rozwińzwiń

Złoty róg

Okładka książki Złoty róg Maryla Szymiczkowa
Okładka książki Złoty róg
Maryla Szymiczkowa Wydawnictwo: Znak Literanova Cykl: Profesorowa Szczupaczyńska Zofia (tom 4) kryminał, sensacja, thriller
320 str. 5 godz. 20 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Cykl:
Profesorowa Szczupaczyńska Zofia (tom 4)
Wydawnictwo:
Znak Literanova
Data wydania:
2020-11-10
Data 1. wyd. pol.:
2020-11-10
Liczba stron:
320
Czas czytania
5 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324071111
Tagi:
literatura polska
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
418 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1008
513

Na półkach:

Choć książka nie jest zła, to ten tom podobał mi się najmniej z całej serii. Na uwagę na pewno zasługuje wplecenie w fabułę "Wesela", pojawiają się tu zresztą wszystkie elementy, za które uwielbiam ten cykl: genialne oddanie klimatu tamtych czasów oraz Krakowa, warstwa społeczno-obyczajowa, świetny język.

Mimo wszystko wątek narodowo-wyzwoleńczy średnio przypadł mi do gustu, choć całość czytało się dość dobrze, to nie jest moja tematyka.

Jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy Zofii Szczupaczyńskiej (o ile będą kolejne tomy),przede wszystkim czy panowie autorzy pociągną dalej pewien dość śmiały wątek.

Choć książka nie jest zła, to ten tom podobał mi się najmniej z całej serii. Na uwagę na pewno zasługuje wplecenie w fabułę "Wesela", pojawiają się tu zresztą wszystkie elementy, za które uwielbiam ten cykl: genialne oddanie klimatu tamtych czasów oraz Krakowa, warstwa społeczno-obyczajowa, świetny język.

Mimo wszystko wątek narodowo-wyzwoleńczy średnio przypadł mi do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
225
110

Na półkach:

Chyba najsłabsza z cyklu, lektura nieco się dłużyła.

Chyba najsłabsza z cyklu, lektura nieco się dłużyła.

Pokaż mimo to

avatar
31
28

Na półkach:

W jednej kategorii tandem autorski nie sprawia zawodu, umiejętny splot fikcji z faktami i historią, nie dość powiedzieć bardzo zręczny, gdyż wyszła symbioza spójna i całkowicie nieszkodliwa dla autentyzmu i konfabulacji. Nawet skłania do konkluzji, czy to rzeczywiście awers intrygi kryminalnej wobec rewersu odsłony życia Krakowa w jesienno-zimowy przełom wieku, w 1900 rok, czy też w rzeczy samej z przekorą odwrotna intencja.
W każdym detalu widać starania oddania aury Krakowa tamtych czasów: w modzie, obyczaju, konwenansów, oddania rysu życia miasta, ciasno okolonego podmiejskimi siołami. kiedy kanony puszczają i miesza się plebs z mieszczaństwem, czasów kiedy mezalians szedł za mezaliansem, głównie w kręgu bohemy, czasów kiedy myśl o suwerenności, była ciągle prześladowcza i iskrząca…
I staranny rys topografii Krakowa z 1900-tnego roku, z 8-ośmio kilometrową koleją cyrkumwalencyjną, z bulgocząca kanalizacją, willą Rożnowskich, mostem kolejowym Dębnickim w konstrukcji kratowej, i całym jego otoczem, toksycznej fabryki Peterseima, swądnej garbarni Ludwinowskiej, okolicznych dworów gdzie w porze zim wieczny chłód i zakutani w futra i skóry jego mieszkańcy i służba, dzierżawców przedsiębiorstw zbywających z puli majętności magnatów…
A życie krakowskie karmiło się plotką, sensacjami mieszczańskimi i nader banalnymi i byle jakimi incydentami , wszystko w szpaltach krakowskiego „Czasu”, jedynego świeżego źródła informacji dla 85-cio tysięcznej populacji, powszechnego i lubianego jak Echo Krakowa z minionych dekad komunizmu.
Elita mieszczan krakowskich w konwenansach nic nie odbiegała od stylu arystokracji, mieszkania kamieniczne obszerne, z pełną służbą: kucharka, służąca, nianie, uroczyste spotkania, bale, trzymanie fasonu w stroju i etyce moralnej, dużo dla lansu i na pokaz, samo życie…
Rytualne śniadania ze swadami w tematach kontrowersji czerpanych z „Czasu”, niedzielne pokościelne obiady w Hawełce, ulubione cukiernie, snobistyczne sklepy, wyprawy na do letnich rodzinnych rezydencji w kanikułę, lub dla rekonwalescencji.

