Berlin. Szalone lata dwudzieste, nocne życie i sztuka

Okładka książki Berlin. Szalone lata dwudzieste, nocne życie i sztuka Iwona Luba
Okładka książki Berlin. Szalone lata dwudzieste, nocne życie i sztuka
Iwona Luba Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe PWN historia
288 str. 4 godz. 48 min.
Kategoria:
historia
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Naukowe PWN
Data wydania:
2021-10-21
Data 1. wyd. pol.:
2021-10-21
Liczba stron:
288
Czas czytania
4 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788301220020
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
55 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
738
675

Na półkach: ,

Warszawa w dwudziestoleciu międzywojennym szalenie się rozwijała, nie inaczej było w Berlinie. Tylko, że dużo bardziej i tylko przez dziesięć lat. Lata trzydzieste były dla miasta (dla całych NIemiec) okresem straconym, ale mieszkańcy Berlina lata dwudzieste wykorzystali maksymalnie. Miasto gwałtownie się rozwijało, a mieszkańcy szalenie wydawali wszystkie swoje oszczędności. Trzymanie oszczędności w czasie hiperinslacji i tak nie byłoby zbyt rozsądne. Z rozwojem miasta rozwijała się też kultura i rozrywka. Najmocniej to było widoczne w obrębie prasy (tysiące tytułów) oraz w kinie. Berlińczycy pokochali ruchome obrazy. Piwo też, ale powiedzmy sobie szczerze - knajpy w każdej dobrze prosperującej się metropolii mają powodzenie. Berlińczycy się bawili do upadłego kompletnie nie zauważając niebezpieczeństwa czyhającego tuż za rogiem. Nazizm nie wziął się znikąd i nie powstał z dnia na dzień.

https://salomonik.eu/blog/przeczytane/2558-berlin-szalone-lata-dwudzieste-nocne-zycie-i-sztuka

Warszawa w dwudziestoleciu międzywojennym szalenie się rozwijała, nie inaczej było w Berlinie. Tylko, że dużo bardziej i tylko przez dziesięć lat. Lata trzydzieste były dla miasta (dla całych NIemiec) okresem straconym, ale mieszkańcy Berlina lata dwudzieste wykorzystali maksymalnie. Miasto gwałtownie się rozwijało, a mieszkańcy szalenie wydawali wszystkie swoje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1210
1154

Na półkach: , ,

Berlin w latach dwudziestych XX wieku wyprzedził wszystko, co dziś w świecie określa się jako "nowe". Stolica Republiki Weimarskiej była nowoczesnym miastem, konkurującym z Paryżem czy Nowym Yorkiem, i w niczym im nie ustępująca. Był Berlin światową stolicą nauki, przemysłu, filmu, teatru i kabaretu. No i wreszcie było to miasto, które nigdy nie zasypiało. Nocne rewie, lokale z homoseksualistami i transwestytami, miasto uciech cielesnych, rozpusty, narkotyków i wszelkich alkoholi. Ale też opera, teatry kultury wysokiej, filharmonia, muzea.
Berlin już wówczas był Wyspą Wolności, przyciągającą artystów-emigrantów z całego świata.
Iwona Luba właśnie tak przedstawiła to cudowne miasto. Dokładnie tak, jak tego oczekiwałem. To niezrównana synteza energetycznego Berlina lat 1918-1933. Wnikliwa, precyzyjna, naukowo dokładna, ale nie naukowo nudna; popularnonaukowo przystępna, ale nie powierzchowna. No i te reprodukcje fotografii, afiszów, okładek gazet, coś wspaniałego!

Berlin w latach dwudziestych XX wieku wyprzedził wszystko, co dziś w świecie określa się jako "nowe". Stolica Republiki Weimarskiej była nowoczesnym miastem, konkurującym z Paryżem czy Nowym Yorkiem, i w niczym im nie ustępująca. Był Berlin światową stolicą nauki, przemysłu, filmu, teatru i kabaretu. No i wreszcie było to miasto, które nigdy nie zasypiało. Nocne rewie,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4665
3433

Na półkach: , , , , , ,

"Berlin. Szalone lata dwudzieste, nocne życie i sztuka" to album, który czyta się i ogląda z wielką przyjemnością. Na pewno jest to gratka dla tych, którzy są miastem zauroczeni i lubią w nim przebywać.
Lektura książki przenosi czytelnika do czasów sprzed niemal stu lat, gdy stolica Niemiec tętniła beztroskim życiem, była jednym z największych ośrodków kulturalnych Europy, kolebką ekspresjonizmu i ojczyzną wielkiej wytwórni filmowej, konkurującej z powodzeniem z Hollywood.

