rozwiń zwiń

Czytamy w Święta

LubimyCzytać LubimyCzytać
22.12.2017

W końcu się udało! Nadeszła Gwiazdka, którą sklepy wielkopowierzchniowe zapowiadały już od połowy listopada! Można bezkarnie śpiewać "Last Christmas", podjadać pierniczki, zapijając je barszczem i chodzić ubranym w strój pełen dzwoneczków! No i przede wszystkim można sporo czytać!

Czytamy w Święta

Święta… A to oznacza tradycyjne kłótnie przy sprzątaniu, kłótnie przy gotowaniu, kłótnie przy ubieraniu choinki, kłótnie przy odpoczywaniu – źle, nie tak, nie ruszaj, to na Święta, krzywo, w drugą stronę! Tak, wiem, mam nerwową rodzinę ;) Ale po tych straszliwych kłótniach przychodzi wyciszenie, obżarstwo i święty spokój. I jak tu nie lubić Świąt?

Na Święta spakowałam już walizkę książek. Większość przeznaczona jest dla mojej mamy, która w bibliotece ma założone dwie karty (na siebie i na mnie), żeby wypożyczać większą liczbę czytadeł. Dla siebie biorę tylko jeden tytuł - u rodziców czekają na mnie koty do tulenia i pies do głaskania, a w takim towarzystwie nie można za dużo czytać. Będzie to Poza granicą lodu, czyli coś lekkiego, łatwego i przyjemnego, w sam raz na Święta.

Gwiazdka to u mnie czas praktycznie jak każdy inny - z tym wyjątkiem, że nie trzeba wstawać rano i iść do pracy. Można w piżamie (lub bez) i w nowych świątecznych skarpetkach (lub bez) wylegiwać się w łóżku do 14 i czytać książki (lub oglądać seriale).

W tym roku cudowny prezent sprawił mi Wojtek Chmielarz, przesyłając swoją najnowszą powieść Cienie. Zaczęłam już czytać, ale stwierdziłam, że poczekam do Świąt i wtedy dopiero w pełni oddam swój czas w ręce Jakuba Mortki. Może kryminał to nie jest najlepsza lektura na Gwiazdkę, ale wierzę, że Chmielarz - jak zwykle z resztą - zapewni mi świetną, nawet jeśli nie świąteczną, rozrywkę. 

Gdyby się okazało, że jednak Mortka nie starczy mi na de facto cztery dni wolnego, to pod choinką znajdę Thorgala. 40 lat Artbook. I będę mogła powrócić do czasów młodości, gdy podkochiwałam się w gwiezdnym dziecku.

Ten przedświąteczny czas w roku ma swoje plusy i minusy. Bardzo lubię smaczki typu: spotkanie firmowe LC i wręczanie prezentów niespodzianek lub świąteczne dekoracje na szarych ulicach miast, mniej podoba mi się tłum, który falami zalewa wszystkie pobliskie sklepy i galerie handlowe oraz smog, który utrudnia oddychanie.

Trochę nostalgicznie, trochę irytująco i kiczowato, co roku emocje podobne, z przewagą tych pozytywnych. Chodzę po biurze niezdecydowana, którą książkę wybrać na przerwę świąteczną. Przeglądam kolejne, sprawdzam oceny użytkowników i staram się dobrać odpowiednią do nastroju końca roku. Pragnę powieści. Takiej w stylu „Filarów Ziemi” Folletta, która mnie pochłonie, zafascynuje i wyczerpie. Takiej, którą będę się delektować w trakcie jedzenia babcinych pierogów ociekających tłuszczem, od której nie oderwie mnie zapach barszczu, ani kolędujące dzieci dzwoniące do drzwi. Mój wybór pada na Drwali Annie Proulx i życzę wszystkim czasu, aby się zaczytać.

