rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Książka sama w sobie nie jest zła, ale mam jej co nieco do zarzucenia. Jej najsłabszym punktem jest główny bohater. Bartholomew jest jedynie zlepkiem zachowań, często szlachetnych, ale w dalszym ciągu nie nadają mu one krzty charakteru. Nie ma też co liczyć na wbijający w fotel spisek, wokół którego krąży historia. Całość byłaby mdła i nie do zniesienia, gdyby nie wątek wszechogarniającej zarazy. Dżuma zabiera biednych i bogatych, młodych i starych, a medycy nie mają bladego pojęcia co i jak leczyć...

Książka sama w sobie nie jest zła, ale mam jej co nieco do zarzucenia. Jej najsłabszym punktem jest główny bohater. Bartholomew jest jedynie zlepkiem zachowań, często szlachetnych, ale w dalszym ciągu nie nadają mu one krzty charakteru. Nie ma też co liczyć na wbijający w fotel spisek, wokół którego krąży historia. Całość byłaby mdła i nie do zniesienia, gdyby nie wątek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak głosi cytat z okładki „Opowieści starego antykwariusza” – „Oczarowują do dziś” i w pełni się z tym zgodzę, jest tylko pewne „ale”. Otóż oczarowują, ale jedynie wdziękiem przykurzonym i przez lata nadwątlonym, który w pełni podziwiać można tylko w ciemną wietrzną noc, kiedy za jedynie źródło światła służy świeca, o ścianę postukują otwarte okiennice, a w dłoni spoczywa filiżanka gorącej herbaty.
Zbiór zawiera 15 opowiadań grozy, można by rzec „Grozki” – młodszej i mniej strasznej siostry Wszechogarniającej Grozy. Co nie zmienia faktu, iż posiadają one swój czar i chciało by się je przyrównać do filmów wytwórni Hammer – choć już nie straszą, to kto odmówi uroku nietoperzom na sznurkach czy Christopherowi Lee? Zatem nie doczekamy się tutaj brodzenia po kolana we flakach i furkoczących wokół kończyn.
Autor raczy czytelnika typowo gawędziarskim stylem, na co wskazuje również początkowy zamysł spisania tych historii, otóż miały to być opowieści czytane tylko dla grona przyjaciół przy kominku. Kolejne, co dość silnie objawia się w poszczególnych opowiadaniach, to zainteresowanie i wykształcenie Jamesa w takich kierunkach jak archeologia, językoznawstwo i Biblia. Stąd praktycznie w każdym opowiadaniu mamy do czynienia z tajemnymi literami, symbolami, sentencjami po łacinie czy dziwacznymi przedmiotami. Niestety na dłuższą metę staje się to nużące, głównie przez wzgląd na fakt, iż autor mimo tak dokładnego opracowania zagadkowych inskrypcji, nie czyni zbyt wiele, aby miały one kluczowe znaczenie dla obrotu sprawy. Zdaje się, że o wiele bardziej zależało Jamesowi na stworzeniu pozorów, iż historie przedstawiane są prawdziwe, miały kiedyś miejsce. Znaczna część opowiadań zaczyna się dość rozwlekłym wstępem, jako takim rozwinięciem i lapidarnym zakończeniem często pozostawiającym wiele niedomówień. Oczywiście co dla jedynych będzie zaletą, inni mogą uznać za mur nie do przebrnięcia.
Mnie najbardziej do gustu przypadły „Stracone serca”, „Mezzotinta”, „Jesion”, „Hrabia Magnus”.

