-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2024-04-14
2024-03-22
Ciężko jest wydać opinie o tej książce. Nie mogę ocenić życia autora, więc oceniam ją za całokształt. Nie przeszkadzało mi skakanie po latach, po wydarzeniach. Być może to nadawało jej dynamizmu.
Widziałam w opublikowanych tu opiniach zarzut, że Matthew pisze ciągle o sobie. "JA we wszelkich odmianach". Otóż książka jest autobiografią. Nie spodziewajmy się, że książka z tego gatunku będzie o czymś innym. Owszem, wiele stron jest o jego uzależnieniu, trochę mniej o związkach, przyjaciołach, karierze, ale ja osobiście zupełnie nie odczułam, żeby jakiś temat pomijał bądź było go za mało w porównaniu do całości. To nie jest książka o serialu "Przyjaciele", z którego jest najbardziej znany. To Matthew Perry jest bohaterem tej książki, nie zarzucajmy jej braków w czymś, czego nie musi tam być. Życie autora nie zamyka się tylko w tym serialu.
Pisał o uzależnieniu, bo to miało wpływ na całe jego życie, na każdą sferę. Miał nie pisać albo pisać mniej o tym, co go trapiło przez większość życia, co go prawie zabiło tylko po to, by ktoś mu nie zarzucił, że napisał za dużo? To jego spowiedź. Był egoistyczny, bo mówil, że jest sławny? Ale nie skłamał, był sławny i rozpoznawalny, stwierdził fakt. Matthew szukał wymówek, żeby się usprawiedliwić? Być może. Był człowiekiem w silnym uzależnieniu, szukał powodów swojego postępowania. Każdy z nas w różnych sytuacjach próbuje sobie wytłumaczyć, dlaczego coś go spotkało, próbuje to zrozumieć. Matty również szukał powodów swojego uzależnienia, a mogło być ich wiele. Dlaczego oceniamy jego zdanid i jego samego tak, jakbyśmy sami byli idealni, krystalicznie czyści, zawsze i wszędzie logiczni i rozsądni, i potrafiący wszystko usprawiedliwić tak, że wszyscy są zadowoleni?
"Bogaty koleś płynący z prądem i narzekający" - Matty pokazał, jak osoba bogata, znana, która w pewnych sferach życia może odnosić sukcesy, być po prostu dobra w tym, co robi, w innych sferach zupełnie sobie nie radzić i cierpieć. Dlaczego umniejszamy jego odczuciom? Bogatemu, sławnemu to nie można? Mając wszystko, musi też być szczęśliwy i "jak może ci czegoś brakować, jak inni mają gorzej i sobie radzą"? To naiwne myślenie. Ten świat sławy może być gorszy niż nam się wydaje. Nadal był człowiekiem ze swoim życiom bagażem. Był człowiekiem, który wierzył, że sława i pieniądze go naprawią, wypełnią pustkę, ale tego nie zrobiły, o czym boleśnie się przekonał. I mówię to wszystko, patrząc na niego jak na zwykłego człowieka, nie aktora, którego znam i lubię. Cierpiał po cichu, bo na ekranie nigdy nie dawał po sobie tego poznać, w gronie znajomych zawsze dążył do bycia najzabawniejszym, czuł potrzebę rozśmieszania innych, mimo że w środku przeogromnie cierpiał.
Nie wybielam, nie wychwalam jego zachowania. My czytelnicy mogliśmy mieć o nim inne zdanie, zanim sięgnęliśmy po jego książkę, mieć o nim inne wyobrażenie. Na pewno po przeczytaniu jego autobiografii swoje zdanie, opinie niektórzy czytelnicy mogli zmienić, zmodyfikować. Spojrzeć na jego osobę z innej strony, bo nikt z nas nie jest jednowymiarowy i zmieniamy się przez całe życie. Na pewno wielu sytuacji też nie do końca zrozumiem jako osoba, która nie zmaga się z uzależnieniem, ale daje to wszystko do myślenia, aby nigdy do tego nie dopuścić.
Jego ciągłe powroty do nałogu nie oznaczały, że tego chce, że nie chce być trzeźwy, nie chce być na odwyku. Picie i ćpanie nie sprawiały mu większej satysfakcji niż relacje z ludźmi czy kariera. Był zagubiony i całkowicie pochłonięty przez uzależnienie. Ale nie był złym człowiekiem. Był w tym słaby, ale każdy jest ulepiony z innej gliny, nie jesteśmy na wszystko tak samo odporni. Śmiem nawet powiedzieć, że większość nie borykała się z uzależnieniem i myślę, że nie powinniśmy oceniać Mattiego swoją miarą. Jedna osoba powie sobie dość i to będzie dla niej dość. Druga będzie mówiła sobie dosyć co drugi dzień, a jednak nie będzie miała wystarczyło dużo siły, aby faktycznie się oddzielić grubą kreską od tego, co jej szkodzi.