Nie lubię niespodzianek, dlatego z odpowiednim wyprzedzeniem, przed każdymi świętami i urodzinami bardzo wyraźnie komunikuję swoje prezentowe potrzeby. Ma to dobre i złe strony. Co prawda omija mnie cała niezręczność przy nietrafionych perfumach i swetrach, których nigdy nie włożę, ale ceną za bezpośredniość jest powtarzające się pytanie: to może ja ci przeleję pieniądze i sama sobie kupisz?. Tym razem zbuntowałam się przeciwko takim praktykom, dlatego nie jestem pewna, czy moja powieść graficzna przyszła na czas…

Persepolis ciągnie się za mną od wielu lat, od tego niefortunnego pokazu animacji na festiwalu Ale kino!, na który nie udało mi się dotrzeć. W święta chciałabym pozbyć się jednego z duchów nieprzeczytanych książek, ulżyć półce Chcę przeczytać i własnemu sumieniu. Niemalże jak u Dickensa. Gdybym jednak pod choinką nie znalazła komiksu, czego nie wykluczam, będę zaopatrzona w zapasową lekturę - Historię naturalną i moralną jedzenia - która od ponad miesiąca czeka na swoją kolej. Zwłaszcza w świątecznym czasie, przy powszechności rytuału zasiadania przy wspólnym stole, prześledzenie epok pod kątem obyczajów związanych z jedzeniem wydaje się być idealnym pomysłem. A zajadanie się przy tym serniczkiem to już czysta rozpusta! 

Gdy już zjem czternastą porcję sałatki jarzynowej, wymienię zdawkowe uwagi o potrawach z tempehu i jarmużu z dawno niewidzianą ciotką, mój bratanek rozpakuje prezent w postaci kolejnego zestawu kloców za 1/8 mojej pensji, a wszyscy zgromadzeni przy wigilijnym stole razem zgodnie pomilczymy na temat obecnej sytuacji w Polsce, przyjdzie zapewne czas na tę książkę.

Wykluczeni Artura Domosławskiego to absolutnie nieplażowy, niewakacyjny tytuł – w sam raz na czas pogłębionej refleksji, jakim mają być święta. To zbiór reportaży, które Domosławski przywiózł z różnych stron świata podczas dwudziestu lat pracy. Przedstawia w nim historie „ludzi bez głosu i reprezentacji, przegranych, poniewieranych i wydziedziczonych” – od najbiedniejszych mieszkańców brazylijskich faweli, po prześladowany lud Rohingja z Birmy. Chyba nie ma lepszej okazji, by przypominać sobie, jak wygląda świat na zewnątrz zadowolonego z siebie Zachodu. Jego ciągnących się po horyzont półek sklepowych, rzeczników praw wszelakich i pokojowych demonstracji.

Zbliżający się koniec roku to właściwy moment, żeby z refleksją spojrzeć na wszystkie zakupione i nieprzeczytane książki, stojące w niepokojąco równych rzędach na półce regału. Wśród tych książkowych wyrzutów sumienia, znajduje się pozycja, która zaintrygowała mnie już dawno, ale nie doczekała się jeszcze odpowiedniego momentu na lekturę - Moraliści, Katarzyny Tubylewicz.

Książka zapowiada intrygujące zderzenie powszechnego wyobrażenia o Szwecji - państwie socjalnego komfortu, otwartego społeczeństwa i wszelkich wygód ze współczesnymi wyzwaniami stawianymi społeczeństwom pluralistycznym, modelowi zachodniej demokracji, ale także zapowiadająca opowieść o mierzeniu się z ciemną stroną własnej historii i wykreowanym obrazem o sobie samym. Jestem ciekawy czy autorce udało się dotrzeć do sedna tego, co kryje się pod niemal idyllicznym wizerunkiem tego skandynawskiego kraju i czy dostrzeżemy w tym zbiorze rozmów/esejów coś więcej, niż tylko powierzchowne prześliźnięcie się po problemach, z jakimi muszą mierzyć się Szwedzi, tym bardziej, że kontekst książki wydaje się obecnie niezwykle aktualny.