Jak głosi cytat z okładki „Opowieści starego antykwariusza” – „Oczarowują do dziś” i w pełni się z tym zgodzę, jest tylko pewne „ale”. Otóż oczarowują, ale jedynie wdziękiem przykurzonym i przez lata nadwątlonym, który w pełni podziwiać można tylko w ciemną wietrzną noc, kiedy za jedynie źródło światła służy świeca, o ścianę postukują otwarte okiennice, a w dłoni spoczywa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Hamish Macbeth i śmierć plotkary” to przeuroczy kryminał.
Autorka wyraziście odmalowuje poszczególne postacie i w ten oto sposób otrzymujemy nie lada zróżnicowaną gromadkę zapaleńców zebranych aby szlifować kunszt wędkarski. Można się zastanawiać czy coś dobrego ma prawo wyniknąć z tego kłębowiska charakterów, szkockiej dziczy, brutalnego morderstwa i policjanta zgrywającego wiecznie nienażartego przygłupa. A otóż okazuje się, że po połączeniu elementy te tworzą naprawdę wciągającą, miłą i dość zabawną kombinację. Atmosfera książki jest na tyle sielska i odprężająca, iż udziela się to czytelnikowi i gotów jest on machnąć ręką na poszukiwania mordercy, aby dalej przyglądać się zmaganiom niedoszłych wędkarzy. Sam fakt odnalezienia zwłok tytułowej plotkary jakoś nie bardzo burzy klimat małego szkockiego miasteczka, mglistych poranków, ulewnych deszczy i przepięknych jezior. Kartki przewracają się same, a apetyt na większą dawkę Hamisha Macbetha wzrasta.

„Hamish Macbeth i śmierć plotkary” to przeuroczy kryminał.
Autorka wyraziście odmalowuje poszczególne postacie i w ten oto sposób otrzymujemy nie lada zróżnicowaną gromadkę zapaleńców zebranych aby szlifować kunszt wędkarski. Można się zastanawiać czy coś dobrego ma prawo wyniknąć z tego kłębowiska charakterów, szkockiej dziczy, brutalnego morderstwa i policjanta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„- Jestem twoim miłym?
- No cóż, jesteś wilkołakiem i Szkotem, gołym i umazanym krwią, a mimo to trzymam cię za rękę, tak?”

Sadzę, że ten oto fragment dość dobrze oddaje charakter całej książki…
Sam początek jest zadziwiająco wprost dobry, świetny humor, wartka akcja, angielska herbata, niegrzesząca urodą intelektualistka, kanapki z ogórkiem i nieokrzesany wilkołak wprost ze Szkocji, no czegóż chcieć więcej? Niestety wraz z upływem kartek intelektualistka staje się trochę irytująca, wilkołak podkula ogon, a cała fabuła skupia się raczej na miłosnych uniesieniach tej dwójki, co w sumie, zależnie od upodobań, można odbierać jak kto woli. Tyle tylko, że jeśli ktoś liczył na zabawne fantasty z pobocznym wątkiem romantycznym i duuuużą dozą steampunka, to się niestety ździebko przeliczył. Fakt faktem autorka wychodzi z kilkoma naprawdę ciekawymi zabiegami: pomysł na ówczesny ład społeczny, barwne postacie (trochę mało się o nich dowiadujemy, ale biorąc pod uwagę, że są jeszcze 4 tomy, zatem żywię głęboką nadzieję, iż autorka poskromi trochę główną dwójkę i da poszaleć całej reszcie), pozostałe zalety to z pewnością: często zabawne nawiązania do angielskiej etykiety, dbałość o szczegóły gdy mowa o daniach i strojach oraz kilka innych typowo angielskich tudzież szkockich smaczków.
Ot przyjemne czytadło.

„- Jestem twoim miłym?
- No cóż, jesteś wilkołakiem i Szkotem, gołym i umazanym krwią, a mimo to trzymam cię za rękę, tak?”

