There There
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- There There
- Wydawnictwo:
- Knopf
- Data wydania:
- 2018-06-05
- Data 1. wydania:
- 2018-06-05
- Liczba stron:
- 304
- Czas czytania
- 5 godz. 4 min.
- Język:
- angielski
- ISBN:
- 9780525520375
- Tagi:
- tożsamość Native Americans rdzenni Amerykanie
- Inne
Tommy Orange’s “groundbreaking, extraordinary” (The New York Times) There There is the “brilliant, propulsive” (People Magazine) story of twelve unforgettable characters, Urban Indians living in Oakland, California, who converge and collide on one fateful day. It’s “the year’s most galvanizing debut novel” (Entertainment Weekly).
As we learn the reasons that each person is attending the Big Oakland Powwow—some generous, some fearful, some joyful, some violent—momentum builds toward a shocking yet inevitable conclusion that changes everything. Jacquie Red Feather is newly sober and trying to make it back to the family she left behind in shame. Dene Oxendene is pulling his life back together after his uncle’s death and has come to work at the powwow to honor his uncle’s memory. Opal Viola Victoria Bear Shield has come to watch her nephew Orvil, who has taught himself traditional Indian dance through YouTube videos and will to perform in public for the very first time. There will be glorious communion, and a spectacle of sacred tradition and pageantry. And there will be sacrifice, and heroism, and loss.
There There is a wondrous and shattering portrait of an America few of us have ever seen. It’s “masterful . . . white-hot . . . devastating” (The Washington Post) at the same time as it is fierce, funny, suspenseful, thoroughly modern, and impossible to put down. Here is a voice we have never heard—a voice full of poetry and rage, exploding onto the page with urgency and force. Tommy Orange has written a stunning novel that grapples with a complex and painful history, with an inheritance of beauty and profound spirituality, and with a plague of addiction, abuse, and suicide. This is the book that everyone is talking about right now, and it’s destined to be a classic.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 752
- 279
- 58
- 11
- 11
- 11
- 9
- 6
- 6
- 5
OPINIE i DYSKUSJE
Plemiona ograbione z tożsamości i trauma wielu pokoleń czy po prostu bieda i jej skutki? Trudno jednoznacznie ocenić
Plemiona ograbione z tożsamości i trauma wielu pokoleń czy po prostu bieda i jej skutki? Trudno jednoznacznie ocenić
Pokaż mimo to<Nigdzie indziej, bo "tam" już nie ma....> <Przeczytaliście ostatnią jakąś "starszą" książkę, niekoniecznie premierę?>
"Ale dla rdzennych mieszkańców tego kraju, rdzennych mieszkańców obu Ameryk, "tam" to dziś zabudowana, zasypana ziemia przodków, bezpowrotnie utracone wspomnienia przykryte warstwą szkła, betonu, kabli i stali".
Nigdzie indziej to potężna powieść o odmienności, poszukiwaniu własnej tożsamości, beznadziei i uzależnieniach. Dla mnie to jednak przede wszystkim historia o bezpowrotnej utracie. Stracie milionów ludzkich istnień rdzennych Amerykanów, którzy zostali brutalnie zamordowani w czasie kolonizacji, zmarli na skutek zawleczonych chorób i uzależnień. To zniszczenie bogatej i wspaniałej kultury ludzi, którzy bezgranicznie uwielbiali swoją ziemię i naturę. Potrafili żyć z nią w harmonii i głębokim szacunku. To strata tysięcy szans i perspektyw na poprawę losu tylko przez to, że rdzenni mieszkańcy zostali zepchnięci do rezerwatów i jeszcze współcześnie wyrwanie się z wiru uzależnień, działalności przestępczej czy po prostu ubóstwa graniczy z cudem.
