Droga do Odrodzenia: Superman - Ostatnie dni Supermana
- Kategoria:
- komiksy
- Seria:
- Odrodzenie
- Tytuł oryginału:
- Road to Rebirth: Superman: The Final Days of Superman
- Wydawnictwo:
- Egmont Polska
- Data wydania:
- 2017-08-17
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-08-17
- Liczba stron:
- 204
- Czas czytania
- 3 godz. 24 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328127043
- Tłumacz:
- Jakub Syty
- Tagi:
- odrodzenie superman DC
Największy heros, jakiego poznał świat, umiera... W ostatnich dniach życia Człowiek ze Stali zwraca się do swoich bliskich oraz zaufanych sprzymierzeńców, aby się pożegnać. Tymczasem świat staje w obliczu nowego zagrożenia: niebezpieczna istota płonąca żywym ogniem uparcie twierdzi, że jest jedynym prawdziwym Supermanem. Wraz z Batmanem, Wonder Woman i Supergirl, Człowiek ze Stali musi stoczyć ostatnią walkę – pozornie z samym sobą.
Czy Superman umrze, próbując ocalić świat oraz tych, których kocha najbardziej? Ostatnie dni Supermana to drugi z tomów serii Droga do Odrodzenia, wprowadzających czytelników w nową erę w dziejach superbohaterów DC Domics. Autorem scenariusza jest Peter J. Tomasi (Superman),rysunki stworzyli Mikel Janín (Batman),Doug Mahnke (Superman),Paul Pelletier (Aquaman),Dale Eaglesham (Secret Six),Scot Eaton (The New 52: Futures End),Ed Benes (Justice League of America) oraz Jorge Jiménez (Earth 2: Society).
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 79
- 29
- 16
- 13
- 3
- 2
- 2
- 2
- 1
- 1
Cytaty
Bądź pierwszy
Dodaj cytat z książki Droga do Odrodzenia: Superman - Ostatnie dni Supermana
Dodaj cytat
OPINIE i DYSKUSJE
Dobre superbohaterskie czytadło.
Dobre superbohaterskie czytadło.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKomiksowe światy, to dla niewtajemniczonego w temat ,,nie-nerda" niby zwykłe przestrzenie, na których rozgrywają się liczne stereotypowe superbohaterskie historie. Jednakże, dla prawdziwego miłośnika szanującego tego rodzaju popkulturową pasję, który zanurzony jest w komiksowych realiach aż miło, Uniwersa te stanowią potężne, wręcz monstrualne przestrzeni tudzież wymiary – tak rozległe, jak rozległe są granice ludzkiej wyobraźni. A ta, jak wiemy, jest praktycznie nieskończona. Rzeczywistości narracji obrazkowych zatem, to nie tylko Uniwersa, ale już można by rzec ,,meta-światy” – płaszczyzny z setkami, jak nie tysiącami Wszechświatów, z tysiącami postaci i z niezliczonymi możliwościami fabularnymi, wątkowymi; z rozgrywającymi się najróżniejszymi wydarzeniami i momentami bywającymi tak ekstremalnymi, że to fani z kolei bywają bliscy psychicznej katatonii.
Gdy się jest fanem komiksu, często jest tak, że nie da się nie reagować dziwacznie, na to co w komiksach się po prostu rozgrywa. I tak można by posługiwać się w tym temacie wieloma przykładami, i ot tak zapytać się ,,które z wydawnictw, tworzące narracje obrazkowe jest tym najbardziej poczytnym, najpopularniejszym i najrozleglejszym, dotykającym każdego aspektu naszego życia". Można by debaty toczyć odnośnie tego, która z marek komiksowych realizuje swe historie w najbardziej uwspółcześniony sposób, gdzie wyraźnie wybija się dialog ze społeczeństwem, a nie tylko ,,miałka, pełna wróżek i cukierków z lukru” opowiastka o superłotrze, który chce zniszczyć ludzkość. Prawdopodobnie na wytłuszczone powyżej pytanie i swego rodzaju zagwozdkę, zarazem tego typu problematykę nie będzie można nigdy jednoznacznie i prosto odpowiedzieć. A jak już tak, nie byłaby to w najmniejszym wypadku jednostronna czy jak najbardziej obiektywna odpowiedź. Jak w życiu, ,,nie ma plusów dodatnich i plusów ujemnych”. Nic nie jest wieczne i idealne, dlatego Uniwersa Komiksowe są takie jakie są: pełne prostych klasycznych dla tego rodzaju opowieści graficznych narracji, postaci, wątków, relacji etc. I tu generalnie pojawia się kontrast: porcja mocnej, spolaryzowanej dawki treści, docenianej przez większość fandomu, i ten fandom przeważnie skupiającej. Wydawnictwo DC Comics jest właśnie taką firma - marką i instytucją. Słynie ono z bardzo specyficznych, mocnych decyzji, polegających nie tylko na urozmaicaniu tego, co i jak ono robi, ale i na wcielaniu w życie zjawiska redefiniowania: odkrywania w tym przypadku wielu historii na nowo, nadawania im zupełnie innego znaczenia. I nie inaczej, Uniwersum DC wykonało, mówiąc łopatologicznie, kawał pierońsko solidnej roboty wokół pewnego eventu i linii wydawniczej: "DC Odrodzenie" i "Droga do odrodzenia".
