Łut szczęścia
- Kategoria:
- literatura obyczajowa, romans
- Tytuł oryginału:
- Au petit bonheur la chance!
- Wydawnictwo:
- Sonia Draga
- Data wydania:
- 2019-11-13
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-11-13
- Data 1. wydania:
- 2018-01-01
- Liczba stron:
- 312
- Czas czytania
- 5 godz. 12 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381108553
- Tłumacz:
- Agnieszka Rasińska-Bóbr
Bo za każdym nieoczekiwanym zdarzeniem w życiu może kryć się szczęście! 1968. Jean ma sześć lat, gdy z dnia na dzień trafia pod opiekę babci. Na całe lato. Na zawsze. Ani on tego nie przewidział, ani ona.
Babcia Lucette nie należy do osób łatwych, ale ma dobre serce. Jean, któremu buzia się nie zamyka, jest jak powiew świeżości w życiu starszej pani. Dotąd kobieta żyła spokojnie, a jej głównym zajęciem były wizyty na cmentarzu i robienie na drutach. Każde z nich jest na innym etapie życia – ona widziała już wszystko, jego wszystko dziwi. Jean i Lucette będą się nawzajem oswajać, czekając na powrót matki chłopca. Razem, w społeczeństwie przeżywającym głębokie przemiany, odkryją, że proste przyjemności są solą życia.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
A czy ty pamiętasz o swojej babci?
Po bestsellerowo przyjętym studium starości, zatytułowanym „Przegwizdane”, Aurélie Valognes bierze na warsztat rewers jesieni życia – studium dzieciństwa. „Łut szczęścia” to niecałe 300 stron nieustannych chwil, gdy coś kłuje w gardło, a oczy zaczynają się pocić. Ciężki mi recenzować coś, co osobiście bardzo mnie poruszyło, przywołało falę wspomnień i morze refleksji. Nadmorskie konotacje są całkiem słuszne, bo akcja powieści dzieje się w Granville w Normandii, gdzie w 1968 roku 6-letni wrażliwy Jean trafia pod opiekę surowej babci Lucette.
Jean, jak to dziecko, wszystkiemu się dziwi i z rozmarzoną miną przemierza uliczki Granville, a Lucette, która żyła do tej pory pomiędzy cotygodniowymi wizytami na cmentarzu u męża i syna oraz robieniem na drutach przy audycjach radia France 1, musi nagle spiąć budżet i kurczące się siły witalne na wychowanie wyjątkowego chłopca. Jean kocha babcię, ale tęskni za matką. Dodatkowo nie jest mu łatwo przystosować się do nowej rzeczywistości. Spore kłopoty w szkole równoważy mu przyjaźń z Anitą – dziewczynką, która bardzo boi się burzy. Babci Lucette pomaga przezabawny listonosz Lucien, a towarzystwo rówieśników Jeanowi zapewniają kuzyni od ciotki Francois. W tle mamy badane motywy matki Jeana – Marii, która porzuciła syna, oraz rozważanie skomplikowanych relacji rodziny Lecouerów. Na końcu pojawia się nieoczekiwany członek rodziny, a Jean staje się lepszy nie tylko w ćwiczeniu rysunków i szkiców ukochanej babci, ale też w byciu opoką i opiekunem. Przez to powieść jest niejednostajna i zwyczajnie zaciekawia.
„Łut szczęścia” to nie tylko piękna historia o ludziach, ale też historia o historii. Lata 60. i 70. we Francji są ukazane jako czas przemian społecznych i obyczajowych. Choć Francuzi tkwią częściowo w marazmie powojennych traum, to jesteśmy świadkami nowinek, jak pierwszej transmisji „Belfegora, upiora Luwru” w telewizji, rozruchu imperium Diora czy burzliwych początków koedukacyjnych szkół oraz czasów przed legalizacją aborcji.
Wydaje się, że skoro „Łut szczęścia” to powieść bez fajerwerków – morderstw i romansów – to powinna przejść bez echa. Ale właśnie siła tej pozycji tkwi w jej pozornej prostocie. Dorastamy razem z Jeanem i wzrastamy w uczuciach, łagodniejemy z Lucette z wiekiem i odchodzimy, a więzy rodzinne Lecouerów ewoluują. Obserwacja czułych gestów, codziennych zmagań z biedą i wyzwaniami, czy to szkolnymi, czy towarzyskimi, a przy tym uczenie się zachwytu przyrody – to są nauki tego, czego nam współczesnym bardzo brakuje w realnym świecie.
