rozwińzwiń

Przepis na potwora. Jak z odkryć naukowych narodził się Frankenstein

Okładka książki Przepis na potwora. Jak z odkryć naukowych narodził się Frankenstein Kathryn Harkup
Okładka książki Przepis na potwora. Jak z odkryć naukowych narodził się Frankenstein
Kathryn Harkup Wydawnictwo: Copernicus Center Press popularnonaukowa
320 str. 5 godz. 20 min.
Kategoria:
popularnonaukowa
Tytuł oryginału:
Making the monster. The science behind Mary Shelley's Frankenstein
Wydawnictwo:
Copernicus Center Press
Data wydania:
2023-10-25
Data 1. wyd. pol.:
2023-10-25
Data 1. wydania:
2018-02-06
Liczba stron:
320
Czas czytania
5 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788378867371
Tłumacz:
Tadeusz Chawziuk
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
32 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
305
130

Na półkach: ,

„Przepis na potwora. Jak z odkryć naukowych narodził się Frankensteinepis na potwora”, to kompendium wiedzy: biografia, historia medycy i zbiór źródeł, z których korzystała Mary, przy pisaniu swojego najsłynniejszego dzieła literackiego.

Książka choć jest raczej typem popularno-naukowej opowieści, zaciekawia swojego odbiorcę już od pierwszych stron. Wiadomości rozłożone są po równi, nie przytłaczają, a wręcz zaciekawiają i powodują, że staje się nieodkładalna.

Jednak należy zaznaczyć, iż warto wziąć się za jej czytanie, dopiero po lekturze klasyka SF. Nie uniknione było, przy pisaniu tej książki, omijanie spojlerów. Dowiadujemy się dokładnie jak potoczyły się losy tego znanego, nam wszystkim potwora. Jednocześnie, poznajemy narrację, z drugiej strony książki. Jest to opowieść o życiu Mary Shelley, jej dorastaniu, stykaniu się z różnymi znanymi personami ze świata nauki i oddziaływaniu ich na tworzenie zamysłu na fabułę, czy poznaniu męża. Autorka przedstawia nam szereg inspiracji, dementuje plotki. Pokazuje, że wszelkie doświadczenia Victora Frankensteina, miały swoje źródła w realnym świecie.

Pozycja ta jest obowiązkowa dla fanów „Frankensteina” oraz tych, który lubią wprowadzić się w troszkę mroczniejszy klimat, a tym samym dowiedzieć się czegoś nowego!

„Przepis na potwora. Jak z odkryć naukowych narodził się Frankensteinepis na potwora”, to kompendium wiedzy: biografia, historia medycy i zbiór źródeł, z których korzystała Mary, przy pisaniu swojego najsłynniejszego dzieła literackiego.

Książka choć jest raczej typem popularno-naukowej opowieści, zaciekawia swojego odbiorcę już od pierwszych stron. Wiadomości rozłożone są...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3138
1426

Na półkach: , ,

Ciekawa. Podróż w przeszłość do początków nowoczesnej nauki i medycyny i wynalazków, które zainspirowały Mary Shelley do napisania Frankensteina - uznawanego przecież za pierwszą powieść science fiction. Biografia i lista podziękowań byłaby tu długa. Odkrycia w zakresie chemii przeobrażonej z alchemii, fizyki, medycyny (sekcje zwłok!),transplantologii. XVIII-wieczna obsesja na punkcie elektryczności, która zapoczątkowała przecież wszystko to, o co oparty jest nasz współczesny świat. Zawsze wydawało mi się conajmniej dziwne, że elektryczność postrzegano jako metodę na ożywienie zmarłych, no ale to były inne czasy. Absurdalne jest w ogóle to, że kiedy medycyna była jeszcze w powijakach - nie znano przecież nawet bakterii, wirusów, grup krwi, ludziom roiło się, że będą wskrzeszać zmarłych...

Dowiemy się z tej książki też co nieco o samej Mary Shelley i jej peregrynacjach z mężem-poetą, a także o popkulturowym ujęciu jej dzieła oraz zmianach/deformacjach, jakim ono uległo. Jest to zatem i pozycja dla naukowych geeków, jak i dla fanów Frankensteina.

