Dziennik szpitalnego ochroniarza

- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Дневник больничного охранника
- Wydawnictwo:
- Noir sur Blanc
- Data wydania:
- 2019-05-22
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-05-22
- Liczba stron:
- 136
- Czas czytania
- 2 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788373926486
- Tłumacz:
- Wiktor Dłuski
- Tagi:
- Rosja alkoholizm bezdomność szpital
"Jeżeli spędza się całe życie czekając na śmierć, można być pewnym przynajmniej jednego: nie będzie się rozczarowanym."
Oleg Pawłow pracował w latach dziewięćdziesiątych jako ochroniarz w moskiewskim szpitalu. W krótkich tekstach opisuje codzienność toczącą się między pielęgniarkami, dozorcami, lekarzami, windziarzami, pacjentami, trupami i odwiedzającymi. Te scenki z życia, okrutne lub pełne czułości, czasem nie do zniesienia, są oddane z chirurgiczną precyzją, zjadliwym humorem i dyskretną empatią. Nieustannie nagabywany, ochroniarz rozdziela awanturników, wyrzuca natrętów, wspiera ciężko doświadczone rodziny; w zetknięciu z cierpieniem walczy, by zachować swoje człowieczeństwo.
Dziennik szpitalnego ochroniarza jest świadectwem głębokiego kryzysu ekonomicznego, społecznego i moralnego, który dotknął Rosję po upadku Związku Sowieckiego: alkoholizm i narkotyki sieją zniszczenie, jest mnóstwo bezdomnych, personel szpitala przeraża swoim okrucieństwem. U Pawłowa bliskość cierpienia i śmierci jest wyrazem chaosu w rosyjskim społeczeństwie tego okresu.
Oleg Pawłow jest laureatem Literackiej Nagrody Europy Środkowej "Angelus" za tryptyk "Opowieści z ostatnich dni".
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Człowiek czy trup – szpitalowi wszystko jedno*
Czy w dobie Karty Praw Pacjenta i szeregu obwarowań prawnych pamiętamy jeszcze o czasach, w których chorych operowali pijani chirurdzy, po szpitalnych podłogach całymi gromadami wędrowały karaluchy, a na położnictwie obowiązywał zakaz odwiedzin? To wcale nie są tak odległe czasy, jakby się mogło zdawać. Dziś dążymy do uregulowania przepisami właściwie wszystkich etapów chorowania, począwszy od zgłoszenia się z pierwszymi objawami, przez diagnostykę, aż po leczenie. Wydaje się, że skoro tak jasno określono nasze prawa, to nie mamy się czego bać. Jeśli jednak kiedykolwiek zdarzy się konieczność pobytu w szpitalu, ilość nieprawidłowości aż kole w oczy zarówno samego pacjenta, jak i jego przestraszoną rodzinę. Czy wobec tego wspomniane czasy, kiedy pacjent był najsłabszym ogniwem w systemie opieki medycznej, naprawdę mamy już za sobą?
Oleg Pawłow to nieżyjący już rosyjski pisarz, który uznawany był za jednego z bardziej utalentowanych twórców młodego pokolenia. Zmarł niestety nagle w wieku 48 lat, pozostawiając po sobie jedynie kilka książek. „Dziennik szpitalnego ochroniarza” to ostatnia jego publikacja, stanowiąca rodzaj pamiętnika z pracy w moskiewskim szpitalu, w którym realizował służbę wojskową. Oddelegowano go tam z uwagi na słaby stan zdrowia. Zderzenie ze szpitalnym mikroświatem okazało się dla autora jednym z najbardziej nieprzyjemnych epizodów w życiu.
Mottem swojej książki uczynił Pawłow wiersz Igora Miełamieda – pochodzący z tomu „Wozdajanije” – który wprowadza nas w nastrój pewnej groteskowej beznadziei, jaka będzie utrzymywać się od pierwszych stron aż do samego końca „Dziennika szpitalnego ochroniarza”.
