-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński26
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać402
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2019-10-26
2019-08-30
Doskonała książka. Oczywiście mógłbym się przyczepić że np. brak zdjęć czy rysunków (bardzo by się przydały), ale tego nie zrobię, ze względu na bardzo niszowy ale naprawdę mocno pożądany przez wiele osób temat i po drugie ze względu na wiedzę autora, no i po trzecie, że to jednak książka wydana własnym kosztem i prawdopodobnie zdjęcia/rysunki napewno by wpłynęły na cenę książki.
Polecam zdecydowanie maniakom militariów i historii II WŚ a już miłośników działań morskich nie trzeba zachęcać.
Mam nadzieję, że następnego opracowania autor nie będzie musiał wydawać własnym kosztem lecz zgłoszą się do niego osoby które mu pomogą w wydawaniu kolejnych książek bo wiedza pana Marka Sobskiego jest ogromna i nie może zostać zmarnowana.
Doskonała książka. Oczywiście mógłbym się przyczepić że np. brak zdjęć czy rysunków (bardzo by się przydały), ale tego nie zrobię, ze względu na bardzo niszowy ale naprawdę mocno pożądany przez wiele osób temat i po drugie ze względu na wiedzę autora, no i po trzecie, że to jednak książka wydana własnym kosztem i prawdopodobnie zdjęcia/rysunki napewno by wpłynęły na cenę...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-08-17
Świeżo po lekturze. Kilka wniosków.
Po pierwsze to napewno nie jest książka dla maniaków historii, którzy kampanię wrześniową mają w małym palcu, którzy czytali monografie poświęcone działaniom poszczególnych armii (Poznań, Łódź itd).
Po drugie, to lektura napewno dla tych co tam coś wiedzą o historii, ale chcą wiedzieć więcej.
Po trzecie, to książka obejmująca ogólne spektrum września 1939 roku. To nie tylko wzmianki o ruchach wojsk, ale także o nastrojach ludności, o działaniach dyplomatycznych na Zachodzie (tekst Kisielewskiego o Francji nadal aktualny). Dużo cytatów, wspomnień. Szczególnie ciekawe są cytaty z meldunków niemieckich, którzy i doceniają nasze wojsko ale i cieszą oczy czytelnika gdy Niemcy zbierają baty w poszczególnych potyczkach.
Po czwarte: autor nie ucieka od opisywania zbrodni Wehrmachtu popełnianych na polskiej ludności cywilnej oraz na jeńcach wojennych. Wspomina również o zbrodniach na ludności żydowskiej (np. w Końskich gdzie cyknięto znane zdjęcie Leni Riefenstahl). To bardzo ważne bo należy o tym pamiętać (tu odsyłam do książki Szymona Datnera który dokładnie opisał i wyliczył niemieckie zbrodnie w 1939 roku w Polsce po jej zajęciu).
Po piąte i chyba najważniejsze: to genialna książka skierowana do zachodniego czytelnika. Jeśli ktoś nie wie, to za granicą, ta książka ma tytuł "Poland First To Fight". Autor tym samym robi nam świetną promocję. Na twitterze na koncie R. Moohouse'a widziałem mnóstwo podekscytowanych wpisów ludzi którzy chcą tą książkę przeczytać.
To co mnie także bardzo cieszy w tej książce to dwukrotne rozprawienie się autora z propagandową bzdurą o tym jak to Polacy szarżowali z szablami na czołgi. Obrzydlistwo wydalone przez niemiecką propagandę i powtórzone przez Wajdę w "Lotnej" robi nam siarę od lat na świecie. Mam nadzieję, że i dzięki tej książce w końcu się to zmieni.
Bardzo dobra książka, napisana sprawnym piórem, czyta się jednym tchem. Polecam bardzo.
Świeżo po lekturze. Kilka wniosków.
Po pierwsze to napewno nie jest książka dla maniaków historii, którzy kampanię wrześniową mają w małym palcu, którzy czytali monografie poświęcone działaniom poszczególnych armii (Poznań, Łódź itd).
Po drugie, to lektura napewno dla tych co tam coś wiedzą o historii, ale chcą wiedzieć więcej.
Po trzecie, to książka obejmująca ogólne...