Ostatni rozdział czyta się najsmutniej. Zaznał spokoju za życia, a nie miał okazji się tym nacieszyć.
Ciężko jest wydać opinie o tej książce. Nie mogę ocenić życia autora, więc oceniam ją za całokształt. Nie przeszkadzało mi skakanie po latach, po wydarzeniach. Być może to nadawało jej dynamizmu.
Widziałam w opublikowanych tu opiniach zarzut, że Matthew pisze ciągle o sobie. "JA we wszelkich odmianach". Otóż książka jest autobiografią. Nie spodziewajmy się, że książka z...
2024-03-01
Przeczytałam drugą część tej serii, a raczej powinnam powiedzieć - wymęczyłam. I cieszę się, że nie ma kolejnej, ale nawet gdyby była, nie zdecydowałabym się na czytanie tej serii dalej. Była... nijaka, tak bym ją podsumowała jednym słowem. Bohaterowie byli nijacy. Czytając dialogi między głównymi bohaterami miałam bardzo mocne wrażenie, że zostały napisane przez jedną osobę, zlewały się ze sobą, brak w nich różnorodności, charakteru. Za bardzo się nie wyróżniali. Ani przez moment czytania tych książek nie poczułam takiego... dreszczyku emocji, że on jest prawnikiem, bezwzględnym, niezwyciężonym, odnoszącym sukcesy, z pozycją. Raczej widziałam go jako nastolatka zamkniętego w ciele dorosłego. Nie wzbudzał we mnie takiego respektu, "męskiej energii". Ani przez moment nie poczułam chemii między bohaterami. Po prostu się stało i już. Wydarzenia były nijakie, typowe dla książek z tego gatunku. Typowy wyjazd do rodziców jednej ze stron - wszyscy mili, wszyscy zadowoleni, istna sielanka. Wszyscy się od razu polubili i zrozumieli bez słów. Spotkanie z Vincentem, sposób prowadzenia sprawy - też nijaki, poza jednym spotkaniem w biurze, o reszcie natomiast dowiadujemy się tylko z jakichś wspomnień sprzed tygodnia aż do sceny finałowej, która okazała się być zupełnie przypadkową, podaną na tacy, bo jakoś trzeba było zakończyć. Wątek zdecydowanie miał potencjał na więcej.
W I tomie między bohaterami doszło tylko do kilku pocałunków, a w II - jakby nic poza scenami seksu więcej się nie liczyło. Dorośli ludzie, którzy zachowują się na zdecydowanie mniej lat niż mają.
Najbardziej zaciekawił mnie wątek sprawy młodego chłopaka, niewinnie oskarżonego. Został niestety potraktowany bardzo po macoszemu, a - podobnie jak w przypadku byłego Avy - mógł wyglądać lepiej, dostarczyć więcej dreszczyków emocji. Doskonale rozumiem, że to nie jest książka kryminalna ale jeżeli już takie wątki wprowadza się do książki, możnaby było je poprowadzić zdecydowanie ciekawiej, z większą dawką emocji i zaangażowania - w końcu wpływ na głównego bohatera ponoć miała bardzo duży. A zakończenie potoczyło się raz dwa i już, mamy happy end.
Przeczytałam drugą część tej serii, a raczej powinnam powiedzieć - wymęczyłam. I cieszę się, że nie ma kolejnej, ale nawet gdyby była, nie zdecydowałabym się na czytanie tej serii dalej. Była... nijaka, tak bym ją podsumowała jednym słowem. Bohaterowie byli nijacy. Czytając dialogi między głównymi bohaterami miałam bardzo mocne wrażenie, że zostały napisane przez jedną...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-03
Daję szansę drugiemu tomowi, ponieważ ten nie był w żaden sposób porywający. Owszem, książkę czyta się przyjemnie, pod względem językowym jest na plus. Jednak co właściwie się w tej części wydarzyło? Bardzo dużo zbędnych opisów, rozwlekania pewnych momentów, a za mało akcji.
