O ile pierwsza część zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, to druga poruszyła mnie do głębi. Co z tego, że Kiernanowi udało się uwierzyć Jade w siebie i odzyskać poczucie własnej wartości, skoro jego śmierć i pojawienie się ojca w życiu jej matki zniweczyły wszystko i poczyniły takie zniszczenia w życiu Jade, że nie było co zbierać. Caulder też jest złamany i kompletnie sobie nie radzi po śmierci brata, ale przez cały czas chce być blisko Jade i służyć jej pomocą. Kiedy ona zamykając się w sobie tę pomoc odrzuca, on jest na granicy ucieczki i rezygnacji. A Jade jest naprawdę Aniołem. Po tym, jak jest traktowana przez swoją matkę alkoholiczkę ona nadal ją kocha, troszczy się o nią, a nawet byłaby skłonna oddać za nią swoje życie. Mało kogo stać na taką postawę. Te ich relacje wyniszczają ją coraz bardziej, ale ona brnie w to dalej, bo nie zostawi matki samej, tak bardzo chce jej pomóc, kocha ją, matka jest jedyną osobą bliska jej sercu i pomimo tego, że ta na każdym kroku ją poniża i miesza z błotem, Jade pozostaje w tym błocie, ale matki nie zostawia.
Podczas czytania tej książki obowiązkowa paczka chusteczek, bo wylałam trochę łez podczas jej czytania. Nie pamiętam, kiedy tak bardzo się wzruszyłam i popłakałam podczas czytania książki.
Życie nie rozpieszczało Jade, która rozpadła się na drobne kawałki i o ile Kiernan próbował poprzestawiać te kawałki, aby utrzymać je w całości, to Caulder, pozwolił im wszystkim upaść i rozbić się, aby kawałek po kawałku poskładać ją na nowo, miejmy nadzieję, że już na zawsze.

O ile pierwsza część zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, to druga poruszyła mnie do głębi. Co z tego, że Kiernanowi udało się uwierzyć Jade w siebie i odzyskać poczucie własnej wartości, skoro jego śmierć i pojawienie się ojca w życiu jej matki zniweczyły wszystko i poczyniły takie zniszczenia w życiu Jade, że nie było co zbierać. Caulder też jest złamany i kompletnie...

Są książki, które totalnie grają na emocjach czytelnika. Zmieniają rytm pracy serca, przyspieszają puls czy tez powodują chwilowy bezdech i ucisk w piersi. Czytanie ich to trochę masochizm, igranie z własnym zdrowiem psychicznym.
Do takich książek należy ta seria.
Jestem po niej nieco rozdarta...
Jade to typowa ofiara przemocy fizycznej i psychicznej. Jest uzależniona od swojego oprawcy, bardzo związana z nim emocjonalnie. Jak każda tego typu ofiara uważa, że całe zło, które ją spotyka należy jej się, że na nic innego nie zasługuje. Ma tysiące usprawiedliwień dla swojego kata. Dramat pogarsza fakt, że psychicznym dręczycielem Jade jest jej własna matka :( Niestety "scena bonusowa" umieszczona na samym końcu książki w moich oczach nie usprawiedliwiła tej kobiety ani trochę.

Mam lekki żal do autorki książki, że karmiła nas cierpieniem i bólem głównych bohaterów przez 3 tomy, a na koniec podrzuciła nam byle krótki epilog. I to nie taki, który łagodzi gorycz dotychczasowych nieszczęść. Dla mnie to za mało.
Mogę sobie tylko wyobrazić: Jade, otoczona ogromem miłości Cauldera, w końcu wychodzi na prostą i zaczyna wierzyć w siebie. Zaczyna żyć w dostatku, komforcie, nie głoduje, jest bezpieczna i zaczyna spełniać swoje marzenia...
Ale nigdy nie dowiem się czy Caulder wyzwolił się z żałoby po bracie, czy odzyskał radość życia, czy Jade otoczyła go wystarczającą miłością, czy przestał cierpieć. Mogę w to wierzyć, ale przez autorkę ten bohater został potraktowany trochę po macoszemu :( Szkoda. W moich oczach zasługuje na epicki epilog :)

Całość serii naprawdę warta przeczytania. Polecam.

Są książki, które totalnie grają na emocjach czytelnika. Zmieniają rytm pracy serca, przyspieszają puls czy tez powodują chwilowy bezdech i ucisk w piersi. Czytanie ich to trochę masochizm, igranie z własnym zdrowiem psychicznym.
Do takich książek należy ta seria.
Jestem po niej nieco rozdarta...
Jade to typowa ofiara przemocy fizycznej i psychicznej. Jest uzależniona od...

