Otolit
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Nowa proza polska
- Wydawnictwo:
- Świat Książki
- Data wydania:
- 2015-09-23
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-09-23
- Liczba stron:
- 192
- Czas czytania
- 3 godz. 12 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788379437917
- Tagi:
- literatura polska
- Inne
Opowieść o strachu przed utratą; strachu, który bywa kompasem miłości
Otolit to najpiękniejsze na świecie piekło i to piekło woła swoja dawną mieszkankę. Zabawmy się w chowanego. Kogoś schowamy, kogoś odnajdziemy. Ola przybywa do porzuconego przed laty Miasta, bo zniknęła jej Matka. Zaginęła. Zapadła się pod ziemię. Pod Miasto. I podobno należy ją odnaleźć. A tymczasem Miasto barykaduje się mrozem, odcina od świata zimową kurtyną. Tworzy zamkniętą scenerię potencjalnego koszmaru, więżąc Olę i swoich mieszkańców.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Jest takie miasto...
Niejednokrotnie wspominałam w recenzjach, że bardzo lubię książki o miastach. Zawsze szukałam w nich jakiegoś umeblowania i takiego ustawienia stołów i szaf, by nie tylko umiejscowić tam bohatera ale też znaleźć w nim miejsce dla siebie.
Otolit to też miasto, a raczej Miasto, w którym niegdyś mieszkała Ola. (Nazwa Otolit funkcjonuje tylko dla wtajemniczonych - i czytelnicy się do nich zaliczają - dla obcych to po prostu Miasto.) Niespodziewane i dość tragiczne okoliczności zmusiły ją do podjęcia właściwie bezrefleksyjnej i spontanicznej decyzji o powrocie. Być może Ola nie żałuje, że wsiadła do pociągu i pojechała na koniec świata, gdzie nie była tysiąc lat, może sto a może tylko pięć, ale z pewnością zastanawia się nad tym powrotem, dzieląc przysłowiowy włos na czworo i próbując ujarzmić sytuację.
Bohaterka opowiada nam historię z pogranicza jawy i snu i o ile początkowo próbowałam ustalić fakty, o tyle po jakimś czasie zrozumiałam, że to nie one są najważniejsze. Poznajemy Olę i Miasto. Ola wspomina ludzi, którzy tam mieszkają (/li),których spotkała w swoim życiu, ale oni z kolei nie mogą nam nic powiedzieć o sobie ani o Oli. Nie będę oryginalna, gdy powiem że ze wszystkich osób, o których Ola mówi, najbardziej zaintrygowała mnie Matka. I nie chodzi mi tylko o relację jaka między nimi powstała (trudna i skomplikowana i … nieoczywista),ani o wyjaśnienie tajemnicy, ani o rozłożenie na czynniki pierwsze tego, co się stało. Matka nie miała głosu, nie mogła o niczym opowiedzieć, żeby nadać tej historii jakąś równowagę, ale też nie jestem pewna, czy gdyby miała głos, zechciałaby powiedzieć cokolwiek… Była na kartach książki wielką nieobecną, której ja, jako czytelnik i córka, chciałam zajrzeć w oczy…
Tak jak pisałam, początkowo skupiałam sie na faktach historii, żeby ją sobie poukładać a w wolnych przestrzeniach, dorzucić jakiś koloryt czy to wyciągnięty z akapitów książki, czy to z mojego własnego ogródka. Ale tu było raczej odwrotnie, dostałam tło, to co pomiędzy a resztę musiałam poukładać sama, o ile uznałabym to za konieczne. (Wciąż coś tam układam w tej historii…) I jeszcze jedna rzecz; Miasto w tym przypadku może być miejscem, przeszłością, pełną zagospodarowaną przestrzenią, czasem ale równie dobrze Miasto może być symbolem, przenośnią czy kamuflażem. Oczywiście nie będę sugerować żadnych znaczeń, bo chyba każdy tu znajdzie swój własny szyfr.
