-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać287
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Biblioteczka
2023-10-30
2023-07-07
Bardzo dobra powieść! Przypadkowy strzał na wakacyjnym kiermaszu książki, bezbłędnie wyłowiłam XIX-wiecznego autora. Trochę w stylu mojego ulubionego Wilkie Collinsa (którego nazwisko nawet pojawiło się w książce!) Fabuła bardzo wciągająca, akcja toczy się wartko, bohaterowie są autentyczni. Deborah została moją ulubienicą :) Tłumaczenie trochę kulawe... interpunkcja, gramatyka, a nawet ortografia. Ale mniejsza o to. Ciekawam innych powieści autora, na pewno spróbuję zdobyć.
Bardzo dobra powieść! Przypadkowy strzał na wakacyjnym kiermaszu książki, bezbłędnie wyłowiłam XIX-wiecznego autora. Trochę w stylu mojego ulubionego Wilkie Collinsa (którego nazwisko nawet pojawiło się w książce!) Fabuła bardzo wciągająca, akcja toczy się wartko, bohaterowie są autentyczni. Deborah została moją ulubienicą :) Tłumaczenie trochę kulawe... interpunkcja,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-28
Od lat nie czytałam nic sióstr Bronte (kiedyś bardzo lubiłam i przeczytałam chyba wszystko co było dostępne, choć już niewiele pamiętam), jednak ta książka nie porwała mnie specjalnie. Oczywiście, trzeba wziąć poprawkę na to, że została napisana prawie 200 lat temu. Ale niektóre powieści z tamtych lat są nadal aktualne i uniwersalne... a ta nie jest. Czytało się dobrze, niemniej bez emocji. Takie sobie.
Od lat nie czytałam nic sióstr Bronte (kiedyś bardzo lubiłam i przeczytałam chyba wszystko co było dostępne, choć już niewiele pamiętam), jednak ta książka nie porwała mnie specjalnie. Oczywiście, trzeba wziąć poprawkę na to, że została napisana prawie 200 lat temu. Ale niektóre powieści z tamtych lat są nadal aktualne i uniwersalne... a ta nie jest. Czytało się dobrze,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-18
Bardzo zacna powieść w starym dobrym stylu. Młody lekarz, śpiewaczka, trochę romansu, trochę kryminału, przedziwne sploty wydarzeń i... tytułowy duch. Pięknie, tak jak lubię :)
Bardzo zacna powieść w starym dobrym stylu. Młody lekarz, śpiewaczka, trochę romansu, trochę kryminału, przedziwne sploty wydarzeń i... tytułowy duch. Pięknie, tak jak lubię :)
Pokaż mimo to2021-09-05
Kolejna wyśmienita i wciągająca powieść Collinsa. Klasyka w bardzo dobrym stylu. Intryga, romans, wartka akcja, autentyczni bohaterowie. Bardzo polecam.
Kolejna wyśmienita i wciągająca powieść Collinsa. Klasyka w bardzo dobrym stylu. Intryga, romans, wartka akcja, autentyczni bohaterowie. Bardzo polecam.
Pokaż mimo toCzytałam tę historię lata temu i pamiętam tylko ogólne wrażenie - podobała mi się. Stopniowanie napięcia, aż do samego końca. Lektura ciekawa i wciągająca. W PL książka wydana również jako "Dokręcanie śruby".
Czytałam tę historię lata temu i pamiętam tylko ogólne wrażenie - podobała mi się. Stopniowanie napięcia, aż do samego końca. Lektura ciekawa i wciągająca. W PL książka wydana również jako "Dokręcanie śruby".
Pokaż mimo to2020-01-17
"The haunted hotel and other stories" - tak brzmi pełny tytuł. To zbiór utworów, z "Nawiedzonym hotelem" (najdłuższy, mini-powieść) na czele. Potem kolejno następują: Postscriptum, Wyśniona kobieta, Pani Zant i duch, Upiorne łoże, Pani Jeromette i pastor, Martwa ręka, Do nieba razem z brygiem!, Dziewiąta! oraz Diabelskie okulary.