Książka o granicach...Granicach wytrzymałości ludzkiego bólu,cierpienia,zdrowej miłości do rodzicielki(moim skromnym zdaniem tę kobietę tylko w taki sposób można nazwać.
"Ta" kobieta użyczyła swej macicy dla Jane przez 9 miesięcy i na tym rola matki dla tej dziewczyny się zakończyła).

Pieces of My Heart to książka o sposobie lub jego braku ,w radzeniu sobie z utratą ukochanego syna,brata,chłopaka.
Czasami tak bywa,że Ci,których darzymy niewyobrażalna miłością,Ci którzy swym byciem sprawiają, iż stajemy się całością odchodzą...odchodzą od nas,żegnając się lub też nie i zostawiają po sobie wielką głuchą ciszę i ogrom cierpienia.

Jak to przeżyć???Nie ma dobrego przepisu,rady i odpowiedzi na takie pytanie.Nie udzieli jej nawet ten ,któremu udało się przejść przez taką traumę,bo każdy swój ból przechodzi w inny sposób.Niektórzy z tym przejściem sobie nie radzą i poprzez własna śmierć próbują połączyć się z ukochaną osoba.

Książka o krętej i trudnej drodze...drodze przyszłości,do wspólnej miłości i szczęścia mimo tego całego nieszczęścia w przeszłości.

Ps:wodospad łez gwarantowany.

Tak bardzo polecam :)

Książka o granicach...Granicach wytrzymałości ludzkiego bólu,cierpienia,zdrowej miłości do rodzicielki(moim skromnym zdaniem tę kobietę tylko w taki sposób można nazwać.
"Ta" kobieta użyczyła swej macicy dla Jane przez 9 miesięcy i na tym rola matki dla tej dziewczyny się zakończyła).

Pieces of My Heart to książka o sposobie lub jego braku ,w radzeniu sobie z utratą...

"On the outside, the cake was stunning: bright, happy colors, pretty pictures, smiling faces. But on the inside, it was charred and destroyed. The perfect representation of my entire life. And it hit me like punch to the throat."

Myślałam, że Jamie Canosa nie może zrobić już nic więcej aby historia Jade złamała mi serce jeszcze bardziej niz zrobiła to w "Falling to Pieces". Bardzo się myliłam. Po śmierci Kiernana Jade zamknęła się w sobie. Przez wiele miesięcy nie mogła poradzić sobie ze strata ukochanej osoby. Jedyną osoba z którą była w stałym kontakcie to jej własna matka, którą wspierała przez cały czas w drodze do trzeźwości. Kontakt z Caulder'em ograniczyła do kilku smsów, a z jego mamą nie kontaktowała sie wcale od pogrzebu Kiernana. Kiedy po blisko roku od śmierci Kiernana, wznawia kontakt z Caulder'em oboje nie zdawali sobie sprawy, jak wiele w sobie dusili i jak bardzo potrzebowali osoby, przed którą mogliby sie otworzyć. Ból, żal i gniew zbliżyły ich ponownie do siebie, wzajemnie pomagając sobie trzymać pion w najtrudniejszych monemtach ich życia. Wszystko byłoby jednak inaczej, gdyby w drzwiach pewnego pieknego dnia nie stanął jej ojciec - Michael, ciągnąc jej matkę ponownie na dno butelki. Powróciły wyzwiska, samotność, niskie poczucie wartości... wszystko to nad czym pracował z nią Kiernan przepadło w zaledwie kilka chwil. Jej bezwarunkowa miłość do matki ciągnie ją ze soba na dno... Caulder jednak mimo to nie poddaje się i probuje walczyć o dziewczynę, jednak nie odniesie sukcesu, dopuki ona sama nie zechce również walczyc o sama siebie.

Przepiekna historia, wielokrotnie łzy płynęły mi po policzkach czytając stronę za stroną, jak powoli i szczerze rozwijało się uczucie między Cal a Jade, jak bardzo zranieni oboje byli i jak ogromny bol noszą na barkach. Serce pękało wielokrotnie po słowach jakie wyrzucała z siebie matka Jade. Nie wyorbażam sobie jak musiała się czuć, pragnąc od niej jedynie miłości, a w zamian dostając tylko obelgi. Mimo mojego ogromnego uznania dla tego cyklu, nie sądzę, bym kiedykolwiek wróciła do niejgo - zbyt wiele emocji kosztowało mnie przeczytanie tej histori. Szczerze polecam fanom wyciskaczy łez.

"On the outside, the cake was stunning: bright, happy colors, pretty pictures, smiling faces. But on the inside, it was charred and destroyed. The perfect representation of my entire life. And it hit me like punch to the throat."

Myślałam, że Jamie Canosa nie może zrobić już nic więcej aby historia Jade złamała mi serce jeszcze bardziej niz zrobiła to w "Falling to...