Spętał szpital tężec zmroku,
twarzom sióstr dał tępy spokój,
felczer wlany padł jak trup.
Słodko chrapią inwalidzi,
we śnie żaden z nich nie widzi
sparaliżowanych nóg.**
Relacja z pracy w szpitalu została spisana na przestrzeni kilku lat, począwszy od września 1994 aż do 1997 roku. To w tym czasie autor pracował jako ochroniarz, ale jednocześnie sanitariusz. Angażowano go do transportowania chorych z izby przyjęć na oddziały albo z oddziałów do kostnicy. Przyglądał się życiu szpitala i chłonął jego zezwierzęcenie. Początkowo był poruszony, z czasem zaczął się jednak przyzwyczajać i w efekcie tego po kilku miesiącach uległ zupełnej znieczulicy, na wzór personelu, który co dzień obserwował. Kiedy jednak zorientował się, co się wydarzyło, zaczął pisać dziennik, umieszczając w nim te epizody, które wydawały mu się istotne. Robił to po to, by wyrwać się z tego otępiającego strumienia i móc zachować szacunek do siebie samego.
Picie alkoholu w pracy, straszenie zniedołężniałych pacjentów, że się ich zastrzeli, lekceważenie ich próśb o pomoc w dojściu do toalety, a kiedy zanieczyszczone zostanie łóżko, poniżanie i ubliżanie – obojętność w stosunku do chorych jest w tej książce tak mocno wyczuwalna, że trudno nie czuć się oburzonym podczas czytania. Nasze sumienie woła: „Jak tak można?!”. To oburzenie trwa jednak tylko przez kilkadziesiąt pierwszych stron, a potem jakby słabnie i znika zupełnie. Przyzwyczajamy się dokładnie tak samo, jak kiedyś przyzwyczaił się do tego Pawłow.
Mamy do czynienia z formą krótkich, chciałoby się rzec epizodycznie ukazanych, opisów różnych ludzi, czasem pielęgniarek, lekarzy, innym razem pracowników kostnicy, pacjentów żywych bądź martwych, ich rodzin – autor odziera ten świat ze złudzeń. Ten szpital jest bowiem miejscem zupełnego zdziczenia obyczajów i w gruncie rzeczy powinien budzić w nas poczucie wstydu za całą ludzkość. Czy my również, gdybyśmy musieli pracować w takim miejscu, zachowywalibyśmy się podobnie? Pawłowowi wydawało się kiedyś, że jest wrażliwy na ludzką krzywdę, ale w tamtych latach zwątpił w siebie. Kim tak naprawdę jest człowiek? Czym jest moralność w tłumie barbarzyńców? Nikt na te pytania nie potrafi odpowiedzieć, a ja polecam głębszym rozważaniom krótki fragment „Dziennika szpitalnego ochroniarza”, który stanowi doskonałą próbkę stylu, w jakim napisana została cała ta książka.
Wezwali nas na neurologię, po trupa. Starsza kobieta, zmarła przed godziną, ale córka zwłoki obejmowała, nie chciała oddać. Prosiliśmy, żeby odeszła na czas, kiedy będziemy przekładać. Ona nie odchodziła i zrobiła sobie jeszcze gorzej: na jej oczach ściągnęliśmy z ciała prześcieradło, mój kolega wlazł na łóżko – tak się to robi – a głowa kobiety znalazła się niemal między jego butami, i jednym szarpnięciem przerzuciliśmy ciało na wózek, a potem zapakowaliśmy do mocnego czarnego foliowego worka. Ot, cała tajemnica… To, czego ona nie powinna była zobaczyć, ale zobaczyła.*
Izabela Straszewska
*Cytaty z książki.
** Fragment wiersza Igora Miełamieda, pochodzącego z tomu „Wozdajanije”, w tłumaczeniu Jana Gondowicza.
Książka na półkach
- 65
- 54
- 15
- 9
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
Cytaty
Czy człowiek jest ścierwem, czy nie jest - właściwie tylko on sam decyduje.
