Seans w Domu Egipskim

- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Cykl:
- Profesorowa Szczupaczyńska Zofia (tom 3)
- Seria:
- Czarny kryminał
- Wydawnictwo:
- Znak Literanova
- Data wydania:
- 2018-07-04
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-07-04
- Liczba stron:
- 304
- Czas czytania
- 5 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324047857
- Tagi:
- literatura polska
Dekadencja, wirujący stolik i zbrodniarz z zaświatów.
Jesień roku 1898. W Genewie zamachowiec wbija pilnik w serce cesarzowej Sissi, a do Krakowa przybywa Szatan – Stanisław Przybyszewski. Parę tygodni później eleganckie towarzystwo – w tym niezwykle podekscytowana profesorowa Szczupaczyńska – zbiera się w ekstrawaganckim Domu Egipskim, by wspólnie obserwować całkowite zaćmienie Księżyca oraz wziąć udział w seansie spirytystycznym.
Do stołu zasiądzie dwanaście osób. Jedna z nich już od niego nie wstanie.
Krakowska panna Marple czuje, że zagadki tej zbrodni nie uda się rozwiązać bez jej pomocy. Będzie musiała zaniedbać domowe obowiązki i Ignacego – ale przecież morderca sam się nie złapie.
Maryla Szymiczkowa, wdowa po prenumeratorze „Przekroju”, królowa pischingera, niegdysiejsza gwiazda Piwnicy pod Baranami i korektorka w „Tygodniku Powszechnym”. Po sukcesie "Tajemnicy Domu Helclów" i "Rozdartej zasłony" na stałe związana kryminałem, a od niedawna również ze spirytyzmem.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 813
- 415
- 173
- 69
- 40
- 20
- 14
- 14
- 12
- 11
OPINIE i DYSKUSJE
Profesorowa na tropie kolejnej zbrodni musi zmierzyć się nie tylko z zagadkową śmiercią, ale i odmienną moralnością pokolenia dekadentów. Ukłony dla autorów za znajomość Młodej Polski. "Seans.." mocno okrasili anegdotami, faktami i innymi smaczkami z epoki. Uwielbiam serię o Szczupaczyńskiej, jednak ta książka mnie nie porwała. Dużo przypraw, mało mięsa (albo odwrotnie 😉). W każdym razie brakuje mi balansu między głównym wątkiem kryminału, a tłem.
Profesorowa na tropie kolejnej zbrodni musi zmierzyć się nie tylko z zagadkową śmiercią, ale i odmienną moralnością pokolenia dekadentów. Ukłony dla autorów za znajomość Młodej Polski. "Seans.." mocno okrasili anegdotami, faktami i innymi smaczkami z epoki. Uwielbiam serię o Szczupaczyńskiej, jednak ta książka mnie nie porwała. Dużo przypraw, mało mięsa (albo odwrotnie 😉)....
więcej Pokaż mimo toMożna przeczytać, ale nie jest to lektura obowiązkowa. Ciekawy język, dobrze scharakteryzowane postacie, a zagadka dość łatwa do przeniknięcia, jednak czegoś brak. Przez pewne fragmenty wręcz miałam wrażenie, że czytam bedekier, czy inny przewodnik po Krakowie.
Na pewno jest to miłe dla Krakusów, dla reszty mniej ciekawe.
Chciałabym napisać, że okładka adekwatna, ale niestety powinno być 12, nie 11 osób na rysunku. Ups!
Można przeczytać, ale nie jest to lektura obowiązkowa. Ciekawy język, dobrze scharakteryzowane postacie, a zagadka dość łatwa do przeniknięcia, jednak czegoś brak. Przez pewne fragmenty wręcz miałam wrażenie, że czytam bedekier, czy inny przewodnik po Krakowie.
więcej Pokaż mimo toNa pewno jest to miłe dla Krakusów, dla reszty mniej ciekawe.
Chciałabym napisać, że okładka adekwatna, ale...
Trąci nudą. Rozwiązanie zagadki wielkim rozczarowaniem. Sama główna bohaterka niesamowicie irytująca.
Trąci nudą. Rozwiązanie zagadki wielkim rozczarowaniem. Sama główna bohaterka niesamowicie irytująca.
Pokaż mimo toProfesorowa jak zwykle w centrum wydarzeń, jak zwykle zachwycona tym faktem i jak zwykle chętnie rzuca się w wir kolejnego śledztwa. A zakończenia jak zwykle zaskakuje. Ah ten galicyjski Kraków, wciąż ma wiele uroku.