2018-08-25
Pozwólcie Państwo że recenzję podzielę na dwie części. Po pierwsze, sama w sobie książka by była dobra gdyby nie to, że jest to po prostu kompilacja wywiadów z poszczególnymi muzykami, i co najśmieszniejsze Lemm'iego jest tu najmniej, co jest po prostu dziwne. A ponieważ od A do Z książka opiera się na wywiadach to może się naprawdę szybko znudzić, zwłaszcza, że nad poszczególnymi albumami zespołu autor specjalnie się nie rozpisuje - "Ace Of Spades" poświęcił zaledwie 1,5 strony chociaż cały rozdział to jak nic ze dwadzieścia parę stron niby poświęcony tej płycie. No tak, ale 90% to wywiady z gitarzystą i perkusistą. Generalnie, książka dla fanów ale nawet i ich może znudzić.
Po drugie, przejdźmy do tłumaczenia tej książki. Bo to co za przeproszeniem odpieprza Pan Tłumacz to jakieś kompletne jaja. Facet swoim tłumaczeniem nie tyle zabił tą książkę co po prostu spowodował że miernik żenady mi wystrzelił pod sufit. I teraz tak, jestem już nieco zdziadziały bo mam lekko ponad 40 lat, więc jeśli ktoś jest sporo młodszy to niech mnie wyprowadzi z błędu jeśli piszę bez sensu, bo być może się mylę w swym ocenianiu tłumaczenia. To teraz pozwólcie że wam wypiszę kilka kwiatków:
1. Wiosłowy. Tak, oto takie słowo. Owszem, jak byłem młody i ładny to określanie gitary mianem "wiosło" funkcjonowało. Ale wiosłowy? To określenie po książce lata cały czas. Jest to tak głupie i sztuczne że brak mi słów.
2. Gałkokręt. ...... wie ktoś kto to? Otóż po kilku stronach doczytałem, że to był ktoś kto "kręcił gałami". Ale to nadal nie rozwiązuje tematu? Jakimi gałami? Oczami? W majtach sobie gmerał i kręcił gałami (chociaż przyznam że nie słyszałem by ktoś jądra nazywał gałami lecz jajami). Wreszcie po iluś tam stronach lektury odkryłem o co chodzi. Otóż moi drodzy, gałkokręt to ten co kręci gałami czyli to ten pan co siedzi w studiu za konsoletą. Tak, to właśnie gałkokręt.
3.Próbownia. Czyli sala prób. Pan tłumacz jest po prostu pionierem nowych określeń.
4. Odsączyć dziobaka. No zrobić siku. Odlać się. Ciekawe czy to dosłownie tłumaczenie całkiem zabawnego tekstu czy pan tłumacz bazuje na własnych doświadczeniach.
5. I teraz moje ulubione. Nie no, po prostu nie mogę. Gig. Tak, oto to słowo: gig. Kilka niedosłownych cytatów z książki: to był nasz najlepszy gig. Tam zrobiliśmy kilka gigów. Po nagraniu płyty zespół zrobił gig. Wiecie co, nie wiem co napisać. Naprawdę. Do pana tłumacza: gig to inaczej występ.
Fajny jest ten tłumacz. Rozumiem typa, chciał być cool i jazzy. Młodzieżowo, luzacko, pijacko i śmiesznie. W tej swojej sztuczności tłumaczenia rozprułeś tą książkę jak poduszkę.
Pozwólcie Państwo że recenzję podzielę na dwie części. Po pierwsze, sama w sobie książka by była dobra gdyby nie to, że jest to po prostu kompilacja wywiadów z poszczególnymi muzykami, i co najśmieszniejsze Lemm'iego jest tu najmniej, co jest po prostu dziwne. A ponieważ od A do Z książka opiera się na wywiadach to może się naprawdę szybko znudzić, zwłaszcza, że nad...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-06-22
Ten wywiad-rzeka wzbudza we mnie naprawdę skrajne uczucia. Pamiętam jak dziś gdy po maturze w późnych latach 90-tych wybrałem się z trzema kumplami w Pieniny i w walkman'ie katowałem Ogród Koncentracyjny na maksa. Potem już na studiach, pewnego dnia, będąc z lekka dziabniętym odwiedziłem kino Tęcza na Żoliborzu gdzie grały Cukierki i po raz pierwszy zobaczyłem Świetlickiego na żywo. Jakimś cudem, sam nie wiem jak, mój kumpel tak mną wymotał że znaleźlismy się za kulisami, zobaczyliśmy pana Marcina i dostałem od niego autograf który mam do dzisiaj i nie zapomnę jak to bardzo był miły facet z którym zamieniliśmy kilka słów w te 2-3 minuty.
