Broda zalana krwią
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Seria Brazylijska
- Tytuł oryginału:
- Barba ensopada de sangue
- Wydawnictwo:
- Rebis
- Data wydania:
- 2016-03-31
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-03-31
- Liczba stron:
- 384
- Czas czytania
- 6 godz. 24 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788378186700
- Tłumacz:
- Wojciech Charchalis
- Tagi:
- galera literatura brazylijska
"Broda zalana krwią" to znakomita powieść o poszukiwaniu tożsamości, nieuchronności losu oraz odkrywaniu źródeł mitów i legend, to również powieść o granicach przebaczenia.
Główny bohater po śmierci ojca wyjeżdża do Garopaby, małego brazylijskiego miasta na wybrzeżu. Próbuje odszukać ślady dziadka, który mieszkał tu i rzekomo utonął wiele lat wcześniej.
Chłopak, instruktor pływania i triatlonista przemierzający miasto w towarzystwie psa, cierpi na rzadką chorobę, prozopagnozję - nie potrafi odróżniać ludzkich twarzy, Garopaba zaś zdaje się cierpieć na zbiorową amnezję, kiedy tylko jest mowa o jego dziadku.
Poszukiwania uruchamiają ciąg zaskakujących wydarzeń.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Brakujący element
Będą same zachwyty. Bo jeśli w „Brodzie zalanej krwią” było coś słabego, to dałam się tak doszczętnie i bezpardonowo zmanipulować, że nie zauważyłam.
Całkiem młody triathlonista po samobójstwie ojca przenosi się do miasteczka Garopaby, w którym niegdyś mieszkał i zaginął jego dziadek. Nie wiadomo dlaczego (niby jest coś o poszukiwaniu, tożsamości, samotności i tak dalej, ale ja myślę, że prawda jest gdzie indziej),ale czuje, że musi odkryć, co się z nim stało. Trafia na ścianę milczenia, czasem niechęci. Wątek poszukiwań nie jest wątkiem kryminalnym. Co prawda pcha opowieść do przodu ale jakoś tak niewidocznie, trochę na niby powiedziałabym, jakby był zbędnym pretekstem do opowiedzenia nam zupełnie innej historii. Przez chwilę byłam przekonana, że sprawa z dziadkiem umrze zanim dotrę do połowy i jakoś wcale mnie to nie rozczarowywało. Polubiłam triathlonistę. Zaufałam mu też i doszłam do wniosku, że on sam najlepiej wie, co dla niego dobre i jeśli zaprzestanie poszukiwań da mu spokój, to ja też będę spokojna.
Dałam się przekupić zdaniom, które zbudowały mi pejzaż totalny, namacalny. Omotał mnie klimat bezpretensjonalny, bez giętkich ozdobników, bez zbędnego nasycania kolorów, bez przerysowań, które miałyby zwrócić moją uwagę na coś, co chce uwypuklić autor. Urzekła mnie opowieść, którą w każdym innym wydaniu uznałabym za nieprawdopodobną, a tu czułam się jej częścią. Może nie jest to z resztą takie dziwne, bo zdaje się, że książka inspirowana jest prawdziwymi zdarzeniami. Co nie zmienia faktu, że wydają mi się niekonwencjonalne.
Nie spodziewałam się niczego, nie wyciągałam wniosków ze zdarzeń, bo ich konsekwencje nijak się miały do moich wyobrażeń i przypuszczeń. Przez całą podróż pozwoliłam się prowadzić i zaskakiwać, choć prędko przestałam się wszystkiemu dziwić. Uwierzyłam słowom tak bardzo, że mogłabym stanąć do walki w ich obronie. Kiedy padał deszcz byłam mokra, kiedy czytałam o zimnym, lodowatym oceanie, musiałam nakryć się kocem, podczas bójki, czułam krew w buzi … Przez całą drogę ufałam słowom, byłam pewna, że tak musiało być i żadne alternatywy nie przychodziły mi nawet do głowy.
Nie będę kontynuować, o czym jest ta historia, bo za dużo zdradzę. Nie chciałabym też dać się ponieść jakimś interpretacjom ani zdradzać Wam, co odkryłam i o czym pomyślałam. Musicie mi jednak zaufać, ta książka jest wyjątkowa, choć cicha i niepozorna. Jest w niej urzekające piękno, które czasem nazywamy prawdą. I zapewne dlatego, gdy ją skończyłam, poczułam ból rozstania z triathlonistą i tęsknie za nim tak, jak się tęskni za kimś bardzo bliskim…
Monika Stocka
Oceny
Książka na półkach
- 340
- 185
- 57
- 6
- 6
- 5
- 4
- 3
- 3
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
Powieść specyficzna, która silnie wciąga w swoje uniwersum mimo znikomej akcji, niekiedy wręcz ospałej. To co prawda gorąca, namiętna Brazylia, ale żadne tam wielkomiejskie, intensywne Rio czy Sao Paulo, a mała, położona nad samy rozległym oceanem Garopaba, ożywiająca się jedynie w sezonie, później zaś znów zapadająca z letarg na całe długie miesiące.
Nasz bohater przyjeżdża tu, by uzyskać jakieś informacje o swoim dziadku, który mieszkał w Garopabie całe lata i ponoć został tutaj zamordowany. Ponoć, ponieważ nikt nie widział ciała, a całą sprawę otacza podejrzane milczenie. Wiedzie go ciekawość i wspomnienie ostatniej rozmowy z ojcem, przed popełnieniem przez niego samobójstwa. Same nieszczęścia i dopusty boże w tej rodzinie. Nasz bohater pozostaje w tak dużym konflikcie z bratem, że tylko matka ma szansę jakoś między nimi pośredniczyć. Każdy tu jakiś osobny, sam na sam w własnymi demonami. Dziadek wybrał samotność, podobnie ojciec… teraz wkracza na tę drogę on, chłopak bez imienia – wnuk. Pod względem psychologicznym rzecz bardzo ciekawie przez autora poprowadzona, umotywowana i zwieńczona naprawdę zaskakującym zakończeniem.
Rozpytując o dziadka bohater zderza się ze ścianą, milczącą i niechętną, nieustępliwą. Dziwne wrażenie potęguje się jeszcze, gdy w odzewie na drastyczny artykuł o brutalnej zbrodni na młodej dziewczynie napotykamy podobny mur, jakby miasteczko celebrowało na zewnątrz szczęśliwość i beztroskę, ukrywając jakąś straszną prawdę, nie przyjmując do wiadomości niczego, co mogłoby tę plastikową dekorację zaburzyć. Właśnie ów tajemniczy niepokój, przeczucie czegoś więcej, o wiele więcej, co w każdej chwili może wychynąć spod powierzchni, nie pozwala nam oderwać się od powieści, po prostu przykuwa do niej.
Bohater cierpi na dość rzadką neurologiczną przypadłość – nie potrafi zapamiętać twarzy poznanych osób na dłużej niż parę minut. Jest to dla niego duży problem, a dla nas dodatkowa wartość, bowiem otrzymujemy wnikliwą charakterystykę przewijających się przez jego życie ludzi, tak, jak próbuje ich sobie skatalogować w umyśle.. Nasz bohater „odrzuca twarz i uczy się rozpoznawać ludzi po ich stosunku do życia, problemach, historiach, ubraniach, gestach, głosach, po sposobie pływania, po postępach, jakich dokonują w wodzie. Ich cechy tworzą diagram, który potrafi przywoływać i studiować w wolnych godzinach.” To lepsze nic za każdym razem pytać – czy ja cię znam?
W tym miejscu, w Garopabie, dość często aura, natura, zdaje się przejmować władzę nad światem, nad człowiekiem, każąc mu się jej poddać, podporządkować swoją aktywność temu, co mu podyktuje, a niekiedy po prostu zatrzymać się, zastygnąć i chłonąć widowisko, jakie dla niego przygotowała. Kojące, gdy „woda staje się gładka i lustrzana, a fale tworzą spokojne i długie rzędy, które załamują się nieopodal plaży, wzbijając grzebienie pary pod słońce, pojawiające się właśnie nie wiadomo skąd. Wierzchnia warstwa ślizga się po falach w kierunku przeciwnym do ich biegu. Ocean wycofuje się, pas piasku powiększa się i temperatura nieco spada.” Albo obrazy wręcz hipnotyczne, przyprawiające o szybsze bicie serca, kiedy to „Ciemne chmury wznoszące się jak górskie szczyty zmierzają w stronę plaży, złowieszczy mur rozciągający się na niemal całej szerokości horyzontu, ale coś w nim jest nie tak. Burza porusza się i jednocześnie nie porusza.” Mężczyźni tutaj polują, sieciami, harpunami, kuszą, żyją na co dzień obok ogromnych fok i wielorybów, są świadkami ich wymierania z powodu ekologicznych zaniedbań. Wieczorem odwiedzają bary, korzystają z uciech płatnych dziewcząt i emocji pokera na pieniądze. To dzikie życie, zależne od chwili, kaprysu pogody i porannego kaca.
Ta drapieżność i nieumiarkowanie rozsadzają zdania powieści, każą im niepokojąco drżeć, trzeszczeć, grozić eksplozją. Idylliczny widoczek słonecznej plaży i surferów pomykających po falach jest zaledwie listkiem figowym przykrywającym prawdziwą rzeczywistość, surową, przesądną i bardzo bliską prymitywnej natury. ”To trochę przerażające. Legendy mogą być niegroźne, ale ludzie, którzy w nie wierzą, czasem tacy nie są.” Mamy tu posmak tajemnicy, duchy snują się po plaży, nawiedzają domy, jakby ziemia u brzegu oceanu nie chciała ich puścić w dalszą drogę, jakby miały tutaj jeszcze jakieś zadanie do wykonania. Być może rzeczywiście mają…
Realizm magiczny wespół z zatrważającą rzeczywistością miasteczka zastygłego w posezonowym niebycie, rodzi niepokój, który plącze ludziom myśli i przywołuje zwiewne fatamorgany. Ocean zdaje się rozmawiać z człowiekiem, dawać mu znaki, ostrzegać, wielkie cielska wielorybów podpływają bardzo blisko, wyrzucając fontanny wody. Człowiek czuje się tutaj bardzo mały i bezbronny wobec bezkresnej panoramy na styku wody i nieba, niczym nie ograniczonej, a myśli o reinkarnacji, duchowym odrodzeniu, coraz silniej wybrzmiewają w oczyszczonym samotnością umyśle.
Każdy pragnie wiedzieć, skąd się wywodzi, poszukuje siebie w wizerunkach przodków, próbuje zrozumieć własne pragnienia i wybory w kontekście rodzinnych wzorców. Bohater tej klimatycznej i zaskakującej powieści próbuje poskładać własną tożsamość z rozbitych fragmentów, w których legendę trudno odróżnić od prawdy, a poszukiwania te konfrontują go z samym sobą, z tym, czego z własnej przeszłości nie przepracował, z dramatyczną historią dziadka i ojca, w końcu także z podejrzliwą i zabobonną społecznością smaganej przez oceaniczne wiatry Garopaby. Jej mieszkańcy obawiają się ruszania tego, o czym nie chcą pamiętać, co pochowali mentalnie na zarośniętym cmentarzu. Kroczymy tu po cieniutkiej linii odgraniczającej halucynację, mroczną marę od realnego świata i często dajemy się tej iluzji uwieść.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/
Powieść specyficzna, która silnie wciąga w swoje uniwersum mimo znikomej akcji, niekiedy wręcz ospałej. To co prawda gorąca, namiętna Brazylia, ale żadne tam wielkomiejskie, intensywne Rio czy Sao Paulo, a mała, położona nad samy rozległym oceanem Garopaba, ożywiająca się jedynie w sezonie, później zaś znów zapadająca z letarg na całe długie miesiące.
więcej Pokaż mimo toNasz bohater...
Książka ma klimat przypominający filmy Klebera Mendonçy Filho - realizm magiczny osadzony we współczesnych czasach. Historia jest pełna niespodzianek, bohater bardzo wyrazisty - szczególnie ze względu na swoją neurologiczną przypadłość, ale też swoje skrajne poglądy i przemyślenia. Polecam szczególnie tym, którzy chcą poznać Brazylię z innej perspektywy niż duże miasta Rio i Sao Paulo, a także w bardziej współczesnych czasach.
Książka ma klimat przypominający filmy Klebera Mendonçy Filho - realizm magiczny osadzony we współczesnych czasach. Historia jest pełna niespodzianek, bohater bardzo wyrazisty - szczególnie ze względu na swoją neurologiczną przypadłość, ale też swoje skrajne poglądy i przemyślenia. Polecam szczególnie tym, którzy chcą poznać Brazylię z innej perspektywy niż duże miasta Rio...
więcej Pokaż mimo toMimo tylu zachwytów nad tą powieścią, ja uważam ją za przeciętną. Owszem, jest napisana ładnym językiem (chociaż niektóre fragmenty noszą znamiona grafomanii w stylu Paulo Coelho),a opisy przyrody naprawdę mocno pobudzają wyobraźnię. Jednak przez zdecydowaną większość lektury nudziłam się jak mops. Na palcach jednej ręki mogę wyliczyć fragmenty, które czytałam z zainteresowaniem, przez większość czasu niestety akcja była tak monotonna, że zupełnie nie mogłam się skupić, a moje myśli krążyły gdzieś indziej. Walczyłam ze sobą, żeby nie porzucić tej lektury, kontynuowałam czytanie tylko dlatego, że czekałam, aż w końcu coś znacznie się dziać, coś, przez co ta powieść ma aż tyle tak wysokich ocen... No i doczekałam się, ale dopiero na jakieś 40 stron przed końcem i właśnie ta końcówka sprawiła, że ostatecznie nie żałuję czasu poświęconego na tę lekturę. Coś z niej we mnie na pewno pozostanie. Nie wiem jednak, czy mogę ją polecić. Na pewno nie jest to książka dla każdego, ale jedynie dla pewnego specyficznego typu czytelników. Rozumiem zarówno tych, którzy się nią zachwycają, jak i tych, którym ona zupełnie nie przypadła do gustu.
Mimo tylu zachwytów nad tą powieścią, ja uważam ją za przeciętną. Owszem, jest napisana ładnym językiem (chociaż niektóre fragmenty noszą znamiona grafomanii w stylu Paulo Coelho),a opisy przyrody naprawdę mocno pobudzają wyobraźnię. Jednak przez zdecydowaną większość lektury nudziłam się jak mops. Na palcach jednej ręki mogę wyliczyć fragmenty, które czytałam z...
więcej Pokaż mimo toTo chyba najciekawsze doświadczenie czytelnicze ostatnio. Wsiąkłam w książkę niespodziewanie a opisy, których jest tu sporo totalnie mi nie przeszkadzały – wręcz przeciwnie były tak realistyczne, że czuło się wodę, zimno i wiatr a czytnik wchodził w fazę korozji z wilgoci oceanicznej. Świetny obraz prowincjonalnego, nadmorskiego miasteczka poza sezonem letnim.
Pełno tu niedopowiedzeń. Akcja bardzo leniwa a mimo tego czuć jakieś nieokreślone napięcie i niepokój. Sam sposób narracji jest też nietypowy. Niesamowity klimat.
Wiele osób nie dotrwa i porzuci tą książkę i z jednej strony mogę zrozumieć, ale na mnie działała jak magnes i zostanie mi długo w głowie.
To chyba najciekawsze doświadczenie czytelnicze ostatnio. Wsiąkłam w książkę niespodziewanie a opisy, których jest tu sporo totalnie mi nie przeszkadzały – wręcz przeciwnie były tak realistyczne, że czuło się wodę, zimno i wiatr a czytnik wchodził w fazę korozji z wilgoci oceanicznej. Świetny obraz prowincjonalnego, nadmorskiego miasteczka poza sezonem letnim.
więcej Pokaż mimo toPełno tu...
Ksiazka momentami nudnawa i bełkotliwa moze to wina tłumacza "chmara chmur" to jest grafomania.
Najwieksza jej zaletą jest egzotyka, ja nigdy nie słyszałem o tych miejscach Garopaba Santa Catarina jak pewnie wiekszosc czytajacych spoza brazyli.
Morał tej ksiazki: Kobiety odchodza, czasami wracaja ale tylko jak maja w tym jakis swoj interes, to jest jedyny ich wyzsze uczucie, własny zasrany interes.
ps nalezy zwrocic uwage na ocieplenie wizerunku przez psa wiadomo puppy pussy magnet :)
Ksiazka momentami nudnawa i bełkotliwa moze to wina tłumacza "chmara chmur" to jest grafomania.
więcej Pokaż mimo toNajwieksza jej zaletą jest egzotyka, ja nigdy nie słyszałem o tych miejscach Garopaba Santa Catarina jak pewnie wiekszosc czytajacych spoza brazyli.
Morał tej ksiazki: Kobiety odchodza, czasami wracaja ale tylko jak maja w tym jakis swoj interes, to jest jedyny ich wyzsze...
Do 200 strony dłużyła mi się ta opowieść i troszkę drażniła mnie ilością opisów miejsc i czynności, które wykonywał bohater albo co robiły inne postaci, które znalazły się nieopodal. Rozumiem ludzi, którzy zdecydowali się porzucić te historie i nigdy do niej nie powrócili. Zapewne tez bym nie podołała gdyby nie polecenie. Ktosiu, gdyby nie Ty, odłożyłabym tę książkę bez wyrzutów sumienia. Dzięki Tobie wytrwałam i wyciągnęłam się w opowieść, która dala mi tzw. katharsis mimo, ze chciałabym, aby ta historia skończyła się banalnie i sielankowo. Tak, wiem, takie zakończenie byłoby brutalnie nierealne i zepsułoby cala książkę. Od 200 strony to było spokojnie 8 gwiazdek. To bardzo ciekawa historia i nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że gdyby "Wielki błękit" Luca Bessona, nie fascynował mnie przez lata, za sprawą swoich niedopowiedzeń, nie przeżywałabym tej literackiej przygody tak bardzo. Warto być cierpliwym. Niesamowita historia, szkoda że tak mało popularna. Na koniec mój ulubiony cytat:
"Życie nie może trwać po śmierci. Nie może. To byłoby żałosne. Jeśli dowiodą, że trwa, ja się zabiję."
Do 200 strony dłużyła mi się ta opowieść i troszkę drażniła mnie ilością opisów miejsc i czynności, które wykonywał bohater albo co robiły inne postaci, które znalazły się nieopodal. Rozumiem ludzi, którzy zdecydowali się porzucić te historie i nigdy do niej nie powrócili. Zapewne tez bym nie podołała gdyby nie polecenie. Ktosiu, gdyby nie Ty, odłożyłabym tę książkę bez...
więcej Pokaż mimo toTo obyczajówka, czyli rozważania o życiu z perspektywy bohatera. Można się z nim zgadzać lub nie, ale budzi respekt. Mnie najbardziej ujął wątek dotyczący wybaczania.
Książka jest napisana przejrzyście i płynnie się czyta mimo, że zawiera sporo wewnętrznych rozważań i opisów. Jest pisana w trzeciej osobie, nasz główny bohater to "on", miało to dla mnie pewien urok i powiew świeżości.
Największym minusem to opisy położenia geograficznego i nazwy miejsc. Geografia nie jest moją pasją i te wszystkie nazwy miejscowości nie zapadały mi w pamięć a ich mnogość nużyła.
Ogólnie książka dobra, do polecenia fanom gatunku. Nowych czytelników może zmęczyć (powolna akcja, dużo rozkmin, nie jednoznaczy wątek metafizyczny)
To obyczajówka, czyli rozważania o życiu z perspektywy bohatera. Można się z nim zgadzać lub nie, ale budzi respekt. Mnie najbardziej ujął wątek dotyczący wybaczania.
więcej Pokaż mimo toKsiążka jest napisana przejrzyście i płynnie się czyta mimo, że zawiera sporo wewnętrznych rozważań i opisów. Jest pisana w trzeciej osobie, nasz główny bohater to "on", miało to dla mnie pewien urok i powiew...
Przeczytałam 100 stron i pas. Te sto stron dałoby się streścić jednym, niezbyt wyszukanym zdaniem: bohater przyjeżdża do małego miasteczka, wynajmuje mieszkanie i znajduje sobie dziewczynę. Zaczyna się obiecująco, ale po ciekawym wstępie nie dzieje się tu nic. Strony są wypełnione opisami wszystkiego co popadnie, a opisy te nic nie wnoszą, bo tyczą się nudnej codzienności w nadmorskim miasteczku. Bohater idzie do baru, podwozi dziewczynę, rozwala jakąś budkę, a potem pije ze swoimi znajomymi, gada z fryzjerem, bawi się z psem, i takie tam. Od czasu do czasu jakiś dialog, który trudno zrozumieć, bo o powieść pisana jest w trzeciej osobie czasu teraźniejszego, co odnosi się do wszystkich postaci. "On mówi" - tylko nie wiadomo który to "on".
Przeczytałam 100 stron i pas. Te sto stron dałoby się streścić jednym, niezbyt wyszukanym zdaniem: bohater przyjeżdża do małego miasteczka, wynajmuje mieszkanie i znajduje sobie dziewczynę. Zaczyna się obiecująco, ale po ciekawym wstępie nie dzieje się tu nic. Strony są wypełnione opisami wszystkiego co popadnie, a opisy te nic nie wnoszą, bo tyczą się nudnej codzienności w...
więcej Pokaż mimo toSą w książce ból i melancholia, a jednocześnie akceptacja świata takiego, jakim jest. Dochodzenie do tej akceptacji, do pogodzenia się ze sobą nie jest łatwe, ale jest możliwe. "Wszystkie swoje błędy noszę ze sobą..." - to prawda - to bagaż, ale i kapitał.
Są w książce ból i melancholia, a jednocześnie akceptacja świata takiego, jakim jest. Dochodzenie do tej akceptacji, do pogodzenia się ze sobą nie jest łatwe, ale jest możliwe. "Wszystkie swoje błędy noszę ze sobą..." - to prawda - to bagaż, ale i kapitał.
Pokaż mimo toNie sądziłam, że w tym roku uda mi się zawędrować tak daleko. A tu proszę, Garopaba - Brazylia (wygooglowane, pasuje). Główny bohater, triatlonista, pływak - o nieznanym imieniu, wyrusza do małego miasta w poszukiwaniu dziadka. Wydawałoby się, że jedna z wielu opowieści. Książka napisana w dziwny, ciężki sposób, który wymaga sporo skupienia. Dałam się lekko przekupić budowie zdań, które wkręciły w historię. Dialogi, które nie są w żaden sposób oznaczone. Na samym początku ciężko było odróżnić co, kto, z kim. Każde wydarzenie ciągnie za sobą kolejne, mimo że akcja do szalonych nie należy. Główny bohater dodatkowo cierpi na chorobę, która uniemożliwia mu rozpoznawanie twarzy. I to jak dla mnie był ten punkt zaczepienia, że człowieka nie sztuka zapamiętać z twarzy, ale z tego, co robi 😉
A za opiekę nad psem wlepiam temu panu 💚
"Kiedy się najmniej spodziewasz, coś się pojawia."
Nie sądziłam, że w tym roku uda mi się zawędrować tak daleko. A tu proszę, Garopaba - Brazylia (wygooglowane, pasuje). Główny bohater, triatlonista, pływak - o nieznanym imieniu, wyrusza do małego miasta w poszukiwaniu dziadka. Wydawałoby się, że jedna z wielu opowieści. Książka napisana w dziwny, ciężki sposób, który wymaga sporo skupienia. Dałam się lekko przekupić...
więcej Pokaż mimo to