force stylu,horroru,mocnych emocji, lęku i obsesji" - głosi blurb na okładce. Wiązałem spore nadzieje z tą powieścią, niestety, totalnie się zawiodłem. Jest niby jakiś pomysł: oto para przyjaciół odkrywa tajemniczą anomalię, którą nazywają Nibydziurą. Początek jeszcze wygląda obiecująco. Ale później jest coraz bardziej mętnie, gdy wokół...

więcej Pokaż mimo to

avatar
743
581

Na półkach:

Powieść nagrodzona "Bram Stoker Award" a więc bardzo szczególnym wyróżnieniem dla literackiego horroru. Jednak "Zero" z typowym klasycznym horrorem ma tak naprawdę niewiele wspólnego. To książka dość dziwna, określiłbym ją bardziej jako "weird fiction" lub "bizarro fiction".

Punktem wyjścia dla fabuły jest tajemnicza czarna dziura w podłodze którą odnajdują bohaterowie. Nie znajdziemy w tej powieści demonów, potworów czy czegokolwiek z klasycznego sztafażu literackiej grozy. Ba! Autorka nawet nie uraczy nas wyjaśnieniem zachodzących dziwnych zjawisk! Tu nie ma odpowiedzi na pytania: dlaczego? po co? i skąd? Są tylko ludzkie obsesje, lęki, żądze i wszechogarniające szaleństwo. Jeślibym miał przyrównać tą powieść do czegokolwiek to niechybnie byłyby to filmy Davida Cronenberga, równie dziwne, brudne, zmysłowe i niepokojące, ale jakoś urzekające...

"Zero" jest bardzo przystępnie napisane. Czytało mi się naprawdę dobrze. Powieść ma świetny początek i mocny finał. Środkowa część to natomiast zgłębianie psychiki głównego bohatera. Tutaj przydałoby się trochę urozmaicenia. W pewnym momencie odnosi się wrażenie że historia utknęła w jednym punkcie i gdyby nie owo wrażenie to książka byłaby prześwietna.

Podsumowując: dziwna, nietypowa, psychologiczna groza, pełna perwersji i dusznego klaustrofobicznego klimatu. Książka która potrafi zasiać ziarno niepokoju (przynajmniej ze mną tak było zaraz po jej skończeniu) i pozostawić po sobie dziwne uczucie dyskomfortu. Z pewnością nie dla każdego ale jeśli ktoś czuje że jest w stanie "wyjść" poza Kinga i Mastertona to polecam.

Powieść nagrodzona "Bram Stoker Award" a więc bardzo szczególnym wyróżnieniem dla literackiego horroru. Jednak "Zero" z typowym klasycznym horrorem ma tak naprawdę niewiele wspólnego. To książka dość dziwna, określiłbym ją bardziej jako "weird fiction" lub "bizarro fiction".

Punktem wyjścia dla fabuły jest tajemnicza czarna dziura w podłodze którą odnajdują bohaterowie....

więcej Pokaż mimo to

avatar
1614
796

Na półkach:

Nie tak dobra jak "Skóra" ale godna polecenia; dla tych, którzy lubią, jak ja, pokręcone klimaty.

Nie tak dobra jak "Skóra" ale godna polecenia; dla tych, którzy lubią, jak ja, pokręcone klimaty.

Pokaż mimo to

avatar
9
5

Na półkach:

dla ludzi o mocnych nerwach

dla ludzi o mocnych nerwach

Pokaż mimo to

avatar
254
254

Na półkach:

Pamiętam tę książkę jako jedną z najgorszych jakie w ogóle czytałam.
Stracony czas.

Pamiętam tę książkę jako jedną z najgorszych jakie w ogóle czytałam.
Stracony czas.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    148
  • Przeczytane
    144
  • Posiadam
    30
  • Ulubione
    7
  • Teraz czytam
    7
  • Horror
    4
  • Legimi
    2
  • Do kupienia
    2
  • 💀 Horror, mrok
    1
  • Legimi powieści
    1

Cytaty

Więcej
Kathe Koja Zero Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także