rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Co za koszmarny dyskomfort, normalnie wiłam się, czytając. To było doskonałe!

Co za koszmarny dyskomfort, normalnie wiłam się, czytając. To było doskonałe!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kto by nie chciał raz na jakiś czas przeczytać książki, która jest tak różowiutka i puchata, że nic, tylko ją przytulić do serca? Taka właśnie – różowiutka i polepszająca humor – jest Red, White & Royal Blue. Nie dość, że autorka osadziła akcję w Białym Domu i Pałacu Buckingham, to jeszcze jest to niezwykle poprawnie poprowadzony romans young adult. A jaką wspaniałą wizję świata przedstawia!

Członkowie rodziny, wierni pracownicy i przyjaciele zapewniają się wzajemnie o wsparciu jak w mokrym śnie kołcza z Instagrama. Co więcej, to nie są puste zapewnienia – faktycznie się wspierają, tak że aż serce nabrzmiewa przyjemnym, ciepłym wzruszeniem. Dorośli ludzie są faktycznie dorośli i zachowują się adekwatnie – rozmawiają ze sobą, gdy zachodzi taka potrzeba, nie ma tu zawiści i dużych nieporozumień wynikających z niedomówień. Każdy ma swoje marzenie, wie, kim chce być, i do tego dąży. Wszyscy ciężko pracują, ale mają mimo wszystko czas, żeby się spotkać na zaimprowizowanej kolacji, odstresować, zadbać o siebie i powygłupiać. Wiem, że to nierealne, ale jak miło o tym poczytać. Marzenie!

Postronni ludzie z internetów wprawdzie szkalują (cena bycia osobą publiczną), ale tylko troszkę i na początku, a potem widać też wielkie wsparcie. Malują murale, trzymają transparenty, tweetują. Koniec końców wystarczy założyć fundację, pojawić się w kilku miejscach dać sobie zrobić parę zdjęć i można stać się ikoną. Przeciwności losu w tej książce nie czuć albo są one momentalnie niwelowane przez natychmiastowe wsparcie zapewniane przez najbliższych.

Czasami po prostu potrzebujemy takiej historii – nowoczesnego ku pokrzepieniu serc, tak żeby sobie przypomnieć, że dobro na tym świecie naprawdę istnieje, a już tym bardziej, jeśli jesteś Pierwszym Synem Ameryki lub brytyjskim księciem.

http://kkasika.blogspot.com/2020/10/amerykanska-wariacja-ku-pokrzepieniu.html

Kto by nie chciał raz na jakiś czas przeczytać książki, która jest tak różowiutka i puchata, że nic, tylko ją przytulić do serca? Taka właśnie – różowiutka i polepszająca humor – jest Red, White & Royal Blue. Nie dość, że autorka osadziła akcję w Białym Domu i Pałacu Buckingham, to jeszcze jest to niezwykle poprawnie poprowadzony romans young adult. A jaką wspaniałą wizję...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Już, już byłam pewna że się domyślam od początku... I wszystko na końcu szlag trafił bo znowu byłam zaskoczona. Wspaniała intryga!

Już, już byłam pewna że się domyślam od początku... I wszystko na końcu szlag trafił bo znowu byłam zaskoczona. Wspaniała intryga!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Na wskroś amerykański zbiór tekstów. Niektóre bardzo osobiste, trochę unosiłam brwi, szczególnie przy opisie jednej kłótni. Ale również dzięki temu było to wzruszające. Tłumaczenie też super, łącznie z przypisami objaśniającymi. Kawał dobrej literatury i dobrego dziennikarstwa, chociaż wolałabym żeby autor przybliżył trochę więcej historii miasta. No ale może amerykański czytelnik to wszystko już wie.

