Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać100
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel5
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jacek Sieradzan
15
7,2/10
Urodzony: 1956 (data przybliżona)
Jacek Sieradzan (ur. 1956 w Krakowie) – religioznawca, autor książek i licznych artykułów z zakresu komparatystyki religioznawczej. Recenzent, tłumacz, redaktor antologii i zbiorów artykułów. Pracownik naukowy z tytułem doktora habilitowanego, wykładowca na Katedrze Religioznawstwa Instytutu Socjologii Uniwersytetu w Białymstoku.
7,2/10średnia ocena książek autora
134 przeczytało książki autora
757 chce przeczytać książki autora
8fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Zmotoryzowani Tulku. Zachodnie reinkarnacje tybetańskich buddystów
Jacek Sieradzan
6,0 z 4 ocen
5 czytelników 1 opinia
2018
Zrozum mnie i szanuj. Refleksje wokół niepełnosprawności intelektualnej.
Wojciech Otto, Jacek Sieradzan
0,0 z ocen
2 czytelników 0 opinii
2016
Hermaion.Mity i mistyfikacje zachodniej tradycji ezoterycznej
8,2 z 24 ocen
136 czytelników 0 opinii
2012
Sokrates magos. Autsajderstwo, magia i charyzma w kontekście antropologii symbolicznej Victora Turnera
Jacek Sieradzan
7,0 z 1 ocen
18 czytelników 0 opinii
2011
Sokrates nieznany. Studia o recepcji Sokratesa
Jacek Sieradzan
6,0 z 3 ocen
17 czytelników 2 opinie
2011
Kultura popularna - tożsamość - edukacja
Jacek Sieradzan, Zbyszko Melosik
9,0 z 2 ocen
6 czytelników 0 opinii
2010
Jezus Magus: pierwotne chrześcijaństwo w kręgu magii
Jacek Sieradzan
7,5 z 6 ocen
69 czytelników 0 opinii
2006
Inicjacje. Społeczne znaczenie sytuacji liminalnych w rytach przejścia
7,8 z 8 ocen
30 czytelników 0 opinii
2006
Przekroczyć próg mądrości. Polemika z wypowiedziami papieża Jana Pawła II na temat buddyzmu zawartymi w jego książce "Przekroczyć próg nadziei".
praca zbiorowa, Jacek Sieradzan
5,7 z 3 ocen
9 czytelników 0 opinii
1997
Drogi karmy i ścieżka Dharmy. Antologia poezji buddyjskiej Ameryki.
7,6 z 8 ocen
183 czytelników 1 opinia
1993
Najnowsze opinie o książkach autora
Zmotoryzowani Tulku. Zachodnie reinkarnacje tybetańskich buddystów Jacek Sieradzan
6,0
Buddyzm kojarzy mi się przede wszystkim z trzema obrazami : małą, rubaszną, siedzącą po turecku figurką, mnichem w pomarańczowych szatach i filmem z Bradem Pittem „Siedem lat w Tybecie”. Sam Tybet jawi mi się jako bajeczna i mityczna kraina gdzieś tam hen za Himalajami. A tak na serio to o buddyzmie wiem, że to jedna z najstarszych religii na świecie, a właściwie to bardziej filozofia życia niż religia. Do tej pory w swojej czytelniczej karierze nie trafiłam na żadną książkę poświęconą tej tematyce. Wielce zaintrygował mnie tytuł książki Jacka Sieradzana „Zmotoryzowani tulku. Zachodnie reinkarnacje tybetańskich buddystów”. Liczyłam na poszerzenie horyzontów i przybliżenie założeń tej filozofii.
Tulku to nic innego jak istota, która przejawia się w ludzkiej postaci przez wiele następujących po sobie inkarnacji. I to odrodzenie następuje w świadomy sposób, choć ta osoba nie zawsze pamięta swoje poprzednie żywoty. Jacek Sieradzan w „Zmotoryzowanych tylku” przedstawia mocno rozbudowaną monografię. Mówi o tych dawnych tulku, jak i tych bardziej współczesnych. Mówi też o samym Tybecie, o jego feudalnym charakterze do połowy XX wieku i roli we współczesnym świecie. Sporo miejsca poświęca również Dalaj-Lamie i jego poglądom na reinkarnację, jak i samą istotę tulku. Kilkadziesiąt stron poświęca krótkim notkom biograficznym tulku odkrytym w krajach zachodnich.
Muszę przyznać, że część poświęcona biografiom współczesnym tulku mocno mnie zaskoczyła. Wiara w reinkarnację czy szaty buddystów tybetańskich nie wpisują się w moim wyobrażeniu we współczesny świat. Tymczasem nawet w Polsce w 2000 roku urodził się Antoni Ogiński, rozpoznany jako tulku gdy miał kilka miesięcy. Innym tulku znanym szerszemu gronu jest Steven Seagal (dacie wiarę?!). Ten fragment sprawia, że „Zmotoryzowani tulku” to książka w głównej mierze o ludziach. Potrzebny jest człowiek, żeby wierzyć w inkarnacje i żeby głosić tą wiarę innym ludziom dalej. To też opowieść o ludzkich słabościach, bo jak mówi Sieradzan instytucja tulku początkowo miała służyć celom religijnym, społecznym i politycznym. Oznaczenie tulku dawało sukcesję, która nie była powiązana ani koneksjami rodzinnymi, ani z władzą świecką. Mnisi buddyjscy nie są święci i tu z czasem zaczęło dochodzić do wypaczeń, manipulacji i nadużyć.
