Wieczny początek. Warmia i Mazury

- Kategoria:
- reportaż
- Seria:
- Sulina
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2020-03-04
- Data 1. wyd. pol.:
- 2020-03-04
- Liczba stron:
- 408
- Czas czytania
- 6 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380499843
- Tagi:
- asymilacja historia Polski literatura faktu Mazury PRL regiony reportaż tolerancja tożsamość tradycja transformacja ustrojowa Warmia Ziemie Odzyskane
Warmia i Mazury to od lat raj wczasowiczów, kuszący bezkresnymi jeziorami, lokalną kulturą i obietnicą relaksu. Cud natury, którym z przyjemnością chwalimy się za granicą. Wydawać by się mogło, że to kwintesencja polskości. Jednak nie zawsze tak było. Ziemie te, przez lata niemieckie, weszły w skład państwa polskiego po II wojnie światowej. W jednej chwili zmieniło się wszystko. Mieszkańcy, którzy pozostali, musieli na nowo odnaleźć się w niełatwej rzeczywistości.
Beata Szady przemierza Warmię i Mazury, szukając odpowiedzi na pytanie o tożsamość. Poznaje ludzi, z całych sił pragnących uciec z kraju, z którym nie czuli się związani, spotyka katolickich księży, którzy na Mazurach przejmowali ewangelickie kościoły, rozmawia z ludźmi, którzy bez skrupułów pozyskują budulec z zabytkowych poniemieckich domów, i z tymi, którzy tworzą własną definicję tożsamości regionalnej. Łączy ich jedno – wciąż muszą zaczynać od nowa.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Polecane księgarnie
Pozostałe księgarnie
Informacja
Oficjalne recenzje
Gdzie jest drugi taki kraj?
Pamiętam swoje pierwsze lato w Krakowie. Powietrze stało, chodniki parzyły, ściany się pociły. Ludzie szukali cienia, chłodu, wytchnienia. Nie zapomnę jak za wejście na Zakrzówek (zalew, o który teraz toczą się boje) musiałam zapłacić 12 złotych. Nie mogłam tego pojąć. Jak to, płacić za to, że chce się posiedzieć nad wodą? Wcześniej od razu po pracy latem można było iść popływać w jednym jeziorze, nad drugie pójść na spacer, a wciąż pozostawało kilka w zasięgu ręki (no, może roweru). Takie to były uroki życia na Warmii, teraz została tylko tęsknota i powroty.
O ile doceniałam naturę Warmii i Mazur od zawsze, tak lekceważyłam jej historię, co boleśnie uświadomił mi najnowszy reportaż Beaty Szady. Zaryzykuję i to powiem – nie sądzę, żebym była w tym odosobniona. Nie pamiętam, żeby na szkolnych lekcjach historii chociaż jedna z nich była poświęcona miastu, w którym żyliśmy czy regionowi. Z wycieczek „w teren” pamiętam tylko te dotyczące akcji sprzątania świata albo chodzenie na cmentarze… Znam raczej legendy niż fakty, nadeszła najwyższa pora, żeby to zmienić. Nadrabianie braków można rozpocząć od fenomenalnego reportażu „Wieczny początek. Warmia i Mazury” Beaty Szady, która opowieść o Warmii i Mazurach rozpoczyna od plebiscytu z 1920 roku.
To właśnie to wydarzenie zapoczątkowało nie tylko istnienie tej krainy, ale również rozchwianie tożsamościowe jej mieszkańców. I w moim poczuciu właśnie o tym opowiada Szady – o tożsamości, często niejasnej, nienazwanej, narzuconej, a czasami kompletnie nieprzemyślanej, bo wynikającej z niewiedzy. Uporządkowania tego podejmują się między innymi Ewa i Robert Wasilewscy, którzy w swojej wsi tworzą teatr tożsamościowy, czy synowie, którzy walczą o przywrócenie właściwej formy nazwiska swoim ojcom.
