Klub Kameleona. Paryż 1932

Okładka książki Klub Kameleona. Paryż 1932 Francine Prose
Okładka książki Klub Kameleona. Paryż 1932
Francine Prose Wydawnictwo: W.A.B. literatura piękna
480 str. 8 godz. 0 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
W.A.B.
Data wydania:
2016-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2016-01-01
Liczba stron:
480
Czas czytania
8 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788328026209
Tłumacz:
Anna Gren
Tagi:
Anna Gren
Średnia ocen

6,0 6,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Reader, I Married Him Joanna Briscoe, Tracy Chevalier, Emma Donoghue, Helen Dunmore, Esther Freud, Jane Gardam, Linda Grant, Kirsty Gunn, Tessa Hadley, Sarah Hall, Susan Hill, Elizabeth McCracken, Nadifa Mohamed, Audrey Niffenegger, Patricia Park, Francine Prose, Namwali Serpell, Elif Shafak, Lionel Shriver, Salley Vickers, Evie Wyld
Ocena 6,0
Reader, I Marr... Joanna Briscoe, Tra...
Okładka książki 42 listy miłosne Margaret Atwood, Leonard Cohen, Michel Faber, Neil Gaiman, Panos Karnezis, Etgar Keret, Hari Kunzru, Ursula K. Le Guin, Jonathan Lethem, Gautam Malkani, Valerie Martin, Audrey Niffenegger, Łukasz Orbitowski, Francine Prose, Carl-Johan Vallgren, Jeanette Winterson, Juli Zeh
Ocena 5,5
42 listy miłosne Margaret Atwood, Le...

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Kochankowie w Klubie Kameleona*



2814 1243 90

Oceny

Średnia ocen
6,0 / 10
44 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
130
67

Na półkach:

Największe rozczarowanie ostatnich czasów, które miałam w rękach. Opis książki fantastyczny: Paryż, bohema, wątki biedy i bogactwa, poszukiwanie swojej tożsamości, niejednosnaczność, nocne kluby, seks, pieniądze, władza, nieheteronormatywność. No po prostu WOW miało być.

Spodziewałam się wielowątkowej powieści ukazującej atmosferę tamtyczh czasów, zawiłości ludzkiej psychiki, realizm psychologiczny i historyczny, a niestety na kartkach jej znajduje się coś zupełnie odwrotnego.

Mdłe i papierowe postaci, każda jest praktycznie taka sama, czuć, że książkę pisała kobieta, głównymi bohaterami są natmiast mężczyźni i to twóczyni powieści wkłada im w głowę i usta jest tak nierealne, tak sztuczne, że aż krępujące w odbiorze. Trochę lepiej jest gdy przeskakuje to opisu kobiecych postaci, ale nadal to płycizna i surfowanie po powierzchni swoich wyobrażeń z kategorii bardzo słabej literatury.

Potencjał niesamowity, wykonanie tak płytkie, że nie byłam w stanie przebnąć przez książkę nawet tylko prześlizgując się wzrokiem po jej kartkach, lub przerzucając kilka na raz.

Stwierdzam, że szkoda czasu na takie rozaczorawnie i oddaję z powrotem do biblioteki. Natomiast bardzo dobrą pozycją (również Paryż, tylko wcześniej),traktującą o nieco innej tematyce, ale zdecydowanie bliżej życia i godną polecania, osobom, które chciały przenieść się na chwilę do innej epoki jest "Bal kobiet szalonych", Victori Mas, mimo, że debiut to bardzo dobry, zdecydowanie lepszy niż ta n-ta popłuczynowa pozycja pani Francie Prose.

Największe rozczarowanie ostatnich czasów, które miałam w rękach. Opis książki fantastyczny: Paryż, bohema, wątki biedy i bogactwa, poszukiwanie swojej tożsamości, niejednosnaczność, nocne kluby, seks, pieniądze, władza, nieheteronormatywność. No po prostu WOW miało być.

