Szara lotka
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Czytelnia polska
- Wydawnictwo:
- Wielka Litera
- Data wydania:
- 2014-10-08
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-10-08
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788364142864
- Tagi:
- literatura polska opowiadania
Nowa książka jednego z najwybitniejszych polskich prozaików. Dziewięć opowiadań – nowych i najsłynniejszych, dziewięć całkiem różnych opowieści. W każdym anegdota jest tylko punktem wyjścia, pretekstem do przekazania czegoś istotniejszego, ulotnego, niepokojącego i zdumiewającego. Autor w ironiczny i bezwzględny sposób rozprawia się ludzką naturą. Pisze o lękach i rozczarowaniach, pragnieniach i głębokiej samotności. O tym, że z perspektywy złych i dobrych lat wszystko może wyglądać inaczej, bo względność wpisana jest w nasze istnienie. Wreszcie pokazuje bezbronność człowieka wobec tajemnicy śmierci, przemijania i nieuchronności losu. Tak jak w tytułowej opowieści o setkach lat istnienia bałtyckiego rodu Skodych, który z dnia na dzień zmiotła eksplozja i ostatnim z nich, chłopcu – jak chce legenda – przemienionym w żurawia.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Prześwietlić ludzką naturę
Lektura nowego zbioru opowiadań Eustachego Rylskiego, w czasie gdy mnożone są narracje, fabuły i historie, a nie każdy pisarz ma coś istotnego do powiedzenia, jest mierzeniem się z prozą dojrzałą, prawdziwą, bowiem zanurzoną w ludzkim doświadczeniu. Wielu twórcom przyświeca zasada mówiąca, że autentyczna literatura winna być jego pochodną, a pisanie wynikać z konieczności przekazania jakiejś niebagatelnej konstatacji. Nie inaczej jest w przypadku ostatniej książki autora „Obok Julii”. Eustachy Rylski pisze więc o ludzkiej naturze, dokonując bezwzględnej jej wiwisekcji z wyraźnym zaakcentowaniem względności postrzegania, jaka wpisana jest w upływ czasu, bo przecież po latach wiele kwestii, spraw, zdarzeń wygląda inaczej, a sposób wartościowania niejednokrotnie ulega zmianie. Relatywizm zdaje się być konstytutywnym wyznacznikiem wszystkiego, co człowiek dokonuje, do czego dąży, tego, co podlega jego ocenie. O tym między innymi opowiadają historie zebrane w „Szarej lotce”. To lektura wymagająca, a jednocześnie kusząca czytelnika gorzkim wyrafinowaniem i subtelnym pięknem wpisanymi we frazę, jakiej próżno szukać u innych naszych prozaików. Osobiście, najbardziej cenię stylistykę wypracowaną przez pisarza z Nawojowej, olśniewającą, czasem manieryczną, ale także dosadnie oddającą istotę rzeczy, która czasem podnosi opowieści nie do końca dopracowane pod względem fabularnym. Intrygi w najnowszej książce nie są rzeczą najważniejszą. O wiele istotniejsze, co zresztą podkreślał sam pisarz, jest wnętrze bohaterów, bo to w nim rozgrywa się prawdziwa „akcja” tych sugestywnych opowiadań. Rzeczywistość, w jakiej funkcjonuje bohater jest pewnego rodzaju dodatkiem, tłem dla jego zmagań z samym sobą, ze swoimi lękami i słabościami.
Niektóre z opowiadań składających się na „Szarą lotkę” są już czytelnikom znane. „Wyspa”, „Dworski zapach” czy „Dziewczynka z hotelu Excelsior” to teksty, o których już wcześniej pisano, które w świadomości czytelników są obecne, zaś ich wymowa ugruntowana. Wydana kilka dni temu książka zbudowana jest z narracji różnych, zarówno pod względem tematycznym, jak i fabularnym. To opowieści dotykające kwestii fundamentalnych, utwory rozliczeniowe, które przenika duch rezygnacji i wycofania, tak często wpisany w ludzką egzystencję. Wiele z tych tekstów można odczytać jako wręcz symboliczne, wyrosłe z negatywnego doświadczenia rzeczywistości. Pewną nicią łączącą historie z „Szarej lotki” bez wątpienia może być dojmujące poczucie utraty, rozpadu i upadku, którym podlegają wszyscy bohaterowie Rylskiego. Pisarz swoich postaci, najlapidarniej mówiąc, nie oszczędza.