Ciekawa. Podróż w przeszłość do początków nowoczesnej nauki i medycyny i wynalazków, które zainspirowały Mary Shelley do napisania Frankensteina - uznawanego przecież za pierwszą powieść science fiction. Biografia i lista podziękowań byłaby tu długa. Odkrycia w zakresie chemii przeobrażonej z alchemii, fizyki, medycyny (sekcje zwłok!),transplantologii. XVIII-wieczna...

więcej Pokaż mimo to

avatar
544
540

Na półkach: ,

Historia ludzkości to historia oparta poniekąd na zaufaniu. Gdyby nie współpraca jednego człowieka z drugim na przestrzeni wielu tysięcy lat, gdyby nie zdolność gatunku do tworzenia społeczności, a co za tym idzie tworzenia namiastki koczowniczego trybu życia i przekształcenia go z czasem w stałe grupy, liczne zbiorowości, osady ulokowane na określonym obszarze ziemi, co z biegiem ewolucji zrębów naszej kultury wykształciło pierwsze proto-miasta, systemy zarządzania, ustrój, w końcu model pierwocin Państwa, nie można by mówić o tym, co osiągnęliśmy współcześnie, ba być może jakiekolwiek osiągnięcia tego, co nazywamy Cywilizacją i powstanie samej Cywilizacji nie byłyby możliwe: istnielibyśmy bez żadnego pozytywnego objawu kultury, namiastki technologii, filozofii, religii, czy kontrowersyjnej, ale jakże potrzebnej polityki.

Konsekwentnie na przestrzeni lat, jako byt zbiorowy, my ludzie, potrafiliśmy robić swoje i działać nader intensywnie - kuliśmy żelazo póki gorące: wykorzystywaliśmy to, co dawała nam idea społeczności, przekładaliśmy zaufanie w nasze relacje, pozytywne relacje i zaciśniane więzi w przekazywaną wiedzę, a to summa summarum dawało nam pierwsze technologie, wynalazki, zrębki idei i pojęcia idei nauki przez doświadczenie, także medycynę i samą filozofię jako sposób ujęcia nauka i zdobywanej wiedzy przez proces ciągłego doskonalenia gatunku i całej kultury ludzkości. Tak mówiąc dość zwięźle, bo nasza historia to zapewne tysiące stron istotnych danych, którymi można by niniejszym operować, wyglądała sytuacja (choć ,,sytuacja” w tym przypadku to słowo bardzo ogólnikowe) Cywilizacji gatunku ludzkiego i historii jej adaptacji do zmian i rozwoju na przestrzeni całych er, odtąd, odkąd pojawił się na Ziemi współczesny człowiek. Nie zapominajmy o tym, że, jak głosi słynne powiedzenie ,,człowiek sam człowiekowi wilkiem”, w ciągu ostatnich tysiąca lat my sami spowodowaliśmy, że mówi się w historii o czasach średniowiecza, że do dziś wspomina się o tej epoce jako o ,,wiekach ciemnych”, jako o setkach lat prawie całkowicie blokujących możliwości poznawcze ludzkiego umysłu m.in. poprzez bezsensownie wpajany typowemu Kowalskiemu tamtych czasów, a także tym ,,lepiej urodzonym” strach i posłuszeństwo wobec Boga, wobec instytucji kościelnej. Dobrze, że w Europie, czyli generalnie w ujęciu większości świata, po tej epoce pojawił się Renesans, potem specyficzny barok, by w końcu nadeszło Oświecenie, któremu nie przeszkadzało ,,sąsiedztwo” z Romantyzmem. I tu zatrzymajmy się na chwilę – to dzięki Oświeceniu właśnie, choć i tu mogą pojawić się delikatnie perturbacje i dyskusje, co do tego poglądu - zaufanie, jako jedna z najważniejszych wartości współczesnej cywilizacji, na której zbudowaliśmy tak dużo, po setkach lat ,,lekkiego” niebytu, potrafiło odzyskać swoją prawdziwą formę, wejść na właściwe tory i dać możliwość rozwinąć skrzydła sporej ilości naukowcom, myślicielom, ba! każdemu kto zdobywa wiedzę przez doświadczenie, popełniającemu przy tym koniecznie kształcące go błędy. To dzięki nastaniu tej epoki, dzięki specyfice ram czasowych Oświecenia, śmiało można rzec: narodziła się prawdziwa, bardzo brutalna, ale i dla dzisiejszego jej kształtu bardzo potrzebna, zmieniająca się dość w sposób nieprzewidywalny, napotykająca spore przeszkody na swojej drodze, ale i tak wychodząca na swoje nauka ścisła. Wśród niej najistotniejszy, początkowo ów ,,brudny” rozwój w całej historii nauk w gałęzi ludzkiego poznania w Oświeceniu, osiągnęła głównie Medycyna. To postępowi szczególnie w tej dziedzinie, jej niewiarygodnemu rozwoju, wstrząsającym praktykom i eksperymentom z tym związanym, gdzie wszystko to potrafiło wpływać na ludzkich obserwatorów w taki sposób, że dzięki temu narodziła się pierwsza forma, namiastka, ta pierwocina horroru i fantastyki tudzież fantastyki naukowej w kulturze, przygląda się w swej złożonej pracy reportażowo-badawczej Kathryn Harkup pt. "Przepis na potwora. Jak z odkryć naukowych narodził się Frankenstein".