Na wskroś amerykański zbiór tekstów. Niektóre bardzo osobiste, trochę unosiłam brwi, szczególnie przy opisie jednej kłótni. Ale również dzięki temu było to wzruszające. Tłumaczenie też super, łącznie z przypisami objaśniającymi. Kawał dobrej literatury i dobrego dziennikarstwa, chociaż wolałabym żeby autor przybliżył trochę więcej historii miasta. No ale może amerykański...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka na pewno spodoba się każdemu fanowi fejsbukowej Krótkiej historii. Mało jest ludzi, którzy czytają treści w mediach społecznościowych od deski do deski – ja zazwyczaj przyswajam tylko to, co mi się samo pojawi, więc siłą rzeczy dużo zdjęć pewnie pomijam. Dobrze było więc powtórzyć sobie te starsze historie i zapoznać się z nowymi. Ja przeczytałam książkę prawie na raz, ale tak naprawdę można jej też używać jako ciekawostkarni i zaglądać co jakiś czas, otwierając na przypadkowej stronie. Albo wybrać sobie któryś czas (zdjęcia są ułożone chronologicznie) i przeczytać jakiś wycinek.

Są też oczywiście rzeczy, które nie zostały do końca przemyślane. Niektóre zdjęcia są tak przełamane, że ich główna postać jest na zgięciu (tom jest szyty, więc ciężko otworzyć go do końca i jakiś fragment zdjęcia jest zjedzony). Pewnie to zostało zrobione dla zachowania graficznej spójności, ale wydaje mi się, że można było wymyślić lepsze rozwiązanie.

Ogólnie jednak takich sytuacji nie ma wiele, książkę więc polecam, sprawdza się jako prezent (sama zostałam nią obdarowana :) )

http://kkasika.blogspot.com/2020/08/na-jeden-wieczor-krotka-historia.html

Ta książka na pewno spodoba się każdemu fanowi fejsbukowej Krótkiej historii. Mało jest ludzi, którzy czytają treści w mediach społecznościowych od deski do deski – ja zazwyczaj przyswajam tylko to, co mi się samo pojawi, więc siłą rzeczy dużo zdjęć pewnie pomijam. Dobrze było więc powtórzyć sobie te starsze historie i zapoznać się z nowymi. Ja przeczytałam książkę prawie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sprawnie napisane i zaskakujące. Bardzo miło się czytało!

Sprawnie napisane i zaskakujące. Bardzo miło się czytało!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Fabuła trzyma się kupy, przekaz jasny i zrozumiały. Czytałam dwa razy i za każdym razem tak bardzo smutno mi było od początku do końca.

Fabuła trzyma się kupy, przekaz jasny i zrozumiały. Czytałam dwa razy i za każdym razem tak bardzo smutno mi było od początku do końca.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Harlan Coben dla nastolatek. Wspaniałe czytadło, które można tak naprawdę połknąć w popołudnie i wieczór. Główna bohaterka trochę denerwująca, ale zakładam, że tak miało być, bo w toku historii mamy różne rzeczy podejrzewać. A końcówka! Miałam wszystkie pomysły na zakończenie przemyślane, przynajmniej tak uważałam, ale akurat tego się nie spodziewałam. Wspaniale, uwielbiam być zaskakiwana!

Harlan Coben dla nastolatek. Wspaniałe czytadło, które można tak naprawdę połknąć w popołudnie i wieczór. Główna bohaterka trochę denerwująca, ale zakładam, że tak miało być, bo w toku historii mamy różne rzeczy podejrzewać. A końcówka! Miałam wszystkie pomysły na zakończenie przemyślane, przynajmniej tak uważałam, ale akurat tego się nie spodziewałam. Wspaniale, uwielbiam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dużo kwiecistych metafor, przyzwyczajania się do nietypowego stylu, brnięcia przez nieinteresujące historie... Ale też mnóstwo ciekawostek, których gdzie indziej bym chyba nie znalazła, trafnych spostrzeżeń i brawurowych porównań.

Chwilę zajęło mi więc przyzwyczajenie się do sposobu, w jaki jest napisana ta książka. Najpierw forma za bardzo przerastała treść, bo bardziej skupiałam się na rozgryzaniu wielokrotnie złożonych zdań, ale im byłam dalej, tym swobodniej poruszałam się w strumieniu świadomości autorki i tym bardziej mi się to wszystko podobało.

Historia miasta jest więc opowiadana w dużej części za pomocą opowieści ludzi, którzy w nim mieszkają – to osoby w jakiś sposób reprezentatywne dla poszczególnych epok, ważnych wydarzeń czy problemów. I ja to w większości kupuję – zdarza się, że ci ludzie są naprawdę fascynujący – na przykład kochanek Allena Ginsberga, który przyjaźnił się też z innymi bitnikami.

