rozwińzwiń

Lucy i morze

Okładka książki Lucy i morze Elizabeth Strout
Okładka książki Lucy i morze
Elizabeth Strout Wydawnictwo: Wielka Litera Cykl: Lucy Barton (tom 4) literatura piękna
288 str. 4 godz. 48 min.
Kategoria:
literatura piękna
Cykl:
Lucy Barton (tom 4)
Tytuł oryginału:
Lucy by the Sea
Wydawnictwo:
Wielka Litera
Data wydania:
2024-03-27
Data 1. wyd. pol.:
2024-03-27
Data 1. wydania:
2022-09-20
Liczba stron:
288
Czas czytania
4 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788383600444
Tłumacz:
Ewa Horodyska
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
39 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
129
129

Na półkach:

Czasy pandemii koronawirusa wydają nam się już dość odległe. Momenty niepewności, ciągłego strachu, stale rosnące liczby zakażonych, ograniczone kontakty z innymi i brak wizji na zmianę tej sytuacji. Któż tego nie pamięta?

W tej pozycji Autorka opowiada historię Lucy Barton, która właśnie mierzy się z życiem w czasach panującej pandemii. Od momentu wybuchu towarzyszymy jej w zmianach jakie następują w jej życiu. Przeprowadzka do nadmorskiego miasteczka, uczenie się nowej rzeczywistości, budowanie przyjaźni i próba zrozumienia tego co aktualnie dzieje się na świecie. Jej oczami obserwujemy zachowania ludzi, ich reakcje - często skrajne oraz wszechobecną bezradność w zaistniałym kryzysie globalnym.

Dzięki tej pozycji udało mi się z dystansem i już bez emocji spojrzeć na świat, który jeszcze niedawno był naszą rzeczywistością. Jak wiele rzeczy nie dostrzegaliśmy będąc w centrum wydarzeń. Autorka wykreowała pełną empatii, błyskotliwa w swych przemyśleniach bohaterkę. Dzięki temu czytając czujemy się jakbyśmy jednocześnie patrzyli na wszystko z boku, jak i uczestniczyli we wszystkim osobiście.

Smutna, przejmująca, ujawniająca niejednokrotnie brak rozsądku u ludzi, ale i odbudowę relacji w obliczu tragedii jaka niespodziewanie nawiedziła ten świat.

Gdy przeczytałam opis tej książki nie byłam przekonana co to poruszanej w niej kwestii pandemii. Pamiętam jak ten temat był wykorzystywany przez wielu Autorów (raz lepiej, ale zdecydowanie częściej gorzej) w książkach różnego typu. Stał się czymś w rodzaju trendu. Ciesze się, że ta pozycja porusza go w zupełnie innym tonie i nie wybrzmiewa tanio. Skupia się przede wszystkim na ludziach, a sama pandemia jest tylko tłem do opowiedzenia historii.

Pozawala spojrzeć z innej perspektywy na świat, który przez prawie 3 lata był naszą rzeczywistością. Warta uwagi - zapiszcie ten tytuł.

Czasy pandemii koronawirusa wydają nam się już dość odległe. Momenty niepewności, ciągłego strachu, stale rosnące liczby zakażonych, ograniczone kontakty z innymi i brak wizji na zmianę tej sytuacji. Któż tego nie pamięta?

W tej pozycji Autorka opowiada historię Lucy Barton, która właśnie mierzy się z życiem w czasach panującej pandemii. Od momentu wybuchu towarzyszymy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
344
250

Na półkach:

Czwartą część historii o amerykańskiej pisarce Lucy Barton osadziła Elizabeth Strout w czasie pandemii COVID-19. Lucy za namową Williama, swojego byłego męża, z którym utrzymuje przyjazne stosunki, postanawia opuścić Nowy York i zamieszkać w Main, w domu nad oceanem. Początkowo traktuje ten wspólny wyjazd jak wakacje, z czasem jednak zaczyna rozumieć, że sytuacja jest poważna, a lockdown potrwa znacznie dłużej niż zakładała.

