-
ArtykułyHeather Morris pozdrawia polskich czytelnikówLubimyCzytać3
-
ArtykułyTajemnice Wenecji. Wokół „Kochanka bez stałego adresu” Carla Fruttera i Franca LucentiniegoLubimyCzytać2
-
ArtykułyA.J. Finn po 6 latach powraca z nową książką – rozmowa z autorem o „Końcu opowieści”Anna Sierant1
-
ArtykułyZawsze interesuje mnie najgorszy scenariusz: Steve Cavanagh opowiada o „Adwokacie diabła”Ewa Cieślik1
Biblioteczka
2012-11-04
2012-04-19
2012-04-29
Jakby ją opisać jednym zdaniem.... kolejna świetna powieść pana Marsdena. W większości obecnie tworzonych powieści znajduje się to samo: utarta, schematyczna historia, zazwyczaj zakończona happy endem. Do tego przewidywalna, a bohaterowie sprawiają wrażenie niezniszczalnych gdyż właściwie z każdej opresji wychodzą cało. Tutaj tak nie jest. Bo tu nic nie jest nierealne i przesłodzone. Świat jest brutalny, nieprzewidywalny i zaskakujący - wszystko może pójść nie tak, każdy może zginąć i ponieść porażkę.
Zacznę od okładki - i tym razem jej autor świetnie trafił z jej klimatem - pożar na niej ukazany obrazuje wydarzenia początkowych stronic książki. Ale od początku.
W trzeciej części nasi bohaterowie (Ellie, Homer, Fi, Lee i Kevin) trafili do Nowej Zelandii, uratowani przez tamtejsze lotnictwo. Wstąpiła w nich radość spowodowana ucieczką z brutalnego, zniszczonego, ogarniętego krwawą wojną miejsca, jakim stał się ich kraj. Mają zapewnioną najlepszą opiekę lekarzy i psychologów, dzięki czemu powoli wracają do siebie, pozbywają się traumy spowodowanej kolejnymi morderstwami . Po tym jak wysadzili w powietrze Zatokę Szewca traktowani są jak prawdziwi bohaterowie. Codzienne wycieczki, festyny, imprezy - nikt z nich nawet nie śnił o takim luksusie. Stopniowo stają się normalnymi nastolatkami, roześmianymi i hałaśliwymi. Nie muszą znów planować kolejnego kroku, martwić się o przeżycie. Ale ta sielanka nie trwa wiecznie. Bo oto po kilku miesiącach błogich wakacji przyjaciele dowiadują się, że mają znów wrócić do miejsca z ich najgorszych koszmarów. Do miejsca z którego może już nie być ucieczki. Do Piekła. Ellie załamuje się, nie wiedząc co o tym myśleć. Wciąż tęskni za rodziną, chce pomóc ją uwolnić, ale jednocześnie nie może pogodzić się z myślą powrotu na wojnę. Dowódca armii i jednocześnie ich opiekun, pułkownik Finley utrzymuje jednak, że mają tam polecieć razem z grupką specjalnie wyszkolonych, Nowozelandzkich żołnierzy. Nie mają pomagać w walce, tylko służyć im jako przewodnicy po tamtejszym terenie. Wystarczy że polecą tylko dwie osoby, ale grupa za bardzo się zżyła ze sobą, by się rozdzielić. Po długich rozmowach i kłótniach postanawiają wyruszyć razem. Przecież to nic niebezpiecznego, tłumaczą sobie. Mają tylko doprowadzi żołnierzy do Piekła,a następnie do miasta i lotniska, które chcą wysadzić. Na początku wszystko idzie jak po maśle. Wszyscy bezproblemowo docierają do "azylu", po czym w obozie zostają tylko Fi, Homer i Kevin, by go pilnować. Reszta wyrusza do miasta, by zniszczyć cel. W drodze Ellie zaczyna panikować, więc wraca do pozostałych. Żołnierze i Lee idą dalej po czym... słuch o nich ginie. Przyjaciele cierpliwie czekają na jakikolwiek znak. Nic się jednak nie dzieje, więc postanawiają wyruszyć na ich poszukiwania. Jednak w czasie marszu ktoś ich dostrzega, muszą uciekać. I tu jak lawina spadają na nich kolejne nieszczęścia. Bo wszyscy ich szukają, Nowozelandczyków i Lee nigdzie nie ma, a schronienia nigdzie nie ma. Do tego jednak po coś tu przyjechali. Wysadzić lotnisko w Wirawee. Co się stanie, gdy postanowią doprowadzić plan do końca, bez względu na wszystko?