Teraz przeczytałem tą książkę i jestem rozszarpany. Marcin Świetlicki jako artysta. Czyta się to świetnie. Jako muzyk? czyta się tym bardziej świetnie bo wyrastam z tego samego korzenia. Ale to co jest najbardziej koszmarne w tym wywiadzie, i najgorsze jest to że przecież autor zadając te pytania tego nie wymuszał na swoim rozmówcy, to ta ciągnąca się za Świetlickim michnikowata pseudoelitarność którą nie wiadomo kto mu ją nadał. Po co te żenujące wtręty o obecnej władzy panie Świetlicki? Myślisz że jesteś jakiś kuźwa lepszy bo dostałeś koncesję od swoich dawnych kumpli z Gazety Wyborczej? Po co ta polityka? Spieprzyłeś po całości ten wywiad tymi amatorskimi tekstami rodem z gimbazy, co tylko potwierdza opinię że wy artyści jesteście zwykłymi amatorami poza swoją dziedziną i jakaś tajemnicza kretyńska siła każe wam udzielać ciepłych porad plebsowi w wiklinowych łapciach (oczywiście te łapcie to w waszym popieprzonym mniemaniu ale wiadomo, 25-lat rycia mózgu przez środowiska GW i zbliżone wam zryły orzech). No to tak nie jest więc albo panie Świetlicki idź drogą Stuhra i zacznij świecić u Olejnik albo u Lisa albo weź poważnie pod uwagę słowa Dejmka że "aktor jest od grania a dupa od srania" i nie niszcz swojej pozycji naprawdę wybitnego artysty.
Ten wywiad-rzeka wzbudza we mnie naprawdę skrajne uczucia. Pamiętam jak dziś gdy po maturze w późnych latach 90-tych wybrałem się z trzema kumplami w Pieniny i w walkman'ie katowałem Ogród Koncentracyjny na maksa. Potem już na studiach, pewnego dnia, będąc z lekka dziabniętym odwiedziłem kino Tęcza na Żoliborzu gdzie grały Cukierki i po raz pierwszy zobaczyłem Świetlickiego...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-07-26
Bardzo dobra, bardzo politycznie niepoprawna książka. W sumie tożsama z książką M.Philips "Londonistan" - obydwie książki operują niemal tym samym schematem.
Szczerze mówiąc, to jestem zdziwiony, że taka książka się ukazuje na Zachodzie, a mieszkający tam radykalni muzułmanie nie mają ochoty autorce wyrządzić krzywdy z bardzo prostego powodu: po prostu ona ich demaskuje.
Książka bazuje przede wszystkim na doświadczeniach norweskich (nie dziwne, autorka jest norweską dziennikarką), ale sięga też do Francji czy Wielkiej Brytanii. Ponieważ autorka jest, zdaje się, przesiąknięta mocno ideami feministycznymi to i mocno bije islamistów po tyłku i z tego punktu widzenia, wręcz ich miażdżąc i obnażając ich skrajny seksizm i nieludzkie podejście do kobiet.
Jest i sporo odniesień bezpośrednio do samego islamu sensu stricto. Tutaj rewelacji nie ma, wiadomo, że jest Mahomet i ten z Medyny i ten z Mekki. Jeden jest łagodny gdy był mniejszością i łaszący się do chrześcijan i Żydów, i ten okrutny i morderczy gdy już urósł w siłę. Szerzej można i o tym poczytać w innych książkach.
Autorka bezlitośnie pokazuje, jak przy pomocy pizdusiowatej i tchórzliwej politycznej poprawności Europa Zachodnia hoduje na własnej piersi nowe brunatne, islamskie koszule, które pod względem choćby antysemityzmu biją na łeb ideologię niemieckiego nazizmu.