Autorka omawia różne aspekty życia w dawnym Berlinie, poświęcając rozdziały codziennemu życiu, kultowym kabaretom i innym lokalom (w których czas spędzali nie tylko artyści),rozwojowi teatru, filmu, literatury, malarstwa...
Berlin pokazany jest tu jako prężnie rozwijająca się metropolia i stolica, w której nacisk kładziono na nowoczesność, wolność i tolerancję. Niestety, te ostatnie cechy zostały zdławione przez kolejne dziesięciolecie, gdy Niemcy ogarnęła fala zachwytu nazizmem i szaleńcem z czarnym wąsikiem.
Tym zmianom poświęcony jest ostatni rozdział "Kres wolności".

Zaletą książki jest bogactwo ilustracji - archiwalnych zdjęć, pocztówek, obrazów, szkiców, plakatów. Są one urzekające, gdyż oddają ducha minionych czasów i klimatu Berlina, do którego miasto już nigdy nie wróciło.
Dzisiejszy Berlin jest dla mnie nowoczesnym, wielokulturowym miastem - tak jak w latach dwudziestych XX wieku, jednak w jego obecnej architekturze i topografii nie potrafię odnaleźć urokliwego klimatu, który wyziera z dawnych zdjęć. Jak wiele miast zniszczonych podczas drugiej wojny światowej, Berlin (zwłaszcza jego była wschodnia część) nigdy nie odzyskał architektonicznej spójności - piękne, odnowione kamienice sąsiadują często ze szklano-metalowymi biurowcami i okropnymi, pokracznymi blokami z czasów komuny.
Niewiele jest miejsc jednolitych, a jeśli już się zdarzają, to są to przede wszystkim nowoczesne i bezduszne centra handlowe.

W dzisiejszym Berlinie najbardziej interesują mnie zabytki i muzea, w których mogłabym spędzać całe dnie. Dlatego z ogromną przyjemnością przeniosłam się w dawne czasy, czytając książkę. To piękne wydanie, w którym jest dużo interesujących treści. I na pewno jest to książka, do której będę wracać.

"Berlin. Szalone lata dwudzieste, nocne życie i sztuka" to album, który czyta się i ogląda z wielką przyjemnością. Na pewno jest to gratka dla tych, którzy są miastem zauroczeni i lubią w nim przebywać.
Lektura książki przenosi czytelnika do czasów sprzed niemal stu lat, gdy stolica Niemiec tętniła beztroskim życiem, była jednym z największych ośrodków kulturalnych Europy,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
56
7

Na półkach: ,

Książka zawiera mnóstwo niebanalnych i interesujących informacji na temat Berlina w okresie Republiki Weimarskiej. Zaskoczyła mnie ilość detali i szczegółów opisujących charakter i historię miasta w tym burzliwym okresie. Wnikliwie przedstawione zostały różne aspekty i sfery życia, m.in. typowa architektura, teatr i film, malarstwo i inne sztuki plastyczne, a także rynek wydawniczy oraz moda. Zaprezentowano także charakter przemian politycznych w mieście; powojenną biedę, wpływy ideologii komunistycznej, aż po rosnących w siłę nazistów na początku lat 30-tych. Poznajemy także bardzo wielu mieszkańców ówczesnego Berlina, z jednej strony są nimi niezwykłe osobowości, wyzwoleni artyści i przedstawicieli sztuki, z drugiej zaś znajdziemy historie zwykłych mieszkańców miasta i ich codzienne problemy. W książce zainteresowały mnie także barwne detale dotyczące nocnego życia berlińczyków i ich umiłowania do dobrej zabawy, cielesnych przyjemności, tańca i kabaretu. Czytając książkę wielokrotnie przenosiłam się w wyobraźni do Berlina lat 20-tych dzięki barwnym opisom klimatu panującego w mieście. Dzięki zamieszczonym zdjęciom przytaczane historie stają się jeszcze bardziej wiarygodne i doskonale zobrazowane.