Problemem z kolei były dla mnie wtrącenia z angielskiego. Rozumiem określenie na młodego pracownika z Doliny Krzemowej – techie – przekonuje mnie, chociaż gdyby zamiast niego wymyślić polski odpowiednik, byłabym wniebowzięta. Ale czy naprawdę kobieta zmagająca się z przeciwnościami losu to musi być fajterka, co jest złego w wojowniczce? Czy trzeba pisać za free, nie można tu wstawić zwyczajnego „za darmo”, albo nawet jakiejś darmoszki? Co to jest blockchain, bo tego nikt mi nie wytłumaczył, mimo że przypisów było sporo (i były bardzo dobre)? W innym zaś miejscu bez problemu jest użyte wspaniałe słowo kurczakownia – kurczakowy i niekonsekwentny dowód na to, że we wtrąceniach z angielskiego nie było jakiegoś szczególnego zamysłu i nikt nie miał nic przeciwko nawet mniej znanym polskim odpowiednikom.

[...]

kkasika.blogspot.com/2020/08/san-francisco-niezwyczajny-reportaz-o.html

Dużo kwiecistych metafor, przyzwyczajania się do nietypowego stylu, brnięcia przez nieinteresujące historie... Ale też mnóstwo ciekawostek, których gdzie indziej bym chyba nie znalazła, trafnych spostrzeżeń i brawurowych porównań.

Chwilę zajęło mi więc przyzwyczajenie się do sposobu, w jaki jest napisana ta książka. Najpierw forma za bardzo przerastała treść, bo bardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Właściwie spodziewałam się zupełnie czego innego - myślałam, że to będą zebrane historie o wywózkach i dalszych losach wywiezionych na Ziemie Odzyskane Ukraińców i Łemków (szczególnie mnie interesuje historia tych drugich, bo tereny, na których mieszkali, są mi bliskie). Książka ta jest natomiast opowieścią o brutalnej nienawiści między Polakami a Ukraińcami, o tym, w jak umiejętny sposób ta nienawiść była podsycana, o krzywdzie. Autor bardzo unika oceniania - ale fakty, które podaje (raz z jednej strony konfliktu, raz z drugiej, żeby nie było), mówią same za siebie.

Oczekiwania, które miałam, są moim problemem - tych historii będę szukać gdzie indziej, natomiast Syrop z piołunu polecam, bo nie jest to długa lektura, ale bardzo gęsta, można się dużo dowiedzieć o temacie. Dobry punkt wyjścia do dalszych poszukiwań.

Właściwie spodziewałam się zupełnie czego innego - myślałam, że to będą zebrane historie o wywózkach i dalszych losach wywiezionych na Ziemie Odzyskane Ukraińców i Łemków (szczególnie mnie interesuje historia tych drugich, bo tereny, na których mieszkali, są mi bliskie). Książka ta jest natomiast opowieścią o brutalnej nienawiści między Polakami a Ukraińcami, o tym, w jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta druga część jest chyba nawet lepsza niż pierwsza - mniej zaklęcia Piękna i młoda i młodych ciałek parobków, a więcej nieoczywistych zwrotów akcji i dających do myślenia historii. A jeśli już parobek jest, to przynajmniej po coś więcej niż tylko do łóżka :D

Ta druga część jest chyba nawet lepsza niż pierwsza - mniej zaklęcia Piękna i młoda i młodych ciałek parobków, a więcej nieoczywistych zwrotów akcji i dających do myślenia historii. A jeśli już parobek jest, to przynajmniej po coś więcej niż tylko do łóżka :D

Pokaż mimo to


Na półkach:

Co za słownictwo! Co za język! Co za poczucie wspólnoty w tej szkole! Bardzo miła wakacyjna bajka.

Co za słownictwo! Co za język! Co za poczucie wspólnoty w tej szkole! Bardzo miła wakacyjna bajka.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Stanowczo lepsze niż Żerca. Przede wszystkim jest główna oś fabularna – Gosia ma spłacić dług dany Swarożycowi i kogoś zabić. Prócz tego – a jakże, czemu nie! – w międzyczasie odkrywa tajemnice związane ze swoim pochodzeniem. Poza tym trochę jest w ciąży, więc buja się od jednej wymyślonej misji do drugiej i wmawia sobie, że musi uważać i że to już naprawdę ostatni raz, bo dziecko.