I nie lado to autorski pomysł, śmiały i zamyślony, aby w wydarzenie głośne za sprawą dzieła Wyspiańskiego, w bronowickie wesele, wikłać fikcję. Wesele Rydla, literata, redaktora „Czasu” z podkrakowską, bronowicką chłopką, miary sensacji jesieni roku 1900, z racji mezaliansu, i wszelkiego idącego z niego powinowactwa z kręgiem ludzi pióra i sztuki: Wyspiański przyjaciel Rydla od szkolnych lat, Boy Żeleński spokrewniony z Tetmajerem, Tetmajer w mariażu ze starszą siostrą panny młodej.
Pomysł śmiały, pomijając sam znamienny incydent, bo chociażby, przypisanie Tetmajerowi działalności konspiracyjnej, nawet tej w pełni nieświadomej, ale niebezpiecznej, to jakby wątpliwy rzut światła na życie tego artysty, pewna ingerencja biograficzna, która budzi kontrowersje.
Pomysł celowy, bo wplątanie fabuły w zdarzenia realne, znane z lektury szkolnej, tchnie komercją, niejednego czytelnika pokusi bardziej, niż sama osnowa gatunku tej prozy.
Na piedestale krąg znanych postaci bohemy krakowskiej.
Postać słynnego Tadeusza Żeleńskiego, 26-scio letniego młodziana, hulaszczego, ale praktykującego już lekarza, z wizją stypendium w Paryżu, póki co z planami literackimi w powijakach, do momentu spotkania z Przybyszewskim i angażem w redakcji „Czasu”. Na weselu spotyka miłość życia. pannę Parmeńską, przy okazji wprowadza w progi domu Tetmajera fikcyjną Szczupaczyńską.
I Wyspiański, jako gość weselny, w swoim tużurku, z ekscentrycznym białym szalem i ekscentrycznie zawiniętym wokół szyi, nie w pozie rozbawionego żywiołem zabawy, ale milczący, patrzący zjadliwie i skrupulatnie. Może wtedy roił się trzon dzieła, z wnikliwej obserwacji, aby nic ni umknęło uwadze.
Włodzimierz Tetmajer gospodarz tej kompilacji chałupo-dworkowej gdzie ma miejsce wesele, żwawy, gościnny, kursujący między osobną pracownią a swoim gabinetem, apodyktyczny wobec służby, zaangażowany społecznie.

Fabuła to kolejna sprawa kryminalna profesorowej Zofii Szczupaczyńskiej, w której wikła się przypadkowo, w drodze na ślub Rydla, na ulicy św.Jana, napotyka sędziego śledczego Klossowitza z grupką gapiów wokół ofiary, podejmuje jak zwykle dociekliwa, własne śledztwo, po trosze w konfrontacji z policją. Z afery niby czysto kryminalnej, robi się afera konspiracyjna, pokłosie zbrodni zaciąga do Bronowic, do samego Tetmajera.
To sztuka wykreować intrygę kryminalną, a jeszcze bardziej aby jej kontinuum wciągało coraz bardziej. Brakuje suspensów, które w tym gatunku to walor, niektóre ogniwa układanki zbyt naiwnie zbieżne, jak chociażby nagłe olśnienie Szczupaczyńskiej aby zdarzenie w Bronowicach powiązać z ofiarą w Krakowie lub inne…, zbyt układne lub na siłę scalające tok rozwikłania sprawy.
Z drugiej strony rzadko się trafia jak Mrozowi, aby wątek kryminalny tak leżnie się wykreował, mylił, zaskakiwał, ekscytował, a na koniec uderzał chytrością pomysłu.

Postać detektywa kobiety, to jakby nowa świeżość w tym gatunku, i ma ona swój autorski image.
Jest elitarną mieszczanką, żoną profesora medycyny, a to już ja foruje i stwarza wszelkie możliwości koneksji, aby korzystać z tego statusu gdy zajdzie pilna potrzeba w dochodzeniu. układa pasjanse, notuje spostrzeżenia w swoim marokinowym notesie, odważna do granic tupetu ,inicjuje wszystko, jeśli chodzi o angaż w sprawę. Prowadzi życie wygodne, dostatnie: służba, fiakry, stroje, lubi dystynkcję, modę, nieco zmanierowana, i kto wie czy jej inklinacje do spraw kryminalnych nie wyszły wprost z nadmiaru czasu i nudy mieszczańskiej. W układzie małżeńskim wierna zasadom i etyce, potrafi znaleźć swój azyl w tej koegzystencji, korzystając z wybiegów, nieszkodliwych kłamstewek.

