-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2018-07-20
2016-10-10
Baśnie Barda Beedle'a spełniają wszystkie kryteria dla znanych nam baśni, przez co mamy wrażenie, jakbyśmy rzeczywiście czytali stare baśnie dla dzieci. W pięciu przytoczonych historiach (dlaczego tak mało?) mieszają się ze sobą elementy fantastyczne (niezgodne z prawami świata czarodziejów np. możliwość zamknięcia serca w skrzyni) oraz realne (użycie znanych nam zaklęć np. Silencio). Granica pomiędzy tymi zjawiskami rozmywa się, bohaterowie nie dziwią się cudownością (całe tłumy przybywają pod Fontannę Szczęśliwego Losu). Fabuła jest prosta i zmierza do pokonania zła. Co mi się bardzo podobało, morał czasem jest lekko gorzki. Np. [tu spoiler: bohater pierwszego opowiadania zaczął czynić dobro nie dlatego, że zrozumiał swoje błędy, ale dlatego, że bał się kary]. Baśnie miały na celu nie tylko pokazywać młodym czarodziejom właściwą drogę w życiu, ale też nastawiać ich pozytywnie do mugoli, co wcale nie musiało być dla nich oczywiste. Ponado zachęcają do odwagi, wytrwałości i pokazują piękno oraz nieodzowność w życiu miłości. Baśnie momentami są brutalne, ale małe dzieci wbrew pozorom takie lubią najbardziej, a nie przesłodzone i nudne historie. Komentarze Albusa Dumbledore'a były dla mnie mocno zajmującą kopalnią informacji. Nie mogę dać niżej niż 10/10 książce z mojego ulubionego uniwersum napisanej przez mistrzynię pióra J.K.Rowling.
Baśnie Barda Beedle'a spełniają wszystkie kryteria dla znanych nam baśni, przez co mamy wrażenie, jakbyśmy rzeczywiście czytali stare baśnie dla dzieci. W pięciu przytoczonych historiach (dlaczego tak mało?) mieszają się ze sobą elementy fantastyczne (niezgodne z prawami świata czarodziejów np. możliwość zamknięcia serca w skrzyni) oraz realne (użycie znanych nam zaklęć np....
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-22
Powieść postapokaliptyczna "Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?" jest nie tylko świetną rozrywką w stylu SF, ale też okazją do etycznych rozważań czym jest człowieczeństwo. Książka, mimo że ma 50 lat, wcale nie traci na aktualności. Główny bohater jest łowcą androidów i musi wyłapywać zbuntowane osobniki, które ukrywają się wśród ludzi oraz je usuwać. Androidy trudno odróżnić od ludzi - wyglądają identycznie, są niesamowicie inteligentne i sprytne. Zdradza je jednak brak empatii. Gdy na Ziemi pokrytej radioaktywnym pyłem zamiera życie i każdy szanowany człowiek stara się opiekować jakimś żywym zwierzęciem, androidy potrafią przeprowadzać okrutne testy na zwierzęach czy je zabijać w imię ciekawości czy zemsty. Główny bohater podejmuje się usuwania adroidów, by zdobyć pieniądze na żywe zwierzę i zasłużyć na szacunek i zazdrość sąsiadów. Jednak w trakcie akcji nieraz zastanowi się, czy jest to rzeczywiście tylko usuwanie czy już zabijanie. Mimo wielu aspektów filozoficznych, powieść czyta się szybko, choć dużo dłużej pozostaje w pamięci. Serdecznie polecam przeczytać tę powieść, bo podejmuje niezwykle ważne kwestie, zwłaszcza w obecnym świecie, gdzie technologia zaczyna zastępować człowieka w kolejnych dziedzinach życia. Przeczytajmy i przemyślmy to wszystko, zanim świat ogarnie wszechobecny chłam.
Powieść postapokaliptyczna "Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?" jest nie tylko świetną rozrywką w stylu SF, ale też okazją do etycznych rozważań czym jest człowieczeństwo. Książka, mimo że ma 50 lat, wcale nie traci na aktualności. Główny bohater jest łowcą androidów i musi wyłapywać zbuntowane osobniki, które ukrywają się wśród ludzi oraz je usuwać. Androidy trudno...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-27
"Chemia śmierci" Simona Becketta wciąga jak ruchome piaski. Jako chemik z zawodowym zaciekawieniem sięgnęłam po tę pozycję. Już po paru stronach z uznaniem doceniłam styl autora, a po kilkudziesięciu już nie zwracałam uwagi na styl zanadto przejęta fabułą. Pisze gładko, nie przesadza z opisami i umiejętnie stosuje trudną narrację pierwszoosobową. Gdy akcja tego wymaga, gładko przechodzi do narracji trzecioosobowej. Moim zdaniem jest to świetne rozwiązanie i jedna z lepiej napisanych powieści w ten sposób. Postacie nie są przerysowane i autentycznie czułam współczucie do jednej z ofiar. Pogrążając się w lekturze byłam coraz bardziej zachwycona, ale też coraz bardziej zaniepokojona zakończeniem - jak autor zakończy powieść nie rozczarowując czytelników jednocześnie? Wiele naprawdę dobrych kryminałów zostawia niesmak poprzez banalne zakończenie albo zbyt wydumane (Jo Nesbo, to do ciebie ten przytyk!). Mimo że przez całą powieść miałam mocnego kandydata na mordercę, końcówka mnie mocno zachwyciła. Zwłaszcza sam epilog, gdzie autor umiejętnie żongluje emocjami czytelnika. Jeśli chodzi o samo nawiązanie do tytułu - opisy rzeczywiście są dokładne i makabryczne, nie zawiodłam się. Autor dokładnie opisuje procesy rozkładu i zakładam, przeczytawszy jego notkę biograficzną, że zna się na rzeczy. Ponadto powieść nie jest sztucznie wydłużana, temat został wyczerpany, ale czytelnik nabiera apetytu na więcej. Wypisałam same plusy, ponieważ nie znalazłam minusów. Mam nadzieję, że ta powieść to wstęp do kolejnej dobrej serii i że następne części mnie nie zawiodą.
"Chemia śmierci" Simona Becketta wciąga jak ruchome piaski. Jako chemik z zawodowym zaciekawieniem sięgnęłam po tę pozycję. Już po paru stronach z uznaniem doceniłam styl autora, a po kilkudziesięciu już nie zwracałam uwagi na styl zanadto przejęta fabułą. Pisze gładko, nie przesadza z opisami i umiejętnie stosuje trudną narrację pierwszoosobową. Gdy akcja tego wymaga,...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-07-24
Tę książkę dodałam do Audioteki ze względu na jej popularność i długość. Miałam nadzieję, że dzięki niej długo nie zabraknie mi audiobooka. Jednak ostatecznie bardzo długo się do niej zabierałam, ponieważ bałam się powtórki z "Gry o tron", gdzie początkowo musiałam śledzić akcję z ołówkiem i notatkami, żeby ogarnąć kim jest jaka postać. Takie książki nie nadają się na audiobooki moim zdaniem. Przekonałam się w końcu w ramach zakładu z kumplem, że odsłucham"Drogę królów" w ciągu miesiąca. Brandon Sanderson zupełnie inaczej przedstawił fabułę niż w moich obawach. Bohaterów nie ma dużo, ale ich dzieje oraz ich przemiany (co uwielbiam w powieściach) są dokładnie pokazane. Nie brakuje też akcji, co mogłoby też nużyć w tak długiej lekturze. Podczas porannej toalety słuchałam książki około kwadransa i zdarzało mi się całkiem sporo ważnych momentów odsłuchać, być może decydujących w innych książkach. Polubiłam prawie wszystkich bohaterów, a tych, których nie lubię (Sadeas), nie irytują mnie na tyle, żeby przeszkadzać w radości słuchania. To co, się działo parę godzin przed końcem książki, to po prostu jest potocznie mówiąc"mózg rozjebany". Za niektórych trzymałam kciuki, innym złorzeczyłam, nie mogłam się doczekać niektórych spotkań itp. Pełno plot twistów sprawiało, że dech zapierało mi w piersiach. Takie zakończenia najbardziej lubię - gdy czytelnik jest zszokowany, ale jednocześnie, kiedy są one logiczne i sensowne (szczególnie ciężko o takie w kryminałach). Mocno kibicuję bohaterom słuchając drugiego tomu. Książka zapadnie w mojej pamięci jako jedna z lepszych książek fantasy. I wcale jak się okazuje nie jest za długa, bo jej obszerność pozwoliła autorowi na dokładne rozwinięcie akcji i poznanie świata przez czytelnika. Czytelnik jest wprowadzany bardzo delikatnie, nie jest wrzucany na głęboką wodę, gdzie tonie, nie wiedząc co się dzieje, ale opisy świata są przeplatane z akcjami. Bardzo podoba mi się budowa tej powieści. Specjalne gratulacje należą się też autorowi, który świetnie moduluje głosem w zależności od postaci. Dalinarze, mów proszę ciut głośniej, bo nieraz musiałam powtarzać Twoją kwestię. Bardzo gorąco polecam. PS Zakład wygrałam - audiobooka przesłuchałam w dwa tygodnie.
Tę książkę dodałam do Audioteki ze względu na jej popularność i długość. Miałam nadzieję, że dzięki niej długo nie zabraknie mi audiobooka. Jednak ostatecznie bardzo długo się do niej zabierałam, ponieważ bałam się powtórki z "Gry o tron", gdzie początkowo musiałam śledzić akcję z ołówkiem i notatkami, żeby ogarnąć kim jest jaka postać. Takie książki nie nadają się na...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-08-04
Futu.re jest opowieścią dziejącą się w przyszłości, w której ludzkość zdołała wynaleźć "lek na śmierć" i jest nieśmiertelna. Główną konsekwencją tych działań jest przeludnienie (liczba ludności Europy sięga 120 mld, a świata - bilion). Skoro ludzie rezygnują ze śmierci, muszą również zrezygnować z posiadania dzieci. Tych, którzy się wyłamują, odnajdują tzw. "Nieśmiertelni". Jednym z nich jest główny bohater. Autor bardzo dogłębnie i obrazotwórczy opisuje świat kilkaset lat po naszej śmierci. Wiecznie młodzi ludzie przestaną być kreatywni, nie będą tworzyć nowych dzieł, a marnować czas na przyjemności cielesne, podobnie jak w "Nowym wspaniałym świecie" Huxleya. Również tak samo będą się brzydzić starością. Starość jest niepoprawna politycznie, podobnie jak dzieci. Brutalne opisy procesu starzenia sprawią, że wciągamy się w historię i zaczynami patrzeć oczami autora. Fabuła jest dynamiczna, bardzo wciąga i nie zawodzi. Morał z powieści każdy musi sam wyciągnąć. Gorąco polecam!
Futu.re jest opowieścią dziejącą się w przyszłości, w której ludzkość zdołała wynaleźć "lek na śmierć" i jest nieśmiertelna. Główną konsekwencją tych działań jest przeludnienie (liczba ludności Europy sięga 120 mld, a świata - bilion). Skoro ludzie rezygnują ze śmierci, muszą również zrezygnować z posiadania dzieci. Tych, którzy się wyłamują, odnajdują tzw....
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-27
Świetny reportaż o sytuacji Głuchych w Polsce (i nie tylko). Otwiera oczy i poszerza perspektywę dla "słyszaka". Historie są poruszające i szokujące w tym, jak wiele istnieje barier, których my - uprzywilejowani - nie dostrzegamy. Polecam
Świetny reportaż o sytuacji Głuchych w Polsce (i nie tylko). Otwiera oczy i poszerza perspektywę dla "słyszaka". Historie są poruszające i szokujące w tym, jak wiele istnieje barier, których my - uprzywilejowani - nie dostrzegamy. Polecam
Pokaż mimo to2017-07-19
Tłumaczenia podobno są jak kobiety: albo piękne, albo wierne. Przekład Andrzeja Polkowskiego zalicza się na pewno do tych pięknych. Czytając ulubioną powieść w oryginale, doceniam subtelne zmiany, na które pozwolił sobie tłumacz. Mimo że znam Pottera na pamięć, niektóre szczegóły mnie zaskoczyły. Np. zagadka Snape'a z eliksirami była dużo prostsza w oryginale niż w tłumaczeniu - jako dziecko nie skojarzyłam, że wyrób z pokrzywy oznaczał wino. Na pewno przeczytam kolejne części w oryginale - choć na pewno potrwa to jeszcze dłużej, to wierzę, że warto. Ponadto doceniam różnorodność idiomów używanych przez Rowling. Na duży plus!
Tłumaczenia podobno są jak kobiety: albo piękne, albo wierne. Przekład Andrzeja Polkowskiego zalicza się na pewno do tych pięknych. Czytając ulubioną powieść w oryginale, doceniam subtelne zmiany, na które pozwolił sobie tłumacz. Mimo że znam Pottera na pamięć, niektóre szczegóły mnie zaskoczyły. Np. zagadka Snape'a z eliksirami była dużo prostsza w oryginale niż w...
więcej mniej Pokaż mimo to
Czaiłam się ładnych parę lat, żeby upolować tę książkę i od pierwszych paru stron wiedziałam, że to jest to. Jako wielka fanka sir Terrego Pratchetta uwielbiam taki abstrakcyjny brytyjski humor. Lubię to!
42.
Czaiłam się ładnych parę lat, żeby upolować tę książkę i od pierwszych paru stron wiedziałam, że to jest to. Jako wielka fanka sir Terrego Pratchetta uwielbiam taki abstrakcyjny brytyjski humor. Lubię to!
Pokaż mimo to42.