Pokój
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Room
- Wydawnictwo:
- Sonia Draga
- Data wydania:
- 2016-01-27
- Data 1. wyd. pol.:
- 2011-01-01
- Data 1. wydania:
- 2011-01-07
- Liczba stron:
- 408
- Czas czytania
- 6 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788379996858
- Tłumacz:
- Ewa Borówka
- Ekranizacje:
- Pokój (2016)
- Tagi:
- Ewa Borówka powieść psychologiczna dramat obyczaj
- Inne
Dla pięcioletniego Jacka Pokój jest całym światem. To tu się urodził, to tu bawi się i uczy ze swoją mamą. Na noc mama układa go do snu bezpiecznie w szafie na wypadek, gdyby przyszedł Stary Nick. Dla Jacka Pokój jest domem, dla jego Mamy więzieniem, w którym została zamknięta przed siedmioma laty. Dzięki ogromnej determinacji, pomysłowości i bezgranicznej matczynej miłości udało jej się stworzyć dla synka namiastkę normalności. Niestety ciekawość chłopca rośnie z wiekiem i Mama zdaje sobie sprawę, że Pokój nie wystarczy mu na długo…
Porywająca historia o matce i synu oraz ich miłości pozwalającej przetrwać to, czego przetrwać niepodobna. To powieść przejmująca, chwytająca za serce, poruszająca najczulsze struny naszej wrażliwości.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Świat w pokoiku
Literatura jest pełna historii, które porażają, wzruszają i przywołują na twarz grymas niedowierzania. Mimo że istnieją na papierze, mają dość siły, aby wyrwać się ze stron i grać na wrażliwości. Mogą wejść po cichu do małego pokoju, w którym rozgrywa się bestialski dramat, i choć są fikcją, to my wiemy, że takich pokoików nie brakuje w naszym świecie, że może jeden z nich mijamy codziennie w drodze do pracy. Mówi się o tych historiach, że ich powstanie było czymś zainspirowane: nieszczęściem z wieczornego wydania wiadomości, głośną sprawą opisywaną w gazetach, na pozór odległą rodzinną tragedią. Gdy te ludzkie traumy ktoś przekuwa w literaturę, powinien mieć niebywałe wyczucie i świadomość, że choć chciałby opowiadać całkowitą fantazję, to tak nie jest. Emma Donoghue napisała „Pokój” pod wpływem wydarzeń z Austrii trwających 24 lata – tych wydarzeń, które zainicjował Josef Fritzl.
Pokoik miał jedenaście stóp kwadratowych. Od siedmiu lat mieszkała w nim młoda kobieta, dokładnie od pięciu wraz z synkiem Jackiem, którego ojcem był Stary Nick. To on przed siedmioma laty porwał 19-letnią studentkę i umieścił ją w wygłuszonej szopie za domem. Przychodził nocami i gwałcił. Kobieta ukrywała Jacka, każąc mu spać w szafie na czas wizyt oprawcy. Chłopiec usypiał, nie licząc owieczek czy baranków, ale skrzypnięcia łóżka Mamy. Książka opiera się na szczegółowym opisie codzienności tej dwójki – opisie niezwykłym, bo imitującym spojrzenie nieświadomego pięciolatka, dla którego mały pokoik jest całym światem, a Mama i zły Stary Nick jedynymi ludźmi, jakich zna. Gdy nastąpi moment, w którym chłopiec zacznie zadawać pytania, a bezpieczeństwo jego i matki zostanie zagrożone, będzie trzeba zaryzykować i odciąć się od więziennej uległości.