W 2011 roku DC Comics podjęło bardzo ważną decyzję (o czym warto wspomnieć zawsze w kontekście omawiania przełomowych momentów w dziejach wydawnictwa, czy w odniesieniu do narracji łączących ze sobą Wszechświaty/rzeczywistości i ich linie czasowe na jego płaszczyznach),która raz: wzbogaciła Multiversum, dwa: wprowadziła wachlarz nowych rozwiązań wzbogacających przyszłe możliwości narracyjne wydawnictwa, trzy: w konsekwencji dała nie tylko firmie, ale już marce i ikonie popkultury, DC Comics, całą rzeszę nowych czytelników, a cztery: usatysfakcjonowani czytelnicy i fani komiksów sami w sobie stają się napędzającą tę branżę machiną: popyt generuje podaż; i tak działa ten rynek, jak zresztą każdy, bo od najbardziej praktycznej, prostej oceny komiks to przecież czysty biznes. Tak, trochę to smutna prawda, ciernista, cierpka i jak pieprz i sól prawdziwa. Koniec końców zarząd DC doszedł do wniosku, że ich wewnętrznym światom przyda się swoisty restart. Po raz drugi, dekadę temu, po wydarzeniach w komiksowym "Flashpoint – punkt krytyczny", w rzeczywistości Uniwersum, w którym narodził się pierwszy heros w dziejach, Superman, zakotwiczyła nowa Ziemia. W związku z regeneracją DC powstały 52 serie, które nazwano "The New 52", a w Polsce przyjęły określenie "Nowe DC Comics". Nie było już słynnej numeracji zeszytów, która liczyła sobie kilkadziesiąt lat. I tak, jak na ,,czystej karcie", wszystko wraz z pozycją #1 zaczęło swój nowy bieg.
To, co zrobiło kierownictwo niezrównanego Uniwersum DC Comics, marki która ma w swoim dorobku tak ikoniczne postacie jak Batman, Joker czy Green Lantern, to to, że dało ono kulturze popularnej w materii komiksu, a także dalszej ich ekspansji, np. do formy licznych adaptacji, naprawdę wiele, wiele dobrego. Fanów dodatkowo przyciągnęła rozpoczęta od nowa numeracja, o której wspomniałem wyżej. Na dobre jednak Multiversum zregenerowało się przy okazji premiery i jego późniejszej realizacji eventu "Convergence"; jak wiemy ,,konwergencja” to inaczej zbieżność, współistnienie. Dlatego też w wydawnictwie, o którym mowa, konwergencja jako proces skończyła się czymś, co można w skrócie skrótów podsumować jako: spotkanie wielu herosów z równoległych Uniwersów i to z różnych metropolii, w celu walki przeciwko wspólnemu wrogowi. Tym wrogiem okazał się Brainiac – cyberbiotyczny, technokratyczny organizm, nazywający się najinteligentniejszą istotą we Wszechświecie. Jego nadrzędnym celem jest zbieranie i katalogowanie informacji o kosmosie. Stąd m.in. określenie, które mu się przypisuje: ,,Kolekcjoner planet”. Zaskakującym – zdecydowanie, to mało powiedziane - było jednak to, że w finale tego cyklu nasi bohaterowie zostali wysłani przez Brainiaca… aby ocalili alternatywne ziemie przed zniszczeniem. Dziwne? Tak! Dla komiksowego geeka doniosłe i bezprecedensowe? Jak najbardziej, w szczególności jeśli jest to ,,zakręcony na punkcie DC Comics wariat”, podobny do mnie – mojego podejścia do tego wydawnictwa.
Misja się powiodła. Multiversum jeszcze przed słynnym Kryzysem – fakt "Convergence" i "Flashpoint" są skomplikowane - istniało nadal. Niektórzy herosi tacy jak: Barry, Kara i Hal powrócili na Ziemię, jednakże Kal-El, Lane i ich syn: Jonathan zostali przeniesieni do świata powstałego po Flashpoincie, czyli do Ziemi znanej z "The New 52", gdzie wydarzenia po prostu toczyły się od nowa. Ziemi, która miała już swojego Supermana. I tak oto w realia alternatywnych płaszczyzn, zaraz po wydarzeniach nakreślonych w uwspółcześnionym fabularnie, nowatorsko graficznie zrealizowanym komiksie będącym ,,pomostem” tudzież ,,wstępem” do linii wydawniczej "DC Odrodzenie" pt. "DC – Droga do Odrodzenia: Superman – Clark i Lois", wkracza finał tej krótkiej ,,Drogi” – drugi tom duologii: "Ostatnie dni Supermana". Przeczytanie tej historii jest konieczne – osobiście tak uważam po jej lekturze - jeśli fan za wszelką cenę chce poznać zasady panujące w płaszczyznach narracji "DC Rebirth". Po całości fabuły rozegranej na łamach pierwszego tomu, zawierającego w sobie zarówno coś z akcji, jak i dramatu jednostki, zazębiającego się z dialogiem społecznym, dla mnie są, a dla was "Ostatnie dni" na pewno będą odpowiednio pikantną i doprawioną wisienką na torcie: zlepkiem poruszających momentów, świetnie rysujących emocje towarzyszące Supermanowi… a raczej trzem ,,Kal-Elom” na rozstaju dróg, gdzie finał tej złożonej historii to ciekawie ,,skrojony” cliffhanger, z dobrym startem do cyklu narracji: "Superman", rozpoczynającej się tomem: "Syn Supermana".