To się nazywa wciągająca powieść, o której myśli się jeszcze na długo po skończeniu lektury. Jak napisałam na początku najmocniejszą stroną tej historii jest jej nieprzewidywalność. Bo tak naprawdę nigdy nie wiadomo czy szczęście znów przyjdzie z pomocą, czy też plan spali na panewce. Bohaterowie znów muszą walczyć o przetrwanie, tyle że tym razem jest o wiele trudniej. Każda potyczka wzbudza coraz więcej emocji i coraz bardziej wciąga, zachęca do dalszego czytania. Gdy raz się wsiądzie, to nie można już wyjść. Kolejną mocną stroną powieści są jej bohaterowie: nieszablonowi, oryginalni, wyjątkowi. Nie są przy tym niezniszczalnymi herosami, ani płaczącymi, potulnymi owieczkami - są tacy jak każdy z nas. Potrafią się wykazać, ale każdemu zdarzyć się może chwila słabości. Poza tym pomiędzy Ellie a Lee znowu zaczyna się rodzić jakieś uczucie. Ale czy po wstrząsie który przeżyje chłopak będzie on w stanie dalej normalnie funkcjonować? Na światło dzienne zaczynają wychodzić kolejne tajemnice, słabości i związki między przyjaciółmi. Żołnierze są sprytniejsi niż poprzednio, więc każdy ruch może ich kosztować życie. Czy zaryzykują wszystko by pomóc w wojnie i odnaleźć Nowozelandczyków, czy też wrócą czym prędzej ewakuują się z pola bitwy? Odpowiedź znajdziecie w tej kolejnej już świetnej powieści Johna Marsdena ;)
http://twoja-poczytajka.blogspot.com/2012/04/12-jutro-4-john-marsden.html
Jakby ją opisać jednym zdaniem.... kolejna świetna powieść pana Marsdena. W większości obecnie tworzonych powieści znajduje się to samo: utarta, schematyczna historia, zazwyczaj zakończona happy endem. Do tego przewidywalna, a bohaterowie sprawiają wrażenie niezniszczalnych gdyż właściwie z każdej opresji wychodzą cało. Tutaj tak nie jest. Bo tu nic nie jest nierealne i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2010-11-13
2012-08-28
2012-02-25
Kiedy tylko przeczytałam opis tej książki, od razu pomyślałam że muszę ją mieć, ale potem jakoś to odkładałam i wyszło na to że kupiłam ją dopiero w styczniu - żałuję tylko że nie zrobiłam tego wcześniej, bo książka okazała się genialna! Na początku dowiadujemy się co się stało z główną bohaterką - 17-letnią Pierce - ale tylko ogólnie. Dopiero w środku lektury poznajemy wszystkie szczegóły. Tak samo jest z innymi wspomnieniami dziewczyny. Historia jest przeplatanką zarówno tego co już się wydarzyło, jak i wydarzeń teraźniejszych, co bardzo buduje napięcie. Niestety czasem trudno się w tym połapać, bo praktycznie z każdym rozdziałem zmieniamy miejsce i czas.