OPINIE i DYSKUSJE
Książka Pawłowa nie jest moim zdaniem literaturą piękną, mamy raczej do czynienia z reportażem wcieleniowym. Autor pracował jako ochroniarz w moskiewskim szpitalu w latach 1995-1997 i spisywał wrażenia z owej pracy. Notatki wyglądają na chaotyczny brudnopis, trudno tu się doszukać przemyślanej struktury, ale właśnie z tego powodu tchną prawdą.
Ma ów reportaż nieco okropny charakter, bo dominuje w nim atmosfera cierpienia, chorób śmierci, trupów; przedstawione to jest na zimno, bez sentymentów. Z drugiej strony dostajemy coś więcej, nielukrowany portret postkomunistycznej Rosji. I tak opisuje Pawłow powszechny alkoholizm: „Zwolnili salową za pijaństwo. Płakała, ale tak czy inaczej była pijana, nawet w dniu, kiedy ją zwolnili.” pisze o korupcji, strachu, pastwieniu się nad słabszymi
Chyba najważniejsze w książce jest opisanie, jak w tym kraju normalne zjawisko przekształca się dosyć szybko w patologię. Mowa jest o odwiedzinach w szpitalu. Na początku panowała wolność, krewni swobodnie odwiedzali swoich chorych karmiąc ic i opiekując się, bo poziom usług w szpitalu jest marny. Potem „Szefostwo sprawiło sobie ochronę.” Ochroniarze, żeby uzasadnić swoją pracę, zaczęli ściśle wpuszczać odwiedzających tylko w wyznaczonych godzinach: „Było to zimą, więc ludzi, którzy przyszli odwiedzić krewnych, trzymali pod bramą na srogim mrozie, nie dając im przekroczyć nawet progu szpitala, chociaż był tam specjalnie do tego przeznaczony hol.” Wtedy odwiedzający zaczęli dawać ochroniarzom łapówki, ale paru zwolniono, od tego czasu: „bez papierka nie wpuszczano nawet do operowanych czy świeżo przyjętych ani na rozmowę z lekarzem prowadzącym.” Poza tym „Przestali wpuszczać z dziećmi, wprowadzili zasadę: jedna przepustka, jeden człowiek, czyli ojciec i matka idą do córki jak do ustępu, po kolei.” I jeszcze: „do ubikacji oczywiście odwiedzających nie wpuszczają, w szpitalu jest tylko toaleta dla pracowników, administracja dba o to wyjątkowo starannie, ochroniarze są za to odpowiedzialni szczególnie. Mówią, że odwiedzający obsrywają kible, ale w takim razie po co one są? Wszystko jedno, przecież ludzie wybiegają na ulicę i odlewają się, jakby kradli, za węgłem, pod ścianą”. I tak z normalnego systemu zrobił się faszyzm, pisze autor. Nie wiem, czy faszyzm, ale to takie rosyjskie, normalne stosunki międzyludzkie przekształciły się w koszmar: bezduszność ochroniarzy, bezinteresowne dręczenie ludzi, zmuszanie do łapownictwa, całkowitą bierność i strach odwiedzających traktowanych jak bydło. To jest właśnie Rosja w pigułce. Porażająca analiza.
Pisze jeszcze Pawłow w posłowiu o swojej służbie wojskowej: „Nocami w koszarach budzili nas na komendę i robili stale to samo: bili. Tak po prostu. Albo urządzali walki gladiatorów i wtedy my sami biliśmy się parami jeden z drugim, dopóki któryś nie padł, a jego już za karę dobijali podoficerowie. Jednemu takiemu jak ja wybiłem zęby, niemal w szaleństwie.” To zwierzęcy świat, ale chyba nawet zwierzęta się tak nie zachowują... A potem czytamy z przerażeniem o bestialstwach armii rosyjskiej w Ukrainie...
Wstrząsająca książka.
