MonikaOlga

Profil użytkownika: MonikaOlga

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 22 tygodnie temu
245
Przeczytanych
książek
245
Książek
w biblioteczce
244
Opinii
2 250
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Autorka bloga o książkach, podróżach i nie tylko.

Opinie


Na półkach:

Wiera Politkowska wspomina swoją matkę. Tak można jednym zdaniem określić tę niewielką objętościowo książkę. To nie jest biografia Anny Politkowskiej. Tę publikację należy czytać znając postać Anny, rosyjskiej niezależnej dziennikarki. Wiera Politkowska nie pokusiła się o wydanie pełnej biografii, lecz snuje wspomnienia kładąc akcent na wybrane szczegóły. A te szczegóły nie są przypadkowe...

Anna Politkowska. Nieustraszona dziennikarka, która kojarzona jest, i słusznie, z krytyką Władimira Putina i Ramzana Kadyrowa. Opozycjonistka, która nie bała się mówić głośno o korupcji, o wypaczeniach, o przestępstwach. Obrończyni praw człowieka, która próbowała otworzyć oczy i swoim rodakom, i całemu światu, pisząc o drugiej wojnie czeczeńskiej. Mediatorka. To właśnie ona próbowała negocjować uwolnienie zakładników przetrzymywanych w teatrze w Dubrowce. Później był atak terrorystyczny na szkołę w Biesłanie. Anna Politkowska też miała rozmawiać z Czeczenami. Na miejsce nie dotarła. Była przekonana, że próbowano ją otruć.

Anna Politkowska. Matka dwójki dzieci. Doskonale zdawała sobie sprawę, że poprzez swoją dziennikarską działalność naraża nie tylko siebie, ale i swoją rodzinę. Nie mogła jednak przestać. Nie mogła milczeć. Mogła natomiast przygotować swoje dzieci na różne warianty. I zrobiła to. Tłumaczyła, jak mają się zachować w sytuacjach szczególnych. Do kogo pójść. Gdzie znaleźć ważne dokumenty. Walczyła przecież też dla nich i dla kolejnych pokoleń...

Anna Politkowska została zastrzelona w dniu urodzin Putina, 7 października 2006 roku w centrum Moskwy, w pobliżu Dworca Białoruskiego, w windzie swojego bloku. Mocodawcy wyroku na Annę Politkowską oczywiście nie ujęto...

Wiera Politkowska. Emigrantka. Po agresji Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 roku Wiera wiedziała, że jak najszybciej musi opuścić granice Federacji Rosyjskiej. Udało się!

Czy warto sięgnąć po tę publikację! Warto! Dlaczego? Historię Anny Politkowskiej, a raczej jej fragmenty, poznajemy z zupełnie innej perspektywy. Tak córka dba o pamięć o matce. Dba o jej dobre imię. Dba o to, aby Anna Politkowska nie została zapomniana, aby jej słowa nie przepadły w natłoku innych słów, często kłamliwych i pustych. Dba o to, aby ludzie nie zapomnieli, że Anna Politkowska walczyła o swoją ojczyznę. Straciła w tej walce życie, bo była niewygodna dla władzy, zbyt niewygodna...

https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/

Wiera Politkowska wspomina swoją matkę. Tak można jednym zdaniem określić tę niewielką objętościowo książkę. To nie jest biografia Anny Politkowskiej. Tę publikację należy czytać znając postać Anny, rosyjskiej niezależnej dziennikarki. Wiera Politkowska nie pokusiła się o wydanie pełnej biografii, lecz snuje wspomnienia kładąc akcent na wybrane szczegóły. A te szczegóły nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cóż to była za opowieść! Pamięć o nim, wielkim Giorgio Barbarelli da Castelfranco, Giorgione czy też Zorzi nie może pójść w zapomnienie. Tak samo jak nie może przepaść skrzętnie skrywana tajemnica...