Nie zabrakło tu też zgrabnego opisu zaświatów. Meg Cabot całkiem zręcznie połączyła mitologię z teraźniejszością. Ta opowieść jest zaskakująca i po prostu pięknie napisana. Postacie są ciekawe i interesujące. Mi oczywiście najbardziej do gustu przypadła Pierce, która po wypadku ma kłopoty z koncentracją i postrzeganiem świata, ale mimo to jest sympatyczna i ma ciekawy punkt widzenia, co nietrudno dostrzec, gdyż wszystkie wydarzenia widzimy z jej perspektywy. Jak dla mnie jest to świetna książka i z niecierpliwością czekam na kolejne dwie części. Do zakupu zachęcić was może również to, że każdy rozdział rozpoczyna się od cytatu z "Boskiej Komedii" Dantego, oraz piękne wstawki z wijących się kwiatów na każdej stronie. Polecam tę książkę serdecznie każdemu, komu znudziły się wampiry, wilkołaki i anioły ;)
http://twoja-poczytajka.blogspot.com/2012/02/meg-cabot-porzuceni.html
Kiedy tylko przeczytałam opis tej książki, od razu pomyślałam że muszę ją mieć, ale potem jakoś to odkładałam i wyszło na to że kupiłam ją dopiero w styczniu - żałuję tylko że nie zrobiłam tego wcześniej, bo książka okazała się genialna! Na początku dowiadujemy się co się stało z główną bohaterką - 17-letnią Pierce - ale tylko ogólnie. Dopiero w środku lektury poznajemy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-03-06
Muszę przyznać że początkowo nie chciało mi się za tę książkę zabrać. Niby chciałam się dowiedzieć, co będzie dalej z Ellie i jej przyjaciółmi, ponieważ po lekturze pierwszej części obudziło się we mnie wiele pytań, ale mimo wszystko nie mogłam się zmusić. W końcu powiedziałam sobie, że wezmę ją tak czy siak. Przed rozpoczęciem czytania zastanawiałam się, jak dalej potoczą się losy grupki znajomych, którzy poprzednio stracili dwójkę z nich - i potoczyły się zaskakująco dobrze, a raczej nieprzewidywalno-dziwne. Sam wstęp był jednak monotonny, przez co bardzo zwolniłam tępo. W końcu akcja zaczęła się jednak rozkręcać. Później rozdziały czytało mi się dość dziwnie - nie potrafiłam chwycić za lekturę, ale kiedy już to zrobiłam, wprost nie mogłam się oderwać, ponieważ każda kolejna strona była po prostu coraz ciekawsza ;) Ta powieść zachwyciła mnie przede wszystkim oryginalną historią i swoją nieprzewidywalnością, dlatego że nawet gdy byłam w 100% pewna co zaraz się zdarzy, prawie zawsze się myliłam. Kolejna część była dla mnie tym większym zaskoczeniem, gdyż akcja nareszcie wykroczyła poza Piekło i Wirawee, a postaci nie siedziały bezczynnie w miejscu czekając na zbawienie, co było jak dla mnie bardzo miłą odmianą. Akcja toczyła się wartko, ale na szczęście nie kończyła się zbyt szybko. Ucieszył mnie też fakt, że nie była to kolejna powieść, w której główni bohaterowie są właściwie nieśmiertelni i że mimo małych trudności nic złego nigdy im się nie przydarza. Lektura napisana jest językiem bez zbyt wielu powtórzeń i potocznych zwrotów, przez co łatwo mi się ją czytało. Autor bardzo zgrabnie przedstawił sceny bitew i walki. W końcu tak się wciągnęłam w wydarzenia z życia Ellie i jej przyjaciół, że siedziałam dosłownie nocami (a właściwie nawet rankami) wertując powieść, spragniona dalszej części. Czytając zauważalne są zmiany, jakie zaszły w bohaterach podczas ataku na ich ojczyznę - Ellie zmężniała oraz bardziej otwarła się na innych, Homer wydoroślał i pokazał swoje zdolności przywódcze, Lee podczas walki dopadała "znieczulica" i żądza krwi, Fi zdobyła więcej odwagi, a Robyn.... stała się bardziej Robyn ;) Poza tym końcową akcję urozmaiciło sprowadzenie się osadników do Australii i śmierć jednego z ich przyjaciół.... Teraz po prostu nie mogę się doczekać żeby chwycić za kolejna część i się w nią zagłębić.