Profesorowa jak zwykle w centrum wydarzeń, jak zwykle zachwycona tym faktem i jak zwykle chętnie rzuca się w wir kolejnego śledztwa. A zakończenia jak zwykle zaskakuje. Ah ten galicyjski Kraków, wciąż ma wiele uroku.
Pokaż mimo toZwykle nie gustuje w kryminałach. Nie jest mi z nimi po drodze, jeśli chodzi o moje zamiłowania. Musi być w nich coś co sprawi, że nie poczuję sztampy i nie wyczuję czytając, że czytałem kryminał. Muszę więc przyznać z rozkoszą, że retro kryminał to zdecydowanie to, co do mnie przemawia. Trzeba jednak umieć napisać w takim klimacie i zachować mój zmysł czytelniczy w staromodnej osłonie, która przemawia "utknąłeś nie w tej epoce". Zaiste Szymiczakowa właśnie tak prowadzi swoją powieść osadzając ją pomiędzy XIX a XX wiekiem. Dodając do tego scenografię jaką jest miasto Kraków, czuję się jakbym po prostu czytał dokumentację z minionych zdarzeń mojego rodzinnego miasta, zachowanych jeszcze w epokowym języku. Wiele dzieł jest w klasyce polskiej literatury, która ewidentnie kojarzy się z miastem smoka Wawelskiego, ale gdybym ze współczesnej prozy coś miał osadzić na podium, zdecydowanie podsunąłbym serię o detektyw Szczupaczyńskiej. Osobiście rozpocząłem zapoznanie się z tą serią od dość końcowej, a wręcz już wewnętrznej strony, bo to już trzeci tom przygód profesorowej. Fabuła i motyw są bardzo proste. Główna bohaterka - żona profesora Ignacego Szczupaczyńskiego w ostatnich dniach roku 1899 wybiera się do znamienitych znajomych na nie typową imprezę, której głównym punktem ma być seans spirytystyczny. Na seansie gośćmi poza szanowanymi mieszkańcami Krakowa jest nawet sam Stanisław Przybyszewski. Medium Ryczywolska, gospodarze i goście emocjonują się na myśl o ekstraordynaryjnym wydarzeniu. Towarzyszy mu jednak pewne tajemnicze zabójstwo gospodarza, które rozpoczyna dociekania najgorliwszego widza zajść - profesorowej Szczupaczyńskiej, pędzącej z pomocą sędziemu Klossowitzowi.
Pojawiają się tajemnice, intrygi, zdrożne romanse, a wszystko na tle rzeczywistego Krakowa i jego rzeczywistych reprezentantów artystycznej bohemy. Zatem Kraków widnieje na stronicach taki jaki jest faktycznie i jaki był wówczas, gdy dzieje się akcja powieści. Głównym miejscem wydarzenia staje się tzw Dom Egipski, który rzeczywiście istniał w tamtych czasach, był bogato ozdobiony, a dziś jest zwykłym mieszkalnym budynkiem. Mieszkając w Krakowie i czytając o danych ulicach łatwiej nam sobie wyobrazić przykładowo drogę Szczupaczyńskiej z jednego punktu do kolejnego. Takie miejsca jak kamienica Przybyszewskiego na Karmelickiej, czy istniejący do dziś przybytek artystyczny Paon nie są odległe, a wręcz przeciwnie w trakcie lektury, aż chce się je odwiedzić. Śledztwo Szczupaczyńskiej i Klossowitza opiewa w zawiłości, obyczajowe odkrycia i realne wtedy relacje między bohaterami. Sama obyczajność artystycznej dekadencji wydaje się pięknie sformułowana do tego stopnia, że wierzymy w słowa powieściowego Przybyszewskiego czy wtórującemu na rauszu Wyspiańskiemu. Rozwiązanie śledztwa oczywiście okazuje się niespodziewane i by do niego doszło odbywa się kolejny seans madame Ryczywolskiej i kolejne wezwanie duchów.