Rzeczą, która chyba mnie najbardziej zawiodła w ostatniej części, jest potraktowanie wizji głównej bohaterki bardzo, ale to bardzo po macoszemu. Za bardzo. Oto mamy wysoce utalentowaną Widzącą, taką która zdarza się raz na ponad tysiąc lat i może wyprowadzić w pole każdego, co więcej – przy odrobinie samozaparcia mogłaby dowiedzieć się wszystkiego, czego chciałaby się dowiedzieć. Ma świadomość swojej wyjątkowości od pierwszego tomu. Za jakąś naukę w tej kwestii zabiera się w czwartym. I robi to tak nieudolnie, że serce boli.

Jednocześnie cała intryga, która ma swoją kulminację pod koniec książki jest ciekawa i zaskakująca. Rzekłabym, wręcz przyjemna...

http://kkasika.blogspot.com/2020/07/kwiat-paproci-sowianski-zmierzch-na.html

Stanowczo lepsze niż Żerca. Przede wszystkim jest główna oś fabularna – Gosia ma spłacić dług dany Swarożycowi i kogoś zabić. Prócz tego – a jakże, czemu nie! – w międzyczasie odkrywa tajemnice związane ze swoim pochodzeniem. Poza tym trochę jest w ciąży, więc buja się od jednej wymyślonej misji do drugiej i wmawia sobie, że musi uważać i że to już naprawdę ostatni raz, bo...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nowy kapłan jest więc bardzo obiecującą postacią – niepozorny, ale od razu widać, że Gosia wpadła mu w oko. Nie chce się narzucać, no ale woń nadchodzącego trójkąta miłosnego czuć na kilometr.

Witek zaprasza więc Gosię na randkę (to, czy ona zdaje sobie z tego sprawę, jest osobną kwestią). Czytelnik odnosi mylne wrażenie, że zaczynają się całkiem nieźle rozumieć – ja marzyłam, że to będzie taki klasyk: będą przyjaciółmi, on będzie chciał czegoś więcej, ona nie, wejdzie na to Mieszko i będzie superzazdrosny, komedia pomyłek, bohaterka będzie się wściekać na obu...

Nic takiego nie nastąpiło. Prócz śmiesznej sceny, kiedy Mieszko wraca i obaj panowie bardzo agresywnie piją herbatę, autorka oszczędza nam trójkątowych rozterek. Odniosłam niejasne wrażenie, że wprowadziła do historii postać Witka z dwóch powodów: pierwszy opisuję powyżej (jest łowcą, pcha główną fabułę do przodu), a o drugim w międzyczasie zapomniała. Bardzo tego żałuję, bo cała książka mogła być o wiele zabawniejsza, gdyby zawierała trochę więcej miłosnych perypetii.

http://kkasika.blogspot.com/2020/07/kwiat-paproci-sowianski-zmierzch-na.html

Nowy kapłan jest więc bardzo obiecującą postacią – niepozorny, ale od razu widać, że Gosia wpadła mu w oko. Nie chce się narzucać, no ale woń nadchodzącego trójkąta miłosnego czuć na kilometr.

Witek zaprasza więc Gosię na randkę (to, czy ona zdaje sobie z tego sprawę, jest osobną kwestią). Czytelnik odnosi mylne wrażenie, że zaczynają się całkiem nieźle rozumieć – ja...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Po odkryciu, czym tak naprawdę różni się Polska bez chrztu od Polski, w której żyjemy, musiałam pokonać mocne uczucie zawodu. Jakoś wyobrażałam sobie, że opowieść będzie naszpikowana mikrozmianami, być może nomenklatura będzie trochę inna albo telefony będą wyglądały całkiem inaczej, może ktoś niechrześcijański dzięki pogaństwu wymyślił hologramy, które na początku XXI wieku już grają i buczą, a może nadal piszemy gęsim piórem i atramentem, jak w Hogwarcie, bo nikt nie wymyślił długopisu?