http://twoja-poczytajka.blogspot.com/2012/03/jutro-2-john-marsden.html
Muszę przyznać że początkowo nie chciało mi się za tę książkę zabrać. Niby chciałam się dowiedzieć, co będzie dalej z Ellie i jej przyjaciółmi, ponieważ po lekturze pierwszej części obudziło się we mnie wiele pytań, ale mimo wszystko nie mogłam się zmusić. W końcu powiedziałam sobie, że wezmę ją tak czy siak. Przed rozpoczęciem czytania zastanawiałam się, jak dalej potoczą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-03-18
Do przeczytania tej pozycji zachęciła mnie nie tyle fajna okładka, co bardzo pozytywne opinie czytelników. No i ... skusiłam się. Gdy wreszcie dostałam książkę od razu chciałam zacząć się do czytania, tak więc otwarłam ją i .. pierwsze co mi się rzuciło w oczy to dosyć duża czcionka, tak więc podczas całej lektury nie mogłam się pozbyć wrażenia, że sztucznie dodano jej stron. Teraz jakby się tak głębiej zastanowić, to była jedyna wada (jeśli można to w ogóle nazwać wadą) tej pozycji. Po prostu oczarowała mnie wciągającą i niebanalną fabułą, tak więc cóż poradzę? - zakochałam się w tej serii. Główną bohaterką a zarazem narratorką jest Rose Hathaway, młoda dampirka i przyszła opiekunka swojej najlepszej przyjaciółki, morojki pochodzącej z arystokratycznego rodu - Wasylisy Dragomir (Lissy). Obie skrywają tajemnicę, która może zagrozić ich bezpieczeństwu. Nie jest to zwykła para, tym bardziej dlatego, że obie posiadają telepatyczną więź, wiążącą je nawzajem, co sprawia że mamy możliwość częściowego obserwowania wydarzeń okiem Lissy. Muszę przyznać że było to miłe urozmaicenie. A o co chodzi z tymi całymi dampirami i morojami? Otóż moroje to wampiry czystej krwi, mogące władać nad jednym z czterech żywiołów (ziemią, ogniem, powietrzem i wodą, chociaż jak się później dowiedziałam - jest coś jeszcze), nie lubią też słońca (i to bardzo), oraz muszą żywić się krwią. Natomiast dampiry to mieszańce ludzi i morojów, różniących się od ludzi tym, że są o wiele silniejsze i szybsze. A "mrocznego" smaczku dodały strzygi, czyli moroje które stały się nimi za sprawą np. zabicia kogoś poprzez wyssanie całej krwi. Są zaślepione żądzą krwi, umierają poprzez kontakt ze słońcem (jak rasowe wampiry ;) ), są silniejsze i sprawniejsze od.... właściwie wszystkiego. Żeby żyć muszą zabijać, co wprowadziło mroczny klimat do tej historii. Powieść zaczyna się w momencie poprzedzającym schwytanie dziewczyn i odprowadzenia ich do Akademii, skąd wcześniej uciekły. Powolutku dowiadujemy się o rzeczach które skrywają, co bardzo buduje napięcie i sprawiło, że miałam ochotę zajrzeć już na koniec - po prostu nie mogłam dłużej wytrzymać w niewiedzy ;) Spodobało mi się również to że akcja toczyła się wartko i nie było w niej "zastojów". Kolejna cecha która mi się w niej spodobała, to jej nieprzewidywalność.Wielokrotnie myślałam że rozgryzałam tajemnicę Lissy i Rose, a tu nagle okazuje się w jak wielkim błędzie byłam. Teraz jestem pewna że w kolejnych częściach mogę się spodziewać naprawdę wszystkiego. Ucieszył mnie też fakt, że autorka wprowadziła do tej historii wątek romantyczny pomiędzy Lissą i Christianem (odżutkiem), a Rose i jej o kilka lat starszym nauczycielem - Dmirem. Tak więc każdy znajdzie tu coś dla siebie. A zachętą do przeczytania kolejnej części jest pojawiający się na samym końcu wątek zdrady.. Ale nic więcej nie powiem, oprócz tego że na pewno sięgnę po kolejny tom ;) PO LE CAM!
http://twoja-poczytajka.blogspot.com/2012/03/akademia-wampirow-richelle-mead.html
Do przeczytania tej pozycji zachęciła mnie nie tyle fajna okładka, co bardzo pozytywne opinie czytelników. No i ... skusiłam się. Gdy wreszcie dostałam książkę od razu chciałam zacząć się do czytania, tak więc otwarłam ją i .. pierwsze co mi się rzuciło w oczy to dosyć duża czcionka, tak więc podczas całej lektury nie mogłam się pozbyć wrażenia, że sztucznie dodano jej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-03-30
Kościej Nieśmiertelny odgrywa w rosyjskim folklorze tę samą rolę, co diabły i wiedźmy w zachodnioeuropejskiej kulturze: groźnej i złej postaci, negatywnego bohatera niezliczonych opowieści przekazywanych ustnie i pisemnie przez pokolenia. Ale jeszcze nigdy nie oglądaliśmy Kościeja oczami Catherynne Valente, która unowocześnia i przemienia dawną legendę, przenosząc akcję do współczesnych czasów i umieszczając ją na tle najistotniejszych wydarzeń w dwudziestowiecznej historii Rosji.