– Nie mamy wpływu na to, co niesie nam los, mój mały. Musimy się z tym pogodzić i często wychodzi nam to na dobre.
– Na tym polega wiara, babciu?
– Nie, na tym polega życie.
Żeby nie było, Valognes nie przekazuje nam tylko sentymentalnej powiastki, bo jest tu także sporo elementów humorystycznych. Przemyślenia małego Jeana, pogawędki Lucette z Lucienem czy perypetie miłosne Marie – są tu zabawne momenty opisywane w oszczędnych słowach, ale z miłymi smaczkami i celnymi puentami, jak np.: „Pierwsze, co warto wiedzieć o Lucette, to że jest osobą niezwykle wierną: odwiedza zmarłych równie często jak żywych. Jean woli żywych, bo zawsze dają mu w końcu wiśnie maczane w wódce albo kawę z mlekiem z dużym kawałkiem ciasta”.
Rekapitulując, „Łut szczęścia” to poruszająca lektura, która przypomina nam o tym, co w życiu jest najważniejsze, jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało. Niedługo będziemy wzruszać się pod choinką prezentami od serca i chwilami spędzonymi z bliskimi. Jeśli nie możemy zrobić czegoś realnie, a ta książeczka zaświadcza, że nawet najdrobniejszy gest się liczy, pomyślmy wtedy też o takich, jak Lucette i Jean – tych starszych samotnych, jak i dorosłych przedwcześnie. A ja, zgodnie z zapowiedziami wydawnictwa Sonia Draga, czekam na kolejne pozycje autorki w języku polskim, bo nazwisko Valognes warto znać!
Alicja Klebba
Książka na półkach
- 124
- 101
- 13
- 5
- 5
- 5
- 4
- 4
- 3
- 3
OPINIE i DYSKUSJE
Bardzo duży potencjał , dobry pomysł na wzruszająca historie i chwilami taka właśnie ta książka była! Niestety efekt psuły jak dla mnie wypowiedzi chłopca , były mało realne, niedostosowane do jego książkowego wieku. Dialogi takie „kulawe” ze aż ściskało serducho „czy oni nie mogę normalnie porozmawiać? Bez sztucznych metafor i niedomówień? Czy tak się rozmawia z kilkuletnim wnuczkiem?” Nie!
Dam jeszcze szanse autorce i mam nadzieje ze będzie lepiej (spojler : nie było :()
Bardzo duży potencjał , dobry pomysł na wzruszająca historie i chwilami taka właśnie ta książka była! Niestety efekt psuły jak dla mnie wypowiedzi chłopca , były mało realne, niedostosowane do jego książkowego wieku. Dialogi takie „kulawe” ze aż ściskało serducho „czy oni nie mogę normalnie porozmawiać? Bez sztucznych metafor i niedomówień? Czy tak się rozmawia z...
więcej Pokaż mimo toProblemy poruszane w tej powieści to zdecydowanie ciężki kaliber. Wszystko widziane z perspektywy dziecka, pocięte na mikroskopijne kawałeczki, zupełnie jak rozdziały tej książki. Bo czy dziecko jest w stanie ogarnąć całość? Radzi sobie, zatem, jak może najlepiej - "zjadając słonia po kawałku". Zdolność do rezyliencji u małego Jeana jest doprawdy imponująca i w tym tkwi tytułowy łut szczęścia, ziarno optymizmu w tej smutnej historii. Polecam.
Problemy poruszane w tej powieści to zdecydowanie ciężki kaliber. Wszystko widziane z perspektywy dziecka, pocięte na mikroskopijne kawałeczki, zupełnie jak rozdziały tej książki. Bo czy dziecko jest w stanie ogarnąć całość? Radzi sobie, zatem, jak może najlepiej - "zjadając słonia po kawałku". Zdolność do rezyliencji u małego Jeana jest doprawdy imponująca i w tym tkwi...
więcej Pokaż mimo toHistoria nie jest lekka. Chwilami ciężko się czytało , ale ogólnie warto sięgnąć po ten tytuł. Relacja między w uczniem i babcią świetnie przedstawiona. Również uczucia z jakimi się zmaga bohater dobrze przedstawione. Polecam
Historia nie jest lekka. Chwilami ciężko się czytało , ale ogólnie warto sięgnąć po ten tytuł. Relacja między w uczniem i babcią świetnie przedstawiona. Również uczucia z jakimi się zmaga bohater dobrze przedstawione. Polecam
Pokaż mimo toKsiążkę świetnie się czyta, trudno od niej się oderwać. Jest potwornie smutna, polecam!