Spodziewałam się mnóstwo efektów motyla, które byłyby przyjemnymi smaczkami dla czytającego i przypominałyby o tym, że przedstawiony świat, mimo że podobny do naszego, różni się od niego w szczegółach. Jednak prócz tego, że słowiańskość i pogaństwo wylewały się z kart wszystkich części, nic takiego nie zauważyłam.

[...]

http://kkasika.blogspot.com/2020/06/kwiat-paproci-sowianski-zmierzch-na.html

Po odkryciu, czym tak naprawdę różni się Polska bez chrztu od Polski, w której żyjemy, musiałam pokonać mocne uczucie zawodu. Jakoś wyobrażałam sobie, że opowieść będzie naszpikowana mikrozmianami, być może nomenklatura będzie trochę inna albo telefony będą wyglądały całkiem inaczej, może ktoś niechrześcijański dzięki pogaństwu wymyślił hologramy, które na początku XXI...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ta książka jest rewelacyjna!

Całość podzielona jest na dziesięć rozdziałów nazwanych w tym przypadku taśmami. Ma to narzucać skojarzenia z pracą reporterską, z którą tak naprawdę ma niewiele wspólnego – jest to bowiem stylizacja, taka nienarzucająca się, ale naprawdę udana. Możemy tam znaleźć wszystko, co byłoby na takiej taśmie – krygowanie się rozmówcy, przemądrzałe teksty, zbaczanie z tematu…

Autor opowiada o objawieniach, natłoku jeremiaszy, codzienności lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych… Ale kiedy mówi o tym swoim bracie, o biednym, nawiedzonym Heńku, który przez całe lata biegał na działki z figurą Najświętszej Panienki i dawał się wykorzystywać wszystkim do samego końca… udaje mu się go nie oceniać. W jakiś przedziwny, cudowny sposób udaje mu się nie oceniać nikogo – a opowiada o wielu ludziach. To bardzo rzadka umiejętność ze strony narratora – utkać dość skomplikowaną, stylizowaną narrację bez naśmiewania się z ludzkich słabości. Urzekło mnie to chyba najbardziej.

Koniec końców ta pozycja bawi, wzrusza, ale też skłania do refleksji.

Cała recenzja: http://kkasika.blogspot.com/2020/03/jak-najswietsza-panienka-sie-na.html

Ta książka jest rewelacyjna!

Całość podzielona jest na dziesięć rozdziałów nazwanych w tym przypadku taśmami. Ma to narzucać skojarzenia z pracą reporterską, z którą tak naprawdę ma niewiele wspólnego – jest to bowiem stylizacja, taka nienarzucająca się, ale naprawdę udana. Możemy tam znaleźć wszystko, co byłoby na takiej taśmie – krygowanie się rozmówcy, przemądrzałe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeszcze więcej porwań, usiłowań, nauk obronnych, wzdychań (dużo więcej wzdychań!) i kilka zwrotów akcji (te na końcu całkiem spoko).

W drugiej części Gosia nabywa trochę rozumu i jest to nawet fabularnie wytłumaczone – po prostu uczy się radzić sobie z tym, co ją spotyka, samodzielnie i pracuje na swój rachunek, nie chcąc martwić innych. Dowiadujemy się, że słowiańscy bogowie, którzy się jej okazują, są trochę jak ci greccy – niby uważają, że są wszechmocni, a tak naprawdę można ich całkiem przyjemnie wyprowadzić w pole, bo tak jak ludzie mają swoje słabości, które można wykorzystać. Gosia to skrzętnie robi, lawirując między jednym a drugim. Czyta się wciąż błyskawicznie.

http://kkasika.blogspot.com/2020/06/kwiat-paproci-sowianski-zmierzch-na.html

Jeszcze więcej porwań, usiłowań, nauk obronnych, wzdychań (dużo więcej wzdychań!) i kilka zwrotów akcji (te na końcu całkiem spoko).

W drugiej części Gosia nabywa trochę rozumu i jest to nawet fabularnie wytłumaczone – po prostu uczy się radzić sobie z tym, co ją spotyka, samodzielnie i pracuje na swój rachunek, nie chcąc martwić innych. Dowiadujemy się, że słowiańscy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak w okolicach trzeciego tomu się już naprawdę wciągnęłam.

Tak w okolicach trzeciego tomu się już naprawdę wciągnęłam.

Pokaż mimo to