Tommy Orange snuje przed czytelnikiem wielogłosową opowieść o współczesnych Indianach zamieszkujących wielkie metropolie. Ich przodkowie ukochali sobie przestrzeń i naturę, a oni muszą przystosować się do danych im warunków i otaczają się betonem i stalą. W tej wielowątkowej historii zastanawiamy się nad kwestiami tożsamości, odnajdywania siebie, śledzimy bogatą historię Indian. Na początku miałam problemy z odnalezieniem się w tej książce, ponieważ jednak jest w niej sporo bohaterów, a każdy z nich opowiada o swoich bolączkach i przeżyciach. Nie zauważałam też pomiędzy nimi żadnego związku. Nagle wszystko zaczęło się subtelnie spajać. Wystarczyło jedno zdanie rzucone w odpowiednim momencie, pajęczyna rozpleciona pomiędzy kolejnymi bohaterami tak, aby połączyć się ściśle w kulminacyjnym momencie. Naprawdę zgrabnie przeniknęły się te wszystkie wątki.
<Nigdzie indziej, bo "tam" już nie ma....> <Przeczytaliście ostatnią jakąś "starszą" książkę, niekoniecznie premierę?>
więcej Pokaż mimo to"Ale dla rdzennych mieszkańców tego kraju, rdzennych mieszkańców obu Ameryk, "tam" to dziś zabudowana, zasypana ziemia przodków, bezpowrotnie utracone wspomnienia przykryte warstwą szkła, betonu, kabli i stali".
Nigdzie indziej to potężna powieść o...
Uwaga: zdaję sobie sprawę, że obecnie w Internecie panuje mocna dyskusja na temat tego, żeby nie używać określenia ,,Indianin”, tylko ,,rdzenny Amerykanin”. Jako że argumenty padają głównie ze strony osób, które przeczytały jedną czy dwie powieści, zrobiłam własne ,,śledztwo” w pozycjach non-fiction i u ludzi, którzy zajmują się tematem naukowo. Z tego, co udało mi się wyczytać, większość osób z tej kultury nie ma nic przeciwko określeniu ,,Indianin” i chce je przejąć, a ci, którzy go sobie nie życzą, nie chcą też określenia siebie jako rdzennych Amerykanów (Ameryka to też nazwa wymyślona przez białych kolonizatorów). Postaram się używać nazw konkretnych plemion, a jeśli nie będzie to możliwe, to naprzemiennie tych dwóch określeń albo tego, które preferuje autor danej książki. Akurat tutaj w większości pada słowo ,,Indianin”.
Autor przedstawia nam panoramę przeplatających się losów kilku przedstawicieli plemienia Czejenów. Mamy tu ,,miejskiego Indianina”, który nie chce wracać do rezerwatu, dziewczynkę po stracie matki, kobietę adoptowaną przez białą rodziną i szukającą biologicznej, trzech chłopców próbujących odpowiedzieć sobie na pytanie o swoją tożsamość przez wzięcie udziału w rytualnym tańcu. Kulminacją dla nich wszystkich ma być udział w uroczystym zebraniu w rezerwacie.
Na naszym rynku pojawia się wiele powieści rodzimych autorów w amerykańskich realiach, traktujące USA jako krainę mlekiem i miodem płynącą. Zapomina się o osobach zepchniętych na margines, pozbawionych czegoś, co powinno być oczywistością. Tommy Orange, sam pochodzący z plemienia Czejenów oraz Arapaho, pokazuje wizję, która nie ma wiele wspólnego z American Dream. Jest bolesna i niewygodna, bo nie ma tu mowy o zamiataniu przeszłości, autor domaga się stanowczych rozliczeń. Pisze o wszechobecnej patologii, na jaką skazana jest rdzenna ludność – o uzależnianiach, łatwym dostępie do używek, nastoletnich ciążach, traumach pokoleniowych, które nie znajdują przepracowania. Nie daje łatwych rozwiązań, nie jest to powieść emanująca nadzieją, jest raczej smutna i przygniatająca. Ale w tym wszystkim jest jednak poczucie więzi ze swoim ludem, swoim narodem, swoją ziemią. Autor zwraca uwagę, że obecna Ameryka praktycznie nie przypomina tej, którą posiadali i kochali Indianie – mimo to ich potomkowie chcą przejąć ją dla siebie, znaleźć swoje miejsce i czuć, że to jest ich ziemia. Szukają odpowiedzi na to, kim są, jak kultywować swoje zwyczaje, co to znaczy być Indianinem i czy trzeba komuś to udowadniać. Powieść jest bardzo mocno zakorzeniona w kulturze i historii Stanów, ale myślę, że każdy, kogo stać na refleksję, będzie potrafił ją zrozumieć i przemyśleć. Chociaż wcale nie jest prosta i przyjemna. Nade wszystko: ,,Nigdzie indziej” przypomina, że Indianie to nie są malownicze postacie z westernów, to ludzie, którzy nadal żyją w USA, zmagają się z wieloma problemami i ich głos powinien być wysłuchany i zauważony.