Obecnie granice między Warmią a Mazurami mocno się zatarły, Mazury niejako wchłonęły Warmię, mało kto wybiera się na wakacje na tę drugą, wszyscy zmierzają nad jeziora. Jak to się stało, że Mazury zostały tak wypromowane, a Warmia zapomniana? Temu zagadnieniu autorka również się przygląda, analizując nie tylko niezwykle popularną i zasłużoną dla Mazur kampanię „Mazury Cud Natury”, czy zasięgając opinii u osób zawodowo zajmujących się promocją, czy turystyką, ale również słuchając ludzi. Turyści, którzy po kilkudniowym pobycie na Mazurach przyjechali na Warmię, stwierdzili: „Tu ludzie w jeziorach pływają. Tam tylko łódki i kajaki”.
I wiecie co? Naprawdę coś w tym jest, jednak tych różnic jest o wiele więcej, warto je docenić i próbować ocalić. Oby nie spotkało warmińskich kapliczek czy przydrożnych alei to, co spotyka teraz stare domy czy budynki gospodarcze, których rozbiórka jest prężnie działającym biznesem, a materiały pożądane i wywożone za granicę. W końcu czym bez tego wszystkiego byłyby Warmia i Mazury?
Karolina Purłan
Popieram [ 9 ] Link do recenzji
OPINIE i DYSKUSJE
Świetny (ŚWIETNY!!!) reportaż o Warmii i Mazurach! Sama pochodzę z Krakowa, ale do Warmii mam szczególny sentyment i bardzo ciekawi mnie historia, kultura i kuchnia tego regionu. Tu historia spotyka teraźniejszość, a tradycja - nowoczesność. Całość jest niezwykle interesującą opowieścią autorstwa Beaty Szady, którą czyta się z fascynacją i lekkim niedowierzaniem.
Świetny (ŚWIETNY!!!) reportaż o Warmii i Mazurach! Sama pochodzę z Krakowa, ale do Warmii mam szczególny sentyment i bardzo ciekawi mnie historia, kultura i kuchnia tego regionu. Tu historia spotyka teraźniejszość, a tradycja - nowoczesność. Całość jest niezwykle interesującą opowieścią autorstwa Beaty Szady, którą czyta się z fascynacją i lekkim niedowierzaniem.
Pokaż mimo toJako szczęśliwa mieszkanka Mazur, podchodzę do tej książki zdecydowanie bardziej emocjonalnie. Większość nazw miejscowości brzmiało znajomo, z wiecznym „o, tu mieszka moja babcia, o, tu mam krewnych, a ta ulica jest obok mojej szkoły”. Z tego względu pracę czytało mi się zdecydowanie przyjemniej, bardziej szukając własnej definicji siebie.
Tak czy siak, książkę bardzo polecam. Przyjemna narracja, tematy dobrze przedstawione.
Jako szczęśliwa mieszkanka Mazur, podchodzę do tej książki zdecydowanie bardziej emocjonalnie. Większość nazw miejscowości brzmiało znajomo, z wiecznym „o, tu mieszka moja babcia, o, tu mam krewnych, a ta ulica jest obok mojej szkoły”. Z tego względu pracę czytało mi się zdecydowanie przyjemniej, bardziej szukając własnej definicji siebie.
więcej Pokaż mimo toTak czy siak, książkę bardzo...
Przyjemna książka. Uwielbiam tę serię, można się z niej dowiedzieć to czego tak naprawdę powinno się uczyć w szkołach. Polecam!
Przyjemna książka. Uwielbiam tę serię, można się z niej dowiedzieć to czego tak naprawdę powinno się uczyć w szkołach. Polecam!