Dziecięca perspektywa odgrywa w powieści główną rolę, a Emma Donoghue tak mocno wrasta w nią językiem i warstwą psychologiczną, że jeszcze długo po lekturze nie daje o sobie zapomnieć. „Pokój” jest heroiczną walką matki o zachowanie normalności w świecie brutalnie ograbionym z uśmiechu; o wykreowanie innej, przeznaczonej dla synka rzeczywistości, w jakiej może dorastać bez strachu i być paradoksalnie szczęśliwy. Kobieta musi uważać, żeby nie zniszczyć skrupulatnie podtrzymywanego kłamstwa – ponieważ w pokoju jest telewizor, uwięziona tłumaczy chłopczykowi, że kanały w pudełku z obrazkami to planety (jest choćby taka przyrodnicza, w której są zwierzątka, jakie lubi mama, bo tych naprawdę, mrówek na przykład, mama nie lubi i je zabija, a chłopcu jest wtedy smutno),że za jedynym oknem umieszczonym w suficie jest kosmos, a w nim te planety z telewizora: z Dorą i SpongeBobem. Wszystko, czego nie ma w Pokoju, nie jest naprawdę – a więc brokuły są naprawdę, ale te lody z TV już nie. Z tego względu relacje matki z synem to ciągła zabawa w ganianego z dosłownością, z każdym dniem coraz trudniej utrzymać tajemnicę i pielęgnować w młodym umyśle wizję świata w czterech ścianach, świata o jedenastu stopach kwadratowych. We fragmentach, gdzie codzienność przybiera złudzenie normalności, autorka bardzo prawdziwie oddaje ciepło kontaktów dwóch kochających się osób, które mają tylko siebie, okraszając je wielością gier i aktywności z synkiem. Wszystko po to, aby było normalnie, choć my wiemy, że nie jest, a uśmiech przy opisach beztroskich zabaw szybko znika, kiedy przypominamy sobie, że to radość jednostronna – po drugiej stronie zderzająca się z pancernymi drzwiami, za którymi w małym pokoiku-więzieniu, skulona w kącie, siedzi kobieta złamana i poniżona.
Taka opowieść mogłaby być depresyjnym, przygnębiającym dramatem w ciemnej, ponurej tonacji, gdyby narratorem nie było dziecko – ale ja nie wyobrażam sobie takiego spojrzenia, tutaj należało oddać głos ciekawemu, bystremu Jackowi, to on musiał opowiedzieć swoje przeżycia z krainy szczęścia, w której żył z ukochaną Mamą; tego szczęścia urojonego, jakim mógł być dla chłopca znany wyłącznie i od zawsze mały pokój. Perspektywa pięciolatka sprawia, że my też trochę chcemy nie wierzyć w to, co nam sugerują zdarzenia, i pragniemy przyjąć dziecięce, naiwne spojrzenie. Jednak prawdziwe piekło uwięzienia atakuje nas nieustannie i udawanie nie pomaga. Od smutku odrywa natomiast stylizacja języka, jakim posługuje się mały Jack. Tłumaczka „Pokoju”, Ewa Borówka, stanęła na wysokości zadania, ozdabiając mowę pięciolatka oryginalnymi, nieporadnymi błędami, co wymagało dużej kreatywności. Poza tym chłopiec nie zasypia, ale „wyłącza się”, mama również jest w nocy „wyłączona” lub „nieobecna”, gdy ma gorsze dni. Elementy pomieszczenia jak zlew, szafa czy okno to Zlew, Szafa i Okno, z którymi Jack codziennie rano się wita. Czas, kiedy Stary Nick przynosi jedzenie i potrzebne przedmioty, „prezenty”, mama z synem nazywają Niedzielą Rozpusty, a świecąca kula widoczna w dzień przez okno w dachu szopy to buzia Pana Boga. Sposób, w jaki chłopiec odbiera życie, przypomina nieustanną paradę dziwienia się światu – Jack jest bacznym i dzielnym obserwatorem, więc podczas tego dziwienia się można trafić na prawdziwe perełki dziecięcej percepcji:
Bardzo bym chciał oglądać telewizor cały czas, ale on ogłupia. Zanim zeszłem z Nieba, Mama miała go włączony ciągle i stanęła się zombi, co jest jak duch, ale chodzi łup łup łup. I teraz zawsze wyłącza po jednym odcinku, potem komórki się rozmnażają na nowo przez dzień i po kolacji możemy obejrzeć następny program i wymądrzeć we śnie.