Jakieś wnioski wg mnie? U nas pewnie i sporo ludzi to przeczyta i wysunie prawidłowe wnioski. Na Zachodzie, książka pewnie schowana na półce i nakryta mainstreamowymi ogłupiającymi gazetkami.
Podsumowując: bardzo dobra rzecz, warta przeczytania.
Bardzo dobra, bardzo politycznie niepoprawna książka. W sumie tożsama z książką M.Philips "Londonistan" - obydwie książki operują niemal tym samym schematem.
Szczerze mówiąc, to jestem zdziwiony, że taka książka się ukazuje na Zachodzie, a mieszkający tam radykalni muzułmanie nie mają ochoty autorce wyrządzić krzywdy z bardzo prostego powodu: po prostu ona ich...
2017-07-26
Wspaniała książka. Mamy w niej to co chcemy: typowe opisy jak wyglądała ofensywa Wehrmachtu plus cytaty uczestników tamtych wydarzeń.
Opisy tego jednego miesiąca, października 1941 roku, są znakomite. W książce P.Masson'a "Historia Wehrmachtu" można było przeczytać "taplające się w błocie dywizje Von Bock'a" a dzięki tej książce wiemy czemu się taplali i jak to wyglądało.
Autor na każdej stronie używa numeracji dywizji biorących udział w ataku na Moskwę nie pomijając nazwisk dowódców (wspaniała rzecz). Przyznam szczerze że spodziewałem się że będzie opis jak to oficerowie niemieccy gdy dotarli do pętli Chimki pod Moskwą i widzieli w lornetkach wieże Kremla. Tego nie ma, ale dopiero później zrozumiałem zamysł autora: marsz na Moskwę.
To jest książka którą się czyta jednym tchem. Zdecydowanie polecam.
Wspaniała książka. Mamy w niej to co chcemy: typowe opisy jak wyglądała ofensywa Wehrmachtu plus cytaty uczestników tamtych wydarzeń.
Opisy tego jednego miesiąca, października 1941 roku, są znakomite. W książce P.Masson'a "Historia Wehrmachtu" można było przeczytać "taplające się w błocie dywizje Von Bock'a" a dzięki tej książce wiemy czemu się taplali i jak to...
2016-12-27
W zalewie absolutnego chłamu jeśli chodzi o książki o tematyce sportowej, książka "Dekalog Nawałki" jako tako się wyróżnia chociaż w sumie nie bardzo wiem czym. Niestety, ta książka nadal jest potwierdzeniem tezy, że napisanie DOBREJ książki sportowej to nie lada wyczyn. Książek które warte są wyróżnienia jest dosłownie garstka: autobiografia Andrzeja Iwana, Alexa Fergusona i Harry'ego Redknappa. Do tego można dołożyć świetną autobiografię Mike'a Tyson'a oraz niedawną, dosyć nietypową i przez to wciągającą biografię Cristiano Ronaldo.
Co jest nie tak z tą książką? Jest po prostu nudna. Co rozdział to samo. Te same wypowiedzi Nawałki, te same wypowiedzi piłkarzy. Wszystko totalnie sztampowe. W połowie książki byłem już bardzo zmęczony tą lekturą, od połowy ciągnęło się to już jak krew z nosa. Ledwo dociągnąłem do końca. Czemu dałem radę? Bo jestem kibicem jednego z klubów z 2 ligi, uwielbiam ekstraklasę, w wolnych chwilach tnę w Football Manager'a, a i na reprezentację zacząłem patrzeć łaskawym okiem po dziadostwie zaserwowanym nam przez Smudę i Fornalika. Tylko to pozwoliło mi dokończyć lekturę. Niestety, ta książka ledwo ledwo przeciętna. Ale i tak, wyróżnia się wśród słabiutkich innych książek w temacie sportowym.
W zalewie absolutnego chłamu jeśli chodzi o książki o tematyce sportowej, książka "Dekalog Nawałki" jako tako się wyróżnia chociaż w sumie nie bardzo wiem czym. Niestety, ta książka nadal jest potwierdzeniem tezy, że napisanie DOBREJ książki sportowej to nie lada wyczyn. Książek które warte są wyróżnienia jest dosłownie garstka: autobiografia Andrzeja Iwana, Alexa Fergusona...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-10-12
Na początek, odjąłem jedną gwiazdkę za karę bo przyszła ta książka do mnie po 1,5 miesiąca oczekiwania.