Jeśli to czytacie, to znaczy, że nareszcie skończyłem „Pamięć” Nádasa i przeżyłem, żeby się tym pochwalić. Bardzo Wam tę powieść polecam, ale ostrzegam, że jej lektura to długa i wymagająca podróż. Pozostała mi po niej pustka i fundamentalne pytanie – co przeczytać w święta? Co roku ten sam dylemat - osiołkowi w żłoby dano… Patrzę na swój regał, z którego kłują mnie w oczy wszystkie nieprzeczytane jeszcze książki. Przenoszę wzrok na szafkę nocną, ale jest tylko gorzej. Mam ochotę wziąć do ręki każdy z leżących na niej tomów i czytać, czytać, czytać. A za chwilę Wigilia! Ten wyjątkowy dzień, kiedy z nieba zamiast śniegu (śnieg w Poznaniu? Ktoś to pamięta?) lecą nowe książki. W chwilach jak ta, chciałbym mieć kilka głów na karku. Każdą z osobna zaprzągłbym do czytania symultanicznego innej książki. Byłem na świecie kiedy nawaliła elektrownia w Czarnobylu, ale mimo to muszę sobie radzić z tylko jednym czerepem.

Weź się garść, potrzebna jest decyzja! Zamykam oczy i wyciągam rękę po książkę leżącą najbliżej. Padło na 5 tom Mojej walki Karla Ove Knausgårda. Pasuje. Odpocząłem już od jego prozy na tyle, żeby trochę za nią zatęsknić. Niech mi pomarudzi „że mu się nie układa, że słabo tańczy i tak w ogóle...”. Tak, to dobry wybór. Zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę fakt, że dostałem tę książkę od teściowej na Gwiazdkę A.D. 2016...  

Barnes to niewątpliwie arystokrata. I nie mam tu na myśli pochodzenia czy piastowanego tytułu, ale warsztat autora, którego poziom to bezapelacyjnie najwyższa liga. Cokolwiek zatem pisarz ów napisze i wyda, wiem, że będzie erudycyjne, ironiczne i warte każdych pieniędzy (hmm, chyba się trochę zagalopowałam...)

Zgiełku czasu zatem zakupiony, a jego lektura zapowiada się dokładnie tak, jak napisałam powyżej. Tym razem Barnes nie daje upustu swoim frankofilskim zapędom, nie inspiruje się też, jak to ma w zwyczaju, życiorysami znanych pisarzy. Czerpie pomysł z innego kulturowego worka, i nie jest nim ani literatura, ani najbliższe europejskie podwórko – sięga mianowicie po realia stalinowskiej Rosji i biografię muzycznego geniusza, kompozytora Dymitra Szostakowicza.

Kreśli portret człowieka tworzącego w czasach totalitaryzmu, okresie, który nie tylko ograniczał wolność poczynań artysty, ale też spychał go na drogę ustępstw i konformizmu. Szostakowicz, na zmianę wielbiony i krytykowany przez władzę, ciągle walczył o zachowanie własnej tożsamości. Życie jednak w ciągłym zagrożeniu wpłynęło nie tylko na jego psychikę, ale i muzyczny dorobek, co z kolei spotkało się z ze skrajną recepcją dzieł i równie skrajnymi opiniami krytyków.

Życzmy sobie, aby władza w naszym kraju nie wykorzystywała nigdy sztuki do celów politycznych, a artyści nie byli zmuszani do tworzenia wbrew swym przekonaniom i na przekór talentowi. Wesołych Świąt!

W te Święta sięgnę po Ludzi na drzewach Hanyi Yanagihary. To literacki debiut autorki „Małego życia” - tytułu, który w ubiegłym roku wywołał wśród polskich czytelników falę zachwytu (m.in. to Książka Roku 2016 w plebiscycie LC). Ja również byłam „Małym życiem” oczarowana - ta książka rozłożyła mnie na łopatki, postrzegam ją jako powieść totalną, jedną z najważniejszych w życiu. Gdy tylko pojawiło się polskie wydanie „Ludzi na drzewach" wiedziałam, że muszę tę książkę przeczytać. Jest jeszcze jeden powód, dla którego sięgam po debiut Yanagihary akurat teraz. Akcja powieści toczy się na jednej z wysp Pacyfiku. To tam wyprawia się główny bohater i narrator - Norton Perrina, by prowadzić badania wśród jej mieszkańców. Dżungla, duszny i wilgotny klimat, upał - czuję, że ta opowieść pozwoli oderwać się od grudniowej pluchy i w całości zatopić w innym, odległym świecie. Jestem świadoma, że nie będzie to świat leżaków i drinków z palemką, bo niepokój, napięcie i tragizm to środki, którymi Yanagihara operuje z wprawą wirtuoza. Zapowiada się pyszna lektura! 