Może nie jest to najbardziej porywająca fabularnie pozycja. Może postacie są trochę bardziej symbolami. Ale dawno żadna pozycja nie dała mi tyle do myślenia i wiem, że zostanie ze mną na bardzo długo.
,, Wszyscy czasem nawalamy. Liczy się to, jak potem wracamy do normalnego życia.”
Uwaga: zdaję sobie sprawę, że obecnie w Internecie panuje mocna dyskusja na temat tego, żeby nie używać określenia ,,Indianin”, tylko ,,rdzenny Amerykanin”. Jako że argumenty padają głównie ze strony osób, które przeczytały jedną czy dwie powieści, zrobiłam własne ,,śledztwo” w pozycjach non-fiction i u ludzi, którzy zajmują się tematem naukowo. Z tego, co udało mi się...
więcej Pokaż mimo tozbyt wielu bohaterów. przerwałem czytanie na tydzień i potem się pogubiłem. poza tym styl (przynajmniej po polsku) miejscami siermiężny. najcenniejszy jest początek i otrzeźwiające informacje o święcie dziękczynienia.
zbyt wielu bohaterów. przerwałem czytanie na tydzień i potem się pogubiłem. poza tym styl (przynajmniej po polsku) miejscami siermiężny. najcenniejszy jest początek i otrzeźwiające informacje o święcie dziękczynienia.
Pokaż mimo tohttp://neavecreations.com/recenzja-37/
Nigdzie indziej to powieść inna niż wszystkie. Tommy Orange, będący członkiem rdzennych plemion indiańskich, snuje niełatwą opowieść o swoich pobratymcach.
Wprowadza nas w świat Indian prologiem, w którym barwnie przedstawia początki wspólnej historii mieszkańców Ameryki. Dalsza opowieść śledzi losy kilkunastu postaci, na różnych etapach ich życia, by finalnie zebrać je na najważniejszym, dorocznym wydarzeniu dla Indian – Zjeździe plemiennym. To sposób na zachowanie, przetrwanie i przekazanie tożsamości indiańskiej kolejnym pokoleniom.
Tommy Orange pokazuje nam, że współcześni Indianie, tak jak dawniej ulegają pokusom ognistej wody i innym współczesnym wynalazkom. W Nigdzie indziej widzimy zupełnie inne oblicze „american dream”, za którym goni wielu mieszkańców tego kontynentu, za którym gonią przybysze zza morza. No czegóż zazdrościć tym, których tak niewiele dzieli od upadku?
Książka Tommy’ego Orange’a mnie zupełnie nie zachwyciła, zgodnie z notką wydawcy spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Czegoś miłego, przyjemnego o współczesnych Indianach. A dostałam obuchem w łeb, bo ten świat i rzeczywistość współczesnego Indianina wcale taka cudowna nie jest. Rezerwaty? To zło konieczne by zachować tradycyjne indiańskie ścieżki, które w całej swej istocie bardziej przypominają zoo dla ludzi niż miejsce godnego życia. Indianie, rodowici mieszkańcy tych ziem, traktowani gorzej niż inne mniejszości narodowe. Jaka w tym ich wina? Że byli pierwsi i zagrabiono im ziemię, a teraz traktowani są jak intruzi? Tak jak już napisałam ta książka nie zachwyca, oburza i szokuje czytelnika w wielu miejscach. To nie jest lektura przyjemna, ale bardzo wartościowa, która powinna znaleźć się w Waszym ręku jeśli choć trochę interesuje Was historia, Ameryka i los drugiego człowieka.
http://neavecreations.com/recenzja-37/
więcej Pokaż mimo toNigdzie indziej to powieść inna niż wszystkie. Tommy Orange, będący członkiem rdzennych plemion indiańskich, snuje niełatwą opowieść o swoich pobratymcach.
