rozwińzwiń

Lubomir Tomaszewski. Portret w płomieniach

Okładka książki Lubomir Tomaszewski. Portret w płomieniach Katarzyna Rij, Jerzy A. Wlazło
Okładka książki Lubomir Tomaszewski. Portret w płomieniach
Katarzyna RijJerzy A. Wlazło Wydawnictwo: Agora biografia, autobiografia, pamiętnik
384 str. 6 godz. 24 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
Agora
Data wydania:
2021-08-25
Data 1. wyd. pol.:
2021-08-25
Liczba stron:
384
Czas czytania
6 godz. 24 min.
Język:
polski
ISBN:
9788326837265
Tagi:
porcelanowe figurki artysta USA emigracja biografia rzeźbiarz
Średnia ocen

8,6 8,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Smak czystej wody Anna Wlazło, Jerzy A. Wlazło
Ocena 7,1
Smak czystej wody Anna Wlazło, Jerzy ...
Okładka książki Powroty. Radom Grzegorz Bartos, Grażyna Jeromin-Gałuszka, Marcin Kępa, Zbigniew Kruszyński, Anna Litwinek, Wojciech Pestka, Ewa Podsiadły-Natorska, Sebastian Równy, Ziemowit Szczerek, Jerzy A. Wlazło, Krzysztof Żmudzin
Ocena 6,7
Powroty. Radom Grzegorz Bartos, Gr...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,6 / 10
7 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
558
7

Na półkach:

Świetnie napisana biografia. Pani Katarzyna Rijj zaraziła historią artysty, podczas oprowadzania w fabryce porcelany w Ćmielowie. Nie znałam wcześniej losów artysty, wszystko było dla mnie nowością. Pani Katarzyna rewelacyjnie opowiada o artyście i jego twórczości, dlatego lekko obawiałam się, że książka temu nie dorówna. Myliłam się, nie spodziewałam się, że biografia będzie tak dobra.

Świetnie napisana biografia. Pani Katarzyna Rijj zaraziła historią artysty, podczas oprowadzania w fabryce porcelany w Ćmielowie. Nie znałam wcześniej losów artysty, wszystko było dla mnie nowością. Pani Katarzyna rewelacyjnie opowiada o artyście i jego twórczości, dlatego lekko obawiałam się, że książka temu nie dorówna. Myliłam się, nie spodziewałam się, że biografia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1202
1023

Na półkach: , , , , ,

Choćbym zdjęła z półek najdelikatniejsze figurki i najbardziej niespotyke filiżanki, nie znajdziecie u mnie tych spod ręki Lubomira Tomaszewskiego. XXI wiek jest dla jego projektów nad wyraz łaskawy a to, za co pokochał go artystyczny świat sięga zawrotnych cen. Nie stać mnie na Tomaszewskiego i z jednej strony żal, z drugiej zaś radość wielka, że w łaskach wrócił do świadomości tych Polaków, którzy wrażliwi są na tego typu piękno.

"Jestem Katarzyna Rij." To zdanie często rozpoczyna kolejny rozdział, kolejny etap opowieści o życiu nieprzeciętnego twórcy. To ona stworzyła w dawnej ćmielowskiej fabryce porcelany galerię prac Lubomira i to ona z Jerzym A. Wlazło spisała "Portret w płomieniach" - biografię wielkiego artysty, niebanalnego człowieka, talentu na miarę wieków.

Rozdziały i zawarte w nich zdjęcia składają się na życie człowieka, który dla wyrażenia siebie wybierał najdziwniejsze z tworzyw, który z ognia i dymu tworzył obrazy rozpaczy, którego rzeźby z metalu zdają się przeczyć prawom grawitacji, którego porcelanowe figurki zachwycają prostotą i subtelnością a użytkowa sztuka niebanalnością. Poszczególne etapy życia autorzy przypisują odpowiednim zmianom twórczości, sięganiu po nowe środki wyrazu. A my raz po raz przecieramy oczy zdumieni talentem, który czyni cuda z każdego nowego rodzaju sztuki.