Wenecja. 1510 rok. Zorzi prowadzi swoją pracownię. Ba! Ma nawet swoich garzoni. Artysta pełną gębą! Całe jego życie podporządkowane jest procesowi tworzenia. Wszystkie jego myśli ukierunkowane są na sztukę. Do czasu pojawienia się w jego życiu pięknej Sybilli Fugger. A wszystko zaczęło się od chęci posiadania nowego, nieznanego jeszcze nikomu, a co za tym idzie, nie używanego jeszcze przez nikogo KOLORU. Pigment, o którym mowa, rzekomo jest w posiadaniu męża pani Fugger. Zorzi za wszelką cenę musi być pierwszy!

Wtedy będzie mógł spłacić wszystkie długi, zainwestować w swoją pracownię, zatroszczyć się o swoich uczniów i ... przejść do historii!

Z chwilą przybycia do miasta Fuggerów wyścig się rozpoczął! Atmosfera wśród potencjalnych zwycięzców zagęszcza się. Jedni są zapraszani na rozmowy, inni czekają na swoją kolej wierząc, że znajdują się na tajemniczej liście. Zorzi postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i działać! On dotrze do Fuggera z polecenia jego ... żony! Jakiż był naiwny! Sybilla Fugger miała bowiem swój własny plan!

"Burza kolorów" to fantastyczna powieść! Wątków mamy kilka, a każdy równie ciekawy. Pogoń za marzeniami, za sławą, za uznaniem! Miłość, przyjaźń, odpowiedzialność.

Otóż życie artysty to nie tylko blichtr, przyjęcia i lejący się strumieniami szampan. To nie tylko bujanie w obłokach i gorączkowe poszukiwanie tego czegoś nawet do końca niesprecyzowanego. To proces tworzenia z wielką niewiadomą na końcu. To przyziemne i prozaiczne sprawy, aby pracownię utrzymać, aby móc zapewnić byt sobie, swoim rodzinom, swoim uczniom. To walka o zlecenia i projekty. To nieustająca rywalizacja. To też przeogromna satysfakcja i duma, gdy wszystkie cele zostaną osiągnięte: i te estetyczne, i te emocjonalne, i te materialne. To Zorzi.

Intryga, toksyczne relacje, manipulacja. Tak, z toksycznej relacji trzeba się uwolnić. Co do tego nikt nie ma żadnych wątpliwości. Zasadnicze pytanie: jak? Jak chcemy to osiągnąć. I czy na pewno wiemy, od kogo tak naprawdę należy się odseparować. To Sybilla.

Siła prawdziwej przyjaźni. Przyjaźń jest prosta, łatwa i przyjemna, gdy na horyzoncie nie ma żadnej zapowiedzi burzy. A gdy na nieskazitelnym niebie pojawia się zwiastun nie burzy, a czegoś znacznie groźniejszego? Kto będzie wsparciem? Kto wyciągnie pomocną dłoń nie oczekując niczego w zamian? Kto zostanie z nami do samego końca? Tylko prawdziwy przyjaciel! I Zorzi takiego przyjaciela miał! Nawet kilku :)

Na zakończenie muszę wspomnieć o jeszcze jednej kwestii. Damian Dibben bohaterem swojej powieści uczynił artystę malarza. I wprowadził czytelnika do jego świata, a zrobił to po mistrzowsku! Damian Dibben oszałamiająco maluje słowami! Świat widziany oczami Zorzi opisuje kolorami. Nie robi tego jednak pospolicie, a w sposób wysublimowany i kunsztowny. Okazuje się, że zieleń, granat czy czerń posiadają mnóstwo odcieni i każdy z nich można porównać do czegoś innego, do czegoś konkretnego. Pewnie właśnie dzięki temu tak doskonale mogłam zanurzyć się w świecie Giorgio Barbarelliego da Castelfranco.

https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/

Cóż to była za opowieść! Pamięć o nim, wielkim Giorgio Barbarelli da Castelfranco, Giorgione czy też Zorzi nie może pójść w zapomnienie. Tak samo jak nie może przepaść skrzętnie skrywana tajemnica...