Człowiek nie jest istotą nieomylną, doskonałą. Możemy powiedzieć o sobie jako inteligentnej zbiorowości ludzi, jako o perfekcjonistach. Nie jesteśmy idealni, ale za to przepotężnie ambitni. Tak, uczymy się na błędach – i to w szczególności jest jedną z najważniejszy cech, wartości, zalet płynących z pracy Kathryn Harkup. Do tej pory miałem styczność z książkami traktującymi o niełatwej historii medycyny na przełomie lat 1800 – 1950, które albo skupiały się na potrzebnej brutalności i bezwzględności działania anatomów i medyków tamtych czasów, albo na zawodzie anatomopatologa czy antropologa lub chirurga, a były to pozycje: "Rzeźnicy i Lekarze" Lindsey Fitzharris oraz "Na ostrzu skalpela - 50 lat z życia chirurga" pióra Roberta T. Morrisa. Niniejszym omawiania i recenzowana praca Harkup jest połączeniem informacji, stylu i wydźwięku tego, co oferował nam ów duet. Ale jest ona czymś jeszcze, jest historią zakulisową ery kształtowania się tego, co nazywamy obecnie współczesną medycyną; na te zakulisowości składa się w "Przepisie na potwora" wszystko to, na co wpływały badania a raczej doświadczenia nad anatomią ludzkiego ciała przez okres XVII, XVIII i XIX wieku. Autorka uwzględnia także to jak medycyna tamtych czasów i odradzająca się nauka oddziaływały z życiem zwykłego człowieka, z kulturą, polityką. Nie zapomina opowiedzieć nam o tym, jak z kolei egzystencja małych miast, wiosek, czy sporych metropolii i nędznych zaułków potrafiła niespodziewanie kształtować rozmaite działania fizjologów, anatomów i kreować ich najrozmaitsze eksperymenty, które mimo iż bywały efektowne, początkowo nie porażały efektywnością. W tym kulturowym i społeczno-obyczajowym wpływie naszej badaczki znalazło się miejsce w tejże publikacji na charakterystyczny element fikcyjny: gwałtowny rozwój medycyny w XIX wieku, liczne ,,rewelacyjne” doniesienia, które trafiały do uszu każdego wtenczas obywatela, potrafiły tknąć w umysł człowieka iskrę twórczą: pojawiały się w tej epoce pierwsze twory (o czym napomknąłem nieco powyżej) pisane prozą, w gatunku gotyckiego horroru i fantastyki z elementem romantyzmu, które otwarły bardzo szeroko, wręcz na oścież, furtkę naszej kulturze do stworzenia masowego elementu rozrywkowego, którym była popkultura, gdzie szczególnie w niej miejsce zajął jeden z najważniejszych gatunków wśród jej mediów: fantasy i fantastyka naukowa. To zabrzmi dziwnie, może i kontrowersyjnie, ale gdyby nie wstrętne i obrzydliwe XIX-wiecznie tak zwane, mówiąc delikatnie, ,,zabiegi i eksperymenty inwazyjne” na ludzkim żywym ale i martwym ciele, gdzie coś tam trzeba było ,,uciąć”, ,,usunąć”, odpowiednio do danego eksperymentu przestawić, przeprowadzane głównie w Europie centralnej to, niestety, o współczesnym stanie medycyny nie było by mowy, nawet o żadnej klasyce literatury i filmu w gatunku fantastyki naukowej i horroru, tym bardziej o najważniejszym z nich, o którym autorka wspomina w swej pracy już na początku, a także bazuje na nim w dalszej części publikacji, wykorzystując ją jako oś i sedno tego, co w nakreśla w książce. Oczywiście mowa o "Frankenstein, czyli współczesny Prometeusz" ręki pisarskiej fenomenalnego talentu i złożonej osobowości Mary Shelley.