Jeśli chodzi o napisaną powieść, bawiłem się świetnie, czytało mi się szybko, nadążając nad tekstem, rozdział po rozdziele jakby czekając na kolejny odcinek serialu. Chwalę bardzo zachowany dystyngowany język, w którym można odszukać kilka zapomnianych słów, mogących wzbogacić elokwencję. Dodaje to właśnie autentyczności tego gatunku i jego czasu akcji. Natomiast spodziewałem się więcej szczegółowych akcji związanych ze spirytyzmem, który tak naprawdę jest tylko tłem, z dłuższymi wątkami na początku i końcu powieści. Ponadto świetna lekturka na wakacje, którą można czytać kilkukrotnie i nigdy się nie znudzi stawiając nas w realiach końca dziewiętnastego wieku. Morał pokazuje jak ustawione może okazać się czymś prawdziwym, a sielankowe zakończenie prezentuje rodzinny lub domowy obyczaj dawnego Krakowa.
Zwykle nie gustuje w kryminałach. Nie jest mi z nimi po drodze, jeśli chodzi o moje zamiłowania. Musi być w nich coś co sprawi, że nie poczuję sztampy i nie wyczuję czytając, że czytałem kryminał. Muszę więc przyznać z rozkoszą, że retro kryminał to zdecydowanie to, co do mnie przemawia. Trzeba jednak umieć napisać w takim klimacie i zachować mój zmysł czytelniczy w...
więcej Pokaż mimo toKsiążka ma swój urok, wprowadza magiczny klimat końca XIX wieku, ale jednocześnie nie jest najłatwiejsza w odbiorze. Warto jednak po nią sięgnąć. Wątek spirytystyczny może nie jest najbardziej wciągający, za to sfera kryminalna jest już najwyższych lotów. Jeśli ktoś lubi opowieści detektywistyczne w stylu retro, to "Seans w Domu Egipskim" na pewno przypadnie do gustu.
Książka ma swój urok, wprowadza magiczny klimat końca XIX wieku, ale jednocześnie nie jest najłatwiejsza w odbiorze. Warto jednak po nią sięgnąć. Wątek spirytystyczny może nie jest najbardziej wciągający, za to sfera kryminalna jest już najwyższych lotów. Jeśli ktoś lubi opowieści detektywistyczne w stylu retro, to "Seans w Domu Egipskim" na pewno przypadnie do gustu.
Pokaż mimo toDobrze poprowadzony wątek kryminalny, fabuła wartko porusza się naprzód, a zakończenie zaskakuje, choć motyw może się wydawać nieco ograny. Szymiczkowa tym razem w mniejszym stopniu przedstawia czytelnikom dziewiętnastowieczny Kraków, na którego tle (a jakżeby inaczej!) rozgrywa się akcja. Bardziej skupia się na śledztwie i podejrzanych. Mimo tego każdy fan Krakowa znajdzie na stronach książki kilka ciekawostek z ówczesnego życia miasta.
Trzecia część sagi o Szczupaczyńskiej nie jest tak dobra jak dwie poprzednie, ale nadal jest to trzymający przyzwoity poziom kryminał.
Dobrze poprowadzony wątek kryminalny, fabuła wartko porusza się naprzód, a zakończenie zaskakuje, choć motyw może się wydawać nieco ograny. Szymiczkowa tym razem w mniejszym stopniu przedstawia czytelnikom dziewiętnastowieczny Kraków, na którego tle (a jakżeby inaczej!) rozgrywa się akcja. Bardziej skupia się na śledztwie i podejrzanych. Mimo tego każdy fan Krakowa...
więcej Pokaż mimo toPanowie Szymiczkowa od poprzedniego tomu zaczęli trzymać pewien podwyższony poziom fabularny. Co prawda uważam chyba jednak, że poprzedni tom był lepszy pod względem wyrafinowania fabuły, tym niemniej i niniejszej pozycji nie mam wiele do zarzucenia. Wskazać mogę za to kilka mocnych stron. Po pierwsze ciekawie wybrana tematyka, nawiązująca do zainteresowań ludzi z wyższych sfer mieszczańskiego Krakowa końca XIXw. Po drugie pojawiające się w powieści różne historyczne postacie, a po trzecie postać samej głównej bohaterki, która przechodzi dalszy rozwój zarówno obyczajowy, jak i jako domorosły detektyw.
Mało było tu jednak dowodów rzeczowych, za to dużo rozmów z podejrzanymi i muszę przyznać, że zaskoczył mnie tupet profesorowej, która brnie do prawdy bez niemal żadnych zahamowań. Podsumowując, jest to nadal kawałek dobrego kryminału w historycznym klimacie, po który warto sięgnąć.