A teraz do rzeczy: podobnie jak autor jestem prawnikiem, nie jestem ani politologiem ani historykiem, więc nie potrafię ocenić książki z punktu widzenia politologicznego czy stosunków międzynarodowych, ale skoro recenzentem pracy doktorskiej na podstawie której opiera się ta książka był prof.Góralczyk to chyba jednak mamy do czynienia z wartościową i bardzo dobrą pracą o sporym ciężarze popularnonaukowym. I o to chyba chodzi.
Chciałbym na momencik zatrzymać się przy rozdziale I tej książki. To jest rozdział, który powinien być już obowiązkowy na poziomie szkoły średniej by wreszcie porzucić te nasze romantyczne wierzby płaczące, Szopena, Słowackiego i "imię jego to 44". To rozdział, który na sucho i bezlitośnie pokazuje, jak ważne jest położenie geograficzne położenie danego państwa, jak bardzo to determinuje historię i ruchy dyplomatyczne i jak bardzo wpływa na tak zwaną geostrategię. W tym momencie serdecznie pozdrawiam wszystkich którzy mówią, że Polska powinna ogłosić że jest państwem neutralnym. Po przeczytaniu tego rozdziału, zauważycie że nasza neutralność będzie tak samo skuteczna w razie konfliktu w Europie jak neutralność Belgii i Holandii w 1940 roku. Ten rozdział jest znakomitym skondensowaniem wiedzy którą można by chociaż przeczytać w książce Leszka Moczulskiego o geopolityce; niestety w tej ostatniej książce jest to niemiłosiernie rozwlekle napisane, ale jak ktoś zainteresowany to polecam.
Bardzo dobre i mocno ryjące wyobraźnię są rozdziały II i III. Jeśli książka zostanie wydana po angielsku to coś czuję, że jak wpadnie w ręce Larry'ego Bond'a to bardzo mu się spodoba. Ś.P. Tom Clancy też bardzo by to polubił. Powiem więcej, te rozdziały to gotowy koncept pod grę Hearts Of Iron V. Dla mnie, wielkiego fana literatury ww. panów ale również, historii wojen XX wieku zwłaszcza po 1945 roku, to znakomita rzecz.
Pozostałe części książki bez zarzutu. Nie będę się już skupiał specjalnie na każdym rozdziale, ale napewno na dosyć marnym obszarze polskiej literaturze pod względem nowości i odkrywczości w zakresie geopolityki ta książka to jak świeży wiatr który wpadł przez okno do pokoju, powywalał meble i wywiał przy okazji kurz, który osiadł i nie chciał zejść.
Ogromną zaletą tej książki jest bibliografia. Przez kilka dni wieczorami (bo wtedy miałem czas) z wywalonym językiem wklepywałem adresy stron internetowych z których korzystał autor. Kopalnia wiedzy. To absolutny atut tej książki, coś niebywałego.
Na koniec: czas by ukazała się w najbliższym czasie książka napisana w ten sam sposób, ale by dotyczyła Europy Wschodniej i Centralnej, ze szczególnym uwzględnieniem Polski. Nie tylko dlatego, że takiej, mam wrażenie, brakuje, ale dlatego, że tuż obok nas zmienia się historia i to dosyć dynamicznie i kto wie czy czasem w przeciągu do najbliższych 5 lat nie staniemy w nowej rzeczywistości geopolitycznej albo nie daj Boże, przed złymi wydarzeniami które mogą się dziać tuż za naszym oknem i to dosłownie.
Na początek, odjąłem jedną gwiazdkę za karę bo przyszła ta książka do mnie po 1,5 miesiąca oczekiwania.
A teraz do rzeczy: podobnie jak autor jestem prawnikiem, nie jestem ani politologiem ani historykiem, więc nie potrafię ocenić książki z punktu widzenia politologicznego czy stosunków międzynarodowych, ale skoro recenzentem pracy doktorskiej na podstawie której opiera się...