Książka zawiera mnóstwo niebanalnych i interesujących informacji na temat Berlina w okresie Republiki Weimarskiej. Zaskoczyła mnie ilość detali i szczegółów opisujących charakter i historię miasta w tym burzliwym okresie. Wnikliwie przedstawione zostały różne aspekty i sfery życia, m.in. typowa architektura, teatr i film, malarstwo i inne sztuki plastyczne, a także rynek...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1583
1578

Na półkach: , , ,

Biorąc pod uwagę ostatnie wydawnicze wpadki PWN jeśli chodzi o książki poruszające zagadnienia związane z dwudziestoleciem międzywojennym, podchodziłam do "Berlina" ze zrozumiałym sceptycyzmem, tym bardziej, że nie chodzi tu o jakieś zwyczajne miasto, tylko o Berlin, o pewien symbol, o miasto, które zasługuje na osobne monografie o swojej roli w filmie, w malarstwie, w polityce, w nauce... Przyznaję, że zrobiło mi się nawet trochę szkoda, że to PWN wpadł na pomysł stworzenia jeśli nie monografii, to chociaż albumu, spodziewałam się bowiem prawdziwej porażki na całej linii.

Trzeba jednak przyznać, że Iwona Luba wychodzi z zadania obronną ręką. Jej książka przedstawia Berlin jako stolicę wydarzeń politycznych, które w niedługim czasie miały zmienić świat, jako europejski odpowiednik Hollywoodzkiej "fabryki snów", jako ziemię obiecaną kabaretu i teatralną mekkę.
Podobne zestawienie, zgódźmy się, trąci banalnym zestawieniem - ostatecznie to Berlin, więc o czym innym można pisać - tymczasem książka Luby może zaskoczyć czytelników wychowanych na podręcznikach historii sztuki, architektury czy teatru. Autorka wbrew utartemu zwyczajowi nie podkreśla znaczenia twórców-ikon, ale koncentruje się na rzadziej wzmiankowanych postaciach - dlatego w dziale poświęconym historii Berlina obszerny podrozdział poświęcony jest Albertowi Einsteinowi, a nie przywódcom partii politycznych, dlatego wielki Max Reinhardt oczywiście jest przedstawiony, ale i tak ustępuje miejsca swoim scenarzystom oraz Brechtowi, dlatego znajdziemy kilka zdań o Bauhausie, ale tylko w szerszej perspektywie innych szkół prądów artystycznych, spośród których autorka kładzie nacisk na pomijany zwykle dadaizm i, oczywiście, ekspresjonizm.
Muszę przyznać, że takie ujęcie tematu było dla mnie sporym zaskoczeniem. Fakt, książka Luby nie zaspokoiła moich konwencjonalnych wymagań wobec "biografii miasta" - wiadomo, że najbardziej podoba się nam to, co jest znane - ale to świeże i miejscami zaskakujące ujęcie tematu było naprawdę ożywcze i w gruncie rzeczy o tyle cenne, że inne pozycje o dwudziestoleciu milczeniem pomijają te właśnie kwestie, które Luba omawia dość dokładnie. Oczywiście, historyków pasjonujących się Weimarem dział poświęcony historii może przyprawić o ból głowy, ale przynajmniej nie zmęczy laika, a wydaje mi się, że chociaż da pewne pojęcie o zmorze tych czasów - o tzw. "tle politycznym".
Owszem, przyznaję, pozostało mi uczucie leciutkiego niedosytu, ale gwarantuję, że kto podejdzie do "Berlina..." bez moich uprzedzeń i oczekiwań, zapewni sobie kawał porządnej lektury.

A że to album jest o dwudziestoleciu i to przez PWN wydany, należy się jeszcze jedna uwaga: nareszcie zdjęcia to nie tylko Narodowe Archiwum Cyfrowe! Co, rzecz jasna, wyszło publikacji tylko na dobre, bo warstwa wizualna nie tylko cieszy oko, ale i całkiem przyzwoicie koresponduje z treścią. Co prawda czasem boleśnie odczuwa się brak ilustracji odnoszących się do konkretnych partii tekstu, ale i na to jest rada - mieć pod ręką telefon z dostępem do internetu...

