-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel16
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2020-05-03
2018-03-03
Jak myślicie, co może wywrócić do góry nogami spokojne życie? Czy może to być cienka, kartonowo-gipsowa ścianka działowa, przeoczony karminowy sweter, czy rozbita filiżanka? Te niby niepozorne drobiazgi, które zazwyczaj delikatnie zaburzają poukładaną monotonię, tym razem,wstrząsnęły codziennością Dionizego Fiotronia. Zaczął podejrzewać żonę o zdradę, lecz świadomy braku konkretnych dowodów i zaplątany we własną sztywną poprawność, zamiast porozmawiać z małżonką, sięga po usługi nietypowej i tajemniczej pani detektyw- Brzytwy. Kobieta obiecuje pomóc w rozwiązaniu sprawy żądając za tę usługę... tygodnia jego życia. Zdesperowany Fiotroń przystaje na ten nietypowy warunek, choć nie zdaje sobie sprawy jak bardzo te siedem dni zmieni jego perspektywę na wiele niepozornych spraw stając się dla niego przebudzeniem z bardzo aktywnego letargu.
Z początku "Ścianka Działowa" irytowała mnie i przez chwilę miałam nawet ochotę jej nie wysłuchać, rzucić w kąt i zapomnieć. Ten jowialny, krzykliwy ton i prostota chwilami przechodząca w prostactwo, w której utrzymywano powieść była wybitnie "nie moja" i wydała mi się niespójna z fabułą. To głownie szczupłość książki i fakt, że jest ona prezentem przekonała mnie, że wypada dać jej szansę. Tak też się stało i powiem Wam szczerze- nie żałuję. Z czasem zauważyłam, że ten wydźwięk, który tak działał mi na nerwy, był ciekawym narzędziem zastosowanym przez autorkę. Izabela Sowa zgrabnie manipulując stereotypami, wyostrzając niektóre wady i przywary postaci, a inne cechy umniejszając tworzy bohaterów, którzy każdym calem (zarówno wyglądem jak i zachowaniem) są tym kim są. Głośna, kąśliwa, posunięta w latach plotkara? Oczywiście pani z warzywniaka. Duży, łysy, niezbyt bystry? Narodowiec. Panna wymalowana, w krótkiej spódniczce, żująca gumę i co chwilę wtrącająca "No nie?" lub "Ku#wa"? Któż by inny jak osiedlowa dziunia. No i wreszcie nasz Dionizy- skryty, poukładany do granic możliwości, czujący się bezpiecznie tylko i wyłącznie w obrębie niezmiennego planu dnia, miesiąca, roku... Poruszający się w strefie ograniczonej przez przyzwyczajenia, egoizm, poprawność i sztywny, wyprasowany kołnierzyk koszuli. Wszelkie namiętności, pasje czy marzenia są mu obce, a życie przypomina bezpieczną wegetację. Stereotypizacja zastosowana przez autorkę sprawiła, że każda postać, nawet ta pojawiająca się na chwilę, była bardzo charakterystyczna, zabawna i zapadała w pamięć, a sama historia nabrała lekkości. Z pozoru, ponieważ pod warstwą wartkiej, ironicznej, humorystycznej i pełnej błyskotliwych obserwacji opowieści o małżeńskim śledztwie, znalazłam swoiste przesłanie jak żyć w pełni i nie rozmieniać siebie na drobne.
Podsumowując. Choć na pierwszy rzut oka "Ścianka Działowa" wydaje się dość niepozorna, lekka i zabawna, ukrywa w sobie drugie dno, skłaniając czytelnika do refleksji. Jeśli lubicie dobrze się bawić, czytając coś wartościowego, ta książka jest dla Was. Jeśli nie zapoznaliście się z podobnym tworem, warto spróbować! Mimo swoich zwątpień cieszę się, że nie zrezygnowałam z tej książki, a chwilami nawet zastanawiam się czy nie wysłuchać jej ponownie... Hmm... tylko uważniej :) Od siebie daję 6/10 i polecam :)
Jak myślicie, co może wywrócić do góry nogami spokojne życie? Czy może to być cienka, kartonowo-gipsowa ścianka działowa, przeoczony karminowy sweter, czy rozbita filiżanka? Te niby niepozorne drobiazgi, które zazwyczaj delikatnie zaburzają poukładaną monotonię, tym razem,wstrząsnęły codziennością Dionizego Fiotronia. Zaczął podejrzewać żonę o zdradę, lecz świadomy braku...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-05-13
Przyznam z miejsca, że jestem zakochana w Ani Shirley. Kocham ją od kiedy tylko w podstawówce sięgnęłam po pierwszy tom jej przygód, dlatego może moja opinia nie będzie obiektywna. W tym roku postanowiłam zapoznać się z oryginałem. W ręce wpadł mi audiobook i byłam zachwycona! Trochę przestraszona, ale zachwycona.
