Doktor Bianko i inne opowiadania

Okładka książki Doktor Bianko i inne opowiadania Maciek Bielawski
Okładka książki Doktor Bianko i inne opowiadania
Maciek Bielawski Wydawnictwo: Książkowe Klimaty literatura piękna
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Książkowe Klimaty
Data wydania:
2019-06-28
Data 1. wyd. pol.:
2019-06-28
Data 1. wydania:
2021-10-11
Język:
polski
ISBN:
9788395394034
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Spis lokatorów Maciek Bielawski, Beata Dębska, Eugeniusz Dębski, Tomasz Majeran, Jędrzej Pasierski, Krzysztof Rudowski, Nadia Szagdaj, Agnieszka Wolny-Hamkało, Filip Zawada, Andrzej Ziemiański
Ocena 6,8
Spis lokatorów Maciek Bielawski, B...
Okładka książki Fabularie nr 2 (20) 2019 Andrej Bán, Maciek Bielawski, Wojciech Boros, Ferida Duraković, Anna Dwojnych, Mateusz Kaczyński, Kapka Kassabova, Maria Konwicka, Paweł Majcherczyk, Anna Musiał, Zbigniew Pakuła, Barbara Piórkowska, Adam Raczyński, Redakcja magazynu Fabularie, Katarzyna Rodacka, Łukasz Stec, Katarzyna Taczyńska, Emilia Walczak, Tadeusz Zawadowski, Bartosz Zych
Ocena 7,7
Fabularie nr 2... Andrej Bán, Maciek ...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
40 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
325
312

Na półkach:

To moje drugie spotkanie z książką od wydawnictwa @terralibtorum, które wydaje angielskie przekłady polskiej prozy.
Tym razem w ręce wpadła mi książka Maćka Bielawskiego "Doctor Bianco and other stories".
To dziewiętnaście migawek, fragmentów wyjętych z życia najzwyczajniejszych ludzi ujęte w krótkiej formie literackiej. Jedne historie opowiadają więcej, inne są bardziej oszczędne, zdradzają tylko niewielki skrawek ze zwyczajności, codzienności szarego człowieka.
Tak zwyczajne, że aż zadziwia, że ktoś to w ogóle opisał i spróbował wycisnął esencję z ludzkiego bytowania.
Ja w wyobraźni próbowałam sobie dopowiedzieć resztę historii i zastanawiałam się, czy ci wszyscy ludzie mieli szansę gdzieś, kiedyś przypadkowo się spotkać; na ulicy, w kawiarni, w parku, czy na schodach starej kamienicy?
Według hipotezy Stanleya Milgrama między dwiema dowolnymi osobami na Ziemi istnieje ciąg średnio sześciu znajomych, więc kto wie, czy drogi dziewiętnastu bohaterów z dziewiętnastu opowiadań pana Bielawskiego gdzieś się kiedyś nie przecięły.
Krótkie teksty, niby proste i zwyczajne, ale w tej zwykłości zadziwiają.

To moje drugie spotkanie z książką od wydawnictwa @terralibtorum, które wydaje angielskie przekłady polskiej prozy.
Tym razem w ręce wpadła mi książka Maćka Bielawskiego "Doctor Bianco and other stories".
To dziewiętnaście migawek, fragmentów wyjętych z życia najzwyczajniejszych ludzi ujęte w krótkiej formie literackiej. Jedne historie opowiadają więcej, inne są bardziej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1178
762

Na półkach:

Kolejny raz miałam przyjemność przeczytać książkę polskiego autora, którą wydało wydawnictwo Terra Librorum a na język angielki przetłumaczyła Scotia Gilroy.
Na okładce rekomendacja Olgi Tokarczuk, czyż trzeba większej zachęty ?

Okładkowa spirala przywodzi na myśl widziane z góry schody w starej kamienicy. W tym zbiorze dziewiętnastu krótkich opowiadań przyjrzymy się różnym ludziom, być może żyjącym gdzieś obok, w bloku czy w kamienicy właśnie.