Książkę świetnie się czyta, trudno od niej się oderwać. Jest potwornie smutna, polecam!
Pokaż mimo toFajna książka. Krótkie rozdziały. Szybko się czyta. Polecam
Fajna książka. Krótkie rozdziały. Szybko się czyta. Polecam
Pokaż mimo toNiepozorna książka, ukryta za kolorową okładką (co by mogło sugerować, że jest przeznaczona dla dzieci). Dawno nie czytałam czegoś tak poruszającego. Zazwyczaj nie zdarza mi się ronić łez podczas lektury, ale w tym przypadku nie mogłam się nie wzruszyć. Przepiękna, mądra i ciekawa :-)
Niepozorna książka, ukryta za kolorową okładką (co by mogło sugerować, że jest przeznaczona dla dzieci). Dawno nie czytałam czegoś tak poruszającego. Zazwyczaj nie zdarza mi się ronić łez podczas lektury, ale w tym przypadku nie mogłam się nie wzruszyć. Przepiękna, mądra i ciekawa :-)
Pokaż mimo toKsiążkę pt. „Łut szczęścia” wybrałam zupełnym przypadkiem i nie zawiodłam się. Grafika okładki oraz recenzja fabuły sprawiły, że poczułam się jak małe dziecko czekające na ulubioną zabawkę.
Od samego początku fabuła wciąga na tyle mocno, że trudno jest odłożyć książkę na bok. Poznajemy tu historię Jeana i Lucette, których losy krzyżują się w nietypowych okolicznościach. Jean to 5-letni chłopiec, syn Marie - młodej kobiety, która pracuje w barze i ma niezbyt wiele szczęścia do poznawanych mężczyzn. Ten, z którym jest, nie wykazuje zainteresowania wspólnym życiem i nie poświęca zbyt wiele uwagi Marie i swojemu synowi, Jeanowi, gdyż większość czasu spędza poza domem (jest marynarzem). Chłopiec jednak uwielbia jego opowieści o różnych przygodach i nie rozumie, dlaczego mama nie potrafi porozumieć się z ojcem. Pewnego dnia Marie pakuje siebie i chłopca i odchodzi od mężczyzny. W ten sposób Jean trafia do domu swojej babci, Lucette. Tam matka zostawia go na jakiś czas tłumacząc potrzebę wyjazdu do Paryża i ułożenia życia dla nich obojga na nowo. Chłopiec niewiele z tej sytuacji rozumie. Kocha swoją matkę Marie i tym bardziej zaskakuje go fakt, że od tej pory będzie mieszkał ze starszą panią, dość zdystansowaną i niezbyt przystępną, jak się wydaje. Każdego dnia wyczekuje powrotu matki, jednak ten moment nie nadchodzi. Mijają dni i chłopiec traci nadzieję na to, że jego matka wróci. Zaczyna mieć wątpliwości, czy Marie go kocha. Smutku przysparza mu także fakt, iż matka nie pisze do niego listów, a jedyna kartka, którą przysyła jest lakoniczna i adresowana do babci.
Jean adaptuje się bardzo szybko w nowych okolicznościach życia w małym miasteczku. Pomaga babci w codziennych obowiązkach, uczęszcza z nią na cmentarz, co stanowi niemalże rytuał Lucette – kobieta odwiedza grób swojego męża, dziadka Jeana. Chłopiec rośnie i zaczyna edukację
w szkole. W niej spotykają go różne przygody i niewygody, jednak nauka przychodzi mu z łatwością, tak jak nawiązanie bliższych relacji z rówieśnikami. Z sąsiadką zamieszkującą ten sam budynek, co jego babcia zawiązuje przyjaźń, dzięki czemu otwiera się na świat i nowe przygody.
Jean staje się coraz bardziej samodzielny, gdyż widzi starzejącą się babcię, która stara się ze wszystkich sił, by zapewnić mu godziwe życie, jednak utrzymanie ich obojga z niewielkich oszczędności staje się problematyczne. Na szczęście, Lucette może liczyć na pomoc swojej drugiej córki, którą Jean uwielbia i traktuje jak swoją matkę. Dodatkowo, czas spędzany z kuzynami w warunkach luksusu – w porównaniu ze skromnym życiem, które zapewnia babcia – stanowi miłą odskocznię od codzienności.