2016-10-04
Doczytałem do połowy bo więcej nie dałem rady. Odpocząłem. Przeczytałem do końca. Jestem odporny na wiele rzeczy. Na film "Nekromantik", "Cannibal Holocaust" czy "Salo czyli 120 dni Sodomy". Na widok wyciskanego wielkiego pryszcza gdzieś na youtube, na widok trupów z bombardowanych miast w Syrii, a na końcu na widok rzygającego obrzydliwie żula na pętli na Kabatach pod Tesco. Ale ta książka wytarła mną podłogę. I nic więcej nie napiszę bo to co jest w tej książce to po prostu piekło na ziemi.
Doczytałem do połowy bo więcej nie dałem rady. Odpocząłem. Przeczytałem do końca. Jestem odporny na wiele rzeczy. Na film "Nekromantik", "Cannibal Holocaust" czy "Salo czyli 120 dni Sodomy". Na widok wyciskanego wielkiego pryszcza gdzieś na youtube, na widok trupów z bombardowanych miast w Syrii, a na końcu na widok rzygającego obrzydliwie żula na pętli na Kabatach pod...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-10-04
Porządna, solidna biografia dyktatora Rumunii, który swój kraj doprowadził do nędzy i ruiny. Nie był to zbrodniarz w stylu Stalina, chociaż wytworzył w Rumunii ustrój neostalinowski, oparty na kulcie jednostki. Mamy tutaj chronologiczny (co bardzo się chwali, bo np. w biografii Bormanna z tej samej serii, mamy skakanie po datach od Sasa do Lasa) opis wydarzeń, od narodzin i młodości dyktatora aż do momentu gdy z mozołem wygryzając przeciwników i sprytem politycznym (przy ukończonych zaledwie 4 klasach szkoły podstawowej !) wspiął się na sam szczyt. Na koniec mamy marny upadek dyktatora, który do końca nie wiedział za co jego lud chce go zabić. W ostatnim rozdziale budzi w nas współczucie, tuż przed rozstrzelaniem jego żona (z tekstu dowiadujemy się że to była absolutna wiedźma, chyba gorsza od Nicolae) błagała o litość, a sam Nicolae Ceacescu płakał. Męka dla żołnierzy którzy go rozstrzeliwali i też trochę we mnie to wzbudziło współczucie. Bardzo dobra książka, czyta się ją jednym tchem, a jeśli ktoś nawet jako dziecko (a ja pamiętam) pamięta obrazki z 1989 roku z telewizji o walkach w Bukareszcie i to jak telewizja transmitowała cały, godzinny proces dyktatora i pokazała jego rozstrzelanie (dziś chyba nie do pomyślenia) to super pozycja. Daję 9 gwiazdek na zachętę :)
Porządna, solidna biografia dyktatora Rumunii, który swój kraj doprowadził do nędzy i ruiny. Nie był to zbrodniarz w stylu Stalina, chociaż wytworzył w Rumunii ustrój neostalinowski, oparty na kulcie jednostki. Mamy tutaj chronologiczny (co bardzo się chwali, bo np. w biografii Bormanna z tej samej serii, mamy skakanie po datach od Sasa do Lasa) opis wydarzeń, od narodzin i...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-27
Lubię G.Brauna za całkiem trafne diagnozy sytuacji geopolitycznej Polski, a ma u mnie plusa nieśmiertelnego za trafną analizę bardzo brudnej gry Wlk.Brytanii w naszej historii (mam nadzieję, że doczekam się porządnej monografii w tym temacie). Ta książka dzieli się na dwie części: część historyczną i część współczesną. Część historyczna, to jak autor opowiada i wykłada o naszej historii np. o Powstaniu Listopadowym i Konstytucji 3 Maja zasługuje na uwagę i 10 gwiazdek. Część współczesna ma się gorzej ale z tego względu, że już zrobiła się po prostu przestarzała. Chociaż temat ukraiński nadal jest aktualny.
Warto też zwrócić na język autora. Jeśli pisze to sam i nikt go nie edytuje to gość umie się posługiwać wspaniale językiem polskim.