Panowie Szymiczkowa od poprzedniego tomu zaczęli trzymać pewien podwyższony poziom fabularny. Co prawda uważam chyba jednak, że poprzedni tom był lepszy pod względem wyrafinowania fabuły, tym niemniej i niniejszej pozycji nie mam wiele do zarzucenia. Wskazać mogę za to kilka mocnych stron. Po pierwsze ciekawie wybrana tematyka, nawiązująca do zainteresowań ludzi z wyższych...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZabawa przednia w duchu dekadencji końca dziewiętnastego wieku przecinana co rusz ostrym sztyletem ironicznej mieszczańskiej moralności procesorowej Szczupaczynskiej. Gdyby Jackowi Dehnelowi i Piotrowi Tarczynskiemu chciało się zanurzyć ponownie w tamtych czasach, to sukces czytelniczy murowany.
Zabawa przednia w duchu dekadencji końca dziewiętnastego wieku przecinana co rusz ostrym sztyletem ironicznej mieszczańskiej moralności procesorowej Szczupaczynskiej. Gdyby Jackowi Dehnelowi i Piotrowi Tarczynskiemu chciało się zanurzyć ponownie w tamtych czasach, to sukces czytelniczy murowany.
Pokaż mimo toTrzeci z kolei wziąwszy pod uwagę datę edycji i czas fikcji, tom z serii: kryminały retro znanego tandemu, i niezmienna konwencja: klimaty Krakowa u schyłku XIX wieku a w tle co nowy tom to inna intryga kryminalna. I ci sami aktorzy tego krakowskiego theatrum: detektyw z pasji Zofia Szczupaczyńska, jej mąż Ignacy, jej służąca Franciszka i i w drugoplanowej roli w zależności od czasu osadzenia historii luminarze artystycznej bohemy Krakowa. W danym przypadku postać Przybyszewskiego, dekadenta i ekscentryka, charyzmatycznego hulaki, a przede wszystkim płodnego literata z kontrowersyjną publicystyką na łamach „Życia”.
Czas akcji fikcji to przełom roku 1898/99, schyłek wieku kiedy ten fakt sam w sobie dodaje napędu do zmian w dziedzinie doktryn filozoficznych, postaw światopoglądowych, w dziedzinie z istoty samej sztuki. Rok 1898 to 50-lecie panowania Franciszka Józefa i paradoksalna fiksacja celebracji, wtedy jeszcze świeża sensacja wrześniowa: zabójstwo cesarzowej Elżbiety w Genewie. A i po, stricto krakowskim wydarzeniu: odsłonięciu pomnika Mickiewicza w czerwcu tegoż roku.
Na domiar to czas kiedy rozgrzana rewolucja przemysłowa standaryzuje, poprawia jakość życia ( tramwaj elektryczny, elektryfikacja, światło, telefon…) wpycha mieszkańców Krakowa w inny tryb życia, z salonowego w restauracyjny, uliczny, handlowy. Nawet otwarto w imię jakości egzystencji na Placu Biskupim fabrykę lodu krystalicznego, towaru na ten czas bardzo chodliwego. Słynne i trafione z nazwy wobec faktu przełomu wieku były słodycze w cukierni na Brackiej u Nowińskiego „ bomby fin de siècle” ( fin de siècle-koniec wieku).
Mnóstwo jak na 80 tysięczna aglomerację nierozkrzewioną urbanistycznie hoteli: niedawno oddany do użytku Hotel Royal z mansardą, Hotel Grand po adaptacji pałacu Marceliny Czartoryskiej najbardziej luksusowy i w tymże stylu z restauracją z belgijskimi lustrami i palmiarnią, Hotel Saski, Drezdeński, Pod Białym Orłem, Pod Różą…
Planty Żydowskie tracą na frekwencji kosztem otwarcia Parku Krakowskiego.
Gdzieś się słyszy na ten czas, że grana jest Dzika Kaczka Ibsena z estymą aktorską Ireną Trapszówną (Teci),a pora grudniowa zapowiada święta i tradycje z tej okazji w tym kolędowanie z obchodem modnej trupy kolędników z cechu murarzy kaflarzy Ezenekiera z pokazem szopki i odgrywu jasełek. I cała w tym ceremonia łączona z sąsiedzką schadzką w miejscach prywatnych bogatych mieszkań w których od lat kultywuje się ten rytuał schadzek z racji chociażby filantropi.
