-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2018-06-25
Na wycieranie sobie mordy Marszałkiem jest paragraf. Moim skromnym zdaniem Marszałek jest bardziej definiowalny niż uczucia religijne, ale kult jednostki też nic dobrego.
Ewakuacja władz, służb, urzędników i pieniędzy podatników - oto początek wojny w Lublinie.
Nie było to zjawisko wyjątkowe, niestety.
Chrześcijanie i żydzi w jednej szpitalnej sali. Przed wojną było to nie do pomyślenia. Jest takie słowo: segregacja. Obiektywnie należy jednak dodać, że dystansowanie się do "innowierców" występowało u jednych i drugich.
Zielny, który poczuł się człowiekiem starej daty - bezcenne.
Na wycieranie sobie mordy Marszałkiem jest paragraf. Moim skromnym zdaniem Marszałek jest bardziej definiowalny niż uczucia religijne, ale kult jednostki też nic dobrego.
Ewakuacja władz, służb, urzędników i pieniędzy podatników - oto początek wojny w Lublinie.
Nie było to zjawisko wyjątkowe, niestety.
Chrześcijanie i żydzi w jednej szpitalnej sali. Przed wojną było to...
Po opisie śmierci mamusi Fiki-Miki i obejrzeniu tłustego gada na gałęzi nigdy nie dotknęłam nawet narysowanego węża w atlasie. Dzisiaj to nazywa się trauma, wtedy - wrażliwość i empatia.
Ta książeczka też jest prześliczna, podobnie jak pozostałe autorstwa duetu Makuszyński-Walentynowicz.
Po opisie śmierci mamusi Fiki-Miki i obejrzeniu tłustego gada na gałęzi nigdy nie dotknęłam nawet narysowanego węża w atlasie. Dzisiaj to nazywa się trauma, wtedy - wrażliwość i empatia.
Ta książeczka też jest prześliczna, podobnie jak pozostałe autorstwa duetu Makuszyński-Walentynowicz.
2020-05-05
Rosyjska a nie radziecka, jak podaje przemądra Wikipedia , wersja Królewny Śnieżki.
Znakomity przekład Wandy Grodzieńskiej i nastrojowe, nieprzesłodzone po disneyowsku ilustracje Iwana Bruniego.
Rosyjska a nie radziecka, jak podaje przemądra Wikipedia , wersja Królewny Śnieżki.
Znakomity przekład Wandy Grodzieńskiej i nastrojowe, nieprzesłodzone po disneyowsku ilustracje Iwana Bruniego.
Przyłączam się do wszystkich pochwał. Książka rzeczywiście wymaga skupienia, zwłaszcza przy słuchaniu, ale jest bardzo dobra.
Po "Kajś" i "Od jednego Lucypera" to kolejna pozycja o Górnym Śląsku, która daje do myślenia i burzy moje (i chyba nie tylko moje) stereotypowe myślenie o Śląsku, jego mieszkańcach i ich niełatwej historii.
Przyłączam się do wszystkich pochwał. Książka rzeczywiście wymaga skupienia, zwłaszcza przy słuchaniu, ale jest bardzo dobra.
Po "Kajś" i "Od jednego Lucypera" to kolejna pozycja o Górnym Śląsku, która daje do myślenia i burzy moje (i chyba nie tylko moje) stereotypowe myślenie o Śląsku, jego mieszkańcach i ich niełatwej historii.
Dla dzieci i dla dorosłych. Jedyne w swoim rodzaju jak cała twórczość Wiecherta.
Dla dzieci i dla dorosłych. Jedyne w swoim rodzaju jak cała twórczość Wiecherta.
Pokaż mimo to
Napisane przez kobietę wspomnienia z wojennej tułaczki. Wieczne zmartwienie - jak by to określiła Barbara Niechcicowa.
Na obczyźnie bowiem słodko nie było, brakowało pieniędzy, bliskich, rodzinnego kraju. .
Mało w tej książce podniosłych deklaracji, patriotyzmu, Boga, honoru i ojczyzny. Jest codzienność, troski i małe radości. Jak to w życiu, obojętne, gdzie się ono toczy. Pewnie dlatego bardzo mi się podoba.