Peter J. Tomasi, Mikel Janin, Doug Mahnke i pozostali artyści rysunku, tuszu i koloru, pracującym nad tym zeszytami tego wydania, uwydatnili w 80% całej treści graficzno-językowej "Ostatnich dni Supermana" multum dobrych cech i wartości stąd płynących. 20 % zawartości wydania, to taka części komiksu, do której sądzę zaliczają się niechciane skróty fabularne, wydawać by się mogło, wprowadzone w celu dynamizacji całej narracji: przykładowo dostaliśmy prawie 200 stron graficznej opowieści, jednakże okazało się to za mało. Bywały miejsca w wydaniu, gdzie na dwóch stronach, czy następnej kolejnej także, rozmieszczano monstrualne pełne ekstrakcji różnych form energii tła, liczne dynamizowane rysunki, grafiki (walki Supermanów; druga część komiksu),w których dobrze nakreślano onomatopeje – ich fantazyjny kształt, ,,zapisany rodzaj efektu dźwiękowego”, rozmiar na planszy - wszystko to podkreślało moc płynącą z całego wydania; jak to się mówi: jak już coś kończyć, to z przytupem, a ów koniec odnosi się do nieodżałowanego niezwyciężonego męstwa Supermana noszącego niebiesko-czerwony strój.
Najważniejsza wartość płynąca z "Ostatnich dni Supermana": nie jest to stricte ,,epicka” klasycznie archetypowa superbohaterska ,,jakaś tam powiastka”. Nie. Jeśli miałbym wybierać ten najważniejszy wyznacznik i cechę, które reprezentują osobliwość, która wpisana jest w ów komiks, byłoby to następujące stwierdzenie: to narracja o niezmierzonej, mitycznej odwadze, wyjściu naprzeciw ogromnej ścianie piętrzących się kłopotów, niesnasek, i wszelkich negatywnych sił i energii, które spływają na ,,Człowieka ze Stali” – kogoś, kto praktycznie… nie ma prawa być rannym, a co dopiero ciężko zachorować, a potem zginąć. To nie jest historia umierającego bohatera; to historia nie umierającego herosa, który świadomość czegoś ostatecznego – nadchodzącej ,,ostatniej godziny” – nie dość, że stawia jej czoła, to zjada ją na śniadanie. I to się nazywa odwaga; Ogniste studnie Apokolips, Walka z Rao, Kryptonowa komora w Argusie, niby kiepskie połączenie, które wyniszczyło tytaniczny organizm Supermana, ale dla niego to nic nadzwyczajnego. Fizycznie cierpi z tego powodu, ale mentalnie wciąż jest wydolny, czuje się jakby tym faktem niewzruszony, wciąż silny, potężny, jak prawdziwy Kal-El. A mowa tu o Clarku, który był wcześniej na tym świecie – prawda, jest to zawiłe, a cała "Konwergencja", a tym bardziej "Droga do Odrodzenia" w Uniwersum DC Comics, skonfundowane i lekko skomplikowane – przed bohaterem ubranym w charakterystyczny czarny kostium, czyli herosem z Kryptona, którego mieliśmy okazję poznać w wydaniu "Lois i Clark".
W gwoli ścisłości, trzeci Superman, tym razem wręcz przeładowany słoneczną energią ,,Man of Steel” okazał się Dennym Swanem, kimś zwykłym, powiedzmy człowiekiem ,,trafionym przypadkowo” przez olbrzymią porcję świadomej energii, do której przyczepiła się kopia materiału genetycznego Supermana z Ziemi sprzed wydarzeń duologii "Droga do Odrodzenia" i - jeśli naprawdę dobrze rozumuję – "Flashpointu". Denny został niniejszym solidnie nakreślony – jako motyw przewodni, który sprawił w końcu, że wszyscy ,,Supermanowie” zbiegli się w tej historii w jednym momencie. Choć i los Swane’a nie jest do końca ostateczny, jak i cała niniejszym omawiana i recenzowana historia, bo w końcu to ,,pomost” do "DC Rebirth", to zdecydowanie była ona warta uwagi. Ci co nie są przekonani, niech spojrzą na komiks chociażby przez pryzmat szaty graficznej; jest ona co najmniej bombastyczna!
Komiksowe światy, to dla niewtajemniczonego w temat ,,nie-nerda" niby zwykłe przestrzenie, na których rozgrywają się liczne stereotypowe superbohaterskie historie. Jednakże, dla prawdziwego miłośnika szanującego tego rodzaju popkulturową pasję, który zanurzony jest w komiksowych realiach aż miło, Uniwersa te stanowią potężne, wręcz monstrualne przestrzeni tudzież wymiary –...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKomiks „Droga do Odrodzenia – Superman – Lois i Clark” przywrócił do głównego uniwersum wersję Supermana z lat 1987 -2011. Jednakże Nowe DC Comics także wprowadziło swoją wersję Człowieka ze Stali. Dwóch bardzo podobnych do siebie superbohaterów na raz mogło wprowadzać w błąd czytelników, a ponieważ „młodsza” wersja Supermana nie była zbyt popularna, to stworzono historię, która ma stanowić pożegnanie z tą postacią.