Nie brak w „Szarej lotce”, jak już wcześniej zostało zasugerowane, rozrachunków – przede wszystkim z polskością utożsamianą w świadomości starego pisarza-emigranta ze szlacheckimi dworkami i etosem ziemiańskim. Bohater „Dworskiego zapachu” nosi wyraźne rysy starzejącego się Gombrowicza. Zresztą można w tych niezwykle statycznych tekstach dostrzec także inspirację Iwaszkiewiczem, Nabokovem, ale i poczuć klimat Sycylii, rodem z „Ojca chrzestnego”. Bohaterowie omawianego zbioru wpisują się w tematykę przez pisarza w swej twórczości już poruszaną. Pod tym względem Rylski nie zaskakuje. „Szara lotka” nasycona jest egzystencjalnym niepokojem, podkreślanym przez melancholijną muzykę Nino Roty („Głodny wygląd”). Niewielu pisarzy potrafi z równą, co Rylski przenikliwością pisać o ludzkim doświadczeniu, przede wszystkim tym tkwiącym w upokorzeniu, pogardzie, utracie i strachu. Degradacji na przestrzeni wieków ulega opisana w tytułowym opowiadaniu germańska rodzina Skode, żyjąca poza historią, obyczajowością i ideami mającymi wpływ na kształt dziejów. Jej ostatni przedstawiciel, jak mówi legenda, zostaje zamieniony w żurawia. Stąd właśnie tytułowa szara lotka. Losy tego bałtyckiego rodu przedstawione na przestrzeni wieków przenika dziwny rodzaj fatalizmu. Jego emblematyczność poraża, co sprawia, że realistyczno-psychologiczna proza, czasem w kostiumie historycznym, pisana przez autora w tym jednym miejscu ociera się o mit. Podobnej zależności, tym razem w wymiarze jednostkowym, podlega historia powolnej, narkotycznej degrengolady człowieka w opowiadaniu „Jak granit”. Zanim nadejdzie koniec, Sylwek może już tylko wspominać to, co utracone, przywoływać w pamięci strzępki wspomnień niemożliwych do złożenia w jakąkolwiek sensowną całość. Analogicznie, ksiądz-grzesznik, bohater „Wyspy”, którego bunt wydaje się jałowy i bezcelowy, a sam zaprzedany i skompromitowany jest każdym łachem przedzierającym się przez zasieki boskich ograniczeń ku łąkom, by swobodnie wpisać tam swą odmienność. Doświadczeniu upadku podlega także i księgowy z „Dziewczynki z hotelu Excelsior”, opowiadania pod względem chronologicznym najstarszego, bo napisanego jeszcze w roku 1981. Zainteresowanie swą immanentnością i totalne zobojętnienie wobec świata przerwane zostaje w jego przypadku spotkaniem na plaży podczas urlopu lolitki, która wywołuje w neurotycznym bohaterze ostatni poryw uśpionych pragnień przytłumionych przez zbliżającą się starość. Ożywia jego nędzną, jałową, boleśnie przewidywalną egzystencję. Upokorzenia na tytułowej werandzie doznaje także przybyły z Ameryki Profesor – postać z umiejscowionej w czasach „odwilży” historii. Rylskiego interesuje przeszłość. Zarówno w wymiarze jednostkowym, jak i zbiorowym. Pomimo, że jeden z bohaterów powiada: Bo w moim życiu nie było faktów. Były doznania, olśnienia, iluminacje. Były też klęski i smutki. Ale faktów nie było, tego typu refleksje należy przyjmować z ograniczonym zawierzeniem. Zakotwiczenie w minionym jest pretekstowe, będąc elementarnym składnikiem wielu fabuł twórcy „Na Grobli”.