Kryminał retro jako żywo, nie tylko w treści ale w formie. Sam konspekt rysu treści każdego rozdziału umieszczanego przed nim zamiast tytułu, już przestarzały, niegdyś stosowany ale wymarły, aczkolwiek próba jego odgrzebywania kojarzy się z prozą Olgi Tokarczuk. Jeżeli retro a więc wszystko w tej tonacji, stąd wtręty semantyczne, twory nazw obowiązujące sto lat wstecz, podobnie jak w Matce Makrynie, chociaż nie w takim zasobie.

I na koniec rzecz literacko nadrzędna, język, jego stylizacja i polot. Język lekki, zgodnie z konwencją prozy, bez zadziorów, zbytecznych sensów, opóźniających tok czytania, wszak ważny jest zamysł eufemistycznie wciągnięcia czytelnika i szybkiego doczytania: kto sprawcą. I tu pies pogrzebany, brakło wirtuozerii dehnelowskiej, jego mistrzowskiej parafrazy, zaskakujących logiką ciągnionych zdań, bogactwa środków stylistycznych, co jest siłą i atutem tegoż autora.
Sam sens tytułu bardziej kojarzy się z prozą agitacyjną, niż z kryminałem dla zwykłej rozrywki, z zapowiedzią zrywu, zbudzenia chocholej kasty do aktu działania w imię wyższych wartości. Jakby nie było Zloty Róg intuicyjnie zaciąga ku „Weselu” Wyspiańskiego, jego symboliki i przesłaniu.
Czy zatem w tym przypadku tytuł jest podszeptem, o co ociera materia fabuły, i zaprasza przekornie i taktyką marketingu czytelnika w niebagatelne kwestie, rangi stygmatu dziedzictwa. Punkt widzenia jest zawsze indywidualny.

W jednej kategorii tandem autorski nie sprawia zawodu, umiejętny splot fikcji z faktami i historią, nie dość powiedzieć bardzo zręczny, gdyż wyszła symbioza spójna i całkowicie nieszkodliwa dla autentyzmu i konfabulacji. Nawet skłania do konkluzji, czy to rzeczywiście awers intrygi kryminalnej wobec rewersu odsłony życia Krakowa w jesienno-zimowy przełom...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3
2

Na półkach:

Autorka próbuje coś zrobi na bazie Wesela, ale zrobienie kryminału z Wesela lub wokół Wesela wyszło marnie... dobiłem do połowy i poszła do ludzi, może komuś się spodoba, mnie nie

Autorka próbuje coś zrobi na bazie Wesela, ale zrobienie kryminału z Wesela lub wokół Wesela wyszło marnie... dobiłem do połowy i poszła do ludzi, może komuś się spodoba, mnie nie

Pokaż mimo to

avatar
262
104

Na półkach:

Szymiczkowa trzema poprzednimi tomami przyzwyczaiła czytelników do dobrego stylu, wciągającej fabuły i interesującego tła wydarzeń. W "Złotym Rogu" trzyma poziom, a postać profesorowej Szczupaczyńskiej nabiera rumieńców ( i to nie tylko w przenośni!). Każdy fan dotychczasowej twórczości Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego będzie ukontentowany. Niczym Ignacy po zagryzanej rogalikiem , porannej lekturze "Czasu".

Szymiczkowa trzema poprzednimi tomami przyzwyczaiła czytelników do dobrego stylu, wciągającej fabuły i interesującego tła wydarzeń. W "Złotym Rogu" trzyma poziom, a postać profesorowej Szczupaczyńskiej nabiera rumieńców ( i to nie tylko w przenośni!). Każdy fan dotychczasowej twórczości Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego będzie ukontentowany. Niczym Ignacy po zagryzanej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
350
344

Na półkach: , ,

Gdzie się podziała moja profesorowa Szczupaczyńska? Pełna iskry strażniczka konwenansów, najwybitniejsza śledcza ówczesnego Krakowa, w tym tomie jakoś po prostu oklapła.