Biorąc pod uwagę ostatnie wydawnicze wpadki PWN jeśli chodzi o książki poruszające zagadnienia związane z dwudziestoleciem międzywojennym, podchodziłam do "Berlina" ze zrozumiałym sceptycyzmem, tym bardziej, że nie chodzi tu o jakieś zwyczajne miasto, tylko o Berlin, o pewien symbol, o miasto, które zasługuje na osobne monografie o swojej roli w filmie, w malarstwie, w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
64
64

Na półkach: ,

Jeśli ktoś znajdzie w sobie na tyle siły i zainteresowania moją osobą, może łatwo się doszukać pewnych nudnych faktów z mojego prywatnego życia. Jednym z nich jest informacja o ukończonym przeze mnie kierunku studiów. Jako rasowa polonistka mam swoje małe zboczenia, dzięki którym mam pewność, że pomimo braku praktycznych aspektów, moja decyzja o wyborze kierunku była jak najbardziej słuszna...no właściwie to jedyna właściwa. No więc teraz klepię biedę i notorycznie poszukuję pracy, ale za to mam ogromną, śmieciową wiedzę o rzeczach, które interesują tylko mnie i może jeszcze paru innych "polonistycznych" oszołomów. Jednym z moich tzw. koników jest historia XX-lecia Międzywojennego w Polsce i korzenie, z których wynikało szaleństwo tej epoki. W większości pewnie się nad tym nie zastanawialiście (byłabym zszokowana, gdyby było w tej materii inaczej),ale ja wiem, że Polscy artyści i szaleńcy ze świadka krakowskiego bardzo mocno wzorowali się na tym, co miało miejsce...w Niemczech! a dokładniej to w Berlinie! Przecież Niemcy to dla Nas, Polaków, "kolebka zła" i nienawiści, które rozpanoszyły się po świecie jak wysypka na tyłku! A tu zonk... bo to właśnie Niemcy imponowali nam swoją kozacką odwagą i rozwiązłością, wyzwolonym duchem artystycznym i unowocześnioną moralnością, którą cechowało wyjątkowe rozprężenie. Jakaż więc była moja radość, kiedy odkryłam, że na ten jakże wdzięczny temat powstał przepiękny album, zapchany dosłownie całą masą anegdot, historii i miejskich legend z dawnego, dosłownie dzikiego Berlina.

Oto opowieść o Berlinie w zawrotnym rytmie fokstrota i rewiowych popisów. Autorka prowadzi przez szalone lata dwudzieste XX wieku i pokazuje miasto w różnych odsłonach. W tętniącym życiem w dzień i w nocy Berlinie spotykamy geniuszy nauki, literatury i sztuki, gwiazdy filmu – od Marleny Dietrich, Leni Riefenstahl i Fritza Langa, przez Bertolta Brechta i Ottona Dixa, po Alberta Einsteina, a także najwybitniejszych polityków, muzyków i sportowców. Pozycja wciąga niesamowicie, przyprawiając nas od czasu do czasu o wypieki na twarzy. Autorka wykonała kawał dobrej i żmudnej roboty, odnajdując całą masę niezwykłych informacji dotyczących życia Berlińczyków w czasach przedwojennych. Album jest pięknie ilustrowany, zrobiony "na bogato", z fantazją jakiej można pozazdrościć :) Polecam serdecznie wszystkim miłośnikom historii w wydaniu szalonym, bez akademickiego zanudzania suchymi faktami!