Ważną kwestią wartą wspomnienia jest bez wątpienia wizja kobiecości, jaką kształtuje prozaik. Portrety kobiece są wyraziste i mocno zarysowane, choć nie odgrywają one zasadniczej roli w przedstawionych przez pisarza historiach. Kobiety Rylskiego są zmysłowe, pełne temperamentu, kuszące swym nieziemskim pięknem, ale i niepasujące do otoczenia (Noemi z opowiadania „Rezonans”). Tętniące seksualnością, każda na swój sposób, są Eunice i Nicole z „Dworskiego zapachu”. Cielesność i młodość w tym opowiadaniu zderzone zostają przez pisarza ze starością, podobnie jak niemoc z witalnością. Ten zamykający „Szarą lotkę” tekst „pachnie” Gombrowiczem, przede wszystkim tym od „Pornografii”. Kiełkująca kobiecość lolitki z „Dziewczynki…” doprowadza znudzonego swą żoną mężczyznę do granic szaleństwa. Rylskiego interesuje przeszłość. Zarówno w wymiarze jednostkowym, jak i zbiorowym. Pomimo że jeden z bohaterów powiada: Bo w moim życiu nie było faktów. Były doznania, olśnienia, iluminacje. Były też klęski i smutki. Ale faktów nie było, należy przyjmować z ograniczonym zawierzeniem tego typu refleksje. Zakotwiczenie w minionym jest pretekstowe, będąc elementarnym składnikiem wielu fabuł twórcy „Na Grobli”.
Książka bez wątpienia ważna, napisana wyrafinowaną polszczyzną, w swej formie niemal teatralna i staromodna. Rzecz, która zaspokoi najbardziej wyrafinowane literackie gusta.
Justyna Anna Zanik
Książka na półkach
- 239
- 82
- 41
- 6
- 4
- 2
- 2
- 2
- 2
- 2
Cytaty
Mógłby z trudem obyć się bez kawy, oddalić wino. Pogodziłby się z myślą, że nie zbliży się już nigdy do żadnej kobiety, przeżyłby rozstanie z książkami, potrafiłby pożegnać morze, lecz siedzieć wieczorami na betonowym tarasie, wspierać stopy o jego betonową barierkę, wystawiać spalony słońcem tors na podmuchy wiatru, celebrować kontrast smagłości skóry i bieli koszuli, obserwow...
Rozwiń
OPINIE i DYSKUSJE
Mam kłopot z tą książką.
Język jest wybitny. Nie uważam się za jakiegoś ułoma, ale co parę stron musiałem grzebać w słowniku. Chcę powiedzieć, żę język jest piękny, złożony, elokwentny, zgrabny i na najwyższym poziomie. To się czyta z prawdziwą przyjemnością, smaczne danie.
Ale jest też jakiś potężny minus w tych opowieściach. Nie umiem go dobrze sprecyzować, chodzi bowiem o takie ulotne wrażenie.
Otóż gdy czyta się te wszystkie historie, to ja nie umiem złapać w nich fundamentu. Tak jakby nie wiadomo do końca o czym one są. Płynie jakaś historia, która jest raczej jak rozlewisko, może nawet trochę bagno, nie widać głównego nurtu, przekaz jest taki nieczytelny na poziomie sensu historii.
Owszem, jak by ktoś przyłozył ci lufę do czoła, to byś powiedział o czym to jest i co autor miał na myśli. Ale to wymaga wysiłku i to wysiłku niefajnego.
Są bowiem takie historie, że nie wiesz o czym one są, musisz się domyślić sporo, ale to daje frajdę, jakoś napędza, wywołuje przyjemność (np Traktat o łuskaniu fasoli taki jest).
Tutaj jednak te historie są jakby dziurawe, czy przestrzelone, mętne.
I mnie to jednak nie odpowiada.
Podsumując - olbrzymi plus i spory minus. Generalnie jednak wracam do książek Rylskiego. Przyjemność przeważa nad chaosem.
