Czytając pierwsze rozdziały moja wewnętrzna osoba krzyczała "kobieto panicznie boisz się latać i znowu sięgasz po horror z samolotami?!"... No cóż... takie książki, to ja niestety mogę czytać. Pierwsze rozdziały wciągnęły mnie tak bardzo, że nie wiedziałam gdzie zawędrowałam słuchając audiobooka, niestety z każdym kolejnym etapem musiałam sprawdzać co chwila telefon czy aby napewno czytam wciąż tą samą historię ( mój telefon uwielbia płatać figle🤷🏻♀️). Postacie występujące w tej opowieści są raczej śmieszne aniżeli straszne. Może nie skupiłam się wystarczająco żeby zrozumieć końcówkę tak jak autor tego sobie życzył? Albo może po prostu serio czegoś w niej brakowało. Mogę podsumować tę książkę jednym zdaniem -"A ch*j zabijemy go, napewno jest bogiem bo ktoś go kiedyś pobił"🤷🏻♀️
Po bardzo dobrym pierwszym opowiadaniu (Czerwona grządka, białe kurczątka) było różnie, raz wyżej (Lalunia i Pani piękna jak księżyc też zasługują na wyróżnienie),raz niżej. Niestety była to jedna z niewielu książek, których nie dokończyłem - ze szkodą dla autorów, bo może w drugiej połowie było coś niesamowicie dobrego. Nie udźwignąłem jednak natłoku błędów stylistycznych i językowych. Brzmiało to tak, jakby redakcji w ogóle nie zrobiono albo autorzy przygwiazdorzyli i nie pozwolili na poprawianie swoich tekstów, co niektórym wyszło na bardzo złe. Porządny redaktor powinien tę książkę jeszcze raz wyprostować, a niektórym autorom wytłumaczyć, gdzie schodzą na manowce, i wysłać te opowiadania do poprawki. Wielka szkoda, bo temat antologii był bardzo interesujący. Autorzy powinni zadbać o swoją znajomość języka (pomysły mają niezłe),ale moim zdaniem tutaj zawiniło wydawnictwo, bo albo odpuściło kompletnie redakcję, albo nie umiało postawić na swoim.
---------------------------- Dzięki recenzji OZM odpalę sobie tę lekturę jeszcze raz dla dwóch najwyżej ocenionych przez nią opowiadań.