Rysujący chłopiec, skazany był niemal na sztukę bo i rodzina wynalazców, twórców, artystów taką drogą po prowadziła. Będąc członkiem Wielkiej Czwórki projektantów z Ćmielowa, dał się pokochać za Liski, Kokoszki i Arabki. Mierząc się z nakazem tworzenia przedmiotów użytkowych skradł serca (także brytyjskiej monarchii) bezuszkowym serwisem "Dorota". Okrutnie hamowany przez władze prl-owskie znalazł nowy dom tam, gdzie byli już Komeda, Hłasko, Tyrmand i Kiepura - w Stanach. Przez amerykański uniwersytet pognał ucząc sztuki i tworząc ogród rzeźb, łapiących wiatr i ruch. Wychował wielkich artystów, stworzył dzieła, które podziwia cały świat. Gdy zgodził się wrócić z projektami do polskich wytwórców, zamknął klamrą figurek wybitne życie.

Każdy fragment życia artysty prowadzi nas do szeroko zakreślonego tła historycznego i społecznego. Tu dzieje się szlachetna, międzywojenna Warszawa, dramat wojny, działalności konspiracyjnej, powstania warszawskiego. To o strasznych dniach przyjdzie Lubomirowi opowiadać drewnem, kartonem, ogniem i dymem, które porażą wyrazistością. Będą niczym płonące, zniszczone budynki i postacie, przy których, jak mówi Pani Rij człowiek zatrzymuje się i niemo stoi... Tak działają obrazy Holokaustu i Powstania, taka będzie jego wojna i Warszawa. Gdy po latach, w 2002 roku, zobaczy ukochane miasto piękne i radosne, rozszaleje się w barwach i kobiecych postaciach. Znów zadziwi metalem i farbami. Ach!
Amerykańska bieda i chwała, rodzinne życie tutaj i tam. Każdy element odbijał się w jego twórczości innym tworzywem, innym spojrzeniem, inną sztuką. Ale zawsze niezmordowaną pracą, spawaniem, lutowaniem, paleniem, rzeźbieniem, klejeniem, cięciem... Bo mu w duszy grał i kamień i papier, i ogień i kruche szkło czy porcelana.

To jedna a najlepszych biografii jakie czytałam. Faktem jest, że design tamtych lat jest moją pasją, że błyszczą mi oczy do starych i nowych projektów Tomaszewskiego. Ale myślę, że każdy, komu serce mocniej bije na widok cudownych wytworów ludzkich rąk i wyobraźni, zachwyci się wszechstronnością i niezwykłością, o których Katarzyna Rij opowiada z tak wielkim szacunkiem i miłością.
Lektura tej doskonale napisanej, przepięknie ilustrowanej książki było dla mnie ogromnym przeżyciem. Wiem, że będzie dla mnie i podobnych mi wielbicieli dekoracji i sztuki użytkowej kultowa. Gorąco polecam.

Pani_Ka Czyta
Dziękuję Wydawnictwu Agora

Choćbym zdjęła z półek najdelikatniejsze figurki i najbardziej niespotyke filiżanki, nie znajdziecie u mnie tych spod ręki Lubomira Tomaszewskiego. XXI wiek jest dla jego projektów nad wyraz łaskawy a to, za co pokochał go artystyczny świat sięga zawrotnych cen. Nie stać mnie na Tomaszewskiego i z jednej strony żal, z drugiej zaś radość wielka, że w łaskach wrócił do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2105
1685

Na półkach: , , , ,

„ Lubomir Tomaszewski. Portret w płomieniach” autorstwa Jerzego A. Wlazło i Katarzyny Rij to barwna opowieść o życiu Lubomira Tomaszewskiego. Malarza i rzeźbiarza. Genialnego artysty. Na miarę Picassa.
Lubomir Tomaszewski malował obrazy ogniem i dymem. Rzeźbił w kamieniu, drewnie i metalu.
Nie bez przyczyny w Ameryce nazywano go „rzeźbiarzem ruchu”. Bohaterów swoich dzieł ukazywał zwykle w ruchu. Widać to doskonale nawet na fotografiach jego obrazów czy rzeźb.
Lubomir nie chciał tworzyć doskonałości. Chciał doskonale odwzorowywać emocje.
„Moja sztuka to spowiedź do ludzi-mawiał.”