A ten język - cudowny język polski - błyszczy tu naprawdę jak czysty bursztyn. To jest wielka frajda obcować z takim językiem. Tego zupełnie nie znajdziesz w przekładach i tłumaczeniach.
Jednak polecam.
Mam kłopot z tą książką.
więcej Pokaż mimo toJęzyk jest wybitny. Nie uważam się za jakiegoś ułoma, ale co parę stron musiałem grzebać w słowniku. Chcę powiedzieć, żę język jest piękny, złożony, elokwentny, zgrabny i na najwyższym poziomie. To się czyta z prawdziwą przyjemnością, smaczne danie.
Ale jest też jakiś potężny minus w tych opowieściach. Nie umiem go dobrze sprecyzować, chodzi...
Kupiłam książkę na nazwisko, nawet nie zaglądając do środka. A nie lubię opowiadań, to dla mnie za mały format. Mimo to, przeczytałam je z przyjemnością, choć przyznam, że nie nie wszystkie jednakowo mnie zachwyciły. Oczywiście, spotkanie z Inte, dziewczynką z hotelu Excelsior było znów fascynujące... Tak, czytelnik tu wie więcej, niż bohater opowiadania, ale to zupełnie nie przeszkadza.
Bardzo podobał mi się "Jeden z tych zimnych dni", możliwe, że dlatego, iż doznałam kiedyś podobnego spotkania, co Sewer. Nie do końca przekonały mnie utwory "Rezonans" i "Dworski zapach", jakoś nie weszłam w te klimaty. Natomiast poruszyło opowiadanie "Wyspa", z upałem, z poczuciem zamknięcia, jednocześnie będącym sposobem na wolność (choć jednak nie do końca był to wybór bohatera). Czytanie tej opowieści w czasie, gdy za oknem stoi taki sam upał, jak tam, na Sycylii - to jest coś! Było mi podwójnie gorąco!
Opowiadań jest dziewięć, niektóre układają się w cykl jakby familijny, bo autor przywołuje tych samych bohaterów, choć spotykamy ich w różnym czasie.
A wszystkie opowiadania wybrane do tego tomu łączy jakieś niedopowiedzenie, jakaś metafizyka, jakaś tytułowa szara lotka ptaka, którego nikt nie wdział, a która wywołuje tęsknoty, nostalgie, żale za czymś niemożliwym do określenia a szarpiącym dusze....
Nie jest to lektura dla kogoś w niezbyt dobrym stanie duchowym,to pewne. Warto też czytać opowiadania osobno, to znaczy z przerwami na każde. Także dlatego, że im się to należy.
Kupiłam książkę na nazwisko, nawet nie zaglądając do środka. A nie lubię opowiadań, to dla mnie za mały format. Mimo to, przeczytałam je z przyjemnością, choć przyznam, że nie nie wszystkie jednakowo mnie zachwyciły. Oczywiście, spotkanie z Inte, dziewczynką z hotelu Excelsior było znów fascynujące... Tak, czytelnik tu wie więcej, niż bohater opowiadania, ale to zupełnie...
więcej Pokaż mimo toBardzo lubię Rylskiego. Mam go za asa polskiej prozy współczesnej. Ale przy tych opowiadaniach namęczyłem się, jakbym rowy kopał. "Dziewczynkę..." znałem juz wcześniej (i mi się nie podobała),więc sobie tym razem darowałem. Z pozostałych tytułowe opowiadanie fajne, o księdzu na Sycylii ok, love story z trupem pomysłowe ale męczące, a ostatnie tak mnie wymęczyło, że rzuciłem 20 stron przed końcem.
Z pokorą nie wykluczam, że na niektóre utwory Rylskiego może po prostu za głupi jestem.