Angaż Przybyszewskiego do tygodnika, niesie się echem po Krakowie, jego enigmatyczna a i ubarwiona przeszłość nie bez racji i nawyki obrosłe legendą i fantazją ( „śpi w trumnie, pod czarną kołdrą, urządza msze sataniczne”) kreuje go na demona , awangardystę mieszającego w głowach ale stale w szacunku do sztuki i nawet jej apoteozy.
W powieści pokazany jako bywalec salonów, szczególnie tych prominentnych, ale to bywanie to jakby agitacja sponsorów do pisma które redaguje, i niepohamowane erotyczne łowiectwo. Wygląd nienaganny: „ spiczasta bródka, podkręcony wąs, zmierzwiona czupryna i tatarskie oczy” spełniał wymogi samczej atrakcyjności. Jest jak mistrz sekty gromadzący wokół fanatycznych akolitów, „rozściela sieć i łapie wszystkich, pożera wysysa”, jego przekazem jest nihilizm, wolność od „rachitycznych dogmatów”, a jego jątrząca dewiza „życie jest królestwem szatana a raj to jakaś głupia forma” intryguje i przyciąga rozedrganą krakowską bohemę.
Podejmują go w swoich murach co bogatsze klany artystyczne: Asnyk, Tetmajerowie, Żeleńscy wszak świeci intelektem i awangardą, on i jego norweska żona, bronią ich literackie dokonania na czasie.
Z Norweżką Dagny Juel z drugą żoną i dwojgiem dzieci w 1898 zamieszkał przy Karmelickiej, życie rodzinne toczyło się obok ekscesów pijackich, narkotycznych pogrywań fortepianowych (Dagny wykształcona pianistka on z umiejętnościami gry),przez pokoje przetaczała się cyganeria krakowska, rozmywały się kanony zachowania , konwenanse, a Kraków lubiący plotkę, ferment, sztukę patrzył na ten dekadentyzm z akceptacją, i konsternacją filistrów określających miejsce jako „Synagoga Szatana”, a może z duchem nowych czasów i zbliżającego się nowego setlecia.
Ale mieszkanie było urządzone starzyzną, lichotą, datkiem, darowizną z łaski od fanatyków dekadentyzmu aby tylko wypełniało tą niezbędność, w aspekcie sztuki rzeźby, obrazy : sztychy Goyi, malunki Muncha… o tematyce rozwiązłej, wyzwolonej. Pośrodku salonu stał fortepian dar od Gabryelskiego ekscentryka i właściciela składu fortepianów Pod Krzysztoforami, jednak nie według obietnicy firmy Steiway tylko czeski Petrof: zresztą potem ofiarowany aktem filantropi i litości przez Przybyszewskiego komuś innemu i w pogardzie dla darczyńcy.
A jeśli nie u Przybyszewskiego więc spotkania w restauracji Ferdynanda Turlińskego w Paonie (Pod Pawiem) gdzie panie grały w bilarda czym stały się obiektem bezecnej krytyki, grano w szachy, preferensa, gdzie w osobnej salce na ścianie było osobliwe miejsce na którym malowano w euforii malunki-sekwensy (Wyspiański),zapisywano motta, aforyzmy…
W artystycznej bohemie czynnie działa Wyspiański, w tym czasie wynajmujący skromny pokoik na 2-gim piętrze kamienicy Na Barszczowem ze sklepem Bilewskich w dole, pokoik skromny z jednym krzesłem, dla „pacykarza” pochłoniętego bez reszty nad projektami witraży, który chorobliwy będzie ścigał się ze śmiercią.
I rzecz jasna jest Tadeusz Żeleński, który przewija się notorycznie w każdej fabule, tym razem wspomnienie o jego kontrakcie z Ministerstwem: rocznym stypendium wysokości 600-set guldenów w zamian za 6-ść lat służby jako wojskowy lekarz . Jego rozwiązłe życie pośród światka artystycznego, nie spotkało się z ojcowskim przyzwoleniem, który w proteście odmówił finansowania syna, a okazja pójścia na swoje trafiła się w sam raz. I on został zassany w krąg Przybyszewskiego i sam nie mógł się oprzeć kokieterii kuszącej Dagny.
Na domiar wątek spirytyzmu. Wykluta niegdyś mistyfikacja z pewnego zdarzenia, siadła układnie w Krakowie w formie seansów za przyzwoleniem włodarzy i dodawała smaku monotonii życia, albo żeru dla „Czasu”, aby zwiększyć poczytność.