Spodziewałam się wielowątkowej powieści ukazującej atmosferę tamtyczh czasów, zawiłości ludzkiej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
245
244

Na półkach:

To niezwykle ciekawa powieść. Powieść mająca wielu bohaterów, których drogi krzyżują się w tytułowym Klubie kameleona. W klubie, w którym niczym kameleon potrafią się zmieniać i przybierać zupełnie inne barwy. Tu każdy może być sobą. Każdy może odkryć swoją prawdziwą twarz. Każdy może zachowywać się zgodnie z własnymi pragnieniami. Bez osądzania. Bez wyśmiewania. Bez strachu. A nad wszystkim czuwała Yvonne. To ona stworzyła tę przystań dla kolorowych ptaków przedwojennego Paryża. Paryża, w którym każdy chciał czuć się wolnym. W tym mieście artystów, twórczego działania, dobrej zabawy i wielkich pieniędzy. W tym mieście, w którym artyści chodzili po ulicach upojeni własną sławą. W tym mieście, w którym po ulicach chodzili i ci, którzy sławy pragnęli. Cały czas poszukiwali własnej drogi. Poszukiwali form, poprzez które mogliby wyrazić, co skrywają w swoich duszach. Łatwiej na pewno było młodemu Węgrowi, który znalazł protektorkę. Gorzej wiodło się młodemu Amerykaninowi, który tyle szczęści nie miał. Gabor i Lionel. Przyjaciele. Kochali tę samą kobietę, Suzanne. Kochali to samo miasto, Paryż. Byli artystami. Fotograf i pisarz. Jeden odniósł sukces, drugi ciągle za nim gonił. Wspólnie spędzali czas w Klubie Kameleona. Wspólnie wypijali morze alkoholu. Wspólnie włóczyli się nocą po mieście. Do czasu.

Bo przyszedł taki czas, kiedy ogólna atmosfera w kraju nie sprzyjała wiecznej i beztroskiej zabawie. Bo przyszedł czas zapaści gospodarczej. Bo obawiano się zbliżającej się wojny. Bo coraz trudniej było normalnie funkcjonować. Bo głód, strach i niepewność coraz częściej zaglądały w oczy. Bo trzeba było w końcu podjąć decyzję, czy pozostać w Paryżu czy rozpierzchnąć się do swoich ojczyzn.

Ale była jeszcze jedna bohaterka. To Lou Villars. Pierwowzór tej bohaterki to autentyczna postać. To Violette Morris. Lou, tak jak Violette była zapaloną sportsmenką. Ale wybrała dyscyplinę zarezerwowaną w owym czasie generalnie dla mężczyzn. Kochała samochody. Kochała prędkość. Kochała się ścigać. Dlatego została kierowcą rajdowym. Ale tak samo mocno kochała kobiety i kochała zakładać męskie ubrania. I to ją zgubiło. A przecież dla zwycięstwa gotowa była na wszystko. Poddała się nawet podwójnej mastektomii, aby osiągać coraz lepsze i lepsze wyniki. Wszystko na nic. Została wykluczona, porzucona i pozostawiona sama sobie. To nie był pierwszy raz, kiedy życie tak bardzo dało jej w kość. Ale czy właśnie tym można usprawiedliwiać jej zbrodnie?

Bo gdy na ulicach Paryża pojawiło się gestapo Lou opowiedziała się po stronie wroga. Wierzyła, że to co robi ma sens. Wierzyła, że tak wyświadcza przysługi Francji. Wierzyła, że kiedyś wszyscy docenią jej starania. Wierzyła, że w życiu czeka ją jeszcze to, co dobre. Co jej się należy. Autorka powtarza konsekwentnie jedno pytanie: Dlaczego? Dlaczego Lou zadawała tyle bólu ludziom? Dlaczego Lou wybrała współpracę z okupantem, a nie przystanęła do ruchu oporu? Dlaczego? Które wydarzenie w jej życiu zaważyło na tym, że wybrała zło?

Odwet. To odwet zawsze rodzi zło. I dokładnie tak było i w przypadku Lou.

Autorka doskonale przeprowadziła czytelnika przez życie bohaterów. Poznajemy te same wydarzenia z różnych perspektyw. Każdy z bohaterów jest wyrazisty, barwny, prawdziwy. Każdy zasługuje na uwagę. I każdy doskonale odrywa swoją rolę.