Napisane przez kobietę wspomnienia z wojennej tułaczki. Wieczne zmartwienie - jak by to określiła Barbara Niechcicowa.
Na obczyźnie bowiem słodko nie było, brakowało pieniędzy, bliskich, rodzinnego kraju. .
Mało w tej książce podniosłych deklaracji, patriotyzmu, Boga, honoru i ojczyzny. Jest codzienność, troski i małe radości. Jak to w życiu, obojętne, gdzie się ono...
2018-04-28
To jedna z tych książek, które na zawsze zapadają w pamięć i serce.
Corrie opowiedziała historię swego życia. Jest to opowieść cudowna, fantastyczna, niepowtarzalna, zachwycająca, wzruszająca, niezapomniana, wyjątkowa.
Autorka opisuje swoje dzieciństwo i młodość w licznej, niebogatej rodzinie, niespełnioną miłość do mężczyzny i miłość do Boga, która przekłada się na miłość do wszystkich ludzi, symptomy nadciągającej wojny, grozę okupacji, losy Żydów i Holendrów, potworność Ravensbruck, powojenną działalność na rzecz pokrzywdzonych przez wojnę ludzi - ofiar i katów.
Cała ta opowieść to świadectwo człowieczeństwa: nie słowa, ale czyny się liczą.
To jedna z tych książek, które na zawsze zapadają w pamięć i serce.
Corrie opowiedziała historię swego życia. Jest to opowieść cudowna, fantastyczna, niepowtarzalna, zachwycająca, wzruszająca, niezapomniana, wyjątkowa.
Autorka opisuje swoje dzieciństwo i młodość w licznej, niebogatej rodzinie, niespełnioną miłość do mężczyzny i miłość do Boga, która przekłada się na...
2017-08-04
Po pierwszej lekturze - a było to kilka lat wstecz - sądziłam, że nie będę w stanie przeczytać książki drugi raz.
Nie przeczytałam, wysłuchałam czytanej przez Jacka Kissa.
Opisać się nie da - ani ogromu upodlenia, rozpaczy, cierpienia, ani woli życia, przetrwania, siły ducha.
Oddział dziecięcy szpitala w Łodzi, lata 80-te. Kilka pielęgniarek na dyżurze, salowa, około 30 chorych maluchów. Salowa roznosi kolację. Salowa sprząta. Nikogo nie obchodzi, czy dziecko zjadło. 2-3 latek powinien się sam najeść. Nie powinien sprawiać kłopotów, czyli nie absorbować swoją osobą personelu. Płacze? Rozpuścili w domu, to teraz tak jest. Ciężki przypadek - "z tego to pewno nic nie będzie". Przypominam, że to czasy, kiedy rodzice mogli odwiedzić dziecko w wyznaczonym czasie, żadne tam "razem z dzieckiem w szpitalu".
Jakoś tak mi się przypomniało, może dlatego, że sytuacja najmłodszych i najstarszych, najbardziej zależnych od otoczenia mimo szumnych deklaracji niewiele się zmienia?
Po pierwszej lekturze - a było to kilka lat wstecz - sądziłam, że nie będę w stanie przeczytać książki drugi raz.
Nie przeczytałam, wysłuchałam czytanej przez Jacka Kissa.
Opisać się nie da - ani ogromu upodlenia, rozpaczy, cierpienia, ani woli życia, przetrwania, siły ducha.
Oddział dziecięcy szpitala w Łodzi, lata 80-te. Kilka pielęgniarek na dyżurze, salowa, około 30...
Jest w powieściach kryminalnych Jamesa Lee Burke'a to "coś", co powoduje, że nie mogę się oderwać od lektury.
Jest w powieściach kryminalnych Jamesa Lee Burke'a to "coś", co powoduje, że nie mogę się oderwać od lektury.
Pokaż mimo to2017-03-22
Wielkie namiętności, ludzkie losy, interesy, pieniądze i Warszawa. Ostatni romantyk - Rzecki i jego melancholijne zapiski.
Co jakiś czas czytam i wciąż mi się podoba. Pan Prus potrafił pisać!
Wielkie namiętności, ludzkie losy, interesy, pieniądze i Warszawa. Ostatni romantyk - Rzecki i jego melancholijne zapiski.
Co jakiś czas czytam i wciąż mi się podoba. Pan Prus potrafił pisać!
2017-07-28
Brudny szmal, brudny Boston i żyjący w jego "drugim świecie" ludzie. I ten wszechogarniający smutek, zwłaszcza gdy się pomyśli, że inne światy są podobne.
Brudny szmal, brudny Boston i żyjący w jego "drugim świecie" ludzie. I ten wszechogarniający smutek, zwłaszcza gdy się pomyśli, że inne światy są podobne.
Pokaż mimo to
Próchniakowa przeglądająca fotografie przestępców i jej rozmowa z milicjantem. Popłakałam się ze śmiechu a niemała w tym zasługa Leszka Filipowicza.
Pan Ćwirlej ma szczęście do lektorów, wydawało mi się, że tylko Grzegorz Wons czytający cykl o Anecie Nowak tak "z poznańska" potrafi.
Cykl o milicjantach podoba mi się bardzo, wybaczam nawet to wszechobecne pijaństwo.
Próchniakowa przeglądająca fotografie przestępców i jej rozmowa z milicjantem. Popłakałam się ze śmiechu a niemała w tym zasługa Leszka Filipowicza.
Pan Ćwirlej ma szczęście do lektorów, wydawało mi się, że tylko Grzegorz Wons czytający cykl o Anecie Nowak tak "z poznańska" potrafi.
Cykl o milicjantach podoba mi się bardzo, wybaczam nawet to wszechobecne pijaństwo.
Bańka narodowej dumy i przeświadczenia o nadzwyczajności Polaków i Polski na pewno w niejednej głowie pękła. A może i nie, co tam obcy wie o nas, narusza godność, poczucie wartości, burzy święte i najsłuszniejsze, bo nasze przekonania o samych sobie.
Można się zgadzać albo nie, ale książka jest świetna.
Uderzyło mnie to, czego nie zauważałam w odniesieniu do ofiar I wojny światowej i zamachu majowego - faktycznie, nie mają pomników, niezręcznie cicho nad tymi trumnami.
Kolejne powstania i Matki-Polki.... Świętowanie klęsk. Straszne z nas smutasy.
Udział dzieci w powstaniu warszawskim nie jest przecież niczym złym, chociaż potępiamy wciąganie dzieci w konflikty wojenne, wszak "nasze powstanie to co innego". Wiele razy słyszałam ten pseudo-argument w dyskusjach o naszej historii w ogóle.
Raził mnie tylko komunizm odmieniany przez wszystkie przypadki. Czyżbyśmy prześcignęli ZSRR?
Bańka narodowej dumy i przeświadczenia o nadzwyczajności Polaków i Polski na pewno w niejednej głowie pękła. A może i nie, co tam obcy wie o nas, narusza godność, poczucie wartości, burzy święte i najsłuszniejsze, bo nasze przekonania o samych sobie.
Można się zgadzać albo nie, ale książka jest świetna.
Uderzyło mnie to, czego nie zauważałam w odniesieniu do ofiar I wojny...
2019-04-21
Wstrząsająca i jakoś mało obecna w "świadomości czytelniczej" relacja człowieka, który jako dziecko trafił do obozu koncentracyjnego ( i niech mi nikt mądry dzisiaj nie wmawia, że to obóz koncentracyjny nie był) dla dzieci i młodzieży Polen-Jugendverwahrlager w Łodzi.
Uzupełnieniem wspomnień Autora jest relacja innego dziecka-więźnia - Bogdana Koczorowskiego.
Odchodzą ludzie a wraz z nimi pamięć. O dobrym i złym . Czytajmy, bo relacji bezpośredniego uczestnika zdarzeń nie zastąpi najmądrzejsza naukowa dysertacja.
Wstrząsająca i jakoś mało obecna w "świadomości czytelniczej" relacja człowieka, który jako dziecko trafił do obozu koncentracyjnego ( i niech mi nikt mądry dzisiaj nie wmawia, że to obóz koncentracyjny nie był) dla dzieci i młodzieży Polen-Jugendverwahrlager w Łodzi.
Uzupełnieniem wspomnień Autora jest relacja innego dziecka-więźnia - Bogdana Koczorowskiego.
Odchodzą...
Co jest prawdą a co zmyśleniem? Nie sposób ustalić, tak jak w życiu.
Losy Konrada Widucha to kolejna znakomita opowieść. Literatura z wysokiej półki, rzadkość w zalewie ukazujących się, coraz to nowych a podobnych do siebie i zapominanych wkrótce książek.
Bartłomiej Topa sprawdził się jako lektor, zastrzeżenia mam tradycyjnie do akcentu rosyjskiego a właściwie jego braku. Jednak p. Topa czyta tak przyzwoicie, że uszy mniej mnie bolały przy "orużju" niż w przypadku innych audiobooków.
Co jest prawdą a co zmyśleniem? Nie sposób ustalić, tak jak w życiu.
Losy Konrada Widucha to kolejna znakomita opowieść. Literatura z wysokiej półki, rzadkość w zalewie ukazujących się, coraz to nowych a podobnych do siebie i zapominanych wkrótce książek.
Bartłomiej Topa sprawdził się jako lektor, zastrzeżenia mam tradycyjnie do akcentu rosyjskiego a właściwie jego braku....
2017-03-22
Podobnie jak "Noce i dnie" oraz "Lalka" - książka czytana niezliczoną ilość razy. Wciąż ze "starym" zachwytem i nowymi refleksjami.
Bezwzględnie arcydzieło. Wiem, po lekturze ostatnich kryminałów, że modnie jest teraz pisać "ewidentnie" , ale nie napiszę.
Podobnie jak "Noce i dnie" oraz "Lalka" - książka czytana niezliczoną ilość razy. Wciąż ze "starym" zachwytem i nowymi refleksjami.
Bezwzględnie arcydzieło. Wiem, po lekturze ostatnich kryminałów, że modnie jest teraz pisać "ewidentnie" , ale nie napiszę.
Nigdy nie zapytałam mojej babci "po mieczu" o jej życie przed małżeństwem ze starszym o 12 lat dziadkiem. Nigdy też nie zapytałam o życie w małżeństwie. Pamięć o prababci Teofili przetrwała w dwóch anegdotach: jak to sprała miotłą syna wracającego z wojny bo ten przez 3 lata znaku życia nie dawał i jak pojadła "zupki z muchomorów", czyli trutki na muchy przez synową przygotowanej. Prawda o jej ciężkiej pracy dotarła do mnie po lekturze "Chłopek" - wszak mieszkające po sąsiedzku Niemki opowiadały, że mój pradziadek Karol to był pan - z laseczką na zebrania chadzał, politykował a prababcia wiecznie się krzątała.
Wiejski chlebek w piecu chlebowym wypiekany smaczny i zdrowy, ale pamiętam tryumf babci po rozebraniu tego pieca. Kupowanie chleba jest pójściem na łatwiznę - piszą blogerki od kreatywnego życia. Spróbujcie zrezygnować z tej łatwizny i piec chleb dla 6 osób w warunkach, jakie na wsi jeszcze długo po wojnie były.
"Drewniane buty" to trepy, spody strugał jeszcze w latach 60 XX wieku mój dziadek po kądzieli żeby do mizernych dochodów z gospodarstwa dorobić.
Składam z ułamków wspomnień życie moich babć i prababć, spytać nie ma już kogo, pisanych świadectw niewiele, dobrze, że ta książka powstała.
Nigdy nie zapytałam mojej babci "po mieczu" o jej życie przed małżeństwem ze starszym o 12 lat dziadkiem. Nigdy też nie zapytałam o życie w małżeństwie. Pamięć o prababci Teofili przetrwała w dwóch anegdotach: jak to sprała miotłą syna wracającego z wojny bo ten przez 3 lata znaku życia nie dawał i jak pojadła "zupki z muchomorów", czyli trutki na muchy przez synową...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-07-28
Kryminał? Jeśli tak się definiuje ten gatunek, to ja uwielbiam kryminały. Piękna opowieść o człowieku, jego wyborach i możliwościach dokonywania tych wyborów.
Roch Siemianowski po raz kolejny wspaniale przeczytał wspaniałą powieść.
Kryminał? Jeśli tak się definiuje ten gatunek, to ja uwielbiam kryminały. Piękna opowieść o człowieku, jego wyborach i możliwościach dokonywania tych wyborów.
Roch Siemianowski po raz kolejny wspaniale przeczytał wspaniałą powieść.
2018-05-16
Na fali "Czasu krwawego księżyca" przeczytałam powtórnie.
NIE JEST to powieść dla młodzieży.
"Wszystko mogło się wydarzyć w Oklahomie. Praktycznie biorąc, wszystko się też wydarzyło." I wydarzyło się, ale to już bardziej tragiczna historia, w której biali odegrali paskudna rolę.
Od Otwarcia Terytorium do odkrycia złóż nafty. Kawał historii Ameryki z punktu widzenia białego człowieka. A biały człowiek postrzegał Indian tak jak arystokraci służących, czyli "są jak dzieci".
Ważne w tej powieści są kobiety - pionierki, cywilizujące cywilizację (hahaha) mężczyzn. Niepokonane!
Dzieje rodziny Cravatów opowiedziane z werwą, interesująco i bez dłużyzn. Miasto powstające od zera, zdobywane i tracone fortuny, bandyci i upadłe kobiety, pierwsze media, czyli "Wigwam Oklahomy", Osedżowie. I tytułowy Cimarron, Yancey Cravat, niespokojny duch, wydawca, obrońca Indian i prostytutek, mąż i ojciec. W takiej właśnie kolejności.
Powieść powstała w 1929 roku, ale napisana jest żywym, współczesnym językiem. Eleganckim językiem. Przekład Anny Staniewskiej można określić tak samo.
Na fali "Czasu krwawego księżyca" przeczytałam powtórnie.
NIE JEST to powieść dla młodzieży.
"Wszystko mogło się wydarzyć w Oklahomie. Praktycznie biorąc, wszystko się też wydarzyło." I wydarzyło się, ale to już bardziej tragiczna historia, w której biali odegrali paskudna rolę.
Od Otwarcia Terytorium do odkrycia złóż nafty. Kawał historii Ameryki z punktu widzenia...
Podczas słuchania tej książki wielokrotnie nasuwały mi się analogie do sytuacji w Polsce. Bezkarność krzywdzących i tych, co krzywdzących kryją - znajome, prawda?
"Robimy, co nam robiono" - fala, zjawisko znane od zawsze, nie tylko w wojsku. Anne Wesley, zakonnica - kat i ofiara. Kim jest w takim razie siostra Bernadetta i co jej zrobiono? Kto był jej przełożonym, czego wymagał ? Chyba nigdy nie poznamy prawdy. A reportaż Justyny Kopińskiej "Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie" jest jedyną jej książką, której nie nagrano w formie audiobooka.
Opowiedziane historie są tak wstrząsające, że słuchałam w stuporze, niezdolna do jakiejkolwiek reakcji. Ostatnia historia, opowieść gwałconej latami dziewczynki to już było zbyt wiele. Płakałam cały wieczór.
Czy "Nieutuleni" to byłby nieodpowiedni tytuł? Czy ocenianie, co inni uznaliby za paternalistyczne nie jest zbyt paternalistyczne? Nieutuleni to piękne określenie i całkowicie oddaje prawdę o ocaleńcach.
Podczas słuchania tej książki wielokrotnie nasuwały mi się analogie do sytuacji w Polsce. Bezkarność krzywdzących i tych, co krzywdzących kryją - znajome, prawda?
więcej Pokaż mimo to"Robimy, co nam robiono" - fala, zjawisko znane od zawsze, nie tylko w wojsku. Anne Wesley, zakonnica - kat i ofiara. Kim jest w takim razie siostra Bernadetta i co jej zrobiono? Kto był jej przełożonym, czego...