Superman odkrywa, że w wyniku ostatnich wydarzeń mających wpływ na jego moce jego ciało zaczęło obumierać. Najprawdopodobniej nie ma już dla niego ratunku, więc postanawia uporządkować swoje sprawy. W tym samym czasie na Ziemi pojawia się tajemniczy osobnik o umiejętnościach zbliżonych do tych Człowieka ze Stali.
Zarys fabuły przypomina trochę komiks „All Star Superman”. Tam również Superman umierał i poświęcał swój czas na zrobienie wszystkiego, co do tej pory odkładał. Przy czym tamten komiks był swego rodzajem hołdem dla Srebrnej Ery Komiksu, podczas kiedy ten zamyka okres Nowego DC Comics dla Supermana. Tutaj nasuwa się też skojarzenie z komiksem „Whatever happened to the Man of Tomorrow”, gdzie również żegnano Człowieka ze Stali z pewnej epoki. Oba wspominane komiksy spotkały się w większości z pozytywnymi opiniami. „Ostatnie dni Supermana” jednak wiele osób krytykuje. Czy zasłużenie?
Najlepiej w komiksie wypadają wszystkie sceny obyczajowe. Superman spotyka się tu ze swoimi najbliższymi i innymi superbohaterami. Nareszcie jest czas na szczere rozmowy, które czasami potrafią wzruszyć. Chyba najbardziej poruszająca jest rozmowa z Laną Lang. Szkoda tylko, że parę postaci (np. Steel) odgrywają wyłącznie role statystów z ograniczoną ilością dialogów, a część bohaterów, których Superman poznał podczas Nowego DC Comics (np. Baka) w ogólnie pojawia się. Moim zdaniem za mało tu było właśnie scen obyczajowych podsumowujących tę wersję Supermana, a za bardzo skupiono się tu na akcji.
Jeśli zaś chodzi o wątek sensacyjny, to jest dosyć rozczarowująco. Początkowo czytelnika wciąga tajemnica i usiłuje razem z bohaterami zagadkę. Jednakże kiedy już pojawiają się odpowiedzi, to okazują się one niesatysfakcjonujące. Pierwszy z tropów okazuje się tak naprawdę zapowiedzią serii, która najprawdopodobniej nie zostanie wydana w Polsce. Uważam jednak, że zaprezentowany tu pomysł jest intrygujący i być może faktycznie sięgnę po ten tytuł. Z kolei drugi trop ujawnia nowego przeciwnika, który okazuje się bardzo nieciekawą i sztampową postacią. Zresztą nawet samo finałowe starcie jest zaskakująco mało spektakularne.
Tom ten zbiera zeszyty z aż czterech serii, więc rysowników też jest tu paru. Za początek i koniec tomu odpowiada Mikel Janin, którego rysunki rażą trochę małą szczegółowością. Także zastosowanie komputerowej grafiki nie zawsze wychodzi tu dobrze – świetnie wygląda debiut nowego antagonisty, ale pod koniec tomu aż ciężko na to patrzeć. Z kolei w dwóch zeszytach, gdzie dużą rolę odgrywa Batman, czytelnik może podziwiać rysunki Douga Mahnke’a. Jego styl jest dokładniejszy od poprzedniego rysownika i bardzo ładnie wychodzą mu sceny akcji. Niestety trochę gorzej radzi sobie z twarzami postaci – nie mogłem odróżnić Supermana od Batmana bez maski. Następnym artystą jest Paul Lelleiter, który rysuje dosyć grubą wyrazistą kreską. Bardzo podobały mi się jego szczegółowe i czytelne rysunki. Żałowałem, że to nie on rysował cały tom. Mniej za to podobała mi się część komiksu rysowana przez Eda Benesa. Jego kreska to przede wszystkim festiwal kobiecych krągłości i przesadzonych muskułów. Na dodatek wraz z rozwojem akcji rysuje coraz bardziej niedbale. Miły kontrast stanowi współpraca Dale’a Eagleshama i Scota Eatona – rysują bardzo podobnie do Lelleitera i aż miło się na to patrzy. Ostatnim omawianym tu rysownikiem będzie tu Jorge Jimenez. Jego twórczość tutaj zupełnie do mnie nie przemówiła. Dochodzi tu niezamierzonych deformacji, niepotrzebnych uproszczeń i pewnego chaosu. Utrudnia to lekturę.
Podsumowując, uważam, że nie jest to godne pożegnanie Supermana z Nowego DC Comics. Jest tu parę dobrych scen obyczajowych, ale niestety są odsunięte na drugi plan przez wątpliwej jakości wątek sensacyjny. Szkoda zmarnowanego potencjału.