Jeśli ktoś znajdzie w sobie na tyle siły i zainteresowania moją osobą, może łatwo się doszukać pewnych nudnych faktów z mojego prywatnego życia. Jednym z nich jest informacja o ukończonym przeze mnie kierunku studiów. Jako rasowa polonistka mam swoje małe zboczenia, dzięki którym mam pewność, że pomimo braku praktycznych aspektów, moja decyzja o wyborze kierunku była jak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
428
15

Na półkach:

Książki to mój fetysz, a takie książki to już normalnie mega doznanie.
Teraz kiedy wszystko można mieć w wersji elektronicznej trudno dotrzeć do klienta z wersją papierową. Ja też słucham audiobooków, czytam e-booki. Kocham wąchać książki, kocham papier, ale często gęsto nie mam dość kasy, żeby kupić wszystko, co chciałabym mieć.
Ta książka tę przewagę nad elektroniką, że jest pięknie wydana.
Jedak pliki pdf nie zapewniają jeszcze takich doznań wzrokowo zapachowych. Książki pachną, a te pięknie wydane, pachną szczególnie. Mieszanka kredowego papieru i kolorowej farby to zapach arystokracji książkowej – świeży i rześki. Lubię dużo zdjęć, lubię gapić się na ludzi, którzy już nie żyją. Kim byli? jakie były ich losy? Nie raz zastanawiam się komu lepiej, mi teraz współcześnie, czy im wtedy. Ciekawa jestem, jakie mieli łazienki, czy wygodnie im było w ubraniach zabudowanych od stóp do głów. Te wszystkie gorsety, zapinki, haftki, podwiązki – męskie i damskie wersje. Ciekawa jestem czy byli lepiej zorganizowani przez to, że cały czas chodzili sztywni. Teraz wszystko wdaje się takie rozmemłane i niedoprasowane. A może jednak to ciągłe usztywnienie przeszkadzało w prowadzeniu aktywnego życia.
Jestem kompletnie zboczona i lubię wieczorem przeglądać obrazki, a potem fantazjować o innych czasach.
Kiedy dostałam tę książkę pomyślałam sobie: spoko można przeczytać, wolałabym coś o Polsce lub Warszawie z tego okresu. Niemcy to nuda, bo zaraz Hitler i wojna, a to już tyle razy było wałkowane na sto sposobów, że spać się chce na samo wspomnienie.
A jednak przez lata czytania trochę poznałam nieistniejącego już świata i teraz mogę spotkać starych oraz nowych znajomych zupełnie się tego nie spodziewając.
Zanim dostałam Berlin…, zaczęłam czytać o Marlenie Dietrich. I kiedy dostałam "Berlin..." na ostatniej stronie zobaczyłam zdjęcie sławnej aktorki. Myślę: fajnie zawsze lepiej spotkać się ze świeżo poznaną diwą niż z oklepanym Hitlerem.
W całkiem dobrym nastroju zabrałam się do czytania; już na pierwszej stronie we wstępie – kogo spotykam? Stary dobry film, który oglądałam na 50-cio leciu Kina Luna - "Gabinet doktora Caligari" z 1920 roku. To było wydarzenie, bo do niemego filmu przygrywał nam band na żywo THE TIGER LILLIES.
Czytanie książek przypomina spacer po mieście, w którym mieszka się od urodzenia. Zupełnie przypadkiem spotyka się znajomych, których albo zupełnie się nie spodziewamy zobaczyć w tym miejscu albo dawno o nich zapomnieliśmy.
Miło tak podróżować w czasie i przestrzeni, wpadać na informację, człowieka, film czy wydarzenie, które są dobrze znane. Skoro wiele źródeł o tym mówi to znaczy, że to faktycznie się wydarzyło i nie jest to tylko imaginacja chorej wyobraźni książkoholiczki…

Książki to mój fetysz, a takie książki to już normalnie mega doznanie.
Teraz kiedy wszystko można mieć w wersji elektronicznej trudno dotrzeć do klienta z wersją papierową. Ja też słucham audiobooków, czytam e-booki. Kocham wąchać książki, kocham papier, ale często gęsto nie mam dość kasy, żeby kupić wszystko, co chciałabym mieć.
Ta książka tę przewagę nad elektroniką, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
544
159

Na półkach: , , , ,

Od 1918 roku datuje się nową erę w historii Berlina, który stając się stolicą Republiki Weimarskiej stał się światową metropolią. Lata dwudzieste XX wieku stanowią niezwykle ciekawy i barwny okres w życiu tego miasta. Wszystko, co było dlań charakterystyczne, a często i nowatorskie jak na tamte czasy, miałam okazję ‘podejrzeć’ w przepięknej książce Iwony Luby pt. „Berlin. Szalone lata dwudzieste, nocne życie i sztuka” wydanej nakładem PWN.