Sadzę, że ten oto fragment dość dobrze oddaje charakter całej książki…
Sam początek jest zadziwiająco wprost dobry, świetny humor, wartka akcja, angielska herbata, niegrzesząca urodą intelektualistka, kanapki z ogórkiem i nieokrzesany wilkołak wprost...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Album pięknie wydany (duży format, kredowy papier, twarda oprawa), w treści zawartych jest wiele ciekawostek dotyczących Szkocji. Swoją wędrówkę rozpoczynamy od wysp położonych u północnych wybrzeży Szkocji, krain o surowym krajobrazie i niewielu mieszkańcach. Dalej album prowadzi nas coraz bardziej na południe, poznajemy największe miasta, najważniejsze szkockie wyroby i najpiękniejsze szkockie zamki. Co do jakości zdjęć, to część z nich zapierach dech w piersi, lecz jest też wiele albo kiepsko wyeksponowanych (w postaci mikroskopijnych miniatur), albo po prostu mniej udanych. Często również zdarza się, iż podpisy dotyczące fotografii są tak zatrważająco lapidarne, iż nie dają jakiejkolwiek informacji na temat tego co przedstwiają. Być może czepiam sie trochę na wyrost, gdyż w końcu jest to album nie zaś przewodnik po Szkocji.
Polecam! We mnie zdecydowanie jeszcze bardziej rozbudził on chęć zapoznania się z tym fascynującym miejscem; zobaczenia jak promienie zachodzącego słońca w dniu przesilenia zimowego oświetlają wnętrze komory grobowej Maes Howe, odwiedzenia osady Jarlshof, zwiedzania średniowiecznej twierdzy Eilean Donan, przechadzania się pośród wrzosowisk czy wizyta w zatłoczonym pubie, to jedynie ziarenko piasku wśród możliwości jakie oferuje Szkocja.

Album pięknie wydany (duży format, kredowy papier, twarda oprawa), w treści zawartych jest wiele ciekawostek dotyczących Szkocji. Swoją wędrówkę rozpoczynamy od wysp położonych u północnych wybrzeży Szkocji, krain o surowym krajobrazie i niewielu mieszkańcach. Dalej album prowadzi nas coraz bardziej na południe, poznajemy największe miasta, najważniejsze szkockie wyroby i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na okładce widnieje napis "komedyja wieków minionych" i chyba to określenie naljepiej oddaje charakter książki. Humor wyziera z niemalże każdej stronicy, przepełnia każdy dialog i urozmaica przedstawione sytuacje, losy bohaterów ciekawie i pomysłowo się splatają, wszystko to umiejscowione w nie mniej zabawnej rzeczywistości. Szkoda tylko, że tak mało dowiadujemy się o późniejszych losach bohaterów książki.

Na okładce widnieje napis "komedyja wieków minionych" i chyba to określenie naljepiej oddaje charakter książki. Humor wyziera z niemalże każdej stronicy, przepełnia każdy dialog i urozmaica przedstawione sytuacje, losy bohaterów ciekawie i pomysłowo się splatają, wszystko to umiejscowione w nie mniej zabawnej rzeczywistości. Szkoda tylko, że tak mało dowiadujemy się o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

