-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2024-04-21
2023-10-24
2015-11-27
2019-07-31
2015-10-11
2019-03-28
2019-04-23
2020-01-24
2022-04-15
2021-02-24
2021-02-24
2021-01-17
2020-09-17
2019-12-27
2019-08-04
2018-08-11
Czytelnicze rozczarowanie roku. Liczyłem na coś o życiu codziennym cesarzowych, i owszem, troszeczkę tego jest, ale tylko na początku i mam olbrzymie wrażenie, że dało się z tego wycisnąć o wiele więcej niż jest w książce. To zajmuje około 115 stron, reszta zaś - 260 - to krótkie biografie konkretnych cesarzowych. Ani dobrze nie wgryzają się w problemy, które opisują, ani też nie są zbyt ciekawie napisane. Serio, jak walisz notę biograficzną na 10-15 stron, to nie musisz na końcu robić podsumowania w stylu pracy zaliczeniowej. Na dodatek, jeśli ktoś dobrze nie zna historii Bizancjum, to przy ostatnich władczyniach może się pogubić, bo od XI wieku autorzy wybierają jedną na sto lat (choć wcześniej szli chronologicznie) Uh, zirytowała mnie ta książka, aż jestem zły, że ją w ciemno kupiłem.
Czytelnicze rozczarowanie roku. Liczyłem na coś o życiu codziennym cesarzowych, i owszem, troszeczkę tego jest, ale tylko na początku i mam olbrzymie wrażenie, że dało się z tego wycisnąć o wiele więcej niż jest w książce. To zajmuje około 115 stron, reszta zaś - 260 - to krótkie biografie konkretnych cesarzowych. Ani dobrze nie wgryzają się w problemy, które opisują, ani...
więcej mniej Pokaż mimo to
Wstyd.
Książkę dedykowano profesorowi Benonowi Miśkiewiczowi, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zrobiono ją na odwal się. A może uprzedziłem się, bo kupiłem ją na szybko w księgarni internetowej, gdzie jej tytuł brzmiał "Migracje. Podróże w dziejach. Starożytność i średniowiecze": po tytule od razu się podjarałem, bo właśnie czegoś takiego szukałem, więc bah, do koszyka!. Wyobraźcie sobie moją minę, gdy po otwarciu paczki zobaczyłem napisany mniejszą czcionką tytuł "Studia nad dziejami wybrzeży Morza Bałtyckiego".
Fuuuuuuuuuuuuck.
Ale nic, kupiłem, przeczytam, ocenię.
I wiecie co? Panowie i panie historycy nie potrafili się nawet dostosować do tematu, mam wrażenie że dali teksty zrobione na odwal, zadedykowali świętej pamięci profesorowi i tyle. No bo mamy tu:
Pierwszy tekst jest po rosyjsku. Nie znasz? To nie poczytasz, hehe.
Drugi opowiada o archiwach cyfrowych, wypełniony jest fotami stron internetowych, żadna z nich nie ma związku z Bałtykiem, starożytnością, czy średniowieczem.
"Literackie podróże wojenne w powieściach Marcina Krzywickiego i Marcina Mortki" - brzmi ciekawie? Yep, tylko brzmi. Autorka wzięła po jednej scenie z jednej książki i streściła je nam.
O, albo tekst o Sasach w świetle kroniki Windukinda. Dwa tekst są o Bizancjum: jeden o Waregach, drugi o rywalizacji z Rusią o hegemonie na Morzu Czarnym.
Jeśli już jakiś tekst zahacza o Bałtyk, to robi to stojąc na palcach i wyciągając maksymalnie ręce: np. czy drużyna konna w służbie pierwszy Piastów to fakt czy mit. O samych podróżach czy migracjach jest tu naprawdę niewiele.
Wstyd.
więcej Pokaż mimo toKsiążkę dedykowano profesorowi Benonowi Miśkiewiczowi, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zrobiono ją na odwal się. A może uprzedziłem się, bo kupiłem ją na szybko w księgarni internetowej, gdzie jej tytuł brzmiał "Migracje. Podróże w dziejach. Starożytność i średniowiecze": po tytule od razu się podjarałem, bo właśnie czegoś takiego szukałem, więc bah, do...