„Berlin w latach dwudziestych wyprzedzał wszystko, co się dziś w świecie określa jako ‘nowe’. Było tam rzeczywiście wszystko: wielkie teatry Reinhardta, duże studia filmowe, wielkie filmy; były koncerty klasyczne i nieklasyczne,; wielka sztuka, jaką tylko można by sobie wymarzyć; najpiękniejsze lokale, a także lokale dla pedałów. Berlin był wielkim miastem: bogatym w pomysły i dobrze zorganizowanym, bogatym w ideały, a jednocześnie praktycznym. Niepowtarzalne kombinacja!” Oto Berlin lat dwudziestych w pigułce: imperium przemysłowe z największą wytwórnią filmów w Europie, światowe centrum nauki pełne geniuszy, metropolia z licznymi modnymi restauracjami i kawiarniami, a wokół wielcy artyści, malarze, architekci, pisarze, aktorzy, reżyserzy – słowem kulturalna elita na najwyższym z możliwych poziomie. To miasto miało charakter mimo panującej wówczas hiperinflacji, bo niezmiennie kusiło niespotykaną nigdzie indziej intensywnością życia codziennego i nocnego w dobie kryzysu ekonomicznego. Ludzie spragnieni nowoczesności z nieukrywaną fascynacją słuchali o zdobyczach techniki, takich jak samolot czy samochód. Jednocześnie rozwijał się przemysł fonograficzny i międzynarodowy rynek płytowy, produkowano gramofony, wzmacniacze, głośniki i mikrofony, radio znajdowało się w co drugim gospodarstwie domowym, a „[g]ramofony zabierano na piknik nad jeziorem, do leśnych knajp, muzyka rozbrzmiewała z głośników w hotelach, restauracjach, klubach i lokalach tanecznych oraz ogródkach piwnych”.

Wolny czas berlińczycy spędzali organizując eskapady poza centrum, wyjeżdżając do kurortów, oblegając baseny i kąpieliska, a niektórzy w bardziej wyrafinowany sposób – urządzając spacery po Berlinie, co wykształciło typ spacerowicza, zwanego „flâneurem – uważnego obserwatora, delektującego się wyglądem ulic i kontemplującego architekturę budynków”. Modne restauracje i kawiarnie Berlina to kolejna rozrywka proponowana przez miasto, którą uwielbiali jego mieszkańcy. By nie zostać zapomnianym, trzeba było się w nich pokazywać. M.in. w „Romanisches Cafe” czy „Cafe Monopol” intelektualna elita Berlina decydowała, kto się liczy a kto nie, wyznaczając przy okazji obowiązujące konwencje w sztuce i literaturze. Nie sposób nie wspomnieć przy okazji, że berlińczycy byli niezwykle eleganccy, zawsze w zgodzie z najnowszymi trendami, a przemysł modowy w czasie „Neue Sachlikchkeit” (‘nowej rzeczowości’) był prężny jak nigdy dotąd. To właśnie w tym okresie ekscentryczna Neue Frau’ (‘nowa kobieta’) o wizerunku chłopczycy decydowała się na męskie stroje (frak, smoking) i atrybuty (monokl, papieros),podejmując dodatkowo męskie prace.