Daję szansę drugiemu tomowi, ponieważ ten nie był w żaden sposób porywający. Owszem, książkę czyta się przyjemnie, pod względem językowym jest na plus. Jednak co właściwie się w tej części wydarzyło? Bardzo dużo zbędnych opisów, rozwlekania pewnych momentów, a za mało akcji.
Pokaż mimo to2024-02-04
2017
2017
2023-10-07
Po pierwszym tomie byłam bardzo średnio nastawiona do tej serii. Zauważyłam, że opiera się na znajomym schemacie i nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych. Jednak koniec końców postanowiłam przeczytać tę serię do końca - trochę z nudów, trochę z potrzeby przeczytania czegoś niezobowiązującego. Poza tym naprawdę muszę przyznać, że sposób pisania autorki jest bardzo przyjemny. Jednak o ile akcja w tomie 2 i 3 jako tako się działa, tak w tym 4 tomie działo się... zupełnie nic. Naprawdę nie działo się nic. Nie jest to oczywiście książka kryminalna. Jednak spodziewałam się rozwinięcia wątku np. z ojcem Zaydena albo z jego matką i co, o co była posądzona. Ciągle czekałam na coś, co podsyci tę akcje, wprowadzi trochę zamieszania, ruchu. Jednak zawiodłam się. Wątek z ojcem został rozwiązany możliwie najprościej jak się dało, a podejrzenia względem matki zostały ujęte raptem w paru zdaniach. Robienie z Rosie takiej wiecznie poszkodowanej ofiary finalnie również wyszło bardzo słabo. Pomiędzy tym... nie działo się nic. Fajne, szczęśliwe zakończenie - innego nie mogliśmy się spodziewać - ale jak na ponad 600 stron książki to słabo.
Na plus - wzrost samoświadomości bohaterów, że uczyli się rozmawiać ze sobą (choć absurdalne akcje wciąż miały miejsce, jednak już zdecydowanie mniej), podjęcie się terapii oraz zachęcanie do tego innych.
Po pierwszym tomie byłam bardzo średnio nastawiona do tej serii. Zauważyłam, że opiera się na znajomym schemacie i nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych. Jednak koniec końców postanowiłam przeczytać tę serię do końca - trochę z nudów, trochę z potrzeby przeczytania czegoś niezobowiązującego. Poza tym naprawdę muszę przyznać, że sposób pisania autorki jest bardzo...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09
2023-09
2023-08-14
2023-08-11
Generalnie uwielbiam książki Jo Nesbo. Akcja tajemnicza do samego końca, nagłe zwroty akcji, które obracają wydarzenia o 180 stopni i dzieje się coś, czego zupełnie nie można się było spodziewać - jak na Nesbo przystało. Ale napisana zupełnie nie jak Nesbo, jakoś obco. Nie czułam takiego napięcia, jakie czuję, gdy czytam inne książki tego autora. Zdecydowanie czegoś tu zabrakło.
Generalnie uwielbiam książki Jo Nesbo. Akcja tajemnicza do samego końca, nagłe zwroty akcji, które obracają wydarzenia o 180 stopni i dzieje się coś, czego zupełnie nie można się było spodziewać - jak na Nesbo przystało. Ale napisana zupełnie nie jak Nesbo, jakoś obco. Nie czułam takiego napięcia, jakie czuję, gdy czytam inne książki tego autora. Zdecydowanie czegoś tu...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-08
Trochę nie rozumiem aż tak wysokiej oceny książki. Kierowałam się właśnie tymi wysokimi opiniami przy wyborze lektury, przy której będę mogła się chwilę zrelaksować, jednak ona niczym szczególnym nie wyróżnia się na tle innych. Książek relacji love-hate jest na pęczki i myślę, że można znaleźć ciekawsze pozycje. Nie wiem, czy jakiekolwiek przedstawione w książce relacje są "zdrowe" a same zachowania bohaterów dają wiele do życzenia - ciągłe obrażanie siebie nawzajem, przekleństwo w co drugim słowie, toksyczne zachowania, promowanie nieustannego imprezowania z alkoholem i narkotykami na pierwszym planie - nie ma w tym nic pozytywnego. Zepsute dzieci z bogatych domów, spuszczone ze smyczy kontroli rodzicielskiej, szastające pieniędzmi na prawo i lewo, niepotrafiące zrobić sobie samodzielnie nawet kanapki, które przy bliższym poznaniu jednak są miłe, przyjazne, troskliwe, kochane i w ogóle najlepsze na świecie? Bardzo mocno jest przerysowany ten świat.
Daję jednak ocenę 4 ze względu na to, że czytało się szybko i względnie przyjemnie (językowo, choć nie można powiedzieć, że obyło się bez błędów).
Trochę nie rozumiem aż tak wysokiej oceny książki. Kierowałam się właśnie tymi wysokimi opiniami przy wyborze lektury, przy której będę mogła się chwilę zrelaksować, jednak ona niczym szczególnym nie wyróżnia się na tle innych. Książek relacji love-hate jest na pęczki i myślę, że można znaleźć ciekawsze pozycje. Nie wiem, czy jakiekolwiek przedstawione w książce relacje są...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-05-25
Tak, jak gwiazdki wskazują - rewelacyjna. Zdecydowanie mój typ humoru. Przedstawienie wiedzy w przystępny i zrozumiały sposób, a przede wszystkim ciekawy. Mnóstwo przykładów i bogata bibliografia. Polecam :)
Tak, jak gwiazdki wskazują - rewelacyjna. Zdecydowanie mój typ humoru. Przedstawienie wiedzy w przystępny i zrozumiały sposób, a przede wszystkim ciekawy. Mnóstwo przykładów i bogata bibliografia. Polecam :)
Pokaż mimo to2023-05-03
Chciałabym na tę książkę, i w ogóle ma postać autorki, która prowadzi również podcast, trafić wcześniej, w momentach, gdy wątpiłam we wszystko, co w życiu miałam i w co wierzyłam. Chociażby po to, aby dowiedzieć się, że nie jestem jedyna, a każda z nas mierzy się z wieloma związkowymi problemami i każda z nas kiedyś idiotkowała i robiła coś, z czego dziś się śmieje z zażenowania. Finalnie cieszę się, że mnie odnalazła i miałam przyjemność ją przeczytać. Polecam, choć całkiem obszerna, dosyć długo ją czytałam.
Mam tylko jedno ale, ale to raczej kwestia edycyjna. Mianowicie fragmenty pisane czcionką w innym kolorze niż czarnym w moim odczuciu źle się czytało. Zbyt jasne. Bardzo szybko zaczynało mi się mienić w oczach, musiałam siedzieć z książką wtedy tylko przy naturalnym świetle, w sztucznym też było niekomfortowo. Taki mały drobiazg :)
Chciałabym na tę książkę, i w ogóle ma postać autorki, która prowadzi również podcast, trafić wcześniej, w momentach, gdy wątpiłam we wszystko, co w życiu miałam i w co wierzyłam. Chociażby po to, aby dowiedzieć się, że nie jestem jedyna, a każda z nas mierzy się z wieloma związkowymi problemami i każda z nas kiedyś idiotkowała i robiła coś, z czego dziś się śmieje z...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-05-03
Taka ocena wyłącznie ze względu na tematykę. Chciałabym móc przeczytać ją do końca, dowiedzieć się więcej smaczkówi i tych rodzinnych zawiłości, tych dramatów, ale... Szkoda mi czasu na książkę napisaną tak źle. Bardzo chaotyczna, skakanie po datach, postaciach, miejscach, wydarzenia. Po wszystkim. Zlepek zdań, każde "z innej parafi". Gdyby nie rozrysowane drzewo genealogiczne rodziny przed oczami, bardzo szybko zgubiłabym się, kto kim dla kogo jest.
Mimo wszystko szkoda, bo historia ciekawa. Ale w tym przypadku chyba postawię na film.
Taka ocena wyłącznie ze względu na tematykę. Chciałabym móc przeczytać ją do końca, dowiedzieć się więcej smaczkówi i tych rodzinnych zawiłości, tych dramatów, ale... Szkoda mi czasu na książkę napisaną tak źle. Bardzo chaotyczna, skakanie po datach, postaciach, miejscach, wydarzenia. Po wszystkim. Zlepek zdań, każde "z innej parafi". Gdyby nie rozrysowane drzewo...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-26
Bardziej oceniłabym tę książkę na 6,5, jednak nie była do końca taka zła i uważam, że w pewnym momencie bycia w związku z mężczyzną warto się z nią zaznajomić. Książka jest w formie rozmowy między mężczyznami, co jest ogromnym plusem, ponieważ czyta się względnie szybko. Dodatkowo swobodny język sprawia, że nie trzeba posiadać specjalistycznej wiedzy, aby zrozumieć to, o czym rozmowy się toczą. Rysunki dodatkowo to ułatwiają.
Zawiodłam się na kilku aspektach, przede wszystkim na Pilarskim, który od pierwszych stron sprawiał wrażenie, jakby nie do końca wiedział, jak prowadzić tę rozmowę, jakie pytania zadawać. Z tego w głównej mierze wynika chaos w książce - podział na rozdziały trochę ma sens, ale jednak nie do końca, bo kilka wątków powtarza się w każdym z nich. Rozumiem wagę pewnych problemów, ale nie muszę czytać o nich co kilka stron, chciałabym dowiedzieć się na to miejsce czegoś równie ważnego.
Panowie, teoretycznie obiektywni (seksuolog, do którego przychodzą księża czy zdradzający mężczyźni, nie ocenia), to momentami nie zachowali tego obiektywizmu w całości. Niektóre poglądy - bardzo płytkie, niekonsekwentne. Coś się nie udaje w związku? To koniec, zerwijcie, nie ma dla Was przyszłości, nie ma czego ratować. Antykoncepcja hormonalna dla kobiet jest w stu procentach bezpieczna, ale tabletki na erekcję dla mężczyzn to zło najgorsze. Dodatkowo ostatni rozdział napisany jest panów pacjentów autora to porażka - autor wyjaśnia seksualność mężczyzn, niejako ich trochę usprawiedliwia, po czym mamy kilka anonimowych wiadomości od pacjentów, które to wszystko w ułamek sekundy burzą.
Ale ta pozycja nie jest zła. Nadal uważam, że warto poświęcić na nią czas. Wyjaśnia sporo rzeczy, autorzy dają wiele anegdotek. Mowa jest nie tylko o penisie, ale o tym, co się dzieje w głowie mężczyzn i jak czasami potrafią komplikować proste sprawy, choć niekiedy wystarczy szczera rozmowa.
Bardziej oceniłabym tę książkę na 6,5, jednak nie była do końca taka zła i uważam, że w pewnym momencie bycia w związku z mężczyzną warto się z nią zaznajomić. Książka jest w formie rozmowy między mężczyznami, co jest ogromnym plusem, ponieważ czyta się względnie szybko. Dodatkowo swobodny język sprawia, że nie trzeba posiadać specjalistycznej wiedzy, aby zrozumieć to, o...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-20
2023-04-04
Nie lubię Adama Mickiewicza. Nie lubiłam go już w szkole średniej, nie lubiłam podczas studiów polonistycznych i nie polubiłam także po przeczytaniu tej książki. Chciałam jednak ją przeczytać ze względu na to, że między innymi on był autorem nowej epoki literackiej, a jego słowa dodawały otuchy w ciężkich czasach - nie da zaprzeczyć się temu, że tworzył historię i zapisał się w niej na zawsze. Warto poznawać pisarzy także od tej drugiej strony, tej zwyczajnej, codziennej. Ludzkiej - momentami bardzo kruchej, słabej, ulegającej licznym pokusom i wręcz wydającej się niegodnej wielkiego narodowego wieszcza, ale jednak prawdziwej i nieuniknionej, która wpływała na to, jakim poetą był.
Książka jest obszerna i czytałam ją dosyć długo, ale nie nudziłam się ani przez chwilę. Każde zdanie było "syte". Sposób pisania narratora był wprost fenomenalny i zdecydowanie częściej chciałabym czytać biografie znanych ludzi właśnie w tej formie. Narrator bawi się czytelnikiem, ponieważ trudno jednoznacznie wskazać, kim jest. Jednocześnie jest wszystkimi i nikim, jest wszędzie i nigdzie. A po skończonej lekturze... nadal nie wiemy kim jest. Może nawet nie musimy tego wiedzieć. To właśnie sprawia, że książka wyróżnia się na tle innych z tego gatunku i cudownie było czytać, jak swobodnie przybierał różne formy i postaci, stając się bacznym obserwatorem życia naszego Adama.
Mam jednak małe zastrzeżenie - w biografii Adama było trochę za mało tego Adama. Trochę dopowiedzeń zostało albo zostały podsumowane jednym zdaniem, wplecionym gdzieś mimochodem. Czuję lekki niedosyt, ale i jednocześnie małą satysfakcję, że trafiłam na tę pozycję.
Nie lubię Adama Mickiewicza. Nie lubiłam go już w szkole średniej, nie lubiłam podczas studiów polonistycznych i nie polubiłam także po przeczytaniu tej książki. Chciałam jednak ją przeczytać ze względu na to, że między innymi on był autorem nowej epoki literackiej, a jego słowa dodawały otuchy w ciężkich czasach - nie da zaprzeczyć się temu, że tworzył historię i zapisał...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-17
Bardzo nie lubię niedoczytanych książek, przerywania w trakcie. Ale dałam sobie szansę na przeczytanie 100 stron, by wyrobić opinię. Nie nazwałbym tej książki reportażem. Jest to raczej opowieść, którą można opowiadać znajomym przy okazji jakiegoś spotkania – chaotyczna, zlepek zdań, bardzo dużo przekleństw. Takie historie właśnie znajomym się opowiada i ubarwia w przekleństwa, aby brzmiały zabawniej i bardziej "na luzie", by każdy mógł to zrozumieć i przyswoić. Rozumiem ten zabieg, ponieważ autor nie jest pisarzem, nie musi wiedzieć, jak napisać książkę.
Nie potępiam tej książki na amen. Mam nadzieję, że kiedyś do niej wrócę, ponieważ jest małym kompendium tego, jak to wygląda od środka. Niestety problemem jest dla mnie samo podejście autora do sprawy – zbyt dużo "ja" w tym wszystkim. Za dużo polityki, za dużo skupienia uwagi na sam system. Owszem, jest zły, felerny, ale nie chcę o tym czytać w co drugim zdaniu. Tego jesteśmy wszyscy świadomi.
Niemniej jestem wszystkim ratownikom medycznym, osobom pracującym w służbie zdrowia wdzięczna za to wszystko, co robili podczas pandemii, i co robią nadal na co dzień, bo problemy są nadal i to ogromne.
Bardzo nie lubię niedoczytanych książek, przerywania w trakcie. Ale dałam sobie szansę na przeczytanie 100 stron, by wyrobić opinię. Nie nazwałbym tej książki reportażem. Jest to raczej opowieść, którą można opowiadać znajomym przy okazji jakiegoś spotkania – chaotyczna, zlepek zdań, bardzo dużo przekleństw. Takie historie właśnie znajomym się opowiada i ubarwia w...
więcej mniej Pokaż mimo to
Podobała mi się. Naprawdę mi się podobała, mimo że w życiu przeczytałam wiele książek z tego gatunku i miałam już wysoko podniesioną poprzeczkę. Styl pisania autorki bardzo przyjemny, widać, jak pracowała nad swoim warsztatem.
Baaaaaardzo duży plus za to, że Reed nie był taki, jak we wszystkich romansach - zimny, bezwzględny, twardy, unikający emocji i związków za wszelką cenę, chodzący do łóżka ze wszystkim, co się rusza, i uciekający gdzie pieprz rośnie, gdy się pojawi pierwsza przeszkoda, bo kiedyś został zraniony i już wszystko straciło sens. Miał swoją przeszłość, nie był aniołkiem, co już sam romans ze studentką potwierdza, ale był dojrzały (choć nie zawsze rozsądny) i tak się zachowywał. Brał odpowiedzialność. Briana i Reed rozmawiali ze sobą, to obecnie jest tak ważne w relacjach i super, że książka to oddała. Pod tym względem daje dobry przykład, choć jednocześnie nie chcę tu mówić, że ich całokształt jest godny pochwały, że byli krystaliczni, bo mieli swoje za uszami.
Ogromny plus za rozbudowane wątki psychologiczne. Nie był to temat tylko poboczny, stanowiący tło wydarzeń, ale jego istotna część.
Momentami przeszkadzały mi sceny erotyczne, a dokładniej ich częstotliwość. Nie zawsze do końca odnajdywałam się w tym, że jednak mimo wszystko między bohaterami była spora różnica wieku, pewnie dlatego, że oceniam to przez pryzmat własnych odczuć, ale tak jak autorka napisała w podsumowaniu - trzeba przekraczać własne granice, próbować, nie przekreślać od razu. Cieszę się, że dałam im szanse. Ani przez chwilę nie miałam wrażenia, że oni do siebie nie pasują, chemia między bohaterami była wyczuwalna.
Plot twist nie do końca mnie zaskoczył, były sygnały wcześniej i pewne sugestie, choć żałuję, że trochę "zbyt łatwo" poradzili sobie z tym problemem.
Podobała mi się. Naprawdę mi się podobała, mimo że w życiu przeczytałam wiele książek z tego gatunku i miałam już wysoko podniesioną poprzeczkę. Styl pisania autorki bardzo przyjemny, widać, jak pracowała nad swoim warsztatem.
więcej Pokaż mimo toBaaaaaardzo duży plus za to, że Reed nie był taki, jak we wszystkich romansach - zimny, bezwzględny, twardy, unikający emocji i związków za wszelką...