-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-05-22
2024-05-14
2024-05-08
2024-04-27
2024-04-18
Urocza historia. Mam wrażenie, że mimo wszystko trochę nietypowa. Relacja nie rozwija się w jakimś zawrotnym tempie i intensywnie, ale jest całkiem przyjemna.
Urocza historia. Mam wrażenie, że mimo wszystko trochę nietypowa. Relacja nie rozwija się w jakimś zawrotnym tempie i intensywnie, ale jest całkiem przyjemna.
Pokaż mimo to2024-04-08
2024-03-19
Dosłownie pochłonęłam tę książkę! Wciąga od pierwszej strony!
Od początku czuć atmosferę, która towarzyszy bohaterom, a która z każdą chwilą staje się coraz gęstsza, aż czasami człowiek nie może już oddychać, a wreszcie wszystko wybucha w kulminacyjnym momencie, w którym wreszcie wszystko się wyjaśnia. Co do atmosfery, to autorka świetnie oddała to trochę przyćmione, ograniczone przez używki i dostęp do świata poza domkiem życie - czytając miałam wrażenie, że sama trochę jestem bohaterką i sama jestem wiecznie "pod wpływem" czegoś. Jednocześnie nie jest to przytłaczające, wszystko toczy się dość naturalnie. Naprawdę dobrze jest poprowadzone fabularnie to, że w sumie na zewnątrz nie tak wiele się dzieje, ale za to wewnątrz są nieustanne przemiany i przeobrażenia.
Postaci są ciekawe i choć każda inna, trochę jakby nie do końca pasująca do reszty (jak puzzle z różnych zestawów), to jednak dopasowana do historii. Może kreowane nieco według określonych szablonów - chociaż potrafią z nich wyjść w kilku momentach - lecz też w sposób, który razi tylko początkowo, zanim faktycznie zaczną żyć.
Jak wyżej, akcja w książce rozwija się trochę wolno, najbardziej intensywne wydarzenia zawierają się w może niecałych trzydziestu stronach i tylko trochę oddalone są od oczyszczającego końca, ale to zupełnie nie przeszkadza, przynajmniej mnie. Trochę to też odpowiada tematyce - jest tu dużo o używkach i byciu na rauszu. Ja się czułam tak, jakbym nieustannie była trochę pod wpływem, w dodatku takim dość niebezpiecznym, bo uczucie niepokoju towarzyszy na każdym kroku już od pewnego momentu.
Myślę, że będę śledzić twórczość Marty Bijan!
Dosłownie pochłonęłam tę książkę! Wciąga od pierwszej strony!
Od początku czuć atmosferę, która towarzyszy bohaterom, a która z każdą chwilą staje się coraz gęstsza, aż czasami człowiek nie może już oddychać, a wreszcie wszystko wybucha w kulminacyjnym momencie, w którym wreszcie wszystko się wyjaśnia. Co do atmosfery, to autorka świetnie oddała to trochę przyćmione,...
2024-03-01
2024-02-29
Bardzo się cieszę, że pomimo swoich obaw (bo licealiści, bo jestem już trochę za stara może na romanse młodzieżowe i do młodzieży kierowane) sięgnęłam po tę książkę i ją przesłuchałam! Jasne, czułam, że może nie jestem do końca targetem jeśli chodzi o wiek, ale nie aż tak mocno, żeby się nie wciągnąć i nie polubić bohaterów!
Skoro wspomniałam już o bohaterach - bardzo doceniam to, że autorka z taką starannością napisała wszystkie liczące się dla historii postaci i nie traktowała nikogo leniwie. Zarówno główni bohaterowie, jak i ich przyjaciele, nawet ci mniej znaczący, a także ich wrogowie są napisani przemyślanie i z dbałością o szczegóły, które dają czytelnikowi wrażenie, że tacy ludzie istnieją naprawdę. Poza tym, ważniejsze postaci (Leon, Daniel, Hania, Maks, Artur, Adam) są po prostu tak sympatycznymi dzieciakami - i piszę to z pełną świadomością tego, że Artur nie jest przyjemniaczkiem!; że trudno ich po prostu nie polubić! Świetne uczucie przeczytać coś, gdzie bohaterowie są tak dobrze potraktowani i zadbani.