Książka Pawłowa nie jest moim zdaniem literaturą piękną, mamy raczej do czynienia z reportażem wcieleniowym. Autor pracował jako ochroniarz w moskiewskim szpitalu w latach 1995-1997 i spisywał wrażenia z owej pracy. Notatki wyglądają na chaotyczny brudnopis, trudno tu się doszukać przemyślanej struktury, ale właśnie z tego powodu tchną prawdą.
więcej Pokaż mimo toMa ów reportaż nieco...
„Dziennik szpitalnego ochroniarza” to wydana w 2012 roku, ostatnia książka w dorobku znakomitego rosyjskiego pisarza Olega Pawłowa.
Oleg Pawłow, /rocznik 1970/ zmarły przedwcześnie w wieku 48 lat, nadzieja nowej literatury rosyjskiej, zdobywca rosyjskiego Bookera za powieść „Karagandyjska tryzna” /powieść ta znalazła się w wydanym w Polsce przez Wydawnictwo Noir sur Blanc tryptyku „Opowieści z ostatnich dni”/ nominowany do rosyjskiego Bookera dziesięciolecia, zdobywca Literackiej Nagrody Europy Środkowej „Angelus” i laureat nagrody Aleksandra Sołżenicyna. Przez krytyków uznawany, obok m.in. Zachara Prilepina i Romana Senczina, za jednego z twórców „nowego realizmu” w literaturze rosyjskiej.
W swojej twórczości Pawłow sięgał do osobistych, niezwykle bogatych doświadczeń. Pracował jako tragarz, pracownik niewykwalifikowany, służbę wojskową odbywał jako strażnik więzienny w kompanii ochrony łagrów, pracował również jako ochroniarz w moskiewskim szpitalu kończąc jednocześnie zaocznie studia w Instytucie Literackim.
Jego proza budziła liczne kontrowersje, spory, skrajne emocje, zarzucano mu, że pisze nieprawdę, że przejaskrawia fakty. Jak powiedział przed śmiercią w jednym z wywiadów Oleg Pawłow – cyt.”(…) najważniejszą koncepcją w literaturze jest pojęcie prawdy, zgodności, dokładności, uczciwości. Prawda jest niemożliwa bez uczciwości, bez uczciwego spojrzenia na siebie i na swoje życie. Musi istnieć perfekcyjna zgodność twojej osobowości z twoim pisarstwem”.
„Dziennik szpitalnego ochroniarza” to zapiski z pewnego etapu życia pisarza. To relacja z pracy w charakterze ochroniarza moskiewskiego szpitala obejmująca okres od września 1994 roku aż do 1997 roku. To okres niezwykle dramatyczny w historii Rosji. Związek Radziecki upadł, pod okiem Borysa Jelcyna rosły fortuny nowych oligarchów a zwykli ludzie popadali w nędzę. Rozpadał się cały system.
To wstrząsająca proza. Pokazująca głębię kryzysu ekonomicznego jaki po upadku ZSRR dotknął Rosję, skalę upadku systemu społecznego i systemu wartości, bezduszność administracyjną i ogromną skalę alkoholizmu.
Ta proza w formie zapisków, czasami bardzo krótkich, kilkuzdaniowych, trochę chaotyczna, miejscami niemal fotograficzna jest jednak niezwykle sugestywna. Wyłania się z niej posępny obraz Rosji lat 90-tych, groza, absurdy i bezradność zwykłego człowieka. Pawłowowi znakomicie udało się w tych krótkich, lapidarnych wręcz zapiskach oddać klimat tych czasów i jakby mimowolnie, lub też zupełnie świadomie nawiązać do klimatów wielkich rosyjskich powieści solidaryzujących się z prostym, bezbronnym i poniżonym człowiekiem. Bo z zapisków wyłania się, prócz potworności, wprawdzie bardzo nieśmiało, współczucie, empatia i nadzieja.