"Przepis na potwora" to bardzo sprytnie napisany tytuł, to reportaż twardo stąpający po ziemi, szczery, surowy informacyjnie, z dość specyficzną wytwarzaną sposobem pisania i zamknięcia książki jako całości atmosferą. To twór mający w sobie sporo suspensu bardzo charakterystycznego dla fikcyjnego horroru czy thrillera osadzonych w epoce XIX wieku, gdzie jak wiemy sporo się wtenczas działo w obrębie rozwoju nauk medycznych, gdzie dodatkowo współgrał z tym wszystkim duch Romantyzmu. To publikacja, którą śmiało można nazwać zlepkiem świadectw abstrakcyjnych praktyk poważnych i domorosłych badaczy, z pogranicza różnych biegunów medycyny czy samej nauki jako jednego wielkiego eksperymentu. Bardzo pozytywne zaskoczenie, które uczy czytelnika aby z kolei to on nabrał pokory do medycyny, jej dziedzictwa, tego co przez setki lat musiała niezmiennie przechodzić, aby zrozumiał on w jak stosunkowo przystępnych pod względem łatwości dostępu do medycyny czasach żyje. To swego rodzaju laurka dla wszystkich geeków klasycznych tworów fantastyki naukowej i horroru, zwłaszcza tych z ery kina niemego i czarno-białego do lat 50-tych i 60-tych XX wieku., do okresu gdzie Hammer Film Productions Ltd. z Wielkiej Brytanii kreowało w miarę dobre i mocno kostiumowe widowiska horrorowe, a kilka z nich dotyczyło Frankensteina oraz równie słynnego Draculi. Nie można nie wspomnieć recenzując w pozytywnym stylu i formie książkę pani Harkup o tym jak mocno przesiąknięta jest ona niezwykłą dozą wiedzy historycznej, której ciężko ot tak będzie znaleźć w pierwszych lepszych książkach historycznych czy encyklopediach. Harkup mówi o etymologii słowa Frankenstein, o pierwszych źródłach, które wskazywały by faktyczny archetyp, z którego Shelley przy swej pracy nad książką mogła by korzystać. Pisarka zaznaczyła również coś z tych mrocznych i mało znanych dziejów Medycyny: XVII, XVIII wiek, które były bardzo kluczowe, jeśli chodzi o ,,pracę na zwłokach” i kreślenie podstaw współczesnej anatomii, przy czym w większości zwłoki, zdarzało się, pozyskiwano nielegalnie od ludzi, którzy niemało grosza się na tym dorobili, oj nie mało, patrz Burke i Hare, czyli swego rodzaju ,,seryjni mordercy w służbie nauki”. Pojawiają się w omawianej pracy wzmianki o fizycznych archetypach, o których mogła by słyszeć Shelley, a które dały jej prawdziwy powód, aby wykorzystać to w pisaniu Frankensteina: słynny Charles Byrne. A Transplantacja? Autorka wychodzi daleko poza czasy początków XIX wieku i wiele, wiele późniejszych zestawiając wiedzę czy to Shelley czy Stokera i innych twórców literatury z pogranicza gotyku, fantastyki, horroru z tym segmentem współczesnej wiedzy i dokonań gałęzi nauk medycznych, które obecnie nikogo nie zaskakują, ale wtedy?! Zabieg stosowany przez Harkup to jakby konsekwencja twórczości tych pisarzy i śmiała próba zrozumienia tego, co by było, gdyby Shelley, Stoker i inni napisali swoje dzieła obecnie, w XXI wieku.