Dla Lubomira Tomaszewskiego w tworzeniu najważniejsze były emocje. Towarzyszyły mu gdy malował czy też rzeźbił. Tworzył genialne eksponaty z myślą, by wywoływały emocje u oglądającego jego dzieła. Stąd pojawił się emocjonalizm, nowy kierunek w dziedzinie sztuki. Zawdzięczamy go właśnie Tomaszewskiemu.
„Palone drewno oddaje dramat tak bardzo pożądany w sztuce, ale też jest odbiciem moich emocji. Zapach płonącego drewna, jego pęknięcia, rozdarcie. To na mnie samym robiło silne wrażenie. Na widzach także.”

„Ogień w oczywisty sposób nadaje drewnu naturalną, a przecież surową ekspresję, wyzwalając jednocześnie i w twórcy i w odbiorcy silne emocje, poczucie straty i zniszczenia. To dlatego technika palonego drewna tak doskonale nadaje się do opowiedzenia o tragediach, o zbrodni, o wojnie…”

Ogromny wpływ na jego twórczość miały doświadczenia wojenne artysty. Ostatniego dnia Powstania Warszawskiego zginął jego kilkunastoletni brat. Już jako dwunastolatkowi przepowiadano światową karierę. Był niezwykle uzdolniony muzycznie. Lubomir niemal do końca życia nie mógł się pogodzić ze śmiercią brata. Widział w tym tragicznym zdarzeniu również swoją winę.
W 1966 roku Lubomir Tomaszewski wyjechał do Stanów Zjednoczonych i osiadł tam na stałe. Pracował jako wykładowca na uczelni artystycznej w Bridgeport. Przede wszystkim jednak tworzył.
Wstawał o godzinie trzeciej nad ranem gdy dopadała go wena by pracować w pocie czoła.
„Odkąd pamiętam, żyłem na koszt wyobraźni- mówił.”

To właśnie w Ameryce powstały rzeźby, które przyniosły mu największą sławę.
Trzeba zaznaczyć, że Lubomir Tomaszewski znany był w Polsce przede wszystkim jako twórca porcelanowych figurek. Projektował je dla fabryki w Ćmielowie. Unikalne w skali światowej są serwisy do kawy jego autorstwa. „ Ina” oraz „Dorota”. Nazwane tak od imion jego córek.
W 1963 roku stały się symbolem światowego designu, wywołując sensację na Pierwszej Międzynarodowej Wystawie Form Przemysłowych w Paryżu. Były tam samochody i parowozy. Jednak to czajniczek do kawy z serwisu „Dorota” otrzymał w Paryżu złoty medal.
„Dorota” i „Ina” po wieloletniej przerwie znów są produkowane w ćmielowskiej fabryce.
„Portret w płomieniach” Jerzego A. Wlazły i Katarzyny Rij to portret wybitnego artysty obdarzonego nie tylko niezwykłym talentem, ale również ogromną wrażliwością.
„Chciałbym, żeby sztuka, tak to sobie wyobrażam, była częścią naszej psychiki, naszego odczuwania. Gdy czytasz poezję, to unosi cię ta poezja, marzy mi się, żeby tak samo było z rzeźbą. Gdy ktoś powie mi, co czuje, dlaczego lubi to, co ja robię, to staje się dla mnie motorem napędowym.”

Ta książka jest z pewnością wspaniałą ucztą literacką. Jej bohater zasługuje by poznać jego życie i jego wielkie dzieła. Czytając można poczuć się jak w muzeum czy na światowej wystawie z przewodnikiem, który poznał Lubomira Tomaszewskiego, wielkiego artystę i człowieka.
Spotkanie z Lubomirem Tomaszewskim odmieniło życie Katarzyny Rij, współautorki książki "Lubomir Tomaszewski. Portret w płomieniach”. Dziś na terenie Fabryki Porcelany AS Ćmielów funkcjonuje galeria jego prac.
W książce znajdują się liczne fotografie jego obrazów i rzeźb. Patrząc na nie odczuwamy emocje, które Tomaszewski pragnął przekazać oglądającemu. To również zasługa autorów książki, którzy omawiając dzieła Lubomira Tomaszewskiego używają słów, które doskonale pobudzają wyobraźnię
odbiorcy wrażliwego na sztukę.