Komiks „Droga do Odrodzenia – Superman – Lois i Clark” przywrócił do głównego uniwersum wersję Supermana z lat 1987 -2011. Jednakże Nowe DC Comics także wprowadziło swoją wersję Człowieka ze Stali. Dwóch bardzo podobnych do siebie superbohaterów na raz mogło wprowadzać w błąd czytelników, a ponieważ „młodsza” wersja Supermana nie była zbyt popularna, to stworzono historię,...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzyjemny komiks do poczytania pozbywający się jednego z Supermenów istniejących w Universum DC by rozpocząć Odrodzenie... ciekawy pomysł na akcję, choć sposób finalnego uśmiercenia głównego bohatera (lot w przestrzeń kosmiczną by ratoważ Ziemię) już chyba nie pierwszy raz pojawia się w opowieściach... Rysunki nierówne... brak konsekwencji choćby w długości włosów bohaterek ;D i tyle
Przyjemny komiks do poczytania pozbywający się jednego z Supermenów istniejących w Universum DC by rozpocząć Odrodzenie... ciekawy pomysł na akcję, choć sposób finalnego uśmiercenia głównego bohatera (lot w przestrzeń kosmiczną by ratoważ Ziemię) już chyba nie pierwszy raz pojawia się w opowieściach... Rysunki nierówne... brak konsekwencji choćby w długości włosów bohaterek...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to"Ostatnie Dni Supermana". Już sam tytuł niniejszego albumu zdradza jego główny wątek fabularny. Superman z Nowego DC Comics (i, jak doskonale wiemy z albumu "Lois i Clark", nie jedyny ;) ) umiera. W wyniku różniastych zawirować fabularnych biedny Supek nabawił się choroby nowotworowej, z którą postanowił walczyć w jedyny sposób rokujący choć cień szansy powodzenia, czyli przy użyciu radioterapii kryptonitowej. Niestety kuracja owa nie dość, iż nie pomogła, to jeszcze doprowadziła Supka do śmiertelnego zatrucia. I w tym momencie zaczyna się nasza opowieść. Superman umiera. Z dnia na dzień robi się coraz słabszy. Pogodziwszy się ze swoim losem postanawia on pozamykać wszystkie swoje sprawy na tym łez padole. Żegna się ze starą przyjaciółką Laną Lang, z kuzynką Supergirl, z przyjaciółmi i towarzyszami broni z Ligi Sprawiedliwości, oraz ze swą ukochaną Wonder Woman. A następnie rusza w bój swój ostatni ze swoim sobowtórem. Bój, w który wplątany zostaje Clark z naszej czasoprzestrzeni (ten z "Lois i Clark"),oczywiście kończy się zwycięstwem. Sobowtór zostaje pokonany, a biedny Superman kona w ramionach Wonder Woman. THE END.
Cudo to napisał Peter J. Tomasi, zaś rysunkami zajęło się aż siedmiu rysowników, spośród których na okładce albumu wyszczególniono Mikela Janina i Douga Mahnke.
Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, iż niniejszy komiks aż tak bardzo przypadnie mi do gustu. Szczerze polecam zarówno jako bardzo dobre wprowadzenie do nowego otwarcia w DC Comics nazwanego "Odrodzeniem", oraz jako wyborny album po prostu. Warto przeczytać.
"Ostatnie Dni Supermana". Już sam tytuł niniejszego albumu zdradza jego główny wątek fabularny. Superman z Nowego DC Comics (i, jak doskonale wiemy z albumu "Lois i Clark", nie jedyny ;) ) umiera. W wyniku różniastych zawirować fabularnych biedny Supek nabawił się choroby nowotworowej, z którą postanowił walczyć w jedyny sposób rokujący choć cień szansy powodzenia, czyli...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to„Nowe DC Comics” przechodzi powoli do historii. Egmont zamyka kolejne tytuły i przygotowuje czytelników do następnej inicjatywy, „Odrodzenia”. Niedawno recenzowałem pierwszy tytuł, który wprowadza do tego wydarzenia. „Superman – Lois i Clark”, bo o nim mowa, okazał się ze wszech miar udany, głównie z tego powodu, że nie skupiał się wyłącznie na zaprezentowania drogi do głównego wydarzenia, ale przynosił autonomiczną historię, która w ciekawym świetle przedstawiała postać Supermana. Teraz nadszedł czas na kolejne preludium. Jego centralną postacią ponownie jest Człowiek ze Stali, ale tym razem musi się zmierzyć z zagrożeniem ostatecznym.
Superman uświadamia sobie, że umiera. Kilka wydarzeń i walk, w których brał udział, nałożyło się na siebie, dając w połączeniu śmiercionośny efekt. Jednak zanim bohater opuści świat, którego przysiągł bronić, musi rozwiązać kilka spraw . Przede wszystkim chce pożegnać się z przyjaciółmi i przekazać misję ochrony Metropolis i całego świata nowej osobie. Ostatnie dni niosą jednak ze sobą również duże zagrożenia. Pojawia się tajemnicza postać zbudowana z czystej energii, która twierdzi, że jest Supermanem. Jak jednak mogłaby być herosem, skoro zabija niewinnych ludzi? Potyczka, która nadciąga, może znacząco przyspieszyć odejście Clarka Kenta.
„Ostatnie Dni Supermana” – jaki może być komiks o takim tytule? Na usta cisną się takie przymiotniki jak „sentymentalny”, „patetyczny” czy „wzruszający”. I tak jest w istocie. Peter J. Tomasi zadbał o to, by zakończenie przygód odmłodzonego eSa, jakiego znamy z „Nowego DC Comics”, niosło ze sobą odpowiednią dawkę emocji. Na kolejnych kartach znajdziemy kilka scen, które mają za zadanie oddziaływać na uczucia odbiorców, jak wtedy, gdy Człowiek ze Stali odwiedza swoich przyjaciół i przedstawia im, jak prezentuje się sytuacja. Rozstania nigdy nie są łatwe, a gdy mamy do czynienia z pożegnaniem persony tak charakterystycznej, emocji przybywa. Inną sprawą jest, że żegnamy się z tą wersją Supermana, która udzielała się w komiksach z „Nowego DC Comics”, a której odejście to zarazem otwarcie nowego rozdziału w Uniwersum DC, jak i ponowne przywitanie „starego” Kenta, tego sprzed Flashpointu. Jak więc można było się spodziewać, na dobrą sprawę zmieni się nie tak znowu dużo. Ten superbohater, który na scenie pozostanie, będzie summa summarum tym, którego fani dobrze znają.
