rozwińzwiń

W zapachu włoskiej kuchni czyli badante ze Wzgórza Czterech Wiatrów

Okładka książki W zapachu włoskiej kuchni czyli badante ze Wzgórza Czterech Wiatrów Lucia
Okładka książki W zapachu włoskiej kuchni czyli badante ze Wzgórza Czterech Wiatrów
Lucia Wydawnictwo: Selfpublishing biografia, autobiografia, pamiętnik
660 str. 11 godz. 0 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
Selfpublishing
Data wydania:
2017-12-28
Data 1. wyd. pol.:
2017-12-28
Liczba stron:
660
Czas czytania
11 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788394109080
Średnia ocen

8,5 8,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,5 / 10
2 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1702
1687

Na półkach: ,

"Bo ja, mimo że już dziesięć lat mieszkam w Italii, ani przez moment nie traktuję Włoch jako mojej ojczyzny, nawet drugiej, chociaż lubię ją bardzo. Ale tylko lubię".

Pierwsze wspomnienia polskiej badante poznałam w 2013 r. Trzecim tomem zamykającym cały ten cykl, autorka i zarazem bohaterka swoich książek, podsumowuje dziesięć lat swojej bytności na obczyźnie. I jak to w takich analizach bywa, pojawiają się plusy oraz minusy ukazujące pełen wachlarz przeżyć, z jakimi przyszło zmierzyć się Polce daleko od swojej ojczyzny.

Lucia, czyli Lucyna Kleinert w wieku dwudziestu dwóch lat wyjechała wraz mężem na Śląsk. Od tego czasu na stałe mieszka w Chorzowie, będąc szczęśliwą matką syna i córki. Autorka w 2013 r. wydała swoje włoskie wspomnienia pt. "Dziennik badante, czyli Italia pod podszewką", w 2014 r. natomiast "Życiorys PRL-em malowany" oraz w 2015 r. "Opowieści ascolańskie i inna włoszczyzna". W internecie możecie znaleźć blog pisarki pt. "Poza granicami Polski i nie tylko".

"W zapachu włoskiej kuchni, czyli badante ze Wzgórza Czterech Wiatrów" to kontynuacja wspomnień autorki znanej czytelnikom z dwóch poprzednich książek. Lucia tym razem jako włoska badante opiekuje się dwójką starszych ludzi, z których jedno choruje na Alzheimera, a drugie ma bezwładne nogi. Bohaterka mieszka w domu wraz z pozostałą rodziną swoich podopiecznych i bardzo często wykorzystywana jest również do innych prac domowych.

Tom kończący cały cykl "Okiem cudzoziemki" dosłownie naszpikowany jest wieloma oryginalnymi przepisami potraw, o których wielu czytelników z pewnością nigdy nie słyszało. Pomyślcie bowiem chociażby o serniku z włoską ricottą, o pizzy rustico dobrej zarówno ciepłej, jak i zimnej, czy też o ravioli z kasztanami. Nie wspominając o nietuzinkowym rosole z naleśnikami i sosie paprykowym. Na dobrą sprawę z samych przepisów, jakie w tej książce zaprezentowała autorka, można by stworzyć osobną książkę kucharską. A co warto dodać, Lucyna Kleinert w swoich recepturach podaje polskie zamienniki, których można użyć w procesie gotowania. Trudno nie nabrać ochoty na jedzenie podczas opisów tradycyjnej włoskiej kuchni, gdyż to bardzo ważna płaszczyzna, bez której nie mogłyby się odbyć żadne dyskusje o włoskiej mentalności i kulturze.

Podobnie jak w poprzednich częściach wspomnień, jest tutaj także obecna szeroko zaakcentowana płaszczyzna przemyśleń własnych dotyczących profesji, jakiej autorka się podjęła. I mam wrażenie, że wnioski, jakie nasuwają się włoskiej badante mają coraz mocniejszy, negatywny wydźwięk. Autorka bowiem opisuje jawne wykorzystywanie jej obecności w domu, gdzie zamiast wykonywać wyłącznie obowiązki opiekunki, pełni praktycznie rolę pomocy domowej. Nie unika także gorzkich refleksji na temat tego, jak ta profesja wyniszcza psychicznie i fizycznie na każdym polu. To bardzo potrzebna warstwa, uświadamiająca czytelnikom, jak praca badante wygląda w rzeczywistości i z jakimi wyzwaniami przychodzi się zmierzyć ludziom, którzy się jej podejmują. Myślę, że podczas zgłębiania życia codziennego Lucyny Kleinert, wielu czytelników mocno zdziwi się poznając szkodliwość tego zawodu dla zdrowia osoby, która go wykonuje.