„Lucy i morze” ujęta w formę, której chyba najbliżej do dziennika ukazuje nie tyle codzienność bohaterów w tym wyjątkowym czasie, co targające nimi uczucia i emocje. Fragmenty rozmów, opisy nadmorskiego krajobrazu i zwykłego domowego życia przeplatają się w powieści z opisami obaw, wewnętrznych przeżyć i refleksji Lucy. Kobieta wciąż mierzy się z żałobą po śmierci drugiego męża, lęka o bliskich, szczególnie o córki, w których życiu wiele się dzieje, a przy których nie może być. Izolacja sprawia, że ciągle wraca myślami do lat swojego dzieciństwa, do ubóstwa materialnego i emocjonalnego, w którym dorastała. Stale towarzyszy jej strach o przyszłość, niepewność jutra, bezradność wobec sytuacji w kraju i na świecie. W stworzoną przez siebie historię Strout wplata wydarzenia, które miały szczególne znaczenie dla społeczeństwa amerykańskiego. Nawiązuje między innymi do sprawy zabójstwa George’a Floyda i protestów, które wówczas wybuchły. Ale choć „Lucy i morze” jest powieścią mocno osadzoną w realiach Stanów Zjednoczonych, jest także powieścią uniwersalną. Pandemiczna rzeczywistość, obawy i lęki z nią związane, poczucie chaosu – niezależnie od szerokości geograficznej, wieku i sytuacji materialnej – towarzyszyły nam wszystkim.

Strout stworzyła ponadczasową opowieści o relacjach międzyludzkich, rodzinie, rodzicielstwie, miłości, przyjaźni, przemijaniu i stracie. „Lucy i morze” to przystępnie napisana historia o poszukiwaniu sensu i potrzebie bycia ważnym. Polecam.

Czwartą część historii o amerykańskiej pisarce Lucy Barton osadziła Elizabeth Strout w czasie pandemii COVID-19. Lucy za namową Williama, swojego byłego męża, z którym utrzymuje przyjazne stosunki, postanawia opuścić Nowy York i zamieszkać w Main, w domu nad oceanem. Początkowo traktuje ten wspólny wyjazd jak wakacje, z czasem jednak zaczyna rozumieć, że sytuacja jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
255
252

Na półkach:

Tytułem wstępu. Marzec 2020 roku. Lucy rezygnuje z trasy promocyjnej swojej książki. Jej były mąż William, z którym utrzymuje przyjacielskie stosunki, wyczuwa zbliżające się zagrożenie pandemią koronawirusa i namawia ją, by wyjechała z nim do Maine, gdzie wynajął dom nad oceanem.

Strout ukazuje okres początku Covidu gdy napięcie wzrasta z każdą chwilą przed nieznanym. Życie codzienne zostaje przywrócone do góry nogami a ludzie początkowo nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństwa i zagrożenia, które niesie ze sobą wirus. Kończy się codzienne życie ludzi takie jakie znane było dotychczas. Następuje izolacja, lęk przed epidemią i pierwsze ofiary śmiertelne. Niedowierzanie nad rozwojem wypadków potęguje.

Każdego dopada refleksja nad życiem, ludzie pragną się zbliżyć, wesprzeć i dodać otuchy a jest to możliwe tylko na odległość. Odczuwalna bezradność jednostki powoduje oszołomienie, samotność a co za tym idzie poznawanie siebie na wielu dotąd nieznanych poziomach.

Ciepła i tragiczna historia, w idealny sposób oddaje uczucia związane z panującą pandemią i izolacją. Sytuacja ta pozwala również na odnalezienie bliskości dwojga starszych ludzi po przejściach.
Polecam.