Wprowadza nas w świat Indian prologiem, w którym barwnie przedstawia początki wspólnej historii mieszkańców Ameryki. Dalsza opowieść śledzi losy kilkunastu postaci, na różnych...
Ważna książka dla wszystkich, którzy chcieliby poznać współczesnych Indian i wyjść poza bajki.
Bo tu mamy srogą rzeczywistość ludzi, którzy wciąż zmagają się z traumą wybicia ponad 90% ich narodu, utratą ziemi, z przesiedleniem i zamknięciem w rezerwatach. Starają się żyć jak mogą, ale dla wielu z nich alkohol jest jedyną drogą ucieczki z piekła zwanego życiem. Bohaterowie tej powieści zmagają się z wieloma traumami, które często dziedziczą po rodzicach. Porzucenie, przemoc, adopcja, nastoletnie ciąże, narkotyki, alkoholizm, przestępstwa, depresja. Nie ma tu szczęśliwych postaci. Choć powieść jest napisana prostym językiem, to była bardzo ciężka. Zaczęłam ją około dwóch lat temu i dopiero teraz poczułam, że mogę ją dokończyć. Ta książka wywołuje ból i smutek. Jak wszystkie o rdzennych amerykanach. Ale warto je czytać.
Ważna książka dla wszystkich, którzy chcieliby poznać współczesnych Indian i wyjść poza bajki.
więcej Pokaż mimo toBo tu mamy srogą rzeczywistość ludzi, którzy wciąż zmagają się z traumą wybicia ponad 90% ich narodu, utratą ziemi, z przesiedleniem i zamknięciem w rezerwatach. Starają się żyć jak mogą, ale dla wielu z nich alkohol jest jedyną drogą ucieczki z piekła zwanego życiem. Bohaterowie...
Pierwszy raz zetknęłam się z tą książką chyba 2 lata temu i odsłuchałam ją wtedy jako audiobook. Pamiętam, że trudno mi było się skupić ze względu na wielu bohaterów. Tym razem sięgnęłam po ebooka, ale ten problem pozostał. Nadal uważam, że autor pisał o zbyt wielu osobach i trudno było zapamiętać, kto jest kim.
Jeśli chodzi o przemyślenia na temat kultury Rdzennych Amerykanów, to podobały mi się i z pewnością zainspirowały do zagłębienia się w ich zwyczaje. Polecam obejrzenie filmików ze zjazdów plemiennych, to naprawdę piękne wydarzenia.
Ton książki jest raczej smutny i nie wiem, czy to dlatego, że wszyscy Indianie tak się do dziś czują, czy po prostu autor chciał zwrócić szczególną uwagę na problemy, z jakimi muszą się mierzyć niektórzy Indianie. Brakowało mi tutaj chociaż jednej szczęśliwej postaci, która osiągnęła w życiu sukces.
Nie roszczę sobie prawa do wydawania osądów o ich podejściu do życia i uczuciach związanych ze sposobem, w jaki traktuje ich rząd USA, ale ciężko mi uwierzyć, że wszyscy czują się beznadziejnie i mają beznadziejne życie. Takie w każdym razie odniosłam wrażenie czytając ,,Nigdzie Indziej".
Pierwszy raz zetknęłam się z tą książką chyba 2 lata temu i odsłuchałam ją wtedy jako audiobook. Pamiętam, że trudno mi było się skupić ze względu na wielu bohaterów. Tym razem sięgnęłam po ebooka, ale ten problem pozostał. Nadal uważam, że autor pisał o zbyt wielu osobach i trudno było zapamiętać, kto jest kim.
więcej Pokaż mimo toJeśli chodzi o przemyślenia na temat kultury Rdzennych...
ma potencjal ,ale wyszlo jak wyszlo i opowiesc jest nudna
ma potencjal ,ale wyszlo jak wyszlo i opowiesc jest nudna
Pokaż mimo toBardzo dobra książka, choć przyznaję, że nie czytało mi się jej łatwo - mało czasu, z doskoku i trudno czasami było mi odnaleźć się wśród tylu poprzeplatanych ze sobą postaci.