Jestem wielką fanką Maryli Szymiczkowej (literackiego duetu Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego) i zawsze liczę na przepyszną lekturę. W tym tomie pojawił się jednak pewien zgrzyt. To już nie był przepyszny pischinger, ale zleżały wafel.

Cała historia została zainspirowana "Weselem" Stanisława Wyspiańskiego ( za co spory plus, bo po tylu latach udało mi się docenić smaczki tego dramatu). Na tym niestety kończą się moje zachwyty.

Cały cykl ceniłam za ogromną dawkę wyrafinowanego humoru, kwiecistą postać profesorowej i jej niezwykły dar rozwiązywania zagadek. Na równi doceniałam również niesamowity dar autorów odwzorowywania ówczesnego życia Krakowa. To połączenie tworzyło niesamowity klimat, a jednocześnie wywoływało mój uśmiech. Mam jednak wrażenie, że w tym tomie doszło do pewnego przerostu formy nad treścią. Wątki polityczne przeważają, profesorowa zamiast błyszczeć stanowi niewielkie tło dla opowieści. Sama staje się lekko bezwolna, gotowa na podsuwane jej rozwiązania. Jak dla mnie wszystko straciło swój urok. Mam jednak nadzieję, że to chwilowy spadek formy i czekam aż Franciszka rozwinie swoje skrzydła i odegra ogromną rolę w następnym śledztwie.

emocjelogicznbe.blogspot.com
IG:@mamazaczytana

Gdzie się podziała moja profesorowa Szczupaczyńska? Pełna iskry strażniczka konwenansów, najwybitniejsza śledcza ówczesnego Krakowa, w tym tomie jakoś po prostu oklapła.

Jestem wielką fanką Maryli Szymiczkowej (literackiego duetu Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego) i zawsze liczę na przepyszną lekturę. W tym tomie pojawił się jednak pewien zgrzyt. To już nie był...

więcej Pokaż mimo to

avatar
227
205

Na półkach: ,

Bardzo przyjemna książka, osadzona w urokliwych uliczkach i kamienicach dwudziestowiecznego Krakowa i mocno inspirowana klasykiem polskiej literatury, jakim jest "Wesele". Raczej sama nie sięgnęłabym po "Złoty róg", ale cieszę się, że został mi sprezentowany i mogłam go przeczytać - ciekawie jest zagłębić się w taki niszowy klimat.

Bardzo przyjemna książka, osadzona w urokliwych uliczkach i kamienicach dwudziestowiecznego Krakowa i mocno inspirowana klasykiem polskiej literatury, jakim jest "Wesele". Raczej sama nie sięgnęłabym po "Złoty róg", ale cieszę się, że został mi sprezentowany i mogłam go przeczytać - ciekawie jest zagłębić się w taki niszowy klimat.

Pokaż mimo to

avatar
307
174

Na półkach: ,

Oj wymęczone to było....Może to też wina warunków, bo nie sprzyjały do czytania, ale też nieszczególnie mnie wciągnęła ta część
Niby ten sam retrokryminalny klimat, z dawnym Krakowem w tle i jego obyczajowo-społecznymi detalami wplecionymi w treść i też fikcja literacka przeplata się z historią...
W tej części dla odmiany mamy wesele poety Rydla z chłopką Jadwigą Mikołajczykówną wraz z premierą tej sztuki w teatrze.
I nawet dodatkowy smaczek, który dodała sytuacja pomiędzy profesorową, a sędzią śledczym...
Więc w sumie nie wiem czego się czepiam...
To chyba jednak były te niesprzyjające warunki, bo nie mogłam usiąść wygodnie i zatopić się w lekturze, tylko tak czytałam chwil kilka, a umysł i tak był zaprzątnięty prawdziwym życiem..