Tytułem wstępu. Marzec 2020 roku. Lucy rezygnuje z trasy promocyjnej swojej książki. Jej były mąż William, z którym utrzymuje przyjacielskie stosunki, wyczuwa zbliżające się zagrożenie pandemią koronawirusa i namawia ją, by wyjechała z nim do Maine, gdzie wynajął dom nad oceanem.

Strout ukazuje okres początku Covidu gdy napięcie wzrasta z każdą chwilą przed nieznanym....

więcej Pokaż mimo to

avatar
151
57

Na półkach:

Początek roku 2020 zaczął się dramatycznie, gdy świat zaczęły obiegać niepokojące informacje na temat wyjątkowo groźnego wirusa, który pojawił się w Chinach, a później rozprzestrzenił się na cały świat. Nasza bohaterka Lucy, starsza zmęczona pisarka, rezygnuje z europejskiej trasy promocyjnej, by wieść spokojne i sielskie życie w Nowym Jorku. Gdy pojawiają się pierwsze zakażenia, nie przejmuje się nimi zanadto, wypierając te wydarzenia. Na szczęście jej były mąż William ma zdecydowanie bardziej realistyczne podejście do życia i namawia ją na wyjazd do Maine, gdzie osiądą w małym domku nad morzem, aby odizolować się jak najbardziej od potencjalnych źródeł zakażeń.
Społeczność nadmorskiego miasteczka traktuje ich z niechęcią, dając temu upust zachowaniem, które ma sprawić, żeby wrócili do siebie. Są postrzegani jako źródło problemów, jako ludzie, którzy opuścili Nowy Jork i powinni do niego wrócić, by tam dalej żyć. Lucy biernie poddaje się nakazom męża, daje sobą kierować jak laleczką, która nie wie co jest dla niej najlepsze. Ciężar niepewności i bezradności, strachu o córki, które zostały w objętym pandemią mieście sprawiają, że zamyka się w sobie, w takim swoistym kokonie bezradności, bo cóż może począć w takiej sytuacji.
Elizabeth Strout wyjątkowo pięknie operuje słowem, rzekłabym nawet, że robi to bardzo oszczędnie. Ten styl pisania doskonale oddaje uczucia głównej bohaterki, które są niemal zamrożone, a ona sama żyje jakby obok dziejących się dramatów. Izolacja w Maine ma duży wpływ na jej psychikę, ciężko bowiem człowiekowi żyć w permanentnym napięciu, którego przecież sami doświadczaliśmy ponad cztery lata temu. Na pewno z własnych doświadczeń możecie sobie przypomnieć dominujące w Was uczucia – strach, bezradność, niepewność, brak stabilizacji. To wszystko co przeżyliśmy, Strout odmalowuje w swojej książce.
I robi to naprawdę po mistrzowsku! „Lucy i morze” pozwala na kilka chwil zastanowić się nad samą sobą i przeanalizować swoje myśli. Czas pandemii temu sprzyjał, kiedy siedzieliśmy zamknięci w domach, gdy wiosna z całych sił eksplodowała za naszymi oknami. Lucy dopiero po jakiś czasie zacznie doceniać piękno miejsca, w którym się znalazła, weźmie się za odbudowywanie naderwanych więzi, które w zwykłym codziennym życiu są traktowane nieco pobocznie, bo najważniejsza jest gonitwa i pośpiech. „Lucy i morze” mocno mnie wyciszyła, pozwoliła popatrzeć na tamten czas z perspektywy i oswoić się z uczuciami, które towarzyszyły mi w tamtych czasach.
„Lucy i morze” to niezwykle mądra książka, próbująca zrozumieć, dokąd zmierza świat. W głównej bohaterce, Lucy, na pewno każdy odnajdzie coś znajomego, co sam przeżył, ale ciągle nie potrafił tego nazwać. Wszechobecne poczucie wyobcowania, braku przynależności i bezradności, które odczuwa Lucy, są tymi samymi uczuciami, które przeżywaliśmy cztery lata temu. Oby te czasy nigdy jednak nie wróciły.