Jacek Sieradzan to polski religioznawca, autor książek i licznych artykułów z tego zakresu. Jego książka „Szaleństwo w religiach świata”, uważana jest przez wielu za wybitne dzieło polskiego religioznawstwa. Widać ogrom pracy jaką włożył w przybliżenie istoty tulku.
Doświadczenie, wiedza, erudycja, duża rzetelność, metodyka uzupełniona lekką dygresją. Tymi słowami można scharakteryzować książkę. Okazała się nie moją bajką. Spodziewałam się lektury lekko na kształt książki podróżniczej, tymczasem to iście naukowa pozycja, zmierzająca ku encyklopedii. Na szczęście pisana przystępnym językiem. W mojej ocenie to treść przeznaczona dla pasjonatów, którzy z buddyzmem i tulku są za pan brat. Mnóstwo tu odwołań, obcobrzmiących nazw, tytułów religijnych i obrzędów, które takiemu laikowi jak ja kompletnie nic nie mówią. Liczyłam na dobrą przygodę i poznanie odmiennej religii, a wpadłam po uszy do rozprawki naukowej. Czy dzięki lekturze wierzę w tulku i reinkarnację? Trudno na ten temat spojrzeć obiektywnie, szczególnie osobie wychowanej w wierze katolickiej, od dziecka otoczonej religijnymi rytuałami. Jestem zdania, że inną religię zwyczajnie należy szanować, jeśli nie ingeruje ona w życie innych.
Przewodnik po myśli Carla Gustava Junga Ilona Błocian
7,1
Carl Gustav Jung jest fascynujący!
Nawet po kilkudziesięciu latach żywy w swoim dziedzictwie i bardzo aktualny poprzez wielowątkowość i otwartość na dalszy rozwój jego dorobku naukowego. Chociaż niektórzy interpretatorzy ostro punktują tę „naukowość” jego badań. Nie znałam go takiego kontrowersyjnego, jaki został mi przedstawiony w tej naukowej pozycji. Proszę nie przerażać się tym „naukowym” określeniem, ponieważ redaktor naukowy wydania Henryk Machoń już we wprowadzeniu uspokoił czytelników wątpiących w swoje merytoryczne przygotowanie – „Choć książka ta jest pozycją naukową, podstawowym zamierzeniem osób ją przygotowujących była troska o zrozumiałość jej treści dla szerszego grona odbiorców”, by mogła „posłużyć najpierw zrozumieniu koncepcji szwajcarskiego psychiatry, a następnie pomóc w samodzielnym studiowaniu jego trudnych, różnorodnych i bardzo obszernych dzieł, liczących ponad 13 000 stron”. Autorzy artykułów unikali hermetycznej terminologii języka naukowego, ograniczając się do niezbędnych, podstawowych pojęć będących bazą nomenklatury jego koncepcji. Autorom zależało również, by książka trafiła nie tylko do czytelników znających teorię C. G. Junga, ale również do tych, którzy nie mieli do tej pory „kontaktu z tekstami szwajcarskiego myśliciela, a jej lektura skłoni ich do zajrzenia do tekstów źródłowych”.
Należałam do obu grup.
Jednak obraz, jaki otrzymałam na studiach, był bardzo uproszczony, okrojony, niedopowiedziany, a po tej lekturze, nawet wypaczony. Uważałam go za ucznia Zygmunta Freuda i, o zgrozo!, mniej ważnego w rankingu autorytetów naukowych. Powielałam, jak się okazało, stereotyp i bardzo popularne przekonanie o nim, nie do końca prawdziwe. Gdybym miała, po dwóch pierwszych artykułach przedstawiających osobę naukowca, również w kontekście dokonań Zygmunta Freuda, odpowiedzieć na pytanie – kim był Carl Gustav Jung? – miałabym ogromny problem. Borykałabym się z wyborem – komu przyznać niepodważalną rację? Samemu Carlowi Gustawowi Jungowi czy historykowi Sonu Shamdasaniemu twierdzącemu, że to „okultysta, naukowiec, prorok, szarlatan, rasista, guru, antysemita, wyzwoliciel kobiet, mizogin, freudowski apostata, gnostyk, postmodernista, poligamista, uzdrowiciel, poeta, oszust, psychiatra, antypsychiatra”? A może naukowcom i badaczom wybiórczo dostrzegającym w nim tego, którego dorobek odpowiadał ich dziedzinom – filozofom jako tylko filozofa i gnostyka, psychologom jako tylko psychologa lub mistyka, psychiatrom jako tylko lekarza, teologom jako apostatę, kulturoznawcom i artystom jako promotora uniwersalności znaczeń transcendentnych, humanistom jako twórcę interdyscyplinarności nauk społecznych i „twardych”, a prekursorom różnych form duchowości jako twórcę New Age. Trudno rozstrzygnąć ten spór jednoznacznie tak, jak trudno i właściwie niemożliwym jest określić wszechstronny umysł, którego zainteresowania sięgały do zjawisk okultystycznych, filozofii, religioznawstwa, psychoanalizy, antropologii, mitologii, psychopatologii, neurofizjologii, alchemii czy fizyki kwantowej i obawiam się, że to nie wszystko! Dlatego zgadzam się z salomonowym wnioskiem Tomasza J. Jasińskiego zawartym w otwierającym artykule „Człowiek i jego mit” – „Odpowiadając na pytanie, kim jest Jung, nikt więc nie będzie miał racji, a jednocześnie każdy będzie ją miał.” Jednak kluczowym zdaniem określającym charakter tej publikacji i zawartych w niej artykułów, tak bardzo różnych pod względem tematyki, jak i warsztatu, było – „Być może nie ma innego sposobu na przybliżenie postaci tak bogatej i wieloznacznej – postaci genialnej- niż konfrontacja naszych wyobrażeń z tym, co wiemy na temat jego historii, i tym, co po sobie zostawił”.