Pokaż mimo toStyczniowe wyzwanie już przeminęło ale to dzięki niemu sięgnęłam w ogóle po ten reportaż. I choć nie był dla mnie momentami łatwy czy bardzo ciekawy w odbiorze - miałam swoje chwile znużenia przy nim - to ogromnie doceniam autorkę za to że pokazała mi - jako laikowi spoza regionu - Warmię i Mazury ze szczególnym uwzględnieniem że to i to. W ogólnej świadomości - w tym mojej Warmia i Mazury to to samo. Dopiero teraz miałam okazję się wyedukować, poznać trochę niuansów, faktów
Reportaż ten stanowi zbiór różnych tekstów na różne tematy i osią wszystkich są Warmia i Mazury naznaczone historycznie, gdzie ludzie skazani na wieczne zaczynanie od nowa nie mają łatwo jeśli chodzi o poczucie przynależności do regionu. Autorka opowiada nam przez pryzmat ludzi, traktując swoich rozmówców ale i odbiorców z szacunkiem, uwagą i pewną czułością, zostawiając przestrzeń na własne przemyślenia. Pokazując mnóstwo szarości a nie czarno białe prawdy, pokazuje różne strony medalu. To jest taki styl pisania reportaży który lubię
Myślę że to tekst szczególny dla wszystkich mieszkańców - byłych, obecnych - Warmii i Mazur. Może to być dla nich lustro a może podróż sentymentalna kto wie, ale jednocześnie to tekst ważny dla wszystkich - nie tylko tych stamtąd bo odkrywa dużo kart myślę nieznanych lub mało znanych, o tym regionie A także dlatego, że bazując na konkretnych przykładach konkretnej rzeczywistości nazywa i pokazuje jakieś prawdy uniwersalne - o nas wszystkich niezależnie od tego gdzie mieszkamy
Polecam
Styczniowe wyzwanie już przeminęło ale to dzięki niemu sięgnęłam w ogóle po ten reportaż. I choć nie był dla mnie momentami łatwy czy bardzo ciekawy w odbiorze - miałam swoje chwile znużenia przy nim - to ogromnie doceniam autorkę za to że pokazała mi - jako laikowi spoza regionu - Warmię i Mazury ze szczególnym uwzględnieniem że to i to. W ogólnej świadomości - w tym...
więcej Pokaż mimo toDla mnie - jako Warmiaka z urodzenia (to te nowe - trzecie już - pokolenie, choć obecnie na wygnaniu) - to ważna książka. Nie jedynie dlatego, że autorka tak ściśle rozgranicza w niej Warmię i Mazury (czego ogół nie czyni, a i sam region - promując się - miesza te porządki geograficzne i kulturowe), ale że uzupełnia mi historię o brakujące ogniwa, których w inny sposób tak trudno dociekać… Tym samym dołącza do krótkiej półki książek o Warmii i staje tam na poczesnym miejscu obok wielkiego arcyważnego dla mnie arcydzieła (bo jednej z książek mojego dzieciństwa): “Nad jeziorem bajka śpi” Maryny Okęckiej-Bromkowej.
Autorka nie ma korzeni ni na Warmii, ni na Mazurach; jest to w jej przypadku miłość z wyboru. Miłość z zakochania. I trzeba oddać jej sprawiedliwość, że pogłębiła to uczucie nie tylko sercem samym, ale i rozumem. Doskonale odnajduje się nie tylko w badaniach dotyczących interesujących ją zagadnień, ale i w literaturze pięknej, jak wówczas gdy sięga do Wańkowicza.
Tożsamość narodowa Warmii po stupięćdziesięcioletniej z polskością rozłąką po pierwszej wojnie światowej jawi się jako “polskość z alzheimerem”, polskość w stanie rozkładu. Jeszcze osobliwszym przypadkiem są Mazury i Mazurzy; ci do Polski nigdy nie przynależeli. Choć posługują się nieco gwarowym, lecz zasadniczo językiem polskim. Mamy więc grupę etniczną będącą mentalnie Niemcami i mówiącą po polsku. I to o tych “znikających” przedwojennych mieszkańcach regionu jest w przewadze ten zbiór reportaży.