Myślę, że czas się rozprowadza po świecie cienko jak masło, po drogach i domach i placach zabaw i sklepach, tak że na każdym miejscu jest tylko troszkę rozsmarowanego czasu, a potem każdy musi pędzić do następnej porcji.
Ta perspektywa, te przemyślenia małego odkrywcy ograniczone czterema ścianami, które chłopiec przyjmuje za całą planetę, to jak poznawanie świata przez noworodka, ale z niepowtarzalną możliwością opowiedzenia tego magicznego procesu w pierwszej osobie.
Emma Donoghue napisała powieść o radzeniu sobie zarówno w zamknięciu, jak i w wielkim, dzikim i nieznanym świecie, o bezgranicznej miłości matki do syna oraz pełnym oddaniu drugiej osobie. To też dziwna, symboliczna rozprawa o ponownych narodzinach albo „wchodzeniu w dorosłość” w wieku pięciu lat. Obawiałem się, ze dziecięca narracja nie wzbudzi we mnie emocji, a obszerna relacja z przebywania matki i syna w zamknięciu spowszechnieje i nie podtrzyma uwagi, ale „Pokój” porusza na swój nieprzeciętny sposób i oferuje takie spojrzenie na miłość, ludzką krzywdę i poświęcenie, jakiego nie ma nigdzie indziej. Może oczekiwałem trochę większych emocji, może wzruszenia, którego mimo wszystko nie doświadczyłem, ale to już rzecz bardzo indywidualna – wiem, że „Pokój” zawiera wszystko, by wstrząsać i wyciskać łzy, ale nie w sposób łatwy i tani. Pamiętacie, jak pisałem, że Jack dzielił zwierzątka na te, które są naprawdę, i te będące w telewizorze? Pragnąłbym, aby takie małe, zapomniane pokoje nie istniały naprawdę. Ale istnieją.
Adrian Kyć
Oceny
Książka na półkach
- 4 502
- 4 092
- 803
- 242
- 76
- 50
- 48
- 43
- 38
- 36
OPINIE i DYSKUSJE
Z początku nie mogłam się przyzwyczaić do narracji prowadzonej przez dziecko, nieskładne zdania, wymyślone wyrazy, ciężko było mi się przyzwyczaić jednak z czasem zrozumiałam, że ta narracja jest potrzebna żeby lepiej zrozumieć treść książki.
Akcja zaczyna się w dniu 5 urodzin Jacka. Chłopca żyjącego w małym pokoju od urodzenia. Nie znał świata po za Pokojem. Gdy opracowuje z mamą plan Wielkiej Ucieczki i udaje im się wydostać na wolność to nie koniec jego drogi do "normalnego świata". Jack po spędzeniu całego dotychczasowego życia w zamknięciu ma problemy z adaptacją, poznawaniem nowych ludzi, odpowiednim zachowaniem czy chociażby z przebywaniem na zewnątrz. Jest to bardzo ciekawa książka, z perspektywą dziecka, które dopiero poznaje świat. Bardzo podoba mi się jego zakończenie, w którym Jack żegna się z dotychczasowym życiem i wyrusza w świat zostawiając za sobą Pokój.
Z początku nie mogłam się przyzwyczaić do narracji prowadzonej przez dziecko, nieskładne zdania, wymyślone wyrazy, ciężko było mi się przyzwyczaić jednak z czasem zrozumiałam, że ta narracja jest potrzebna żeby lepiej zrozumieć treść książki.
więcej Pokaż mimo toAkcja zaczyna się w dniu 5 urodzin Jacka. Chłopca żyjącego w małym pokoju od urodzenia. Nie znał świata po za Pokojem. Gdy...
Książka inspirowana życiem, w jego jednej z bardziej makabrycznych wersji, co sprawia, że mam bardzo mieszane uczucia. Nie lubię takich inspiracji, zwłaszcza, gdy są one świeże i bardzo współczesne, czytaj: gdy traktują, choćby pośrednio, o żywych ciągle i czujących ludziach. Donoghue jestem jednak w stanie to wybaczyć, gdyż inspiracja jest nader luźna, a historii podobnych do tej opisanej przez nią zdarzyło się niestety wiele (w tym w Polsce, tym kraju mlekiem, miodem i wartościami rodzinnymi płynącym),w związku z czym jej bohaterów nie można specjalnie utożsamiać z nikim konkretnym.
„Pokój” to historia pięcioletniego Jacka, opisana z jego perspektywy i jego językiem, co jest zabiegiem z założenia mocno ryzykownym. Ostatnio zetknęłam się tylko z jedną udaną próbą tego rodzaju i nie była to książka, lecz film, meksykański „Totem” (gorąco polecam!). W „Pokoju” udało się to tak sobie, choć pewnie, by wypowiedzieć się wiążąco, powinnam sięgnąć do angielskiego oryginału. Tłumaczenie wydaje się być przyzwoite (i nic więcej),choć przez pierwszych wiele stron nie czytało mi się tego ani trochę gładko, ani naturalnie (potem przywykłam).
A o czym to w ogóle? A o porwanej młodej kobiecie, więzionej (i gwałconej) przez siedem lat w tytułowym „pokoju”, która tamże rodzi dziecko i stara się ze wszelkich sił wychować je najlepiej jak to w takich warunkach możliwe. Jako studium macierzyńskiej miłości znakomite, choć natychmiast odzywa się tu moje cyniczne i spaczone wieloma latami pracy zawodowej „ja”, sącząc mi do ucha, że owszem, może to i możliwe, ale wyłącznie przy wysokim wyjściowym kapitale społeczno-kulturowo-psychicznym matki. Takowy owszem, nasza bohaterka ma, co niewątpliwie ułatwia Donoghue sprawę i czyni lekturę przyjemniejszą (choć przyjemna z założenia nie jest). Autorka mierzy się ponadto także z wizją życia „po” (po opuszczeniu „pokoju”) i czyni to owszem, w bardzo przejmujący sposób, jednak nie na tyle, by uciszyć ów diabelsko-cyniczny głos wewnątrz mnie. To co dzieje się bowiem z główną bohaterką (nie poznajemy jej imienia, dla syna, który jest narratorem opowieści, jest przecież tylko i aż Mamą),w sensie tego jak opiekuje się nią państwo, jest wzorcowe i modelowe (i nikt nie pyta o ubezpieczenie ani o to, kto pokryje koszty, wyobraźcie sobie!). To jak radzi sobie Jack jest również cudownym cudem, możliwym wyłącznie dzięki niewątpliwie wybitnej inteligencji tego dzieciaka (historia o dziecku z niższym IQ niewątpliwie nie czytałaby się tak dobrze). Tak, owszem, pojawiają się problemy, całkiem dużego, a niekiedy i potężnego kalibru, ale żaden nie jest nie do rozwiązania. Wątek powrotu naszej głównej bohaterki na łono rodziny i przyjęcia przez nią córki wraz z jej na wpół-dzikim dzieckiem, będącym – jakby nie patrzeć, nie da się zobaczyć niczego innego – owocem gwałtu? Jest, również. I nie jest bynajmniej super ugładzony, przeciwnie, autorka próbuje pokazać związane z nim trudności.
Ale, kurczę, nie wiem, być może to ja wymagam przeszczepu mózgu lub chociażby lobotomii, dzięki czemu zapomnę to wszystko co widziałam i z czym się zetknęłam w prawdziwym życiu, nie na kartach powieści. Póki co, nie jestem w stanie czytać „Pokoju” inaczej niż przyzwoicie napisanej książki, która jednak jest niczym więcej niż tylko jedną z wielu prób poradzenia sobie przez nas jako ludzi z faktem, że czasem na świecie dzieje się takie zło, które wyrządza szkody nie do naprawienia, a my nie chcemy w to wierzyć. Bo wolimy, ja również, myśleć, że wszystko może się skończyć dobrze, jeśli tylko się postaramy.