Czy pójście śladem pracy Mary Shelley, jej licznych podróży, zdobywania wiedzy, chłonięcia jej niezauważenie, gdzie wszystko to miało olbrzymi wpływ na to, co, w jakim stylu, z jakimi odniesieniami, kreacjami, jakim gatunkiem i z jakimi emocjami swoich postaci napisała Mary w Frankensteinie, nie było za bardzo egoistyczne? Czy Harkup nie powinna owinąć się wokół kogokolwiek innego, który tworzył w tym samym czasie, co Shelley, Stoker? "Przepis na potwora" jest wielowymiarowy – to raczej praktyczny przepis na to, jak stworzyć literackie monstrum, krok po kroku, niczym lekcja pisarstwa u mistrzów pióra powieści grozy i fantasy; to również przepis na potwora teoretycznego, tj. kreację, którą z danym prawdopodobieństwem można by uzyskać w laboratorium, ale tylko z danym... To od przyszłego ,,szalonego naukowca" zależy, co z tego ,,przepisu" mu wyjdzie.

Historia ludzkości to historia oparta poniekąd na zaufaniu. Gdyby nie współpraca jednego człowieka z drugim na przestrzeni wielu tysięcy lat, gdyby nie zdolność gatunku do tworzenia społeczności, a co za tym idzie tworzenia namiastki koczowniczego trybu życia i przekształcenia go z czasem w stałe grupy, liczne zbiorowości, osady ulokowane na określonym obszarze ziemi, co z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1534
1216

Na półkach:

Chyba nie ma na świecie takiej osoby, która nie słyszałaby o Frankensteinie. Choć nie wiem czy wiecie, ale sporo osób tak naprawdę myśli, że Frankenstein to imię samego potwora, a nie nazwisko doktora, który go stworzył… Ale czy faktycznie możliwe byłoby stworzenie takiego tworu? Czy można ożywić martwe ciało za pomocą energii elektrycznej? Czy można posklejać ze sobą części różnych ciał i nadać im nowe życie? Brzmi niewykonalnie, a jednak dawno temu taki pomysł narodził się nie tylko w głowie Mary Shelley, młodej kobiety, która uchodzi za prekursorkę gatunku science-fiction, ale również w głowie naukowców, którzy dopiero co odkrywali sekrety anatomii, chemii i elektryczności.
„Przepis na potwora” to książka genialna. Nie sądziłam, że aż tak mocno mnie zafascynuje i urzeknie, zwłaszcza że początek mógłby mnie – osobę nieczytującą biografii – mocno zmęczyć. Jednak już Was uspokajam – to nie jest biografia, aczkolwiek skoro poruszony został motyw doktora Frankensteina i jego potwora, to nie sposób było nie przybliżyć tutaj postaci Mary Shelley, osoby, która odpowiada za ich wykreowanie. Nigdy wcześniej nie zagłębiałam się w jej życiorys, bo fanką biografii nie jestem, ale już teraz wiem, że w tym przypadku będę chciała to nadrobić. Okazuje się bowiem, że Shelley była niesamowicie interesującą kobietą, a i obracała się w równie intrygującym gronie i pochodziła z ciekawej rodziny – osobiście uważam, że jak na tamte czasy, Mary Shelley oraz jej bliscy i znajomi, byli dosyć… niecodzienni. Niczym buntownicy przełamujący schematy, niepatrzący na to, co wypada, a co nie.
Niezmiernie się cieszę, że Kathryn Harkup przybliżyła mi jej postać, ale też wykonała kawał dobrej roboty, jeśli chodzi o dalsze elementy tej książki. Oczywiście nie znajdziecie tutaj typowego wyjaśnienia, jak można zbudować potwora, ale otrzymacie niesamowity przegląd przez rozwój poszczególnych dziedzin nauki, które w połączeniu stanowiłyby kompendium wiedzy do stworzenia takiego potencjalnego „przepisu na potwora”. To początki i rozwój anatomii, przeszczepów, zrozumienia pracy ludzkiego ciała. To odkrywanie chemii i fizyki, sposobów konserwacji ciała, zastanowienia się nad tym, jak elektryczność pobudza nasze ciało do działania. Naprawdę była to niesamowita podróż w czasie, pełna wiedzy, inspiracji i niecodziennych ciekawostek.
Książka powstała w oparciu o wspaniałą bibliografię, którą znajdziecie na końcu, podobnie jak i natraficie tam na rozległe kalendarium najistotniejszych wydarzeń, o których pisze autorka. Ta książka jest niesamowicie dopracowana, świetnie napisana, aż człowiek czuje na sobie klimat tamtych czasów i staje się obserwatorem wszelkich eksperymentów, które doprowadziły do rozwoju nauki i technologii. Lektura, od której ciężko się oderwać. Lektura, która sprawia, że chce się ją przeczytać ponownie, a i zacząć zgłębiać poruszoną w niej tematykę – czy to życia Mary Shelley, czy też wszelkich odkryć i doświadczeń naukowych. Jestem oczarowana!