Cyt.:
„ (…) odchodzić z życia nie powinno się samotnie, tylko wśród przyjaciół, rodziny, żeby człowiek do ostatniej minuty nie czuł się zapomniany, ale przeciwnie – żeby właśnie czuł, nawet umierając, że nie jest sam. To takie proste – uwolnić kogoś od smutku.”
„Dziennik szpitalnego ochroniarza” to wydana w 2012 roku, ostatnia książka w dorobku znakomitego rosyjskiego pisarza Olega Pawłowa.
więcej Pokaż mimo toOleg Pawłow, /rocznik 1970/ zmarły przedwcześnie w wieku 48 lat, nadzieja nowej literatury rosyjskiej, zdobywca rosyjskiego Bookera za powieść „Karagandyjska tryzna” /powieść ta znalazła się w wydanym w Polsce przez Wydawnictwo Noir sur Blanc...
Kilka dobrych zdań... i to tyle. Chaos, ciężki, prostacki język, szarpane to wszystko było. Niby przejmująca relacja z życia ludzi w kraju na etapie przemian, jednak forma podawcza nie pozwoliła mi na wczucie się w tekst. Pierwsza naprawdę słaba książka w mojej biblioteczce pochodząca z tego wydawnictwa.
Dobrze, że tak krótka, bo byłaby nie do zmęczenia.
Kilka dobrych zdań... i to tyle. Chaos, ciężki, prostacki język, szarpane to wszystko było. Niby przejmująca relacja z życia ludzi w kraju na etapie przemian, jednak forma podawcza nie pozwoliła mi na wczucie się w tekst. Pierwsza naprawdę słaba książka w mojej biblioteczce pochodząca z tego wydawnictwa.
Pokaż mimo toDobrze, że tak krótka, bo byłaby nie do zmęczenia.
Zapiski w formie krótkich historyjek, scen, anegdot. Takie jak z każdego szpitala, tylko bardziej rosyjskie z charakteru.
Wszyscy tu skarżą się na ich brutalność, zezwierzęcenie, pijaństwo i obojętność. Może i według dzisiejszych standardów nagromadzenie patologii jest duże, ale to Rosja w pierwszych latach dzikiego kapitalizmu, bardzo nieciekawe miejsce. I mimo tego, że wszyscy piją, wszyscy kradną, ludzie żyją, a że niektórzy umierają to kwestia tak bardziej naszego gatunku.
Powierzchownie może wydawać się dołująca, ale pełna jest nadziei. Wręcz przesiąknięta jest człowieczeństwem zarówno autora, jak i niektórych opisanych postaci. Dziesięciu sprawiedliwych byśmy naliczyli.
Zapiski w formie krótkich historyjek, scen, anegdot. Takie jak z każdego szpitala, tylko bardziej rosyjskie z charakteru.
więcej Pokaż mimo toWszyscy tu skarżą się na ich brutalność, zezwierzęcenie, pijaństwo i obojętność. Może i według dzisiejszych standardów nagromadzenie patologii jest duże, ale to Rosja w pierwszych latach dzikiego kapitalizmu, bardzo nieciekawe miejsce. I mimo tego,...
To jest rzeczywiście dziennik ochroniarza w szpitalu, chaotyczny, marny językowo. Ciężko się czyta. Niby pokazuje obraz współczesnej Rosji ale jest wiele książek które robią to w znacznie przystępniejszy sposób.
Nie polecam.
To jest rzeczywiście dziennik ochroniarza w szpitalu, chaotyczny, marny językowo. Ciężko się czyta. Niby pokazuje obraz współczesnej Rosji ale jest wiele książek które robią to w znacznie przystępniejszy sposób.
Pokaż mimo toNie polecam.