Bardzo lubię Rylskiego. Mam go za asa polskiej prozy współczesnej. Ale przy tych opowiadaniach namęczyłem się, jakbym rowy kopał. "Dziewczynkę..." znałem juz wcześniej (i mi się nie podobała),więc sobie tym razem darowałem. Z pozostałych tytułowe opowiadanie fajne, o księdzu na Sycylii ok, love story z trupem pomysłowe ale męczące, a ostatnie tak mnie wymęczyło, że...
więcej Pokaż mimo toZbiór dziewięciu opowiadań Rylskiego i moje pierwsze spotkanie z nim.
Bardzo przyjemne. To, co da się w nich odczuwać to przywiązanie do polskości, i bardzo, ale to bardzo cienką granicę pomiędzy jawą a snem. Niekiedy ta granica zaciera się, a wtedy magia i rzeczywistość splatają się ze sobą, tworząc pełny podziwu duet.
Zbiór dziewięciu opowiadań Rylskiego i moje pierwsze spotkanie z nim.
Pokaż mimo toBardzo przyjemne. To, co da się w nich odczuwać to przywiązanie do polskości, i bardzo, ale to bardzo cienką granicę pomiędzy jawą a snem. Niekiedy ta granica zaciera się, a wtedy magia i rzeczywistość splatają się ze sobą, tworząc pełny podziwu duet.
Są książki, które czyta się zdaniami. Albo nawet poszczególnymi słowami obawiając się, że gdyby połykać je w całości smukłość i precyzja języka ukryłyby się w zawirowaniach fabuły.
Ta na pewno taka jest.
Są książki, które czyta się zdaniami. Albo nawet poszczególnymi słowami obawiając się, że gdyby połykać je w całości smukłość i precyzja języka ukryłyby się w zawirowaniach fabuły.
Pokaż mimo toTa na pewno taka jest.
Rylskiego książki obdarowałem jedną - 10, drugą - 7, a trzy inne 8 gwiazdkami. No to zabieram się do nowej w entuzjastycznym nastroju.
Czytałem całą noc, a teraz o 10 rano jestem zły na samego siebie, na autora, i na wydawnictwo. Siebie - najłatwiej idzie mnie wytłumaczyć, bom stary sklerotyk, to i ponowne czytanie tych samych opowiadań Rylskiego sprawia mnie przyjemność. Ale pozostałych tłumaczyć nie zamierzam, bo w dużym stopniu zepsuli mnie przyjemność umieszczając w jednym zbiorku dziewięciu opowiadań utwory o różnym poziomie i z różnych lat. Podaję te utwory wraz z datą powstania i moją oceną:
"Szara Lotka" 2008, 7 gwiazdek; "Rezonans" 1989, 6; "Głodny wygląd" 2014, 6; "Jak granit" 2007, 10; "Wyspa" 2007, 10; "Jeden z zimnych dni" 2014, 7; "Na werandzie" 2014, 7; "Dziewczynka z hotelu Excelsior" 1981, 10; "Dworski zapach" 2006, 10.
Reasumując: najwyższą notę postawiłem utworom z lat 2006-7 /10/, a trzy utwory nowe z 2014 dostały średnią poniżej 7. Na szczególną uwagę zasługuje ostatnie opowiadanie, bo ten dworski zapach nadal emanuje z mentalności współczesnych Polaków.
Średnią 8,8 obniżam do 8 za zły wybór i niczym nieuzasadnioną kolejność opowiadań.
Rylskiego książki obdarowałem jedną - 10, drugą - 7, a trzy inne 8 gwiazdkami. No to zabieram się do nowej w entuzjastycznym nastroju.
więcej Pokaż mimo toCzytałem całą noc, a teraz o 10 rano jestem zły na samego siebie, na autora, i na wydawnictwo. Siebie - najłatwiej idzie mnie wytłumaczyć, bom stary sklerotyk, to i ponowne czytanie tych ...
Zbyt... eleganckie, jak dla mnie. Podziwiam Rylskiego za jego styl oraz specyficzną narrację, ale kiedy czytałam poszczególne opowiadania, to nie potrafiłam się skupić na tym, co najistotniejsze. Brakuje mi w tych historiach konkretów.
Piękna polszczyzna, która onieśmiela, ale jednocześnie odpycha. Tylko dla czytelników o odpowiednim guście literackim.