Książka mnie ujęła. Tematem, językiem, klimatem. Była wyjątkowa pod każdym względem. Niezwykle dojrzała w formie, przemyślana w treści, dopracowana w obrazie. Ale nie dlatego, że autorka skrupulatnie twardym ołówkiem dopieszczała szczegóły, ale dlatego, że ta historia dojrzała, dorosła, rozwinęła się już w dziecko, które po wykształceniu wszystkich organów, musi opuścić łono i zobaczyć świat. Tym samym, niesie w sobie jakąś rzeczywistość, jakąś prawdę ale nie koniecznie tą powszechną, którą widać i którą możemy oceniać po kolorach, ale tą ze środka, z wnętrza zdarzeń, która jest motorem wszelkich działań. Ta prawda dotyka i porusza, nawet jeśli sie komuś nie spodoba.
Śmiem twierdzić, że nie jest to pozycja dla wszystkich, co więcej, uważam, że to jej atut. Natomiast gwarantuję, że po lekturze nie będzie łatwo o niej zapomnieć. Być może nawet poczujemy przymus powrotu …
Monika Stocka
Książka na półkach
- 44
- 44
- 15
- 4
- 3
- 2
- 2
- 2
- 1
- 1
Cytaty
Napisałaś o mnie opowieść? - pyta sen o Matce. Tak, napisałam o tobie, śnie powracający. Kompasie dawnej miłości, utraty i dalszego życia be...
RozwińPrawdziwe historie podobno nigdy nie wydarzają się naprawdę.
OPINIE i DYSKUSJE
Powieść psychologiczna.
Wymagająca intelektualnie i wyczerpująca emocjonalnie. Ale chciałam właśnie takiej do poodczuwania i do pozastanawiania się. Tematyka klasyczna – trudne relacje między matką a córką. Opis - tworzony na wiele sposobów i różną narracją, by ułatwić mi zrozumienie problemu głównej bohaterki.
I tylko bohaterka okazała się oporna.
Ola, bo tak miała na imię, wolała milczeć niż mówić o sobie i wyjaśniać swoje trudne kiedyś, a obecnie nieistniejące relacje z Matką. Stroniła od ludzi. Agresywnie reagowała na zainteresowanie obcych. Unikała odpowiedzi na pytania zawoalowane lub zadane wprost. Wychodziła z założenia, że jej „ milczenie nie musi i nie chce się odzywać. Jest samo sobie władcą i więzieniem. Nic się nie zmieniło, więc nie ma po co wołać go teraz na mróz i śnieżycę. Niech siedzi w „dawno, dawno temu” i czeka na lepszy czas. Na jakąś odwilż.”
Metaforycznie przyszła nagle.
W środku zimy i śnieżycy w postaci policyjnej informacji o zaginięciu Matki. Z niechęcią pomyślała – „Matki mojej nie ma. Nie ma mojej Matki. Matki mojej brakuje. Matkę moją należy odnaleźć i przywrócić. To nie znaczy wcale, że z Matką moją należy się spotkać tak zwaną twarzą w twarz. Należy wskazać miejsce jej pobytu i udać się z powrotem do swojego życia.”
Ale tak się nie stało.
Powrót do Miasta, z którego uciekła „tysiąc lat temu” i którego nieużywaną przez nią nazwę formalną zastąpiła nieformalną - Otolit, wciągnęło ją w swój ślimaczo-muszlowy kształt zbudowany z murów, budząc bolesną przeszłość i dramatyczną historię ucieczki od Matki. Oli z Otolitu. Teraz - podróż powrotną Oli do Otolitu, do przeszłości i w głąb siebie – duszy, umysłu i psychiki. Ola mogła stawiać opór, ale narracja w pierwszej osobie pozwoliła mi na wniknięcie w jej umysł i retrospekcyjną wędrówkę razem z nią po jego labiryncie i dosłownym labiryncie z miejskich murów Miasta.
Nie było łatwo!
Tak jak nie jest łatwo okiełznać rozedrgane myśli, a jeszcze bardziej wzburzone emocje człowieka zranionego, który zmuszony jest do ponownego rozdrapywania ran. Ich dynamika i rozchwianie nie pozwalały mi na ustalenie pewników, znalezienie punktów stałych i prawd ostatecznych. Nadinterpretacja faktów i nadwrażliwość Oli na Otolit i jego mieszkańców wymieszana z nierealnymi wizjami z przeszłości i zniekształconymi wydarzeniami teraźniejszymi w czasie, który mógł dziać się teraz i tutaj lub sto lat temu, a nawet dawno, dawno temu, zmusiły mnie do wolniejszego śledzenia toku myślenia kobiety. Do wyselekcjonowania jej swoistego kodu komunikacji pełnego powtórzeń i zatartych granic pojęć i czasu. Do odkodowywania indywidualnego i osobistego języka przekazu. Do wieloznaczności używanych słów, by z mieszanki fikcji i faktów wydobyć ponadczasową, uniwersalną, krwawiącą prawdę jednostki.
Czułam się, jak psycholog z pacjentką na kozetce.
Cierpliwie pozwalałam na tworzenie intymnego obrazu pełnego symboliki, pokrytego grubą warstwą patyny nieufności, uprzedzeń i niechęci, by powoli, rozebrać słowo po słowie, zdanie po zdaniu, cegła po cegle powstały mur i odsłonić potrzaskaną historię rodziny Oli. Tragedię miłości, a potem nienawiści do Matki, po której pozostała „krwawa dziura, w którą wpadło co dobre i co złe w pamięci, zrosło, się zabliźniło i trwa.” Pozostała tylko martwa tkanka blizny.
Ale nie tylko!
To opowieść również o losie Matki, która stworzyła i ukochała Otolit. Kobiety nietypowej, ogarniętej pasją ochrony Miasta, jego murów i przeszłości, która zamieniła się w chorobę wykluczającą ją z miejscowej społeczności, ściągając na siebie ostracyzm.
To również opowieść o mieszkańcach Otolitu, „których Matka uznała ostatecznie za złych, podłych, zawistnych.” Ludziach żyjących w piekle małomiasteczkowych plotek, kłamstw i podłości i wciągających do tego piekła innych. Tworzących innym nowe życie z błota informacji, które wymieszane z czymkolwiek miało spełniać ich wyobrażenia. Pasować do piekła.
Nieprzystających wyrzucali poza obręb murów Otolitu.
To dla nich i do nich skierowana jest ta opowieść. Jej przesłanie widać w motcie.
I o tym znoju budowania murów i jeszcze większym jego kruszenia opowiedziała mi kobieta z Miasta.
Ola z Otolitu i wielu innych miast i miasteczek.
http://naostrzuksiazki.pl/
Powieść psychologiczna.
więcej Pokaż mimo toWymagająca intelektualnie i wyczerpująca emocjonalnie. Ale chciałam właśnie takiej do poodczuwania i do pozastanawiania się. Tematyka klasyczna – trudne relacje między matką a córką. Opis - tworzony na wiele sposobów i różną narracją, by ułatwić mi zrozumienie problemu głównej bohaterki.
I tylko bohaterka okazała się oporna.
Ola, bo tak...
Jest miasto i jest obsesja. Można też inaczej nazwać ten stan psychiczny matki i córki, ich obu jednocześnie i każdej z osobna. Zagnieżdżonych w sobie, wczepionych jak rzepy, a może szczepionych w antagonicznej symbiozie.
Miało być spełnienie marzeń, praca twórcza, kształtowanie, tworzenie życia i rodziny – generalnie budowanie. Budować trzeba z elementów, więc jest otolit. Otolit - mała doskonałość, część rzeczywistości, jednocześnie pełna sama siebie i ukrytych znaczeń, element konstrukcyjny, tkwiący głęboko w Stwórcy i dziele tworzonym, bez którego NIC.
Miało być wszystko, budowla doskonałości - i miasto, i córka. Było i pozwolenie, i uległość i miłość, i piękne opowieści, i zabawy. Razem, póki symbioza nie przerodziła się w żerowanie, zjadanie. Unicestwienie.
Jest miasto i jest obsesja. Można też inaczej nazwać ten stan psychiczny matki i córki, ich obu jednocześnie i każdej z osobna. Zagnieżdżonych w sobie, wczepionych jak rzepy, a może szczepionych w antagonicznej symbiozie.
więcej Pokaż mimo toMiało być spełnienie marzeń, praca twórcza, kształtowanie, tworzenie życia i rodziny – generalnie budowanie. Budować trzeba z elementów, więc jest...
Otolit - czyli kamyczek błędnikowy, który uciska włoski czuciowe innych komórek rejestrujące kierunek oddziaływania siły ciężkości. Dzięki temu zwierzęta zachowują orientację przestrzenną.
Nierealna, to pierwsze skojarzenie po przeczytaniu książki. Tajemnicza postać Matki, która zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach i Córka, która wraca do Miasta i do przeszłości, dzieciństwa i wspomnień. Baśniowa, intrygująca historia, która wzbudza chęć powrotu i ponownego, na pewno dojrzalszego odczytania.
Otolit - czyli kamyczek błędnikowy, który uciska włoski czuciowe innych komórek rejestrujące kierunek oddziaływania siły ciężkości. Dzięki temu zwierzęta zachowują orientację przestrzenną.
więcej Pokaż mimo toNierealna, to pierwsze skojarzenie po przeczytaniu książki. Tajemnicza postać Matki, która zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach i Córka, która wraca do Miasta i do przeszłości,...
Bardzo dziwna książka, czytałam tylko by dowiedzieć się co stało się z matką. Ani główna bohaterka nie zaskarbiła sobie mojej sympatii,ani styl pisania autorki. Nie podobają mi się takie książki "pomiędzy snem a jawą" dlatego osoby które podobnie jak ja wolą "realia" odradzam, ale na pewno istnieje grono osób którym książka może przypaść do gustu (humaniści, lekko duchy, artyści, indywidualiści itp)
Bardzo dziwna książka, czytałam tylko by dowiedzieć się co stało się z matką. Ani główna bohaterka nie zaskarbiła sobie mojej sympatii,ani styl pisania autorki. Nie podobają mi się takie książki "pomiędzy snem a jawą" dlatego osoby które podobnie jak ja wolą "realia" odradzam, ale na pewno istnieje grono osób którym książka może przypaść do gustu (humaniści, lekko duchy,...
więcej Pokaż mimo toBardzo pozytywne zaskoczenie. Oniryczna, trochę baśniowa opowieść o Mieście (Kłodzko?),o zaginionej Matce, o legendach i powrotach do przeszłości. Ciekawy głos we współczesnej, polskiej literaturze. Na pewno wnikliwiej przyjrzę się twórczości Katarzyny Gondek.
Bardzo pozytywne zaskoczenie. Oniryczna, trochę baśniowa opowieść o Mieście (Kłodzko?),o zaginionej Matce, o legendach i powrotach do przeszłości. Ciekawy głos we współczesnej, polskiej literaturze. Na pewno wnikliwiej przyjrzę się twórczości Katarzyny Gondek.
Pokaż mimo toOtolity to kamyczki błędnikowe pozwalające na utrzymanie równowagi zwłaszcza przy gwałtownych zmianach pozycji. Bywa, że się kruszą i przemieszczają. Główna bohaterka powieści Katarzyny Gondek, Ola, cierpi od dzieciństwa na tajemnicze omdlenia i zawroty głowy, które trudno zdiagnozować. Z czasem świadomie wykorzystuje swoją przypadłość w sytuacjach niewygodnych dla niej. Jako dorosła osoba, po wielu latach, „może stu, może więcej”, wraca do Miasta, gdzie zostali jej rodzice, zaalarmowana wieścią o zniknięciu Matki.
Wszystko jest tu właściwie tajemnicze, mroczne, nieoczywiste. Świat realny wciąż splata się ze snami, wyobrażeniami, wizjami Oli z jej stanów omdlenia. Miasto, zwane też Otolitem, wydaje się jakimś wyimaginowanym tworem, owianym legendami opowiadanymi Oli przez Matkę, która twierdzi, że powstało z „ziarenek wapiennego piasku, z kamieni błędnikowych”.