Smutek, przygnębienie i bezradność -- to chyba najczęściej odczuwane przeze mnie emocje.
Przejmujące jest to, że nadal dzisiaj rdzenni mieszkańcy borykają się z tyloma problemami.
Przejmujące jest również to jak ciężko się z tego wyrwać zachowując swoją tożsamość.
Bardzo dobra książka, choć przyznaję, że nie czytało mi się jej łatwo - mało czasu, z doskoku i trudno czasami było mi odnaleźć się wśród tylu poprzeplatanych ze sobą postaci.
więcej Pokaż mimo toSmutek, przygnębienie i bezradność -- to chyba najczęściej odczuwane przeze mnie emocje.
Przejmujące jest to, że nadal dzisiaj rdzenni mieszkańcy borykają się z tyloma problemami.
Przejmujące...
Cyt.:
„ Dzisiaj przemierzamy więc autobusami, pociągami i samochodami wielkie równiny z betonu; jeździmy ponad nimi i nawet pod nimi. W byciu Indianinem nigdy nie chodziło o to, by wracać do swej ziemi. Ta ziemia jest wszak wszędzie – lub nigdzie”
Tommy Orange, „Nigdzie indziej”
Tommy Orange, amerykański pisarz, członek plemienia Czejenów i Arapahów, mieszkaniec Oakland w Kaliforni, położonego na wschodnim brzegu zatoki San Francisco, zadebiutował w 2018 roku powieścią „Nigdzie indziej”. Powieść w kolejnym roku znalazła się w ścisłym finale Nagrody Pulitzera, została w Ameryce entuzjastycznie przyjęta przez czytelników i krytyków.
Bardzo smutna to powieść. Opowiada o tych, co pozostali z dumnych niegdyś plemion indiańskich, niedobitkach rozrzuconych po całym terytorium Ameryki, odciętych od korzeni, zagubionych. Współcześni Indianie. Miejscy, jak nazywa ich Tommy Orange.
W jednym z wywiadów autor wspomniał, jak wpadł na pomysł napisania książki. Pracował przy projekcie polegającym na nagrywaniu opowieści rdzennych mieszkańców Ameryki i w pewnej chwili zdał sobie sprawę, że opowieści Indian muszą zostać nie tyko wysłuchane, ale też i opowiedziane. Tak zrodziła się opowieść.
Miejscem w którym Tommy Orange umieścił akcję jest Oakland, jego rodzinne miasto. Dwunastu bohaterów, dwanaście przejmujących historii. Ich losy przeplatają się w różnych momentach życia aż do kulminacyjnego wydarzenia na zjeździe plemiennym na stadionie sportowym w Oakland. Bardzo ciekawym rozwiązaniem zaproponowanym przez autora, było opisanie finałowej sceny oczami kilkunastu bohaterów. Czytelnik niejako zostaje zmuszony do złożenia z fragmentów wydarzeń obrazu całości i stworzenia z nich własnej perspektywy.
Wielopokoleniowa opowieść o pamięci i tożsamości, marzeniach i rozterkach, słabościach, bólu, gniewie i przemocy. O poczuciu wielkiej niesprawiedliwości. O tym jak trudno wyrwać się z zaklętego kręgu uprzedzeń, biedy, uzależnień, przekazywanego niemal z pokolenia na pokolenie. Ta powieść to wyrzut sumienia Ameryki.
Błyskotliwa i poruszająca. Hipnotyzująca.
Polecam.
Cyt.:
więcej Pokaż mimo to„ Dzisiaj przemierzamy więc autobusami, pociągami i samochodami wielkie równiny z betonu; jeździmy ponad nimi i nawet pod nimi. W byciu Indianinem nigdy nie chodziło o to, by wracać do swej ziemi. Ta ziemia jest wszak wszędzie – lub nigdzie”
Tommy Orange, „Nigdzie indziej”
Tommy Orange, amerykański pisarz, członek plemienia Czejenów i Arapahów, mieszkaniec Oakland w...