„Kiedy malował dramat, malował ogniem. Kiedy opowiadał o czymś przerażającym, malował dymem. Takim gęstym jak smoła, jak ten kłębiący się wokół dwóch budynków, w których każdego dnia pracowało pięćdziesiąt tysięcy ludzi.”

11 września bezskutecznie próbował dodzwonić się do najmłodszej córki.

„Lubomir Tomaszewski. Portret w płomieniach.” Jerzy A. Wlazło, Katarzyna Rij, Wydawnictwo Agora
Gratuluję autorom wspaniałej publikacji. WARTO PRZECZYTAĆ! GORĄCO POLECAM!

„ Lubomir Tomaszewski. Portret w płomieniach” autorstwa Jerzego A. Wlazło i Katarzyny Rij to barwna opowieść o życiu Lubomira Tomaszewskiego. Malarza i rzeźbiarza. Genialnego artysty. Na miarę Picassa.
Lubomir Tomaszewski malował obrazy ogniem i dymem. Rzeźbił w kamieniu, drewnie i metalu.
Nie bez przyczyny w Ameryce nazywano go „rzeźbiarzem ruchu”. Bohaterów swoich dzieł...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1086
721

Na półkach:

"Lubomir Tomaszewski. Portret w płomieniach." to biografia, a ja po te sięgam dość rzadko. Uwielbiam literaturę faktu, powieści na faktach, czy chociażby nieco inspirowane prawdziwymi wydarzeniami, ale to biografie u mnie leżą na tym ostatnim miejscu, choć czasami, tak zwyczajnie, gdy trafia się o kimś niezwykle ciekawym, z chęcią czytam. A jak było tym razem? Czy to dobrze opowiedziana historia Lubomira Tomaszewskiego?


Nie wiem jak Wy, ale ja w temacie sztuki, czyli tak naprawdę malarstwa, rzeźby i innych tym podobnych cudów jestem po prostu zielona. Niekoniecznie się nimi interesuję lub kiedykolwiek interesowałam, ale w tej książce nie do końca o to chodzi. Chodzi o człowieka, którego ja kojarzyłam faktycznie tylko z porcelany, a okazuje się, że był niezwykle wszechstronny, bo już sam tytuł nieco zdradza, gdyż malował on... ogniem.

W środku znajdziecie wiele przepięknych zdjęć, a przy tym książka jest wydana w twardej oprawie i dzięki temu prezentuje się absolutnie przepięknie. Podczas czytania ma się wrażenie jak by przeglądało się stary album ze zdjęciami osoby, która była nam niezwykle bliska, a przecież go nie znaliśmy. A może jednak nieco znaliśmy?

Jest to jedna z ciekawszych biografii, jakie czytałam. Pochłania się ją, ponieważ autorzy stworzyli niekoniecznie reportaż, a raczej opowieść o Lubomirze. Powieść, w którą wpada się całym sobą i ciężko z niej wyjść. A po lekturze mam ogromną chęć poznać bliżej twórczość tego człowieka. Zatem szukam kolejnych książek o nim, a także planuję wycieczkę po miejscach, które były mu bliskie. Wiecie jakie? Ćmielów, chociażby!

A na koniec przyznam się bez bicia, że po tę książkę bym nie sięgnęła gdyby nie Wydawnictwo Agora. Dlatego bardzo dziękuję za to, że mogłam powyzywać jak to mnie bolą nadgarstki od trzymania egzemplarza w twardej oprawie, bo nie mogłam jej odłożyć, po prostu nie mogłam!

"Lubomir Tomaszewski. Portret w płomieniach." to biografia, a ja po te sięgam dość rzadko. Uwielbiam literaturę faktu, powieści na faktach, czy chociażby nieco inspirowane prawdziwymi wydarzeniami, ale to biografie u mnie leżą na tym ostatnim miejscu, choć czasami, tak zwyczajnie, gdy trafia się o kimś niezwykle ciekawym, z chęcią czytam. A jak było tym razem? Czy to dobrze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
985
757

Na półkach:

Nie powiedziałabym, że jestem wielką pasjonatką sztuki. Prawdę mówiąc, to jest we mnie dużo ignorancji w temacie malarstwa czy rzeźby, a moja wiedza w tych tematach ogranicza się do tego, co wyniosłam ze szkoły.