Może tej powieści nie czyta się lekko, łatwo i przyjemnie. Ale zdecydowanie jest to powieść warta uwagi.
https://monikaolgaczyta.blogspot.com/

To niezwykle ciekawa powieść. Powieść mająca wielu bohaterów, których drogi krzyżują się w tytułowym Klubie kameleona. W klubie, w którym niczym kameleon potrafią się zmieniać i przybierać zupełnie inne barwy. Tu każdy może być sobą. Każdy może odkryć swoją prawdziwą twarz. Każdy może zachowywać się zgodnie z własnymi pragnieniami. Bez osądzania. Bez wyśmiewania. Bez...

więcej Pokaż mimo to

avatar
57
18

Na półkach: , ,

fantastyczna książka

fantastyczna książka

Pokaż mimo to

avatar
1187
435

Na półkach: , ,

"Klub Kameleona" kupiłam w ciemno zainteresowana jedynie okładką oraz ciekawym opisem fabuły. Wszelki zachwyt kończy się jednak na wymienionych zewnętrznych elementach. Mimo iż książka liczy niecałe 500stron przebrnięcie przez nią zajęło mi sporo czasu. Głównym winnym jest infantylny język jakim autorka się posługuje oraz brak głębi/ refleksji towarzyszący lekturze. Bez przerw po prostu nie dałam rady, tematyka naprawdę mnie zainteresowała i tym bardziej bolało mnie to jak bylejaki okazał się być "Klub Kameleona". Dla zainteresowanych bohemą lat dwudziestych ubiegłego wieku znajdzie się wiele innych, lepszych pozycji - "Klub Kameleona" jest czystą fikcją, bardzo luźno inspirowaną przwdziwymi wydarzeniami oraz bohaterami, na próżno tu szukać twardych faktów oraz prawdy historycznej. Autorce zdecydowanie zabrakło warsztatu a także, śmiem twierdzić, talentu - bez tych cech nawet najfajniejszy temat nie jest w stanie sam się wybronić.

"Klub Kameleona" kupiłam w ciemno zainteresowana jedynie okładką oraz ciekawym opisem fabuły. Wszelki zachwyt kończy się jednak na wymienionych zewnętrznych elementach. Mimo iż książka liczy niecałe 500stron przebrnięcie przez nią zajęło mi sporo czasu. Głównym winnym jest infantylny język jakim autorka się posługuje oraz brak głębi/ refleksji towarzyszący lekturze. Bez...

więcej Pokaż mimo to

avatar
818
522

Na półkach: ,

Tytułowy Klub Kameleona to miejsce niezwykłe, to nocny klub, który jest rajem dla kolorowych ptaków. Przychodzą do niego ludzie odrzuceni poprzez taki a nie inny wygląd, swoją seksualność, zamiłowania. Po przekroczeniu drzwi tego niezwykłego klubu prowadzonego przez Węgierkę Yvonne, każdy staje się sobą, zrzuca krępujące go ograniczenia. Miejsce to staje się azylem m.in. dla Lou Villars, która jest lesbijką, sportsmenką, kierowcą rajdowym, lubi nosić męskie ubrania. Ta postać istniała naprawdę. Nazywała się Violette Morris i oprócz tego, co już o niej napisałam jest jeszcze jedna rzecz, która przyczyniła się do jej "sławy". Violette w 1936 roku (taką datę podają historycy) zaczęła pracować jako agent Gestapo, brała czynny udział w obławach na oficerów wywiadu i ukrywających się Żydów. Wielokrotnie brała udział w przesłuchaniach. W 1944 roku ruch oporu wydał na nią wyrok i go wykonał.
I właśnie o tej postaci chce nam opowiedzieć autorka poprzez swoją książkę. Oprócz niej bohaterami czyni m.in. młodego, węgierskiego fotografa, jego francuską dziewczynę, amerykańskiego pisarza czy bogatą, elegancką baronową.
A przecież już sama postać Violette Morris (w książce nazwanej Lou Villars) jest wystarczająco ciekawa, aby móc o niej opowiedzieć.
Jak widać ta książka mogłaby być ciekawa. Niestety coś się nie udało... Lektura książki jest momentami dużym wyczynem, dłuży się niemiłosiernie, a mnogość narratorów (każdy z bohaterów opisuje nam swoje paryskie przeżycia w różnych formach: listów, wspomnień itd.) sprawia, że książka jest rozwleczona i niestety średnio zajmująca.
Podsumowując: temat bardzo ciekawy, wykonanie niestety nieudane. Szkoda.
Ps. Na okładce książki kobieta po prawej (ta ubrana w męski garnitur) to Violette Morris.