I stało się! W końcu zagłuszając i tłamsząc wszelkie podszepty mego udręczonego ducha przeczytałam ostatni z tomów.
Z przykrością stwierdzam, iż zdania o twórczości Pani Canavan nie jestem w stanie zmienić. Oczywiście należy przyznać, że autorka od początku zaplanowała sobie jak książka ma się zakończyć i uparcie do tego dążyła. Pomysł był! Tylko jakoś po tym jakże 'wybitnie spektakularnym' finale nie musiałm ani przecierać oczu ze zdziwiania, ani zbierać szczęki z podłogi. Ot skończyło się i tyle...
Świat przedstawiony jak we wcześniejszych tomach budzi we mnie skojarzenia z bardzo kiepską scenografią. Nie zaprzeczę, iż autorka próbuje sprawić, aby stał się on oryginalny, ale robi to nieumiejętnie, bo czy nadanie czemuś zwyczajnemu i dobrze nam znanemu oddmiennej, obco brzmiącej nazwy to już kreowanie innej rzeczywitości? Kolejny przytyk kieruję w stronę bohaterów książki. Jak wcześniej, jedynym światełkiem w tunelu zdaje się być Emerhal, gdy reszta jest niezwykle płaska psychologicznie i wręcz irytująca. Tutaj nie omieszkam wspomnieć o dość niecodziennej umiejętności Aurayi, otóż bohaterka ta poza całą paletą supermocy (ach jakaż ona wybitnie uzdolniona!) posiada zdolność krzyczenia szeptem :), co mnie niezwykle zaintrygowało, lecz niestety autorka nie rozwinęła tej kwestii w dalszych rozdziałach. Za to dialogi prowadzone w trakcie snu przez postacie, są hmmm... weźmy tę sytuację: Auraya zakuta w łańcuchy, prawie umierająca, naga i klęcząca w swoich ekskrementach konwersuje i dowcipkuje sobie jak gdyby nigdy nic przez senne łącze z Mirarem, a ten chyba przez tydzień (dzień w dzień) zastanawia się jak ją uwolnić, w końcu nie czyniąc nic.
Zabawne momenty - to takie były?
Dłużyzny - tych było aż nadto...
Nie rozumiem sensu pisania książek, w których czytelnik przez 600 stron męczy się niemiłosiernie, po to aby na ostatnich 50 otrzymać jako taki ekwiwalent w postaci odrobiny akcji czy nawet spektakularnego finału.
Widzę, że cała seria jest niezwyle pochlebnie oceniania, dlatego też proszę o potraktowanie mojej opini jako miłego przerywnika.
A ja pozwolę sobie zakrzyknąć szeptem oczywiście: "huuura to już koniec!"

I stało się! W końcu zagłuszając i tłamsząc wszelkie podszepty mego udręczonego ducha przeczytałam ostatni z tomów.
Z przykrością stwierdzam, iż zdania o twórczości Pani Canavan nie jestem w stanie zmienić. Oczywiście należy przyznać, że autorka od początku zaplanowała sobie jak książka ma się zakończyć i uparcie do tego dążyła. Pomysł był! Tylko jakoś po tym jakże...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Gdy wybrzmiały już ostatnie słowa książki, zaczęłam się zastanawiać, jaką historię tak naprawdę autorka starała się przekazać... Oczywiście nie można zaurzucić nic stylowi, językowi, dostajemy to do czego przyzwyczaiła nas P.D. James - niezwykłą szczegółowość opisów, głęboką warstwę psychologiczną. Jednakże głównej bohaterki chyba nie da się polubić, z każdą stroną antypatia do niej tylko wzrasta, nie wiem czy to specjalny zabieg autorki, czy tak wyszło. Sama końcówka książki jest jak dla mnie niezmiernie dziwna, a zachowania poszczególnych bohaterów wprost zdumiewają swoją nielogicznością.

Gdy wybrzmiały już ostatnie słowa książki, zaczęłam się zastanawiać, jaką historię tak naprawdę autorka starała się przekazać... Oczywiście nie można zaurzucić nic stylowi, językowi, dostajemy to do czego przyzwyczaiła nas P.D. James - niezwykłą szczegółowość opisów, głęboką warstwę psychologiczną. Jednakże głównej bohaterki chyba nie da się polubić, z każdą stroną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pragnę od razu podkreślić, że przedstawiona przeze mnie opinia jest tylko i wyłącznie moim własnym odczuciem i nikt się z tym zgadzać nie musi.
O rany, dawno czegoś tak beznadziejnego nie czytałam. Książka jest tak okropnie nużąca, nierówna i przewidywalna. Losy głównej bohaterki jak i ona sama nie mogą mi być chyba bardziej obojętne. Opisy narad nudniejsze niż transmisja z sejmu, a wątek latających ludzi wyglada jakby był napisany przez 12-latkę (nikogo nie obrażając). Nuda zieje z kart tej książki tak przemożnie, że nie da się tego dłużej czytać nawet na siłę. Gdyby nie ratujący wszystko wątek Emerahl, to można by przy tej lekturze harakiri popełnić. Kolejnym minuesem jest to, iż pomimo znacznej objętości książki (jakieś 700 stron) świat w niej przedstwawiony nie jest dopracowany. Co chwilę napotykamy na nazwy zwierząt, pojazdów, roślin i co dostajemy - lichy "słowniczek", który daje tylko jakieś szczątkowe informacje na temat poszczególnych pojęć.
Zastanawia mnie głęboko sukces tej autorki, być może spróbuje dać jej książkom kolejną szansę, ale nie w najbliższej przyszłości.