Moje spotkanie z oryginałem Ani, było spotkaniem w drodze. Najczęściej w PKS lub w domu podczas sprzątania i gotowania. Język zadziwił mnie swoją prostotą, nawet dramatyczne wywody Ani były nader zrozumiałe dla kogoś średnio zaawansowanego. Praktycznie ciągle łapałam się na tym że ronię łzę lub śmieje się w głos nieświadomie, gdy tylko wybiegłam poza suche tłumaczenie i pozwoliłam umysłowi płynąć z opowieścią.
Świetne przeżycie i niezły sposób na szlifowanie słuchu. Wymaga skupienia i sprawia tyle przyjemności. Bo przecież nauka powinna być przyjemna :). Polecam dla każdej kobietki chętnej przeżyć tę przygodę jeszcze raz, ale dodatkowo podszkolić umiejętności lingwistyczne :)
PS. Znalazłam tylko jedną małą różnicą między oryginałem a wersją PL. Rachel Linde została spolszczona na Małgorzatę :)
Przyznam z miejsca, że jestem zakochana w Ani Shirley. Kocham ją od kiedy tylko w podstawówce sięgnęłam po pierwszy tom jej przygód, dlatego może moja opinia nie będzie obiektywna. W tym roku postanowiłam zapoznać się z oryginałem. W ręce wpadł mi audiobook i byłam zachwycona! Trochę przestraszona, ale zachwycona.
Moje spotkanie z oryginałem Ani, było spotkaniem w...
Książka ta jest tak bardzo kocia, że bardziej być nie mogła, chyba że obrosłaby futrem. Narratorem jest zmanierowany, narcystyczny i ciekawski kocur Lord. On z poziomu swoich 4 łapek ogląda i podgląda otaczających go ludzi, komentuje, obserwuje i pilnuje by jego kociej mości nie stała się krzywda. Choć inne postaci są raczej szablonowe i płaskie, to skupiający na sobie uwagę Lord nadrabia wszelkie ich braki. Fabuła płynie wartko, dynamicznie. Powieść jest stworzona tak by czytelnik czerpał z niej czystą przyjemność. Wątek kryminalny jest dość słaby, nieskomplikowany i liniowy, natomiast nadrabia lekkością i humorem, który trafi do serca wszystkich miłośników zwierząt i nie tylko. Słuchanie "Ja cię kocham a ty miau" było dla mnie czystą przyjemnością. Leszek Filipowicz świetnie spisał się w roli lektora, umiejętnie modulując głos potęgował charakterystyczną lekko znudzoną i zmanierowaną narrację kota. Brawo! Pozycja ta idealnie nadaje się na przerywnik pomiędzy cięższą literaturą oraz jako poprawiacz nastroju w gorszy dzień.
Muszę przyznać, że bawiłam się przednio i od teraz spoglądam na autorkę ciut łaskawszym okiem. Od siebie daję 6/10 i polecam :)
Książka ta jest tak bardzo kocia, że bardziej być nie mogła, chyba że obrosłaby futrem. Narratorem jest zmanierowany, narcystyczny i ciekawski kocur Lord. On z poziomu swoich 4 łapek ogląda i podgląda otaczających go ludzi, komentuje, obserwuje i pilnuje by jego kociej mości nie stała się krzywda. Choć inne postaci są raczej szablonowe i płaskie, to skupiający na sobie...
więcej Pokaż mimo to