Tytułowy Klub Kameleona to miejsce niezwykłe, to nocny klub, który jest rajem dla kolorowych ptaków. Przychodzą do niego ludzie odrzuceni poprzez taki a nie inny wygląd, swoją seksualność, zamiłowania. Po przekroczeniu drzwi tego niezwykłego klubu prowadzonego przez Węgierkę Yvonne, każdy staje się sobą, zrzuca krępujące go ograniczenia. Miejsce to staje się azylem m.in....

więcej Pokaż mimo to

avatar
533
521

Na półkach:

„Klub Kameleona” to wyjątkowe miejsce na rozrywkowej mapie Paryża. Wśród jazzu i dymu papierosowego każdy znajdzie wolność i nieskrępowaną swobodę – niezależnie od płci i imienia jakie używa, bez względu na to czy jest to kobieta w męskim stroju, czy mężczyzna z upodobaniem noszący sukienki. Każdy kto przekroczy próg tego „magicznego królestwa” może zrzucić maskę codzienności i w końcu poczuć się naprawdę sobą, bez ryzyka, że komuś się to nie spodoba.

Tak samo barwna jak wyżej opisany klub jest i cała książka, pełna wyjątkowych i ciekawych historii, które opisują oryginalne i bardzo zróżnicowane postaci. Łączy je Paryż – łączy je również Klub Kameleona. Właścicielką i założycielką klubu jest Węgierka – Yvonne, która ma słabość do marynarzy i kameleonów… Jej częstymi gośćmi jest dwóch przyjaciół (bez skojarzeń…) Gabor Tsenyi - węgierski fotograf i Lionel Maine – niespełniony amerykański pisarz, który próbuje zaistnieć z dala od ojczyzny. Wkrótce poznamy także młodziutką Susanne, którą pokochają obaj… Klub oczaruje również baronową Lily de Rossignol – protektorkę talentu Gabora, której nie jest on obojętny…

Jednak jeśli miałabym określić, kto jest głównym bohaterem tej książki to zdecydowałabym się na Lou Villars – transseksualną sportsmenkę, zdeklarowaną lesbijkę i kierowcę rajdowego, a później także fankę nazizmu i sadystyczną współpracowniczkę gestapo. Lou przez pewien czas pracowała w „Klubie Kameleona” – poznała wszystkich bohaterów, o których już wspomniałam. Ciekawym faktem jest, że autorka książki wzorowała się na rzeczywistej postaci – Violette Morris, której biografia jest dość wiernie (chociaż nie w 100%) przedstawiona w „Klubie Kameleona”. Jednak jeszcze bardziej interesujące jest to, jak mało wiemy o Morris, tak jakby Francuzi za wszelką cenę chcieli ukryć ten element ich niechlubnej historii. Oczywiście pierwszy raz usłyszałam o niej przy okazji tej książki i z każdym kolejnym faktem z jej życia byłam zaskoczona coraz bardziej.

Tak na marginesie dodam, że zdjęcie na okładce „Klubu Kameleona” przedstawia właśnie Violette Morris w towarzystwie partnerki i zostało zrobione w 1932 roku przez węgierskiego fotografa Brassaï’a (właśc. Gyula Halász) w paryskim klubie lesbijskim ‘Le Monocle’. Podobało mi się podczas czytania tej książki wyłapywanie tych odnośników do autentycznych zdarzeń. Nie jest to książka stricte biograficzna, ale fikcja przeplata się bardzo często z prawdą i faktami. Jest to bardzo ciekawy zabieg Francine Prose.

Chciałabym wspomnieć, że autorka nie tylko opowiedziała bardzo ciekawe historie, ale zrobiła to w dość oryginalny sposób, do którego co prawda musiałam się przyzwyczaić przez kilka rozdziałów, ale który ostatecznie bardzo mi odpowiadał. Poszczególne rozdziały są opowiedziane naprzemiennie z perspektywy różnych bohaterów. To jakby książki w książce. Dominującą w narracji jest opowieść autorstwa postaci Nathalie Dunois - nauczycielki, która zdecydowała się w swojej pierwszej książce p.t. „Diabeł za kierownicą. Życie Lou Villars.” przedstawić szerszej publiczności tę ciekawą bohaterkę. Poza jednym małym wyjątkiem pointującym książkę są to jedyne fragmenty pisane ze współczesnej perspektywy. Poza tym przeczytamy listy Gabora do rodziców, którzy zostali na Węgrzech i którym opowiada o swojej paryskiej codzienności. Są również fragmenty kilku powieści napisanych przez Lionela Maina, nieopublikowane wspomnienia Suzanne Dunois Tsenyi, których autorka zaznaczyła, że mają być zniszczone po jej śmierci, fragmenty pamiętników Lily de Rossignol p.t. „Baronowa nocą”, które wydała ona po wojnie oraz rozdziały p.t. „Yvonne”, które opowiadają o jej życiu i o tym jak to się stało, że powstał właśnie „Klub Kameleona”.

