rozwiń zwiń
Sylwia

Profil użytkownika: Sylwia

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 2 lata temu
273
Przeczytanych
książek
281
Książek
w biblioteczce
119
Opinii
516
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| 1 ksiązkę
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

"Sanktuarium Skrzydeł" to już kolejny i niestety ostatni tom cyklu o nieustraszonej badaczce smoków lady Trent. Rewelacyjne zakończenie całej serii i zarazem największa przygoda jaką przyszło nam odbyć.

"A jeśli wtedy wciąż tu będziemy, coś musiałoby pójść strasznie źle.

Lady Izabela Trent osiągnęła już prawie wszystko w świcie naukowym. Zdobyła przede wszystkim szacunek jako badaczka smoków. Gdy jej spokojne życie wydaje się płynąć swoim rytmem, dzieje się coś co absolutnie burzy wszystkie plany na przyszłość i powoduje, że nasza badaczka jeszcze raz musi wyruszyć w podróż. Odkrycie szczątków nieznanego gatunku smoka, okazuje się pokusą zbyt dużą by ją odpuścić. Masyw górski Mrtyahaimy okazuje się jednak większym niebezpieczeństwem niż myślała. Czekają ją bowiem nie tylko niewygody podróży i sprawy administracyjne, ale też samo miejsce nie jest tak przyjazne. Wieczna zima, mróz, śnieg i lód. Gdy lady Trent dokonuje najważniejszego odkryci, które zmieni nie tylko naukę ale wręcz odmieni na zawsze oblicze całego świata. Zaczyna się walka z czasem...

"Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby ich chronić. Ale nie mogę zagwarantować im bezpieczeństwa... nie bardziej niż sobie."

To już koniec przygody ze smokami. Przez wszystkie tomy możemy zauważyć jak nasza lady Trent się zmienia wraz z wiekiem. Od młodej i nieco narwanej badaczki, po stateczną i mądrą panią profesor, która osiągnęła w swej dziedzinie wszystko. Kobieta z żelazną wolą, która postanowiła udowodnić wszystkim, że nie trzeba być mężczyzną by móc być naukowcem, jako kobieta pokazała, że jest warta więcej niż setka chłopa.
Ponieważ jest to piąty tom, polecam się zapoznać z poprzednimi. Jeśli ktoś sięgnął po ten cykl, mając nadzieję na przygody niczym w Eragonie lub w "Smok jej królewskiej mości" to się mocno zawiedzie. Książki to pamiętniki z wypraw badawczych lady Izabel Trent, czasy wiktoriańskie. Nie ma tu szaleńczych pościgów czy wybuchów. Oczywiście nie zmienia to faktu, że całą serię bardzo mocno polecam.
Jedyne czego tak naprawdę mi w niej brakowało to rysunki, które mogłyby zostać sporządzone podczas badań. Dodałoby to smaczku. Oczywiście ilustracje jako takie są w środku, jednak według mnie mogłoby być ich więcej.
Na drobną uwagę zasługuje również fakt, że "Sanktuarium skrzydeł" to podróż do przeszłości, która łączy to co już wiemy i zamyka idealnie historię. Nie jest to prequel, coś jakby pomost pomiędzy tomami.
Do tego cyklu zapewne wrócę jeszcze raz. Czekam również na zapowiedzianą historię o wnuczce lady Trent.

Sylwia "Sirroco" Stinia

"Sanktuarium Skrzydeł" to już kolejny i niestety ostatni tom cyklu o nieustraszonej badaczce smoków lady Trent. Rewelacyjne zakończenie całej serii i zarazem największa przygoda jaką przyszło nam odbyć.

"A jeśli wtedy wciąż tu będziemy, coś musiałoby pójść strasznie źle.

Lady Izabela Trent osiągnęła już prawie wszystko w świcie naukowym. Zdobyła przede wszystkim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To co uwielbiam w tej książce to ilość sarkazmu, która się wprost wylewa ze stron książki. Całość jest utrzymana w grozie - w końcu lord Artur Saville ma zamiar popełnić zbrodnię, jednak dostajemy porządną dawkę humoru (czasem i czarnego) a naszym bohaterom nie do końca wychodzi bycie tajemniczymi postaciami. Zwłaszcza pewnej Lady, której największą tajemnicą jest.. brak tajemnic. Nie wspominając już o duchu, który zamiast straszyć, jest straszony przez racjonalnych aż do bólu amerykanów.
"Po raz pierwszy uchylił się przed nim rąbek straszliwych tajników przeznaczenia, przeraźliwego fatalizmu losu."
Książka jest naprawdę cieniutka i to jest jej chyba jedyny poważny minus. Jeden wieczór i czytelnik musi sięgać po kolejną lekturę. Jednak dostarcza ona uśmiechu i temu nie można zaprzeczyć. Największym plusem Oscara Wilde jest umiejętność tworzenia postaci tak realnych, że człowiek ma wrażenie jakby stał z nimi w pokoju. Trzeba mu przyznać, że świat duchów i zjawisk paranormalnych również jest ciekawy i nie potraktowany po macoszemu. Choć większość zdarzeń, która doprowadziła bohaterów do tego konkretnego punktu, to zbiegi okoliczności.
Wszystkie pięć noweli przedstawia problemy czasem natury pozaziemskiej a czasem twardo stąpających po ziemi lordów. Idealnie pokazuje jak manipulacja może zmienić człowieka i że czasem duchy też miewają problemy z problematycznymi współlokatorami. Bardzo ciężko mi wybrać ulubioną nowelę, ponieważ każda jest inna, przy jednych śmiałam się mocniej a z kole kolejne przyprawiały mnie o dreszcze.
Mam wrażenie, że "Zbrodnia lorda Artura Saville i inne nowele" jest idealna dla każdego a już na pewno dla tych, którzy chcą zacząć swoją przygodę z tym autorem, który nie przestaje zadziwiać nawet po tylu latach.
Wilde doskonale wie jak posługiwać się piórem, kreuje świat tak idealnie dopracowany w szczegółach, że człowiek zatraca się już od pierwszej strony i nie jest w stanie wyjść z zachwytu aż do ostatniej. Ogromne brawa również należą się tłumaczce, która odwaliła kawał dobrej roboty.
Choć nie jest to moja pierwsza książka tego autora, to zdecydowanie staje się jedną z moich ulubionych.