Lubię G.Brauna za całkiem trafne diagnozy sytuacji geopolitycznej Polski, a ma u mnie plusa nieśmiertelnego za trafną analizę bardzo brudnej gry Wlk.Brytanii w naszej historii (mam nadzieję, że doczekam się porządnej monografii w tym temacie). Ta książka dzieli się na dwie części: część historyczną i część współczesną. Część historyczna, to jak autor opowiada i wykłada o...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-26
Kiedyś zetknąłem się z opinią o Mateuszu Borku, że jest świetnym komentatorem, bardzo dobrym prowadzącym studio i po prostu jest dziennikarzem sportowym, który bardzo dobrze zna swój warsztat. I to prawda, jest świetnym, znakomitym komentatorem sportowym i dziennikarzem na żywo. Za jednym wyjątkiem: nie za bardzo mu idzie pisanie. I to jest prawda. To dokładnie także dotyczy Tomasza Lisa.
Autorowi tych naprawdę w wielu miejscach marnych agitek propagandowych, zarzucam przede wszystkim absolutny brak jakiejkolwiek analityki bieżącej sytuacji politycznej, całkowite niechlujstwo czy też lenistwo w uzasadnianiu swoich tekstów. Pomijam także brak tzw. lekkiego pióra. Tomasz Lis uprawia niestety prywatną walkę z Kaczyńskim i jego ekipą (gdzie stoi na straconej pozycji) i to determinuje treść tekstu składającego się na tą książkę, która mogłaby by być równie dobrze zatytułowana: "A nie mówiłem? Kaczyński i ja". Po kilkunastu stronach czytelnik ma dość twojego płaczu i szlochu. Co gorsza, twoje nieznośne pisarstwo ex cathedra gdzie traktujesz czytelnika za głupka ze wsi, jeszcze bardziej zmusza go by cię ukarać głosowaniem na twoją nieulubioną formację polityczną która nieukrywa że ma zamiar odessać cię od koryta.
Marna książka, marne teksty determinowane złością i to co najgorsze osobistym żalem. Panie Lis, zostaw Pan swoją złość dla siebie, nikogo ona nie obchodzi.
Kiedyś zetknąłem się z opinią o Mateuszu Borku, że jest świetnym komentatorem, bardzo dobrym prowadzącym studio i po prostu jest dziennikarzem sportowym, który bardzo dobrze zna swój warsztat. I to prawda, jest świetnym, znakomitym komentatorem sportowym i dziennikarzem na żywo. Za jednym wyjątkiem: nie za bardzo mu idzie pisanie. I to jest prawda. To dokładnie także...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-10-04
Ta książka jest dla mnie niezwykła. Po pierwsze dlatego, że od dawna nie czytam książek z fabułą, skupiam się na innych. Po drugie, temat. Islam jest rakiem cywilizacji zachodniej, czymś obcym i śmierdzącym i na wzór naszych przodków tłukących islamistów po głowach w wyprawach krzyżowych, musimy mieć oczy dookoła głowy kiedy z tą pseudoreligią mamy do czynienia. To co mnie najbardziej urzekło w tej książce to SUBTELNOŚĆ. Tu nie ma przemocy, opisów jakiś mordobić i walk. Jest powoli sączący się jad islamu który wypala to co jest esencją cywilizacji zachodniej: jej kulturę i edukację. Edukacja, oświecenie to śmiertelny wróg islamu (gorsze niż bomby i snajperzy), dlatego w nie należy uderzać z całą mocą (poczytajcie co wyprawiali Talibowie w Afganistanie ze szkołami i uczniami w tych szkołach). Otwarty umysł, LOGOS, bardzo szybko i bardzo łatwo jest w stanie wykazać kłamstwa i hipokryzję islamu.
Jad opisany w tej książce sączy się powoli, spokojnie, subtelnie i bez przemocy. A jednocześnie miałem wrażenie, że gwałci mi głowę. Genialnie to autor zrobił.
PS. Spodobał mi się ten autor, sięgnę po pozostałe jego książki.