Czytanie powieści Francine Prose było dla mnie niesamowitą niespodzianką i przyjemnością. Z każdą stroną odkrywałam coś nowego. Autorka bardzo dobrze oddała atmosferę Paryża i obraz francuskiego życia w latach 30tych i 40tych ubiegłego wieku oraz wyjątkowo interesująco uzupełniła moją wiedzę na temat drugiej wojny światowej głównie przez wątki związane ze skandalizującą kolaborantką. „Klub Kameleona” porusza o wiele więcej tematów. To książka o miłości przedstawionej na bardzo wiele sposobów, o namiętności, pasji, sztuce, przyjaźni, ale i zdradzie nie tylko w kontekście ojczyzny. Wciągająca i emocjonująca opowieść, która zostaje w pamięci jeszcze długo po tym jak przeczyta się ostatnią stronę i zamknie książkę – czyli to co lubię najbardziej. Polecam!

„Klub Kameleona” to wyjątkowe miejsce na rozrywkowej mapie Paryża. Wśród jazzu i dymu papierosowego każdy znajdzie wolność i nieskrępowaną swobodę – niezależnie od płci i imienia jakie używa, bez względu na to czy jest to kobieta w męskim stroju, czy mężczyzna z upodobaniem noszący sukienki. Każdy kto przekroczy próg tego „magicznego królestwa” może zrzucić maskę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1583
1578

Na półkach: , , ,

Czasem mam ochotę na coś smacznego, kalorycznego i niezdrowego - na przykład na paczkę chipsów albo niezobowiązującą lekturę powieści. Tylko taką właśnie zachcianką jestem w stanie wyjaśnić, dlaczego dobrnęłam do końca tej powieści, skoro po dwudziestu stronach "Klubu Kameleona" wiadomo, że jest to gniot, jakich mało.

Złe powieści mają to do siebie, że wkurzają brakami fabularnymi, marnym warsztatem, brakiem wyobraźni, sztampą, kliszą, banałem. Są złe - ale chociaż wkurzają, budzą jakieś wrażenia, emocje, cokolwiek. Ta książka daje tylko takie znudzone pytanie - czemu tej lasce chciało się to pisać? Nie wierzę, że nie ziewała z nudów nad swoją własną historią, więc po co w ogóle?

Sprawiedliwie trzeba przyznać, że pomysł na narrację był ciekawy: składają się na nią listy Gabora, fotografa portretującego przedwojenny Paryż, do jego węgierskich rodziców; fragmenty wspomnień spisanych przez jego żonę Suzanne oraz przyjaciółkę, baronową de Rosignol, wreszcie fragmenty powieści Lionela, amerykańskiego pisarza, oraz fragmenty biografii poświęconej Lou Villard, głównej bohaterki tej całej literackiej wpadki. Jest pomysł? No jest, niezły nawet.
To ja bym teraz chciała wiedzieć, dlaczego wykonanie było takie słabe? Załóżmy, że autorka rzeczywiście kompiluje fragmenty cudzych książek i wspomnień, a nie pisze je sama - dlaczego zatem wybiera najnudniejsze? Dlaczego zmusza czytelnika do brnięcia przez analizy i monologi wewnętrzne osób, które nic nas nie obchodzą (czytamy przecież o Lou Villard) i które - ja wiem, jak to brzmi - są literalnie o niczym?
Każdy, kto chociaż raz napisał list do rodziców, nie uwierzy, że można pisać tak, jak Gabor do swoich: po co streszcza im w liście to, co przeżyli razem? Ja widzę w tym nie synowskie oddanie, tylko nieporadny warsztat autorki. Dlaczego Lionel, amerykański pisarzyna, w przedwojennym Paryżu pisze, jakby zdążył nabawić się marskości wątroby na imprezach z Kerouakiem? Każdy, kto przeczytał bodaj jedną powieść z okresu międzywojennego, zauważy, że wtedy nikt tak nie pisał - serio, to nie ten język, nie ta wrażliwość i nie ta otwartość w pisaniu o seksie. Czy autorka, która pisze biografię, pisałaby o sobie, że jest jej ciężko, że ma depresję i że temat wybrała marny? Co czytelnika biografii obchodzi postać autora?