Historie są lepsze i gorsze, ale żadnej niczego nie brakuje. Jest dreszczyk niepokoju, a autor zaciekawia nas i intryguje. Bardzo dobrze się czytało. Jedna z opowieści (moim zdaniem najlepsza w całym zbiorku!) zasługuje na dodatkowy komentarz... Otóż czytając "Upiorne łoże" (w oryginale "A terribly strange bed") byłam głęboko przekonana, że wcześniej gdzieś już zetknęłam się z tą historią... i rzeczywiście, utwór pojawia się w antologii różnych autorów "Opowieści z dreszczykiem. Noc druga." Tam jego tytuł brzmi "Przeraźliwe łoże". I naprawdę zapada w pamięć, bo antologię czytałam jako lubująca się w literaturze grozy nastolatka, czyli ponad 20 lat temu... :)
Również pod tytułem "Przeraźliwe łoże" w roku 1967 na podstawie noweli nakręcono 27-minutowy polski film w reżyserii Witolda Lesiewicza, z Wiesławem Gołasem w roli głównej. Nie wiem czy gdzieś można go obejrzeć, ale wydaje mi się że to obraz godzien uwagi. Tak jak i opowiadanie, które jest moim zdaniem znakomite.
Polecam wszystkie opowieści, a "Upiorne łoże" najbardziej :)
"The haunted hotel and other stories" - tak brzmi pełny tytuł. To zbiór utworów, z "Nawiedzonym hotelem" (najdłuższy, mini-powieść) na czele. Potem kolejno następują: Postscriptum, Wyśniona kobieta, Pani Zant i duch, Upiorne łoże, Pani Jeromette i pastor, Martwa ręka, Do nieba razem z brygiem!, Dziewiąta! oraz Diabelskie okulary.
Historie są lepsze i gorsze, ale żadnej...
2020-07-19
Pięć klasycznych opowiadań grozy w pięknym stylu wiktoriańskim. Moim zdaniem autorka lepiej radzi sobie właśnie w krótszych formach niż w powieściach (ale nie przeczytałam jeszcze wszystkich jej powieści, więc mogę zmienić zdanie). Ciekawe sploty wydarzeń, wciągająca fabuła, wartka akcja - to zalety tej prozy. Wydaje mi się, że kilka opowiadań - wydanych w jakiejś antologii - czytałam jako nastoletnia miłośniczka takich historii. Wszystkie opowiadania trzymają poziom, choć najbardziej podobało mi się chyba pierwsze - "Opowieść starej piastunki". Ale "Szara Dama" i "Klątwa rodu Griffithsów" też niczego sobie. Dla lubiących gatunek (a ja bardzo lubię!) - prawdziwe perełki. Polecam.
Pięć klasycznych opowiadań grozy w pięknym stylu wiktoriańskim. Moim zdaniem autorka lepiej radzi sobie właśnie w krótszych formach niż w powieściach (ale nie przeczytałam jeszcze wszystkich jej powieści, więc mogę zmienić zdanie). Ciekawe sploty wydarzeń, wciągająca fabuła, wartka akcja - to zalety tej prozy. Wydaje mi się, że kilka opowiadań - wydanych w jakiejś antologii...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10-13
Arcydzieło i mistrzostwo. Klasyka gatunku. Nie zapominajmy, kiedy ta powieść została napisana (pierwsze wydanie w roku 1897). Skoro nadal robi wrażenie, to jak przyjęli ją czytelnicy przed ponad wiekiem? Arcyciekawa historia, wartka akcja, wzbudzający sympatię autentyczni bohaterowie. Dzięki znakomitej narracji książkę czyta się lekko i trudno się od niej oderwać. Wróciłam do niej po latach i nie żałuje. Miło było sobie przypomnieć. Polecam!