W książce został także wpleciony wątek wymiaru choroby, jakim jest Alzheimer. Lucyna Kleinert podkreśla, że w Italii nie ma chyba rodziny, w której nie pojawiłaby się ta choroba. Snuje także rozważania na temat wyniszczającej siły Alzheimera oraz tego, że nie zastanawiamy się nad jej ogromem, gdy jesteśmy młodzi. To bardzo ważne myśli, które z pewnością skłaniają do pogłębionej refleksji.

Lucia poprzez spisanie swoich wspomnień i przedstawienie ich szerszemu gronu odbiorców, odczarowała obraz pracy za granicą oraz ostrzegła przed pułapkami, jakie czyhają na osoby wykonujące zawód badante. Jak pokazuje autorka, życie na obczyźnie to "ciężki kawałek chleba", ale w jej przypadku, ogólny bilans emigracji wyszedł na plus. I to chyba jest najbardziej optymistyczna myśl, która będzie towarzyszyć mi podczas rozważań o niuansach takiej profesji.

https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/

"Bo ja, mimo że już dziesięć lat mieszkam w Italii, ani przez moment nie traktuję Włoch jako mojej ojczyzny, nawet drugiej, chociaż lubię ją bardzo. Ale tylko lubię".

Pierwsze wspomnienia polskiej badante poznałam w 2013 r. Trzecim tomem zamykającym cały ten cykl, autorka i zarazem bohaterka swoich książek, podsumowuje dziesięć lat swojej bytności na obczyźnie. I jak to w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
878
760

Na półkach:

W zapachu włoskiej kuchni, czyli badante ze Wzgórza Czterech Wiatrów, to czwarta książka autorki, opisująca ponad rok z życia Polki pracującej u włoskiej rodziny, na włoskiej wsi.

Lucia jest opiekunką dwójki starszych ludzi mieszkających razem z synem, synową i dwójką dorosłych dzieci. Pani starsza jest w zaawansowanym stanie choroby Alzheimera, a pan starszy z powodu bezwładu nóg porusza się na wózku. Do obowiązków badante powinna należeć tylko opieka nad państwem starszym, ale… często rodziny wykorzystują opiekunki również do innych prac domowych.

Przyznam szczerze, że bardzo podziwiam kobiety, które decydują się na pracę za granicą. Nie jest ważne czy pracują w Niemczech, Anglii czy we Włoszech. Wiele osób widzi tylko TE PIENIĄDZE, które one tam zarabiają, a ja mimo braku nadmiaru gotówki, chyba nigdy nie zdecydowałabym się na taki wyjazd, no chyba że miałabym „nóż na gardle”.

Wbrew pozorom to jest bardzo ciężka praca zarówno fizycznie jak i psychicznie, wiem z opowiadań moich koleżanek pracujących zarówno w Niemczech jak i we Włoszech, że nie zawsze człowiek potrafi pogodzić się z tym, co robi. A do tego dochodzi jeszcze tęsknota za domem rodzinnym, dziećmi, wnukami itp.

Autorka bardzo pogodnie opisuje swoje zmagania zarówno z podopiecznymi jak i z rodziną tych osób. Optymistycznie podchodzi i do ludzi i do obowiązków, próbując rekompensować sobie wszelkie niedogodności (zwłaszcza emocjonalne) tym co lubi, czyli gotowaniem i pielęgnowaniem ogrodu.

Niestety tak zwane „wypalenie zawodowe” dosięga chyba każdego, a zwłaszcza osoby, które zbytnio angażują się w pracę i nie potrafią zbyt konsekwentnie trzymać się praw dotyczących odpoczynku, czyli czasu wolnego. Pracuję jako opiekunka i wiem, jak bardzo jest to w naszym zawodzie potrzebne, między innymi dlatego nie chcę wyjeżdżać, bo tu idę do pracy na swoje ileś-tam godzin, a potem wracam do swojego domu i mam wszystko w… (wiadomo gdzie). A tam… często pracuje się nawet w czasie wolnym, bo tego na przykład wymaga sytuacja.

W tej książce czytelnik jest ponad rok z polską badante. Dzięki temu specyficznemu dziennikowi może poznać nie tylko zwyczaje świąteczne włoskiej rodziny ale również zwyczaje kraju. Autorka oprowadza czytelnika po pięknych okolicach miejscowości, w której mieszka i w której spędza swój czas wolny, a do tego rozpieszcza kulinarnymi opisami włoskich potraw.