recenzja pochodzi z bloga: poprostumadusia.pl

Początek roku 2020 zaczął się dramatycznie, gdy świat zaczęły obiegać niepokojące informacje na temat wyjątkowo groźnego wirusa, który pojawił się w Chinach, a później rozprzestrzenił się na cały świat. Nasza bohaterka Lucy, starsza zmęczona pisarka, rezygnuje z europejskiej trasy promocyjnej, by wieść spokojne i sielskie życie w Nowym Jorku. Gdy pojawiają się pierwsze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1138
958

Na półkach: , ,

Wzruszająca historia o trudnych czasach pandemii, rodzinie i sile ducha.
Prostota, która porusza i wnika głęboko w nasze serca. #elizabethstrout jest mistrzynią prozy obyczajowej z elementami literatury pięknej wypełnionej po brzegi psychologią.
Bardzo dobrze skonstruowani pełnokrwiści bohaterowie, którzy mówią i zachowują się jak zwyczajni, przeciętni ludzie. Właśnie to urzeka mnie w powieściach autorki najbardziej. Od czytania jej książek nie można się oderwać, bo odnosimy wrażenie jakby to dotyczyło nas i naszych bliskich. Język powieści jest prosty, ale niezwykle sugestywny.
#lucyimorze to kontynuacja historii Lucy Barton, znanej z wcześniejszych książek autorki. Tym razem obserwujemy bohaterkę podczas pandemii COVID-19, gdy zostaje ona wyrwana z życia w Nowym Jorku i wyrusza do nadmorskiego Maine na prośbę swojego byłego męża Williama.
Czego doświadczyła w tym okresie? Z czego musiała zrezygnować? Z jakimi trudnościami musiała sobie radzić? Do jakich przemyśleń nad swoim życiem doszła? Czy ten czas izolacji był rzeczywiście czymś wyjątkowym, czy może doświadczamy go też w innych sytuacjach? Czy ten czas może dać jakieś dobre owoce?
Strout z mistrzowską delikatnością ukazuje skomplikowane relacje rodzinne i emocje Lucy. Kobieta mierzy się z bolesnymi wspomnieniami z przeszłości, a jednocześnie stara się odnaleźć sens życia w obliczu niepewności i strachu. Pobyt nad morzem staje się dla niej czasem refleksji i przemiany.
Autorka porusza w książce wiele ważnych tematów, takich jak strata, żal, miłość i nadzieja.
Ta powieść na długo zostanie w mojej pamięci. Polecam ją wszystkim, którzy szukają wzruszającej i głębokiej literatury.

Wzruszająca historia o trudnych czasach pandemii, rodzinie i sile ducha.
Prostota, która porusza i wnika głęboko w nasze serca. #elizabethstrout jest mistrzynią prozy obyczajowej z elementami literatury pięknej wypełnionej po brzegi psychologią.
Bardzo dobrze skonstruowani pełnokrwiści bohaterowie, którzy mówią i zachowują się jak zwyczajni, przeciętni ludzie. Właśnie to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
681
681

Na półkach:

Lubię rozpoczynać swoją przygodę czytelniczą od pierwszego tomu i przy tej książce miałam lekkie zawahanie, które rozwiało wydawnictwo twierdząc, że mogę przeczytać tę powieść bez znajomości poprzednich. Dodatkowo spodobała mi się piękna minimalistyczna okładka, która przyciągnęła oko.

Lucy Barton - pisarkę poznaję tutaj w czasie początku pandemii, która przenosi się z Nowego Jorku do domu nad oceanem. Lucy powoli dostosowuje się do nowej rzeczywistości zarówno tej pandemicznej jak również do nowego otoczenia.

