Czytamy w weekend
W Poznaniu czuć zapach rogali, a w naszym biurze królują już od środy. Tylko uważajcie, żeby nie pobrudzić książek! Rogale gotowe? A herbata i kocyk? Jeśli tak, to brakuje jeszcze jednej rzeczy! Pozostaje tylko wybór odpowiednich lektur. Podczas gdy niektórzy członkowie zespołu łamią sobie głowy, z jaką książką spędzić nadchodzące leniwe dni, inni już dawno odhaczyli ten punkt na liście. Tym razem członkinie ekipy Lubimyczytać i Ciekawostek Historycznych zdecydowały się na same tegoroczne premiery. Ania poczuje gęsią skórkę z horrorem, Ewa skusiła się na powieść o oryginalnym tytule, a Ania z historycznej części zespołu pozna tajemnicę Rumunii. A z jakimi książkami ten wyjątkowy weekend spędzą użytkownicy i użytkowniczki serwisu Lubimyczytać? Dajcie znać w komentarzach!
Kiedy zobaczyłam tytuł „Gościni” obok nazwiska „Napiórkowski”, jeszcze gdzieś na Facebooku, gdzie książka pojawiła się w iście halloweenowej oprawie – z nietoperzami latającymi wokół okładki – byłam pewna, że oto mamy do czynienia z publikacją poświęconą temu, jak bardzo przerażającą kwestię stanowią dla niektórych Polek i Polaków feminatywy. A tu się okazuje, że nie – że „Gościni” to dosłownie horror, taki – ponoć – trochę w stylu Stephena Kinga (i Umberta Eco). To fabularny debiut semiotyka kultury, który ciekawi mnie nie mniej, niż by ciekawił, gdyby rzeczywiście o „żeńskich końcówkach” traktował.
Marcin Napiórkowski pisze na swoim Facebooku: „Jak słusznie zauważył kiedyś Umberto Eco, w życiu każdego semiotyka przychodzi moment wyboru. Jeśli chcesz dalej się rozwijać i z pasją opowiadać coraz większej publiczności o tym, co dla ciebie ważne i fascynujące, musisz napisać powieść gatunkową. Nigdy nie byłem wielkim fanem kryminałów, więc spróbowałem z horrorem. »Gościni« to stuprocentowa, rasowa powieść grozy z czającym się w mroku zagrożeniem, rodzinnymi traumami i piękną lokalizacją w Beskidach”. Nie mogę się więc doczekać lektury, w której rodzina Jaworskich, przemierzająca Polskę na oczach tysięcy followersów na YouTubie, trafia do Uśniejowa, gdzie znajduje nie tylko spełnienie marzeń każdego z członków familii, ale i koszmarów…
Jakie znacie najciekawsze tytuły książek? W moim prywatnym rankingu wysoko są na pewno „Sto lat samotności” i „Buszujący w zbożu”. W intrygujący sposób, wykorzystując błąd ortograficzny, Stephen King zatytułował thriller „Pet Sematary” (polskie wydania: „Cmętarz zwieżąt” lub „Smętarz zwierząt”). W nastoletnich czasach uwielbiałam też powieść „Panna Nikt” Tomka Tryzny (film Andrzeja Wajdy zrobił na mnie wówczas piorunujące wrażenie). Jeśli chodzi o nowsze publikacje, to do lektury przyciągnęła mnie moc tytułu „Strasznie głośno, niesamowicie blisko” oraz poetyckość „Gdzie śpiewają raki”. Wszystko to jednak pozostało w tyle z powodu premiery nowej książki wydawnictwa ArtRage.
Czytałam „Nigdy, nigdy, nigdy” Linn Strømsborg, dlatego wykorzystanie wielokrotnego użycia tego samego elementu językowego dla tytułu jej nowej książki nie było dla mnie zaskoczeniem. A jednak nie w samym powtórzeniu drzemie tutaj siła rażenia. W oryginale słowo, które zostało trzykrotnie powtórzone w tytule, brzmi: „Faen, faen, faen” i – jak dowiedziałam się z wywiadu, który Grzegorz Przepiórka przeprowadził z autorką – po norwesku oznacza ono nie tylko przekleństwo, lecz również „piekło”. Bardzo to wszystko razem prowokujące i buntownicze, a nawet dość konfrontacyjne. Nie pozostając zatem obojętną na wydźwięk tytułu „Kurwa, kurwa, kurwa” (czy ktokolwiek mógłby?!), na wyjazd zabieram ze sobą tę właśnie książkę. Do zobaczenia we Wrocławiu na American Film Festivalu, który odbywa się pod patronatem Lubimyczytać!
Rumunia to kraj o niezwykłej przyrodzie, kulturze, ale nade wszystko historii. Choć na jej burzliwe losy głównie wpłynęło jej strategiczne położenie, to jednak nie można nie zwrócić uwagi na fakt, iż miała ona szczęście do bardzo kontrowersyjnych władców. Rządzili nią głównie despoci oraz kleptokraci i to właśnie o nich opowiada książka Paula Kenyona „Dzieci nocy. Nadzwyczajna historia współczesnej Rumunii”.
Jest to niezwykła wyprawa przez stulecia kraju, w którym działy się straszne i szalone rzeczy. Ambicje oraz ideologie jego przywódców prawie zawsze prowadziły do zatrważających wydarzeń. Nie jest to jednak opowieść wyłącznie o wpływie władzy na jednostkę i naród. Książka pokazuje również mity oraz wyobrażenia, wokół których tworzyła się Rumunia. Kenyon dzieli się z nami swoją pasją do tego niezwykłego kraju. Opowieści o szaleństwach władzy uzupełnia sporą dozą czarnego humoru, ciekawostkami historycznymi i kulturowymi oraz własnymi przemyśleniami. Dodają one całości swoistego uroku, stanowiąc jednocześnie wytchnienie od politycznych wydarzeń targających tym krajem.
„Dzieci nocy” przypadną do gustu zarówno miłośnikom Rumunii, jak również osobom, które w długie jesienno-zimowe wieczory chcą się zanurzyć w dobrej opowieści i jeszcze dowiedzieć się czegoś nowego.
Chcesz kupić którąś z tych książek w cenie, którą sam/-a wybierzesz? Ustaw alert LC!
[kk]
komentarze [360]
i czytam bardzo dobrą książkę W imię miłości. Opowieść o wielkim uczuciu w najtrudniejszych chwilach
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Po koniec weekendu ale to moje małe podsumowanie:
Heartstopper. Tom 4 i 99 chłopaków Micaha Summersa.
Spędziłam całkiem miły weekend z Czarny sakrament. Prawdziwe historie opętań i egzorcyzmów., którą czytam w ramach wyzwania.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postA ja jestem w trakcie czytania bardzo obiecującej lektury Dygot
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postSpędzam weekend z książką ,,Srebrne skrzydła,, Camilii Lackberg 😀. Na dworze u mnie szaro, buro i ponuro więc kryminał jest na odpowiednim miejscu 😆.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post