Różni ludzie, różne historie, niektóre jakby wyrwane z dłuższej opowieści, inne kompletne, albo tylko pozornie zamknięte.
Pierwsza kompletnie mnie nie zachęciła, gdyby opowiadania zilustrować obrazami, ten byłby Facetem z piwem, po prostu.
Za to każde kolejne dokładało do wspólnego pakietu wielu przeróżnych emocji. Dostałam więc wzruszenie, zadumę, radość i nadzieję. Przez chwilę mogłam uczestniczyć w życiu poznanych Stefki, Genowefy, Stasi, Zygmunta, Stefana, Hani, Zenka, Józefki i innych. Pewnie każdy z nas spotkał albo zna kogoś takiego, a może sam doświadczył w swoim życiu tego co postaci z tej książki.

Podczas lektury zastanawiałam się jak te opowiadania mogą zostać odebrane przez czytelników innych nacji. Wyobrażam sobie, że to co dla nas jest powszechne i zrozumiałe musi wyglądać zgoła inaczej dla kogoś nie znającego naszych realiów, naszej kultury, historii i naszej mentalności.

Sprawdźcie jakie uczucia w was wzbudzi ta książka, ja serdecznie wam ją polecam.

Kolejny raz miałam przyjemność przeczytać książkę polskiego autora, którą wydało wydawnictwo Terra Librorum a na język angielki przetłumaczyła Scotia Gilroy.
Na okładce rekomendacja Olgi Tokarczuk, czyż trzeba większej zachęty ?

Okładkowa spirala przywodzi na myśl widziane z góry schody w starej kamienicy. W tym zbiorze dziewiętnastu krótkich opowiadań przyjrzymy się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
509
509

Na półkach:

Opowiadania Maćka Bielawskiego, wydane przez Książkowe Klimaty, wydawnictwo ambitne i z pasją, to króciutkie scenki, żywcem wyjęte z naszego życia, jego rozproszone fragmenty, rozsypane tu na liczne rozdzialiki. Pokazane niczym migawki w kalejdoskopie, krótkie story z mediów społecznościowych. O wiele trudniej jest zawrzeć głębię treści w minimalistycznej formie, a autorowi się to doskonale udało. Przesuwając te odpryski scen, patrzymy na samych siebie, rozpoznajemy własne twarze i reakcje, czasem tylko podobne, ale niekiedy wręcz tożsame.

Niby nic takiego, codzienne, wydawałoby się, mało istotne sprawy. Ale właśnie z tego składa się życie i nigdy nie wiadomo, co tak naprawdę okaże się istotne, a nawet przełomowe.

Dlaczego starszy mężczyzna spędza rokrocznie święta samotnie. Ma córkę, wnuczki i ogromny głód uczuć, a jednak kolejne gwiazdkowe prezenty lądują na półce nie podarowane.

Pani Genowefa, widująca wnuka rzadziej niżby pragnęła, której prawdziwą „rodziną” są sąsiedzi zza ściany. Wcześniej przeszła Auschwitz, głód i lęk, który już przy niej pozostał. Ale czy wnuk w ogóle o tym wie? Wątpię.

Jakoś tak się często dzieje, że więcej wiedzą o nas i lepiej nas rozumieją obcy niż najbliżsi. Listonosz przynoszący emeryturę usiądzie, wypije herbatę i wysłucha nas uważniej aniżeli nie mający nigdy czasu, ani nie wykazujący zainteresowania wnuk. Ten ciągły pośpiech, który powoduje rozpad więzi rodzinnych, sąsiedzkich, stanowi piętno naszych czasów. Co jednak będzie, gdy nasze zaniedbanie doprowadzi do sytuacji krytycznej, od której nie będzie odwrotu?

Dziennikarz, znudzony lekko codziennością, rojący sobie o innej, bardziej „na krawędzi”, realizującej jego ciemną stronę, która prawdopodobnie również istnieje tylko w jego wyobraźni to kolejny przykład niezadowolenia ze scenariusza, jaki przypadł nam w udziale.