Instagram: @bookeaterreality
TikTok: @bookeaterreality

Chyba nie ma na świecie takiej osoby, która nie słyszałaby o Frankensteinie. Choć nie wiem czy wiecie, ale sporo osób tak naprawdę myśli, że Frankenstein to imię samego potwora, a nie nazwisko doktora, który go stworzył… Ale czy faktycznie możliwe byłoby stworzenie takiego tworu? Czy można ożywić martwe ciało za pomocą energii elektrycznej? Czy można posklejać ze sobą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
258
65

Na półkach:

🫀Historię Frankensteina w mniejszym bądź większym stopniu zna chyba każdy – ale czy kiedykolwiek zastanawialiście się jak to się w ogóle zaczęło?

🫀W “Przepisie na potwora” Kathryn Harkup używa właśnie tej powieści jako pretekstu do opowiedzenia o ogromnych przełomach naukowych, które dokonały się na przełomie XVIII i XIX wieku. Początkowo skupiamy się na biografii samej Mary Shelley, a z czasem pojawia się coraz więcej wątków historycznych, które ukazują jak mocno życie książkowego Victora Frankensteina odzwierciedla dokonania ówczesnych ludzi nauki (mniej lub bardziej imponujące).

🧠“Pacjenci, u których zaobserwowano poprawę, uzyskali ją pomimo leczenia, a nie dzięki niemu.”🧠

🫀Naukowców różnej maści (alchemików, chemików, lekarzy i innych ścisłowców) jest tu tylu, ilu fizyków w “Oppenheimerze” – czyli bardzo dużo i jeszcze trochę więcej. W całym tym tłumie znajduje się nawet osoba, która wiąże się jednocześnie z czterema książkami – “Frankenstein”, “Moby Dick”, “Doktor Jekyll i Pan Hyde” i… “Doktor Dolittle”? Szalone, co? Ale to tylko potwierdza ogromny wpływ ówczesnej nauki na literaturę. Z resztą, nie tylko literaturę:

🧠“Wielka popularność wykładów Davy’ego w Instytucie Królewskim była przyczyną powstawania zatorów w komunikacji drogowej, przez co pobliska ulica stała się pierwszą w Wielkiej Brytanii drogą jednokierunkowa.”🧠

🫀“Przepis na potwora” faktycznie mocno napakowany jest naukową wiedzą – szczególnie dużo mówi się tu o postępach związanych z prądem elektrycznym i transplantologią, co wydaje się całkiem zrozumiałe w kontekście działań bohatera powieści Mary Shelley. Natomiast poza ogromem faktów pojawia się tu też dużo ciekawostek i zabawnych anegdot ze świata nauki.

🫀Ekipa Copernicusa jak zwykle zrobiła dobrą robotę, więc mocno polecam Wam ten tytuł – warto jednak przed rozpoczęciem lektury poznać historię napisaną przez Shelley, bo czytając “Przepis…” zdecydowanie nie unikniecie spoilerów.