Czasem tego żałuję - i tak jest w tym przypadku. Dzięki @wydawnictwo_agora miałam okazję poznać sylwetkę człowieka, o którym w Polsce, ale i na świecie, jest stanowczo za cicho!

Mowa o Lubomirze Tomaszewskim. Zasłynął on z tworzenia porcelanowych cudów - serwisów do kawy, które noszą imiona po córkach Artysty. Po wyjeździe z Polski pozostał on w Stanach Zjednoczonych, w których przestawił się na tworzenie rzeźb oraz obrazów malowanych ogniem. “Portret w płomieniach”. Ten tytuł doskonale oddaje życie i twórczość Lubomira Tomaszewskiego.

To jest bardzo rzetelna biografia. Skupia się na całym życiu Autora, nie szczędząc na wątkach. Autorzy wzięli sobie mam wrażenie za cel przedstawić Człowieka. Nie tylko Artystę, a przede wszystkim Człowieka. I moim zdaniem udało się to im doskonale.

Dodatkowo, biografia Artysty pełna jest artykułów, tekstów, w których wspominano o jego twórczości. Dzięki temu czytelnik ma możliwość wyobrażenia sobie skali popularności, jaka dopadła Tomaszewskiego.

Jednak to, co robi największe wrażenie w książce, to zdjęcia reprezentujące twórczość Artysty. Gdy przeczytałam, że tworzył rzeźby w ruchu, nie byłam przekonana. Wystarczyło jednak spojrzeć na jedno, dwa dzieła, by przekonać się, że one naprawdę się “ruszają”. Nie jestem ekspertem w kwestiach artystycznych, ale oglądając zdjęcia, naprawdę miałam wrażenie ich ruchu.

Podobnie jest ze zdjęciami obrazów malowanych dymem. Osobiście najbardziej uderzyły mnie obrazy “Atak na Pearl Harbor” oraz “Atak na WTC”. Tomaszewski (zdaniem kompletnego laika, jakim jestem) doskonale rozdysponował możliwość tworzenia dzieł sztuki za pomocą niszczącego żywiołu ognia.

O ile mnie samej porcelana zbytnio nie interesuje, to po lekturze tej biografii wiem chyba, komu sprezentuję kiedyś prezent z Ćmielowa. Kto wie, może to będzie właśnie figurka zaprojektowana przez Tomaszewskiego?
www.instagram.com/zaczytana_olcia/

Nie powiedziałabym, że jestem wielką pasjonatką sztuki. Prawdę mówiąc, to jest we mnie dużo ignorancji w temacie malarstwa czy rzeźby, a moja wiedza w tych tematach ogranicza się do tego, co wyniosłam ze szkoły.

Czasem tego żałuję - i tak jest w tym przypadku. Dzięki @wydawnictwo_agora miałam okazję poznać sylwetkę człowieka, o którym w Polsce, ale i na świecie, jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
338
238

Na półkach:

„Lubomir Tomaszewski. Portret w płomieniach” to biograficzna książka o utalentowanym projektancie porcelany, rzeźbiarzu, malarzu, ale też powstańcu warszawskim, człowieku naznaczonym rodzinną i historyczną tragedią. W Polsce artysta znany jest przede wszystkim z porcelanowych figurek oraz serwisów do kawy tworzonych dla fabryki w Ćmielowie. W USA był cenionym wykładowcą, malarzem „ognia i dymu”, zdobył także miano „rzeźbiarza ruchu”. Warto zapoznać się z jego twórczością oraz życiorysem.

Książka Jerzego A. Wlazło i Katarzyny Rij to pierwsza biografia tego artysty. Publikacja przybliża oraz przypomina czytelnikom jego postać, w interesujący sposób przedstawiając człowieka, który jest ikoną polskiego designu. Publikacja to nie tylko sylwetka legendy rodzimego wzornictwa, ale też portret rozbudowany o rodzinę, przyjaciół, miejsca i opowieści związane z artystą.