Bez fanfar, bez upiększeń, surowo, monotonnie, ale, o dziwo, nie nudno – tak można scharakteryzować krótko prozę Macka Bielawskiego. Dokładnie w rytmie, w jakim mijają nam dni. Z małymi zawieszeniami w momentach, gdy trzeba coś przemyśleć, uporządkować, przypomnieć sobie. Był taki czas, kiedy zastanawiałam się, czemu w filmach i w powieściach akcja mknie tak szybko, bohaterowie wstają rano i od tej chwili wciąż coś się dzieje, momenty zwrotne odmieniają bieg wydarzeń albo gwałtownie popychają ku nowemu, jeszcze ciekawszemu rozwiązaniu. Przecież normalnie prawie nigdy tak nie jest. Wciąż tylko powtarzalność. Śniadanie, praca, zakupy, kolacja. Czy jest w ogóle jakiś sens w opisywaniu takiej zwyczajności? I Maciek Bielawski pokazuje nam, że owszem, jeśli tylko odpowiednio na to spojrzymy.

To maleńkie koraliki nanizane na linię życia, które przesuwamy bezwiednie w pamięci niczym kuleczki różańca. Pragnienie powrotu do przeszłości walczy z niechęcią do niej, żal z powodu pewnych uczynków nachodzi nas znienacka i uświadamia, że niewiele już możemy zrobić. Takie powroty, jak w przypadku doktora Bianko, zwykle są nieudane. Czy naprawdę mamy ochotę oglądać nasze pierwsze, nieudolne prace, rozwieszone na ścianach w mieszkaniu rodziców niczym w muzeum? Spotykać po latach znajomych z dzieciństwa, którzy pamiętają jeszcze czasy, jak dłubaliśmy w nosie, a którym w życiu nie wyszło? Spełniać marzenia bliskich o naszym życiu, zamiast realizować własne?

Z drugiej strony, nie samo zło zostało w opowiadaniach uwiecznione. Sporo tu fragmentów wzruszających, ciepłych, które równoważą te mroczne. O wzajemnej, sąsiedzkiej pomocy, trosce o drugiego człowieka, choć przecież jest obcy. Każdy z nas myśli, że sobie sam poradzi, ale bez przyjaciół i bliskich dziczejemy, zamykamy się w sobie, oddając się we władanie najbardziej podskórnych obaw, obsesji i naszej bujnej wyobraźni.

Kiedy zawodzi rodzina, ratują nas małe społeczności. Sąsiadka obetnie niedołężnej staruszce paznokcie i poczeka aż ona zaśnie, żeby nie musiała się bać w ciemnym pokoju. Sąsiad w podziękowaniu za pomoc przyniesie flaszkę, a sprzedawczyni w osiedlowym sklepiku najlepiej będzie wiedziała, czego brakuje w naszej lodówce. Czy zauważamy to na co dzień, doceniamy, czy też przyjmujemy obojętnie, jako coś zupełnie oczywistego? Bo przecież są to gesty naturalne, wynikające z potrzeby serca, z interakcji, podczas których nikt nie kalkuluje korzyści, nie oczekuje w zamian zapłaty ani rewanżu.

Nie każdy potrafi pisać o powszedniości i powtarzalności w sposób zajmujący i prowokujący do refleksji. Maciek Bielawski okazuje się być w tym prawdziwym mistrzem. Widzę jego bohatera, jak siada na kanapie, sięga po kolejne piwo. Żona wyjechała, pełny luz, można by na miasto wyjść, zaszaleć, a on nie bardzo wie, co ma z sobą w tych czterech, tak dobrze sobie znanych ścianach, robić.

Inny bohater wsłuchuje się w snujące się powoli wspomnienia rodzinnego zamieszania, gwaru, śmiechu, który odbija się echem w pokoju, gdzie siedzi teraz samotnie, bo tylko on już tu pozostał i stara się na próżno pogodzić ze stratą.

Maciek Bielawski pisze delikatnie, z empatią i wrażliwością, być może o sobie, być może o ludziach, których zna, ale też całkiem prawdopodobne, że to zbiór różnych możliwości, dróg, jakimi może potoczyć się ludzkie życie. Gdzie rozziew między tym, co chcieliśmy osiągnąć, o czym marzyliśmy, z rzeczywistością, jest niczym przepaść w Himalajach. A może jednak to, co udało się nam zrealizować nie jest najgorsze? Ile w tym naszej winy, a na ile zawinił przekorny los?