No i wreszcie Lou Villard. Mam wrażenie, że Francine Prose sama nie wiedziała, o kim chce napisać i jaka ma być jej bohaterka. Kocha brata, który ją dręczy, czy go nienawidzi? Jest szczęśliwa jako samotnica, czy straszliwie cierpi? Czuje się kobietą czy nie? Jest transseksualna czy tylko lubi nosić męskie ciuchy? Czy romanse, które przeżywa Lou, to prawdziwe uczucia, czy jest tylko zabawką w rękach zblazowanych, cynicznych oszustek (i znowu pytanie - która kobieta byłaby w stanie udawać zakochaną tak długo?).
Zagrajmy jednak w grę autorki i zgódźmy się, że Lou naprawdę istniała. Okazuje się, że wielkie zainteresowanie wybitnego fotografa, awangardowego pisarza, przedstawicielki wyższych sfer francuskich budzi... dziewczyna bez charakteru, bez osobowości, wręcz bez znaczenia - jeśli oczywiście pominąć fakt, że była kolaborantką i zdrajczynią. Na marginesie dodam, że Lou Villard trudno nazwać choćby i kanalią, tak dalece bezbarwna jest to postać. Mam też poważne wątpliwości co do jej motywacji i intencji - nikt mnie nie przekona, że nawet posta i niewykształcona kobieta była pewna, że ściąganie do Francji nazistowskich wojsk w jakikolwiek sposób przysłuży się ojczyźnie. Jeśli jednak zgodzimy się, że Lou była ślepa, głucha, niepiśmienna i głupia to stawia nas to przed poważnym pytaniem: jaki jest sens pisania książki o postaci tak do bólu nieciekawej? Po co pokazywać coś, co jest banalne, nudne i przeciętne?

W powieści nie ma nocnego życia Paryża - Klub Kameleona jest tylko bladym, ledwie zarysowanym tłem, takim wabikiem na czytelnika, więc wszystkim, którzy szukają ładnych, sprawnie nakreślonych postaci trans odsyłam, jak zwykle, do "Muskając aksamit". Nie ma Paryża pod okupacją, nie ma francuskiego ruchu oporu, nie ma miłości, nie ma niebezpieczeństwa.
Nie ma też za bardzo pomysłu, nie ma spójności, konsekwencji i logiki, za to jest masa wycierania sobie gęby i tuszowania braków fabularnych znanymi nazwiskami - jak Paryż, to musi być sztuka, a jak sztuka, to Picasso na każdym rogu. Serdecznie ubawiła mnie też scena, w której Lou, kierowca rajdowy ze złamaną karierą, postać bez znaczenia, postać zapomniana, jest fetowana na proszonej kolacji u Hitlera jak gwiazda salonów i jeden z możnych tego świata - wszystko po to, żeby zwerbować ją do szpiegowskiej pracy. Jestem pewna, że Hitler, znany ze swojej pełnej otwartości i tolerancji polityki wobec seksualnych odmienności, był zachwycony tak, jak opisuje nam to autorka. I znowu - na marginesie zastanawiam się, dlaczego autorka wybrała sobie akurat wyścigi samochodowe, które, jak mi się wydaje, rozpalały wyobraźnię masowych odbiorców w stopniu znacznie mniejszym niż awiacja?

Na przemiał.

Czasem mam ochotę na coś smacznego, kalorycznego i niezdrowego - na przykład na paczkę chipsów albo niezobowiązującą lekturę powieści. Tylko taką właśnie zachcianką jestem w stanie wyjaśnić, dlaczego dobrnęłam do końca tej powieści, skoro po dwudziestu stronach "Klubu Kameleona" wiadomo, że jest to gniot, jakich mało.