Wenecja. 1510 rok. Zorzi prowadzi swoją pracownię. Ba! Ma nawet swoich garzoni. Artysta pełną gębą! Całe jego życie podporządkowane jest procesowi tworzenia. Wszystkie jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Starożytność nie jest moją ulubioną epoką historyczną, jednak nazwisko autora przekonało mnie do lektury. I jest dobrze :)

Młody inżynier Atiliusz Primus został od razu rzucony na głęboką wodę. Otóż mianowano go na stanowisko zarządcy olbrzymiego akweduktu dostarczającego wodę do dziewięciu miast wokół Zatoki Neapolitańskiej. Można by to nazwać sukcesem, jednak Atiliusza dość mocno niepokoił fakt, że poprzedni zarządca ... zniknął. Dlaczego? Czy to była ucieczka, zabójstwo, samobójstwo czy porwanie? Mało tego! Jego podwładni nie byli zadowoleni z przybycia nowego zwierzchnika i nawet tego nie ukrywali, szczególnie jeden z nich... Zatrute ryby, zapach siarki... To wszystko nie zwiastuje niczego dobrego!

Ale Atiliusz nie poddaje się. Musi poznać przyczynę, musi zaradzić problemowi. Musi zrobić wszystko, aby dostarczana akweduktami woda była zdrowa i nie zabrakło jej dla nikogo. Tym bardziej, że lato takie upalne...

Pompeje! Tam woda jeszcze jest. Co więcej, tam jeszcze nie wiedzą, że tej wody za chwilę nie będzie. Jakież było zdziwienie Atiliusza, gdy dowiedział się, że najważniejszą osobą w mieście jest były niewolnik, który jakimś cudem zbił niewiarygodną fortunę! To Ampliatus. Człowiek bez żadnych skrupułów. Człowiek, który zbudował swój biznes na ludzkiej tragedii. Człowiek, który wierzył, że Pompeje to miasto, które zawsze stanie na nogi. Człowiek, który już zwietrzył nowy interes...

Wezuwiusz! Erupcja Wezuwiusza w 79 roku nieodwracalnie zniszczyła Pompeje... A więc Ampliatus jednak pomylił się...

Ktoś może powiedzieć, że jak na taką historię akcja toczy się dość mozolnie. Mnie to nie przeszkadza :)

Można skupić się na nieco innych wątkach, które po dziś dzień nic nie straciły na swojej aktualności. Szykanowanie, mobbing, korupcja, bestialstwo, nuworyszostwo.

Ciekawym było też wplecenie wątku dwóch Pliniuszów: Pliniusza Starszego i Pliniusza Młodszego. Pierwszy stał się ofiarą wybuchu Wezuwiusza, gdy opuścił swoją bezpieczną willę i jako dowódca eskadry rzymskich okrętów wyruszył do Pompejów na pomoc tamtejszej ludności. Drugi, który towarzyszył wujowi, erupcję Wezuwiusza przeżył, a później wszystko opisał.

"Pompeje" to kolejna powieść Harrisa, którą miałam przyjemność przeczytać i która, tak jak i pozostałe, okazała się interesującą lekturą.

https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/

Starożytność nie jest moją ulubioną epoką historyczną, jednak nazwisko autora przekonało mnie do lektury. I jest dobrze :)

Młody inżynier Atiliusz Primus został od razu rzucony na głęboką wodę. Otóż mianowano go na stanowisko zarządcy olbrzymiego akweduktu dostarczającego wodę do dziewięciu miast wokół Zatoki Neapolitańskiej. Można by to nazwać sukcesem, jednak Atiliusza...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika MonikaOlga

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
245
książek
Średnio w roku
przeczytane
31
książek
Opinie były
pomocne
2 250
razy
W sumie
wystawione
238
ocen ze średnią 7,1

Spędzone
na czytaniu
1 519
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
39
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]