Pragnę od razu podkreślić, że przedstawiona przeze mnie opinia jest tylko i wyłącznie moim własnym odczuciem i nikt się z tym zgadzać nie musi.
O rany, dawno czegoś tak beznadziejnego nie czytałam. Książka jest tak okropnie nużąca, nierówna i przewidywalna. Losy głównej bohaterki jak i ona sama nie mogą mi być chyba bardziej obojętne. Opisy narad nudniejsze niż transmisja z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Polecam dawkować sobie tę książkę i najlepiej unikać czytania jej przed snem... Przynajmniej w moim przypadku początkowe zachłyśnięcie się jej treścią wywowłało parę "dobrych" koszmarów sennych. Z pewnością należy zwrócić uwagę na tytaniczną pracę autorki pod względem zbierania informacji o Sickercie, Rozpruwaczu i wszystkim co z nimi związane. Atmosfera książki jest lepka, przesiąknięta ówczesnymi zapachami, a autorka opisując zbrodnie nie owija w bawełnę. Za kolejną z zalet poczytuję sposób w jaki Patricia Cornwell przedstawia kobiety, które padły ofiarami Rozpruwacza. Nie są to tylko kolejne makabrycznie okaleczone zwłoki prostytutek, a raczej ludzkie istoty o często przejmujących historiach życiowych. Autorka wplata w tekst wiele ciekawostek dotyczących samej epoki czy też pracy policji w tamtych latach. Książkę czyta się z zapartym tchem mniej więcej do połowy, bo potem... nagle zdajemy sobie sprawę, że Cornwell narzuca nam swoją opinię - Rozpruwaczem był, jest i bedzie Sickert. Według mnie lepszym zabiegiem byłoby pozwolenie czytelnikowi na dopowiedzenie sobie pewnych kwestii, a nie wkładanie mu ich łopatą do głowy. Momentami przemyślenia zawarte w książce stają się odrobinę kuriozalne lub nielogiczne. Nie chcę w żadnym wypadku nikogo zniechęcać do tej książki, bo naprawdę jest warta przeczytania i z czystym sumieniem mogę ją polecić! Z pewnością zaintryguje domorosłych Rozpruwaczologów i tych zafascynowanych zbrodniami sprzed lat.

Być może problem tkwi w tym, iż podświadomie nie chcemy rozwikłać tajemnicy Kuby Rozpruwacza...

Polecam dawkować sobie tę książkę i najlepiej unikać czytania jej przed snem... Przynajmniej w moim przypadku początkowe zachłyśnięcie się jej treścią wywowłało parę "dobrych" koszmarów sennych. Z pewnością należy zwrócić uwagę na tytaniczną pracę autorki pod względem zbierania informacji o Sickercie, Rozpruwaczu i wszystkim co z nimi związane. Atmosfera książki jest lepka,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka na jeden wieczór:). Zapewnia rozrywkę i bawi. Czegóż więcej wymagać, gdy właśnie ma się ochotę na "lekką" fantastykę, przyjaźnie nastawione gadające smoki, zaczarowane hełmy i dowcipnego maga. Bohaterowie sympatyczni, każde z opowiadań na dobrym równym poziomie, nic tylko sięgać po tom drugi!