🫀Historię Frankensteina w mniejszym bądź większym stopniu zna chyba każdy – ale czy kiedykolwiek zastanawialiście się jak to się w ogóle zaczęło?

🫀W “Przepisie na potwora” Kathryn Harkup używa właśnie tej powieści jako pretekstu do opowiedzenia o ogromnych przełomach naukowych, które dokonały się na przełomie XVIII i XIX wieku. Początkowo skupiamy się na biografii samej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
150
104

Na półkach:

Nie ukrywam, że spodziewałem się nieco bardzie "obrzydliwej" książki z wieloma ciekawostkami na temat medycyny tamtych czasów. Dostałem natomiast wiele informacji odnośnie samych kulis powstawania Frankensteina i o ile biografia autorki jakoś kompletnie mnie nie wciągnęła to to w jaki sposób autorka mogła dojść do wszelkich wątków i to jak jej życie przeplata się z wątkami dr. Victora już było całkiem ciekawe.

Sama książka może i jakoś średnio mi się spodobała to z racji, że nie czytałem nigdy Frankensteina i właśnie zacząłem to mam wrażenie, że czytając je w tej kolejności, o wiele lepiej mi się czyta samego Frankensteina przez co ostatecznie nie żałuję przeczytania tego tytułu.

Nie ukrywam, że spodziewałem się nieco bardzie "obrzydliwej" książki z wieloma ciekawostkami na temat medycyny tamtych czasów. Dostałem natomiast wiele informacji odnośnie samych kulis powstawania Frankensteina i o ile biografia autorki jakoś kompletnie mnie nie wciągnęła to to w jaki sposób autorka mogła dojść do wszelkich wątków i to jak jej życie przeplata się z wątkami...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3762
3704

Na półkach: ,

Trochę z historii rozwoju medycyny (dostępie do zwłok, przechowywaniu preparatów-jakie roztwory do tego wykorzystywano, testowaniu wpływu prądu elektrycznego na ciało człowieka i mnóstwo innych ciekawostek),trochę o kulisach powstawania utworu i co Mary Shelley mogła wiedzieć, z jakimi koncepcjami naukowymi mogła się zetknąć i jak to wpłynęło na końcowy rezultat - Frankensteina.

Trochę z historii rozwoju medycyny (dostępie do zwłok, przechowywaniu preparatów-jakie roztwory do tego wykorzystywano, testowaniu wpływu prądu elektrycznego na ciało człowieka i mnóstwo innych ciekawostek),trochę o kulisach powstawania utworu i co Mary Shelley mogła wiedzieć, z jakimi koncepcjami naukowymi mogła się zetknąć i jak to wpłynęło na końcowy rezultat -...

więcej Pokaż mimo to

avatar
965
359

Na półkach: , , ,

Ciekawa lektura - Frankenstein rozłożony na czynniki naukowe i literackie. Dużo o przyczynie powstania dzieła, postępach naukowych XVIII i XIX wieku, historii nauk ścisłych, wpływie powieści na czytelników i świat literacki. Autorka w najdłuższej części książki przedstawia od strony naukowej prawdopodobne teorie powołania do życia potwora. Język nie jest naukowy, więc lektura trafi do większej ilości czytelników, łatwiej jest też zrozumieć wszystkie przedstawione naukowe odkrycia.

Niestety, sporo jest w tej książce błędów językowych - zła odmiana, zjedzone litery, niepotrzebne zaimki.

8/10

Ciekawa lektura - Frankenstein rozłożony na czynniki naukowe i literackie. Dużo o przyczynie powstania dzieła, postępach naukowych XVIII i XIX wieku, historii nauk ścisłych, wpływie powieści na czytelników i świat literacki. Autorka w najdłuższej części książki przedstawia od strony naukowej prawdopodobne teorie powołania do życia potwora. Język nie jest naukowy, więc...