Arcydzieło i mistrzostwo. Klasyka gatunku. Nie zapominajmy, kiedy ta powieść została napisana (pierwsze wydanie w roku 1897). Skoro nadal robi wrażenie, to jak przyjęli ją czytelnicy przed ponad wiekiem? Arcyciekawa historia, wartka akcja, wzbudzający sympatię autentyczni bohaterowie. Dzięki znakomitej narracji książkę czyta się lekko i trudno się od niej oderwać. Wróciłam...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-08-23
700 stron. To chyba najbardziej misternie utkana powieść Wilkiego Collinsa, którą miałam przyjemność, ogromną przyjemność! czytać. (Moja ósma z kolei, nie licząc tej napisanej w duecie z Dickensem.) Niezmiernie ciekawe, barwne i wielowymiarowe postacie ze swoimi moralnymi rozterkami. Autor jak zwykle zachwycił mnie umiejętnością obserwacji ludzi - ich charakterów, zachowań, poczynań, ich wad, zalet i nawyków. Uwielbiam tych bohaterów, niezależnie od roli w jakiej występują w danej książce. Każdy jest wyjątkowy, niepowtarzalny i zazwyczaj obarczony dość obciążającym bagażem doświadczeń.
Fabuła - rewelacyjna. Wielowątkowa, zapętlona, bardzo wciągająca. Narracja też znakomita, bo nie sprowadza się do osoby, która opowiada nam historię. Czytelnik ma wgląd również w dzienniki i listy, więc może obserwować rozwój wydarzeń z różnej perspektywy. Całość napisana pięknym językiem. Daleko autorom współczesnym do tych XIX-wiecznych... dzisiaj pisać każdy może! ("Trochę lepiej lub trochę gorzej..." - mam wrażenie że zazwyczaj zdecydowanie gorzej!) W czasach współczesnych dla Collinsa nie każdy mógł... bo nie każdy potrafił... więc byle kto nie pisał, ot, i cała tajemnica ;)
Świetna powieść. Bardzo polecam.
700 stron. To chyba najbardziej misternie utkana powieść Wilkiego Collinsa, którą miałam przyjemność, ogromną przyjemność! czytać. (Moja ósma z kolei, nie licząc tej napisanej w duecie z Dickensem.) Niezmiernie ciekawe, barwne i wielowymiarowe postacie ze swoimi moralnymi rozterkami. Autor jak zwykle zachwycił mnie umiejętnością obserwacji ludzi - ich charakterów, zachowań,...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-05-26
Do przeczytania właściwie na szybko. Nie będę się rozwodzić nad treścią - lubię autorów XIX-wiecznych i zawsze znajduję w ich powieściach to "coś". Tak było i w tym przypadku. Fabuła mało skomplikowana, bohaterowie interesujący, choć dosyć schematyczni, a w tle wiernie oddany klimat i realia epoki. Vendale mocno naiwny. Początkowo nijakiej Margericie udało się mnie zaskoczyć ;)
Polecam przede wszystkim miłośnikom literatury XIX wieku.
Do przeczytania właściwie na szybko. Nie będę się rozwodzić nad treścią - lubię autorów XIX-wiecznych i zawsze znajduję w ich powieściach to "coś". Tak było i w tym przypadku. Fabuła mało skomplikowana, bohaterowie interesujący, choć dosyć schematyczni, a w tle wiernie oddany klimat i realia epoki. Vendale mocno naiwny. Początkowo nijakiej Margericie udało się mnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-05-06
Lubię pisarzy XIX-wiecznych. Oj, bardzo lubię. Zazwyczaj nie ma rozczarowania, gdy sięgam po ich dzieła. Przepadam za klimatem XIX-wiecznych powieści, zawsze zagłębiam się w lekturę z dużą przyjemnością. Tak było i tym razem. Książka - niezbyt długa, 140 stron - wydana została po raz pierwszy w 1899 roku i uznano ją za skandaliczną. Ot, takie czasy. Edna, mężatka, matka dwójki dzieci, idzie za "głosem serca", wysyła dzieci do babci, opuszcza dom, pragnie opuścić również męża. Zakochała się i nie dba o konwenanse (ja nazwałabym to raczej zauroczeniem). No i tak, w XIX wieku? Nie uchodzi...
Akcja osadzona bardzo pięknie w realiach epoki, w Nowym Orleanie. Czytało się znakomicie. Natomiast głównej bohaterki nie polubiłam wcale. A może nie zrozumiałam po prostu. Gdyby chociaż nie miała tych dzieci! Do małżeństwa wszak nikt jej nie zmuszał, trzeba ponosić konsekwencje swoich wyborów. Jej zachowanie wydało mi się nieprzemyślane, głupie nawet. Żeby jeszcze miała dwadzieścia lat, a nie prawie trzydzieści... to może bym przyjęła... może. Historia w sumie mało realna, jednak rozumiem intencje autorki.
Polecam miłośnikom XIX wieku ;)
Lubię pisarzy XIX-wiecznych. Oj, bardzo lubię. Zazwyczaj nie ma rozczarowania, gdy sięgam po ich dzieła. Przepadam za klimatem XIX-wiecznych powieści, zawsze zagłębiam się w lekturę z dużą przyjemnością. Tak było i tym razem. Książka - niezbyt długa, 140 stron - wydana została po raz pierwszy w 1899 roku i uznano ją za skandaliczną. Ot, takie czasy. Edna, mężatka, matka...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-03-28
Całkiem przyjemna opowieść... w stylu retro. Została wydana w roku 1889 i w założeniu autora miała być przewodnikiem dla turystów żeglujących po Tamizie. Jednak to wydawca stawiał warunki początkującemu pisarzowi i zmienił nieco formę treści, co chyba wyszło na dobre. Mamy tu więc historię trzech panów na wycieczce, trochę opisów mijanych przez nich obiektów, co nieco ciekawostek historycznych oraz bardzo dużo dygresji zawierających scenki rodzajowe i okraszonych anegdotkami (humor - po prawdzie - typowo "angielski", ale trzyma poziom). Czytało się dobrze i z uśmiechem na ustach. Lekka, miła i sympatyczna lektura.
Całkiem przyjemna opowieść... w stylu retro. Została wydana w roku 1889 i w założeniu autora miała być przewodnikiem dla turystów żeglujących po Tamizie. Jednak to wydawca stawiał warunki początkującemu pisarzowi i zmienił nieco formę treści, co chyba wyszło na dobre. Mamy tu więc historię trzech panów na wycieczce, trochę opisów mijanych przez nich obiektów, co nieco...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-24
Daję 7 gwiazdek, bo to dobra XIX-wieczna literatura. Po przeczytaniu kilku pierwszych stron, gdzie na cnotę Isaury nastają kolejni adoratorzy, przestałam się dziwić, że z tej cieniutkiej książeczki zmontowano telenowelę ;) Trzeba to było rozłożyć na odcinki, żeby widzowie nie padli trupem z nadmiaru emocji! ;)
No dobrze, trochę sobie dworuję :) ale uważam że jest to opowieść na miarę swoich czasów, poruszająca trudne problemy niewolnictwa, które dziedziczy się po rodzicach (w tym przypadku jedynie po matce), niezależnie od koloru skóry. Do tego dołóżmy okrutnego plantatora, dobrego ojca niewolnicy i miłość szlachetnego pana - abolicjonisty... i mamy całkiem niezłą historię. Abstrahując od serialu ;) Polecam, a jak komuś się nie spodoba, to wiele czasu przy lekturze nie straci, bo to jedynie coś ok. 150 stron.
Daję 7 gwiazdek, bo to dobra XIX-wieczna literatura. Po przeczytaniu kilku pierwszych stron, gdzie na cnotę Isaury nastają kolejni adoratorzy, przestałam się dziwić, że z tej cieniutkiej książeczki zmontowano telenowelę ;) Trzeba to było rozłożyć na odcinki, żeby widzowie nie padli trupem z nadmiaru emocji! ;)
No dobrze, trochę sobie dworuję :) ale uważam że jest to...
2019-11-06
Trudna sprawa... ciężko ocenić powieść pisaną przed ponad 160 laty, wówczas bardzo aktualną, której tłem są losy robotników i przemysłowców w fabrycznym mieście Milton (wzorowanym na Manchasterze). Duży szacunek dla autorki za poruszenie ważnych bieżących kwestii społecznych.
Fabuła taka sobie. Bohaterowie raczej nijacy. Historia Margaret niespecjalnie porywa. Choć sama bohaterka ukazana jako wzór do naśladowania. Długo się czytało te prawie 600 stron, znużyłam się, nie miałam pewności czy dotrwam do końca. Jednak książka jest dosyć wartościowa, dobrze napisana, więc trudno byłoby ją odłożyć.
Na finiszu akcja przyspiesza... autorka też chyba chciała szybko skończyć ;) Wątek miłosny nudnawy... niby do końca było pewności jak się to wszystko potoczy, ale właściwie można było się domyślić. Mimo wszystko kibicowałam Henry'emu Lennoxowi. Pan Thornton jakoś do samego końca nie wzbudził mojej sympatii, pomimo przedstawienia go jako silnego i mądrego człowieka, który zaczynając od zera doszedł do wysokiej pozycji i majątku. Nie polubiłam też ani jego matki, ani siostry... Najbarwniejszą postacią wydała mi się Dixon, służąca ;) A chyba nie o to chodziło.
Polecam pasjonatom epoki i wielbicielom prozy XIX-wiecznej.
Trudna sprawa... ciężko ocenić powieść pisaną przed ponad 160 laty, wówczas bardzo aktualną, której tłem są losy robotników i przemysłowców w fabrycznym mieście Milton (wzorowanym na Manchasterze). Duży szacunek dla autorki za poruszenie ważnych bieżących kwestii społecznych.
Fabuła taka sobie. Bohaterowie raczej nijacy. Historia Margaret niespecjalnie porywa. Choć sama...
2019-10-18
No cóż... najsłabsza z przeczytanych przeze mnie do tej pory powieści mojego ulubionego autora. Co nie zmienia faktu, że nadal dobra! Niechaj pisarze współcześni uczą się od tych XIX-wiecznych.
Mamy tu dość ciekawą fabułę, mamy tajemnicę do rozwikłania, mamy interesujące postacie. Choć muszę przyznać, że do dwójki głównych bohaterów - Valerii i jej męża - nie mogłam się jakoś przekonać i nie polubiłam ich. Być może sto lat temu byłoby inaczej... Niemniej jednak czytało się nieźle i absolutnie nie żałuję, że sięgnęłam po tę pozycję.
No cóż... najsłabsza z przeczytanych przeze mnie do tej pory powieści mojego ulubionego autora. Co nie zmienia faktu, że nadal dobra! Niechaj pisarze współcześni uczą się od tych XIX-wiecznych.
Mamy tu dość ciekawą fabułę, mamy tajemnicę do rozwikłania, mamy interesujące postacie. Choć muszę przyznać, że do dwójki głównych bohaterów - Valerii i jej męża - nie mogłam się...
2019-08-30
Bardzo dobra lektura. Autor pisywał lepsze powieści, ale i ta jest na wysokim poziomie. Fabuła ciekawa, historia wciąga. Postacie dość przekonujące, choć na temat Margaret chętnie przeczytałabym nieco więcej. Basil młodzieńczo naiwny i niewinny. Zakończenia domyślałam się, ale może dlatego, że dość dobrze poznałam już autora... Polecam :)
Bardzo dobra lektura. Autor pisywał lepsze powieści, ale i ta jest na wysokim poziomie. Fabuła ciekawa, historia wciąga. Postacie dość przekonujące, choć na temat Margaret chętnie przeczytałabym nieco więcej. Basil młodzieńczo naiwny i niewinny. Zakończenia domyślałam się, ale może dlatego, że dość dobrze poznałam już autora... Polecam :)
Pokaż mimo to2019-08-27
Nowelka umieszczona m.in. w zbiorze wydanym pod tytułem "Naszyjnik i inne opowiadania". Bardzo dobra lektura.
Nowelka umieszczona m.in. w zbiorze wydanym pod tytułem "Naszyjnik i inne opowiadania". Bardzo dobra lektura.
Pokaż mimo to2019-08-27
Za opowiadaniami nie przepadam, bo nie lubię rozstawać się z bohaterami tuż po zawarciu z nimi znajomości. Ale nie zmienia to faktu, że zbiorek ten jest bardzo zacny. Zawiera w sobie opowieści zarówno króciutkie - na trzy, cztery kartki - jak i dłuższe, bardziej rozbudowane i moim zdaniem nieco lepsze; wszystkie mają ciekawą, spójną fabułę i dostarczają materiału do przemyśleń, głównie na temat ludzkiej niepięknej natury... Po około stu pięćdziesięciu latach wszystko nadal aktualne. Do tego mamy wspaniałą próbkę życia francuskiego społeczeństwa w XIX wieku. Kawał dobrej prozy. Polecam.
Za opowiadaniami nie przepadam, bo nie lubię rozstawać się z bohaterami tuż po zawarciu z nimi znajomości. Ale nie zmienia to faktu, że zbiorek ten jest bardzo zacny. Zawiera w sobie opowieści zarówno króciutkie - na trzy, cztery kartki - jak i dłuższe, bardziej rozbudowane i moim zdaniem nieco lepsze; wszystkie mają ciekawą, spójną fabułę i dostarczają materiału do...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-08-03
Będzie długo, ale zachęcam ;)
Wilkie Collins - mój XIX-wieczny Mistrz Pióra. Schowajcie się przy nim wszyscy współcześni autorzy thrillerów, kryminałów i powieści sensacyjnych! Wszystko to tylko mało znaczące popłuczyny. Bo jak można oprzeć się wygłaszaniu peanów na cześć Autora, który tak ciekawie i bogato potrafi oddać realia swoich czasów, i tak wspaniale opisać naturę człowieka? Collins był niesamowicie wnikliwym obserwatorem ludzkich charakterów i zachowań, a to co widział wokół siebie, bardzo zgrabnie przenosił na karty pisanych powieści. Na dodatek z dystansem i humorem! Jego książki są życiowe, autentyczne i - co istotne - nadal aktualne. Pojawiające się w nich postacie - barwne i prawdziwe. Fabuła - zawsze wciągająca. Język, którym się posługuje - wyrafinowany i piękny! Och, jak można oprzeć się poniższym słowom... jak można się im oprzeć i nie pokochać Autora?
"W roku 1844 fakt niegolenia się był postrzegany przez oświeconą większość angielskiego społeczeństwa jako dowód na bycie niespełna rozumu. (...) Od tamtego czasu zrobiliśmy pewne postępy w kwestii częściowej tolerancji dla bród, ale nadal długa droga przed nami. Na obecnym etapie postępu, w roku 1861, czy możliwym jest, aby jakikolwiek godny zaufania urzędnik bankowy w całej metropolii miał najmniejsze szanse na utrzymanie posady, gdyby zarzucił golenie podbródka?"
Cytaty jeszcze dodam... ale teraz o fabule. Obraca się ona wokół mrocznego sekretu, zapisanego na kartce ukrytej w niezamieszkałej części wielkiego, starego dworzyszcza. Sekret znała tylko służąca i jej pani. Pani zabrała go do grobu, poleciwszy uprzednio służącej podzielić się nim ze światem. Służąca dotrzymała przysięgi, że kartka nie opuści dworu, lecz sprzeciwiła się swej pani i nie ujawniła tajemnicy. Po latach pojawia się ryzyko, że sekret zostanie odkryty przez córkę pani... Następnie - a jakże! - po pewnym czasie rzeczona córka odkrywa ów sekret...
Powiem szczerze, że domyślałam się co może być zapisane na kartce... i okazało się, że miałam rację. Podejrzewam, iż Autor nie stawiał na zachowanie tajemnicy przed czytelnikiem, skupił się natomiast na wzbudzeniu ciekawości jak to dokładnie było... w jaki sposób się to rozegrało... i co skłoniło bohaterów do postąpienia tak, a nie inaczej... toteż powieść trzymała mnie w napięciu niemalże do ostatnich stron. Zakończyłam czytanie bardzo zadowolona i usatysfakcjonowana, choć w międzyczasie pewne wydarzenia potoczyły się trochę nie po mojej myśli. Ale wybaczam ulubionemu Autorowi! Tak widocznie miało być. A powieść szczerze polecam tym, którzy gustują w Powieściach przez duże P, a nie zadowalają ich ubogie i byle jakie czytadła, napisane równie byle jakim językiem.
I jeszcze parę cytatów... ;)
"Był to jeden z tych wysokich, poważnych mężczyzn o życzliwej powierzchowności, stożkowatej głowie, niskim głosie, wolnym kroku i ociężałych ruchach, którym udaje się wyrobić sobie opinię mędrca, nie zadając sobie żadnego trudu, aby zasłużyć na nią mową lub czynem. W całej okolicy zarządca słynął jako niezwykle logiczny, rozsądny człowiek, a gospodyni, choć w innych kwestiach kobieta bystra, w tym jednym wypadku w dużej mierze ulegała zbiorowej iluzji."
"Był to cichy, niewyraźny, ukradkowy szelest, a jego źródło przemieszczało się tam i z powrotem w krótkich odstępach czasu, miękko tam i z powrotem, tak że dźwięk dobiegał to z jednego, to z drugiego końca Pokoju Mirtowego. Były chwile, kiedy nagle stawał się wyraźny, i chwile, gdy stopniowo przechodził w tony tak subtelne, że nieuchwytne dla ucha. Czasami zdawał się jednym susem przemykać po podłodze, to znowu skradał się z powolnym, ciągłym szmerem balansującym na granicy zupełnej ciszy. (...) Oczy Sary pozostawały utkwione w drzwiach Pokoju Mirtowego – coraz szerzej otwarte – otwarte tak, jak gdyby chciały przeniknąć do środka, jak gdyby czekały na to, że solidne drzwi staną się przeźroczyste i pokażą, co kryje się za nimi. (...) Dźwięk ponownie ucichł, a potem nagle zabrzmiał jednym ukradkowym ruchem u samych drzwi.
Gdyby tylko mogła się w tym momencie poruszyć! Gdyby mogła spojrzeć w dół na szczelinę pomiędzy dolną krawędzią drzwi a deskami podłogi, gdy nikły szelest zbliżył się do niej najbardziej, dostrzegłaby jego prozaiczną przyczynę. Był nią kawałek spłowiałej czerwonej tapety ze ściany Pokoju Mirtowego, który częściowo wystawał spod drzwi. Czas i wilgoć sprawiły, że papier zaczął odchodzić w całym pokoju. Podczas oględzin ścian majster oderwał w sumie dwa czy trzy jardy tapety – czasami w dużych kawałkach, czasami w małych, zależy, jak odchodziła – i rzucił na nagie deski podłogi na pastwę wiatru, gdy ten wpadał do środka przez wybitą szybę w oknie."
"Ich zachowanie wprawia mnie w osłupienie i myślę, że wprawiłoby także jego. Obie te osoby – ciągnął pan Treverton, spoglądając pełen zdumienia to na Rosamond, to na Leonarda – są, jak wszystko na to wskazuje, istotami ludzkimi. Chodzą na tylnych łapach, bez trudu wyrażają myśli, wydając artykułowane dźwięki, wykazują zwykły przydział rysów twarzy, a pod względem wagi, wzrostu i rozmiaru zdają mi się przeciętnymi istotami ludzkimi z rodzaju cywilizowanych. A jednak siedzą oto, przyjmując stratę majątku wartego czterdzieści tysięcy funtów równie beztrosko jak Krezus, król Lidii, mógłby przyjąć stratę półpensówki!"
Polecam! :)
Będzie długo, ale zachęcam ;)
Wilkie Collins - mój XIX-wieczny Mistrz Pióra. Schowajcie się przy nim wszyscy współcześni autorzy thrillerów, kryminałów i powieści sensacyjnych! Wszystko to tylko mało znaczące popłuczyny. Bo jak można oprzeć się wygłaszaniu peanów na cześć Autora, który tak ciekawie i bogato potrafi oddać realia swoich czasów, i tak wspaniale opisać naturę...
Całkiem zacny XIX-wieczny kryminał z wciągającą fabułą osadzoną w Australii. Bardzo realistycznie zarysowane tło, ciekawi bohaterowie. Dobrze się czytało.
Całkiem zacny XIX-wieczny kryminał z wciągającą fabułą osadzoną w Australii. Bardzo realistycznie zarysowane tło, ciekawi bohaterowie. Dobrze się czytało.
Pokaż mimo to