- ArtykułyCzytamy w weekend. 19 kwietnia 2024LubimyCzytać319
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Będzie dobrze” Aleksandry KernLubimyCzytać1
- Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz2
Krzysztof Potaczała
Krzysztof Potaczała posiada w swoim dorobku kilka cieszących się popularnością książek. Jako wielbiciel i wybitny znawca Bieszczad, to właśnie te pasma górskie opisuje w swoich autorskich publikacjach. Jednym z bardziej znanych wydawnictw Krzysztofa Potaczały jest tytuł „KSU. Rejestracja buntu”. Mimo że nie jest to książka w całości poświęcona górom, to przybliża historię zespołu uznawanego za prekursora polskiego rocka, KSU, który został założony w Ustrzykach Dolnych, nieformalnej stolicy Bieszczad. Krzysztof Potaczała skupia się nie tylko na samych muzykach, ale także na środowisku, w jakim oni dorastali. Autor, wykorzystując szerokie pokłady wiedzy na temat Bieszczad, szczegółowo opisuje Ustrzyki Dolne, które w okresie PRL-u jawiły się jako niczym niewyróżniające się, przemysłowe miasteczko, a z racji niekorzystnego ulokowania na peryferiach państwa – także nieco zapomniane. W szarych realiach peerelowskiej Polski lat 70. i 80., w młodych, artystycznych umysłach mógł narodzić się jedynie bunt i poczucie niezadowolenia z jakości ich życia. Ucieczką od smutnej rzeczywistości, ale również poniekąd formą wyrażenia na nią niezgody, stała się muzyka oraz subkultura punk. Wzorce i inspiracje artyści z KSU mogli czerpać z odległej – bo położonej za żelazną kurtyną – Wielkiej Brytanii, gdzie oszałamiającą karierę rozwijała m.in. grupa Sex Pistols. Choć w swojej wcześniejszej twórczości Krzysztof Potaczała dał się poznać jako doskonały reportażysta (m.in. w zbiorach reportaży „Bieszczady w PRL-u”),to równie świetnie poradził sobie z innymi formami literatury faktu – w przypadku tytułu „KSU. Rejestracja buntu” – biografistyką. W każdej swojej publikacji autor z dużą wnikliwością i w sposób wielowymiarowy portretuje Bieszczady, przywołuje mało znane historie oraz anegdoty. Autor sięga po przeróżne formy przekazu, którymi może podeprzeć autentyczność treści swoich książek – Potaczała korzysta m.in. z zachowanych dokumentów oraz przekazywanych mu ustnie, wiarygodnych informacji.
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Powiązane treści
Popularne cytaty autora
To był już inny świat. Pozbawiony wielonarodowej tkanki Wyjałowiony kulturowo, przekształcony w twór tak samo sztuczny, jak sztucznie wytycz...
To był już inny świat. Pozbawiony wielonarodowej tkanki Wyjałowiony kulturowo, przekształcony w twór tak samo sztuczny, jak sztucznie wytyczona radziecko – polska granica. Musiał to zrobić ktoś kompletnie pozbawiony empatii i zdrowego rozsądku, skoro na zimno haratnął na mapie krechę przedzielającą kilka wsi w taki sposób, że część z nich znalazła się po sowieckiej, a część po polskiej stronie. Tym samym rozdzielono sąsiadów, przyjaciół a nawet bliższych sobie ludzi, którzy znaleźli się w dwóch różnych krajach, choć dzieliła ich niekiedy odległość kilometra.
Stało się to w Moskwie. Stalin sięgnął po pióro i zakreślił na mapie teren, który chciał zakreślić. Był rok 1950.
Krzysztof Potaczała , To nie jest miejsce do życia. Jak Stalin wysiedlał ludzi znad Bugu i z Bieszczad1 osoba to lubiPrzy „pijanym” stoliku w „Bieszczadzkiej” zawarto niezwykły zakład. Stawiano litr wódki temu, kto odważy się przebrać pomnikową postać Stali...
Przy „pijanym” stoliku w „Bieszczadzkiej” zawarto niezwykły zakład. Stawiano litr wódki temu, kto odważy się przebrać pomnikową postać Stalina w chłopskie odzienie. Ostatecznie zgodziło się trzech, ale dwóch musiało stać na czatach. – Zapadł już zmrok, kiedy po drabinie malarskiej Staszka Głazowskiego, ze starą kufajką pod pachą, wspiąłem się na cokół – nie kryje śmiechu Eugeniusz Postowłowski. – Gdzieniegdzie kręcili się przechodnie, trzysta metrów dalej mieścił się urząd bezpieczeństwa, jeszcze bliżej posterunek milicji. Po gorzale człowiek jest odważny, więc raz-dwa ubrałem Stalina w wytłuszczony waciak. Wetknąłem mu też do kieszeni kartkę z ułożonym wcześniej w gospodzie napisem: „Masz kufajku i maszynu, to się wynoś, skurwysynu”. Stalin miał odjechać na rowerze, starym gruchocie marki „Ukraina”, który oparliśmy o cokół. Nazajutrz całą trójkę maglowano już w gmachu UB. Nie wiadomo kto ich wsypał.
Krzysztof Potaczała , To nie jest miejsce do życia. Jak Stalin wysiedlał ludzi znad Bugu i z Bieszczad1 osoba to lubi