Muszę też zauważyć, że z reguły przynajmniej jedna strona związku miejscami mnie denerwuje, a w przypadku chłopaków się to nie zdarzyło. Uwielbiam Leona i Daniela jako bohaterów i jako parę. Daniel to typ postaci, w których sama się kochałam jako nastolatka i mam do nich słabość do dzisiaj, a Leon jest... w zasadzie Leonem -widać po nim przypisany mu wiek, jego zachowania i przemyślenia pasują do etapu życia w jakim się właśnie znajduje. Po Danielu w zasadzie także. Co do Leona to może mam też do niego słabość właśnie dlatego, że mnie w jego wieku też kręcili mroczni chłopcy (najlepiej z przeszłością) z dłuższymi włosami, kolczykami i tatuażami, a także palacze (chociaż też sama raczej nie paliłam) - także tutaj po prostu mamy wspólne gusta, że tak to określę.
Co do fabuły, jest to raczej slow burn, ale wszystko w nim jest tak na miejscu, że świetnie pasuje. Jest jednocześnie trochę powoli i trochę się człowiek zastanawiał "kiedy wreszcie???", a z drugiej strony widać było jak chemia między chłopakami się kumuluje i nabiera na sile, aż do punktu kulminacyjnego.
Podobało mi się też to, że autorka nie skoncentrowała się na samych związkach (liczba mnoga, dokładnie tak), ale także na innych ważnych rzeczach w życiu bohaterów - nauka, szkoła, problemy rodzinne, ciągnące się za nimi plotki i reputacja. Kompleksowe zapełnienie wątkami pobocznymi dało taki efekt, że bohaterowie są bardziej realni w oczach czytelnika.
Bardzo polecam!
Bardzo się cieszę, że pomimo swoich obaw (bo licealiści, bo jestem już trochę za stara może na romanse młodzieżowe i do młodzieży kierowane) sięgnęłam po tę książkę i ją przesłuchałam! Jasne, czułam, że może nie jestem do końca targetem jeśli chodzi o wiek, ale nie aż tak mocno, żeby się nie wciągnąć i nie polubić bohaterów!
Skoro wspomniałam już o bohaterach - bardzo...
2024-02-29
Uwielbiam tę serię i w poprzednich tomach bardzo polubiłam się i z Kirą i z Aehako, liczyłam też na to, że jeden z moich ulubionych motywów - grumpyxsunshine (ponury x słoneczko), będzie częścią, którą mogę pokochać najbardziej, ale... Co tu dużo pisać, zawiodłam się.
Wszystko w książce dzieje się za szybko jak dla mnie. Ledwie coś się zdarzy, jest jakaś myśl, jakieś wydarzenie, a już można o nim zapomnieć. Zagrożenie ze strony innych kosmitów? Rozwiązanie w ciągu jednego dnia. Inne kwestie? Maksymalnie dwa dni i po sprawie. Bardzo mi się to nie podobało.
Sam charakter Kiry i to jak została napisana było dla mnie nieco denerwujące, co jest dość dziwne, bo jesteśmy sobie bliskie pod względem charakteru. Zdecydowanie wolałam w każdym razie perspektywę Aehako. Kira wygrywa też w konkursie na najbardziej denerwujące powtarzane zdanie...
Sceny erotyczne - okropne. Mam wrażenie, że trochę leniwie tu autorka do nich podeszła.
Bardzo podobał mi się jednak dodatek z Miesiąca miodowego! "Zamiana charakterami" na okres ciąży, była czymś zdecydowanie ciekawym i przyjemnym, lubię oglądać bohaterów z różnych stron i w różnych sytuacjach, więc był to zadowalający zabieg!
Lubię jednak tę serię, a czytając notatki od autorki czuję, że myślimy w pewien sposób podobnie, więc sięgnę po następne tomy i bardzo czekam na historię Rukha i Harlow!
Uwielbiam tę serię i w poprzednich tomach bardzo polubiłam się i z Kirą i z Aehako, liczyłam też na to, że jeden z moich ulubionych motywów - grumpyxsunshine (ponury x słoneczko), będzie częścią, którą mogę pokochać najbardziej, ale... Co tu dużo pisać, zawiodłam się.
Wszystko w książce dzieje się za szybko jak dla mnie. Ledwie coś się zdarzy, jest jakaś myśl, jakieś...