W „Ostatnich Dniach Supermana” czytelnik ma okazję spotkać aż trzy wersje tej postaci. Ta najistotniejsza to odmłodzony Kal-El, który pojawił się po wydarzeniach rozpoczynających zamykaną właśnie linię wydawniczą. Przedstawiony został w znany sposób – dobry, altruistyczny, a los ludzkości jest dla niego na tyle istotny, że chce zapewnić jej ochronę nawet po swojej śmierci. To najbardziej typowy, a zarazem także nieco nudny, Superman. Kolejny z eSów to intrygująca postać złożona z czystej energii. Przekonany, że jest prawdziwym Człowiekiem ze Stali, nie postępuje jednak tak, jak można by się spodziewać po tym bohaterze. Życie przypadkowych ludzi nie ma dla niego znaczenia, co zupełnie nie licuje z mianem, które chce nosić. Czy zapadnie w pamięć na dłużej? Niekoniecznie. Nieco brakuje mu charyzmy, a jego czyny nie powodują niestety większej ekscytacji. Ostatni z Kentów (choć nosi on akurat inne nazwisko) to ten znany ze starej Ziemi, który już niebawem powróci na pierwszy plan. Jego jest tu najmniej, ale kiedy się pojawia, sprawia dobre wrażenie, prezentując charakterystyczne dla postaci wartości, takie jak odpowiedzialność i odwaga. W jego przypadku jednak, może właśnie z powodu krótszego „czasu antenowego”, cechy te nie powodują znudzenia. Obok Supermanów w komiksie pojawia się także szereg postaci drugoplanowych, wśród nich zaś znajdzie się miejsce między innymi dla Wonder Woman, Batmana i Supergirl, a co istotne, wszyscy stanowią dobre tło dla pożegnania najbardziej rozpoznawalnego superbohatera na świecie.
Jak przystało na komiks prezentujący przygody Supermana, otrzymamy dosyć dużo akcji. Czy jest ona jednak odpowiednio angażująca? Trzeba przyznać, że nie do końca. Wspomniany wcześniej manewr polegający na zamknięciu starego i wprowadzeniu nowego powoduje, że od samego początku dobrze wiemy, co się stanie i odpada element zaskoczenia. Ta przewidywalność jest niestety cechą, która nie pozwala w pełni docenić opowieści, bo o ile fragmenty celowo sentymentalne spełniają swoją rolę dobrze, o tyle reszta wciąga już nieco mniej.
Cała zawarta w tym tomie historia ukazywała się pierwotnie na łamach kilku tytułów poświęconych Supermanowi. Co za tym idzie, widoczne jest w nim spore stylowe rozstrzelenie kolejnych ilustracji. Mnie najbardziej do gustu przypadły prace Mikela Janina, który może i nie zawsze odpowiednio dba o tło, ale za to ładnie rysuje twarze i dobrze oddaje targające bohaterami emocje. Trend angażowania do jednego projektu kilku artystów jest niestety ostatnio w komiksie superbohaterskim dosyć popularny (na przykład „Wieczni Batman i Robin”) , ale nawet jeśli rysownicy pracują na łamach różnych serii, to mogą się chociaż postarać o to, by efekty ich starań były bardziej ujednolicone. Mnie takiej artystycznej konsekwencji na łamach „Ostatnich Dni Supermana” zdecydowanie zabrakło.
Komiks Petera J. Tomasiego jest dosyć istotny dla Uniwersum DC, przede wszystkim z tego względu, że zamyka historię Supermana w „Nowym DC Comics”. Zawarta w nim opowieść nie zaskakuje, choć jej sentymentalny wydźwięk może się wielu czytelnikom spodobać. To także projekt, który stanowi płynne wprowadzenie do startującego już za chwilę „Odrodzenia” i głównie z tego powodu warto go poznać. Nie sądzę jednak, by ktokolwiek uznał „Ostatnie Dni Supermana” za dzieło przełomowe.
Recenzja do przeczytania także na moim blogu - https://zlapany.blogspot.com/2017/10/ostatnie-dni-supermana-recenzja.html
oraz na łamach serwisu Szortal - http://szortal.com/node/12823
„Nowe DC Comics” przechodzi powoli do historii. Egmont zamyka kolejne tytuły i przygotowuje czytelników do następnej inicjatywy, „Odrodzenia”. Niedawno recenzowałem pierwszy tytuł, który wprowadza do tego wydarzenia. „Superman – Lois i Clark”, bo o nim mowa, okazał się ze wszech miar udany, głównie z tego powodu, że nie skupiał się wyłącznie na zaprezentowania drogi do...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTa i więcej recenzji na geeklife.pl
Zapraszam :)
Jaki czas temu przyszło mi recenzować komiks Lois i Clark będący pierwszym wprowadzeniem do dużego eventu DC nazwanego Odrodzeniem (Rebirth). Głównymi bohaterami byli Clark jego żona Lois i syn Jonem (sprzed Flashpointu),którzy zostali zmuszeni do opuszczenia zniszczonej Nowej Ziemii i zamieszkania na Głównej Ziemii, świecie, którego historia potoczyła się nieco innym torem, i w którym działa już inny, młodszy Superman (po Flashpoincie). I to właśnie na młodszej wersji herosa skupia się komiks Ostatnie dni Supermana, którego recenzję widzicie poniżej.