Mamy tu więc ciąg kilku opowieści o konkretnych miejscach i konkretnych ludziach. Również o konkretnej epoce, bo trzon większości historii dotyczy samej wojny (czyli w tym rejonie lat 1944-45) i krótkiego okresu powojennego (jedna tylko - początkowa - dotyczy okresu plebiscytu w latach po I Wojnie Światowej), a dopiero stamtąd zaczynające się opowieści przedłużają się do współczesności. Albo inaczej: współczesność głównych bohaterów jest pretekstem do sięgania przez autorkę do interesujących ją czasów. Patrzę na domy moich babek i dziadków z perspektywy tych, których ci - jako niby-repatrianci z Kresów Wschodnich zastępowali. I wszystko się tu zgadza: losy uciekających-wyjeżdżających Niemców jak ze szczątkowych opowieści babci Zinki, te poniemieckie wiejskie (i miejskie też!) domy, które po wojnie wyglądały lepiej niż w końcu lat osiemdziesiątych, gdy miały już za sobą półwiecze niszczenia jeno (ich obraz odmieniło dopiero nowe pokolenie właścicieli już w Polsce po przemianach i - tego nie da się ukryć - fundusze Unii Europejskiej). Jedno z opisywanych gospodarstw wygląda jak wypisz-wymaluj kolonia (właśnie! to słowo wciąż tam funkcjonuje) mojego stryja, którą ten kupił gdzieś na początku lat osiemdziesiątych, a która stanowiła połowę wielkiego poniemieckiego gospodarstwa, podzielonego przez ludową władzę na dwie rodziny. I nawet opis domu zgadza się jota w jotę; to tam - przebudowując komin - stryj i mój ojciec znaleźli zamurowane w nim… pudło cygar i całe je - sztuka po sztuce - rozkręcili w poszukiwaniu brylantów…
Doskonałym domknięciem zbioru reportaży jest zamykające książkę postscriptum, dotyczące już współczesności. To tu autorka skupia się na “pożeraniu” Warmii przez bardziej popularne i bardziej w świadomości rodaków obecne Mazury; to tu wreszcie przyznaje Warmii prawo do regionalnej odrębności. Niezwykłym jest opis tego miejsca nie obecny - wygładzony, ale ten, który pamiętam z dzieciństwa: z wszędobylskimi przydrożnymi krzyżami i kapliczkami i z przydrożnymi alejami drzew. “Der heilige Kreuz, mit dir wollen wir leben und sterben dir lassen wir nicht” głosił napis wycięty gotyckimi literami na drewnianym krzyżu stojącym nieopodal ziemi i stawu mojego ojca. Dziś: staw jest, krzyża nie ma (jestem pewien, że mam go gdzieś na którymś negatywie…), a ja ostatnio - odwiedzając ojca - zszokowałem go, cytując mu ów nieistniejący już dziś napis (sam go już nie pamiętał)…
W ostatnim rozdziale autorka zdobywa się więc wreszcie na poszerzoną analizę odrębności Warmii i Mazur i ten właśnie rozdział traktuję jako doskonałe dopełnienie zbioru reportaży - swoistą ucztę deserową! Okazuje się, że katolicyzm Warmiaków nie był taki znów ortodoksyjny, a Mazurzy swój protestantyzm wzbogacali o bałwochwalcze elementy katolickie. Zaznaczono również pewne regionalne odrębności dotyczące obrzędowości i świąt, a gdy doda się jeszcze znaczną dozę magii i pogaństwa tak silnie żywego w tradycji regionu - powstaje istny religijny misz-masz…
Książka wciąga niesamowicie - nie można się od niej oderwać. Zdecydowanie udało się autorce zbliżyć do bohaterów poszczególnych historii i interesująco opowiedzieć ich losy. A samemu Wydawnictwu Czarne udała się kolejna pozycja - nazwa wydawnictwa jest tu jak znak jakości. Nie ma żadnego powodu, by to nie ta książka miała zdobyć Nike w miejsce “Kajś” (może obie powinny?)...
Dla mnie - jako Warmiaka z urodzenia (to te nowe - trzecie już - pokolenie, choć obecnie na wygnaniu) - to ważna książka. Nie jedynie dlatego, że autorka tak ściśle rozgranicza w niej Warmię i Mazury (czego ogół nie czyni, a i sam region - promując się - miesza te porządki geograficzne i kulturowe), ale że uzupełnia mi historię o brakujące ogniwa, których w inny sposób tak...
więcej Pokaż mimo toWyzwanie#2022 Styczeń
Tym razem zmierzyłam się z reportażem o tak jakby moim regionie. Piszę tak jakby, gdyż to nie są moje strony rodzinne, lecz mieszkam na Mazurach już kilkadziesiąt lat i mogę teraz stwierdzić, że to już jest moje miejsce. Raczej nie zamieniłabym na inne. Bieszczady to moje strony rodzinne, równie urokliwe jak te, które teraz zamieszkuję. Gdy miałam kilka lat zaczynaliśmy od początku. Właśnie na Mazurach. A czy potraficie sobie wyobrazić jak to jest ciągle zaczynać życie od nowa, od początku?