W książce wiele miejsca poświęconego jest Warszawie, powstaniu, ale też otoczeniu Tomaszewskiego w USA. To pejzaż obyczajowy, historyczny, miejscowy, środowiskowy. Historia człowieka szukającego różnych dróg ekspresji, emigranta, artysty wszechstronnego, skromnego mężczyzny i znającego swoją wartość twórcy.

Być może nie jest to książka dla każdego, ale Lubomir Tomaszewski jest warty poznania. Ogromny talent, kreatywność, pasja, wierność swoim wyborom, oryginalność… Książkę polecam szczególnie miłośnikom sztuki i osobom mającym różnorodne zainteresowania. To publikacja o jednej z tych postaci, które są niesłusznie zapomniane.

Zachęcam do lektury całej recenzji na moim blogu: https://urocznica.pl/recenzja-lubomir-tomaszewski-portret-w-plomieniach/.

„Lubomir Tomaszewski. Portret w płomieniach” to biograficzna książka o utalentowanym projektancie porcelany, rzeźbiarzu, malarzu, ale też powstańcu warszawskim, człowieku naznaczonym rodzinną i historyczną tragedią. W Polsce artysta znany jest przede wszystkim z porcelanowych figurek oraz serwisów do kawy tworzonych dla fabryki w Ćmielowie. W USA był cenionym wykładowcą,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
412
12

Na półkach: ,

Emocje i energia!
Do tej pory czytałam jedynie notki biograficzne o tym twórcy, więc z ogromną ciekawością sięgnęłam po książkę. Płynie ta opowieść - okraszona zdjęciami - jak rozmowa o dawno niewidzianym przyjacielu, za którym się tęskni i wspomina z wdzięcznością i podziwem.
Kojarzyłam Lubomira Tomaszewskiego wyłącznie z porcelaną, w szczególności z figurkami i moją ulubioną "Dziewczyną w spodniach". Rzeźby i obrazy tworzone w Stanach to jednak zupełnie inny wymiar. Podziwiam talent i kreatywność!
Książka pochłonęła mnie całkowicie. Teraz czas na wycieczkę do Ćmielowa, by na własne oczy zobaczyć niektóre z prac opisanych w książce.

Emocje i energia!
Do tej pory czytałam jedynie notki biograficzne o tym twórcy, więc z ogromną ciekawością sięgnęłam po książkę. Płynie ta opowieść - okraszona zdjęciami - jak rozmowa o dawno niewidzianym przyjacielu, za którym się tęskni i wspomina z wdzięcznością i podziwem.
Kojarzyłam Lubomira Tomaszewskiego wyłącznie z porcelaną, w szczególności z figurkami i moją...

więcej Pokaż mimo to

avatar
377
322

Na półkach:

Osoby interesujące się porcelaną, szczególnie tą z Ćmielowa na pewno kojarzą to nazwisko z dwóch serwisów kawowych, "Ina" i "Dorota", które swoje nazwy zawdzięczają córkom artysty, oraz z figurek, które projektował, tworzył w latach 50. i 60.
Piękne, rzadkie rzeczy, które osiągają znaczne sumy na aukcjach. Pełne serwisy kosztują ok. 6 tys. zł, nie mniej figurki.

Dlaczego więc w Polsce o tym Artyście zapomniano?

Lubomir Tomaszewski wyjechał z Polski legalnie w 1966 roku, ale pozostał już w Stanach Zjednoczonych nielegalnie. Zrobił to, gdyż tutaj brakowało mu wolności w tym, co chciał tworzyć, a tam mógł się rozwijać nie tylko w formie ale i w gabarytach. Rozpoczął też nowe życie.

Na początku żył ze sprzedaży swoich niewielkich rzeźb, które tworzył z kamieni znalezionych na plaży. Taki kamień zamieniał w jakieś zwierzę i o dziwo dobrze z tego żył. Na tyle dobrze, że gdy zaproponowano mu pracę wykładowcy nie musiał jej przyjmować. Oczywiście przyjął.