Berlin był odpowiednim miejscem dla bardzo licznego grona pisarzy imigracyjnych jak choćby: Vladimira Nabokova, Christophera Isherwooda, Elias Canettiego, Sándora Márai i często stawał się miejscem akcji ich twórczości (portret berlińskiej metropolii w powieści „Berlin Alexanderplatz” Alfreda Döblina jest przykładem literatury o Berlinie pisanej przez berlińczyka). Powstawały liczne kluby, teatry rewiowe i kabarety oraz teatr dadaistyczny, który nie był teatrem sensu stricte, a stanowił coś na kształt „bro[ni] paln[ej] artystów”. Warto wspomnieć wybitnego Maxa Reinharda i jego koncepcję 'teatru dla pięciu tysięcy', znaną w całej Europie i Stanach Zjednoczonych, który mówił: „Wierzę w nieśmiertelność teatru. Jest on świętym schronieniem dla tych, którzy potajemnie schowali swoje dziedzictwo do kieszeni i postarali się, aby do końca życia nieustannie grać”. Nową odmianę teatru muzycznego stworzyli niezapomniany Bertold Brecht z Kurtem Weillem i Casparem Neherem. Na parkiecie królował jazz, mówiono nawet o jazzowej gorączce: „Tańczono do zatracenia – fokstrota, charlestona i one-step w rytmie ragtime’u oraz nieśmiertelne tango, przezywające wtedy renesans. Fordanserzy w nocnych lokalach przygotowani byli na wszelkie, nie tylko taneczne wyzwania”. To jednakże nie przeszkadzało miastu, by z subwencji państwowych utrzymywać aż trzy zespoły operowe, wraz z własnymi gmachami. Później Berlin oszalał na punkcie kina, gdzie spotykali się przedstawiciele wszystkich grup społecznych. W tym miejscu wypada wspomnieć o UFA oraz Marlenie Dietrich, Leni Riefenstahl, Fritzu Langu i o Apoloni Chałupiec, znanej szerokiej publiczności pod pseudonimem ‘Pola Negri’, która przybyła do Berlina w 1917 roku i uwiodła widzów jako aktorka filmowa i teatralna. Podobno nawet sam Hitler był wielbicielem jej talentu...

Z albumu dowiemy się także czegoś o Neue Sachlikchkeit, dadaizmie, nowo narodzonym fotomontażu oraz czemu Erich Kästner chciał powstrzymać katastrofę maszyną do pisania oraz wielu innych ciekawych rzeczy. Wszystko to udokumentowane jest przepięknymi zdjęciami z życia codziennego Berlina (np. przeprowadzki w dobie hiperinflacji, sytuacja berlińskiego banku w czasie kryzysu, pokaz mody w czasie wyścigów konnych na torze Grunewald w 1932, dostarczyni telegramów z lat dwudziestych, itd.).

Publikacja Iwony Luby to wyjątkowe kompendium wiedzy o czarującym Berlinie z lat dwudziestych ubiegłego wieku. Mieście sztuki, seksu, przemocy, w którym intensywność intelektualnych i zmysłowych bodźców płynęła z każdej strony. To jednakże nie oszczędziło go przed falą agresji i nienawiści, bo gdy „nastąpił kres wolności, niezależnej wielkiej sztuki, rozwoju nauki, skończył się rozkwit metropolii. Rozpoczął się najbardziej mroczny okres w dziejach miasta, a także całej Europy. Nową najwyższą sztuką stała się propaganda, będąca na usługach ideologii nienawiści i kultu wojny”. Ale to już zupełnie inna historia. Książkę gorąco polecam, mimo jej wysokiej ceny, bo naprawdę jest tego warta.

Od 1918 roku datuje się nową erę w historii Berlina, który stając się stolicą Republiki Weimarskiej stał się światową metropolią. Lata dwudzieste XX wieku stanowią niezwykle ciekawy i barwny okres w życiu tego miasta. Wszystko, co było dlań charakterystyczne, a często i nowatorskie jak na tamte czasy, miałam okazję ‘podejrzeć’ w przepięknej książce Iwony Luby pt. „Berlin....

więcej Pokaż mimo to

avatar
399
28

Na półkach: ,

Świetne zdjęcia, tekst przeciętny.

Świetne zdjęcia, tekst przeciętny.

Pokaż mimo to

avatar
1965
1302

Na półkach: , ,

Książka zapowiadała się mega ciekawie, ale po pewnym czasie wręcz zaczęła mnie nudzić. Pierwszy i ostatni rozdział super, reszta taka sobie.

Książka zapowiadała się mega ciekawie, ale po pewnym czasie wręcz zaczęła mnie nudzić. Pierwszy i ostatni rozdział super, reszta taka sobie.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    269
  • Przeczytane
    69
  • Posiadam
    26
  • Chcę w prezencie
    6
  • Historia
    5
  • Do kupienia
    3
  • Dwudziestolecie międzywojenne
    3
  • Reportaż
    2
  • 2013
    2
  • 2021
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Berlin. Szalone lata dwudzieste, nocne życie i sztuka


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne