Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

"Sanktuarium Skrzydeł" to już kolejny i niestety ostatni tom cyklu o nieustraszonej badaczce smoków lady Trent. Rewelacyjne zakończenie całej serii i zarazem największa przygoda jaką przyszło nam odbyć.

"A jeśli wtedy wciąż tu będziemy, coś musiałoby pójść strasznie źle.

Lady Izabela Trent osiągnęła już prawie wszystko w świcie naukowym. Zdobyła przede wszystkim szacunek jako badaczka smoków. Gdy jej spokojne życie wydaje się płynąć swoim rytmem, dzieje się coś co absolutnie burzy wszystkie plany na przyszłość i powoduje, że nasza badaczka jeszcze raz musi wyruszyć w podróż. Odkrycie szczątków nieznanego gatunku smoka, okazuje się pokusą zbyt dużą by ją odpuścić. Masyw górski Mrtyahaimy okazuje się jednak większym niebezpieczeństwem niż myślała. Czekają ją bowiem nie tylko niewygody podróży i sprawy administracyjne, ale też samo miejsce nie jest tak przyjazne. Wieczna zima, mróz, śnieg i lód. Gdy lady Trent dokonuje najważniejszego odkryci, które zmieni nie tylko naukę ale wręcz odmieni na zawsze oblicze całego świata. Zaczyna się walka z czasem...

"Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby ich chronić. Ale nie mogę zagwarantować im bezpieczeństwa... nie bardziej niż sobie."

To już koniec przygody ze smokami. Przez wszystkie tomy możemy zauważyć jak nasza lady Trent się zmienia wraz z wiekiem. Od młodej i nieco narwanej badaczki, po stateczną i mądrą panią profesor, która osiągnęła w swej dziedzinie wszystko. Kobieta z żelazną wolą, która postanowiła udowodnić wszystkim, że nie trzeba być mężczyzną by móc być naukowcem, jako kobieta pokazała, że jest warta więcej niż setka chłopa.
Ponieważ jest to piąty tom, polecam się zapoznać z poprzednimi. Jeśli ktoś sięgnął po ten cykl, mając nadzieję na przygody niczym w Eragonie lub w "Smok jej królewskiej mości" to się mocno zawiedzie. Książki to pamiętniki z wypraw badawczych lady Izabel Trent, czasy wiktoriańskie. Nie ma tu szaleńczych pościgów czy wybuchów. Oczywiście nie zmienia to faktu, że całą serię bardzo mocno polecam.
Jedyne czego tak naprawdę mi w niej brakowało to rysunki, które mogłyby zostać sporządzone podczas badań. Dodałoby to smaczku. Oczywiście ilustracje jako takie są w środku, jednak według mnie mogłoby być ich więcej.
Na drobną uwagę zasługuje również fakt, że "Sanktuarium skrzydeł" to podróż do przeszłości, która łączy to co już wiemy i zamyka idealnie historię. Nie jest to prequel, coś jakby pomost pomiędzy tomami.
Do tego cyklu zapewne wrócę jeszcze raz. Czekam również na zapowiedzianą historię o wnuczce lady Trent.

Sylwia "Sirroco" Stinia

"Sanktuarium Skrzydeł" to już kolejny i niestety ostatni tom cyklu o nieustraszonej badaczce smoków lady Trent. Rewelacyjne zakończenie całej serii i zarazem największa przygoda jaką przyszło nam odbyć.

"A jeśli wtedy wciąż tu będziemy, coś musiałoby pójść strasznie źle.

Lady Izabela Trent osiągnęła już prawie wszystko w świcie naukowym. Zdobyła przede wszystkim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To co uwielbiam w tej książce to ilość sarkazmu, która się wprost wylewa ze stron książki. Całość jest utrzymana w grozie - w końcu lord Artur Saville ma zamiar popełnić zbrodnię, jednak dostajemy porządną dawkę humoru (czasem i czarnego) a naszym bohaterom nie do końca wychodzi bycie tajemniczymi postaciami. Zwłaszcza pewnej Lady, której największą tajemnicą jest.. brak tajemnic. Nie wspominając już o duchu, który zamiast straszyć, jest straszony przez racjonalnych aż do bólu amerykanów.
"Po raz pierwszy uchylił się przed nim rąbek straszliwych tajników przeznaczenia, przeraźliwego fatalizmu losu."
Książka jest naprawdę cieniutka i to jest jej chyba jedyny poważny minus. Jeden wieczór i czytelnik musi sięgać po kolejną lekturę. Jednak dostarcza ona uśmiechu i temu nie można zaprzeczyć. Największym plusem Oscara Wilde jest umiejętność tworzenia postaci tak realnych, że człowiek ma wrażenie jakby stał z nimi w pokoju. Trzeba mu przyznać, że świat duchów i zjawisk paranormalnych również jest ciekawy i nie potraktowany po macoszemu. Choć większość zdarzeń, która doprowadziła bohaterów do tego konkretnego punktu, to zbiegi okoliczności.
Wszystkie pięć noweli przedstawia problemy czasem natury pozaziemskiej a czasem twardo stąpających po ziemi lordów. Idealnie pokazuje jak manipulacja może zmienić człowieka i że czasem duchy też miewają problemy z problematycznymi współlokatorami. Bardzo ciężko mi wybrać ulubioną nowelę, ponieważ każda jest inna, przy jednych śmiałam się mocniej a z kole kolejne przyprawiały mnie o dreszcze.
Mam wrażenie, że "Zbrodnia lorda Artura Saville i inne nowele" jest idealna dla każdego a już na pewno dla tych, którzy chcą zacząć swoją przygodę z tym autorem, który nie przestaje zadziwiać nawet po tylu latach.
Wilde doskonale wie jak posługiwać się piórem, kreuje świat tak idealnie dopracowany w szczegółach, że człowiek zatraca się już od pierwszej strony i nie jest w stanie wyjść z zachwytu aż do ostatniej. Ogromne brawa również należą się tłumaczce, która odwaliła kawał dobrej roboty.
Choć nie jest to moja pierwsza książka tego autora, to zdecydowanie staje się jedną z moich ulubionych.

Sylwia "Sirroco" Stinia

To co uwielbiam w tej książce to ilość sarkazmu, która się wprost wylewa ze stron książki. Całość jest utrzymana w grozie - w końcu lord Artur Saville ma zamiar popełnić zbrodnię, jednak dostajemy porządną dawkę humoru (czasem i czarnego) a naszym bohaterom nie do końca wychodzi bycie tajemniczymi postaciami. Zwłaszcza pewnej Lady, której największą tajemnicą jest.. brak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdy po raz pierwszy zobaczyłam tytuł książki, momentalnie w mojej głowie zaczął klaskać Rubik z ekipą. Tak naprawdę dzięki temu oraz polecaniu książki na Fantastycznych Pogaduchach, sięgnęłam po nią. Obawiałam się jak to wyjdzie, jako fanka horroru, która ogląda i czyta wszystko co powoduje problemy z zaśnięciem, poprzeczka była ustawiona dość wysoko. Bardzo ciężko trafić w moje gusta, zwłaszcza w tej dziedzinie. Nie będę również ukrywać, że wydawnictwo, które kojarzy mi się z horrorami to Vesper a tu proszę, miłe zaskoczenie. Uroboros zdecydowanie wiedział co robi wydając "Dziewczynę, która klaszcze" Tomasza Kozioła.

"Nie potrafiłam nigdy ocenić, czy po prostu taki nędzny z niego ksiądz, czy klaskanie nie ma związku z szatanem."

To czego nauczyły mnie horrory, to to, że jeśli odziedziczasz dom po matce, której nigdy nie poznałeś, w miejscu o którym nigdy nie słyszałeś to... pod żadnym pozorem tam nie jedziesz a już na pewno nie wprowadzasz się do niego. Nasza dwójka bohaterów zdecydowanie nie oglądała wystarczającej ilości filmów. Sąsiedzi są ponurzy i mrukliwi, nie bardzo chcą rozmawiać o tym domu lub jej mieszkańcach. Na domiar złego, gdy psuje im się samochód a telefony postanawiają wyzionąć ducha, mężczyzną nie pozostaje nic innego jak tylko przenocować w tym upiornym budynku. Co dobitnie pokazuje, że chyba spali gdy reszta świata oglądała "Piłę" albo chociaż "Supernatural". Szybko oczywiście okazuje się, że dziwnym trafem - chyba tylko dla nich - nie mogą go oczywiście opuścić. Jedynym wyjściem by się wydostać pozostaje rozwiązanie zagadki, dziewczyny która klaszcze. Tylko czy przeżyją? Gdy usłyszysz strach...

"Tylko, że my już byliśmy i dalej jesteśmy w piekle."

Jeśli spodziewacie się braci Winchesterów, to lepiej od razu odłóżcie książkę. Tu dobro nie pokonuje zła a zemsta jest głównym narzędziem w tym piekle. Poznając tą historię, która została napisana tak spójnie i z sensem, wiem dlaczego nasza wkurzona dziewczyna robiła to co robiła. To taki typ książki, że im lepiej poznajemy tło historii, tym lepiej rozumiemy motywy. Z każdą stroną czułam się jakbym składa puzzle i im dalej byłam, tym lepie każdy z nich do siebie pasował. Bohaterowie są świetnie wykreowani, to nie idealni protagoniści, tylko zwykli ludzie z własnymi koszmarami, które ich gonią - czasem w dosłownym tego słowa znaczeniu. Świat realny i senne koszmary tak dobrze się przeplatały ze sobą, że w pewnym momencie nie wiedziałam czy to życie czy jednak jawa.
Tomasz Kozioł stworzył kawał dobrego horroru, z akcją, żywymi (lub nie) bohaterami i historią, która wciąga od początku do końca. Jednak nie jest to typowo amerykański sen każdego fana Halloween. Tu momenty grozy i ludzkie historie spotykają się na każdej stronie. Więc na próżno szukać flaków, potworów i pułapek odcinających ręce. Zdecydowanie nie jest to również powieść, która sprawia, że mózg nam krzyczy "odłóż to!".
Jeśli chodzi o samo zakończenie... Było dokładnie takie jakie powinna mieć każda powieść grozy. Bez lukru, serduszek i cholernego "... i żyli długo i szczęśliwie".
Podsumowując, jak na autorski debiut jestem pod ogromnym wrażeniem i czekam na więcej.

Sylwia "Sirroco" Stinia

Gdy po raz pierwszy zobaczyłam tytuł książki, momentalnie w mojej głowie zaczął klaskać Rubik z ekipą. Tak naprawdę dzięki temu oraz polecaniu książki na Fantastycznych Pogaduchach, sięgnęłam po nią. Obawiałam się jak to wyjdzie, jako fanka horroru, która ogląda i czyta wszystko co powoduje problemy z zaśnięciem, poprzeczka była ustawiona dość wysoko. Bardzo ciężko trafić w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Witamy się już z kolejnym tomem Tajemnic Askiru i niestety moim zdaniem mamy znaczny spadek formy. Możliwe, że tak długie serie nie są już dla mnie.
Richard Schwartz już po raz piąty zaprasza nas do swojego niezwykłego świata. Z ciekawości szukałam, jak popularna jest ta seria w jego ojczystym kraju i tam okazuje się ona dość wysoko uplasowana. Niestety w Polsce jest z tym nieco inaczej. Mało kto o niej słyszał, choć to ciekawie napisana fantastyka, powiew świeżości.

"Było za późno, zbyt długo zwlekałem, wykręcałem się, szukałem powodów, by jej unikać."

Meastra z Havaldem i resztą grupy w końcu opuszczają nareszcie Besarajn, by na pokładzie statku pokonać ostatni odcinek drogi, która ich dzieli do Askiru. Nadal mają nadzieję, że pozyskają sprzymierzeńców, którzy pomogą im w walce z potężnym imperium cesarza nekromanty. Oczywiście byłoby za prosto, gdyby nasi bohaterowie w końcu zakończyli swoją podróż bez większych lub mniejszych przeszkód. Kiedy okręt zostaje zaatakowany przez piratów, Havald ląduje za burtą i zostaje wyrzucony przez fale na tytułowe Wyspy Ogniste. Jak się dość szybko okazuje jego największym zmartwieniem nie są morscy rozbójnicy, którzy mają tam swoją bazę ale coś dużo gorszego...

"- Chyba wreszcie przybyliśmy - powiedziała cicho. - Jeśli ktoś mnie pyta o zdanie - dorzuciła Zokora - to chyba najwyższy czas. "

Często słyszę pytania, czy trzeba zacząć od pierwszego tomu przygodę z Askirem? Tak. Zdecydowanie tak, inaczej nie odnajdziecie się w tym co się dzieje. Oczywiście jak w wielu tego typu seriach, na samym początku dostajemy krótkie przypomnienie co się działo i gdzie aktualnie się znajdujemy. Sporym plusem tej serii jest to, że przez tyle tomów śledzimy losy bohaterów i widzimy jak się zmieniają, jak dojrzewają a dzięki temu i my możemy.
Niestety sporym problemem tego tomu okazały się dodatki pomiędzy akcją. Coś na zasadzie "coś musimy dodać, żeby było dłużej". Według mnie nie były one kompletnie potrzebne i absolutnie nic nie wniosły do historii.
Akcji faktycznie jest dużo a moty piratów naprawdę dobrze napisany, choć wydaje mi się, że w każdym tomie dostajemy coś nowego z czym musi zmierzyć się nasza grupa. Mi osobiście zaczyna to przeszkadzać w odbiorze całości.
Kolejny tom ukarze się zapewne już niebawem i mam nadzieję, że będzie to dobre zwieńczenie tej dość długiej historii. Pomimo wszystko Askir polecam wszystkim, którzy lubią fantastykę i mają ochotę na trochę dłuższe przygody.

Sylwia "Sirroco" Stinia

Witamy się już z kolejnym tomem Tajemnic Askiru i niestety moim zdaniem mamy znaczny spadek formy. Możliwe, że tak długie serie nie są już dla mnie.
Richard Schwartz już po raz piąty zaprasza nas do swojego niezwykłego świata. Z ciekawości szukałam, jak popularna jest ta seria w jego ojczystym kraju i tam okazuje się ona dość wysoko uplasowana. Niestety w Polsce jest z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To chyba pierwszy taki przypadek, gdzie po książkę sięgnęłam po tym, jak dowiedziałam się, że autorka pracowała przy grze "Wiedźmin: Dziki Gon", której nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Zaintrygowało mnie to na tyle, że postanowiłam dać mu szansę. I zdecydowanie nie żałuję.

Zefiryna jest księżniczką, jednak nie taką co wpisuje się w ramy społeczne i robi to o co proszą ją inni. Nie lubi wykonywać rozkazów ani poleceń. Całe swoje młode życie łazi po drzewach, nie przestrzega dworskiej etykiety i co gorsza nie ma zamiaru za to przepraszać. Jednak to co mogło uchodzić jej na sucho, przestaje być zabawą i zakrawa na skandal gdy kończy siedemnaście lat. Zaproszenie od Linnei, księżniczki z Sarbancji, która jednocześnie jest jej dawną przyjaciółką, spada jej z nieba. Choć Zefiryna inaczej sobie wyobrażała spędzony tam czas... Czas Linnei się kończy, pogarszające się zdrowie oraz kłopoty na dworze skłaniają naszą bohaterkę do poszukiwania odpowiedzi. Klątwa, błyskotliwy kapitan straży Scharf, przygody, dużo humoru i odrobina magii to przepis na niezapomniany czas.

"- Jeszcze chwila i sam dostarczę cię katu - wysyczał przez zaciśnięte zęby. - Może nawet potrzymam mu obcęgi."

Już dawno tak dobrze się nie bawiłam czytając historię, która mogła być jak wiele innych a okazała się świetną zabawą. Mnóstwo humoru, niecodzienni bohaterowie i księżniczka, która nie lubi jak się dyga. Czytając przekomarzania się Scharfa i Zefiryny, nie raz musiałam odłożyć książkę, bo ze śmiechu nie mogłam jej utrzymać. Cały świat stworzony przez Sasze Hady pachnie magią. Niezwykłe opisy, kolorowi bohaterowie, zwroty akcji. Mamy tu kryminał i romans, akcję i przygodę. Autorka doskonale wie jak zatrzymać czytelnika przy sobie.
Książka jest typowo młodzieżowa, ale nawet dorosły będzie się przy niej doskonale bawił.

"- Masz ubłocony brzeg sukni, dżem porzeczkowy na brodziei czuć od ciebie gnijącą słomą."

Jeśli zaś chodzi o samą autorkę, to Sasza Hady to pseudonim Aleksandry Motyki, autorki kryminałów : Morderstwo na mokradłach" i "Trup z Nottingham". To właśnie ona współtworzyła scenariusz i dialogi do gry "Wiedźmin: Dziki Gon", jest również tłumaczką i recenzentką. To wszystko sprawia, że jej książki są jeszcze bardziej magiczne i wciągające a ja sama nie mogę się doczekać następnych.

Sylwia "Sirroco" Stinia

To chyba pierwszy taki przypadek, gdzie po książkę sięgnęłam po tym, jak dowiedziałam się, że autorka pracowała przy grze "Wiedźmin: Dziki Gon", której nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Zaintrygowało mnie to na tyle, że postanowiłam dać mu szansę. I zdecydowanie nie żałuję.

Zefiryna jest księżniczką, jednak nie taką co wpisuje się w ramy społeczne i robi to o co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nowy cykl, który ukazał się nakładem wydawnictwa Jaguar, ma w sobie coś co każe mi czekać na kolejny tom. Nie jest to oczywiście zaskakująca powieść, pełna zwrotów akcji. Książka przewidywalna od początku do końca ale jednak ma w sobie coś, co sprawiło, że ciężko ją było odłożyć. Na spory plus mogę zaliczyć język, lekki i przystępny. Sam pomysł również dobry, choć nie jest on świeży a ten motyw widzieliśmy już u innych autorów.

"Ach nie masz pojęcia jak bardzo chciałbym stąd zniknąć. Zarezerwować bilet na najbliższy lot i zostawić za sobą ten cały szajs."

Ona marzy o prestiżowych studiach projektowaniu wnętrz. On pragnie zniknąć z miasteczka szybciej, niż do niego wrócił. Kenzie dostaje szansę na staż w Szkocji, choć nie jest tym zachwycona. Jednak wszystko się zmienia gdy poznaje jego. Bad boya, który nie miał prawa do niej podejść ani nawet na nią spojrzeć a co dopiero coś poczuć. Jednak serce nie sługa i choć Lyall, usilnie stara się zrobić wszystko co w jego mocy by do tego nie dopuścić, zaczyna coś czuć do stażystki. Gdy w grę wchodzą wielkie pieniądze, rodzinny interes i mroczna przeszłość, nic nie jest łatwe.

"Że sam już nie wiedziałem, czy łzy lecą z moich oczu z żalu czy z wyczerpania."

Tak jak już wspomniałam i co zdecydowanie może wywnioskować po opisie, książka jest przewidywalna, momentami aż do bólu. Wydaje mi się jednak, że w tego typu powieści właśnie o to chodzi. Historia ma być lekka, z nutą niepewności, zakazanym romansem między bad boyem i normalną dziewczyną z sąsiedztwa. Jednak Lena Kiefer sprawiła, że ta opowieść naprawdę wciąga. Może to kwestia doboru słów lub dwóch różnych perspektyw, nie wiem. Jest naprawdę przyjemna w odbiorze, choć nasi bohaterowie muszą przejść przez piekło, które zafundowała im autorka. Czyni ich to jednak silniejszymi, choć odpowiedź na pytanie czy przetrwają, pojawi się dopiero w następnym tomie, na który zdecydowanie czekam. Zarówno Kenzie jak Lyalla da się polubić. Aura mrocznego chłopca przyciąga i choć myślałam, że ten motyw mnie już zmęczył, okazuje się, że nadal mam do niego sentyment.
Książkę polecam wszystkim, którzy szukają typowego romansu z tragedią w tle oraz widokami przepięknej Szkocji.

Sylwia "Sirroco" Stinia

Nowy cykl, który ukazał się nakładem wydawnictwa Jaguar, ma w sobie coś co każe mi czekać na kolejny tom. Nie jest to oczywiście zaskakująca powieść, pełna zwrotów akcji. Książka przewidywalna od początku do końca ale jednak ma w sobie coś, co sprawiło, że ciężko ją było odłożyć. Na spory plus mogę zaliczyć język, lekki i przystępny. Sam pomysł również dobry, choć nie jest...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Spells Trouble. Wiedźmi czar Kristin Cast, Phyllis Christine Cast
Ocena 5,6
Spells Trouble... Kristin Cast, Phyll...

Na półkach:

Tych dwóch autorek nie trzeba nikomu przedstawiać a już na pewno nie fanom fantastyki, zwłaszcza młodzieżowej. Osobiście cykl "Dom Nocy" był dla mnie nie do przebrnięcia i absolutnie mnie nie kupił, choć podejść miałam kilka. Postanowiłam dać jednak drugą szansę i... zdecydowanie ostatnią.
Dwie nastolatki i magia, która płynie w ich żyłach. Przodkini przeżyła Salem i jego gorące stosy. Uniknęła śmierci, choć jako jedna z niewielu faktycznie była czarownicą. Postanowiła założyć miasteczko Goodeville i by je chronić, zasadziła pięć drzew na planie pentagramu. Każda wiedźma oraz każde pokolenie miało za zadanie je chronić, gdyż strzegły bramy do podziemi. Niestety nasze bohaterki ( Mercy i Hunter Good) muszą zakasać rękawy, coś bowiem zabija mieszkańców miasteczka. Jakby tego było mało, święte drzewa zaczynają gnić i obumierać. Czy naszym czarownicą uda się uratować z pomocą pradawnej magii życie ich bliskich? Jakie jeszcze tajemnice skrywa to miasteczko?

"Teraz bardziej niż kiedykolwiek będziecie siebie nawzajem potrzebować."

Pomysł był dobry, niestety gorzej z wykonaniem. Książka jest tak strasznie przeciętna i przewidywalna, że to aż boli. Nie wyróżnia jej absolutnie nic, na tle miliona innych. Miałam spore problemy żeby ją w ogóle skończyć. Główna bohaterka Mercy, irytuje swoim zachowaniem od samego początku. Śmierć ludzi, wypadki i tajemnice, schodzą u niej na drugi plan, ponieważ najważniejszy jest jej chłopak. O tym jak bardzo jest ważny dowiadujemy się praktycznie na każdej stronie, w razie jakbyśmy zapomnieli. Jej siostra Hunter jest jej zdecydowanym przeciwieństwem i momentami nawet daje się lubić.
Magia. To dla niej właśnie postanowiłam dać drugą szansę i srogo się zawiodłam. Nie jest ona ani ciekawie przedstawiona ani nawet nie jest wytłumaczona w jakikolwiek sposób. Można by się nawet pokusić o stwierdzenie, że wszystko w tej książce dzieje się magiczne, bo akcja pojawia się nagle i tak samo szybko znika. Moce sióstr są i to według autorek powinno nam wystarczyć. Niestety jeśli chodzi o zabójcze zwroty akcji, tutaj ich nie uświadczycie.

"Zdradzę swojego Boga i wybiorę Boginię."

Bardzo ciężko jest mi polecić tą książkę, bo jest ona po prostu nudna. Jedyny plus to lekki styl obu autorek, więc chociaż przy tym się nie męczymy a książkę dzięki temu czyta się szybko. Po kolejny tom raczej nie sięgnę, choć może zmienię jeszcze zdanie. "Spells Trouble. Wiedźmi Czar" to powieść zdecydowanie dla fanek autorek.

Sylwia "Sirroco" Stinia

Tych dwóch autorek nie trzeba nikomu przedstawiać a już na pewno nie fanom fantastyki, zwłaszcza młodzieżowej. Osobiście cykl "Dom Nocy" był dla mnie nie do przebrnięcia i absolutnie mnie nie kupił, choć podejść miałam kilka. Postanowiłam dać jednak drugą szansę i... zdecydowanie ostatnią.
Dwie nastolatki i magia, która płynie w ich żyłach. Przodkini przeżyła Salem i jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To już drugi tom serii "Żywioły", jednak nawet nie czytając pierwszego tomu, spokojnie odnajdziemy się w historii, gdyż mamy innych bohaterów i inną część świata. Jestem zaskoczona i to pozytywnie, jak szybko czytało mi się "Więzy Nieba", bałam się jak to przy każdym kolejnym tomie serii, że wypadnie słabiej od swojej poprzedniczki.

Pirat. Kapitan. Wróg. Aspasia będzie miała bardzo trudne chwile jako główna bohaterka tej powieści. Niejednokrotnie będzie musiała podejmować niesamowicie trudne decyzje, które mogą wpłynąć na dalsze losy nie tylko jej, ale i całego świata. Jej ukryta i tajemnicza moc, niekoniecznie oznacza ratunek. Może się bowiem okazać, że jest zaczątkiem końca historii. Aspasia walczy nie tylko z przeciwnościami losu ale również z własnym sumieniem. Niewolnicy których ratuje, nie ukoją płaczu tych których sprzedaje.
Gdy Cyrus chce zagarnąć ją dla siebie, stawką jest życie jej oraz najbliższych. Gdy pewnego dnia budzi się w środku konfliktu wie, że czas ucieczki się skończył. Musi podnieść głowę i stanąć do walki.

Przy "Berle Ziemi" miałam ten problem, że nie byłam w stanie zgrać się z bohaterami. Historia wydawała mi się za długa a akcja w niej rozwijała się bardzo mozolnie, chociaż nie męczyłam się ani nie zmuszałam by ją skończyć. Tutaj natomiast dostajemy coś w rodzaju sztormu, który porywa nas już od pierwszej strony i nie pozostawia suchej nitki, gdy docieramy do końca. I dokładnie tego mi było trzeba!
Pojawia się jedna postać z poprzedniego tomu, która jak myślę, wzbudziła sporo sympatii wśród czytelników. Sporym plusem jest ilość akcji, która wyparła ilość dworskich intryg i knucia i zdecydowanie wyszło to na plus całej książce. Podobnie jest z magią, którą mamy od pierwszej strony. Dla wszystkich dociekliwych, jest też romans, ale raczej ciężko mi coś więcej o nim napisać, ponieważ on się po prostu...dzieje. Tutaj według mnie, brakło trochę czasu by go rozwinąć tak jak to powinno być, ale może znajdzie swoich fanów.

Cykl polecam wszystkim, którzy lubią fantastykę z dużą ilością magii, intryg, przyjaźni i trudnych wyborów. Czyta się zdecydowanie szybko a poszczególne tomy, nie łączą się ze sobą na tyle, by był problem z pominięciem jednego. "Więzy Nieba" to zdecydowanie osobna historia.

Sylwia "Sirroco" Stinia

To już drugi tom serii "Żywioły", jednak nawet nie czytając pierwszego tomu, spokojnie odnajdziemy się w historii, gdyż mamy innych bohaterów i inną część świata. Jestem zaskoczona i to pozytywnie, jak szybko czytało mi się "Więzy Nieba", bałam się jak to przy każdym kolejnym tomie serii, że wypadnie słabiej od swojej poprzedniczki.

Pirat. Kapitan. Wróg. Aspasia będzie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miałam tą przyjemność, że gdy Agnieszka Miela wydała pierwsze wydanie Śmiechu Diabła, również pisałam recenzję. Obie stoją na półce tuż obok siebie. Zarówno wtedy jak i teraz, nadal podtrzymuje swoje słowa, że książka jest fantastyczna a świat wykreowany przez autorkę to czysta magia.
"Kiedy umiera nadzieja, nastaje czas obłędu. Gdy brakuje wybawców, rodzą się szaleńcy" - dokładnie tymi słowami zaczyna się opis z tyłu książki. I naprawdę nie mogły być one bardziej akuratne. Dostajemy bowiem szaleńczą podróż, która bywa okrutna dla naszych bohaterów. Jeśli szukacie czegoś lekkiego to przejdźcie na dział dziecięcy i kupcie Misia Paddingtona.
Dwójka młodych bohaterów, Aine i Bertram stracili wszystko co mieli a już niedługo ma się okazać, że to przecież dopiero początek kłopotów. Zemsta jest najlepiej serwowana na zimno, jednak trzeba uważać kto stoi po drugiej stronie. Dla Starych Bogów ta dwójka, to tylko zabawki, pionki w ich rozgrywkach. Jednak los bywa przewrotny i niedługo to właśnie Ci najpotężniejsi będą musieli oddać to co boskie ludziom. Wyniki ich rozgrywek, będą zależeć od pionków, a to może mieć nieprzewidywalne skutki.

"Oni nie należą do nikogo, sami decydują o swoim losie. "


Zacznę od tego, że w poprawionym wydaniu Wydawnictwa Zysk i S-ka, dostajemy książkę mocniej rozbudowaną. Fragmenty oraz opisy, które zostały dodane idealnie wyjaśniają wszystko i na pewno będą pomocne w kolejnych tomach. Szata graficzna jest przepiękna. Mam również wrażenie, że został poprawiony trochę język, za co należą się ogromne brawa. To wszystko to kosmetyczne poprawki, bo książka Agi broni się sama. Świat, który stworzyła od podstaw jest mroczny i nieprzyjazny, ale dzięki temu oddaje idealnie klimat powieści. Brutalność niektórych akcji tylko to jeszcze bardziej podkreśla.
No właśnie; akcja. Toczy się nieprzerwanie, nie mamy chwili na złapanie oddechu a bohaterom pozostaje tylko współczuć.
Spory plus to samo prowadzenie ścieżki bohaterów. Poznajemy młode osoby, które pragną zemsty za wyrządzone krzywdy, ale wraz z rozwojem historii, zmieniają się, dorastają. Możemy obserwować ich przemianę, która trwa cały czas. Każda decyzja pociąga za sobą zmianę.

"Tym razem zdecydowanie mieli szczęście."

Śmiech Diabła na pewno nie jest książką dla wszystkich. Jest mroczny, pełen walki, krwi i nie zawsze szczęśliwych zakończeń. Tylko, że właśnie to najbardziej mnie do niej przyciąga. Te zagadki, mrok i niepewność, że nie wiemy jak potoczą się dalsze losy bohaterów. Zacieram ręce z niecierpliwością na kolejny tom. A wy drodzy czytelnicy pamiętajcie, by nigdy nie ufać starym bogom. Mili to oni bywają w legendach...

Sylwia "Sirroco" Stinia

Miałam tą przyjemność, że gdy Agnieszka Miela wydała pierwsze wydanie Śmiechu Diabła, również pisałam recenzję. Obie stoją na półce tuż obok siebie. Zarówno wtedy jak i teraz, nadal podtrzymuje swoje słowa, że książka jest fantastyczna a świat wykreowany przez autorkę to czysta magia.
"Kiedy umiera nadzieja, nastaje czas obłędu. Gdy brakuje wybawców, rodzą się szaleńcy" -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miałam straszną ochotę napisać tylko jedno zdanie " Polecam. Sylwia Stinia". Bo ta książka, jest tak dobra, że jakikolwiek opis nie odda jej sprawiedliwości a napisanie zbyt dużo, zepsuje innym zabawę. Postaram się jak najmniej wyjawić, bo co to za powieść detektywistyczna, gdy wiemy o co chodzi?

Mamy rok 1634 rok. Skwar się leje z nieba, ale może wydaje się być spokojne. W porcie stoi flota potężnych galeonów, gotowa ruszyć w jeden z najdłuższych rejsów aż do Amsterdamu. Towary piętrzą się na każdym z nich, ale to Saardam wyróżnia się najbardziej. Na jego pokładzie będzie podróżował sam Gubernator wraz z żoną, córką i ... kochanką. Trzeba przyznać, że wybór współpasażerów dość ciekawy. Oprócz nich na pokładzie podróżuje jeszcze słynny detektyw Samuel Pipps, obecnie skazany za przestępstwo (czy aby na pewno?) i zakuty w kajdany, oraz jego przyjaciel, były żołnierz Arent Hayes (brzmi znajomo, prawda?). Załoga to najgorsi z najgorszych, którym brak sumienia a własną matkę sprzedaliby za butelkę rumu. Jednak na pokładzie statku, głęboko pod pokładem jest coś jeszcze. Tajemniczy pakunek, zwany Kaprysem.
Jednak opowieść nie byłaby nią bez zwrotu akcji już na samym początku. Tuż przed wypłynięciem, trędowaty rzuca na Saardama klątwę, że ktokolwiek wsiądzie na jego pokład nie dopłynie do celu. Muszą zapłacić należytą cenę Staremu Tomowi, demonowi z dna piekieł, inaczej zginą. Gdy podczas podróży zaczynają się dziać niepokojące rzeczy, podejrzenie na trędowatego a śledztwo musi poprowadzić Hayes. Czy uda mu się powtrzymać śmierć, zanim zabierze ich wszystkich? I czym tak naprawdę jest Kaprys?

Nie jesteśmy w stanie karać za każdy zły uczynek na świecie.

Mam ochotę głosem osła ze Shreka krzyknąć "Ja chcę jeszcze raz!". Takich książek powinno być zdecydowanie więcej. Rozwiązanie zagadki prowadzi tylko do następnej, gdy nam się wydaje, że złapaliśmy srokę za ogon, ta się odwraca by pokazać nam rząd ostrych zębów. Turton doskonale manewruje pomiędzy akcją a momentami potrzebnej ciszy, których nie ma jednak zbyt dużo. Bo i nie ma to czasu! Para naszych głównych bohaterów, przypomina Sherlocka i Watsona a cała przygoda, kojarzy mi się ze "Śmiercią na Nilu". Uwielbiam jej klimat i to, że do końca nie wiadomo, kto, co i jak.
Na olbrzymi plus zasługują opisy oraz rysunek Saardama, gdzie mamy rozkład kajut oraz nazwy poszczególnych części statku. To bardzo ułatwia zrozumienie wszystkiego, zwłaszcza gdy nie jest się wilkiem morskim. Dostajemy również przeprosiny dla historyków oraz samych statków. "Moja książka jest fikcją historyczną, w której to historia jest fikcją". Ostatnie zdanie, daje nadzieję, że już za dwa lata dostaniemy kolejną, świetną książkę, tego niezwykłego autora.

Może więc pora , by diabeł zrobił to, czego Bóg nie chce.

Polecam wszystkim, którzy kochają stare, dobre powieści detektywistyczne, tylko w troszkę nowszym wydaniu. Po książkę, sięgnę na pewno jeszcze nie raz. Kto wie, może Stary Tom, przyjmie i moją duszę?

Sylwia "Sirroco'' Stinia

Miałam straszną ochotę napisać tylko jedno zdanie " Polecam. Sylwia Stinia". Bo ta książka, jest tak dobra, że jakikolwiek opis nie odda jej sprawiedliwości a napisanie zbyt dużo, zepsuje innym zabawę. Postaram się jak najmniej wyjawić, bo co to za powieść detektywistyczna, gdy wiemy o co chodzi?

Mamy rok 1634 rok. Skwar się leje z nieba, ale może wydaje się być spokojne....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No i mamy drugi tom, tej niezwykłej trylogii. Powiem szczerze, że choć momentami przewidywalna, to historia naprawdę mnie wciągnęła i nie mogę doczekać jej zakończenia a zarazem, będzie mi smutno opuszczać ten świat.
Powrót zza światów narobił niezwykłego bałaganu zarówno po tej jak i po tamtej stronie. Tristan i Dylan musza się nauczyć na nowo żyć i postarać się ogarnąć wszystkie problemy jakie niechcący stworzyli. To co wydostało się wraz z nimi, nie do końca jest przyjaźnie nastawione i powoduje nie małe zamieszanie w mieście.
Do tego wszystkiego wychodzi na jaw, że ich dusze połączone są na wieczność, jedno bez drugiego nie przeżyje. Tym razem jednak nie zabrałaby ich śmierć, oboje zniknęliby w nicości. Skoro zaburzyli porządek wszechświata, to muszą ponieść konsekwencje.

Teraz mamy czas; czas by żyć.

Ten tom tak bardzo różni się od poprzedniego, że bardzo ciężko byłoby mi wybrać, który podobał mi się bardziej. Nasi bohaterowie są żywi i szczęśliwi i razem uczą się wszystkiego na nowo. McFall idealnie wyszło opisywanie tych drobnych i ważnych momentów, jednocześnie nie dodając zbyt dużo cukru. I choć od początku było wiadomo jak potoczy się akcja, to wprowadzenie zupełnie nowej bohaterki, trochę zaburzyło tą równowagę.
Susanna okazuje się kolejnym Przewoźnikiem podobnie jak Tristan i wprowadza sporo zamieszania gdy już się pojawia. Z początku miałam ochotę udusić ją przez karty powieści, niesamowicie mnie irytowała jej postać a na dodatek bałam się, że zaraz stworzy się tu jakiś trójkąt miłosny a tych mam dość i trochę. Na szczęście im dłużej zagłębiałam się w historię, tym było lepiej. W pewnym momencie jedyne co czułam do tej specyficznej dziewczyny to współczucie. Jej historia była smutna i bolesna, ale dlaczego tak było to już musicie przekonać się sami.

Twoja dusza wybiera śmierć. Nie muszę nic robić.

Jest to historia nie tylko o miłości silniejszej niż śmierć, ale również o znalezieniu światła w tunelu nawet w najbardziej beznadziejnej sytuacji. Dla Dylan i Tristana, ta droga była wyboista, popełnili wiele błędów i jeszcze więcej pewne popełnią. Ale czy właśnie na tym nie polega życie?
Książkę mogę polecić z całego serca, choć nie każdy dostaje szczęśliwe zakończenie.

Sylwia "Sirroco" Stinia

No i mamy drugi tom, tej niezwykłej trylogii. Powiem szczerze, że choć momentami przewidywalna, to historia naprawdę mnie wciągnęła i nie mogę doczekać jej zakończenia a zarazem, będzie mi smutno opuszczać ten świat.
Powrót zza światów narobił niezwykłego bałaganu zarówno po tej jak i po tamtej stronie. Tristan i Dylan musza się nauczyć na nowo żyć i postarać się ogarnąć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie mogłam się doczekać tego tomu, ponieważ po pierwszym czułam straszny niedosyt. Ten cykl w jakiś sposób przypominał mi "Osobliwy Dom pani Peregrine" albo "Serię niefortunnych zdarzeń". Wciąga od pierwszej strony, przeżuwa powoli, i wypluwa na samym końcu a czytelnik pomimo wszystko nadal nie ma dość. W przeciwieństwie do pierwszego tomu, który lada moment ma wejść na ekrany kin, ten ma w sobie zdecydowanie więcej akcji i przygody. I chociaż wciąż mamy tych samych bohaterów, to wyczuwamy zmiany jakie w nich zaszły i jest to duży plus.

"Ale w tym mieście cierpimy aktualnie na nadmiar strachu i nie jestem w stanie nic na to poradzić."

Nowe miasto, więcej kłopotów i nieustanny Szum. Słowa, myśli, dźwięki, obrazy. Todd uwięziony przez burmistrza Prentissa, który mianował się prezydentem, ma coraz więcej pytań a coraz mniej czasu. Wojna zbliża się nieuchronnie i ma zamiar wstrząsnąć małym miasteczkiem. Czym tak naprawdę jest tajemnicza Odpowiedź? I gdzie jest Viola? Terror i opór. Dobro i zło. Walka. Przetrwanie. Wybór. Tylko czy aby na pewno wszyscy podejmą słuszną decyzję? A może jest już za późno?

"Jeśli spróbujesz mnie kontrolować, zastrzelę cię. Spróbujesz mnie zaatakować, zastrzelę cię."

W tym tomie nie ma miejsca na sentymenty. Nasi bohaterowie muszą stoczyć nie jedną walkę w rozłące, podczas gdy cały świat staje przeciwko nim. Opisy momentami bywają brutalne i chyba dlatego w tą przygodę o można tak łatwo uwierzyć. Tu książę nie uratuje księżniczki pocałunkiem i będą żyć długo i szczęśliwie. Cała historia dzieje się z perspektywy dwóch osób; Violi i Todda, co daje nam obraz całości dość wyraźny. Wiemy dzięki temu co czują, co robią. Akcja dzieje się głównie w jednym miasteczku, ale to wcale nie oznacza nudy. Poznajemy lepiej jego historię, czego zabrakło w pierwszym tomie.
Reżim. Tak różny a tak podobny. Tutaj chyba można śmiało stwierdzić, że historia lubi się powtarzać a jedyne co się zmienia to twarze oprawców. Patrick Ness idealnie również wplótł cytat Nietzschego “Ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy spoglądasz w otchłań ona również patrzy na Ciebie” w całą opowieść. On otwiera, ale również idealnie zamyka całość. Choć to przecież nie koniec historii.

Polecam tą książkę tym, którzy lubią cięższe klimaty. Nie ma w niej zbyt wiele humoru ani radości. To momentami brutalna prawda o wojnie i poświęceniu oraz walce z władzą. Jednak czyta się ją szybko, wręcz momentami pochłania. Sama złapałam się na tym, że czasem przystawałam na moment, by stwierdzić, że niektóre z poruszanych tematów nie są mi niestety obce. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom.

Sylwia "Sirroco" Stinia

Nie mogłam się doczekać tego tomu, ponieważ po pierwszym czułam straszny niedosyt. Ten cykl w jakiś sposób przypominał mi "Osobliwy Dom pani Peregrine" albo "Serię niefortunnych zdarzeń". Wciąga od pierwszej strony, przeżuwa powoli, i wypluwa na samym końcu a czytelnik pomimo wszystko nadal nie ma dość. W przeciwieństwie do pierwszego tomu, który lada moment ma wejść na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cały cykl "Someone", który obejmuje trzy tomy, jest moim numerem jeden, wśród książek obyczajowych. Porusza on tematy tabu, te o których nadal tak wielu boi się mówić w obawie, że zostaną wyśmiani. Czytając, zwłaszcza pierwszy tom, miałam bardzo często łzy w oczach, i nie zawsze były to łzy szczęścia.

Trzeci tom "Someone to Stay", opowiada o Alizie Malik oraz Lucienie, przyjacielu Cassie, którą znamy z poprzednich części. Aliza kocha gotować - to jest jej pasja, której poświęca każda wolną chwilę. Jej studia (prawo) nie interesują ją, nawet w najmniejszym stopniu. Prowadzi bloga o gotowaniu oraz instagrama, i ku zdumieniu wielu, napisała książkę kucharską, która ma się ukazać nakładem jednego z wydawnictw. Nie ma czasu dla przyjaciół, ani tym bardziej na randki. gdy poznaje Luciena, już wkrótce musi przewartościować swoje życie i zdecydować czego tak naprawdę pragnie. Sam chłopak, który po śmierci rodziców opiekuje się siostrą i zawsze odkłada marzenia na później, decyduje się jeśli napiszę, że ciężko mi wybrać swojego na dość odważny krok. Czy obojgu uda się znaleźć to co, być może maja tuż obok?

"Nawet po tak długim czasie jego uśmiech zachwycał mnie tak samo jak wtedy, kiedy poznaliśmy się na letnim festynie. I nie mogłam sobie wyobrazić, że mógłby kiedyś nadejść czas gdy już tak by na mnie nie działał. "

Ten tom mnie urzekł i chyba nie skłamię jak powiem, że cykl nie miał słabego momentu. Ciężko mi wybrać jednoznacznie mój ulubiony tom serii. Każdy z nich miał coś co zostanie ze mną na dłużej. W 'Someone to Stay" dostajemy historię nieśmiałej dziewczyny oraz chłopaka, który próbuje być jednocześnie ojcem i matką, dla swojej zbuntowanej nastoletniej siostry, co nie przychodzi łatwo. Autorka nie spieszy się z niczym, pokazuje powoli ich świat oraz uczucia, buduje drabinę emocji. Wątek miłosny u Laury Kneidl powinien być stawiany za przykład dla innych autorów. Przez całą opowieść coś się dzieje, nie ma momentu na złapanie oddechu, ale nie jest akcja rodem z Szybkich i Wściekłych, tylko raczej emocjonalny rollercoaster. Jesteśmy w stanie utożsamić się z bohaterami i ich problemami.

"Bo cały czas tego świata nie byłby nic wart, gdyby nie spędzało się go z ludźmi, których się kocha."

Całą trylogię mogę polecić każdemu, kto chciałby odczuć prawdziwe emocje, przeczytać o problemach i dorastaniu. W książkach znajdziemy wątki lgbt, za co jestem bardzo wdzięczna autorce. Trzymam kciuki za dalszy rozwój autorski i już nie mogę się doczekać kolejnej książki.

Sylwia "Sirroco" Stinia

Cały cykl "Someone", który obejmuje trzy tomy, jest moim numerem jeden, wśród książek obyczajowych. Porusza on tematy tabu, te o których nadal tak wielu boi się mówić w obawie, że zostaną wyśmiani. Czytając, zwłaszcza pierwszy tom, miałam bardzo często łzy w oczach, i nie zawsze były to łzy szczęścia.

Trzeci tom "Someone to Stay", opowiada o Alizie Malik oraz Lucienie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Od razu powiem, że nie jestem wielką fanką kryminałów czy thrillerów, jednak mam kilku autorów, którzy niezależnie od tego jaki gatunek wydają, muszą się znaleźć na mojej półce. Grzegorz Wielgus zdecydowanie jest na tej liście. Musze przyznać, że "Saal" jest jednym z lepszych thrillerów jakie kiedykolwiek czytałam a naprawdę potrafię przyczepić się do szczegółów. Tutaj nie mam do czego, no chyba, że do tego, że książka jest za krótka!

Alicja, młoda dziewczyna, która miała zaplanowany romantyczny wypad z narzeczonym musi nagle zmienić plany. Nie spodziewała się, że jednocześnie będzie musiała ratować własne życie. Rozpoczął się pościg, przesyłka wyruszyła w podróż, myśliwy nie spocznie dopóki nie dopadnie swojej ofiary. Saal, najemnik, doskonale wyszkolony wyrusza w ślad za Alicją. Jego zadanie jest proste; odzyskać przesyłkę za wszelką cenę. Mówią żeby nie zabijać posłańca...

"Jeszcze trochę i będę gawędzić z drzewami o konsystencji gleby albo najmodniejszym odcieniu kory na lato."

Grzegorz Wielgus wie jak sprawić, żeby książki nie dało się odłożyć aż do ostatniej strony. Bohaterowie, których stworzył są bardzo ludzcy, odczuwają te same emocje co my, nie są przekoloryzowani, są pełni sprzeczności. Tu idealnym przykładem jest Saal, który ma ludzkie odruchy, co niestety bywa zgubne w pracy jaką wykonuje. Powinien być zimnym, twardym draniem bez serca. Czy taki jest w rzeczywistości? Musicie sami sięgnąć po książkę by się przekonać.
Kolejna wspaniała rzecz to opisy. Szlaki, lasy, góry, Kraków - moje ukochane, rodzinne miasto - to wszystko jest żywe, kolorowe. Rzadko mi się zdarza, żeby opisy w książce sprawiły mi tyle radości co tutaj.
Akcja, cała historia trzyma mocno w napięciu, tym bardziej, że Alicja nie została wykreowana na biedną niewiastę potrzebującą pomocy, ale okazało się twardą babką, która walczyła o swoje życie ze wszystkich sił.
Na uwagę zasługuje też poczucie humoru, którego w książce nie brakuje. Niekiedy sarkazm ma przewagę w wypowiedziach bohaterów, co osobiście uważam za miłą odmianę.

"Bo na wysoko postawionych dupków potrzebujesz żelaznych papierów, a i to czasem nie wystarcza."

W "Saal" poruszone są również inne ważne tematy, jak handel ludźmi, walki i porachunki gangów, mafijne porachunki i układy, dzięki którym nie jeden przestępca wciąż przebywa na wolności. Grzegorz Wielgus doskonale lawiruje między jedną akcją a drugą, dzięki czemu nie sposób się nudzić. Thriller polecam każdemu, kto potrzebuje powiewu świeżości. Ta pozycja zostaje moim numerem jeden pana Wielgusa. Oby każda następna była przynajmniej równie dobra.

Sylwia "Sirroco" Stinia

Od razu powiem, że nie jestem wielką fanką kryminałów czy thrillerów, jednak mam kilku autorów, którzy niezależnie od tego jaki gatunek wydają, muszą się znaleźć na mojej półce. Grzegorz Wielgus zdecydowanie jest na tej liście. Musze przyznać, że "Saal" jest jednym z lepszych thrillerów jakie kiedykolwiek czytałam a naprawdę potrafię przyczepić się do szczegółów. Tutaj nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Muszę przyznać, że książka mnie zaskoczyła, możliwe że spodziewałam się czegoś innego jako fanka Magdaleny Kubasiewicz, momentami nie byłam pewna czy czytam jej książkę czy kogoś innego, co trochę zaburzyło mi odbiór całości.

W dawnych czasach syreny chodziły między śmiertelnikami, jednak jedyne co pozostało po tych czasach to trucizna, na którą nikt nie zna lekarstwa.
Gdy sam książę zostaje otruty Łzami Syreny i zapada w śpiączkę, rozpoczyna się walka z czasem. Arystokrata Leto oraz alchemiczka Aletha, muszą połączyć siły by ocalić władcę. Jednak podczas wyprawy odkrywają, że nikomu nie można ufać. Przyjaciel może okazać się wrogiem. Jednak odnalezienie antidotum jest niezbędne by odbudować porządek w królestwie.
Cena może okazać się bardzo wysoka...

"Spotykali się rzadko i nigdy nie wiedziała, jak traktować człowieka, który co prawda ją spłodził, ale pozostawał dla niej niemal obcy."

Na pewno niezaprzeczalnym plusem całej historii, jest świat stworzony od samych podstaw. Wszystkie intrygi, zażyłości i połączenia między bohaterami są bardzo jasno wyjaśnione, dzięki czemu możemy lepiej zrozumieć ich motywy. Tutaj zdecydowanie się nie zawiodłam. Trochę brakowała mi emocji między główną parą bohaterów, wydawali mi się momentami płascy, choć sami w sobie byli dość dobrze napisani. Dość długo zajęło mi przywiązanie się do ich, co w moim wypadku jest dość nietypowe. Wielu osobom problem może sprawić mnogość historii z przeszłości, w tym niestety idzie się dość łatwo pogubić i czasem trzeba się mocniej skupić by zrozumieć niektóre rzeczy.
Zdecydowanie jednak największym minusem jak dla mnie był brak ... syren. Nie tego się spodziewałam. Sam ich motyw był oczywiście wpleciony w całą opowieść, jednak nie w taki sposób jaki oczekiwałam. Niestety ból sprawia mi również okładka, która mi się absolutnie nie podoba i najchętniej bym przyjęła obwolutę z inną ilustracją, ale to tylko moja obiektywna opinia.
Zakończenie kopnęło mnie w brzuch i zaśmiało się szyderczo gdy kuliłam się na podłodze. Tego jednak mogłam się spodziewać.

"To miejsce wyglądało... zwyczajnie. Nie strasznie, nie brzydko, nie przepięknie."

Książkę mimo wszystko polecam. Ma momenty gdzie można się uśmiechnąć, choć i sporo ponurych części w niej znajdziemy. Nie jest to moja ulubiona książka autorki, ale czytało mi się ją dość szybko, choć sama historia nie pędzi na łeb na szyję i ma wolniejsze momenty. Na letnie wieczory będzie jak znalazł.

Sylwia "Sirroco" Stinia

Muszę przyznać, że książka mnie zaskoczyła, możliwe że spodziewałam się czegoś innego jako fanka Magdaleny Kubasiewicz, momentami nie byłam pewna czy czytam jej książkę czy kogoś innego, co trochę zaburzyło mi odbiór całości.

W dawnych czasach syreny chodziły między śmiertelnikami, jednak jedyne co pozostało po tych czasach to trucizna, na którą nikt nie zna lekarstwa....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Something has changed within me, something is not the same..."
To słowa jednej z moich ulubionych piosenek musicalu "Wicked" który został stworzony na podstawie tej właśnie książki. Tak jak w wypadku wielu retelingów baśni tak i tutaj mamy spojrzenie na tą drugą stronę. Bo czarne charaktery tworzy życie, wspomnienia, ból, smutek. Żaden z nich nie urodził się od razu zły, nie postanowił zniszczyć świata wraz z pierwszym oddechem. I dokładnie to dostajemy tutaj w "Wicked". Historie Złej Czarownicy, która tak naprawdę nigdy zła być nie chciała...
Maguire stworzył całkiem nowy świat, gdzie zwierzęta mówią i walczą o swoje prawa obywatelskie, Manczkinowie robią wszystko by wejść do klasy średniej, a Blaszany Drwal pada ofiarą przemocy w rodzinie. Poznajemy dzieciństwo małej Elfaby, która to później wyrośnie na osławioną Złą Czarownicę z Zachodu. Jednak czy wszystko naprawdę jest takie proste? Czy to nie jest przypadkiem tak, że tym razem to bohaterowie zawiedli na całej linii?
"I'm through with playing by the rules of someone else's game"
Czytając historię Elfaby nie byłam zaskoczona, ponieważ znam musical "Wicked". Jednak za każdym razem moje serce pęka, ponieważ ta mała zielona dziewczynka nigdy nie powinna stać się zła. Kraina Oz zawsze kojarzyła się z magiczną krainą, złotą, brukowaną ścieżką, tchórzliwym lwem, blaszanym drwalem i strachem na wróble. Maguire pokazuje tak dobrze znaną nam historię od zupełnie innej strony. Choć można jej zarzucić kilka rzeczy, to na pewno nie to, że jest nudna. Dostajemy spojrzenie na Czarownicę z perspektywy kilku bohaterów, co nam ułatwia zrozumienie ich zachowania względem niej.
Sporym minusem jest, momentami prostacki język, jakim posługuje się autor. Zbyt szczegółowe opisy intymnych partii ciała są nikomu nie potrzebne i nic nie wnoszą do historii, a wręcz mogą psuć odbiór całości. Na szczęście nie jest ich aż tak dużo.
Musimy jednak pamiętać, ż to nie książka akcji, gdzie na każdej stronie będzie się działo coś niezwykłego. To historia konkretnej osoby i jej dorastania. Ma ona ukazać powody, dla których Elfaba stała się zła, choć wielu mogło ją uratować.
"It's time to try defying gravity"
Samo zakończenie książki jest niezwykle smutne i powoduje, że po raz kolejny musimy zadać sobie pytanie, czy bohaterowie zawsze nimi są. Więc gdy kiedyś przeczytacie u kogoś, że ktoś broni czarny charakter, zastanówcie się dlaczego tak jest i czy na pewno to on zasługuje na potępienie.
Książkę polecam choćby dlatego, żeby poznać drugą stronę medalu by dostać pełen obraz baśni.

Sylwia "Sirroco" Stinia

"Something has changed within me, something is not the same..."
To słowa jednej z moich ulubionych piosenek musicalu "Wicked" który został stworzony na podstawie tej właśnie książki. Tak jak w wypadku wielu retelingów baśni tak i tutaj mamy spojrzenie na tą drugą stronę. Bo czarne charaktery tworzy życie, wspomnienia, ból, smutek. Żaden z nich nie urodził się od razu zły,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zacznę od zachwytu nad okładką. Wydawnictwo MAG doskonale zna się na swojej robocie i za każdym razem pokazuje, że wie jak zrobić tak, aby czytelnik był zadowolony nie tylko z tego co jest w środku. Twarda oprawa, prosta grafika, koło której nie sposób przejść obojętnie. Ale nie spodziewałabym się czegoś mniej od Dark Crayon. To czysta przyjemność posiadać książki, do których stworzył okładki.
Wracając jednak do samej książki; dostałam dokładnie to czego oczekiwałam. Kawał dobrej, choć mrocznej fantastyki. To zdecydowanie nie jest pozycja dla młodszych czytelników a i ci, którzy czytają Leigh Bardugo mogą się ciężko zdziwić.
"- Nie możesz winić boga, że próbuje."
Alex Stern dostała się na pierwszy rok nauki w Yale. Gdy po okrutnej i dotąd niewyjaśnionej zbrodni rzuciła szkołę, nie spodziewała się, że to właśnie tu może być nowy początek jej życia. Jednak wszystko ma swoją cenę. Prestiżowa uczelnia skrywa mroczne tajemnice, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Ani teraz ani nigdy... Dziewczyna musi jednak monitorować poczynania tajnych stowarzyszeń, z których wywodzą się najbardziej wpływowi ludzie świata. Gdy na kampusie zostaje znaleziona martwa dziewczyna, Alex zrobi wszystko żeby dowiedzieć się kto za tym stoi. Tylko czy nie przyjdzie jej za to zapłacić zbyt wysokiej ceny?
Czarna magia, przywileje, wskrzeszanie umarłych i żerowanie na żywych a to dopiero początek. Dziewczyna widząca zmarłych, musi stawić czoła żywym...
Już na samym początku musze zaznaczyć, że w książce mamy przemoc, opisy, które mogą pojawiać się tylko w najgorszych koszmarach, obrzydliwe zbrodnie a to tylko pierwszy tom. Jeśli ktoś się spodziewa czegoś lekkiego po opisie z okładki, niech lepiej sięgnie po inne książki autorki.
"- Kto jest gotowy pójść do piekła?"
Akcja pojawia się już na pierwszych stronach, ale nie pędzi na złamanie karku, jak można by się było spodziewać. Raczej wije się leniwie przez kartki, w tym tomie dostajemy przedsmak tego co nas czeka dalej, jednak niezaprzeczalnie w niej jest zarówno w czasie rzeczywistym jak i retrospekcjach. Dzięki takiemu zabiegowi, świetnie poznajemy świat Alex a ten do radosnych nie należy. To książka, która wzbudza bardzo wiele emocji, nie koniecznie tych miłych i radosnych.
Bohaterowie zmieniają się, dorastają. Poznajemy nie tylko ich historie, ale i problemy, życie osobiste i marzenia. Uwielbiam język jakim się posługuje Bardugo, wie jak sprawić, by czytelnik nie mógł się oderwać do ostatniej strony.
Polecam wszystkim, którzy lubią fantastykę z elementami kryminalnymi, skierowaną do trochę starszych czytelników. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom.

Sylwia "Sirroco" Stinia

Zacznę od zachwytu nad okładką. Wydawnictwo MAG doskonale zna się na swojej robocie i za każdym razem pokazuje, że wie jak zrobić tak, aby czytelnik był zadowolony nie tylko z tego co jest w środku. Twarda oprawa, prosta grafika, koło której nie sposób przejść obojętnie. Ale nie spodziewałabym się czegoś mniej od Dark Crayon. To czysta przyjemność posiadać książki, do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na samym początku zaznaczę, że jest to pierwszy tom cyklu, więc mam nadzieję, że moja opinia ulegnie zmianie, choć po tej części mam poważne wątpliwości co do tego.
Bardzo mnie zaskoczył opis na tyle okładki, który brzmi jakby został urwany w połowie i nie przekazuje nam niczego konkretnego o książce. Głównie chodzi mi o fragment " Jest też brat bliźniak, książę Jefferson, uwielbiany przez wszystkich". Jest to ostatnie zdanie opisu, tak jakby ktoś zapomniał o nim wspomnieć wcześniej i przypomniał sobie w ostatniej chwili.
Książka niestety jest na wskroś przewidywalna do tego stopnia, że w momencie rozpoczynania się kolejnej królewskiej dramy, już wiemy co będzie dalej. Oczywiście tego typu książki nie mają za zadanie zaskakiwać, jednak spodziewałam się czegoś więcej. Pomysł był bardzo dobry i świeży: Jerzy Waszyngton nie zostaje prezydentem a królem i od tamtej pory U.S.A posiada rodzinę królewską. Każda monarcha ma zastępczynię na wszelki wypadek, na którą zazwyczaj nikt nie zwraca uwagi. Skoro nikt nie interesuje się nią, ona też nie zamierza zwracać na nich uwagi. Do czasu...
"- Nie do twarzy ci z zazdrością."
Intrygi przeplatają się z osobistymi dramatami naszych bohaterów, którzy są na płascy i nijacy. Nie byli w stanie wzbudzić mojej sympatii, bo nie czułam z nimi żadnego związku. Byli obojętni niczym zeszłoroczny śnieg w ogrodzie. Jeśli dodać do tego mnogość wątków, które wykluczały się logicznie i fabuła, której tak naprawdę nie było, mamy idealny przykład jak zanudzić czytelnika na śmierć.
W tym wszystkim brakowało mi wyjaśnienia o co tak naprawdę chodzi, wyjaśnienie choć pokrótce historii kraju. Czułam się trochę tak jakbym przegapiła poprzedni tom, albo chociaż rozdział wprowadzający do całej historii.
"Żyjesz w akwarium, zawsze na widoku, ciągle osądzana."
Jedynym plusem jest język oraz okładka. Barwny, prosty, sprawiający, że książkę naprawdę dobrze się czyta. Tylko niestety wydaje mi się, ze to trochę za mało by sprawić, że książkę można uznać za wartą uwagi. Nie jest to coś nowego, choć mogło takie być. Ot, kolejna historia dla nastolatek, które marzą o księciu z bajki. Szkoda, ale nadal mam nadzieję, że następny tom będzie lepszy.