Czytając czuję, jakie to wszystko żywe, ważne, o mnie, o sąsiadach, znajomych i nieznajomych, po prostu o każdym z nas po trosze. Zamykam książkę , ale myśli nie chcą odejść ot tak. Kotłują się w głowie, teraz ja układam własną opowieść o codzienności. Ale jakoś mi przy tym raźniej, nie czuję się już w tym sama. I wiem, że nawet owo mijanie dnia za dniem, bezsenność z nocy w noc, są warte opisania, coś znaczą.
Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Opowiadania Maćka Bielawskiego, wydane przez Książkowe Klimaty, wydawnictwo ambitne i z pasją, to króciutkie scenki, żywcem wyjęte z naszego życia, jego rozproszone fragmenty, rozsypane tu na liczne rozdzialiki. Pokazane niczym migawki w kalejdoskopie, krótkie story z mediów społecznościowych. O wiele trudniej jest zawrzeć głębię treści w minimalistycznej formie, a autorowi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1089
999

Na półkach: , ,

Opowiadania napisane poprawnie. Nie wyróżniają się ani stylem, ani treścią – ot, niezobowiązująca lektura, jakich wiele.

Opowiadania napisane poprawnie. Nie wyróżniają się ani stylem, ani treścią – ot, niezobowiązująca lektura, jakich wiele.

Pokaż mimo to

avatar
940
940

Na półkach: , ,

Muszę przyznać, że ten rok był ciekawy pod względem czytanych przeze mnie opowiadań, jak już po jakieś sięgałem to z reguły okazywały się bardzo dobre. Nie inaczej było w przypadku zbioru „ Doktor Bianko i inne opowiadania” Maćka Bielawskiego. Może autorowi daleko do zachwytu jaki wywołali we mnie np. Rafał Niemczyk czy Mariola Kruszewska ale przyznaję, że jego zbiór również bardzo przypadł mi do gustu.

Opowiadania te nie są długie i obszerne, wręcz przeciwnie, skondensowane, esencjonalne, czasem bardzo proste, ulotne. Są jak wyrywki z życia bohaterów, swoiste „tu i teraz”, które jednocześnie potrafią zamienić się w ciąg luźnych skojarzeń bądź impulsywnych i spontanicznych rozmyślań o życiu. Mniej lub bardziej filozoficznych, mnie lub bardziej poważnych.

A jednocześnie autor nie „przegaduje” historii, nie zasypuje potokiem słów, nie zabija formy treścią. Jest oszczędny ale przy tym niezwykle wymowny. Bardzo sugestywnie tworzy ciekawy klimat i jest w tym szczery i autentyczny.

Ciekawa lektura i zdecydowanie będę mieć na autora oko, czuję, że warto.

Muszę przyznać, że ten rok był ciekawy pod względem czytanych przeze mnie opowiadań, jak już po jakieś sięgałem to z reguły okazywały się bardzo dobre. Nie inaczej było w przypadku zbioru „ Doktor Bianko i inne opowiadania” Maćka Bielawskiego. Może autorowi daleko do zachwytu jaki wywołali we mnie np. Rafał Niemczyk czy Mariola Kruszewska ale przyznaję, że jego zbiór...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1079
632

Na półkach:

Książka Maćka Bielawskiego tak bardzo kłóci się z aktualnymi koniunkturami literackimi, że pierwsza reakcja czytelnika, już przy pobieżnym przejrzeniu, może się okazać paradoksalna. Wyjścia z impasu nie ułatwi też lektura. Ona jeszcze bardziej utwierdzi nas w przeświadczeniu, jak trudno jest oswoić tak prawdziwą treść. Nie może dziwić, że w duchu przepytujemy siebie, z czym nam się kojarzy taka książka. Bo z czymś się kojarzy, to poczuje każdy z nas. Tylko skoro się kojarzy, to czemu jest tak inna? Odmienność nie wyklucza podobieństwa, dlatego pewne punkty zbieżne mogą się klarować w naszych umysłach. Nie zamierzam też dowodzić, że „Doktor Bianko i inne opowiadania” to utwór ze wszech miar oryginalny. Trzeba jednak przyznać autorowi, że przy wykorzystaniu ciekawej i mało eksploatowanej konwencji, buduje on mikrohistorie sytuujące się w nurcie prozy codziennej, czyli de facto niszowej. Prawdopodobnie dla części z Was, już to krótkie zdanie wystarczy, aby ocenić: warto – nie warto? Dla wszystkich tych, którzy już w tym momencie wybierają drugą opcję, podpowiem, że tej odmienności nie należy się bać, ona nie jest żadną potwornością. To nie jest literatura wychodząca poza nawias swojej dziedziny, przynajmniej ten nawias, który dotyczy prozy zaangażowanej w sprawy poważne. A o rzeczach poważnych też, a może przede wszystkim, warto czytać.

Już pierwsze opowiadanie zbioru sprawia, że jako czytelnik czuję się obdarowany jego osobliwością. „Kontynuacja stanu”, rozpisana w drugiej osobie narracja o ojcu spędzającym samotny wieczór w domu, z pozoru wydaje się opowieścią o niczym. Co gorsza, opowieścią pozbawioną jakiejś klarownej puenty. „Masz swoje piwa, bezpieczny zapas w lodówce, włączasz muzykę, zegar: za dwadzieścia jedenasta, późno już, choć zarazem wcześnie, akurat żeby wypić kolejne piwo i położyć się, może nawet pościelić łóżko, żeby nie zwiększać skali upadku, żeby było porządnie, może nawet wziąć prysznic, odświeżyć się”. To, jak i wiele innych zdań, układają się w pewien wycinek zwykłego szarego życia. Życia pozbawionego uniesień, marzeń czy katastrof. Bohater po prostu leży na łóżku, słucha Davida Bowie’ego i sączy trunki, gdzieś w tle mając jeszcze wspomnienie swojej rodziny.

Kolejna opowieść i okazuje się, że wcale nie jest łatwiej. A może nie jest trudniej? Pani Genowefa budzi sąsiadów w nocy i prosi o wsparcie. W jej domu grasują złodzieje. Zaaferowany mąż sprawdza poszlaki, niestety nic nie znajduje. Pani Genowefa jest bowiem samotną ekscentryczką, która w jakiś sposób stara się nawiązać kontakt z innymi. Często zapomina że włącza sprzęt AGD, czasami nie wie nawet gdzie mieszka. Jej opiekunem jest wnuk, który rzadko jednak sobie o niej przypomina. Poza tym to mężczyzna, czy on jest w stanie obciąć paznokcie? I co dalej? Ano nic, bo Maćka Bielawskiego nie interesuje rozwiązywanie spraw i udzielanie odpowiedzi. On woli usytuować się w pozycji obserwatora i jak malarz, słowem rysować nam wycinek rzeczywistości. Bez zbędnego komentarza.

Podobnych historii otrzymujemy tu dziewiętnaście. Jest opowieść o listonoszu, który bardzo często robi nadgodziny, ale wie za to wszystko o swoich klientach. Jest o czterdziestoletnim kawalerze, który po raz kolejny odbija się od muru rodzicielskiego niezrozumienia. Albo o Halince, która oddając kolejny dzień swojemu mężowi myśli „A może by rzucić to wszystko”? Są też narracje, gdzie bohaterami są młodsi. Jak chociażby we „Wronie”, gdzie narratorka mija w alejce ojca swoich dzieci. Bielawski oddaje głos różnym pokoleniom, odmiennym zawodom, innym doświadczeniom. Pokazuje, że każdy z nas ma swoje deficyty i bolączki, a także to, że dla każdego z nas ten ciężar jest największy. Niezależnie czy dotyczy pluszowego koziołka, czy zmiany domu na starość. Ten sam poziom, mimo że dotyczy tak różnych kwestii.