"Klątwa wiecznego początku odnosi się do okoliczności zewnętrznych: politycznych, ekonomicznych, przyrodniczych. Przyjdzie wojna – trzeba uciekać i zaczynać życie w nowym miejscu. Przyjdzie burza – zniszczy dom i trzeba zaczynać od zera. Umrze ojciec – świat się wali w sekundę, bo matka zostaje sama z dziećmi."
Wiele osób uważa, że Warmia i Mazury to jedna kraina, a jednak jest to nieprawda, gdyż są to to dwa zupełnie inne, różniące się od siebie regiony.
Podstawową różnicą jest wiara, Warmia była głównie katolicka, natomiast Mazury protestanckie. Nawet widać to jadąc drogami regionu, że na Warmii są przy drogach kapliczki, natomiast na Mazurach stoją krzyże. Mieszkam na pograniczu tych regionów i jako dziecko zastanawiałam się dlaczego w jednej miejscowości stoi kapliczka i przy niej odbywają się majowe obrzędy a w sąsiedniej wiosce jest tylko krzyż i też przystrojony w maju i ludzie się przy nim zbierają. Moja mama nie umiała mi tego wytłumaczyć, gdyż pewnie sama tego nie wiedziała, natomiast tubylcy nie bardzo chcieli się wdawać w takie rozmowy, zwłaszcza z dziećmi napływowej ludności. Po jakimś czasie kontakty się ociepliły, starsze panie zaczęły opowiadać różne historie, lecz dzieci jak to dzieci nie zawsze chciały słuchać takich opowieści. Trochę jednak w pamięci zostało mi tych historii, więc mogłam opowiedzieć swoim dzieciom.
"To była dziwna polskość. Taka polskość z alzhaimerem. Warmia bowiem w momencie plebiscytu od prawie stu pięćdziesięciu lat (czyli od pierwszego rozbioru Polski) należała do Niemiec, a dokładnie do Prus Wschodnich - najbardziej wysuniętej na wschód niemieckiej prowincji. Podobnie zresztą jak Mazury, tylko że one nigdy nie wchodziły w skład Rzeczypospolitej, a przez zaledwie dwieście lat (od XVI do XVIII wieku) były z nią luźno związane jako państwo lenne. Mimo to ich mieszkańcy mówili po polsku."
Czytając tę książkę wracałam do swojego dzieciństwa, gdy często się dziwiłam, dlaczego niektórzy sąsiedzi mówią po niemiecku, inni trochę tak dziwniej (gwarą mazurską), ale nie zastanawiałam się zbytnio nad tym, gdyż z każdym można się było porozumieć. W latach sześćdziesiątych wyjechało sporo rodzin do Niemiec a z niektórymi mam kontakt nawet do dnia dzisiejszego, oni tam są dla Niemców i tak Polakami.
"Wieczny początek" to opowieść z kilku perspektyw, ludzi mieszkających tu od zawsze, ludzi, którzy osiedlali się na pozostawionych przez tubylców gospodarstwach oraz ludzi urodzonych już tutaj, którym wiedzę na temat tego miejsca mogli przekazać tylko rodzice lub dziadkowie, gdyż w szkole nie można było uzyskać takiej wiedzy. Wiedza ta jest ogólnie dość bolesna, trudna i skomplikowana, podczas rozmów obecnie można to wydobyć teraz może nawet prędzej niż kilkadziesiąt lat temu. Czas goi rany i inaczej się spogląda na dawne wydarzenia.
Ta książka dobrze wyjaśnia różnice między Warmią i Mazurami, ale nie tylko. Pozwala zrozumieć historię tego terenu, odszukać tożsamości współczesnych mieszkańców osiedlających się na Warmii i Mazurach. Chociaż musze przyznać, że książka jest tak jakby nierówno napisana, są niektóre rozdziały bardzo dobre, klimatyczne, ale zdarzają się także zbyt chaotyczne. Jest też trochę błędów historycznych, lecz nie będę się w to zagłębiać. Zdziwiona i zawiedziona jestem tylko, że na mapce umieszczonej w książce są miejscowości, które nie są już na Mazurach lecz na Kurpiach a brakuje na przykład Dźwierzut, Pasymia czy Purdy. A przecież w tych miejscowościach mieszkają jeszcze starzy Mazurzy i Warmiacy pamiętający dawne czasy.