Superman nie miał łatwo jako obrońca Ziemi. Zagrożenia z jakimi spotkał się on i Liga Sprawiedliwości zostawiały ślad na jego wytrzymałości. Komórki jego ciała zmutowały i przestały wchłaniać energię słoneczną. Kuracja w komorze kryptonitowej pomogła przywrócić jego moce, ale doprowadziła do kolejnych ubytków na zdrowiu. Dokładając do tego walkę z Darkseidem w ognistych studniach Apokolips i pojedynek z Rao mamy obraz Supermana, który wielokrotnie kładł na szali własne życie. I mimo, że wychodził z tych pojedynków zwycięsko, jego ciało zaczęło odmawiać posłuszeństwa. Po setkach badań i testów wniosek jest jeden – Superman umiera i nie ma dla niego ratunku.
Pogodzony z losem Clark decyduje się zaprzestać dalszych poszukiwań i postanawia pożegnać się z Ziemią i najbliższymi. Jednak nawet wobec nieuchronnej śmierci, chce dalej walczyć w obronie bezbronnych i potrzebujących. Podczas tak skonstruowanej opowieści jesteśmy świadkami wielu emocjonalnych momentów pomiędzy Supermanem, a jego sprzymierzeńcami. Sceny, w których Clark odwiedza Lanę Lang i wpada z pożegnalną wizytą do jaskini Batmana, by spotkać Bruce’a i Alfreda są świetnie napisane, ponieważ do granic możliwości ograniczają ckliwe pogadanki. Emocji tego typu jest całe mnóstwo, aż do ostatniej sceny, jakże wymownej sceny.
Ostatnie dni Supermana to jednak nie tylko pożegnania. W wyniku dziwnych wydarzeń w jednym z tajnych laboratoriów tworzy się naładowany energią byt, który przyjmuję postać podobną do Supermana, a co najważniejsze jest przekonany, że nim właśnie jest. Zna jego wszystkie tajemnice, a sam dysponuje bardzo potężną mocą, która może zmieść z powierzchni dosłownie każdego. W obliczu zagrożenia Superman wraz z częścią Ligi Sprawiedliwości podejmuje się swojej ostatniej wielkiej bitwy.
Oprócz jednej, wciśniętej na siłę sceny z zodiakalnymi potworami, komiks stanowi bardzo zgrabnie napisaną całość ze scenariuszem autorstwa Petera J. Tomasi. W opowieści pojawia się również starszy Superman posługujący się nazwiskiem White, którego lepiej poznaliśmy w komiksie Lois i Clark. Jego cameo jest dość krótkie, ale ma kolosalne znaczenie dla rozpoczynającego się w Polsce wydarzenia Odrodzenie.
Ostatnie dni Supermana wypadają troszkę słabiej od Lois i Clark, ale komiks stanął przed nieco innym zadaniem. Gdy starszy Superman na nowo układa swoje życie, jego młodsza wersja żegna się z tym światem. Jest to pełna emocji i naprawdę dobrych pomysłów, historia i szczerze nie mogę doczekać się kontynuacji w komiksie Syn Supermana, który pojawi się już za miesiąc.
Ta i więcej recenzji na geeklife.pl
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZapraszam :)
Jaki czas temu przyszło mi recenzować komiks Lois i Clark będący pierwszym wprowadzeniem do dużego eventu DC nazwanego Odrodzeniem (Rebirth). Głównymi bohaterami byli Clark jego żona Lois i syn Jonem (sprzed Flashpointu),którzy zostali zmuszeni do opuszczenia zniszczonej Nowej Ziemii i zamieszkania na Głównej Ziemii,...
Szybki przegląd historii Supka z New52, który został lekko mówiąc "olany" przez decydentów DC i planowo uśmiercony wraz z wejściem w nową erę - "Rebirth". Takim pożegnaniem jest ten album, a w związku z niewielką ilością sympatii, jaką darzony jest bohater tego temu przez czytelników, Tomasi miał trudne zadanie aby wykrzesać z fabuły większe emocje.
Rozpoczyna się całkiem sympatycznymi spotkaniami z "kobietami życia" eSa. Lecz gdy intryga się nakręca, na arenie pojawia się antagonista, historia staje się mocno przeciętna. Kilka tekstów powoduje ból zębów i ślady od face-palmów na czole ("jesteśmy SUPER-przyjaciółmi").
Mimo to, nie oczekując zbyt wiele, czyta się to całkiem przyjemnie. Pewnie dlatego, że komiks okraszony jest świetną kreską, widać że ekipa ilustratorów stanęła na wysokości zadania.
Przeciętniak wprowadzający nas w świat "Rebirth", mam nadzieję że serie wydawana pod tym szyldem będą zdecydowanie ciekawsze.
Szybki przegląd historii Supka z New52, który został lekko mówiąc "olany" przez decydentów DC i planowo uśmiercony wraz z wejściem w nową erę - "Rebirth". Takim pożegnaniem jest ten album, a w związku z niewielką ilością sympatii, jaką darzony jest bohater tego temu przez czytelników, Tomasi miał trudne zadanie aby wykrzesać z fabuły większe emocje.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toRozpoczyna się całkiem...