Nie mówcie jednak tego Brygidzie S. ze Sławna i jej dzieciom, jak również wielu innym polskim kobietom (nie będę tu wklejać linków, ale znam co najmniej kilka takich historii, które zostały ujawnione w ciągu ostatnich kilkunastu lat). I nie dawajcie im również książki Donoghue do przeczytania, chyba że chcecie okrutnie z nich zadrwić.
Książka inspirowana życiem, w jego jednej z bardziej makabrycznych wersji, co sprawia, że mam bardzo mieszane uczucia. Nie lubię takich inspiracji, zwłaszcza, gdy są one świeże i bardzo współczesne, czytaj: gdy traktują, choćby pośrednio, o żywych ciągle i czujących ludziach. Donoghue jestem jednak w stanie to wybaczyć, gdyż inspiracja jest nader luźna, a historii podobnych...
więcej Pokaż mimo toPo obejrzeniu filmu próbowałam zmierzyć się z powieścią. Próba okazała się nieudana. Narracja pięciolatka (?) po 25-ciu stronach zniechęciła mnie do czytania. Zniechęciła, bo zmęczyła. I jest to pierwszy przypadek, kiedy mogę powiedzieć, że film był lepszy od książki.
Po obejrzeniu filmu próbowałam zmierzyć się z powieścią. Próba okazała się nieudana. Narracja pięciolatka (?) po 25-ciu stronach zniechęciła mnie do czytania. Zniechęciła, bo zmęczyła. I jest to pierwszy przypadek, kiedy mogę powiedzieć, że film był lepszy od książki.
Pokaż mimo toKilka lat temu oglądałem film i nie byłem do końca przekonany, czy sięgać po książkowy oryginał tej opowieści. Zupełnie niepotrzebnie.
Opowiedziana z perspektywy 5-latka historia dorastania w prawie całkowitym odosobnieniu, a potem radzeniu sobie ze światem „na zewnątrz” miejscami wręcz porywa. Owszem, chwile zabiera przyzwyczajenie się do nietypowego w literaturze dla dorosłych narratora, ale kiedy już „kupimy” pomysł autorki zdajemy sobie sprawę, że to najlepszy sposób na opowiedzenie tej historii.
Szacunek również dla tłumaczki, pani Ewy Borówki za kongenialny przekład.
Kilka lat temu oglądałem film i nie byłem do końca przekonany, czy sięgać po książkowy oryginał tej opowieści. Zupełnie niepotrzebnie.
więcej Pokaż mimo toOpowiedziana z perspektywy 5-latka historia dorastania w prawie całkowitym odosobnieniu, a potem radzeniu sobie ze światem „na zewnątrz” miejscami wręcz porywa. Owszem, chwile zabiera przyzwyczajenie się do nietypowego w literaturze dla...
Ciężko się czytało. Jeszcze nie miałem doczynienia z książką w całości napisaną z perspektywy małego dziecka. Po jej skończeniu stwierdzam, że naprawdę warto doczytać do końca.
Ciężko się czytało. Jeszcze nie miałem doczynienia z książką w całości napisaną z perspektywy małego dziecka. Po jej skończeniu stwierdzam, że naprawdę warto doczytać do końca.
Pokaż mimo toCzytając pierwszy rozdział trochę się zaraziłam, ciężko było odnaleźć się w postaci dziecka. Akcja sama w sobie była niezbyt porywająca, na szczęście nie zrezygnowałam w tym miejscu i dotrwałam do końca - a później zaczyna się naprawdę ciekawie.
Poruszająca, niezwykła książka!
Czytając pierwszy rozdział trochę się zaraziłam, ciężko było odnaleźć się w postaci dziecka. Akcja sama w sobie była niezbyt porywająca, na szczęście nie zrezygnowałam w tym miejscu i dotrwałam do końca - a później zaczyna się naprawdę ciekawie.
Pokaż mimo toPoruszająca, niezwykła książka!