Książkę polecam szczególnie mieszkańcom obu regionów, ale także i tym, którzy nigdy tu nie byli. Większość myśli, że Warmia i Mazury to tylko jeziora, lasy, grzyby i kleszcze. Nic w życiu nie jest tylko czarne i białe, jak wszędzie i u nas jest też kolorowo. Ten reportaż pokazuje nam to właśnie, autorka wykonała kawał dobrej roboty pisząc tę książkę. Chwilami nie jest to łatwa lektura, ale polecam każdemu.
Okazuje się, że klątwa wiecznego początku ciągle ma się dobrze.
Wyzwanie#2022 Styczeń
więcej Pokaż mimo toTym razem zmierzyłam się z reportażem o tak jakby moim regionie. Piszę tak jakby, gdyż to nie są moje strony rodzinne, lecz mieszkam na Mazurach już kilkadziesiąt lat i mogę teraz stwierdzić, że to już jest moje miejsce. Raczej nie zamieniłabym na inne. Bieszczady to moje strony rodzinne, równie urokliwe jak te, które teraz zamieszkuję. Gdy miałam...
Na temat "tych" trudnych relacji polsko-niemieckich po II wojnie światowej napisano wiele. Przeważnie w kontekście Śląska, ale nie Warmii i Mazur. A przecież tam mieliśmy niemal bliźniaczą sytuację. Abstrahując od wszystkiego. Na Warmii i Mazurach podobnie jak na Śląsku, także dochodziło do zajmowania domów i gospodarstw. Wysiedlenia ludności, zajmowania ewangelickich kościołów. A jakby o tym ciszej i mniej.
A ta książka właśnie o tym mówi. Wszystko jak to w dobrym non-fiction podlane ludzką sprawą, z imienia i nazwiska, bez ściemy, bez zasłony, kuluar!
Na temat "tych" trudnych relacji polsko-niemieckich po II wojnie światowej napisano wiele. Przeważnie w kontekście Śląska, ale nie Warmii i Mazur. A przecież tam mieliśmy niemal bliźniaczą sytuację. Abstrahując od wszystkiego. Na Warmii i Mazurach podobnie jak na Śląsku, także dochodziło do zajmowania domów i gospodarstw. Wysiedlenia ludności, zajmowania ewangelickich...
więcej Pokaż mimo toBardzo rzetelny reportaż.
Głęboko polecam każdemu zainteresowanemu historią Warmii i Mazur.
Tym niezainteresowanym również.
Bardzo rzetelny reportaż.
Pokaż mimo toGłęboko polecam każdemu zainteresowanemu historią Warmii i Mazur.
Tym niezainteresowanym również.
Czytając tę wspaniałą książkę, zdałam sobie sprawę, że omawiana w niej tzw. "klątwa wiecznego początku" dotknęła także moją rodzinę. Rodzina ze strony mojej mamy pochodzi z Lubelszczyzny, taty z Nowogródka, moi rodzice od prawie 10 lat mieszkają w Norwegii, ja i brat także wyprowadziliśmy się z Elbląga. Jak widać, "klątwa wiecznego początku" wciąż żyje i ma się bardzo dobrze.
Czytając tę wspaniałą książkę, zdałam sobie sprawę, że omawiana w niej tzw. "klątwa wiecznego początku" dotknęła także moją rodzinę. Rodzina ze strony mojej mamy pochodzi z Lubelszczyzny, taty z Nowogródka, moi rodzice od prawie 10 lat mieszkają w Norwegii, ja i brat także wyprowadziliśmy się z Elbląga. Jak widać, "klątwa wiecznego początku" wciąż żyje i ma się bardzo...
więcej Pokaż mimo toŚwiat nie jest czarno-biały. Nasza historia również. Ten reportaż doskonale to pokazuje. Kawał dobrej reporterskiej roboty. Czarne nigdy nie zawodzi.
Świat nie jest czarno-biały. Nasza historia również. Ten reportaż doskonale to pokazuje. Kawał dobrej reporterskiej roboty. Czarne nigdy nie zawodzi.
Pokaż mimo to