Dokładnie temu miały służyć pozostałe trzynaście artykułów.
Napisane przez specjalistów zajmujących się dorobkiem C. G. Junga, ale w ramach swojej dziedziny i pola badawczego. Stąd filozofowie, psychologowie, psychoanalitycy, kulturoznawcy, a także teolog, gnostyk, antropozof (dziedzina znana mi z pozycji „Antropozofia”),kulturoznawca, pedagog (co mnie bardzo ucieszyło!),buddolog, antropolog i religioznawca. To w swoich analizach i opracowaniach pokazali mi C. G. Junga z wielu stron, z których najbliższą mojej dziedziny (myślę, że każdy odnajdzie dla siebie inną) była twarz pedagoga (nie dydaktyka!) podkreślającego decydującą i główną rolę w wychowaniu (jakże przez niego szeroko pojętego!) metody wpływu osobistego, który przestrzegał przed błędnym zjawiskiem „przesadnego dawania wiary mówieniu i przedstawieniu, bezgranicznego przeceniania nauczania za pomocą słów i metod. [...] Tak naprawdę wychowuje jednak to, czym rodzice żyją.” Ponadczasowość tej myśli mnie przyjemnie poraziła! Życzę jej nieśmiertelności! Wszyscy autorzy w swoich opracowaniach powoływali się na poglądy innych badaczy, ale przede wszystkim odwoływali się do prac C. G. Junga, posługując się symbolicznym oznakowaniem jego dzieł umieszczonych na początku publikacji, a uzupełnionych o pomocne kalendarium życia i twórczości naukowca oraz o obszerne bibliografie znajdujące się pod każdym artykułem. W ten sposób nie tylko analizowali, interpretowali, przekazywali w bardziej zrozumiałej narracji, „tłumaczyli” z języka naukowego, syntetyzowali , ale przede wszystkim przewodzili po zawiłościach i skomplikowaniach koncepcji uczonego, umożliwiając samodzielne studiowanie literatury podmiotu i przedmiotu. Bo nauka, którą stworzył i rozwinął bohater opracowania, nie jest zamknięta. W myśl cytatu, umieszczonego jako motto przed zamykającym artykułem Czesława S. Nosala „Czy koncepce Junga można uznać za naukowe?”, właśnie taką rolę ma spełniać według redaktora naukowego wydania ta pozycja w „twórczej i krytycznej dyskusji nad koncepcjami Junga w różnych środowiskach naukowych naszego kraju”. Publikacja ma być impulsem do dalszej „dyskusji, krytycznej refleksji i namysłu nad aktualnością jego koncepcji w XXI wieku zarówno krajowemu środowisku jungowskiemu, jak i osobom nieznającym głębiej jego twórczości”. Między innymi służy temu jej fragmentaryczność i wybiórczość myśli C. G. Junga, tutaj potraktowana jako zaleta wymuszająca dalszą aktywność czytelnika w badaniu obecnych w treści zagadnień lub w poszukiwaniu pominiętych wątków.
Dla mnie to geniusz!
Jakżeż ograniczenie, zachowawczo i zahamowanie wypada przy nim Zygmunt Freud! C. G. Jung wyczerpuje wszelkie znamiona świadczące o pionierskim, eksploracyjnym, kreatywnym, interaktywnym umyśle. Widać to w artykułach, a spory, polemiki i różnice zdań między ich autorami tylko to potwierdzają. To właśnie takie odważne i progresywne osobowości rozwijają naukę, których dziedzictwo stymuluje i fascynuje jego zwolenników i przeciwników w następnych pokoleniach. Śmiem twierdzić, że wpływ Jungowskiej myśli będzie odczuwany dopóty, dopóki nie poznamy tajemnicy istoty człowieczeństwa kryjącej się w nieświadomości.
Czyli zawsze!
http://naostrzuksiazki.pl/