więcej Pokaż mimo to

avatar
485
99

Na półkach: , , , ,

W jaki sposób mógł powstać potwór Frankensteina? Jaka była wiedza ówczesnych naukowców na temat anatomii, medycyny i elektryczności? I dlaczego istota stworzona ze szczątków ludzkich wykradzionych z grobów wywoływała w XIX wieku taką grozę?
Tego wszystkiego - i więcej! - dowiecie się z książki "Przepis na potwora. Jak z odkryć naukowych narodził się Frankenstein". Autorka, chemiczka Kathryn Harkup, prowadzi nas przez najważniejsze odkrycia naukowe i teorie wygłaszane przez naukowców na przełomie XVIII i XIX wieku. Dowiadujemy się, jaki wpływ na ówczesnych anatomów miał Galen, starożytny rzymski lekarz gladiatorów, poznajemy proceder wykradania ciał, śledzimy proces odkrywania zjawiska elektryczności, a także czytamy teorie XIX-wiecznych naukowców na temat tego, skąd bierze się życie. Z "Przepisu na potwora" wyłania się inny obraz romantyków - zafascynowanych nie tylko duchami i wampirami, ale także aktualnymi odkryciami naukowymi, a nawet samodzielnie eksperymentujących z elektrycznością. Mary Shelley stworzyła "Frankensteina" w równej mierze z własnej wyobraźni, co z rozległej wiedzy naukowej - i dlatego powieść ta do dziś jest arcydziełem.
Polecam gorąco "Przepis na potwora" każdemu, kogo fascynują powiązania pomiędzy nauką a literaturą, a także wszelkim miłośnikom grozy romantycznej.

W jaki sposób mógł powstać potwór Frankensteina? Jaka była wiedza ówczesnych naukowców na temat anatomii, medycyny i elektryczności? I dlaczego istota stworzona ze szczątków ludzkich wykradzionych z grobów wywoływała w XIX wieku taką grozę?
Tego wszystkiego - i więcej! - dowiecie się z książki "Przepis na potwora. Jak z odkryć naukowych narodził się Frankenstein". Autorka,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
98
98

Na półkach:

Muszę przyznać, że zaczynając czytać tę książkę spodziewałam się czegoś kompletnie innego i niestety to co finalnie dostałam nie zadowoliło mnie w żadnym stopniu.

Jeśli jesteście fanami Frankensteina to jak najbardziej ta książka będzie dla was porywająca, jeśli jednak po prostu lubicie tę historię, ale nic po za tym, to myślę, że może was ona wynudzić i tak też było w moim przypadku.

Jedynym plusem tej książki jest to, że jako osoba, która uwielbia książki medyczne lub też po prostu genezę powstawania medycyny, dostałam w niej właśnie zalążki tego jak wszystko się zaczynało i zdecydowanie to zaważyło na mojej ocenie.

W pewnym momencie miałam wrażenie, że jest trochę za dużo w niej o samej autorce niżeli rzeczywiście o jej powieści i tak jak rozumiem, że musieliśmy najpierw poznać autorkę, żeby móc zrozumieć jej dzieło, tak w pewnym momencie było tego po prostu za dużo a za mało samego Frankensteina.

Myślę, że to nie jest książka dla wszystkich i trzeba brać pod uwagę, że to głównie zbiór opowieści o życiu Mary Shelley oraz po prostu nauce, medycynie, fizyce i chemii. Mimo wszystko, samo życie autorki było nadzwyczaj ciekawe i warto było je poznać, ale szczerze mówiąc w takim wypadku wolałabym po prostu przeczytać biografię Mary Shelley.

Muszę przyznać, że zaczynając czytać tę książkę spodziewałam się czegoś kompletnie innego i niestety to co finalnie dostałam nie zadowoliło mnie w żadnym stopniu.

Jeśli jesteście fanami Frankensteina to jak najbardziej ta książka będzie dla was porywająca, jeśli jednak po prostu lubicie tę historię, ale nic po za tym, to myślę, że może was ona wynudzić i tak też było w...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    200
  • Przeczytane
    39
  • Posiadam
    11
  • Teraz czytam
    7
  • 2023
    4
  • Legimi
    4
  • Popularnonaukowa
    3
  • Do kupienia
    3
  • Chcę w prezencie
    3
  • E-book
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Przepis na potwora. Jak z odkryć naukowych narodził się Frankenstein


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne