-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
Artykuły„Rok szarańczy” Terry’ego Hayesa wypływa poza gatunkowe ramy. Rozmowa z autoremRemigiusz Koziński1
-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz4
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
Biblioteczka
2017-02-10
2016-12-25
"Mieszkanie prawem, a nie towarem!"
Jestem świeżo po lekturze i jestem zdruzgotana. Dotarło do mnie, że ta książka jest tak naprawdę o każdym z nas, łącznie ze mną. Choć w sumie nie mam tak źle - właściciel mieszkania, w którym wynajmuję pokój, nie nachodzi mnie w środku nocy i nie sprawdza co mu przestawiłam.
To mój pierwszy reportaż, reszta jeszcze niestety czeka w kolejce. Czytało mi się praktycznie jak beletrystykę, choć miałam świadomość, że czytam tragiczne historie ludzi, którzy faktycznie muszą na codzień radzić sobie z tak poważnymi problemami. Czyli: mi się szybko czytało i nie odniosłam wrażenia, że autor jest nachalny ze swoimi przemyśleniami. Super, że na końcu jest bibliografia i przypisy.
Za to książka doskonale obrazuje beznadzieję i tragizm wszystkich tych, którzy utknęli w spirali kredytów, zostali oszukani przez deweloperów w mniejszy albo większy sposób. O tym, w jaki sposób rządowe programy wspierają tak naprawdę prywatne firmy.
A najgorsza jest w tym wszystkim świadomość, że państwo zostawiło wszystkich ludzi potrzebujących jakiejkolwiek formy pomocy bez opieki chociażby najmniejszej, bo wszyscy wyszli z założenia że "wolny rynek jakoś sobie z tym poradzi". Konkluzja jest następująca: nie, rynek sobie nie poradzi bez batu państwa, bo będzie chciał mieć na względzie zysk. A na braku elementarnego poczucia bezpieczeństwa tracą wszyscy. Przede wszystkim ludzie, bo są na szarym końcu tej układanki.
"Mieszkanie prawem, a nie towarem!"
Jestem świeżo po lekturze i jestem zdruzgotana. Dotarło do mnie, że ta książka jest tak naprawdę o każdym z nas, łącznie ze mną. Choć w sumie nie mam tak źle - właściciel mieszkania, w którym wynajmuję pokój, nie nachodzi mnie w środku nocy i nie sprawdza co mu przestawiłam.
To mój pierwszy reportaż, reszta jeszcze niestety czeka w...
2016-11-03
Na chwilę obecną nie mam faceta, co z pewnością wpływa na odbiór książki. To nie jest żaden poradnik, raczej dziennik z podróży okraszony seksualnymi przygodami. Spostrzeżenia na końcu każdego rozdziału pokrywają się z poradami, które możemy spotkać z podobnej maści poradnikach. Bardzo zabawna lektura, szkoda tylko że nie przestrzega przed zgubnymi skutkami przygodnego seksu. Z drugiej strony w końcu jesteśmy dorośli, a przynajmniej niektórym tak się wydaje :)
Na chwilę obecną nie mam faceta, co z pewnością wpływa na odbiór książki. To nie jest żaden poradnik, raczej dziennik z podróży okraszony seksualnymi przygodami. Spostrzeżenia na końcu każdego rozdziału pokrywają się z poradami, które możemy spotkać z podobnej maści poradnikach. Bardzo zabawna lektura, szkoda tylko że nie przestrzega przed zgubnymi skutkami przygodnego...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-10-06
Przeczytałam z nudów. Szczerze to mózg po prostu musiałam czymś zająć, bo na zakręcie obecnie jestem.
Uruchomiłam więc szare komórki po czasie i oto jakie kwiatki znalazłam: "Krzyknęła, ale z gardła nie wydobył się żadem dźwięk."
"Stłumione głosy i czyjeś cienie zdradzały, że dom jest strzeżony. Byłby zdziwiony, gdyby było inaczej. Rime nie naciągnął kaptura i ruszył do drzwi. Każdy krok wywoływał ból w boku. Potrzebował lustra. Musiał zobaczyć, co z niego zostało. Inne sprawy były wszakże pilniejsze."
Nie wiem czy to wynik błędu autorki i redaktor tego nie zauważył, czy też to są błędy tłumacza. Niemniej jednak dla wytrawnego czytelnika brzmią komicznie, jeśli nie tragicznie.
Sprawa treści i domniemanej "mitologii nordyjskiej" (zdecydowanie wolę określenie stosowane przez Tolkiena) - ja nie widzę, poza nazwami Bifrostu i Odyna. Kruczy Dwór niby przypomina społeczność wikińską zbierającą się co jakiś czas na althingach, ale to za mało, żeby tak szumnie o tym pisać na okładce. Dla mnie osobiście trochę zbyt młodzieżowa - pomimo, że to "tylko" fantastyka, powinna coś za sobą nieść, jakikolwiek przekaz - tu mi tego zabrakło. Nawet jeśli to debiut
Przeczytałam z nudów. Szczerze to mózg po prostu musiałam czymś zająć, bo na zakręcie obecnie jestem.
Uruchomiłam więc szare komórki po czasie i oto jakie kwiatki znalazłam: "Krzyknęła, ale z gardła nie wydobył się żadem dźwięk."
"Stłumione głosy i czyjeś cienie zdradzały, że dom jest strzeżony. Byłby zdziwiony, gdyby było inaczej. Rime nie naciągnął kaptura i ruszył do...
2015
Bardzo przyjemna lektura. Ciekawy opis wyższych elit imperium brytyjskiego - z dzisiejszej perspektywy zastanawiam się, jak można tak siedzieć i nic nie robić :) Zagadka detektywistyczna dla mnie zupełnie drugoplanowa, co absolutnie nie pozbawia książki uroku. Ciekawy styl - pamiętnik przekazywany z rąk do rąk. Pisany rzecz jasna zupełnie odrębnym stylem, ukazującym intencje piszącego i jego "jedyne słuszne poglądy". Fajny subiektywizm, trochę mi tego we współczesnej literaturze brakuje (nie licząc reportaży).
Na odstresowanie wolę coś takiego niż wszystkie grocholopodobne rzeczy.
Bardzo przyjemna lektura. Ciekawy opis wyższych elit imperium brytyjskiego - z dzisiejszej perspektywy zastanawiam się, jak można tak siedzieć i nic nie robić :) Zagadka detektywistyczna dla mnie zupełnie drugoplanowa, co absolutnie nie pozbawia książki uroku. Ciekawy styl - pamiętnik przekazywany z rąk do rąk. Pisany rzecz jasna zupełnie odrębnym stylem, ukazującym...
więcej mniej Pokaż mimo to2015
Moje pierwsze spotkanie z autorką. Nie ostatnie z pewnością. Zresztą co ja będę się rozpisywać, moi przedmówcy już na pewno opisali to ładniej :) Nie mam pojęcia, czy to też nie jest zasługa tłumaczenia, ale nie czuć, że książka ma tyle lat ile w rzeczywistości. Jeśli tak, to brawo dla tłumacza. Świetnie zarysowana fabuła i mnogość wątków jak na taką cienką książkę,a do tego jeszcze genialnie zarysowane postacie. Zakończenie mnie zaskoczyło, ale ja lubię się dać prowadzić autorowi :) Polecam każdemu z czystym sumieniem
Moje pierwsze spotkanie z autorką. Nie ostatnie z pewnością. Zresztą co ja będę się rozpisywać, moi przedmówcy już na pewno opisali to ładniej :) Nie mam pojęcia, czy to też nie jest zasługa tłumaczenia, ale nie czuć, że książka ma tyle lat ile w rzeczywistości. Jeśli tak, to brawo dla tłumacza. Świetnie zarysowana fabuła i mnogość wątków jak na taką cienką książkę,a do...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-06-18
Na początek taka mała anegdota: „Dlaczego wolny rynek jest wolny? Bo państwo go spowalnia”.
W czasach, kiedy „korwinki” mnożą się jak grzyby po deszczu trzeba czymś przywrócić równowagę w przyrodzie. Ta pozycja świetnie się do tego nadaje, choć nie jest bez wad. Trochę brakuje mi dokładniejszych danych – jak na poważną literaturę trochę za dużo tu ogólników (a jestem lewackim laikiem, nie żadnym ekonomistą). Szkoda, że wśród Rzeczy nie ma również drażliwej kwestii płacy minimalnej, tak znienawidzonej przez "szybkorynkowców". Strasznie dużo tu odniesień do książki „Bad Samaritans” - nie wiem jak wy, ale ja dostępu do oryginału nie mam, a szkoda. Możliwe, że Krytyka Polityczna zdecyduje się je wydać (w końcu ma już 2 jego książki).
Próbowałam przeczytać 7 razy, czyli tak jak sam autor do tego zachęca, ale przy piątym czytaniu doszłam do wniosku, że czeka mnie parę innych pozycji do czytania. Niemniej jednak do bardzo dobra metoda na poznanie paru bardziej ogólnych problemów i ich przyczyn.
Fajnie, że autor zaznacza i podkreśla wielokrotnie, że z kapitalizmem jest jak z demokracją - lepszego ustroju jeszcze nikt nie wymyślił. I zostawia nas z tym optymistycznym zakończeniem.
Na początek taka mała anegdota: „Dlaczego wolny rynek jest wolny? Bo państwo go spowalnia”.
W czasach, kiedy „korwinki” mnożą się jak grzyby po deszczu trzeba czymś przywrócić równowagę w przyrodzie. Ta pozycja świetnie się do tego nadaje, choć nie jest bez wad. Trochę brakuje mi dokładniejszych danych – jak na poważną literaturę trochę za dużo tu ogólników (a jestem...
W mojej opinii to bardzo ciekawa pozycja - być może również dlatego, że to pierwsza książka którą miałam okazję przeczytać o tematyce bliskowschodniej w ogóle, o Iranie nie wspominając. Mało jest w niej polityki poza spotkaniami z politycznie zaangażowanymi znajomymi lub członkami rodziny, i bardzo dobrze, za to sporo codziennego życia z różnych perspektyw. Kobiecej - "Wytłumaczcie nam, jak hedżab pomaga Iranowi, a wszystkie będziemy go nosić z własnej woli"; dziecięcej - w końcu małe dziecko jest darzone uwielbieniem przez wszystkich dookoła, łącznie z zupełnie przypadkowymi przechodniami w parku.
Ponoć my sami o sobie twierdzimy, że żyjemy w kraju kontrastów - w Iranie mamy analogiczną sytuację - niby nienawidzą ustroju, ale też nie chcą jego zmiany wierząc, że działa w interesie obrony ludu.
W mojej opinii to bardzo ciekawa pozycja - być może również dlatego, że to pierwsza książka którą miałam okazję przeczytać o tematyce bliskowschodniej w ogóle, o Iranie nie wspominając. Mało jest w niej polityki poza spotkaniami z politycznie zaangażowanymi znajomymi lub członkami rodziny, i bardzo dobrze, za to sporo codziennego życia z różnych perspektyw. Kobiecej -...
więcej Pokaż mimo to