Oleg Pawłow był mi znany jako autor Opowieści z ostatnich dni, tryptyku składającego się z niedługich powieści, których akcja związana jest z sytuacją w rosyjskim wojsku, wydanych w Polsce w roku 2016 przez Czarne na Białym w tłumaczeniu Wiktora Dłuskiego. Za trylogię został uhonorowany dwa lata temu Literacką Nagrodą Europy Środkowej Angelus. Ten urodzony w 1970 roku w Moskwie rosyjski pisarz i krytyk wziął sobie za cel, by pozostawić swoiste świadectwo tego, czego doświadczył zanim stał się cenionym prozaikiem. Po ukończeniu szkoły Pawłow pracował jako niewykwalifikowany robotnik, by następnie odbyć dwuletnią służbę wojskową. Otrzymał przydział do pracy w kompaniach ochrony łagrów na stepowym terenie w okolicach Karagandy w Kazachstanie. Podczas odbywania służby doznał urazu głowy, przez co trafił na oddział psychiatryczny, co pozwoliło skrócić czas w wojsku. Okres ten pozostawił po sobie piętno, które jest widoczne w twórczości moskiewskiego pisarza. Po zwolnieniu ze służby Pawłowowi udało się dostać pracę strażnika/ochroniarza w szpitalu, czego śladem jest książka Dziennik szpitalnego ochroniarza, w której znajdują się zapiski z ponad dwuletniego okresu, o czym szerzej piszę poniżej. Pawłow w środowisku literackim był niezwykle cenionym twórcą, choć jego książki od początku wywoływały skrajne odczucia. Sam uważał, że jako pisarz, robi rzeczy niemoralne, zdradza powierzone tajemnice niemal bezwzględnie; z drugiej strony jednak zauważał, że robi to z konieczności mówienia prawdy. W ubiegłym roku Oleg Pawłow zmarł na rozległy zawał serca.
Dziennik szpitalnego ochroniarza przyszło mi czytać w upalne dni, kiedy powietrze wpadające przez uchylone okno niemal parzyło, a promienie słońca z wściekłością próbowały się przebić przez zasunięte rolety, a mimo tego lektura niejednokrotnie wywołała u mnie dreszcz. Nie chodzi tu o strach, bo książki Pawłowa nie należy się bać; bardziej odczuwalne były niepokój i spokojny, bo wyuczony i oswojony, smutek narratora opowieści z moskiewskiego szpitala. W tytule znajdziemy mylący wyraz dziennik. Na próżno jednak przyjdzie czytelnikowi poszukiwać konkretnych dat; Pawłow poukładał treść zgodnie z większymi okresami, który były dla niego znaczące w pracy. Mamy zatem bardziej do czynienia z zapiskami niż z typowym dziennikiem. Książka składa się z anegdot, których miejscem jest szpital, a bohaterami jego pracownicy oraz pacjenci. Niektórzy są wymienieni z imienia i nazwiska, jak Wołodia Najdienow albo Pietrow, inni istnieją tylko jako funkcje, które wykonują: windziarz, kierownik, szatniarka. Postaci funkcyjne zdają się niejako przykute do swoich ról, trzymają się regulaminu, który często sami dostosowali do własnych potrzeb i widzimisię, a każdy rodzaj nieludzkiego braku uprzejmości czy empatii do drugiego człowieka potrafią wytłumaczyć przestrzeganiem zasad.
Opowieści przedstawione przez Pawłowa wydają się często niewiarygodne, a powody takiego wrażenia są bardzo różne: począwszy od głupoty systemu, przez odrętwienie ludzi, na jakimś niezrozumiałym zezwierzęceniu skończywszy. Jeśli jednak zwrócić uwagę na fakt, że opisywane wydarzenia miały miejsce w latach dziewięćdziesiątych w Rosji, obraz nie tyle nam się rozjaśnia, co staje się bardziej zrozumiały. Przecież dopiero co skończył się termin przydatności do spożycia ZSRR, ledwie kilka lat temu, a nie ma pomysłu na coś nowego; ludzie żyją dalej w ten sam sposób, co wcześniej: kradną to, co państwowe, bo w końcu niczyje; biorą łapówki za co się da; trzymają się kurczowo zasad i chowają za tarczą instytucji, bo ta nie ma uczuć, tylko regulaminy, nie pomaga, tylko robi swoje.