W trakcie czytania złapałam się na tym, że ja – osoba nienawidząca czosnku, chętnie posmakowałabym pewnych potraw opisywanych przez autorkę, w których czosnek był wszechobecny.

Wracając do książki, to muszę przyznać, że pięknie, wręcz obrazowo opisane miejsca, które autorka zwiedzała czasami samotnie, czasami z osobą towarzyszącą, dosłownie przyciągały mnie turystycznie. Nigdy nie byłam we Włoszech, ale moja wyobraźnia została tak miło połechtana, że kto wie, czy nie zaplanuję sobie kolejnego urlopu właśnie do Italii.

Spisane przez autorkę wspomnienia, to dziennik dość specyficzny. Chwilami bardzo osobisty, a momentami aż kipiący zarówno pozytywnymi jak i negatywnymi emocjami. Moim zdaniem, dobrze, że Lucia znalazła w sobie tyle odwagi i chęci, aby opisać to swoje życie jako badante. Może to pomóc innym kobietom wybierającym się do pracy z dala od domu podjąć decyzję. W tej pracy liczą się nie tylko pieniądze, które oczywiście są bardzo ważnym czynnikiem w życiu, ale ta praca to ogromne poświęcenie SIEBIE. I chociaż autorka aż kipi optymizmem, to między wierszami można wyczytać ból towarzyszący jej w wielu dniach codziennych. Ból nie tylko fizyczny, ale przede wszystkim ból emocjonalny.

Przyznam szczerze, że podziwiam tę osobę, i jako kobietę i jako opiekunkę osób starszych i niepełnosprawnych. Chciałabym mieć w sobie tyle determinacji, siły i radości życia, zwłaszcza w momentach, gdy to życie potrafi być bardzo brutalne. Mając tyle lat ile autorka, (kto chce się dowiedzieć musi zajrzeć do książki, bo wieku nie zdradzę) to naprawdę trzeba być wyjątkowo silnym psychicznie, aby podołać temu wszystkiemu, o czym napisała.

I chociaż to istne tomiszcze (660 stron) i często nadgarstki bolały mnie od trzymania tej książki, to nie mogłam oderwać się od jej stron. Wykorzystywałam każdą wolną chwilę, aby trochę poczytać i uporałam się z tą lekturą wyjątkowo szybko. Tak bardzo wciągnęłam się w te dziennikowe zapiski, że w pewnym momencie przestałam zwracać uwagę (co zdarza mi się nader często czytając inne książki) na (błahe moim zdaniem) błędy interpunkcyjne czy literówki. Chyba to o czymś świadczy…

Polecam tę książkę całym sercem, szczególnie osobom, którym „marzy” się praca opiekunki. Pieniądze – pieniędzmi, ale trzeba jeszcze umieć pielęgnować szacunek dla siebie i optymizm, bez którego w takiej pracy nie można funkcjonować normalnie.

UWAGA, WAŻNE! Jeżeli ktoś zdecyduje się na przeczytanie tej książki, to niech się zaopatrzy w przekąski, bo w trakcie czytania często nie można opanować ślinotoku. I jeszcze jedna ważna sprawa to CZAS - najlepiej zacząć czytać książkę, kiedy tego czasu ma się pod dostatkiem, bo oderwać się od stron książki jest bardzo trudno :)

W zapachu włoskiej kuchni, czyli badante ze Wzgórza Czterech Wiatrów, to czwarta książka autorki, opisująca ponad rok z życia Polki pracującej u włoskiej rodziny, na włoskiej wsi.

Lucia jest opiekunką dwójki starszych ludzi mieszkających razem z synem, synową i dwójką dorosłych dzieci. Pani starsza jest w zaawansowanym stanie choroby Alzheimera, a pan starszy z powodu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
117
113

Na półkach:

Ta książka to dziennik pisany mocą! Dlaczego mocą? ( Nie to nie błąd, mocą!) Bo żeby pracować tak jak Lucia, autorka książki „W zapachu włoskiej kuchni czyli badante ze wzgórza czterech wiatrów” trzeba mieć moc, taką psychiczną i niestety także fizyczną oraz świętą cierpliwość i bezmiar wyrozumiałości w stosunku do ludzi. I nie tylko tych chorych, tym którym choroba odbiera kontakt z rzeczywistością i nie można nic na to poradzić, ale także i przede wszystkim tych zdrowych, którzy tę rzeczywistość naginają do swoich egoistycznych potrzeb.