KOLEJNA ŚMIERĆ SUPERMANA
Superman już umierał. Zaczynając od sfingowania własnej śmierci jeszcze w latach 40. XX wieku, po tę właściwą, która wstrząsnęła nie tylko uniwersum DC, ale komiksami w ogóle, głośnym echem odbijając się w rzeczywistych mediach. Temat poruszył nawet sam Alan Moore, w fabule „Whatever Happend to the Man of Tomorrow”, która wieńczyła erę postaci sprzed „Kryzysu na nieskończonych Ziemiach”. Jednakże tak naprawdę Człowiek ze Stali umarł tylko raz. Przynajmniej dopóki nie powstała niniejsza opowieść, kolejna zamykająca pewien etap historii bohatera i wydawnictwa.
Superman umiera. Po wizycie w ognistych studniach Apokolips, kuracji w kryptoniotowej komorze w ARGUS-ie oraz walce z Rao jego życie powoli dobiega końca, trawione przez chorobę, na którą nie ma lekarstwa. Clark nie zamierz zresztą chwytać się rozpaczliwie żadnej nadziei – wie, że to nic nie da. Pogodził się już ze swoim losem, stawiał czoła śmierci dość wiele razy by nie bać się odejścia, jednak ciężko mu przejść do porządku dziennego nad tym, że nie będzie mógł już ratować ludzkich żyć. Powoli zaczyna żegnać się z bliskimi, stara się też z pomocą Batmana odnaleźć swoją kuzynkę Karę i zrobić jak najwięcej dobrego, póki jeszcze może.
Tymczasem w Chinach pewna kobieta prowadzi swoje dziwne eksperymenty. Wkrótce potem w USA pojawia się pewna płonąca istota twierdząca, że jest prawdziwym Supermanem. Clarka czeka więc jeszcze jedno starcie, być może ostatnie w jego życiu…
W dobie, kiedy to śmierć i zmartwychwstanie wszelkich komiksowych superbohaterów jest na porządku dziennym (a jednocześnie i tak przyciąga czytelników, bo choć nikt już nie wierzy w ostateczny zgon któregoś z herosów, to jednak ciekaw jest jak tym razem twórcy to odwrócą),Superman jest jednym z nielicznych wyjątków, które zza grobu powróciły właściwie tylko jeden raz. Dlatego też tworzenie opowieści o jego „ponownym” zgonie było rzeczą kontrowersyjną. Czymś, co miało zadatki na bycie strzałem albo w dziesiątkę, albo w kolano. Na szczęście „Droga do Odrodzenia: Superman - Ostatnie dni Supermana” to znakomity album, lepszy niż „Śmierć Supermana” z lat 90. XX wieku, która, mimo swojej przełomowej treści, pełna była błędów, kiczu i porażającego wręcz patosu, jednocześnie nie oferując właściwie nic poza trwającą przez kilka zeszytów walką zakończoną zgonem tytułowego bohatera i jego przeciwnika.
Fabuła „Ostatnich dni” jest bardziej złożona, niż ta opowieść. Tak, jak to było w przypadku „Lois i Clark”, wcześniejszego tomu „Drogi do Odrodzenia”, tak i tutaj widać echa wcześniejszej śmierci oraz wydarzeń, jakie rozegrały się potem. Całość jest ciekawa, dobrze poprowadzona, bardzo emocjonalnie ujęta, a przede wszystkim sprawdza się znakomicie jako zamknięcie etapu Nowego DC (czy jak chce tego oryginał New 52) i otwarcie Odrodzenia. Nowy Superman umiera, stary powraca, następuje symboliczna zmiana warty, zaczyna się kolejny rozdział opowieści o superbohaterze z „S” na piersi i zapowiada się on bardzo ciekawie.
A jak to wszystko prezentuje się od strony graficznej? Bardzo dobrze. Kreska i kolor są nowoczesne, ale w dobrym stylu, realistyczne (choć nie zawsze, bo czasem ciążą ku mandze) i nastrojowe. Wprawdzie bardziej podobały mi się rysunki do „Lois i Clark”, ale i „Ostatnim dniom” nie mam pod tym względem nic do zarzucenia.
Jeśli więc jesteście fanami Supermana, DC albo po prostu szukacie dobrych, epickich komiksów rozrywkowych, niniejszy album to pozycja dla Was. Dobrze napisana, tak samo narysowana, spodoba się miłośnikom serii, jak i nowym odbiorcom. Ja polecam i nie mogę się już doczekać regularnych serii z Odrodzenia.
Recenzja opublikowana na moim blogu http://ksiazkarnia.blog.pl/2017/08/18/droga-do-odrodzenia-superman-ostatnie-dni-supermana-peter-j-tomasi-dough-mahnke-mikel-janin-ed-benes-dale-eagelsham-scot-eaton-jorge-jimenez-paul-pelletier/
KOLEJNA ŚMIERĆ SUPERMANA
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toSuperman już umierał. Zaczynając od sfingowania własnej śmierci jeszcze w latach 40. XX wieku, po tę właściwą, która wstrząsnęła nie tylko uniwersum DC, ale komiksami w ogóle, głośnym echem odbijając się w rzeczywistych mediach. Temat poruszył nawet sam Alan Moore, w fabule „Whatever Happend to the Man of Tomorrow”, która wieńczyła erę postaci...