Niestety, los jest dość przewrotny i Marie upomina się o chłopca po kilku latach. Gdy zabiera go do Paryża, do nowego życia i świata, chłopak jest oszołomiony. Uczucia, które żywi do matki są bliższe skali negatywnych, niż pozytywnych. Dodatkowo, okazuje się, iż jego matka ma nowego partnera – kolejnego nieodpowiedzialnego mężczyznę – oraz kilkuletnie dziecko, które jest bratem Jeana. Splot różnych okoliczności i piętrzących się problemów powoduje, że Jean porywa brata i ucieka z Paryża do domu babci, gdzie czuł się kochany i ważny. Niestety sielanka nie trwa długo, ponieważ Marie przyjeżdża po chłopców, jednak stan zdrowia, w jakim się znajduje powoduje, że trafia do szpitala, a z niego na cmentarz. Chłopcy zostają z babcią, która nie jest w stanie dać im zbyt wiele, gdyż sama ledwo wiąże koniec z końcem. Los się jednak do nich uśmiecha i zza ciemnych chmur wychodzi słońce..
Ta opowieść skradła zupełnie moje serce z uwagi na świetną kreację bohaterów. Przypomniała mi o sile miłości naszych dziadków i babć oraz pradziadków, jeśli ktoś miał okazję przeżyć takie chwile. Są to uczucia, których nic nie jest w stanie zastąpić i to czujemy od Lucette, skromnej starszej pani, która wychowała 7 dzieci, żyła w trudnych czasach, gdzie rola kobiety była jednoznacznie uwarunkowana społecznie. Jednak, pomimo trudów życia, nie pozbawiło jej to ciepła, czułości, miłości i dobra niesionego wszystkim, którzy tego potrzebują. Z drugiej strony, widzimy jej córkę Marie, matkę Jeana. Jest to młoda kobieta, o duszy wojowniczki. Zostaje matką w młodym wieku, nie poznała zbyt dobrze życia, a dodatkowo jej bunt powoduje, że z całych sił chce walczyć o swoje prawa jako kobiety. Niestety, rzeczywistość jest dość brutalna, co widać chociażby po tym, jak kończy się jej życie, gdy trafia do szpitala z rozpoznaniem sepsy po nieudolnie wykonanym zabiegu aborcji. Z innej strony, przyglądamy się życiu dorastającego dziecka, które jest głodne uczuć matki, a przychodzi mu mierzyć się z problemami dorosłych, co nie powinno mieć miejsca. Myślę, że znajdziemy wokół siebie takich ludzi, albo, co gorsza, dostrzeżemy w życiu głównego bohatera wątki zbieżne z naszym życiem. Dlatego ta powieść tak mocno wybrzmiewa i pomimo podejmowania trudnych tematów, staje się bliska i wyzwala w sercu ciepłe, pozytywne emocje.
Uważam, że warto poświęcić jej uwagę. Polecam wszystkim, którzy chcą przenieść się w świat, w którym można odnaleźć całą gamę dobrych uczuć, jakie dostaje się od dziadków.
Książkę pt. „Łut szczęścia” wybrałam zupełnym przypadkiem i nie zawiodłam się. Grafika okładki oraz recenzja fabuły sprawiły, że poczułam się jak małe dziecko czekające na ulubioną zabawkę.
więcej Pokaż mimo toOd samego początku fabuła wciąga na tyle mocno, że trudno jest odłożyć książkę na bok. Poznajemy tu historię Jeana i Lucette, których losy krzyżują się w nietypowych okolicznościach....
Bestsellerowa autorka - cytując okładkę - napisała książkę z misją. Chciała uzmysłowić kobietom, że czasy się zmieniły, że jest im łatwiej i lepiej, niż ich matkom i babkom. Mogą się uczyć, mogą wybierać karierę lub rodzinę, mogą przerywać niechciane ciąże (przynajmniej te, które mieszkają w Paryżu). Udowadnia to w dość pokrętny sposób, opisując historię sześciolatka, którego matka pewnego dnia zostawia u babci, mówiąc że niedługo po niego wróci. Dlaczego tak postępuje? Czy rzeczywiście wróci? Na te pytania odpowie lektura. Czyta się łatwo i przyjemnie, lecz jakoś trudno przejąć się losem głównej postaci. Może to sposób narracji, a może przebiegnięcie po łebkach kilkunastu lat. Nie wiem. Ot, taka plażowa czytanka z tezą.
Bestsellerowa autorka - cytując okładkę - napisała książkę z misją. Chciała uzmysłowić kobietom, że czasy się zmieniły, że jest im łatwiej i lepiej, niż ich matkom i babkom. Mogą się uczyć, mogą wybierać karierę lub rodzinę, mogą przerywać niechciane ciąże (przynajmniej te, które mieszkają w Paryżu). Udowadnia to w dość pokrętny sposób, opisując historię sześciolatka,...
więcej Pokaż mimo toOpowieść o dziecku, które wychowuje się bez rodziców i jakoś musi z tym sobie radzić, a dzieje się to wszystko we Francji w latach 60. Ojciec zupełnie nie interesuje się małym Jeanem, a matka, po rozstaniu z ojcem chłopca, wyjeżdża z Normandii do Paryża, bo w metropolii chce sobie ułożyć na nowo życie. Sześcioletni Jean zostaje z babcią – Lucette w małym miasteczku w Normandii – Granville. Tam dorasta i strasznie tęskni za matką, która zupełnie się nim nie interesuje, nie przyjeżdża, nie pisze nawet listów. Babka go pociesza jak umie, mówi na przykład: „Tak to już jest, Jean. Ci, których najbardziej kochasz, przychodzą i odchodzą, wyjeżdżają i wracają. Za każdym razem zabierają ci kawałeczek serca. Ale przecież nie wyrzekniesz się miłości ze strachu, że będziesz musiał trochę cierpieć?” Słabe to pocieszenie...
Chłopak przechodzi fazę buntu, potem cichej akceptacji istniejącego stanu rzeczy, wreszcie, gdy po paru latach zamieszkuje wreszcie w Paryżu z matką i jej nową rodziną, na jego barki spadają obowiązki za ciężkie dla dziecka w jego wieku.
Napisane to dosyć drętwo i sucho, z pozycji neutralnego narratora, dużo lepiej wyszłoby gdyby sam Jean opowiadał swoją historię. Poza tym poza Jeanem i babcią Lucette inne postacie książki są sportretowane raczej stereotypowo, nie ma tam pogłębionej psychologii. Jest też trochę wyciskania łez, oto ważna dla fabuły osoba umiera w młodym wieku, to dosyć tani i zgrany chwyt.
Zakończenie jest słodkie: mimo dramatów i problemów spotykających Jeana, jego przyszłość rysuje się różowo, to takie amerykańskie i happyendowe. Poza tym trochę irytujące jest posłowie autorki, w którym wykłada kawę na ławę, sugerując czytelnikowi interpretację książki.
Uważam, że rzecz cała miała potencjał na dużej klasy literaturę, ale w dużej mierze nie został on wykorzystany. Ale czyta się książkę szybko i lekko.
Opowieść o dziecku, które wychowuje się bez rodziców i jakoś musi z tym sobie radzić, a dzieje się to wszystko we Francji w latach 60. Ojciec zupełnie nie interesuje się małym Jeanem, a matka, po rozstaniu z ojcem chłopca, wyjeżdża z Normandii do Paryża, bo w metropolii chce sobie ułożyć na nowo życie. Sześcioletni Jean zostaje z babcią – Lucette w małym miasteczku w...
więcej Pokaż mimo toZanim sięgnie się po książki Aurélie Valognes, trzeba zaopatrzyć się w duży zapas chusteczek - bawią, są napisane z humorem, ale jednocześnie rozczulają, wzruszają i łamią serce.
.
Pisarka rewelacyjnie opisuje codzienność życia i zwyczaje Francuzów; ciepło się robi na sercu, kiedy odkrywamy podobieństwa łączące nasze kraje. W końcu kto z nas nie oglądał komedii z De Funesem i nie czytał komiksów o Asterixie? W tej książce, której akcja toczy się w latach 60 i 70-tych ubiegłego wieku, pisarka dodatkowo porusza takie trudne tematy, jak emancypacja kobiet i prawo do aborcji.
.
Bohaterami jej (jak dla mnie zdecydowanie za krótkich) powieści są przeważnie dzieci lub osoby w podeszłym wieku, a ich perypetie rozbrajają. I choć nie zawsze jest zabawnie, przez smutek przebijają się radość z życia i nadzieja.
.
Duża dawka emocji i pozytywnej energii.
Zanim sięgnie się po książki Aurélie Valognes, trzeba zaopatrzyć się w duży zapas chusteczek - bawią, są napisane z humorem, ale jednocześnie rozczulają, wzruszają i łamią serce.
więcej Pokaż mimo to.
Pisarka rewelacyjnie opisuje codzienność życia i zwyczaje Francuzów; ciepło się robi na sercu, kiedy odkrywamy podobieństwa łączące nasze kraje. W końcu kto z nas nie oglądał komedii z De Funesem...