Złe powieści mają to do siebie, że wkurzają brakami...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1209
365

Na półkach: ,

Klub Kameleona Paryż 1932 to świat dekadencji, pełen artystów, arystokratów i ludzi próbujących znależć swoje miejsce.
Autorka kreśli przed czytelnikiem panoramę Paryża i jego mieszkańców, poprzez wszystkie warstwy społeczne: mamy tutaj zakochaną w początkującym fotografie arystokratkę, dziewczynę zarabiająca na życie pozowaniem w Akademii i nauczaniem obcokrajowców francuskiego, bogatych przedsiębiorców, początkujących pisarzy, sportsmenkę i właściecielkę popularnego klubu.
Właśnie ów klub skupia wokół siebie wszystkich bohaterów. To w nim jak w soczewce odbijają się uroki i ciemne strony miasta, które nieuchronnie zmierza do zagłady.
Autorka nie tworzy jednego bohatera chyba, że potraktujemy tak samo miasto, kolejne rodziały mają własnych narratorów, poznajemy kolejne wydarzenia z różnych perspektyw. Poszczególne rozdziały pochłaniają bez reszty. Najsłabej jednak na tym tle wypadają fragmenty podstarzałego amerykańskiego pisarza Lionela Maine, są zmanierowane, pełne samouwielbienia ,infantylne momentami, jednym słowem męczące.
Klub Kameleona to ciekawa powieść o miłości, zdradzie, nadziejach, szpiegostwie pochłonie czytelnika od pierwszych stron.

Klub Kameleona Paryż 1932 to świat dekadencji, pełen artystów, arystokratów i ludzi próbujących znależć swoje miejsce.
Autorka kreśli przed czytelnikiem panoramę Paryża i jego mieszkańców, poprzez wszystkie warstwy społeczne: mamy tutaj zakochaną w początkującym fotografie arystokratkę, dziewczynę zarabiająca na życie pozowaniem w Akademii i nauczaniem obcokrajowców...

więcej Pokaż mimo to

avatar
83
4

Na półkach:

Jestem świeżo po lekturze tej książki i śmiało mogę powiedzieć, że dawno nic mnie tak nie wciągnęło. Przede wszystkim autorka bardzo starała się oddać atmosferę Paryża lat trzydziestych i myślę, że naprawdę dobrze to wyszło. Pokazuje przekrój społeczny - od baronowej, przez artystów, po niezbyt bogatą dziewczynę zajmującą się między innymi pozowaniem dla studentów akademii. Możemy się też całkiem sporo dowiedzieć o ówczesnych rozrywkach - ekstrawaganckich przyjęciach, spektaklach w nocnym klubie czy eleganckich kolacjach, a nawet nielegalnych walkach bokserskich. No i co chyba najciekawsze w tej książce - autorka pokazuje to wszystko z różnych perspektyw. Główną nicią jest tu oczywiście wątek Lou Villars - dziewczyny, która miała startować na olimpiadzie i reprezentować swój kraj a stała się oprawcą i zdrajczynią. Jednak tak naprawdę w "Klubie kameleona" nie tylko ona jest główną bohaterką. Moim zdaniem jest nim i fotograf, i jego dziewczyna Suzanne, i baronowa. Niejako w tle - choć nie do końca - widzimy i inne ciekawe osobowości: Lionela - amerykańskiego pisarza, Yvonne - właścicielkę klubu, Armanda - współwłaściciela firmy produkującej samochody. Wiele postaci, wszystkie barwne, a relacje między nimi są często bardzo skomplikowane. Książkę czyta się jednym tchem.

Jestem świeżo po lekturze tej książki i śmiało mogę powiedzieć, że dawno nic mnie tak nie wciągnęło. Przede wszystkim autorka bardzo starała się oddać atmosferę Paryża lat trzydziestych i myślę, że naprawdę dobrze to wyszło. Pokazuje przekrój społeczny - od baronowej, przez artystów, po niezbyt bogatą dziewczynę zajmującą się między innymi pozowaniem dla studentów akademii....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    80
  • Przeczytane
    50
  • Posiadam
    26
  • 2020
    2
  • 2016
    2
  • Teraz czytam
    2
  • Ulubione
    2
  • 2016
    1
  • Oficjalne Recenzje Lubimy Czytać
    1
  • Ślepy traf - moje tabula rasa
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Klub Kameleona. Paryż 1932


Podobne książki

Przeczytaj także