2024-02-23
Pewną czytelniczą granicę przekroczyłam już jakiś czas temu, więc muszę przyznać, że po recenzjach byłam nastawiona bardzo pozytywnie do tej książki i nie mogłam się doczekać, aż ją przeczytam!
I muszę przyznać, że czytało się ją przyjemnie. Relacja Ketahna i Ivy jest urocza, choć muszę przyznać, że jestem fanką POV Ketahna znacznie bardziej niż POV Ivy - zwyczajna preferencja charakteru. Nasi bohaterowie dali sobie wzajemnie czas na rozwijanie relacji, odkrywanie uczuć, tego co chcą zrobić w związku z tym, że już przyszło im razem żyć w jednym gnieździe. Choć oczywiście było między nimi od razu niemal wiadome przyciąganie, pod tym względem było to miłe zaskoczenie, że bardziej skupiono się na tym, jak oboje rozwijają się emocjonalnie w tej relacji.
Były też rzeczy, które mi się nie podobał, jak na przykład kwestia rozumienia języków. Nie jestem w stanie po prostu uwierzyć, że Ketahn tak szybko nauczył się mówić i rozumieć niemal płynnie język angielski. Ivy też nie jest moim ulubionym typem bohaterki, bo nie wykracza w żaden sposób poza typową bohaterką romansu - blond włosy, niebieskie oczy, niby jej uroda jest zwyczajna, ale jest tak piękna, że uwiedzie nawet inny gatunek, a ponadto brakuje jej zwyczajnie charakteru i jest dość płaska. Może w następnych częściach się to zmieni, mam taką nadzieję... No i sceny erotyczne są bardzo nijakie jak na sci-fi romans.
Z chęcią sięgnę po kolejne tomy, żeby dokończyć historię tej dwójki, chociaż przyznam, że się nieco zawiodłam.
Pewną czytelniczą granicę przekroczyłam już jakiś czas temu, więc muszę przyznać, że po recenzjach byłam nastawiona bardzo pozytywnie do tej książki i nie mogłam się doczekać, aż ją przeczytam!
I muszę przyznać, że czytało się ją przyjemnie. Relacja Ketahna i Ivy jest urocza, choć muszę przyznać, że jestem fanką POV Ketahna znacznie bardziej niż POV Ivy - zwyczajna...
2023-12-30
Zdecydowanie lepsze historie od tych z pierwszej LN, bo po prostu bardziej wciągające. Tym razem też były to różnorodne historie. O dziwo, historia Mamy Isabelli nieco gorsza od historii Siostry Krone - może dlatego, że przy Krone poznajemy coś nowego na temat świata przedstawionego, a przy Isabelli mamy po prostu powtórkę z tego, co już wiemy oraz z Listu Normana...
Zdecydowanie lepsze historie od tych z pierwszej LN, bo po prostu bardziej wciągające. Tym razem też były to różnorodne historie. O dziwo, historia Mamy Isabelli nieco gorsza od historii Siostry Krone - może dlatego, że przy Krone poznajemy coś nowego na temat świata przedstawionego, a przy Isabelli mamy po prostu powtórkę z tego, co już wiemy oraz z Listu Normana...
Pokaż mimo to2023-12-22
Alicja Sinicka nigdy nie zawodzi, jeśli chodzi o tworzone przez siebie historie!
Jest to kolejna świetna książka tej autorki. Chociaż kryminał, to jest dość "lekka" - w cudzysłowie, ponieważ porusza jednak dość ciężkie tematy, takie jak śmierć (oczywiście) i grooming. Niemniej, pomimo tematyki, styl Sinickiej jest o tyle wyjątkowy, że potrafi stworzyć skomplikowaną historię, która zaskakuje końcówką i rozwiązaniem, a jednocześnie jest dość prosta do pojęcia dla zwykłego czytelnika. Mnie to przekonuje, bo nie przepadam za ciężkimi kryminałami po prostu, a jestem zadowolona tym, że jednak fabuła jest wciągająca.
Alicja Sinicka nigdy nie zawodzi, jeśli chodzi o tworzone przez siebie historie!
Jest to kolejna świetna książka tej autorki. Chociaż kryminał, to jest dość "lekka" - w cudzysłowie, ponieważ porusza jednak dość ciężkie tematy, takie jak śmierć (oczywiście) i grooming. Niemniej, pomimo tematyki, styl Sinickiej jest o tyle wyjątkowy, że potrafi stworzyć skomplikowaną...
2023-12-12
Zdecydowanie uwielbiam tę serię!
Ma swoje wady i nie jest idealna to prawda, ale należy jednak uwzględnić tutaj motywy autorki, która sama przyznała, że chciała po prostu napisać historię sci-fi, podczas której świetnie by się bawiła. Nigdy nie miała to być seria, w której wszystko jest na poważnie i wzniośle, więc jeśli potraktuje się ją z przymrużeniem oka, jako zabawne i milutkie książki to człowiek naprawdę świetnie się będzie bawił.
Ja się bawię cudnie. Ta część podeszła mi jeszcze bardziej niż poprzednia, ponieważ uwielbiam bohaterów w typie Raahosha oraz takie pary jak Raahosha i Liz. Bohaterka o dziwo nieco działała mi na nerwy przez pierwsze kilkadziesiąt stron, chociaż bardzo ją polubiłam w poprzedniej książce. Niemniej, dalej jestem zachwycona tym, że jest to kolejna historia o mężczyźnie, który faktycznie kocha, lubi i szanuje swoją partnerkę (czegokolwiek by nie myśleć o porwaniu). Raahosh kupił mnie po całości i będę go bronić przed wszystkimi zarzutami, nie tylko dlatego, że to typ, który uwielbiam, ale także dlatego, że jest dotychczas najciekawszą i najbardziej złożoną postacią z przedstawionych.
Na plus jest to, że w tej części mamy nieco więcej informacji o głównych bohaterach - o Liz nie wiemy może wiele, ale wiemy cokolwiek, a brak informacji bardzo mi przeszkadzał w przypadku Georgie. Raahosh z kolei ma już naprawdę dobrze zarysowaną przeszłość, co mnie cieszy.
Również tę część czytało się płynnie i łatwo ze względu na styl autorki, która potraktowała tę serię na luzie i jest to też naprawdę odświeżające w romansach. No ale także dlatego, że Liz i Raahosh naprawdę są sobie przeznaczeni i to widać.
Czekam na kolejne tomy z niecierpliwością!
Zdecydowanie uwielbiam tę serię!
Ma swoje wady i nie jest idealna to prawda, ale należy jednak uwzględnić tutaj motywy autorki, która sama przyznała, że chciała po prostu napisać historię sci-fi, podczas której świetnie by się bawiła. Nigdy nie miała to być seria, w której wszystko jest na poważnie i wzniośle, więc jeśli potraktuje się ją z przymrużeniem oka, jako zabawne...
2023-10-07
Jest to książka bardzo, bardzo smutna i trudna, choć niewątpliwie łatwo i szybko się ją czyta.
Myślę, że jakieś 90% osób w moim wieku kojarzy Jennette McCurdy, jeśli nie z tego, że oglądało na Nickelodeon seriale z jej udziałem, to tak ogólnie z twarzy i tę twarz łączy ze wspomnianą stacją, a może i z jakimś serialem. Mnie kojarzyła się ona z osobą pogodną, nieco pyskatą, radosną, stanowczą i pewną swojego zdania - bo tak oceniałam ją przez większość czasu, patrząc przez pryzmat postaci Sam Puckett, którą grała. Teoretycznie wiadomo, że aktorzy to nie postacie, które grają, ale czasami się o tym zapomina, szczególnie przy takiej powierzchownej znajomości czyjejś osoby.
Jennette McCurdy jest przeciwieństwem Sam Puckett, z roli której zasłynęła, co napawa mnie dużym smutkiem - nie dlatego, że jestem zaskoczona, ale dlatego, że jej życiorys jest po prostu bardzo smutnym i bolesnym życiorysem. Jako dziecko, nastolatka i młoda osoba przeszła niewyobrażalnie wiele, z czego większość stanowiła różnorodna przemoc ze strony jej matki, która w jej oczach była miłością, a kiedy już przestała nią być, wciąż nie mogła się wyswobodzić z jej sideł, dopóki śmierć nie przecięła tych więzów. Jej życiorys to historia bardzo toksycznych relacji w rodzinie oraz historia dziecka, które nie mogło być dzieckiem i nie miało szansy w pełni się samo ukształtować w kluczowych dla rozwoju momentach. Dziecka, które pozostało z traumami, zaburzeniami i poczuciem tego, że nie wie kim jest. Dziecka, któremu najważniejsza tak naprawdę osoba w życiu każdego człowieka, wyrządziła największą krzywdę.
Czytając o tym, jak wyglądało życie Jennette McCurdy niejednokrotnie jeżył mi się włos na karku, otwierałam oczy z niedowierzania i jednocześnie czułam wielką bezsilność, wiedząc do czego w zasadzie zmierzały konkretne wydarzenia w jej życiu.
Myślę, że wyznania aktorki są też bardzo dobitnym świadectwem, jak niewiele wiemy o życiu naszych idoli i o tym, co przechodzą tak naprawdę, w swoim prawdziwym życiu. W zasadzie to przygnębiającym przypomnieniem.
Mimo tego ładunku jednak, nie da się ukryć, że autobiografię czyta się szybko i lekko się przez nią brnie. Trochę za sprawą formy: są to poszczególne opisy sytuacji, mniej i bardziej wpływających na Jennette McCurdy w trakcie jej życia. Bez dłużyzn i przeciągania jeśli to nie jest konieczne, a w wielu przypadkach też bez głębszych refleksji i przede wszystkim bez oceny dorosłej autorki, bo te wnioski wyciągamy sami. Trochę też za sprawą przyjemnego stylu pisania.
Polecam!
Jest to książka bardzo, bardzo smutna i trudna, choć niewątpliwie łatwo i szybko się ją czyta.
Myślę, że jakieś 90% osób w moim wieku kojarzy Jennette McCurdy, jeśli nie z tego, że oglądało na Nickelodeon seriale z jej udziałem, to tak ogólnie z twarzy i tę twarz łączy ze wspomnianą stacją, a może i z jakimś serialem. Mnie kojarzyła się ona z osobą pogodną, nieco pyskatą,...
2023-09-30
Jeśli ktoś spodziewa się jakiejś super poważnej historii, jakichś większych zawiłości czy faktycznie intelektualnego romansu, to cóż, pewnie nie spodoba mu się ta książka za specjalnie. Jak dla mnie jednak to, że jest ona potraktowana na luzie, z przymrużeniem oka - a mimo to widać, że autorka się jednak do niej przyłożyła i naprawdę kocha tę historię i postaci! - jest jak najbardziej na plus, bo nie była ona męcząca i wymagająca. I nawet jeśli tak piszę, to wciąż mi się ona podobała i się zauroczyłam!
Historia była niezwykle przyjemna z kilku prostych przyczyn:
1. Główny bohater nie nienawidzi kobiet i faktycznie lubi główną bohaterkę będącą jego love interest! To niby podstawa, ale w romansach jest po prostu plaga mężczyzn, którzy są wręcz odwrotni i traktują swoje partnerki przedmiotowo. I tutaj naprzeciw im wychodzi Vektal, który ubóstwia Georgie i porzuciłby dla niej bez zastanowienie wszystko co ma! To było dosłownie kojące.
ad.1. W ogóle fajnie poczytać o świecie, w którym kobiety są po prostu dobrze traktowane.
2. Historia jest dość prosta, a jednak nie brak w niej spójności oraz pewnych ciekawych niuansów świata przedstawionego - uważam, że kwestia symbiontów jest niesamowicie dobrze napisana i po prostu interesująca z punktu biologicznego.
3. Autorka napisała tę książkę głównie dla siebie, ale także dla kobiet podobnych sobie - i to bardzo widać. Na każdej stronie dosłownie czuć, że ona tę historię kochała i że proces twórczy sprawiał jej mnóstwo przyjemności (choć pewnie i nieprzyjemności też było). A że kierowany jest od kobiety dla kobiety, to mamy tutaj główną bohaterkę, która pcha akcję do przodu i staje się silniejsza w trakcie wydarzeń, a także zakochanego w niej po uszy kosmitę, co sprawia, że nie jest to typowa historia już na etapie zamysłu.
Jedynym do czego mogłabym się przyczepić jest w zasadzie to, jak niewiele wiemy o przeszłości głównej bohaterki. Być może nie jest to aż tak znaczące, ale jednak fajnie byłoby ją poznać nieco lepiej.
Czekam na kolejne części!
Jeśli ktoś spodziewa się jakiejś super poważnej historii, jakichś większych zawiłości czy faktycznie intelektualnego romansu, to cóż, pewnie nie spodoba mu się ta książka za specjalnie. Jak dla mnie jednak to, że jest ona potraktowana na luzie, z przymrużeniem oka - a mimo to widać, że autorka się jednak do niej przyłożyła i naprawdę kocha tę historię i postaci! - jest jak...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-19
Byłam bardzo ciekawa tej książki z dwóch powodów: kilkunastoletnie już zainteresowanie Azją oraz fakt, że sama jestem fanką pewnych idoli (choć akurat niekoniecznie japońskich).
Jako osoba, która wie co nieco o świecie fandomów azjatyckich gwiazd, zarówno o tych dobrych, jak i złych rzeczach, mogę napisać, że nie była to może książka otwierająca mi oczy, bo po prostu znam różnych ludzi, różne historie i to jak pewne rzeczy funkcjonują w tym świecie. Może dlatego też tak szybko się wciągnęłam w tę historię?
Sposób napisania jest dość specyficzny, choć charakterystyczny dla japońskich autorów. Nie każdemu to zdecydowanie przypadnie do gustu, ja akurat lubię. W książce wiele rzeczy jest pomijanych - nie mamy na przykład często świadomości, czy dany moment to retrospekcja czy teraźniejszość albo też nagle się okazuje, że w historii był tzw time-skip, którego się nie wyczuło. Czy to przeszkadza? Może trochę, ale mi osobiście niespecjalnie. Ot, dziwaczność japońskich książek - przynajmniej w oczach Europejczyków. Ja, jak wyżej, lubię tę japońską osobliwość, jest w niej coś pięknego i kojącego zarazem.
Nie jest to książka tylko o samej relacji fanki z idolem, chociaż oczywiście w głównej mierze koncentruje się ona na tym wątku, szczególnie, że mamy tu narrację pierwszoosobową. Bardziej bym ją nawet uznała za książkę o dorastaniu, zagubieniu życiowym, jakiego doświadcza główna bohaterka, która musi sobie zacząć układać życie od nowa, a w zasadzie to po raz pierwszy, ze względu na kryzys związany z jej ukochanym idolem. Jest to moim zdaniem bardzo ciekawe spojrzenie na młodzież, szczególnie na młodzież z trudnościami, taką która "nie pasuje" do otoczenia i do wizji świata.
Plusem jest to, że naprawdę szybko się ją czytało!
W ogólnym rozrachunku, polecam, jeśli lubicie takie klimaty!
Byłam bardzo ciekawa tej książki z dwóch powodów: kilkunastoletnie już zainteresowanie Azją oraz fakt, że sama jestem fanką pewnych idoli (choć akurat niekoniecznie japońskich).
Jako osoba, która wie co nieco o świecie fandomów azjatyckich gwiazd, zarówno o tych dobrych, jak i złych rzeczach, mogę napisać, że nie była to może książka otwierająca mi oczy, bo po prostu znam...
2023-09-11
Ta historia była dokładnie taka, jak sugeruje tytuł. Po deszczu czuje się świeżość, ulgę, przyjemność. Czuje się życie. Ostatni tom to idealne podsumowanie serii - lekko niedopowiedziane, delikatne, żywe.
Ta historia była dokładnie taka, jak sugeruje tytuł. Po deszczu czuje się świeżość, ulgę, przyjemność. Czuje się życie. Ostatni tom to idealne podsumowanie serii - lekko niedopowiedziane, delikatne, żywe.
Pokaż mimo to
Kto zna Junjiego Ito i jego historie, temu w zasadzie nie trzeba wiele mówić. Są to standardowe, niepokojące i dobrze napisane, w jego niezawodnym stylu.
Tytułowa opowieść o Frankensteinie chociaż długa (zajmuje mniej więcej połowę, jeśli nie więcej tomu) jest bardzo ciekawym ukazaniem tej historii z perspektywy autora.
Kto zna Junjiego Ito i jego historie, temu w zasadzie nie trzeba wiele mówić. Są to standardowe, niepokojące i dobrze napisane, w jego niezawodnym stylu.
Pokaż mimo toTytułowa opowieść o Frankensteinie chociaż długa (zajmuje mniej więcej połowę, jeśli nie więcej tomu) jest bardzo ciekawym ukazaniem tej historii z perspektywy autora.