Gorączka przedświąteczna nie pozwala na znalezienie czasu na czytanie, chcę wierzyć, że kiedy wszystko dookoła ucichnie uda mi się zaszyć pod kocem i oddać całkowicie przyjemności czytania. Zamierzam wtedy wziąć się za wydaną pod patronatem LC przez wydawnictwo W.A.B książkę Oto jestem Jonathana Safrana Foera.

To siedmiusetstronicowe dzieło jest trzecią powieścią w dorobku autora. Dwie pierwsze zostały wydane 11 lat temu, ale dla mnie będzie to pierwsze spotkanie z jego prozą. Foer opowiada tu historię rodziny – małżeństwa z szesnastoletnim stażem oraz ich trzech synów. Na pozór wszystko w układzie rodzinnym się zgadza, ale jak w każdej rodzinie, im głębiej wchodzimy w relacje między poszczególnymi osobami tym bardziej widoczne stają się rysy na tym z pozoru idealnym obrazie.

Tytuł to cytat z biblijnej Księgi Rodzaju w której Bóg woła Abrahama, by wystawić go na próbę wierności. Nakazuje mu złożenie w ofierze własnego syna. Abraham wezwany przez stwórcę odpowiada z bezwarunkowym oddaniem: „Oto jestem”.

Przerwa świąteczna (do pracy wracam dopiero 2 stycznia) – to doskonały moment na znalezienie czasu tylko dla siebie i robienie tego, co najbardziej się lubi. Czego sobie i wszystkim czytelnikom życzę!

A Wy co będziecie czytać w święta? A może wiecie, jakie książki dostaniecie w prezencie?


komentarze [275]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Sylwia 29.12.2017 14:21
Czytelniczka

A ja czytam Czarownica i jest super :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Czarownica
gebrus 25.12.2017 18:40
Czytelnik

Elantris takie sobie czytam:-)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Elantris
Markus84 25.12.2017 18:11
Czytelnik

skończyłem Kłamca 2,5. Machinomachiazabieram się za Star Wars Komiks 6/2017 - Tajna wojna mistrza Yody

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Kłamca 2,5. Machinomachia  Star Wars Komiks 6/2017 - Tajna wojna mistrza Yody
konto usunięte
25.12.2017 12:49
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Kinga Lis 25.12.2017 12:24
Czytelniczka

W jeden dzień poszło Esesman i Żydówka
Teraz Bez mojej zgody

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Esesman i Żydówka  Bez mojej zgody
crouschynca 25.12.2017 00:41
Czytelniczka

Nie mogłam się zdecydować, ale w końcu mój wybór padł na Carnivia. Bluźnierstwo.

Mam nadzieję, że święta mijają wszystkim w przyjemnej atmosferze. Udanych świąt i samych pomyślności w Nowym Roku!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Carnivia. Bluźnierstwo
konto usunięte
24.12.2017 21:10
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

almos 24.12.2017 20:59
Bibliotekarz

Powrót do noblisty w audiobooku:
Wojna końca świata
i powrót do piosenek/wierszy:
Między nami. Wiersze zebrane

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Wojna końca świata  Między nami. Wiersze zebrane
Kinga Lis 24.12.2017 18:28
Czytelniczka

Esesman i Żydówka

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Esesman i Żydówka
Sandra Jasona 24.12.2017 15:14
Bibliotekarka

Polecam Jarosław Rybicki "Warkot" - właśnie skończyłam - rewelacja :-)
Teraz losowanie co następne :-p

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post