Droga do Odrodzenia: Superman - Ostatnie dni Supermana Peter J. Tomasi 6,7

ocenił(a) na 55 lata temu Komiks „Droga do Odrodzenia – Superman – Lois i Clark” przywrócił do głównego uniwersum wersję Supermana z lat 1987 -2011. Jednakże Nowe DC Comics także wprowadziło swoją wersję Człowieka ze Stali. Dwóch bardzo podobnych do siebie superbohaterów na raz mogło wprowadzać w błąd czytelników, a ponieważ „młodsza” wersja Supermana nie była zbyt popularna, to stworzono historię, która ma stanowić pożegnanie z tą postacią.
Superman odkrywa, że w wyniku ostatnich wydarzeń mających wpływ na jego moce jego ciało zaczęło obumierać. Najprawdopodobniej nie ma już dla niego ratunku, więc postanawia uporządkować swoje sprawy. W tym samym czasie na Ziemi pojawia się tajemniczy osobnik o umiejętnościach zbliżonych do tych Człowieka ze Stali.
Zarys fabuły przypomina trochę komiks „All Star Superman”. Tam również Superman umierał i poświęcał swój czas na zrobienie wszystkiego, co do tej pory odkładał. Przy czym tamten komiks był swego rodzajem hołdem dla Srebrnej Ery Komiksu, podczas kiedy ten zamyka okres Nowego DC Comics dla Supermana. Tutaj nasuwa się też skojarzenie z komiksem „Whatever happened to the Man of Tomorrow”, gdzie również żegnano Człowieka ze Stali z pewnej epoki. Oba wspominane komiksy spotkały się w większości z pozytywnymi opiniami. „Ostatnie dni Supermana” jednak wiele osób krytykuje. Czy zasłużenie?
Najlepiej w komiksie wypadają wszystkie sceny obyczajowe. Superman spotyka się tu ze swoimi najbliższymi i innymi superbohaterami. Nareszcie jest czas na szczere rozmowy, które czasami potrafią wzruszyć. Chyba najbardziej poruszająca jest rozmowa z Laną Lang. Szkoda tylko, że parę postaci (np. Steel) odgrywają wyłącznie role statystów z ograniczoną ilością dialogów, a część bohaterów, których Superman poznał podczas Nowego DC Comics (np. Baka) w ogólnie pojawia się. Moim zdaniem za mało tu było właśnie scen obyczajowych podsumowujących tę wersję Supermana, a za bardzo skupiono się tu na akcji.
Jeśli zaś chodzi o wątek sensacyjny, to jest dosyć rozczarowująco. Początkowo czytelnika wciąga tajemnica i usiłuje razem z bohaterami zagadkę. Jednakże kiedy już pojawiają się odpowiedzi, to okazują się one niesatysfakcjonujące. Pierwszy z tropów okazuje się tak naprawdę zapowiedzią serii, która najprawdopodobniej nie zostanie wydana w Polsce. Uważam jednak, że zaprezentowany tu pomysł jest intrygujący i być może faktycznie sięgnę po ten tytuł. Z kolei drugi trop ujawnia nowego przeciwnika, który okazuje się bardzo nieciekawą i sztampową postacią. Zresztą nawet samo finałowe starcie jest zaskakująco mało spektakularne.
Tom ten zbiera zeszyty z aż czterech serii, więc rysowników też jest tu paru. Za początek i koniec tomu odpowiada Mikel Janin, którego rysunki rażą trochę małą szczegółowością. Także zastosowanie komputerowej grafiki nie zawsze wychodzi tu dobrze – świetnie wygląda debiut nowego antagonisty, ale pod koniec tomu aż ciężko na to patrzeć. Z kolei w dwóch zeszytach, gdzie dużą rolę odgrywa Batman, czytelnik może podziwiać rysunki Douga Mahnke’a. Jego styl jest dokładniejszy od poprzedniego rysownika i bardzo ładnie wychodzą mu sceny akcji. Niestety trochę gorzej radzi sobie z twarzami postaci – nie mogłem odróżnić Supermana od Batmana bez maski. Następnym artystą jest Paul Lelleiter, który rysuje dosyć grubą wyrazistą kreską. Bardzo podobały mi się jego szczegółowe i czytelne rysunki. Żałowałem, że to nie on rysował cały tom. Mniej za to podobała mi się część komiksu rysowana przez Eda Benesa. Jego kreska to przede wszystkim festiwal kobiecych krągłości i przesadzonych muskułów. Na dodatek wraz z rozwojem akcji rysuje coraz bardziej niedbale. Miły kontrast stanowi współpraca Dale’a Eagleshama i Scota Eatona – rysują bardzo podobnie do Lelleitera i aż miło się na to patrzy. Ostatnim omawianym tu rysownikiem będzie tu Jorge Jimenez. Jego twórczość tutaj zupełnie do mnie nie przemówiła. Dochodzi tu niezamierzonych deformacji, niepotrzebnych uproszczeń i pewnego chaosu. Utrudnia to lekturę.
Podsumowując, uważam, że nie jest to godne pożegnanie Supermana z Nowego DC Comics. Jest tu parę dobrych scen obyczajowych, ale niestety są odsunięte na drugi plan przez wątpliwej jakości wątek sensacyjny. Szkoda zmarnowanego potencjału.