Matka bohaterki, mimo że „zniknięta”, wciąż jest obecna w powieści. Ola opuściła ją i po rozwodzie rodziców zamieszkała z ojcem. Potem wyjechała daleko i nie utrzymywała w zasadzie żadnych kontaktów z bliskimi. Chociaż to może niewłaściwe słowo, rodzice nie są, nie byli, jej bliscy. Z kart powieści wyłania się obraz niezwykle trudnych relacji, zwłaszcza z Matką, która ma obsesję upiększania i ratowania Miasta. Jest postrzegana jako dziwaczka, trochę może wariatka, a Ola z czasem zaczyna się jej wstydzić.
Nie może się jednak od niej wyzwolić, powraca wspomnieniami, analizuje ich relacje, przyznaje, że „Matka jest jak sen powracający, kompas dawnej miłości, utraty i dalszego życia bez niej, a jednak nią przepełnionego”.
Proza Katarzyny Gondek jest dla mnie niesamowita. Już poprzednia jej powieść „Horror Vacui” zachwyciła mnie obrazowaniem, przemieszaniem świata baśni z rzeczywistością i schizofrenicznymi wizjami. Autorka koncentruje się głównie na przeżyciach wewnętrznych, nic nie jest tu oczywiste, trzeba samemu szukać sensów i odczytywać znaczenia.
Wyobraźnia Gondek tworzy piękne wizje Miasta, które w „Otolicie” zdaje się być obok Matki i Oli jednym z głównych bohaterów. Ożywia posąg „kalekiej”, pozbawionej ręki, Matki Boskiej. Zimowy Otolit zaczyna się rozpadać, dzieje się coś niepokojącego. Czy to dlatego, że zniknęła Matka, że przyjechała Ola?
Nie muszę znać odpowiedzi, nie o to chodzi w poetyckiej wspaniałej powieści Gondek. Wystarczy samo poszukiwanie i zagłębianie się po prostu w ten świat. Żal mi, że już muszę go opuścić. Oceniając „Horror Vacui” napisałam, że czekam na kolejną książkę jego autorki. Teraz znów to powtarzam. Katarzyna Gondek to dla mnie jedna z najciekawszych współczesnych pisarek.
Otolity to kamyczki błędnikowe pozwalające na utrzymanie równowagi zwłaszcza przy gwałtownych zmianach pozycji. Bywa, że się kruszą i przemieszczają. Główna bohaterka powieści Katarzyny Gondek, Ola, cierpi od dzieciństwa na tajemnicze omdlenia i zawroty głowy, które trudno zdiagnozować. Z czasem świadomie wykorzystuje swoją przypadłość w sytuacjach niewygodnych dla niej....
więcej Pokaż mimo toPełna melancholii opowieść o przeszłości i relacji z matką. Szczególnie spodobała mi się duszna atmosfera małego miasteczka zwiastująca nadchodzącą katastrofę.
Pełna melancholii opowieść o przeszłości i relacji z matką. Szczególnie spodobała mi się duszna atmosfera małego miasteczka zwiastująca nadchodzącą katastrofę.
Pokaż mimo toDziwna. Momentami się gubiłam, krążenie między jawą a snem, między rzeczywistością a bajkowością. Fantastyka umysłu.
Dziwna. Momentami się gubiłam, krążenie między jawą a snem, między rzeczywistością a bajkowością. Fantastyka umysłu.
Pokaż mimo toEch, trochę boję się tego napisać, bo zaraz mnie zjedzą, ale uważam że książka przeintelektualizowana, sztuczna, na siłę udziwniona. Żeby problem wydał się głębszy i poważniejszy.
Ale może też być tak, że to ja jestem za prosty ;)
Ech, trochę boję się tego napisać, bo zaraz mnie zjedzą, ale uważam że książka przeintelektualizowana, sztuczna, na siłę udziwniona. Żeby problem wydał się głębszy i poważniejszy.
Pokaż mimo toAle może też być tak, że to ja jestem za prosty ;)
Dla mnie ta książka to przypadkowe odkrycie, całkowite zaskoczenie, kompletne wsiąknięcie. Magiczny opis zupełnie niemagicznej relacji rodzinnej.
Dla mnie ta książka to przypadkowe odkrycie, całkowite zaskoczenie, kompletne wsiąknięcie. Magiczny opis zupełnie niemagicznej relacji rodzinnej.
Pokaż mimo to