W tekstach Maćka Bielawskiego powodem całego zamieszania okazuje się ekspozycja momentu, a mówiąc jeszcze ściślej – chodzi o te ułamki chwil, kiedy wskazówka sekundnika zamiera, zwracając naszą uwagę na powtarzalność naszych dziejów. Kiedy dokładnie przyjrzymy się wszystkiemu, dojdziemy do wniosku, że ciągłość czasu, historii i sensu – wszystko to jest sprawą perspektywy. Autor daje do zrozumienia, że w taką właśnie szczelinę między sekundami umyka nam człowieczeństwo. Że to w tych wszystkich małych sprawach, w tych licznych porażkach i zawodach, ukrywa się piękno, które każdy z nas musi odnaleźć w sobie. I to jest ta odmienność, o której pisałem na początku. Odmienność w treści, ale też w konwencji i sugestywnie pięknym języku. Bo wybór nawet nie opowiadań, ale bardziej miniatur literackich, jest tu strzałem w dziesiątkę, idąc z duchem świata, gdzie każdemu się spieszy. Spieszy tak bardzo, że podczas lektury musimy zastanowić się nad skojarzeniami, podczas gdy tak naprawdę podobieństwa dotyczą naszego własnego życia. To proza, gdzie czytelnik sam musi myśleć i dopowiadać, autor nie ma zamiaru nam niczego ułatwiać. W „Żaden ze mnie filozof” czytamy „Teraz ja brnę w tych kawałkach nieskończonego czasu”. Pobrnijmy razem z tą książką, bo naprawdę warto.

Recenzja ukazała się pod adresem http://melancholiacodziennosci.blogspot.com/2019/08/recenzja-doktor-bianko-i-inne.html

Książka Maćka Bielawskiego tak bardzo kłóci się z aktualnymi koniunkturami literackimi, że pierwsza reakcja czytelnika, już przy pobieżnym przejrzeniu, może się okazać paradoksalna. Wyjścia z impasu nie ułatwi też lektura. Ona jeszcze bardziej utwierdzi nas w przeświadczeniu, jak trudno jest oswoić tak prawdziwą treść. Nie może dziwić, że w duchu przepytujemy siebie, z czym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
388
138

Na półkach: ,

Żyjemy szybko, coraz szybciej. Mamy mało czasu, coraz mniej. Krótkie wiadomości, krótkie rozmowy, krótkie filmy. Serial symbolem współczesnego człowieka.
Kiedy więc trafi się człowiek - czytelnik, on również żyje szybko i żąda krótszych treści. Cóż więc lepszego ponad opowiadanie. Dzisiaj opowiadanie nie może być fikcją, musi być reporterską migawką życia. Fikcja nie jest na topie.
Wydaje się więc, że zbiór krótkich i bardzo krótkich opowiadań o codzienności wpisuje się jak najbardziej we wszystkie powyższe wymagania. A jednak coś zgrzyta. Wszystkie wymagania spełnione, a jednak czytelnik zatrzymuje się. Opowiadania powodują skojarzenia, przywołują wspomnienia i uruchamiają wyobraźnię. Czytelnik obraca je w głowie i już nie płynie w nurcie rzeczywistości. Dynamiczna rzeczywistość przegrywa z celebracją chwili. Ulotny czas jednorazowy, który nigdy nie powróci staje się dla czytelnika bliższy niż pęd życia. I mimo, że za moment rzeczywistość wciągnie czytelnika w wir wydarzeń przeczytane opowiadania zostaną z nim na długo.

Żyjemy szybko, coraz szybciej. Mamy mało czasu, coraz mniej. Krótkie wiadomości, krótkie rozmowy, krótkie filmy. Serial symbolem współczesnego człowieka.
Kiedy więc trafi się człowiek - czytelnik, on również żyje szybko i żąda krótszych treści. Cóż więc lepszego ponad opowiadanie. Dzisiaj opowiadanie nie może być fikcją, musi być reporterską migawką życia. Fikcja nie jest...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    58
  • Przeczytane
    44
  • Posiadam
    12
  • 2019
    7
  • 2021
    3
  • 2020
    3
  • Opowiadania
    2
  • Polska
    2
  • ⚔️ Wyzwanie LC 2021
    1
  • Ebook
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Doktor Bianko i inne opowiadania


Podobne książki

Przeczytaj także