Powieść napisana jest w formie pamiętnika, gdzie główna bohaterka opisuje swoje przeżycia i objawy związane z pandemią. Ludzie różnie przyjęli ten specyficzny okres, dla wielu osób był to czas niepokoju a izolacja nie działała dobrze na psychikę. Lucy potraktowała to co się wydarzyło jako moment do przemyśleń, zrozumienia swoich lęków i osamotnienia. Prosty język jest niewątpliwą zaletą tej książki, gdyż szybko się ją czyta, natomiast jeśli chodzi o jej temat, to jak dla mnie było trochę za dużo wirusa, koło którego kręciła się cała fabuła ale to już takie moje subiektywne odczucie.

Lubię rozpoczynać swoją przygodę czytelniczą od pierwszego tomu i przy tej książce miałam lekkie zawahanie, które rozwiało wydawnictwo twierdząc, że mogę przeczytać tę powieść bez znajomości poprzednich. Dodatkowo spodobała mi się piękna minimalistyczna okładka, która przyciągnęła oko.

Lucy Barton - pisarkę poznaję tutaj w czasie początku pandemii, która przenosi się z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
67
67

Na półkach:

Przyznam, że do sięgnięcia po „Lucy i morze” zachęciła mnie delikatna minimalistyczna okładka. Utrzymana w tonacjach bieli i błękitu wywarła kojący wpływ na mój przebodźcowany umysł. Wnętrze zadziałało podobnie, bo chociaż w powieści jest sporo smutku, niepewności i melancholii, to za każdym razem, kiedy zanurzałam się w świecie Lucy, ogarniał mnie spokój i wyciszenie.

Historia rozpoczyna się w marcu 2020 roku, kiedy świat jeszcze nie wie, że za chwilę rozpęta się piekło. Jednak William, naukowiec, przeczuwa zbliżające się zagrożenie i przekonuje swoją byłą żonę, Lucy, do opuszczenia Nowego Jorku i zamieszkania z nim w Maine, w wynajętym domu nad oceanem. To, co w oczach kobiety miało być krótkimi wakacjami, okaże się miesiącami odcięcia od świata, przepełnionymi narastającym strachem o bliskich i niepewnością jutra.

Narratorką jest sama Lucy, a książka przypomina formą dziennik, w którym migawki codzienności, fragmenty rozmów, opisy przyrody mieszają się z lękami i emocjami bohaterki, jej wciąż świeżą żałobą po drugim mężu i trudnymi wspomnieniami z dzieciństwa, wypływającymi na powierzchnię pod wpływem lockdownu. Wszystko to napisane prostym, przystępnym językiem. Lucy wydaje się niekiedy dość dziecinna i naiwna (choć to już kobieta mocno dojrzała),ma jednak świetny zmysł obserwacji i zdaje się autentycznie słuchać, widzieć i rozumieć innych. Pomimo początkowej irytacji, bardzo polubiłam tę postać, podobnie jak Williama, chociaż kiedyś był niezłym dupkiem i jakieś pozostałości tego stanu mu zostały;) Moje serce skradł jednak Bob, życzyłabym sobie spotkać kiedyś takiego przyjaciela.

Jest taki blurb na okładce, z którym się w pełni zgadzam, dlatego go zacytuję: „nie tyle czytasz powieść Strout, co w niej żyjesz.” To właśnie książka o samym życiu: o miłości i stracie, o rodzicielstwie i starości, rodzinie, przyjaźni i lęku przed nieznanym. W prostocie tkwi jej siła, a niektóre spostrzeżenia Lucy, zdawałoby się oczywiste, potrafią głęboko zapaść w serce.

Ciekawie było wrócić pamięcią do tych najtrudniejszych momentów pandemii, chaosu, niepewności, odizolowania. I choć Lucy jest w tej sytuacji niezwykle uprzywilejowana, to trudne emocje zdają się być uniwersalne. Co ważne, bohaterka jest świadoma bańki, w której żyje i pochyla się nad losem tych gorzej sytuowanych, wplata też w opowieść kilka wydarzeń szczególnie traumatycznych dla amerykańskiego społeczeństwa.