Sylwia "Sirroco" Stinia

Na samym początku zaznaczę, że jest to pierwszy tom cyklu, więc mam nadzieję, że moja opinia ulegnie zmianie, choć po tej części mam poważne wątpliwości co do tego.
Bardzo mnie zaskoczył opis na tyle okładki, który brzmi jakby został urwany w połowie i nie przekazuje nam niczego konkretnego o książce. Głównie chodzi mi o fragment " Jest też brat bliźniak, książę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Muszę zacząć od tego, że niestety mam pierwsze rozczarowanie roku na swojej liście. Tak jak opis czy sama autorka przyciągnęła mnie do książki, tak niestety zawartość mocno odpycha. Jestem bardzo rozczarowana po lekturze, zdecydowanie spodziewałam się czegoś innego po opisie a dostałam zlepek przypadkowych zdań, słów czy wręcz całej historii, która sprawiła, że książka mocno mnie zmęczyła i gdyby nie fakt pisania recenzji, nie jestem pewna czy nie wylądowałaby na półce, przeczytana tylko do połowy. Wielka szkoda, bo po "Królu Kruków" spodziewałam się czegoś równie dobrego.
Zacznijmy od początku; według opisu wśród nas znajdują się śniący i wyśnieni. Ci którzy śnią, jedyne co mogą zrobić to spróbować w jakiejś mierze to kontrolować. Wyśnieni bez śniących umierają, jak marionetki bez swojego mistrza. Nie wszyscy mają dobroć w sobie, ci którzy niosą mrok, wykorzystują śniących by zabijać, by niszczyć. Zanim sny zniszczą cały świat. Trójka bohaterów: Ronan Lynch jako śniący, który sprawia że nawet najgorszy koszmar może stać się rzeczywistością, Jordan Hennessy - złodziejka oraz Carmen Farooq-Lane jako łowczyni. Na własne oczy widziała jakie skutki może przynieść śnienie, jak niebezpieczny jest to dar ale i przekleństwo. Jednak zbliża się coś jeszcze gorszego...
Opis brzmi jak świeży powiew czegoś nowego, zupełnie nowa historia, która jeszcze nie ujrzała światła dziennego nigdy wcześniej. Całą opowieść miałaby sens, ale... no właśnie. Sens. Tego tu zabrakło i można to odczuć już w pierwszym rozdziale.
Czytając miałam wrażenie jakby Maggie Stiefvater miała pomysł a później pojawił się kolejny i jeszcze jeden i następny, aż w końcu powstała z tego książka. Czułam się jakbym czytała niezredagowaną powieść albo jakby ktoś wrzucił w nią przypadkowe, nie mające żadnego sensu, słowa. Zbyt długie opisy otaczającego nas świata, które również nie porywają, za mało akcji, która potrafiłaby choć na chwilę nas wciągnąć. Bohaterowie są tak płascy i nijacy, że czytelnik ma ochotę nimi wszystkimi potrząsnąć i sprawdzić czy w ogóle mają coś w środku. Nie ma nawet jednego ciekawego wątku, którym dałoby się uratować tą książkę. Brak chemii, brak sympatii do chociaż jednego bohatera.
Cała historia wygląda jak wyśniona bajka po niedozwolonych substancjach. Zorientowanie się co autor miał na myśli, jest zgoła niemożliwe. Dość duży wpływ miały na to koszmarne dialogi, które wyglądały jak zlepek przypadkowo wykrzyczanych słów podczas gry w kalambury.
Czy jest w tej książce coś co mi się spodobało? Pomysł. To jedyne co uważam za plus, bo niestety cała reszta nawet nie zapada w pamięć wystarczająco głęboko, by o niej wspomnieć.

Muszę zacząć od tego, że niestety mam pierwsze rozczarowanie roku na swojej liście. Tak jak opis czy sama autorka przyciągnęła mnie do książki, tak niestety zawartość mocno odpycha. Jestem bardzo rozczarowana po lekturze, zdecydowanie spodziewałam się czegoś innego po opisie a dostałam zlepek przypadkowych zdań, słów czy wręcz całej historii, która sprawiła, że książka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Witamy w Czarcisławie po raz trzeci! Od momentu gdy skończyłam czytać drugi tom, nie mogłam się doczekać ciągu dalszego ciągu historii, zwłaszcza, że wiedzieliśmy już wtedy, że rytuał się nie udał i nasi bohaterowie nadal są obciążeni klątwą. No to w trzecim tomie dostaliśmy ostrą jazdę bez trzymanki, na którą chyba nikt nie był gotów.

Klątwa pomimo wszelkich prób, nadal nad nimi krąży. Dość szybko okazuje się co jest tego powodem. Albo raczej kto; brat bliźniak Nikodema, niejaki Mikołaj. O jego istnieniu nie wiedział prawie nikt, ale jak wiemy prawie robi wielką różnice. Z powodu zaklęcia makowego kwiatu, bracia zasypiali na przemian na pół roku. Czy w końcu uda się naszym bohaterom rozwiązać problem numer jeden, zwłaszcza, gdy nad horyzontem zaczynają się pojawiać ciemne chmury?

" W tej właśnie chwili bardziej niż kiedykolwiek chciała zawrzeć przysięgę na Trzy Księżyce. Na złość im wszystkim."

Nasza biedna Alicja staje przed kolejnymi trudnymi wyborami. Powinna obudzić Nikodema, by móc dokończyć rytuał, trak jak planowali od początku, niestety czas jest ich wrogiem. Droga do wolności wiedzie przez sen, jednak to brzmi jak gwałt na umyśle śpiącego chłopaka. Mikołaj nie ma tego problemu i nie zamierza nikomu niczego ułatwiać. Musza zdobyć ampułkę z krwią przodków, która zawiera w sobie niesamowitą moc, zdolna nawet umarłych powrócić zza grobu. To jednak wymaga kolejnych wyrzeczeń i walki o przetrwanie a tego jak wiemy, nasza bohaterka serdecznie dość.

" - Ufasz mu? - spytała szeptem.
- Nie ufam nikomu - odszepnęła Tatiana."

O tej historii można naprawdę wiele powiedzieć, ale na pewno nie to że jest nuda. Tom trzeci to istny rollercoster przeżyć. W pewnym momencie już nie wiemy, komu możemy zaufać a kto okazuje się naszym wrogiem numer jeden. Cała akcja z ampułkami, powoduje, że czułam się jak podczas gry "zgadnij pod którym kubkiem jest moneta". Tylko, że przeważnie trafiałam źle i gdy już myślałam, że w końcu wyszłam na moje. BUM! Autorka robiła zwrot akcji. Do ostatniego momentu nie byłam pewna jak to się skończy. I tu zostawię wielki znak zapytania, bo według mnie Karina Bonowicz nie powiedziała ostatniego słowa, albo raczej nie postawiła ostatniej kropki.
Niesamowicie podobał mi się fakt, że bohaterowie dorastali a ja mogłam być świadkiem tego. To już nie była zwykła banda zbuntowanych nastolatków, teraz to młodzi ludzie, których decyzje mogły zawarzyć na czyimś życiu lub ... śmierci.
Sądzę, że Czarcisław skrywa więcej tajemnic, niż te które tu poznaliśmy a zakończenie... Musicie sami się przekonać, czy nasze słowiańskie wierzenia mają jeszcze szanse wrócić ze zdwojoną mocą. Ja im mówię do zobaczenia ;)

Sylwia "Sirroco" Stinia

Witamy w Czarcisławie po raz trzeci! Od momentu gdy skończyłam czytać drugi tom, nie mogłam się doczekać ciągu dalszego ciągu historii, zwłaszcza, że wiedzieliśmy już wtedy, że rytuał się nie udał i nasi bohaterowie nadal są obciążeni klątwą. No to w trzecim tomie dostaliśmy ostrą jazdę bez trzymanki, na którą chyba nikt nie był gotów.

Klątwa pomimo wszelkich prób, nadal...

więcej Pokaż mimo to