Oj wymęczone to było....Może to też wina warunków, bo nie sprzyjały do czytania, ale też nieszczególnie mnie wciągnęła ta część
Niby ten sam retrokryminalny klimat, z dawnym Krakowem w tle i jego obyczajowo-społecznymi detalami wplecionymi w treść i też fikcja literacka przeplata się z historią...
W tej części dla odmiany mamy wesele poety Rydla z chłopką Jadwigą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Czwarta czesc perypetii dochodzeniowych Profesorowej Szczupaczyńskiej dość mocno rozczarowuje. Jedynym i niepodwazalnym atutem ksiazki jest niewatpliwie oswojenie Czytelnika katowanego za młodu w szkołach średnich narodową piłą autorstwa Wyspiańskiego czyli "Weselem" - z wyzej wspomnianym arcydzielem. Bo do "Wesela" trzeba dojrzec i odgórne włączanie go w kanon lektur obowiązkowych tylko skutecznie odstręcza potencjalnego odbiorcę na cale dziesięciolecia do siegniecia po ksiązkę, czy wybrania się na spektakl. Wspomniana w posłowiu "Plotka o Weselu" autorstwa Boya-Żeleńskiego trochę pomaga, jak rowniez bogata ikonografia - szkice, zdjecia i obrazy z czasów Młodej Polski. Żal tylko, że Autorka nie rozprawiła się przy okazji z największym mitomanem, beztalenciem i pasożytem ówczesnej epoki czyli Stanisławem Przybyszewskim. A można bylo i należało to zrobić. Czas najwyszy, aby przynajmniej Czytelnicy śledzący poczynania sprytnej Profesorowej dowiedzieli się kim było indywiduum, które do dzisiejszego dnia jest niezasłużenie uhonorowane - i to w całej Polsce, ulicami noszącymi jego podłe nazwisko, fakt, który sam w sobie woła o pomstę do nieba... Jeżeli powstanie kiedyś następna część miejmy nadzieję, że Autorka rozwinie trochę bardziej wątek Franciszki i że pozwoli odnieść zasłużony sukces towarzyski głownej bohaterce.

Czwarta czesc perypetii dochodzeniowych Profesorowej Szczupaczyńskiej dość mocno rozczarowuje. Jedynym i niepodwazalnym atutem ksiazki jest niewatpliwie oswojenie Czytelnika katowanego za młodu w szkołach średnich narodową piłą autorstwa Wyspiańskiego czyli "Weselem" - z wyzej wspomnianym arcydzielem. Bo do "Wesela" trzeba dojrzec i odgórne włączanie go w kanon lektur...

więcej Pokaż mimo to

avatar
82
57

Na półkach:

Jak przy poprzednich powieściach z cyklu - przyjemna lektura, jednak w tym tomie przygód profesorowej coś zgrzyta, jest jakiś przesyt. Jakby fabuła jednak nie uniosła intrygi politycznej. Więcej dzieje się też w strukturze powieści i sposobie prowadzenia narracji - aby wyjaśnić jej zawiłości mamy retrospekcje, kilka płaszczyzn czasowych i miejsc, w których opowieść się toczy. Niby wszystko się spina, niby działa, ale to trochę jak zapięcie mocno wypakowanej walizki - trzyma się na słowo honoru.
Rozumiem potrzebę ewolucji postaci - Szczupaczyńska jest już kimś innym, niż we wcześniejszych tomach, ale tym razem wydaje się… niedopracowana. Jest w niej duża nerwowość i agresja w działaniu, zupełnie nie przystające do roli społecznej i klasowej, w którą tak uparcie wpasowywała się w poprzednich tomach. Przede wszystkim - i to zwraca uwagę - inicjuje akcję w bezpośredni sposób, podczas gdy to właśnie podchody, krygowanie się i gra z konwenansami z poprzednich tomów stanowiły o nieoczywistym uroku tej bohaterki. Jej prywatne intrygi są dużo mniej misterne.
Rozumiem - mamy nowy wiek, świat idzie na przód, ale postać chyba wyewoluowała trochę zbyt szybko.
I wątek romansowy - zdziwił mnie i rozbawił, nie poruszając jednak żadnej czułej struny. Doklejony i chyba zbędny.

Jak przy poprzednich powieściach z cyklu - przyjemna lektura, jednak w tym tomie przygód profesorowej coś zgrzyta, jest jakiś przesyt. Jakby fabuła jednak nie uniosła intrygi politycznej. Więcej dzieje się też w strukturze powieści i sposobie prowadzenia narracji - aby wyjaśnić jej zawiłości mamy retrospekcje, kilka płaszczyzn czasowych i miejsc, w których opowieść się...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    500
  • Chcę przeczytać
    277
  • Posiadam
    98
  • 2021
    38
  • 2020
    25
  • 2020
    22
  • Ulubione
    12
  • E-book
    7
  • Ebooki
    7
  • 2022
    6

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Złoty róg


Podobne książki

Przeczytaj także