Mimo to, „Nieśmiertelny” nie jest nudną książką historyczną;płonie żywym ogniem, zapoznając nas z losami młodej Marii Moriewny, która ze sprytnego dziecka rewolucji zmienia się w piękną oblubienicę Kościeja, by w końcu doprowadzić go do zguby. Po drodze spotykamy stalinowskie domowe elfy, uczestniczymy w czarodziejskich wyprawach, poznajemy liczne tajemnice oraz kulisy biurokracji, pożądania i władzy. „Nieśmiertelny” to zderzenie historii magicznej z prawdziwą, rewolucji z mitologią i miłości ze śmiercią, które w oszałamiający sposób tchnie nowe życie w rosyjskie mity.
Przemyślenia
Początkowo z bardzo wielką niechęcią zabrałam się za nią, gdyż nie lubię czytać bajek i legend, ani ich nowszych interpretacji (a za taką miałam tę pozycję). Przez cały pierwszy rozdział moja opinia o tym dziele trochę się zmieniła, bo zamiast myśleć "nuda, głupota" myślałam "nie ogarniam!". Jeszcze raz spojrzałam na opis na tyle książki, mówiąc tylko "wtf?". To miała być historia o Marii Moriewnie, która zakochała się w Kościeju Nieśmiertelnym (legendarnej rosyjskiej postaci), a nie - jak początkowo to wyglądało - opowieść o ptakach które spadają z drzewa zamieniając się przy tym w ludzi, a następnie biorących za żony siostry dziewczyny. Myślałam że to może jakiś żart, gdyż wydawało mi się to co najmniej dziecinne. Dodatkowo zwykle gdy czytam książkę idzie mi to dosyć szybko i płynnie - w tym przypadku od początku do końca naprawdę opornie mi to szło i czasami musiałam się do tego zmuszać. Że niby może wydawać się krótka (288 stron)? Czułam się tak, jakbym przeczytała 900. Jednak powoli akcja zaczęła się rozkręcać, a banalne dotąd rzeczy nabrały sensu i zaciekawiły mnie. Całkowicie się wciągnęłam w momencie przyjazdu Marii do Bujanu (krainy Kościeja). Podczas lektury nie mogłam wyjść z podziwu dla bogatego języka autorki, jej przepięknych metafor i opisów - gdyby tak napisała cokolwiek innego, to i tak wkrótce wpadłabym w zachwyt. Nawet najgorsza myśl ubrana była w zachwycająco bogatą szatę słownictwa autorki. Pozycję czytałam z wypiekami na twarzy i podziwem dla sprytu, bezwzględności, ale też i delikatności Marii. Nie mogę wyjść z podziwu również dla fantazji pani Valente - trzeba mieć niebywałą wyobraźnię, by na podstawie tak skąpych informacji jakimi raczy nas oryginalna legenda o Kościeju, stworzyć tak bogaty, niebezpieczny i nieprawdopodobny świat. Poza tym trzeba było przeczytać wiele dzieł historycznych i zasięgnąć wielu informacji, by tak dokładnie odwzorować szarą rzeczywistość XX-wiecznej Rosji. Ale kim jest ten Kościej? Czas na bliższe przedstawienie bohaterów i akcji.