Sylwia "Sirroco" Stinia

To co uwielbiam w tej książce to ilość sarkazmu, która się wprost wylewa ze stron książki. Całość jest utrzymana w grozie - w końcu lord Artur Saville ma zamiar popełnić zbrodnię, jednak dostajemy porządną dawkę humoru (czasem i czarnego) a naszym bohaterom nie do końca wychodzi bycie tajemniczymi postaciami. Zwłaszcza pewnej Lady, której największą tajemnicą jest.. brak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdy po raz pierwszy zobaczyłam tytuł książki, momentalnie w mojej głowie zaczął klaskać Rubik z ekipą. Tak naprawdę dzięki temu oraz polecaniu książki na Fantastycznych Pogaduchach, sięgnęłam po nią. Obawiałam się jak to wyjdzie, jako fanka horroru, która ogląda i czyta wszystko co powoduje problemy z zaśnięciem, poprzeczka była ustawiona dość wysoko. Bardzo ciężko trafić w moje gusta, zwłaszcza w tej dziedzinie. Nie będę również ukrywać, że wydawnictwo, które kojarzy mi się z horrorami to Vesper a tu proszę, miłe zaskoczenie. Uroboros zdecydowanie wiedział co robi wydając "Dziewczynę, która klaszcze" Tomasza Kozioła.

"Nie potrafiłam nigdy ocenić, czy po prostu taki nędzny z niego ksiądz, czy klaskanie nie ma związku z szatanem."

To czego nauczyły mnie horrory, to to, że jeśli odziedziczasz dom po matce, której nigdy nie poznałeś, w miejscu o którym nigdy nie słyszałeś to... pod żadnym pozorem tam nie jedziesz a już na pewno nie wprowadzasz się do niego. Nasza dwójka bohaterów zdecydowanie nie oglądała wystarczającej ilości filmów. Sąsiedzi są ponurzy i mrukliwi, nie bardzo chcą rozmawiać o tym domu lub jej mieszkańcach. Na domiar złego, gdy psuje im się samochód a telefony postanawiają wyzionąć ducha, mężczyzną nie pozostaje nic innego jak tylko przenocować w tym upiornym budynku. Co dobitnie pokazuje, że chyba spali gdy reszta świata oglądała "Piłę" albo chociaż "Supernatural". Szybko oczywiście okazuje się, że dziwnym trafem - chyba tylko dla nich - nie mogą go oczywiście opuścić. Jedynym wyjściem by się wydostać pozostaje rozwiązanie zagadki, dziewczyny która klaszcze. Tylko czy przeżyją? Gdy usłyszysz strach...

"Tylko, że my już byliśmy i dalej jesteśmy w piekle."

Jeśli spodziewacie się braci Winchesterów, to lepiej od razu odłóżcie książkę. Tu dobro nie pokonuje zła a zemsta jest głównym narzędziem w tym piekle. Poznając tą historię, która została napisana tak spójnie i z sensem, wiem dlaczego nasza wkurzona dziewczyna robiła to co robiła. To taki typ książki, że im lepiej poznajemy tło historii, tym lepiej rozumiemy motywy. Z każdą stroną czułam się jakbym składa puzzle i im dalej byłam, tym lepie każdy z nich do siebie pasował. Bohaterowie są świetnie wykreowani, to nie idealni protagoniści, tylko zwykli ludzie z własnymi koszmarami, które ich gonią - czasem w dosłownym tego słowa znaczeniu. Świat realny i senne koszmary tak dobrze się przeplatały ze sobą, że w pewnym momencie nie wiedziałam czy to życie czy jednak jawa.
Tomasz Kozioł stworzył kawał dobrego horroru, z akcją, żywymi (lub nie) bohaterami i historią, która wciąga od początku do końca. Jednak nie jest to typowo amerykański sen każdego fana Halloween. Tu momenty grozy i ludzkie historie spotykają się na każdej stronie. Więc na próżno szukać flaków, potworów i pułapek odcinających ręce. Zdecydowanie nie jest to również powieść, która sprawia, że mózg nam krzyczy "odłóż to!".
Jeśli chodzi o samo zakończenie... Było dokładnie takie jakie powinna mieć każda powieść grozy. Bez lukru, serduszek i cholernego "... i żyli długo i szczęśliwie".
Podsumowując, jak na autorski debiut jestem pod ogromnym wrażeniem i czekam na więcej.

Sylwia "Sirroco" Stinia

Gdy po raz pierwszy zobaczyłam tytuł książki, momentalnie w mojej głowie zaczął klaskać Rubik z ekipą. Tak naprawdę dzięki temu oraz polecaniu książki na Fantastycznych Pogaduchach, sięgnęłam po nią. Obawiałam się jak to wyjdzie, jako fanka horroru, która ogląda i czyta wszystko co powoduje problemy z zaśnięciem, poprzeczka była ustawiona dość wysoko. Bardzo ciężko trafić w...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Sylwia

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
273
książki
Średnio w roku
przeczytane
25
książek
Opinie były
pomocne
516
razy
W sumie
wystawione
137
ocen ze średnią 7,4

Spędzone
na czytaniu
1 673
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
29
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]