Ta książka jest dla mnie niezwykła. Po pierwsze dlatego, że od dawna nie czytam książek z fabułą, skupiam się na innych. Po drugie, temat. Islam jest rakiem cywilizacji zachodniej, czymś obcym i śmierdzącym i na wzór naszych przodków tłukących islamistów po głowach w wyprawach krzyżowych, musimy mieć oczy dookoła głowy kiedy z tą pseudoreligią mamy do czynienia. To co mnie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKrótko i pewnie nie każdemu się to spodoba: otóż tych wszystkich Niemców, którzy dzisiaj próbują wybielić historię oraz tych którzy usiłują uznać wypędzenie z Polski, Czechosłowacji oraz naloty dywanowe Aliantów na niemieckie miasta za zbrodnię wojenną powinno się stłuc na kwaśne jabłko tą książką. Aż spuchną. I niech się cieszą że tylko oberwą książką. Ich dziadkowie posługiwali się granatami i bronią maszynową.
Krótko i pewnie nie każdemu się to spodoba: otóż tych wszystkich Niemców, którzy dzisiaj próbują wybielić historię oraz tych którzy usiłują uznać wypędzenie z Polski, Czechosłowacji oraz naloty dywanowe Aliantów na niemieckie miasta za zbrodnię wojenną powinno się stłuc na kwaśne jabłko tą książką. Aż spuchną. I niech się cieszą że tylko oberwą książką. Ich dziadkowie...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-06-21
Książka dostaje ode mnie jedną gwiazdkę. I żeby od razu rozwiać wszelkie wątpliwości: po pierwsze, ten kop w tyłek nie jest za zawartość merytoryczną, która jest absolutnie bez zarzutu i z którą niemal całkowicie się zgadzam (do zamachu nie jestem przekonany ze względu na brak dowodów, ale to co odwala się wokół tego pseudośledztwa to jak najbardziej zgadzam się z treścią książki). Po drugie, bardzo podoba mi się zgrabny, lekki styl, łatwo się czyta, wszystko ładnie poukładane i zebrane w całość. I właśnie dochodzimy do sedna: ZEBRANE. Ta książka to kompilacja informacji, które można przeczytać już od dawna w książkach napisanych przez polskich autorów. Ta książka jest bowiem skierowana do czytelnika spoza Polski. A to co mnie najbardziej wnerwia (żeby tego nie ująć ostrzej) to reklamowanie tej książki: szokujące fakty !!! szokujące informacje !!! Jakie ja się pytam? Autor powołuje się na JEDEN dokument niemieckiego wywiadu (było o tym trąbione w mediach przed ukazaniem się książki), który przywołuje w tekście może ze cztery razy. Na dodatek, a żadny tam ze mnie spec od spec służb, ten dokument mi wygląda na bardziej notatkę służbową o charakterze informacyjnym a nie dokument analityczny. Bez sensu. Kompletna strata czasu. Jakbym był Niemcem, Hiszpanem, Grekiem itd to bym dał książce absolutnie 10 gwiazdek. Strata pieniędzy, no ale ktoś je w końcu zarobił robiąc mnie po prostu w balona. I pewnie nie tylko mnie.
Książka dostaje ode mnie jedną gwiazdkę. I żeby od razu rozwiać wszelkie wątpliwości: po pierwsze, ten kop w tyłek nie jest za zawartość merytoryczną, która jest absolutnie bez zarzutu i z którą niemal całkowicie się zgadzam (do zamachu nie jestem przekonany ze względu na brak dowodów, ale to co odwala się wokół tego pseudośledztwa to jak najbardziej zgadzam się z treścią...
więcej mniej Pokaż mimo to
Wspaniała, piękna literatura. Jedna z najważniejszych w moim życiu, która po prostu mnie wytargała za łeb. Mój top obok "1984" Orwella i "Trzy stygmaty Palmera Eldritcha" Dicka. Coś przepięknego, wstrząsającego i tak smutnego że aż bolą mnie wszystkie, nawet te najmniejsze kości w moim ciele.
Wspaniała, piękna literatura. Jedna z najważniejszych w moim życiu, która po prostu mnie wytargała za łeb. Mój top obok "1984" Orwella i "Trzy stygmaty Palmera Eldritcha" Dicka. Coś przepięknego, wstrząsającego i tak smutnego że aż bolą mnie wszystkie, nawet te najmniejsze kości w moim ciele.
Pokaż mimo to