Poetę znałam już wcześniej, ale z okazji wyzwania czytelniczego na sierpień postanowiłam sięgnąć po jego debiutancki tom. Jest on całkiem udany, widać erudycję, poeta odwołuje się do wielu tekstów kultury, wymienia wiele nazwisk należących do znanych (i dobrych) pisarzy i poetów, o dziwo, trafia bardzo w moje gusta, każdego znam i cenię, już to zaskarbiło moją sympatię.
To jest ciężka poezja, tego się nie da czytać z czymkolwiek innym w głowie, a rzadko jest tak, że mam tam czysto i mogę się w stu procentach oddać słowom poezji, z reguły procesuję jakieś nieprzeżyte emocje, zwykłe prozaiczne bieżące sprawy z pracy, czy też coś, co było tak piękne, że nie może opuścić mojej głowy. Nie rozumiem tak do końca, a nie potrafię się dać porwać Baczewskiemu całkowicie. Na pewno cudownie pisze w wierszu o Marii Magdalenie i to mi zapadło w pamięć, te formy, zabawy słowami, w to mi graj. Reszta nader ubrana w niezrozumiałą formę i mimo ładnej treści, cały czas coś mi przeszkadza w dotarciu do niej. A może to tylko moje myśli, niespokojne, kosmate i niecierpliwe ostatnio, same siebie ganiące.
Haiku też piękne.
Wyzwanie czytelnicze LC sierpień 2021: Przeczytam książkowy debiut (20).
cytując autora: 'słowa nie mają żadnego znaczenia' oraz 'nie mam żadnych myśli do wyrażenia'. cytując przypadkowego odbiorcę tych wierszy: 'ale chujnia'. ja do dodania mam jedynie tyle, że byłam pewna, że autor jest jakimś niedowartościowanym chłopcem, który ledwo skończył liceum (agism mocno, co nie),a okazało się, że to jakiś stary dziad. szkoda, że wraz z wiekiem rośnie jedynie ego i frustracja względem kobiet, a nie samoświadomość i rozsądek; o umiejętności pisania nawet - taktownie - nie wspominam.