Zbyt... eleganckie, jak dla mnie. Podziwiam Rylskiego za jego styl oraz specyficzną narrację, ale kiedy czytałam poszczególne opowiadania, to nie potrafiłam się skupić na tym, co najistotniejsze. Brakuje mi w tych historiach konkretów.
Pokaż mimo toPiękna polszczyzna, która onieśmiela, ale jednocześnie odpycha. Tylko dla czytelników o odpowiednim guście literackim.
Zachwyca mnie proza Rylskiego. Sięgnęłam po nowy tom jego opowiadań, nie zwracając uwagi na to, że niektóre z nich już znam. Ponowna lektura absolutnie mnie nie znudziła, wspaniałą "Dziewczynkę z hotelu Excelsior" (tu zgadzam się z Jarkiem 1983) na pewno jeszcze raz kiedyś przeczytam.
Właściwie każde z opowiadań jest piękne, urzeka mnie niepowtarzalnym klimatem przemijania, żalu za tym, co odchodzi, wskrzeszaniem przeszłości. Niewiele się tu dzieje, pisarz koncentruje się na bohaterach, ich psychice, na otaczającej ich przyrodzie.
Pojawiają się elementy biograficzne - "Jeden z zimnych dni", "Na werandzie". Piękny język opowieści pozwolił mi cieszyć się pierwszą przeczytaną w tym roku książką.
Rylski to dla mnie zawsze dobry wybór.
Zachwyca mnie proza Rylskiego. Sięgnęłam po nowy tom jego opowiadań, nie zwracając uwagi na to, że niektóre z nich już znam. Ponowna lektura absolutnie mnie nie znudziła, wspaniałą "Dziewczynkę z hotelu Excelsior" (tu zgadzam się z Jarkiem 1983) na pewno jeszcze raz kiedyś przeczytam.
więcej Pokaż mimo toWłaściwie każde z opowiadań jest piękne, urzeka mnie niepowtarzalnym klimatem...
Ci, co nie czytali zbioru pt. "Wyspa", powinni koniecznie przeczytać "Szarą Lotkę", gdyż jest to świetnie pisana proza. Pisana językiem precyzyjnym i ze średnią dawką znieczulenia. Oko autora jest uważne i skupione na szczególe. Rylski ma niebywały talent literacki, znać jego styl od pierwszego zdania.
Natomiast ci, którzy czytali "Wyspę" mogą sięgnąć po tę książkę, choćby po to, aby przypomnieć sobie wspaniałą "Dziewczynkę z hotelu Excelsior".
Ci, co nie czytali zbioru pt. "Wyspa", powinni koniecznie przeczytać "Szarą Lotkę", gdyż jest to świetnie pisana proza. Pisana językiem precyzyjnym i ze średnią dawką znieczulenia. Oko autora jest uważne i skupione na szczególe. Rylski ma niebywały talent literacki, znać jego styl od pierwszego zdania.
więcej Pokaż mimo toNatomiast ci, którzy czytali "Wyspę" mogą sięgnąć po tę książkę, choćby...
Opowiadania stare i nowe dobrane są według pewnego klucza.Po ich przeczytaniu, ma się wrażenie,że otaczająca nas rzeczywistość,nie jest taka rzeczywista.Na granicy marzeń sennych,światów równoległych,zawirowań czasu.Czyta się świetnie.Za kilka dni pojadę na pewien czas do Chotomowa(do siostry) gdzie powstawały te opowiadania.Może będę miał przyjemność natknąć się na Eustachego Rylskiego.
Opowiadania stare i nowe dobrane są według pewnego klucza.Po ich przeczytaniu, ma się wrażenie,że otaczająca nas rzeczywistość,nie jest taka rzeczywista.Na granicy marzeń sennych,światów równoległych,zawirowań czasu.Czyta się świetnie.Za kilka dni pojadę na pewien czas do Chotomowa(do siostry) gdzie powstawały te opowiadania.Może będę miał przyjemność natknąć się na...
więcej Pokaż mimo to