W 1994 roku założył międzynarodową grupę artystyczną o nazwie Emocjonaliści, która skupiała malarzy, rzeźbiarzy, grafików, fotografów i muzyków.
W tym okresie zaczął tworzyć swoje prace za pomocą ognia i dymu, a "The New York Times" nazwał go "rzeźbiarzem ruchu".
Nic dziwnego, gdyż jego rzeźby uważane są za trójwymiarowe. Żyją z każdej strony. Czytając o tym i przeglądając fotografie, które niestety trójwymiarowe już nie są nabrałam ogromnej ochoty, by zobaczyć choć część z nich na żywo.

Podobno do jego "produktów" człowiek ma dostęp z każdej strony świata, a te obalają prawa fizyki, tak są ukształtowane.

Jego twórczość, pomijając to, co tworzył pod wpływem przeżyć wojennych i holokaustu, jest bardzo uniwersalna i trafia w zmysły ludzi na całym świecie.
Ale zanim rozwinął skrzydła jako artysta walczył w szeregach Armii Krajowej i uczestniczył w powstaniu warszawskim. Przez 63 dni był dowódcą oddziału przeciwpancernego i osobiście obsługiwał rusznicę przeciwpancerną.
Stracił brata i przyjaciół, a to nie zostało bez wpływu na jego twórczość.

"Wojna zawsze była przedstawiana pod postacią ognia. A ja ten ogień wykorzystałem jako tworzywo, żeby opowiedzieć o straconym życiu, straconym szczęściu ludzi, którzy nikomu nic nie zawinili. Jedyna ich wina to taka, że żyli. (…) Ogień daje siłę, coś, co dojdzie do głębi twojego nerwu. I dlatego ogień mi odpowiada, bo to jest coś, co w naturalny sposób pobudza system nerwowy człowieka." - LUBOMIR TOMASZEWSKI

Tworzył dużo, źródła podają, że w Polsce znajduje się ok. 250 obiektów, też w kolekcjach prywatnych.
Ujarzmił ogień! Zrobił z niego narzędzie twórcze, by tworzyć to, co mu w duszy gra, za pomocą palnika.

"Czarna strona człowieczeństwa pozostanie we mnie na zawsze, stała się częścią mnie. I jest widoczna w mojej sztuce."

To wszystko i wiele więcej można przeczytać w pierwszej biografii artysty, która powstała dzięki Katarzynie Rij, która zakochała się w twórczości artysty tej Nam nieznanej i to dzięki jej staraniom powstała ta książka. Pomysłem zainteresowało się Wydawnictwo Agora i zaproponowało napisanie jej Jerzemu A. Wlazło. Duet dziennikarz i autor książek oraz marszandka oddaje Polakom pamięć o człowieku, który wierzył w wartość swojej twórczości i wierzył w jej wyjątkowość, bo mimo skromności z jednej strony, mocno stąpał po ziemi i nie był fałszywie skromny. Odczuwał też żal, żal, że nie jest tak znany w Polsce jak w stanach.

Pani Katarzyna opowiadała, wspominała niesamowite spotkania z Tomaszewskim przy herbacie, a Pan Jerzy przelał to na papier.

Osoby interesujące się porcelaną, szczególnie tą z Ćmielowa na pewno kojarzą to nazwisko z dwóch serwisów kawowych, "Ina" i "Dorota", które swoje nazwy zawdzięczają córkom artysty, oraz z figurek, które projektował, tworzył w latach 50. i 60.
Piękne, rzadkie rzeczy, które osiągają znaczne sumy na aukcjach. Pełne serwisy kosztują ok. 6 tys. zł, nie mniej figurki.

Dlaczego...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    27
  • Przeczytane
    9
  • Posiadam
    6
  • 2021
    2
  • Ulubione
    2
  • Malowanie/rysowanie/decoupage
    1
  • Teraz czytam
    1
  • Porcelanka
    1
  • Polonica
    1
  • Auto/biografie/ powieści biogr.
    1

Cytaty

Więcej
Jerzy A. Wlazło Lubomir Tomaszewski. Portret w płomieniach Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także