Książka na jeden wieczór:). Zapewnia rozrywkę i bawi. Czegóż więcej wymagać, gdy właśnie ma się ochotę na "lekką" fantastykę, przyjaźnie nastawione gadające smoki, zaczarowane hełmy i dowcipnego maga. Bohaterowie sympatyczni, każde z opowiadań na dobrym równym poziomie, nic tylko sięgać po tom drugi!

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bardzo ciekawy pomysł i całkiem niezłe wykonanie. Do gustu zdecydowanie przypadły mi listy (chyba nie zdradzę za wiele)Kuby Rozpruwacza pojawiające się co kilka rozdziałów, które stanowiły niezwykle intrygujący przerywnik a nawet pasjonującą historię samą w sobie. Co do głównego wątku, prawdą jest, że główkując odrobinę mordercę można wykryć dość szybko, ale nie niszczy to chęci dalszego czytania. Kryminał godny polecenia, wciąga!

Bardzo ciekawy pomysł i całkiem niezłe wykonanie. Do gustu zdecydowanie przypadły mi listy (chyba nie zdradzę za wiele)Kuby Rozpruwacza pojawiające się co kilka rozdziałów, które stanowiły niezwykle intrygujący przerywnik a nawet pasjonującą historię samą w sobie. Co do głównego wątku, prawdą jest, że główkując odrobinę mordercę można wykryć dość szybko, ale nie niszczy to...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Opowieści Niesamowite nr 1 (2) 2012 Monika Bończa-Tomaszewska, Katarzyna Enerlich, Jędrzej Fijałkowski, Agata Foster, Karolina Kotowska, Joanna Kułakowska, Kazimierz Kyrcz jr, Mirosława Liszewska, Maria Mamczur, Jewgienij T. Olejniczak, Andrzej Pilipiuk, Jolanta Podsiadła, Gabriel Szczęsny, Paweł Szlachetko, Jan Tulik
Ocena 5,8
Opowieści Nies... Monika Bończa-Tomas...

Na półkach: ,

Świetne opowiadania "Mała Etopiryna" oraz "Opowieść porucznika Perkinsa", pozostałe są raczej słabe, lecz za plus można uznać fakt, iż większość opowieści jest bardzo krótka, zatem nie można narzekać na zbytnią stratę czasu.

Świetne opowiadania "Mała Etopiryna" oraz "Opowieść porucznika Perkinsa", pozostałe są raczej słabe, lecz za plus można uznać fakt, iż większość opowieści jest bardzo krótka, zatem nie można narzekać na zbytnią stratę czasu.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ach jakże piękna jest to książka! Jak wiele uczuć potrafi wzbudzić w czytelniku. Zgadzam się z powyższymi opiniami - dziś już się takich dzieł nie pisze. Jak mi teraz tęskno do tego świata, tak poetycko odmalowanego, tych postaci do których zaczęłam żywić prawdziwe przywiązanie. Książka ta zdecydownie zostawiła we mnie głęboki ślad, często powracam do niej myślami, chcę nadal przechadzać się wśród wrzosowisk, grzać zmarznięte dłonie przy kominku, czy wypatrywać wschodu słońca pośród porannych mgieł...

Ach jakże piękna jest to książka! Jak wiele uczuć potrafi wzbudzić w czytelniku. Zgadzam się z powyższymi opiniami - dziś już się takich dzieł nie pisze. Jak mi teraz tęskno do tego świata, tak poetycko odmalowanego, tych postaci do których zaczęłam żywić prawdziwe przywiązanie. Książka ta zdecydownie zostawiła we mnie głęboki ślad, często powracam do niej myślami, chcę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Stasznie chciałam przeczytać tę książkę, nie wiem czy wpłynęły na to pochlebne opinie, czy nota na okładce. Być może zbyt wiele się po niej spodziewałam i stąd pochodzi mój drobny zawód. Postacie niby wyraźnie i barwnie zarysowane momentami wydają się "dziurawe", dodatkowo główny bohater mimo zamiarów autorki nie do końca wzbudził moją sympatię. Książka jest ciekawa, naprawdę zabawna i z pewnością godna polecenia... tylko czegoś jej brakuje.

Stasznie chciałam przeczytać tę książkę, nie wiem czy wpłynęły na to pochlebne opinie, czy nota na okładce. Być może zbyt wiele się po niej spodziewałam i stąd pochodzi mój drobny zawód. Postacie niby wyraźnie i barwnie zarysowane momentami wydają się "dziurawe", dodatkowo główny bohater mimo zamiarów autorki nie do końca wzbudził moją sympatię. Książka jest ciekawa,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka ta budzi we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony nie można odmówić jej dość dobrego tempa akcji i tego, że szybko i bezboleśnie się ją czyta. Autorka zadbała także o skrawki tajemnicy, którymi nas co jakiś czas uracza. Sam pomysł napisania książki opartej na legendzie o tajemniczym fleciście wydaje się niebywale interesujący i stąd też zabrałam się za tę pozycję z wielką ochotą. Ale... cały ten potencjał został niestety zmarnowany. Patrzę na okładkę książki i zastanawiam się, jak ta starsza pani miło uśmiechająca sie do czytalnika mogła wpaść na tak dziwaczny i kuriozalny pomysł połączenia flecisty i szczura. Historia początkowo rozgrywa się w Transylwanii i do tego momentu nie jest nawet źle, natomiast kiedy akcja przenosi się do Stanów całość traci resztki atmosfery. Ma się trochę wrażenie, że niektóre części książki są ponad miarę rozbudowane, gdy przykładowo zakończenie zdaje się być niemalże urwane, wymuszone.
Nie mogę powiedzieć, że czas spędzony na czytaniu "Grajka" był stracony. Książka ta wzbudziła we mnie chęć zapoznania się bliżej z samą legendą i jednak mimo wszystko ciekawiło mnie co wydarzy się na kolejnych stronach.

Książka ta budzi we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony nie można odmówić jej dość dobrego tempa akcji i tego, że szybko i bezboleśnie się ją czyta. Autorka zadbała także o skrawki tajemnicy, którymi nas co jakiś czas uracza. Sam pomysł napisania książki opartej na legendzie o tajemniczym fleciście wydaje się niebywale interesujący i stąd też zabrałam się za tę pozycję z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka jest niesamowita! Wciąga od pierwszej strony, rzuca nas w szpony strachu, a my wraz z upływem kartek zdajemy sobie sprawę, że tak naprawdę nie chcemy się od niej oderwać. Jak dla mnie dość oryginalny pomysł i najlepszy dowód, iż trup nie musić ścielić się gęsto, aby czytelnik od czasu do czasu oglądał sie przez ramię czy poczuł dreszcz na karku.

Książka jest niesamowita! Wciąga od pierwszej strony, rzuca nas w szpony strachu, a my wraz z upływem kartek zdajemy sobie sprawę, że tak naprawdę nie chcemy się od niej oderwać. Jak dla mnie dość oryginalny pomysł i najlepszy dowód, iż trup nie musić ścielić się gęsto, aby czytelnik od czasu do czasu oglądał sie przez ramię czy poczuł dreszcz na karku.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jak dla mnie cały "urok" Upiora i atmosfera książki uleciały wraz z przeniesieniem akcji na Manhattan. Nie spodobała mi się postawa autora, który grubą krechą przekreśla niektóre rozwiązania zastosowane w "Upiorze Opery", bo tak mu po prostu zapasowało, krytykując przy tym dość niemiłosiernie Gastona Leroux. Książka jest naszpikowana zupełnie niepotrzebnymi wątkami, które mają na celu zapewnienie czytelnika, że to właśnie ta oto historia jest prawdziwa. Nie polecam!