Akcja & Bohaterowie
Główną postacią "Nieśmiertelnego" jest Maria Moriewna, mieszkanka jednego z rosyjskich miast, Piotrogrodu (później Leningradu). Zamieszkuje ona długi, wąski dom przy ulicy Grochowej (potem Dzierżyńskiego). Niestety musi go dzielić z jedenastoma innymi rodzinami, więc jest "córką dwunastu matek". Jej życie odmienia się gdy po raz pierwszy ujrzała (jak to ona nazwała) "obnażony świat", czyli taki jaki jest naprawdę (chodzi o te patki spadające z drzew, zamieniające się w mężczyzn). Była za to prześladowana w szkole, do czasu gdy i po nią przybył mężczyzna (choć nie ptak). Był nim właśnie Kościej Nieśmiertelny, który jest nieśmiertelny (przedstawiający się jako Kościej Bezsmiertnyj). Później dowiadujemy się że jest on legendarną postacią, Carem Życia. Posiada również rodzeństwo, czyli Carycę Soli, Carycę Długości Godziny (Licho), Carycę Nocy (Baba Jaga), Cara Wody, Cara Ptaków (Alkonost) i Cara Śmierci (Wij). Z tym ostatnim od dawna rywalizował o każdy kawałek świata. Kościej zabiera Marię do swojej krainy - Bujanu, gdzie poznaje swoich przyjaciół - Naganię (chochlika wyglądającego jak spluwa), panią Liebiediewę (czarodziejkę - łabędzia), oraz Ziemiojada (przypominające człowieka wcielenie ziemi). Kościejowi i Marii żyje się za sobą bardzo dobrze, dziewczyna często zagląda do znajdujących się przy ulicy Skorohodnej domów zbudowanych ze skóry i włosów - do czasu gdy do miasta przybywa Baba Jaga, która chce poddać ją próbom. Tylko po ich zakończeniu Maria może wyjść za ukochanego za mąż - jeśli jej się nie uda, Caryca ją zje (jak to Baba Jaga). Lecz czy pomyślne zakończenie tych wyzwań przyniesie oczekiwany skutek, czy też zgubę i nieszczęście? Co się stanie gdy przez przypadek Wij otrzyma to, czego tak bardzo pragnie - szansę wkroczenia do Bujanu i pokonaniu brata raz na zawsze? A jeśli do tego wszystkiego dojdzie człowiek, który sprawi że Maria zatęskni za tym co ludzkie - ciepłem i bezpieczeństwem, mimo iż może ją to narazić na ogromne niebezpieczeństwo? Przeczytajcie sami, a dowiecie się.
Myśl końcowa
Ach, dzięki tym wspaniałym opisom temu zachwycającemu światowi książkę będę wspominać jeszcze bardzo długi czas. Polecam ją każdemu, kto szuka pozycji fantastycznie fantastycznej - z idealnie dopracowanym światem fantazji, oryginalnymi i do bólu prawdziwymi postaciami, oraz samą historią, tak piękną i nieprawdopodobną.
http://twoja-poczytajka.blogspot.com/2012/03/niesmiertelny-catherynne-m-valente.html
Kościej Nieśmiertelny odgrywa w rosyjskim folklorze tę samą rolę, co diabły i wiedźmy w zachodnioeuropejskiej kulturze: groźnej i złej postaci, negatywnego bohatera niezliczonych opowieści przekazywanych ustnie i pisemnie przez pokolenia. Ale jeszcze nigdy nie oglądaliśmy Kościeja oczami Catherynne Valente, która unowocześnia i przemienia dawną legendę, przenosząc akcję do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-02-04
2011-09-22
2011-06-16
Po pierwsze: świetna okładka, doskonale oddająca treść tej części. Po drugie: zaskakująca.
Tym razem od początku do końca coś się dzieje - nie tak jak poprzednio, gdzie nastolatki przeprowadziły jeden, dwa manewry, a potem odpoczywali w Piekle przygnębieni i załamani sytuacją w której się znaleźli. Każdą książkę tego cyklu charakteryzuje to samo - ich opis, z którego można co najwyżej dowiedzieć się jakimi emocjami darzą się ich bohaterowie. Nic o tym co się wydarzy - intrygujące, ale niektórych może zniechęcić to, że z samego opisu na tylnej okładce nie dowiedzą się czy warto. Tak więc odpowiadam: warto, warto!