Narrator mówi niejednokrotnie, że każdego dnia widział śmierć, stykał się z nią bezpośrednio; oglądał umierających, dotykał martwych i ich przewoził, przenosił ich ucięte kończyny, patrzył na ich upodlenie, zezwierzęcenie własne lub uzwierzęcenie i urzeczowienie narzucone przez instytucję i jej niepohamowane ręce, czyli pracowników. Śmierć jednak zabiera pacjentów i pracowników szpitala jeszcze za życia, pozbawiając ich radości, siły i możliwości. Wlewana do organizmu litrami wódka zdaje się ożywiać postaci dramatu, jakby wtedy zdawali sobie sprawę z tego, że są ludźmi, lecz ta świadomość nie prowadzi do wyzwolenia, tylko do nieporadnych prób wyrwania się spod buta, dzikiego miotania się od ściany do ściany. Czasami pojawia się iskierka nadziei, w jakimś czułym dotyku, uśmiechu, w podarowanym kradzionym jabłku, lecz za każdym razem dobro przypomina przejaw szaleństwa.
Literaturę tworzy się dla pieniędzy, sławy, rozrywki czytelników, by pokazać kunszt pisarski, ale także tworzy się ją z konieczności, żeby przekazać prawdę. Oleg Pawłow zdawał się poddawać tej konieczności, pisał, by powiedzieć to, co trzeba było powiedzieć. Dziennik szpitalnego ochroniarza według mnie nie powstał jako pocztówka z lat dziewięćdziesiątych, jako opis funkcjonowania moskiewskiego szpitala, lecz ma nam przypominać, że jesteśmy ludźmi, a tak łatwo rezygnujemy z człowieczeństwa i z życia. Książka Pawłowa nie należy może do najlepszych lektur wakacyjnych, ale warto się z nią zapoznać. Może i was zmrozi podczas upałów?
Oleg Pawłow był mi znany jako autor Opowieści z ostatnich dni, tryptyku składającego się z niedługich powieści, których akcja związana jest z sytuacją w rosyjskim wojsku, wydanych w Polsce w roku 2016 przez Czarne na Białym w tłumaczeniu Wiktora Dłuskiego. Za trylogię został uhonorowany dwa lata temu Literacką Nagrodą Europy Środkowej Angelus. Ten urodzony w 1970 roku w...
więcej Pokaż mimo toBardzo dobra, jako świadectwo czasu i miejsca; okropna w odbiorze, odbierająca nadzieję, pokazująca ludzi bez empatii, bez grama współczucia. Ale nie dlatego, że się jakoś specjalnie dobrali. Ich takimi uczyniono. I to jest najbardziej przerażające.
Bardzo dobra, jako świadectwo czasu i miejsca; okropna w odbiorze, odbierająca nadzieję, pokazująca ludzi bez empatii, bez grama współczucia. Ale nie dlatego, że się jakoś specjalnie dobrali. Ich takimi uczyniono. I to jest najbardziej przerażające.
Pokaż mimo toTrochę w stylu Moskwa-Pietuszki (tak skojarzeniowo). To wspomnienia Autora z pracy w charakterze szpitalnego ochroniarza. Pierwsze 30-40 stron mocne i szokujące potem to samo ale ilość okropieństw zawartych w opisie szpitala męczy.
Dobra rzecz. Mocna. Książka o tym jak bliźni traktuje bliźniego w Rosji, niby normalka znana z prasy, radia, telewizji i książek oczywiście ale szokujące. Polecam.
Trochę w stylu Moskwa-Pietuszki (tak skojarzeniowo). To wspomnienia Autora z pracy w charakterze szpitalnego ochroniarza. Pierwsze 30-40 stron mocne i szokujące potem to samo ale ilość okropieństw zawartych w opisie szpitala męczy.
więcej Pokaż mimo toDobra rzecz. Mocna. Książka o tym jak bliźni traktuje bliźniego w Rosji, niby normalka znana z prasy, radia, telewizji i książek oczywiście ale...