Nie skłamię jeżeli powiem, że książka mną wstrząsnęła. Czasami nie trzeba horroru, czy super thrillera, żeby nie móc spać w nocy, niestety czasami wystarczy codzienność i zwykły, wydawałoby się dziennik.

Bo ta książka to dziennik z życia włoskiej „badante” - w uproszczeniu mówiąc opiekunki do osób starszych. I nie, wcale nie jest to dziennik grozy!
To opowieść o życiu codziennym, o ludziach, miejscach i włoskiej kuchni. Tragizm jest tu zasnuty zapachem domowej pizzy, włoską, czasami kapryśną pogodą i chwilami niezmąconej radości, które zawsze przecież się zdarzają.

Lucia opowiada o swojej pracy z ogromną delikatnością i wyważonymi słowami. Jak to w dzienniku, opisuje wielkie wydarzenia, ale i drobne kłopoty.
Opisuje swoje ogródkowe szaleństwa i domowe zwierzaki, ale tylko te, których się nie je, ona przyjaciół nie zjada, a na wsi w gospodarstwie rożnie z ty bywa.

Kochacie kuchnię włoską, ale nie możecie pojechać do Włoch?
Ta książka sprowadzi prawdziwie włoską rustykalną kuchnię pod wasze dachy, bo Lucia opisując codzienność włoskiej rodziny u której mieszkała, opisuje też posiłki, a także ich przygotowanie, podaje przepisy, ale co najważniejsze podaje też ich spolszczone wersje, tak, że aby ugotować to o czym pisze nie trzeba wydawać strasznych pieniędzy na super, hiper drogie (albo niedostępne) dodatki. Wystarczy po prostu wejść do kuchni, otworzyć lodówkę i zabrać się pracy!

Ja sama znalazłam kilka przepisów, które muszę wypróbować.

Kocham Włochy, znam język, znam Marche, region o którym opowiada książka i muszę powiedzieć, że to genialny przewodnik po tym kawałku świata, ale też i o trudach życia na emigracji, o tym jak bardzo inne są „inne światy”. Piękne i barwne „ z zewnątrz” - dziwne i nieprzyjazne czasami „od środka”.

Nie wiem jak się to autorce udało, ale jej książka, mimo iż traktuje o chorobie i nieniewolniczej wręcz pracy, jest bardzo pogodna, wręcz słoneczna i pozytywna. Lucyna Kleinert wyraźnie należy do tych, którzy patrzą na świat z uśmiechem i mają w sobie nieskończone pokłady pogody ducha.

Ja tę książkę, jako lekturę obowiązkową, poleciłabym każdej kobiecie, która wybiera się do pracy w charakterze opiekunki do osób starszych i to nie tylko we Włoszech, ludzie wszędzie są tacy sami, zmienia się tylko widok zza okna i język, którego trzeba się nauczyć.

Inna sprawa, że książka może zainteresować każdego. Jest nie tylko zabawna, ciekawa, kulinarnie fascynująca, ale i daje sporo ciekawej wiedzy na „włoskie tematy”, może i trochę obala nasze romantyczne mity o Włochach i Włoszkach, ale też pokazuje co u nich jest piękne i dobre, a o czym się po prostu nie wie.

Tą książką będzie zachwycony każdy, kto czytuje dzienniki, każdy kto kocha Włochy, każdy, kto lubi gotować, a szczególnie piec fantastyczne ciasta, bo tu autorka przeszła samą siebie i podała mnóstwo przepisów na kulinarne słodkie cuda. Ja sama żałuje, że jestem taką cukierniczą miernotą, bo bym coś z tej książki upiekła!
Dzienniki Lucyny Kleinert nie zawiodą też innych czytelników, bo tematy poważne podane są tu w przystępnej, lekkiej formie. Jeżeli będziecie mieli okazję trafić na tę książkę zachęcam bardzo.

https://iwonabanach.blogspot.com/2018/01/dziennik-pisany-moca.html

Ta książka to dziennik pisany mocą! Dlaczego mocą? ( Nie to nie błąd, mocą!) Bo żeby pracować tak jak Lucia, autorka książki „W zapachu włoskiej kuchni czyli badante ze wzgórza czterech wiatrów” trzeba mieć moc, taką psychiczną i niestety także fizyczną oraz świętą cierpliwość i bezmiar wyrozumiałości w stosunku do ludzi. I nie tylko tych chorych, tym którym choroba odbiera...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    4
  • Przeczytane
    3
  • Posiadam
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki W zapachu włoskiej kuchni czyli badante ze Wzgórza Czterech Wiatrów


Podobne książki

Przeczytaj także