Jak dla mnie cały "urok" Upiora i atmosfera książki uleciały wraz z przeniesieniem akcji na Manhattan. Nie spodobała mi się postawa autora, który grubą krechą przekreśla niektóre rozwiązania zastosowane w "Upiorze Opery", bo tak mu po prostu zapasowało, krytykując przy tym dość niemiłosiernie Gastona Leroux. Książka jest naszpikowana zupełnie niepotrzebnymi wątkami, które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka ciekawa i doprawdy zabawna, ale tylko dla kogoś o poczuciu humoru bardziej angielskim, może nie najwyższych lotów ale jednak. Za minus poczytuję dość kiepską robotę tłumacza, przez co niektóre definicje są w ogóle nieśmieszne, a inne zaś tracą, gdyż tłumacz nie pokwapił się, aby zamieścić przypis (który rozjaśniłby niejako sprawę).

Książka ciekawa i doprawdy zabawna, ale tylko dla kogoś o poczuciu humoru bardziej angielskim, może nie najwyższych lotów ale jednak. Za minus poczytuję dość kiepską robotę tłumacza, przez co niektóre definicje są w ogóle nieśmieszne, a inne zaś tracą, gdyż tłumacz nie pokwapił się, aby zamieścić przypis (który rozjaśniłby niejako sprawę).

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zwykle książki z tego cyklu były przeze mnie pochłaniane w tempie 1-5 dni. W przypadku tejże części zapowiadało się podobnie, aż do momentu, gdy nagle gdzieś natrafiłam na informację, że (do ghyra!!) to już KONIEC!!!! I tym sposobem wepchnęłam książkę w najciemniejszą dziurę w najciemniejszym kącie mego pokoju, bo jak to możliwe - nigdy więcej już nie zasiądę do przygód Wolhy i jej wybitnej kompanii na wiele godzin zapominając o zaspokajaniu jakichkolwiek potrzebach fizjologicznych (zdając sobie sprawę z zaistniałego stanu rzeczy dopiero po donośnym i utrudniającym skupienie burczeniu). Ech... mój stan utrzymywał się jakieś dwa miesiące, a książka zaczęła obrastać niezgorszą pajęczynką. Aż w końcu przyszedł moment przeanalizowania mojej jak dotąd iście tchórzowskiej postawy i zabrania się do lektury. Teraz siedzę jeszcze z wypiekami na twarzy i staram się z siebie wydusić jakieś bardziej przystające słowa. Książka jest (jak zwykle zresztą) niebywale zabawna i zdecydowanie grozi wybuchami śmiechu, nie wspominając o nieustannym szczerzeniu się (lepiej nie czytać w miejscach publicznych - chyba że chcemy być uznani za osoby co najmniej mające problem ze zgryzem;)). Akcja toczy się wartko, a bohaterowie są niezastąpieni. Jak ja strasznie będę za nimi tęsknić!:( Autorka ma dokładnie mój typ poczucia humoru i muszę przyznać, że odczarowała dla mnie literaturę fantasy pisaną z kobiecego punktu widzenia (moja niechęć do tej odmiany wiązała się z prawie że z napadami wysypki i spluwaniem przy tylko drobnych wzmiankach na ten temat). Cała seria o Wolsze Rednej należy do moich ubóstwianych książek i jeszcze nie raz, nie dwa, a zdecydowanie wiele więcej razy zamierzam do niej powrócić. A!I mam taką cichą nadzieję, że uda się wydać jeszcze jakieś książki Gromyko w Polsce!

Zwykle książki z tego cyklu były przeze mnie pochłaniane w tempie 1-5 dni. W przypadku tejże części zapowiadało się podobnie, aż do momentu, gdy nagle gdzieś natrafiłam na informację, że (do ghyra!!) to już KONIEC!!!! I tym sposobem wepchnęłam książkę w najciemniejszą dziurę w najciemniejszym kącie mego pokoju, bo jak to możliwe - nigdy więcej już nie zasiądę do przygód...

więcej Pokaż mimo to