Muszę wspomnieć, że „Lucy i morze” to czwarta część większego cyklu. Ja poprzednich nie czytałam i choć nie miałam problemu z odnalezieniem się w historii i bohaterach, czuję że pewna głębia mogła mi umykać. Dlatego, jeżeli macie taką możliwość, to zachęcam Was do sięgnięcia po wcześniejsze powieści Elizabeth Strout.

Współpraca barterowa z wydawnictwem.

Zapraszam na Instagram @zaczytana_farmaceutka

Przyznam, że do sięgnięcia po „Lucy i morze” zachęciła mnie delikatna minimalistyczna okładka. Utrzymana w tonacjach bieli i błękitu wywarła kojący wpływ na mój przebodźcowany umysł. Wnętrze zadziałało podobnie, bo chociaż w powieści jest sporo smutku, niepewności i melancholii, to za każdym razem, kiedy zanurzałam się w świecie Lucy, ogarniał mnie spokój i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
407
246

Na półkach:

"Z tym, co musimy przeżywać, jesteśmy sami" - stwierdza Lucy, narratorka tej opowieści. Śledzę jej losy od pierwszej części i za każdym razem jestem jej historią głęboko poruszona. Tym razem William, jej były mąż, zabiera ją z Nowego Jorku do Maine, nad ocean, bo nadciaga pandemia, z ktorej wagi Lucy jeszcze nie zdaje sobie sprawy. Jest rok 2020, potem 2021, świat żyje koronawirusem, ale też śmiercią George'a Floyda, szaleństwem prezydentury Trumpa, potem atakiem na Kapitol, a tuż obok dzieją się osobiste dramaty: choroba, poronienie, zdrada, samotność, śmierć. W dodatku izolacja sprzyja refleksji, wspomnieniom, czasem bardzo trudnym, podsumowywaniu własnego życia, relacji z dziećmi czy partnerami. Bo wydaje się, że my ciagle "jesteśmy w lockdownie, przez cały czas. Po prostu nie zdajemy sobie sprawy, że żyjemy w izolacji" - taką klamrą kończy swą opowieść Lucy. Jakie to prawdziwe...

"Z tym, co musimy przeżywać, jesteśmy sami" - stwierdza Lucy, narratorka tej opowieści. Śledzę jej losy od pierwszej części i za każdym razem jestem jej historią głęboko poruszona. Tym razem William, jej były mąż, zabiera ją z Nowego Jorku do Maine, nad ocean, bo nadciaga pandemia, z ktorej wagi Lucy jeszcze nie zdaje sobie sprawy. Jest rok 2020, potem 2021, świat żyje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
21
21

Na półkach:

#współpracareklamowa

„Lucy i morze” to czwarta powieść Elizabeth Strout, w której pojawia się pisarka Lucy Barton. Od razu się przyznaję, że poprzednich nie czytałam. Ba, jest to moje pierwsze spotkanie z prozą autorki. Akcja książki zaczyna się w marcu 2020 roku, tuż przed wybuchem pandemii COVID w USA. Bohaterka za namową byłego męża, wyjeżdża z nim do Maine, gdzie wynajął dom nad oceanem.
Przyznam, że obawiałam się nieco jak autorka poradzi sobie z tym trudnym, bo wciąż jeszcze świeżym tematem. Elizabeth Strout wychodzi jednak z tego obronną ręką kreśląc niezwykle subtelny obraz zachodzących zmian społeczno - politycznych, a przede wszystkim oddając poczucie niepewności, strachu i wyizolowania, które towarzyszyły wielu ludziom w czasie lockdownu. Jednak „Lucy i morze” to nie tylko swoista kronika tamtego okresu, ale również uniwersalna opowieść o relacjach międzyludzkich, o przyjaźni i miłości, stracie, poszukiwaniu sensu i potrzebie bycia ważnym. Autorka pisze niezwykle prostym językiem wysuwając w ten sposób na pierwszy plan wydarzenia, a przede wszystkim refleksje im towarzyszące. Choć momentami bohaterka bywa irytująca (te niekończące się „och, William” i podsumowywanie wszystkiego słowami „naprawdę rozumiałam”) to jednak szczerze polubiłam ją za jej wrażliwość.
Dodam jeszcze tylko, że okładka polskiego wydania mnie zachwyciła- po prostu idealnie pasuje do tej powieści!