Tym razem Ellie, Homer, Robyn, Lee i Fi zauważają, że wojna nie idzie po ich myśli - zaczynają ją przegrywać. Powoli tracą nadzieję na to, że czy jeszcze kiedyś spotkają się z rodzinami i powrócą do swych domów, by wieść spokojne, bezpieczne życie. Nie mogą również zapomnieć o swoich przyjaciołach, którzy są więzieni przez wroga. W końcu wpadają na wyjątkowo niebezpieczny, jakże zuchwały pomysł - postanawiają wysadzić w powietrze Zatokę Szewca, ważny port załadunkowy, znajdujący się pod kontrolą wroga. By tego dokonać potrzebują pomocy. Wyruszają więc do miasta, by dowiedzieć się czegoś o Corrie i Kevinie, a może i przy okazji uwolnić? Wkrótce znajdują chłopaka, który zajęty jest codzienną, ciężką pracą dla najeźdźców, w jednym z okolicznych gospodarstw. Po długich, trudnych naradach pozorują śmierć przyjaciela, tym samym uwalniając go z jarzma okrutnych żołnierzy. Teraz pozostało już tylko dotrzeć do Zatoki i spróbować ją wysadzić: ale jak? Z pomocą i wiedzą przyjdzie im Kevin. Zna bowiem recepturę na domowej roboty bombę, zdobytą na terenie wystawowym. Ale czy umieszczenie jej w pobliżu zabudowań będzie aż takie łatwe? Po ich ostatnim, spektakularnym wyczynie żołnierze stali się o wiele bardziej ostrożniejsi. Sprawdzają każdą ciężarówkę, osobę, kontener i krzak w pobliżu, zanim przejdą koło niego. Więc jak niby dostarczyć niezauważenie do wnętrza kompleksu kilkadziesiąt kilogramów ANFO (składnik bomby)? Czy to w ogóle możliwie? A jeśli postanowią zaryzykować i spróbować - co może się stać? Czy to przeżyją? Ale to nie wszystko co postanowił nam zaserwować w tej części pan Marsden. Bo może się okazać, że ktoś na nich czyha. Jeśli przyjaciele nieuchronnie kierują się w sam środek być może śmiertelnej dla nich pułapki? Co jeszcze może się stać? Tego dowiecie się czytając tę książkę.
Co sobie cenię w całej serii "Jutro"? Zdecydowanie jej nieprzewidywalność. Każda część kończy się inaczej: raz tragicznie, a raz dosyć szczęśliwie, pozostawiając jednak po sobie gorzki posmak. Nigdy nie ma 100% happy endu. W wielu pozycjach o podobnej tematyce wszystko kończy się dobrze dla większości bohaterów - tu tak nie jest. Przecież czasem coś musi pójść nie po naszej myśli, ale czasem coś się uda. Czytając tę książkę naprawdę można się nieźle wciągnąć, bo tutaj nie ma gwarancji że każdy przeżyje i wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie. Miejscami myślałam że wiem co zaraz się wydarzy, ale nigdy nie trafiałam. Każdy fragment potrafił kompletnie zaskoczyć i totalnie oczarować. Dużym plusem jest również to, że czytając widać że autor zna się na tematach poruszanych w lekturze, przedstawia prawdziwie informacje i prawdopodobne sytuacje. Nie ma tu wyssanych z palca dziwów oraz rzeczy, które właściwie nigdy w normalnym życiu nie mogłyby się wydarzyć. Cenię sobie tę serię również za jej prawdziwość i realność - bo jakby się tak zastanowić, to w dobie wojen i coraz groźniejszych broni taka historia mogłaby przydarzyć się każdemu państwu. Ta część (że tak pozwolę sobie zdradzić) zakończy się dosyć dobrze. Ale żeby nie było za słodko dodam: ktoś z naszej paczki zginie, ale nie powiem kto. Jeśli chcecie się tego dowiedzieć, sięgnijcie po tę powieść.
Naprawdę warto.
http://twoja-poczytajka.blogspot.com/2012/04/11-jutro-3-john-marsden.html
Po pierwsze: świetna okładka, doskonale oddająca treść tej części. Po drugie: zaskakująca.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTym razem od początku do końca coś się dzieje - nie tak jak poprzednio, gdzie nastolatki przeprowadziły jeden, dwa manewry, a potem odpoczywali w Piekle przygnębieni i załamani sytuacją w której się znaleźli. Każdą książkę tego cyklu charakteryzuje to samo - ich opis, z którego można...