Lata temu ta książka robiła furorę na rynku, film na podstawie tej historii zrobił na mnie wrażenie, a wersja literacka - niezupełnie.
Przyznam, że nie jestem fanką prowadzenia narracji z perspektywy dziecka, gdyż mnie to najzwyczajniej w świecie irytuje...
Mimo to oraz mimo większego ładunku emocjonalnego, lektura wciąga od razu i czyta się dosyć szybko, po ok 3/4tej książki tempo spada i przyznam, że już pod koniec sporo tekstu przeskakiwałam, by jakoś dobrnąć do końca. ..
Lata temu ta książka robiła furorę na rynku, film na podstawie tej historii zrobił na mnie wrażenie, a wersja literacka - niezupełnie.
więcej Pokaż mimo toPrzyznam, że nie jestem fanką prowadzenia narracji z perspektywy dziecka, gdyż mnie to najzwyczajniej w świecie irytuje...
Mimo to oraz mimo większego ładunku emocjonalnego, lektura wciąga od razu i czyta się dosyć szybko, po ok 3/4tej...
Czy na pewno jakikolwiek pięciolatek tak myśli? Mam poważne wątpliwości. Żeby treść tej lektury nie rozmijała się z faktycznym poziomem umysłowy dziecka, książkę musiałby napisać bohater właśnie w tym wieku, a nie dorosła kobieta. Dla mnie to tylko nieudolne naśladownictwo!
Czy na pewno jakikolwiek pięciolatek tak myśli? Mam poważne wątpliwości. Żeby treść tej lektury nie rozmijała się z faktycznym poziomem umysłowy dziecka, książkę musiałby napisać bohater właśnie w tym wieku, a nie dorosła kobieta. Dla mnie to tylko nieudolne naśladownictwo!
Pokaż mimo toEkranizację oglądałem już dawno, podobała mi się rola dziecięca, ale pozapominałem fabułę. Powieść pisana jest z perspektywy pięciolatka, który przetrzymywany jest razem ze swoją matką przez psychopatycznego porywacza i gwałciciela. Jest to dziecko z gwałtu, jego całym światem jest mały pokój, a matka dokłada wszelkich starań żeby przeżyli. Gdy udaje się uciec chłopiec dopiero poznaje świat zewnętrzny. Fabuła była dość oryginalna i zabieg z dziecięcą narracją również, ale efekt nie był jakiś zachwycający. Nie do końca tu zagrał realizm, brakowało ciekawych zwrotów akcji, mam wrażenie, że pisarce zabrakło lepszego pióra, wyobraźni i umiejętności. W tym przypadku uważam, że film był sporo lepszy.
Ekranizację oglądałem już dawno, podobała mi się rola dziecięca, ale pozapominałem fabułę. Powieść pisana jest z perspektywy pięciolatka, który przetrzymywany jest razem ze swoją matką przez psychopatycznego porywacza i gwałciciela. Jest to dziecko z gwałtu, jego całym światem jest mały pokój, a matka dokłada wszelkich starań żeby przeżyli. Gdy udaje się uciec chłopiec...
więcej Pokaż mimo toNiestety nie dokończyłam książki, odłożyłam po ok 100 stornach... To zupełnie nie mój styl i strasznie mnie męczy.
Już któryś raz próbuje się przekonać do narracja z perspektywy dziecka, ale znowu poległam.
Przyznam, że bardzo ciekawi mnie ciąg dalszy, dlatego obejrzę film :D może i nie ładnie, ale nie widzę sensu zmuszać się do czytania :(
Niestety nie dokończyłam książki, odłożyłam po ok 100 stornach... To zupełnie nie mój styl i strasznie mnie męczy.
Pokaż mimo toJuż któryś raz próbuje się przekonać do narracja z perspektywy dziecka, ale znowu poległam.
Przyznam, że bardzo ciekawi mnie ciąg dalszy, dlatego obejrzę film :D może i nie ładnie, ale nie widzę sensu zmuszać się do czytania :(