#współpracareklamowa

„Lucy i morze” to czwarta powieść Elizabeth Strout, w której pojawia się pisarka Lucy Barton. Od razu się przyznaję, że poprzednich nie czytałam. Ba, jest to moje pierwsze spotkanie z prozą autorki. Akcja książki zaczyna się w marcu 2020 roku, tuż przed wybuchem pandemii COVID w USA. Bohaterka za namową byłego męża, wyjeżdża z nim do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
449
128

Na półkach:

Po lekturze najnowszej książki o Lucy Barton, zaczynam mieć wrażenie, że to nie tylko postać literacka, ale dobra znajoma, a czytanie kolejnych powieści o niej są niczym osobiste spotkanie. Czytając historie opowiadane przez Lucy mam wrażenie obcowanie z żywą osobą. To wszystko dzięki niesamowitemu talentowi pisarskiemu Elizabeth Strout, którą, nie ukrywam, uwielbiam od kiedy wiele lat temu poznałam jej bohaterkę Olive Kitteridge.
W powieści "Lucy i morze" mamy okazję przyjrzeć się Lucy i jej bliskim w dramatycznym okresie pandemi 2020 roku. Gdy były mąż Lucy William zaniepokojony zagrożeniem pandemią namawia Lucy do wyjazdu z Nowego Jorku, ta decyduje się zrezygnować z trasy promocyjnej swojej najnowszej książki i razem wyjeżdżają do wynajętego domu w stanie Maine. Tam, w spokoju I odosobnieniu mają przeczekać kilkutygodniowy, według Williama, okres zagrożenia. Nie wiedzą obydwoje, że pobyt ten znacznie się wydłuży i będzie okazją do wielu chcianych i niechcianych przemyśleń na temat ich wzajemnych relacji, kontaktów z córkami ale i otaczającego świata. Jak zwykle silna, o ile nie przesadna wrażliwość Lucy pozwala przyjrzeć się dogłębnie wielu codziennym problemom nękającym zwykłego człowieka. Nawet jeśli nie są one, za sprawą jej uprzywilejowanej pozycji społecznej udziałem samej Lucy. Można się w refleksjach Lucy przeglądać niczym w lustrze i niejednokrotnie znaleźć jeśli nie pociechę, to przynajmniej zrozumienie. Dla Lucy ten okres okaże się, po początkowych trudnościach, szansą na zrozumienie własnych lęków i samotności towarzyszących jej niczym swoisty lockdown od wczesnego dzieciństwa.

Po lekturze najnowszej książki o Lucy Barton, zaczynam mieć wrażenie, że to nie tylko postać literacka, ale dobra znajoma, a czytanie kolejnych powieści o niej są niczym osobiste spotkanie. Czytając historie opowiadane przez Lucy mam wrażenie obcowanie z żywą osobą. To wszystko dzięki niesamowitemu talentowi pisarskiemu Elizabeth Strout, którą, nie ukrywam, uwielbiam od...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    70
  • Przeczytane
    46
  • 2024
    7
  • Posiadam
    7
  • Literatura piękna
    3
  • Legimi
    2
  • Kindle
    2
  • Dori
    1
  • Mama
    1
  • Książka recenzencka
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Lucy i morze


Podobne książki

Przeczytaj także