A czy wierzyć zgoła aby ludzie byli ta naiwni i wierzyli w szarlatanerię medium zdolne podczas seansu spirytystycznego sprowadzić błądzącego ducha zanim on zreinkarnuje w inną cielesność. I jeszcze pośród wielu obecnych dla scalenia dużej siły astralnej, ponoć która tkwi w każdym z osobna. Do dziś żyje spirytyzm, a co dopiero w czasach kiedy wiedza znikoma, kiedy ufniejsza ezoteryka, propaganda celniejsza w rozmarzone umysły i od zarania dylemat co z duszą po śmierci.
A więc pomysł autorski z seansem spirytystycznym a co więcej w Domu Egipskim który jak ulał pasował jako miejsce do tego typu mistyki incydentu, bardzo zmyślny. I w tym jedynie można by szukać waloru w aspekcie fikcji bo intryga sama w sobie nie przemawia realizmem i sensem aczkolwiek rozwijana bardzo rzeczowo i logicznie.
Jeżeli Dom Egipski to jego lokalizacja nad rzeką Rudawa która biegła wzdłuż ulicy Retoryka ( dopiero w 1911-12 została zasklepiona),i stare oblicze Krakowa tej strefy. Dom istnieje po dziś dzień z przepychu ornamentyki egipskiej na ten czas krakowskiej fanaberii architektonicznej, wyrazu egiptomanii, ściągające gapiów; wpatrzone ku sobie sfinksy z zaplecznymi obeliskami przed portalem, rzeźby faraonów w pozach majestatu rzędem na pierwszej kondygnacji , i liczne „hieroglify, skarabeusze, szakale”, pozostała prostota art deco frontalnych fasad. Tego czasu czynszówka na pokaz, zapewne z odpowiednim kosztem najmu z zadanym odgórnie kaprysem właścieciela.
I w fikcji w jednym z apartamentów pomieszkuje rodzina Beringerów, z wystawnymi meblami empiry i stylu biedermeiera, rodzina majętna i z koneksjami, doktor Beringer i młodsza znacznie i piękna, druga żona Helena i córka Maria z pierwszego mariażu. Tam w nocy 27 grudnia w 1898 roku ma miejsce obserwacja zaćmienia Księżyca, a potem seans spirytystyczny z medium ze Lwowa i zaczątek intrygi kryminalnej.
W intrygę jak zwykle zupełnie przypadkowo wchodzi Szczupaczyńska, niezmienna bohaterka całej serii. I z jednego konceptu fabuły w drugi autorzy dopełniają kreację tej postaci. Z poprzednich jest znane kim jest, w tej intrydze wychodzi dalszy rozrys jej osobowości. Otwarta na przeżywanie rzeczy nowych, niezwykłych, szukając ekscytacji w swoim życiu, wcisnęła się do Beringerów na seans. Bardzo zasadnicza i konsekwentna w swoim konserwatyzmie wziąwszy pod uwagę jego całokształt. Ale w pewnym momencie widząc rozwiązłych Pszornów, wydaje się małostkowa, niespełniona, nierozpychająca się prawem emancypacji, i jeszcze mniej atrakcyjna i mniej wymagającą od życia. Im bardziej widzi rozpustę, „gnicie i wężowisko” Przybyszewszczyzny tym duma z postawy staus-quo wraca jak bumerang.
Skacząc z miejsca na miejsce po krakowskiej bohemie śmiało i pewnie mimo reprymend wręcz z tupetem dopina swojego. Zmysł analityczny i pasja zawsze rozwiązują intrygę w kontrapunkcie do ociężałego, urzędniczego Klossovitza.
Czy warto skraść ten tom serii, chociażby dla dekadenckich klimatów Krakowa, tym bardziej iż forma literacka i warsztat tego tandemu a przed wszystkim Jacka Dehnela nie pozwala na wątpliwość zawodu czytelnika.
Trzeci z kolei wziąwszy pod uwagę datę edycji i czas fikcji, tom z serii: kryminały retro znanego tandemu, i niezmienna konwencja: klimaty Krakowa u schyłku XIX wieku a w tle co nowy tom to inna intryga kryminalna. I ci sami aktorzy tego krakowskiego theatrum: detektyw z pasji Zofia Szczupaczyńska, jej mąż Ignacy, jej służąca Franciszka i i w drugoplanowej roli w...
więcej Pokaż mimo to